Dzisiaj myślałam, że już nic nie napiszę, ale jednak wzięłam się do kupy i coś tu naskrobię. W dzisiejszym poście opowiem Wam prawdziwą historię z mojego życia, która miała miejsce 3 lata temu, kiedy to byłam piękną, młodą i bogatą dwudziestolatką. Zapraszam do lektury ☺
Ta historia miała miejsce podczas moich wakacji na Śląsku. Piękna pogoda, spokojna wieś, pola, niebieskie, czyste niebo, ładna laska, starszy facet i bardzo bardzo bardzo dużo alkoholu.
Zapowiada się genialny horror dla nastolatków chcących zaruchać dziewczynę w polu, ale nic z tych rzeczy, nu nu nu, nic a nic. Ta opowieść jest opowieścią o zaufaniu.
Była piękna pogoda, upał powyżej 30 stopni, słońce, brak wilgotności w powietrzu. Impreza była bardzo spontaniczna, więc wyszykować się musiałam szybko. Wyprostowałam włosy, zrobiłam sobie lekki makijaż i założyłam granatową spódniczkę i żółtą neonową bokserkę. Wyglądałam iście letnio. Razem z moim starszym kumplem pojechaliśmy do jedynego sklepu na tej zabitej wsi. Jak dziś pamiętam co kupiliśmy. Marlboro, West Ice, LD Menthol, wódkę Żołądkową, wódkę orzechową i wódkę pigwową czyli po prostu dobra impreza się kroiła. Dobra bo ten "prowiant" był na imprezę trzyosobową ha ha ha... serio 😈😈😈😈😈😈 Ja i moich dwóch kumpli poznanych na wakacjach oraz świetna muzyka. Kto w młodości nie słuchał piosenek Shakin`a Stevensa ten nie zna życia. Co jak co ale impreza z hanysami to najlepsza impreza tylko trzeba mieć mocną głowę aby znieść ilość alkoholu i ilość tytoniu. Bardzo miło wspominam ten dzień, bo tańce, rozmowy, jeszcze jakieś drinki i cukinia grillowana. Oczywiście, że można bawić się bez alkoholu. Ale po co?! 😈 Impreza przeciągnęła się do 1. W pewnym momencie jeden z moich kumpli u którego mieszkałam powiedział, że musi iść do domu, bo za dużo wypił, weźmie coś i wróci po mnie. Powiedziałam "no spoko, poczekam". Czekałam tak z dobre dwie godziny i nie przyszedł po mnie. Byłam strasznie wkurwiona i rozczarowana, ponieważ dla mnie bycie słownym jest bardzo ważne. Jak można zostawić młodą dziewczynę, po takiej ilości alkoholu i iść w kimę do swojego domu?! Musiałam jakoś wrócić, a że można było dojść na piechotę to był to jedyny plus w tej sytuacji. Poszłam do łazienki po mnie przycisnęło, a potem ja i mój kumpel nr dwa poszliśmy do domu, w którym nocowałam. Chociaż ten gość zachował się w porządku. Tadeusz pozdrawiam. Wszystko było by piękne gdyby nie to, że po wyjściu z toalety nie zapięłam do końca spódniczki. W związku z tym szłam sobie w rozpiętej spódniczce, z fuksjowymi, koronkowymi stringami na wierzchu, a następnie wchodząc do domu spadłam ze schodów i obiłam kolana do krwi. Pijana laska, rozpięta spódniczka, stringi i obite kolana, po prostu wizja dobrego loda ha ha ha... już gorzej być nie mogło. No ale przeżyłam i żyję do dziś.
Moi drodzy ten kumpel nr 1 cały czas mówił, że wróci, albo że po coś pójdzie, obiecywał góry i zawsze nie dotrzymywał słowa. Ten gość to typ wiecznego chłopca, który nie dość, że jest egoistą widzącym czubek swojego nosa, nie wie co to kultura i co to bycie dżentelmenem. I morał dla Was jest taki, że ktoś kto dwa razy nie dotrzyma słowa jest tyle warty ile kupa w klozecie. Proste jak schemat cepa. Tymczasem.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz