Co bym zrobiła gdybym się nie bała? Kiedyś zadałam sobie to pytanie i wtedy musiałam spisać te punkty. Dzisiaj zaś chyba jest mało rzeczy, które bałabym się zrobić i w sumie już nic nie przychodzi mi do głowy co bałabym się zrobić. Kiedyś chciałam skoczyć na bungee, ale dzisiaj po takim czasie dochodzę do wniosku, że po co tak właściwie miałabym skakać w nicość? Po co mi to? Co dzięki temu chciałabym sobie udowodnić? Powiem Wam szczerze, że zastanawiam się dlaczego ludzie skaczę na bungee, pływają w klatce w oceanie pełnym rekinów, chodzą po rozżarzonych węglach, biczują się. Czy ja muszę pływać z rekinami, aby udowodnić sobie i innym ludziom, że jestem odważną dziewczyną? Nie sądzę. W życiu każdego człowieka jest w ciągu całego życia wiele sytuacji, których się boimy, stresujemy, obawiamy. Samo już życie na tym świecie jest pewnym aktem odwagi. Są ludzie, którzy mają wiele ekstremalnych sytuacji, z którymi muszą bądź chcą się zmierzyć. Czy w moim życiu były sytuacje, których się bałam? Oczywiście, że tak. Stworzyłam swoją punktację stresu, którą mogę się z Wami podzielić. Przy zdarzeniu/sytuacji podam punkt od 1-10, który oznacza poziom stresu. 10 oznacza ekstremalny strach i stres. Jeśli chcecie poznać co mnie w życiu przeraziło zapraszam do czytania poniżej:
- facet z nożem - 6
- wygłaszanie przemówienia przed setką ludzi - 7
- wejście do obcego auta w nocy i pojechanie do innego miasta - 9
- strach przed śmiercią - 10
Po zastanowieniu to były 4 sytuacje w moim życiu, które były dosyć ekstremalne. Pierwszą Wam już w innym poście opowiedziałam i nie chcę do niej wracać. Nic mi się nie stało, ale mogło i to było straszne. Wygłoszenie przemówienia było stresujące i pamiętam, że prawie zemdlałam, ale było to przemówienie przed setką ludzi, dodatkowo było to pierwsze w życiu przemówienie. Aczkolwiek zrobiłam to i teraz jestem z tego dumna. Mało kto może powiedzieć, że wygłaszał przemówienie. Sama chciałam, sama się na to zdecydowałam i przeszłam i żyję i jestem o jedno doświadczenie bogatsza, ale nie zmienia to faktu, że przemówienia są bardzo stresujące. O kolejnej sytuacji także Wam opowiedziałam, a mianowicie o wejściu do obcego auta, do faceta, którego na oczy nawet przez szyby auta nie widziałam. W aucie trzęsły mi się kolana i myślałam, że zostanę skrzywdzona, wywieziona, zakopana w rowie i wszystkie najgorsze myśli mi przebiegały przez głowę. Przeżyłam i nic mi się nie stało. Jestem z siebie dumna. Ostatnią ekstremalną sytuacją był strach przed śmiercią kiedy to w Dzień Dziecka 2016 roku dostałam atak serca i myślałam, że umieram. Było to straszne doświadczenie i nikomu tego nie życzę, bo było to straszne. Dzisiaj już inaczej podchodzę do śmierci, bo sobie to sama przetłumaczyłam, że jak umrę to umrę i muszę akceptować to, że nie będę wieczna. Każdy ma swój czas, myślę, że będę długo żyła, a raczej chcę w to wierzyć i w to, że moje serce jeszcze wiele wytrzyma. Tego sobie życzę.
Co bym zrobiła gdybym się nie bała? Hmm... chyba wiem.
Odpowiedzcie sobie sami przed sobą co byście zrobili gdybyście się nie bali. Ale pamiętajcie o tym, że są rzeczy, których nie warto próbować ani razu. Nigdy nie ryzykujcie życia swoich bliskich, jeśli jest możliwość, że ich stracicie, nie ryzykujcie swojego życia jeśli jest więcej niż połowa prawdopodobieństwa, że zginięcie, nie bierzcie dopalaczy, ani twardych narkotyków, bo najgorszą z ruin jest ruina człowieka. Ale macie jedno życie i wykorzystajcie go najlepiej, korzystajcie z życia, popłyńcie z nurtem i wierzcie, że nawet jak jest bardzo źle to może być lepiej zawsze. Trzymam kciuki za Was i za siebie też, bo jeśli nikt za mnie nie trzyma to ja za siebie trzymam. Tymczasem.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz