niedziela, 12 maja 2019

TINDER GOLD czyli skacz sobie po kontynentach jak głupi

Kilka dni temu usłyszałam w internetach o Tinderze Gold będącego unowocześnieniem starego Tindera. Posłuchałam paplaniny jednej laski o tej aplikacji i dowiedziałam się mimo tego słabego polonistycznie bełkotu wiele o aplikacji, a raczej nowej jej wersji. Ale o co chodzi i z czym to się je? Tinder Gold pozwala komunikować się z osobami z różnych kontynentów czyli tym razem Tinder nie wyszukuje osób z naszej lokalizacji. Oczywiście ten GOLD. Wiecie, jak złoto to musi być odległościowy szpan, żeby pokazać jakim to się jest światowym. Osobiście uwielbiam złoto ale dzisiaj wszystko stało się złote, złote zęby stały się modne, Sexmasterka(bo dla mnie zawsze nią będzie a nie żadną Lil Masti) ma złotą furę, wszystko powiewa złotem. A ze złotem jest tak, że jak jest go za dużo to jest tandetnie i kiczowato. Ludzie z Pantene wybrali koral kolorem roku(swoją drogą wypowiedzcie ten zlepem słów bez zająknięcie 😈), lecz ja zdecydowanie uważam, że świat oszalał na punkcie złota. Świat staje się coraz bardziej tani, tandetny i kiczowaty jak wiele znanych osób, które promują pewne cechy wizerunku. Ludzie widząc, że coś jest promowane wierzą, że to właśnie TO co jest w reklamie jest dobre i super. Moja mama powtarzała mi od dziecka, że w reklamie pokazywane są najsłabsze produkty, ponieważ właśnie one tej reklamy najbardziej potrzebują, ponieważ bez niej sklep nie będzie miał zysku. I faktycznie z biegiem lat to coraz bardziej zauważam. I taki właśnie jest Tinder. Miałam kilka razy konto na Tinderze, ale za każdym razem usuwałam konto po dwóch dniach. Dla mnie to strata czasu, ponieważ Tinder w początkowej fazie tworzenia go nastawiony był na odnajdywanie osób chętnych na seks przygodę. I dzisiejszy Tinder też taki jest, ponieważ raz, że sprawdziłam go miesiąc temu jako osoba zupełnie inna, czyli powiedzmy jako Pani Frania i przetestowałam. Dla mnie to gówno jakich mało. Gdyby owinąć gówno złotkiem nadal pozostanie gównem i tak jest z Tinderem Gold. I pomyśleć, że ludzie za to płacą. Crazyyyy!

Tinder Gold to aplikacja umożliwiająca rozmowę z facetem/laską powiedzmy z Brazylii, Norwegii czy Australii. Powiem Wam szczerze, że gdybym szukała miłości będąc w Polsce nie rozmawiałabym z ludźmi hmmm... z Nowej Zelandii bo wiem, że odległość jest znaczna. Także dla mnie powiewałoby takie zachowanie nonsensem. A ja tracić czasu nie lubię. Niemniej wiem jak wiele osób właśnie coś takiego robi. Być może wynika to z kompleksów, chęci poprawy swojego "ja" albo zbyt dużej ilości wolnego czasu. Każdy ma inne pobudki(tak to się mówi?). W ogóle myślę, że Tinder Gold powstał po prostu dla hajsu jak większość portali randkowych, społecznościowych czy innych stron internetowych umilających życie na "PINĆ MINUT" 😈.

Jeśli sprawa tyczy się Tindera to ja jestem na nie. Czy to Tinder czy to Tinder Gold to ja jestem na NIE! Zdecydowane i pewnie NIE. Na Tinderze poznałam dwóch mężczyzn, z którymi łączyła mnie dobra relacja internetowa. Jeden znalazł dziewczynę i patrząc na zdjęcia z Instagrama wygląda na szczęśliwego. Dodatkowo mam pewność, że nie zdradzi dziewczyny. A skąd mam pewność? Hmm... 😈😈😈😈😈😈. A drugi mężczyzna kilka razy poruszany był na blogu w postach. Mądry, porządny gość, niemniej niemający szczęścia w miłości. Trzymam za niego kciuki zawsze i wszędzie! Także na Tinderze kiedyś poznałam 2! wartościowych facetów. I nikogo więcej, wiec z racji tego nie polecam tej aplikacji, ponieważ to tylko apka na SEX, SEX, SEX.
Dla mnie Tinder jest przereklamowany i bardzo słaby. Oczywiście szybkość poznania osoby na niezobowiązujący numerek jest MEGA szybka, ale jeśli mówimy o znalezieniu partnera na stałe to Tinder nie jest odpowiednim miejscem. Z racji tego mnie na Tinderze czy też Tinderze Gold nie spotkacie, ponieważ po pierwsze to słabe aplikacje do szukania miłości, szczęścia z drugą osobą. A po drugie... wiecie jak ta aplikacja zżera miejsce na iPhone`ie? Kurewski Tinder. Już nigdy więcej!




PS. Osoby, które są ze mną od początku istnienia mojego bloga doskonale wiedzą, że bardzo często na Myślach Kobiety Wyzwolonej poruszałam tematykę randek internetowych. Byłam już chyba na wszystkich możliwych portalach i myślę, że warto by podzielić się z Wami moimi postrzeżeniami dotyczącymi różnych portali. Jeżeli macie ochotę na taki post to z wielką przyjemnością napiszę, ponieważ znam się na nich i wiem co z czym jeść i jak wiele rzeczy ominąć. Tindera już opisywać nie będę, bo uważam, że dzisiaj wymęczyłam ten temat i wiecie wszystko. W poście podlinkuję ten post i wszyscy z Was, którzy dzisiaj nie przeczytaliście tego postu będziecie mieli możliwość poznania prawdy o Tinderze. Oczywistym jest fakt, że ludzie szukający przygodnego seksu będą chwalili Tindera za jego błyskawiczne działanie i wachlarz dup lub wacków do przelecenia. To jest chyba oczywiste. Niemniej jednak jeśli szukacie partnera do stałego związku to poszukiwanie go na Tinderze lub Tinderze Gold nie jest najlepszym pomysłem. Jasne jest też to, że można poznać interesującego mężczyznę lub kobietę(w końcu ja tam byłam 😈), ale to jak szukanie igły w stogu siana.

Także jeśli wyrazicie chęci to za jakiś czas napiszę zbiorczy post o portalach randkowych, na których byłam. A jeśli będziecie ciekawi info o sex portalach to puśćcie mi oczko a na pewno opiszę je z gorącymi szczegółami 😈😈😈😈😈😈


A teraz idę spać, bo ledwo patrzę na oczy i wypadałoby pospać. Powiem Wam, że tej nocy reanimowałam się Multiwitaminą Tymbarka, aby nie zasnąć zanim nie zrobiłam wszystkiego i jakoś dałam radę, ale nadal mnie suszy.


PS2. Oj... obejrzałam ten najnowszy dokument Tomasza Sekielskiego i płakałam jak bóbr. O tym też muszę któregoś dnia napisać, po temat jest ważny. Już kiedyś poruszyłam sprawę pedofilii wśród księży. Post dotyczył księdza z Australii, który molestował chłopca, uważając że to dar od Boga.


Trzymajcie się Kochani i spokojnej nocy Wam życzę!



Tymczasem.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz