niedziela, 31 października 2021

HALLOWEEN 2021 czyli Owdowiała Króliczka, miliony shotów i propozycja nocy w hotelu z moją piękną blondynką.

Halloween to dla mnie wyjątkowy czas, ponieważ od lat nastoletnich fascynuje mnie druga strona życia, ezoteryka, parapsychologia i magiczny świat. Jako Wiedźma staram się kultywować to święta każdego roku. Co prawda nie zawsze mi się udaje ale staram się aby moje plany zawsze zakończyły się sukcesem. W tym roku spędziłam Halloween z Karoliną 😊😊😊 na Piotrkowskiej w pubie - Kaliska. Już kiedyś polecałam Wam to miejsce. I w tym miejscu zapraszam Was do dzisiejszej relacji na blogu. 




Taki miałam makijaż, taką bluzkę oraz uszka królicze z woalką. Bardzo lubię tę opaskę ale niestety uszka się popsuły i opadają. A szkoda wielka, bo opaska naprawdę robi robotę w stylizacjach halloweenowych i łóżkowych rzecz jasna 😈😈😈😈😈😈. 



A oto jednej z najbardziej znanych pubów w Łodzi na Piotrkowskiej. Bardzo lubię klimat takich czerwonych świateł. Bardzo klimatyczne miejsce. Pub ma trzy kondygnacje. Polecam!



Taki klimat ❤❤❤❤❤. Jak Wam się podoba?



Na początek dzisiejszej nocy wypiłam z Karoliną po 3 kwaśne shoty na drugiej kondygnacji pubu. Shoty nie były mocne ani zbyt dobre. Takie przeciętne bym powiedziała. Na szczęście miałyśmy jeszcze kupione dwie Cole. Pogadałyśmy z godzinę i wyszłyśmy na miasto dalej coś porobić. 



Dzisiaj dużo patologii kręciło się po mieście, więc stwierdziłyśmy, że wchodzimy w bramę i znajdujemy jakieś miejsce gdzie w ciszy można porozmawiać i coś przekąsić. Znalazłyśmy jakieś randomowe miejsce i zamówiłyśmy frytki, surówki Colesław i w moim przypadku łódeczki ziemniaczane. Surówka bardzo dobra, a frytki i łódeczki w miarę dobre, ale dupy ani niczego innego nie urwały. Po jakiejś godzinie zaczepił nas młody chłopak z pobitą twarzą. Chciał abyśmy mu sprawdziły gdzie jest impreza drum&bass. Był taki podejrzany dla mnie, więc nie sprawdziłyśmy mu. Burknął coś pod nosem w stylu "kurwaaa". Wtedy zrobiło mi się jakoś przykro... . Nie dlatego, że coś tam burknął, ale wydał mi się chłopakiem zagubionym w życiu, który od kogoś dostaje regularnie wpierdol. Jakoś tak odczułam i... jakiś smutek poczułam. 



Jak widzicie spokój był w tej bramie. Bardzo przyjemnie, jedzonko też w miarę dobre, no i przede wszystkim mogłyśmy normalnie porozmawiać bez przekrzykiwania się. 



Potem wróciłyśmy znowu do Kaliskiej, ale tym razem usiadłyśmy na samym dole. Znalazłam dla nas dobre miejsce na czerwonych kanapach. Karolina zamówiła Cosmopolitana - niestety wykonanie barmana w Kaliskiej było niesmaczne. Ja zamówiłam whisky z Colą. To akurat było dobre. Zresztą tego drinka trudno jest zepsuć, ponieważ są tylko dwa składniki. Zauważyłam, że alkohol w tym pubie jest niestety słaby. A szkoda, bo Kaliska ma niepowtarzalny klimat.



Nawet pan na obrazie jest zmartwiony tym o czym z Karolą rozmawiałyśmy. Pan się po prostu przegrzał umysłowo się załamał. Czy Wy też macie rozważania filozoficzne przy alkoholu? 



Tak prezentuje się dół pubu. W całym pubie jest mnóstwo aktów na ścianach. Co oczywiście mi się podoba, bo jestem miłośniczką erotyki. Chyba wszyscy o tym na blogu wiedzą ha ha ha.



Pogaduszki pogaduszkami ale w gardło trzeba coś wlać 😅😆😎😅😆😎. Poszłam do baru i zamówiłam nam 12 kwaśnych shotów. Wiem! Zaszalałam z ilością, ale co to na dwie osoby prawda? Jeszcze dla takich osób, które mają mocną głowę. Przy barze usłyszałam od faceta mówiącego do barmana - "Tą piękność obsłuż". To było bardzo miłe. Usłyszały to dwie kobiety i spojrzały na mnie jakby chciały mnie zamordować. No kurwa mać! Kobieta dla kobiety jest wilkiem, a tak być nie powinno.



Jak widać było nam za mało tych shotów, więc po kryjomu dolałam naszej wódki, którą miałam w torebce ha ha ha. Dziadowanie level master 😆😆😆.



Najciekawsze jak zawsze jest na koniec. Tutaj sobie grzecznie czekałyśmy z Karoliną na Green Cab. Podszedł do nas facet w garniturze i koszuli Lacoste z telefonem. Zapytał się nas czy wiemy gdzie jest tu hotel w pobliżu. Powiedziałyśmy, że gdzieś jest ale nie znamy się na hotelach. Więc od do nas - "Andrzej jestem. To zapraszam do hotelu, przekimacie się. Jest jeszcze ze mną kolega. Jakie macie plany na noc?" . Ha ha ha! Uwielbiam takie akcje, kwintesencja mojego życia, kiedy biznesmen podchmielony zaprasza na ruchanie w czworokącie 😕😠😐😑😒. Podziękowałyśmy i poszedł sobie troszkę zasmucony, że nie chciałyśmy go przytulić. Potem podszedł kolejny z pytaniem - "Chcecie syna?". Szedł i milion razy za nami się oglądał. No cóż... wiem, że tej nocy dobrze wyglądałyśmy, ale nie szukamy okazji na seks o 4 nad ranem, ponieważ Karolina szuka miłości, a ja mam Adama i kocham go nad życie ❤. 



Na koniec jeszcze znalazłyśmy knajpkę z kebabem. To moje danie na wczesne śniadanko po tej libacji alkoholowej ha ha ha. Falafel z frytkami i surówką. To było przepyszne! 



A co w ogóle sądzicie o mojej halloweenowej kreacji? Podobam się Wam w wersji Owdowiałej Króliczki? Ja czułam się w tym stroju bardzo dobrze, bo uwielbiam ekstrawagancję. 








Dzisiejsza noc była dobra. Cieszę się, że jednak wyciągnęłam Karolinę i mogła chwilkę oderwać się od swoich spraw codziennych i problemów. Spędziłyśmy razem 8h i to jest super, że czujemy się świetnie w swoim towarzystwie i nie męczymy się sobą. Może wieczność na jakimś obłoczku po śmierci byłaby za długa ale wieczność z przerwami na pogaduszki na obłoczku z Karoliną wydaje się być dobrą wiecznością. To była tak głęboka myśl jak moje wczorajsze gardło dla miliona shotów ha ha ha. 




Happy Halloween! 🎃🎃🎃🎃🎃🎃




























czwartek, 28 października 2021

Adidas Get Ready! czyli recenzja sportowej wody toaletowej dla kobiet.

Lato już dawno za nami, ale to nie powód aby nie umieścić nowej recenzji bardzo letniego zapachu od sportowej marki Adidas. Dzisiaj pod lupę, a raczej pod swój wydatny nos wezmę wodę toaletową o nazwie Get Ready! by Adidas. Zaczynajmy! Gotowi? 😆😈😃😃😃


Get Ready! to kwiatowo-owocowe perfumy, które powstały w 2014 roku z okazji Mundialu w Brazylii. Wiedzieliście o tym?! 😈😈😈😎😎😎


Flakon tego zapachu jest bardzo prosty i minimalistyczny tak jak przystało na perfumy sportowe. Zatyczka i napis produktu jest w kolorze ciemnego różu. Zresztą sami zobaczcie na zdjęcie poniżej.




Flakon, który posiadam jest pojemności 30 mililitrów. Koszt tych perfum (30 ml) to ok. 30 złotych. Ja kupiłam te perfumy w promocji za jakieś niecałe 10 złotówek. To była super okazja!!! 

Teraz przejdźmy do nut zapachowych tej wody toaletowej.




Nuty Głowy: arbuz, grenadyna, pomarańcza

Nuty Serca: trzcina cukrowa, lotos

Nuty Bazy: piżmo, cedr, bursztyn





Zanim opiszę czym pachnie Get Ready! to chciałabym wyjaśnić czym jest grenadyna, ponieważ nie przypominam sobie abym miała w swojej kolekcji perfumy z tym składnikiem. 

GRENADYNA - jest to syrop z owocu granatu. Bardzo często dodaje się ją do koktajli zarówno alkoholowych jak i bezalkoholowych. Na południu Europy dolewa się grenadynę do herbaty. Generalnie jest to bardzo gęsty, zawiesisty i SŁOOOOOOOOOODKI syrop. Można by rzec, że ulepek.




A jak pachnie dzisiejszy opisywany Adidas?

- Nie da się ukryć, że na początku czuć olbrzymią ilość arbuza. Takiego słodkiego i bardzo soczystego. Ilość arbuza jaką "wciśnięto" do tej wody toaletowej jest ogromna moi Kochani. Ogromna! Pomarańczę także da się wyczuć ale jest to pomarańcza jaką znamy z zapachów żeli pod prysznic marki Nivea. Cukru w tym zapachu też jest dużo, więc nie dziwię się, że w tej wodzie toaletowej w nucie serca jest trzcina cukrowa. Ale generalnie ten zapach to nic innego jak arbuz w ogromnej ilości cukru. Iście letni, WAKACYJNY zapach. I tak, są na tym świecie zapachy perfum, które nadają się tylko na wakacje i właśnie Get Ready! to ten zapach. Jest piękny, uroczy, kokieteryjny nawet i super nadaje się na randkę na plaży w beach barze. Jest to bardzo ładny zapach, który polecałabym nastolatkom i młodym kobietom. Tak jak troszkę wyżej napisałam jest to zapach kokieteryjny, flirciarski... powiedziałabym nawet, że jest sexy. Panom ten zapach się bardzo podoba i wcale mnie to nie dziwi. Dziewczyna, która nosi ten zapach jest w moich wyobrażeniach dwudziestoparoletnią fajną laską z długimi pofalowanymi włosami. Ma na sobie turkusowo-różową obcisłą sukienkę z wycięciem na plecach. Nosi sandałki na bardzo wysokich szpilkach, ma mocniejszy makijaż i jest wesołą, bystrą flirciarą. Tak właśnie widzę kobietę, która "ubrana" jest w ten zapach od Adidas. Myślę, że to idealna wizja jeśli chodzi o Get Ready! . 




Z czystym sercem mogę wszystkim młodym kobietom polecić ten zapach, ponieważ jest tani, iście wakacyjny, wesoły, beztroski, flirciarski i bardzo uroczy. Jest to zapach, który odmładza, więc jeśli jakaś seksowna 30-stka chce się troszkę odmłodzić to pomocy może szukać u Get Ready! 😆😆😆 No i kurczę teraz zajebiście staro się poczułam ha ha ha. Jak ja już coś napiszę, Boże Maassen to zabrzmiało jakby 30 to był jakiś starczy wiek ha ha ha. Nie! 30 to młodość i to jeszcze naprawdę młodość. Ja mam 28 lat i czuję się naprawdę bardzo młodo. Nawet jeszcze młodziej niż wyglądam. No nie, teraz to już przesadziłam. Nie róbmy ze mnie niemowlaka! 😅😅😅😅😅😅


Niemniej jednak dzisiejsza recenzowana woda toaletowa jest naprawdę warta polecenia na okres wakacji. Jeśli szukacie perfum na Karaiby to zachęcam. A jeśli za rok będziecie zastanawiać się nad zapachem perfum na wakacje w Polsce to też polecam ten zapach, ponieważ jest w nim radość. Naprawdę Get Ready! umie poprawić humor, ponieważ jest w nim coś tak wesołego, że ma naprawdę moc antydepresyjną. Polecam! 


Dzisiejszą recenzję pisało mi się naprawdę super co chyba dało się poczuć w tekście. Widzicie jak dobrze nastrajają te perfumy ha ha ha. Polecam serdecznie i życzę SUPER WAKACJI tym co gdzieś jadą wypocząć.






Pachnących i niezapomnianych chwil na plaży, na Dominikanie, na Kubie i pod Kubą ha ha ha! 😁




Tymczasem.
Wasza grenadynowa Aleksandra! 😁😁😁


środa, 27 października 2021

W moim bloku mieszkają ZŁODZIEJE!

W moim krótkim, bo 28-letnim życiu raz skradziono moją paczkę, ponieważ jedna mściwa lesbijka, której odmówiłam z racji tego, że nie jestem homo postanowiła zemścić się (jak zwał tak zwał) i z premedytacją uciec z moją paczką aż do Szczecina. Zawartość paczki miała dla mnie dużą wartość, ponieważ między innymi były w niej kandyzowane wiśnie oraz cytrynowe Camele, które są już niedostępne. Poza tym w mojej paczuszce były także ręcznie robione reniferki na święta zimowe. Także ogromna strata dla mnie.

Druga paczka, którą mi skradziono to pachnąca paczuszka od Notino. Na szczęście ta paczka nie była z góry opłacona, więc nie byłam stratna, ale sama myśl, że ktoś kradnie paczkę, którą zamówiłam jest irytująca. 



A teraz znowu sytuacja kolejna jaka miała miejsce tak naprawdę już w niedzielę. 

Zamówiłam sobie paczkę z iSmoking, w której to były 3 jednorazowe papierosy elektroniczne. Bardzo czekałam na to zamówienie, ponieważ papierosy te miały bardzo oryginalne smaki oraz ciekawy design. W piątek miałam dostać przesyłkę z firmy kurierskiej DHL ale niestety nie otrzymałam jej. Pomyślałam, że jest opóźnienie więc zwlekałam z zatelefonowaniem na infolinię. Wczoraj zadzwoniłam i dowiedziałam się, że paczkę kurier zaniósł pod innym numer mieszkania niż mój. Poradził abym poszła do sąsiada/sąsiadki i odebrała swoją paczkę. Tak jak poradził tak też zrobiłam, ale niestety Tina (taką ma ksywę ta sąsiadka) w niedzielę odłożyła moją paczkę (moją własność!!!) na skrzynki pocztowe na dole klatki schodowej. Poszłam, ale niestety mojej przesyłki już nie było. Zirytowana przeszłam się po wszystkich piętrach (a jest ich aż 10!) i zrobiłam z tego zirytowania takie cardio po sąsiadach ale niestety nic nikt nie widział, nic nie słyszał, a niektórzy nawet drzwi nie otworzyli. Po prostu cichociemni. Wtedy to już poziom wkurwienia sięgnął w moim organizmie zenitu, ale postanowiłam jeszcze zrobić jedną rzecz. Napisałam kartkę i powiesiłam na dole klatki schodowej przy skrzynkach pocztowych. Niestety moja kartka za długo się nie nawisiała, ponieważ już dzisiaj została zerwana. Teraz to już mam pewność, że ktoś kto widział przesyłkę na skrzynce pocztowej sobie ją po prostu zwinął, ba! UKRADŁ. Sąsiedzi wiedzą jak mam na imię, więc nie ma problemu, żeby domyśleć się dla kogo była ta przesyłka. Niestety ktoś z sąsiadów ma lepkie łapy i ma gdzieś, że zapłaciłam hajs za zawartość tej paczki. Przeraża mnie fakt, że ludzie robią tak własnym sąsiadom. Ja rozumiem, że istnieją złodzieje od pokoleń i będą istnieć ale nawet złodziej ma swój kodeks i nie powinien robić tego ludziom, którzy go otaczają. Ale jak widać, ktoś jest zjebem i rzucił się na moją niepozorną ale jakże wartościową paczkę. Jestem wkurwiona! 😡😡😡😡😡😡😡😡😡



Fakt faktem kurier miał zapisane, że mieszkam pod złym numerem mieszkania... to raz. Dwa, najwidoczniej źle zaadresowano do mnie przesyłkę, a trzy kurier powinien wylegitymować osobę, której wręcza przesyłkę. Cztery, to sąsiadka nie powinna przyjmować nie swojej paczki skoro nie nazywa się MAASSEN. Jestem wkurwionaaaaaaa! 😐😑😒😠😡😡😡😡



Oczywiście zdaję sobie sprawę z tego, że takie pomyłki się zdarzają, ale nie powinny mieć miejsca w XXI wieku kiedy to mamy ogromne możliwości logistyczne. Dla mnie to jest niepojęte aby taka pomyłka miała miejsce. Najgorzej, że w DHL powtarzają mi, że kurwa moja przesyłka została doręczona i jeśli jest u sąsiada to abym sobie odebrała. No kurwa mać! Fajnie... . Jestem bardzo zawiedziona firmą DHL. W miesiącu przychodzi do mnie zazwyczaj kilka paczek, każdy kurier dostaje napiwek i jeszcze takie coś... . Dno i wodorosty! 



Mam nadzieję, że taki post Wam się przyda i będziecie szybciej reagować niż ja. Gdybym w piątek wieczorem zadzwoniła do DHL to dowiedziałabym się, że paczka jest u sąsiadki Tiny i poszłabym do niej i ją odebrała. A tak to zaniosła w niedzielę na skrzynki pocztowe a następnie ktoś skradł moją przesyłkę. Jeśli drugi raz będę miała taką sytuację to zareaguję od razu, a nie po kilku dniach. Też popełniłam błąd, ale zostawianie przesyłek innym ludziom nie powinno mieć miejsca, szczególnie kiedy sąsiadami są oszołomy i złodzieje. 







Tymczasem. 

piątek, 22 października 2021

Marzyły mi się microdermale...

Od 2 lat marzyłam o zrobieniu sobie microdermali na mostku i w obojczykach ale dziś mamy rok 2021 a ja nadal nie wybrałam się na ten nietypowy piercing. 

No właśnie! Czym jest MICRODERMAL?

Microdermal to bardzo nietypowy piercing ciała, który poleca na rozcięciu malutkim skalpelem (też nietypowym) naszego ciała i umieszczeniu w nim ozdobnego implantu. Od nas samych zależy jaką ozdobę i gdzie sobie zażyczymy. Można zrobić microdermale niemalże wszędzie. Przy tym piercingu jest naprawdę olbrzymie pole manewru. Dla każdego coś fajnego! 😁😁😁😈😈😈


Microdermal boli i tego chyba każdy z Was się domyśla, ponieważ w rozcinaniu ciała nie ma nic przyjemnego. Ale nie dlatego nie zdecydowałam się na ten rodzaj piercingu. Nie, nie, nie. Rozmawiałam z moją przyjaciółką Kingą na ten temat i uświadomiła mi, że taki piercing bardzo często się paprze czyli nic innego jak ropienie i nieładnie wyglądające kolczykowanie. Poza tym uświadomiła mnie też w jednej kwestii, a mianowicie w tym, że kiedyś jeśli zapragnę "wyciągnąć" ze swojego ciała microdermale to pozostaną na moim ciele szpecące blizny i chyba tym najbardziej mnie przekonała aby nie robić takiego kolczykowania. Także zrezygnowałam i już pozostanie mi tylko podziwianie microdermali na kimś ale nie na mnie. Taką decyzję podjęłam.





W tym miejscu chciałam zacząć moją przygodę z microdermalami. Bardzo podoba mi się taki piercing między biustem. Uważam, że to wygląda bardzo seksownie. A Wy macie microdermale?




To co mam przylepione na dekolcie to ozdobne cyrkonie wykorzystywane przez makijażystki w ozdobnych makijażach festiwalowych. Niestety taki twór bardzo słabo się trzyma. Myślę, że musiałabym użyć kleju do sztucznych rzęs a może nawet i do sztucznych paznokci. 

Ta fryzurka, którą widzicie sprawia, że po zdjęciu jej ma się piękne naturalne fale. Polecam! 




Tutaj efekt po rozplątaniu warkoczy i rozczesaniu włosów palcami. Jak Wam się podoba? 

Ja bardzo dobrze czułam się w tej stylizacji kiedy to wyszłam z domu na zakupy z Karoliną w takim stroju, włosach, makijażu i fejkowych microdermalach. Zestawienie bluzki satynowej z kurtką jeansową to bardzo dobry pomysł, bo nadaje charakteru stylizacji. Zachęcam do spróbowania.




Także widzicie moi Kochani microdermale odchodzą już z moich myśli ale nadal mi się u kogoś to bardzo podoba. Zdecydowanie między biustem i w obojczykach! Cudo! 💖💖💖💖💖💖

Jeśli zastanawiacie się nad zrobieniem takiego piercingu to dwa, trzy czy może nawet z kilka dobrych razy przemyślcie Waszą decyzję, ponieważ nie jest to zwyczajne kolczykowanie ciała. Tutaj w grę wchodzą blizny, które pozostaną na całe życie. O ile oczywiście nie zlikwidujecie ich chirurgicznie, a wcale to nie będzie takie łatwe jak Wam (i mnie) się wydaje/wydawało. 






Buziaczki! 💋💋💋💋💋💋






czwartek, 21 października 2021

Edukacja Seksualna z Maassen

Edukacja Seksualna to nauka, o której marzą młodzi ludzie, na którą krzywym okiem patrzą starsi. 


Pod koniec 2020 roku kiedy to trwały spory o aborcję bez granic, prawa kobiet a także równość międzyludzką zaczęła się też pewna wojna o to czy w polskich szkołach powinien pojawić się dodatkowy przedmiot a mianowicie - edukacja seksualna. Polacy są w tym temacie podzieleni jak zresztą w każdym innym. Niemniej jednak uważam, że taki przedmiot powinien powstać, ponieważ ludzka seksualność to jeden z ważniejszych aspektów w życiu człowieka. Myślę też niestety, że edukacja seksualna przez najbliższe 5 lat a może i więcej nie wejdzie do polskiej szkoły. A szkoda, ponieważ mógłby to być przedmiot bardzo rozwijający młodego człowieka. Ale szkoła szkołą, a Internet Internetem. Tutaj rządzą inne prawa i póki co jest wolność myśli także postanowiłam, że kto jak kto z blogerów ale ja mogę się zająć tym tematem najlepiej. Od długiego czasu zastanawiałam się nad wprowadzeniem tej serii na Myśli Kobiety Wyzwolonej. I tak! Dzisiaj przychodzę do Was z postem, w którym to omówię o czym to chciałabym pisać, czego chciałabym nauczyć i jak to wszystko będzie wyglądało. Zapraszam!





W pierwszych postach z tej nowej serii na blogu nie powiem Wam jak mieć zajebisty anal, czemu służy picie dużych ilości soku ananasowego oraz gdzie kupić najlepsze klamerki na sutki. Na początek trzeba zacząć od podstawy podstaw aby przejść do tych bardziej "rozszerzonych" 😈😆 tematów. 

Na początku zajmę się kwestią higieny oraz zdrowia kobiecego i męskiego ciała, ponieważ to jest absolutna podstawa. Zajmę się też tematem akceptacji, tolerancji i wyrozumiałości. Porozmawiamy jak przygotować się do pierwszej wizyty u ginekologa, co zrobić aby pierwszy raz z chłopakiem czy dziewczyną był cudowny, jakie perfumy używać aby przyciągnąć płeć przeciwną, czy lepsze są tampony, podpaski a może kubeczek menstruacyjny. Poruszę dogłębnie temat różnych metod antykoncepcji i mam nadzieję, że już żadna kobieta nie będzie myślała, że jedyna metoda to pigułki, ponieważ jest mnóstwo różnych metod, które są niesamowicie nowoczesnymi metodami zapobiegania ciąży. Także myślę, że edukacja seksualna z Maassen przebiegnie Wam bardzo miło i nauczycie się czegoś wartościowego co będziecie mogli wykorzystać w życiu 😇😇😇😈😈😈😀😁😃.




Do Edukacji Seksualnej ze mną zapraszam wszystkich, którzy chcą wzbogacić swoją wiedzę na temat ludzkiej cielesności, higieny, seksualności, antykoncepcji. Myślę, że temat jest dla każdego, bo dziewczynki 11-letnie powinny być uczone jak akceptować zmiany jakie zachodzą w ciele, 15-latki jak dbać o siebie w czasie okresu, 18-latkom należy wytłumaczyć jak zabezpieczać się przed niechcianą ciążą i tak dalej i tak dalej. Dla każdego coś wartościowego! 


Jak często będą pojawiały się posty z ES? To zależy od wielu czynników, ale powiedzmy, że na początek jeden post w miesiącu. Może przy lepszych lotach dwa posty, może nawet i jeden na tydzień, ale to wszystko się okaże. Na pewno ten jeden post na miesiąc będzie się pojawiał więc nie martwcie się na zapas. Wszystko w swoim czasie Kochani. 








Na dzisiaj to wszystko w tym poście. Mam nadzieję, że będziemy razem miło spędzać czas przy Edukacji Seksualnej. Trzymajcie się ciepło!


Buziaczki! 💋💋💋💋💋💋💋💋💋
Alexandra.




niedziela, 17 października 2021

Niesamowicie intensywny weekend za mną.

Dobry wieczór moi Kochani! 😇😇😇

Mijający weekend był dla mnie niesamowicie intensywny, ponieważ nie miałam czasu usiąść i odpocząć. Niemniej jednak jestem z niego bardzo zadowolona, ponieważ fajnie od czasu do czasu spędzić tak trzy dni wolnego. W piątek byłam u Zuzy i oglądałam jej nowe mieszkanko, które wynajęła z dwiema koleżankami. Powiem Wam, że bardzo mi się ono podobało, a dodatkowo mieszkanie ma świetną energię (z punktu ezoterycznego), więc na pewno będzie zadowolona i bezpieczna. Przegadałyśmy z dobre 6h, zjadłyśmy dużą pizzę, popiłyśmy sokiem pomarańczowym i było naprawdę bardzo miło. 

W sobotę zaplanowałam sobie zakupy. Pojechałam z mamą na Widzew i kupiłam sobie ogromną różową walizkę, która jest mi bardzo potrzebna do mojej przyszłej przeprowadzki. W Rossmannie kupiłam sobie farby do włosów w bardzo oryginalnym kolorze. Aczkolwiek jest do farba, która ma się utrzymać tylko do 8 myć, więc jest łagodna dla włosów i wiadomo taki kolor nie będzie na stałe. Potem poszłam kupić buty, a wyszłam z prezentem dla mamy, z butami sportowymi dla mnie i z torebką Pumy. Powiem Wam, że wydałam 1000 złotych ale to wszystko było mi po prostu potrzebne. Już dawno nie wydałam tysiąca w jeden dzień, ale kiedyś zdarzało się, że wydałam znacznie więcej ha ha ha. Ale to kiedyś były znacznie lepsze czasy. Wierzcie mi! 😀😀😀😁😁😁

(...Właśnie wpadłam na pomysł aby stworzyć serię wspominkową na podstawie utworów muzycznych...)

Co Wy na to? 😈😈😈😈😈😈


A wracając do soboty to potem jak wróciłam do domu to zastałam ciocię Gosię, więc były pogaduszki przy frytkach i burgerach do 22, a potem bardzo długi spacerek dla zdrowotności i aby spalić te kalorie. 

Dzisiaj zaś mamy niedzielę i spędziłam ją na porządkowaniu swojego pokoju. Zrobiłam generalne porządki, wyrzuciłam śmieci i z tego co ja widzę to mam tak bardzo dużo przedmiotów, że aktualnie słabo się poruszam po moim pokoju, bo mam za małe pomieszczenie na wszystko co posiadam. Ale jak wiecie to pracuję nad tym aby to zmienić, aby było lepiej. 




Teraz zmieniając temat chciałabym Was zapytać co sądzicie o takim kolorze szminki dla mojej osoby. Podoba Wam się? Stylowo czy trupio? Wiele osób skomentowało kolor mojej szminki i oceny były bardzo podzielone. A Wy co sądzicie?


I na koniec chciałabym Wam życzyć miłego tygodnia i dużo radości w życiu oraz zdrowia fizycznego i psychicznego, ponieważ jak i tego i tego nie ma to w życiu nic się nie układa. 




Buziaczki moje kochane Rybki! 👄👄👄👄👄👄👄👄👄


Wasza Aleksandra (zawsze senna, ale zawsze też pełna nadziei na przyszłość)! 




piątek, 15 października 2021

Silky Soft Musk od Avon, czyli waniliowa bombka na Święta Bożego Narodzenia. (recenzja perfum)

Mamy już Październik, więc Święta Bożego Narodzenia już za pasem. Każda kobieta chce pachnieć wtedy wyjątkowo, szykownie i odświętnie. Jeśli chodzi o mnie to bardzo lubię pachnieć wtedy waniliowo, piżmowo, słodko i pudrowo. I właśnie taki zapach przygotowałam do dzisiejszej recenzji perfum. Dodatkowo recenzowane dzisiaj przeze mnie perfumy są w przystępnej cenie, więc żadna z Pań, która zdecyduje się na zakup tego zapachu nie poczuje dziury w portfelu. Zapraszam na dzisiejszy post 👼.


Przychodzę dzisiaj do Was z recenzją wody toaletowej od Avon o wdzięcznej nazwie - Silky Soft Musk. Poniżej wklejam Wam zdjęcie owego delikwenta, którego wezmę dzisiaj pod lupę.



Tak prezentuje się flakon. Jest prosty, minimalistyczny, troszeczkę przypomina kształtem perfumy od Elizabeth Arden. Zatyczka jest bardzo dobra, więc nie będzie spadała. Dobrze trzymająca się zatyczka perfum jest ważną sprawą dla wielu kobiet. Perfumy te są tylko w jednej pojemności, a mianowicie można kupić tylko 50 mililitrowe flakony. Jest to WODA TOALETOWA, która kosztuje ok. 42 zł. Uważam, że cena jest jak najbardziej adekwatna. 

Przejdźmy do nut zapachowych, a tak właściwie do złożenia tej kompozycji. 

