Myślałam, że moje problemy w życiu są tylko przejściowe, chwilowe i, że wszystko będzie dobrze.
Wczoraj miałam dzień kiedy to nie zmrużyłam oka i nie spałam ponad 30h. Nie mogłam zasnąć, no nie mogłam. Bezsenność w moim przypadku pojawia się tylko wtedy, gdy się martwię. Choć bardziej nazwałabym to... bardzo głębokim i bolesnym zamartwianiem się, bo sprawa jest trudna i wykańczająca psychicznie. Wieczorem poszłam z mamą na małe zakupy do Lidla i na spacer, aby przewietrzyć głowę. Musiałam chwilę odetchnąć od moich myśli, bo już nie miałam siły. Czasem w życiu spotykają nas takie rzeczy, że mamy tylko ochotę siąść i płakać. Spacer mnie wyciszył i minimalnie zregenerował, ale co z tego, skoro już rano ktoś znowu musiał mi dopierdolić tak, abym musiała od nowa cierpieć. Nie mam siły, naprawdę nie mam. Skoro tak ma być to wolałabym już nie istnieć.
Całe życie byłam dobra i uczciwa dla każdego. Bez wyjątku, nawet dla złych ludzi. Żyłam w myśl zasady - ZŁO DOBREM ZWYCIĘŻAJ. Kończąc gimnazjum w moim myśleniu zaszły ogromne zmiany, które spowodowane były ludźmi, którzy szybko nauczyli mnie rozumu. Kończąc liceum przekonałam się jacy to są faceci. Byłam bardzo młoda gdy dowiedziałam się, że większość to niestety skurwysyny bez serca. Ta wiedza pozwoliła mi być zimną, bez uczuć i traktować facetów tak jak oni traktują większość kobiet. Kobiet, które kochały, ufały, szanowały, troszczyły się. Kobiet, które wierzyły w każde słowo, które odbierały dotyk za miłość, kwiaty za zakochanie i KOCHAM CIĘ za uczucie największe na świecie. Długo traktowałam facetów jak kogoś niepotrzebnego, kogoś bez kogo można żyć. Nie ufałam im... nawet gdy słuchałam wyznań miłości, komplementów, różnych zapewnień. Wiedziałam, że większość kłamie i po czasie dowiadywałam się, że miałam rację. I...
I po latach postanowiłam zaufać.
Moje serce oraz głowa nie mają już siły. Jestem naprawdę bardzo zmęczona i nawet nie jestem zdenerwowana, wkurwiona i zła na cały dobry świat. No bo tak jak mówi klasyk - ŚWIAT JEST PIĘKNY, TYLKO LUDZIE KURWY. Jestem zwyczajnie i nadzwyczajnie zmęczona, nie mam ochoty na jedzenie, picie, generalnie na życie. Coraz bardziej zastanawiam się nad wyjazdem do Niemiec. Nad zaczęciem nowego życia w tym kraju na zachodzie globu. Myślę, że to by mogło troszkę poprawić mój nastrój, ale tylko trochę. Potrzebny mi wielki krok, który zburzy te mury, uprzedzenia i cierpienie, którego doświadczam. Do wczoraj myślałam, że mam jeden problem, który można z dobrym adwokatem rozwiązać, ale myliłam się. Nie mam jednego problemu tylko drugi ważniejszy, bo bardziej ludzki, obyczajowy, osobisty. Nie można nikomu ufać. Nawet można znać kogoś 6 lat, łudzić się i nie poznać dostatecznie dobrze. Czasem widzi się dużo, ale przymyka się oczy nie chcąc tego dostrzegać. Nadzieja? To naprawdę jest matka głupich. Nie wiem co mam powiedzieć, zrobić i generalnie nie wiem jak mam być żywa, radosna i szczęśliwa. Jestem zmęczona. Bo kiedy dążysz, robisz coś czego nie chcesz, ale robisz dla kogoś kto dla Ciebie jest najważniejszy to pojawia się chęć na wielkie, śmierdzące rzygowisko. Mam ochotę wyrzygać emocje, wspomnienia i wszystko inne.
Mam ochotę. I nie mam ochoty żyć.
Najchętniej to wybrałabym się na miasto i piła tak i tyle, aby zalać tego robaka co siedzi i zjada mnie od środka. Niemniej jestem tak zmęczona, że wolę pozostać w łóżku i skupić się tylko na tym aby zregenerować się i pracować, pracować i pracować. Praca jest dobra na wszystko. Tak mówił mi dziadek. I chyba miał rację...
A teraz zmieniając chwilowo temat na coś przyjemniejszego to popatrzcie poniżej.
Wielu z Was pytało mnie na fanpejdżu na Facebooku co z remontem pokoju. Ano... skończony jest, ale na razie jeszcze nie wgrałam zdjęć z telefonu na laptopa, więc póki co posty na ten temat się nie pojawiły. Ale się pojawią, więc zapewniam, że będziecie mieli co oglądać. Zapewniam! Tylko proszę Was bardzo o cierpliwość. I od razu dziękuję za zrozumienie.
I kończąc dzisiejszy post chcę Wam dać jedną banalną i najlepszą radę. Tak do Ciebie mówię, do Ciebie i do Was wszystkich. PATRZ KOMU UFASZ - mając tę zasadę można zaoszczędzić sobie wiele czasu, cierpienia i rozczarowań. Ja już nie mam tego czasu, ale przynajmniej nie chcę mieć więcej cierpienia i rozczarowań. Dlatego postanowiłam skupić się na sobie, na pracy, na szczęściu mojej mamy, mojego brata i mojego kota oraz na pracy i na pracy. Może ja już szczęśliwa nie będę, ale niech chociaż najważniejsze osoby dla mnie będą. Szczęśliwe.
Dobrej soboty dla Was.
Buziaki.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz