Jak wiecie z ostatnich postów na Myślach Kobiety Wyzwolonej ten miesiąc nie rozpieszcza mnie tylko maltretuje. Tak, to słowo idealnie opisuje obecny stan rzeczy. Niemniej od 2-3 dni czuję się zdecydowanie lepiej i można rzec, że dochodzę do siebie. Wiadomym jest to, że długo nie poczuję się w pełni szczęśliwa i zadowolona, ponieważ spraw, którymi muszę się zająć jest po prostu tragicznie dużo. Jedynie co mogę zrobić w zaistniałej sytuacji jest tylko to, aby sprawę za sprawą rozwiązywać i kończyć. Nie powiem, bardzo mnie to martwi i dołuje, ale wyjścia za dużego nie mam. Jak bardzo dobrze pójdzie to rok mi wystarczy aby wszystko ogarnąć, a jak nie, to myślę iż 2-3 lata mojego życia będą bardzo ale to bardzo pracowite, męczące i niestety też stresujące. Za niewiedzę słono się płaci. Niekiedy bardzo słono.
poniedziałek, 17 października 2022
Wybaczenie nie jest ujmą na honorze
Przez ostatnie dwa tygodnie byłam, że tak to nazwę... towarzysko nieobecna, bo czułam się fizycznie i psychicznie tak jakby stado koni po mnie przebiegło i traktor mnie przejechał. I nie, nie jest to wyolbrzymienie. Zdaję sobie niestety sprawę z tego, że w mojej obecnej sytuacji wiele osób odebrałoby sobie życie. Po prostu. I niestety... wiele osób to robi. Nie każdy ma tyle w sobie siły, aby wstać z zakrwawionych kolan i iść dalej przez popękane szkło. Ja musiałam wstać. Nawet jak nie dla siebie, to dla trzech osób. To trudne, ale może właśnie czegoś mam się nauczyć.
Wracając do mojej towarzyskiej nieobecności to nigdzie przez ostatni czas nie wychodziłam, ani z nikim się nie spotykałam na pogawędki przy kawie, herbacie czy czymś mocniejszym. Nie miałam siły i generalnie mi się nie chciało. No ale to już ustaliliśmy. Mam nadzieję, że moje przyjaciółki to zrozumiały i nie są obrażone, że nie mogłam poświęcić im czasu. No ale trudno komuś dać swój czas gdy samemu ma się ogień w duszy i ciernie na całym ciele. Chyba musiałabym być cyborgiem aby ogarnąć moje problemy i innych sprawy. Dziękuję z tego miejsca Kindze, która wspierała mnie od samego początku ❤ oraz Jackowi, który rozumie mnie jak mało kto, bo sam był w podobnej sytuacji, a może nawet i w gorszej niż ja. Dziękuję ❤❤.
Ile łez wylałam przez ostatnie dwa tygodnie wie tylko moja poduszka i cztery ściany mojego pokoju. Musiałam przestać płakać, aby się nie odwodnić 😅, bo przecież i tak łykam leki na odwodnienie. Może niebawem nastrój i humor mi wróci, choć nie ukrywam, że nie będzie to łatwe.
Ten tydzień będzie długi, męczący, pracowity (toż to 3 lata takie będą, więc Maassen nie narzekaj) i trudny. Czeka mnie również spotkanie z Kingą oraz z Adamem. Oba spotkania wcale nie będą łatwe. No i oczywiście mam kilka spraw do załatwienia w tym tygodniu. Niestety, samo się nie zrobi. Żałuję tylko, że październik pokazał mi, że nie mogę robić teraz tego co bym chciała, tylko musiałam z kilku rzeczy zrezygnować na dłuższy czas. Przykre to, ale tak po prostu musiałam postąpić. Jeżeli się postaram i wycisnę z siebie wszystkie soki to może MOŻE rok mi wystarczy na to aby wszystko wróciło do normalności. Myślę, że ta szkoła życia, którą dostałam i dostanę przez kilka najbliższych miesięcy wiele mi pokaże i uświadomi mnie ile jestem w stanie zrobić. Ile jestem w stanie znieść.
Aby nie było aż tak dramatycznie to teraz porozmawiajmy o czymś miłym i przyjemnym.
Jak wiemy wielkimi krokami zbliżają się Święta Bożego Narodzenia, które są moim ulubionym czasem w roku. Bardzo chciałabym sobie tak czas zorganizować aby móc tydzień czy dwa sobie odpocząć z najbliższymi osobami i zregenerować swój mózg. W tym roku bardziej stawiam na obecność aniżeli na prezenty, jak to było w zeszłym roku. Chciałabym po prostu spokoju.
Zbliża się również Sylwester, więc fajnie byłoby wejść tanecznym krokiem w nowy rok, ale obawiam się, że tanecznego kroku nie będzie, ani zacnej zabawy. I nawet nie mam ochoty okłamywać się jak przez kilka ostatnich lat, że będzie fajnie, zabawnie i cool. Wystarczy mi szampan, odpowiednie towarzystwo i muzyka. Ot co!
W najbliższym czasie będą grobowe uroczystości, które chcę spędzić jak należy. Spokój i zaduma. Halloween? Chciałabym jakoś sobie to ogarnąć w tym roku, ale to się okaże. Nie mam parcia na to w tym roku. Zobaczycie sami na Instagramie i na blogu czy coś się powiodło czy też wręcz przeciwnie.
Zapewne w szał zakupów w tym roku nie wpadnę, BO NIE i też zbytnio nie mam głowy na to. Chociaż mówią, że cuda się zdarzają 😂😂😂. Zobaczymy. No patrzcie, miało nie być dramatycznie.
Jest już po 1 w nocy, więc czas się położyć i pospać. To nie będzie za długa noc, bo rano muszę wstać i zająć się kilkoma sprawami, ale może coś mi pójdzie. W mojej sytuacji mogę myśleć tylko optymistycznie 😆.
Trzymajcie się i nie martwcie się, bo jeszcze żyję! 😂😃😏
Buziaczki 😘😘😘😘😘😘😘😘😘😘😘😘😘😘😘😘😘😘😘😘😘😘😘
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz