Ludzie nienawidzą ciszy tak samo jak i milczenia. Boją się tego, obawiają co przyniesie następny dzień. Dlaczego tak jest? To proste, zwyczajnie cisza przynosi coś niespodziewanego, jest jak ciemny las, z którego wyłania się cień postaci. Nie wiemy co na nas czeka lecz znamy pewien kształt, który może nas przerażać lub nie, choć zazwyczaj wygrywa pierwsza opcja czyli lęk.
Czemu ludzi tak często zowią ciszę - śmiertelną? Myślę, że dla większości ludzi cisza to taki wczesny koniec zazwyczaj czegoś mającego duże znaczenie. Niekiedy cisza ma przynieść oczyszczenie naszemu umysłowi, sercu i duszy. Czasem jesteśmy bezradni wobec tego co nam Los przynosi i nie umiemy zdecydować się na TAK lub na NIE. Bywa też tak, że cisza ma pomóc nauczyć się nam żyć bez czegoś. Mamy zrozumieć, że nasze życie nie kończy się na jednej porażce, jednym rozstaniu. Nawet jeśli w naszym życiu było wiele strat, rozstań, klęsk to po to jest życie abyśmy próbowali do końca.
Cisza boli, bo ma uczyć. Bez bólu nie ma siły i wielkości. Bez łez nie ma katharsis. Wiecie czym są łzy? To krew naszej duszy. Im większy ból, tym więcej łez, a im więcej łez tym więcej oczyszczenia. Nie walczmy ze strachem i bólem tylko pozwólmy mu aby nas dotknął, przeniknął, sparzył i przeminął. Jak przeminie wiele problemów zostanie spalonych, a my będziemy taką tabulą rasą i znowu będzie początek, z tym że będziemy bardziej świadomymi ludźmi. W moim życiu miałam 3 etapy, 3 duże transformacje fizyczno-mentalne. Każda z nich sporo mnie nauczyła i wierzę, że ta 4 będzie doskonalsza niż tamte 3 poprzednie. Nie bójmy się zmian, bo one i tak są nieubłagane i nastąpią. Jest 2 w nocy i jest totalnie cicho, jedynie mój Sony śpiewa szemranym tonem głosząc, że żyje. Dobrze mi się myśli w nocy, bo mam jasny umysł po całym dniu. Lepiej widzę, lepiej czuję. Choć chyba wolałabym czuć słabiej, nie odczuwać bólu istnienia, bólu innych, empatii. Pamiętam jak jeden facet powtarzał mi jaka to jestem wspaniała, ponieważ mam wielką empatię. Było to miłe, ale smutne i słabe jak cholera jest, że mówił to facet nie posiadający zupełnie skrupułów i wyzbyty całkowicie z przyzwoitości ducha. Nie lubię umoralniać ludzi, bo każdy powinien dbać o swoją duszę i swoje ego. Niemniej uważam, że ludzie nie posiadający pewnych umiejętności nie powinni o tych umiejętnościach mówić drugiej osobie i jeszcze odnajdywać wspomniane cechy w niej. Czujecie ten dysonans, który w nas wzbiera podczas takich rozmów, wspomnień czy chwil? Właśnie, nieprzyjemnie jest. Także na tym już poprzestanę, bo pewne historie musiały się zakończyć, ale ich tragiczny charakter miał nas czegoś nauczyć. Jeśli nauczył i żyjemy to znaczy ni mniej ni więcej, że coś zyskaliśmy; to coś to dojrzałość, pokora i samoświadomość.
Mam nadzieję, że po przeczytaniu tego postu zastanowicie się nad sobą, swoim postępowaniem i wyborami. Zastanówcie się czy zawsze czynicie słusznie, czy nie wykorzystujecie kogoś mentalnie dla własnego celu i podleczenia się z kompleksów. Zastanówcie się. I pamiętajcie o prawdzie starej jak świat, że coś co puszczone wolno wróci do Was jest Wasze, jeśli nie wróci to znaczy, że nigdy Wasze nie było.
Tymczasem.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz