Od początku istnienia bloga powtarzam, że kiedy widzę gdziekolwiek słowo - "tropical", "sunset", "exotic", "paradise" i inne nazwy brzmiące tropikalnie, egzotycznie to ja już jestem kupiona przez producenta perfum, kosmetyków czy czegokolwiek innego. Dla tych, którzy na blogu są pierwszy raz powiem, że uwielbiam wszystko co egzotyczne, latynoskie, tropikalne i wakacyjne. Kocham takie klimaty i dlatego staram się otaczać takimi dodatkami, które mogą mi zrekompensować to, że mieszkam w Polsce, w której palmy, kokosów i błękitno-przezroczystej wody nie uświadczycie. Niestety! Dlatego może lubię taki wakacyjny, rajski klimat albo po prostu w duszy gra mi Santana?
Skoro poznaliście już moje preferencje i słabości, możecie zacząć przesyłać mi kokosy, papaje i ziarna palmy to sobie posadzę na balkonie ha ha ha 😈 A tak serio, to przejdźmy już do recenzji perfum, do której dzisiaj postanowiłam się zabrać. Zapraszam na post.
Przed Nowym Rokiem 2019 zakupiłam mały flakonik perfum(15 mililitrów), które kosztują naprawdę śmieszne pieniądze i każdy może pozwolić sobie na taki zakup, ponieważ perfumy te kosztują niecałe 10 złotych, są piękne, pachną jak egzotyczny koktajl i są niesamowicie trwałe. Te perfumy to nic innego niż Bi-es - Paradiso. Ta woda perfumowa nie jest większości znana, a szkoda, ponieważ jest idealnym odpowiednikiem Escady - Taj Sunset, która jest bardzo trudno dostępna jeśli chcielibyście ją zakupić. Przechodząc przez półki w Carrefour natrafiły moje oczy na słowo PARADISO i już zostałam zachęcona tak skutecznie, że musiałam kupić te perfumy. Zastanowiła mnie nazwa tej wody toaletowej, ponieważ na moje oko myślę sobie - to musi być coś rajskiego patrząc na znaczenie angielskiego słowa PARADISE. Ale nie... paradiso to po włosku NIEBO.
Flakonik Paradiso wygląda tak jak widzicie na powyższym obrazku. Jest to smukła i dosyć płaska(jak ja w gimnazjum) buteleczka perfum z ciekawym korkiem. Pojemność to tylko 15 ml, więc naprawdę niewiele. Ale jak za taką cenę to w okresie wakacji spokojnie możecie kupić sobie 2-3 flakony i pryskać się do woli. A teraz co najważniejsze, czym pachnie Bi-es - Paradiso?
Nuta głowy: papaja, cytryna, mango, ananas
Nuta serca: melon, brzoskwinia, hibiskus
Nuta podstawowa: drzewo sandałowe, piżmo, bursztyn
Paradiso to wybitnie słodki zapach, pachnący jak egzotyczny koktajl pity na Majorce lub Karaibach. Pachnie szalenie wakacyjnie, egzotycznie - czyli to co Wasza Maassen lubi najbardziej. Właśnie spryskałam sobie nadgarstek i się niucham. Mój nos wyczuwa idealnie ananasa, mango(oj tak czuć mango), cytrynki bardzo niewiele ale jest. Melona i brzoskwini nie wyczuwam, ale hibiskus już zahaczył o moje nozdrza. Jednym słowem CUDO. Taka cena, a perfumy są naprawdę genialne. Dodatkowo pachną jak Escada - Taj Sunset. Czy można czegoś chcieć więcej? Cena jest ponad dziesięciokrotnie tańsza a pachniecie jak oryginał. Właśnie zamknęłam oczy(NIE NIE, jeszcze się do nieba nie wybieram 😈) i czuję się jakbym leżała na plaży ze słodkim drinkiem w ręce i patrzyła na ocean. Poezja, ba! RAJ.
Drogie Panie, znalazłam Wam perełkę, więc marsz do Carrefoura i kupcie sobie na wakacje Bi-es - Paradiso, a na pewno nie będziecie żałować ani pieniędzy(a nawet to jest to tylko 10 złotówek), ani swojego nosa. Zachęcam i... ah powiem to... POLECAM!
Szymon Wydra kiedyś śpiewał - "Do nieba nie chodzę, bo jest mi nie po drodze...", ale do takiego nieba jak Paradiso to ja mogę, mogę, oj mogę.
Buziaczki 👄
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz