sobota, 16 lipca 2016

Awangarda o studiach

I wszyscy bez życia, ze smutkiem i obowiązkiem.
Już "cześć" się nie mówi bo nie jest mainstreamowe.
Teraz się siada na ławce tudzież krzesełku i patrzy się w telefon.
Też siedzę, ale piszę a to wyjątek.
Teraz jest inaczej, bo wyższa kultura - bynajmniej.
Teraz studentki prawa idą dla prestiżu bo po co dla obrony albo oskarżenia.
Dlaczego nikt nie patrzy na spadający śnieg z nocnego nieba?
Bo teraz się udaje, że w kiblu na wydziale wciąga się białą damę.
Dlaczego każdy słucha muzykę na dworze?
Bo nie chce być do dyspozycji gdy ktoś krzyknie POMOCY.
Dlaczego na łące czuć zapach perfum a nie kwiatów?
Bo natura się przereklamowała terminowała.
Czemu patrzę w szybę aby zobaczyć koleżankę obok jakbym nie mogła obdarzyć ją uśmiechem?
To proste wyszłabym na homo nie wiadomo.
I siedzę na tym wydziale w bluzce z papugami i białe ściany jak w psychiatryku. Ja kurwa...
Siedzę w autobusie, cztery krzesła ja i gruba baba.
Nie siadam, bo nie lubię tyłem, pewnie bo ciaśniej więc schodzę.
Dwie inwalidki uzdrowione dźwiękiem kół autobusu, szkoda, że na mój kręgosłup to nie działa, bo pewnie bym skorzystała.
Taka sprawiedliwość jakie prawo w tym kraju.
I znowu tu idę(czyt. wydział) jak debil skończony.
Obok mnie auta śmiech a na górze samoloty.
Pani o lasce a ja bez laski a tempo to samo. Nonsens.
I Ty Boże to widzisz, a grzmotów nie słyszę.
Przyszło mi udawać kłamać żyć w milczeniu, kurwa się pytam DLACZEGO.

poniedziałek, 11 lipca 2016

Co robiłam jak mnie nie było

Witajcie. Nie było mnie tu dawno i nie dawałam znaku życia. Miałam swoje powody i za chwilę Wam o nich opowiem, choć nie są to rewelacje dotyczące mojego życia. Nie było mnie prawie 2 miesiące na blogu, ponieważ moje kłopoty ze zdrowiem się pogłębiły i to znacznie. Nawet nie wiem od czego powinnam zacząć. Hmm... może zacznę od czerwonej herbaty. Pamiętacie pewnie jak w marcu wspominałam Wam o tym, że zaczęłam pić czerwoną herbatę w dużych ilościach. Herbata naprawdę cudownie odchudzała i w takim tempie, że można się przerazić. Ale po dwóch tygodniach jej picia zaczęłam być strasznie nerwowa, mdlałam, było mi niedobrze, pojawiły się szumy w uszach i pulsowanie w głowie. Myślałam, że umieram. Była to huśtawka złych emocji. Po miesiącu miałam pierwszy atak hipoglikemiczny(nagły spadek cukru). Zsiniały mi usta, dłonie i czułam, że za moment wyzionę ducha, było to przerażające uczucie. Takie ataki powtarzały się do maja, ale sporadycznie. Wyglądałam bardzo źle bo przez 2 tygodnie na piciu czerwonej herbaty schudłam 12 kilo, a teraz mimo że jem barrrrdzo dużo nie mogę przytyć. Ktoś pomyśli... rewelacja taka dieta. Ale coś Wam powiem. Nie odchudzajcie się czerwoną herbatą, bo to co się dzieje z ciałem, samopoczuciem i zdrowiem Was zrujnuje. 1 czerwca tego roku, czyli w Dzień Dziecka jadąc na Piotrkowską na zakupy musiałam wyjść szybko z tramwaju, bo czułam taką duszność, że nie mogłam oddychać, a serce waliło jak oszalałe(tachykardia). Gdy wróciłam do domu moje ciśnienie wynosiło 180/110/100. Miałam ból w klatce piersiowej i ucisk w głowie, pomyślałam, że dostaję zawał. Stwierdziłam, że nie ma na co czekać, bo nie chcę umierać. Pojechałam na SOR. Dostałam leki na ciśnienie i na uspokojenie. Jeszcze nigdy nie bałam się tak o swoje życie. Zrobili mi EKG. Wyszło, że mam przerośniętą lewą komorę serca, co jest spowodowane długim nieleczeniem nadciśnienia tętniczego. Przerost powoduje, że tlen z trudnością dochodzi do mojego serca. Jestem tym zdołowana, a raczej byłam. Nie mogę się stresować, bo to wpływa źle na moje ciśnienie. Łatwo się mówi, ale jest to trudna praca nad sobą. Stwierdziłam, że muszę zadbać o moje zdrowie. Poszłam na badania. Mam za niski poziom hemoglobiny i białko w moczu, co może świadczyć o infekcji nerek, a co za tym idzie może wpływać na pracę serca. I na koniec mam za niski poziom żelaza, prawie 3-krotnie za niski. Dalsze badania trwają i mam nadzieję, że w końcu dokładnie będę wiedziała co mi jest. W chwili obecnej leczę się na nadciśnienie tętnicze i czuję się lepiej, naprawdę lepiej, choć jeszcze do pełni szczęścia jeszcze mam kawałek. Obiecałam sobie, że zadbam o swoje zdrowie, bo chcę żyć, mam 22 lata i nie wyobrażam sobie dostać zawał bądź udar. Wiem jak moja bliska osoba umarła na zatrzymanie krążenia i wiem jak cierpiała przy zawale. Nie chcę przeżywać tego samego. Piszę o tym na blogu z kilku powodów. Chcę abyście wiedzieli dlaczego tak dawno nie pisałam, chcę abyście wiedzieli, że blogerzy nie mają życia usłanego tylko różami, ale i normalne życie przepełnione problemami. I trzecia rzecz to chciałabym Was prosić o pomoc, a mianowicie jeśli ktoś z Was zna świetnego kardiologa to proszę aby w komentarzach dał mi jakieś namiary do takiego lekarza. Jeśli sami cierpicie z powodu chorób serca to również napiszcie i wymienimy się wspólnymi spostrzeżeniami. I na koniec chcę Wam powiedzieć, że aby zadbać o swoje serce przestałam palić i zaczęłam więcej spacerować. Mam nadzieję, że zdrowie pozwoli mi na to, abym mogła częściej dla Was pisać. Wierzę w to, że nadal śledzicie mojego bloga i jeszcze nie zniknęliście. Pozdrawiam Was serdecznie i życzę abyście byli zdrowymi i szczęśliwymi ludźmi.

Wasza Aleksandra