Silky Soft Musk pachnie tylko 3 składnikami a mianowicie: wanilią, piżmem i lilią. 
Czuć dokładnie te trzy nutki, więc zapach jest jak najbardziej taki jaki miał być w zamyśle. Najbardziej wyczuwalna jest wanilia, która często stanowi, ba! bardzo często stanowi bazę wszelakich perfum. Także nie dziwota, że czuć ją najmocniej. 

Perfumy te są niebywale otulające, ciepłe, powiedziałabym nawet, że kaszmirowe. Idealnie sprawdzą się w okresie Świąt Bożego Narodzenia. Uważam, że jest to jeden z piękniejszych zapachów od Avon. Czując ten zapach widzę młodą kobietę ubraną w beżowy sweter, złotą (prawdziwą!!!) biżuterię, ma paznokcie umalowane w kolorze nude i pofalowane blond włosy. 

Silky Soft Musk jest stworzony do "noszenia" go w okresie zimy, ponieważ potrafi ogrzać w chłodny dzień. Dodaje kobiecości, szyku i elegancji. Są to perfumy słodkie ale nie ma w nich nic z tandetnego ulepka. To świąteczny słodziak z klasą dla eleganckiej młodej kobiety, która lubi ubierać się w pastelowe barwy. Powiedziałabym nawet, że ten zapach stworzony jest na Boże Narodzenie. 

Jeśli chodzi o trwałość to jest tutaj nieźle, aczkolwiek pamiętajcie, że jest to zapach blisko-skórny. Żaden ogon tutaj się nie utworzy, więc od razu uprzedzam miłośniczki perfumeryjnych killerów. 

I na koniec jeśli są tutaj ciekawskie osóbki to powiem Wam, że ta woda toaletowa powstała w 2016 roku, więc jest stosunkowo nowym produktem na perfumeryjnym rynku. Jest mało znana, przez co nie jest popularna co dla wielu kobiet ma ogromne znaczenie jeśli chodzi o wybór zapachu, którym chcą pachnieć. Silky Soft Musk to troszkę niedoceniony produkt od Avon a wielka szkoda, ponieważ ten zapach naprawdę jest przepiękny i z czystym sumieniem mogę Wam go polecić. I dodatkowo cena jest jak najbardziej korzystna. Polecam!





Mam nadzieję, że niektóre z Pań skuszą się na zakup tej wody toaletowej od Avon w okresie świąt zimowych, ponieważ naprawdę warto. Silky Soft Musk nie wywołało u mnie ani migreny, ani nawet bólu głowy co inne perfumy umieją niestety zrobić w moim przypadku. Także to też jest plus dla większości kobiet.




Pachnących snów wanilią Wam życzę!
PS. Chciałabym coś zauważyć. Polecam nie bez kozery używać tych perfum w okresie zimy, ponieważ latem są w powietrzu szerszenie, które "ciągną" w kierunku zapachu wanilii, więc drogie Panie uważajcie i generalnie nie używajcie perfum waniliowych latem, ponieważ szerszenie uwielbiają ten aromat. A z takich owadowych ciekawostek, to komary są odstraszane przez wanilię. Także musicie zdecydować się czy wolicie zaprzyjaźnić się z szerszeniem czy z komarem ha ha ha. Ja już chyba wolę komary ha ha ha. NO ba! Zdecydowanie wolę komary od szerszeni. 


Buziaczki! 💋💋💋💛💛💛💛💛💛💛💛💛 


środa, 13 października 2021

Kurwa! jak usłyszę jeszcze jedno ~EH~ to normalnie jebnę.

Nie będzie dzisiaj dzień dobry ani nic pozytywnego, więc jeżeli nie chcecie czytać mojego głębokiego wkurwienia to lepiej nacisnąć krzyżyk i nie czytać. Ale jeśli chcecie dowiedzieć się jak wygląda moja sytuacja obecnie w życiu to serdecznie zapraszam na dzisiejszy post. Długi. Chyba będzie długi. 



Palę już raz po raz, haust za haustem aby się odwkurwić ale wiem, że nic z tego nie będzie, bo jestem wkurwiona non stop przez dziadka. W ogóle nie dociera do niego to co ja mówię i moja mama. Ma wszystko po prostu w dupie, a mnie to doprowadza do białej gorączki. Dziadek cały czas przekarmia kota i boję się aby zdrowie Dionizego nie upadło. Dzisiaj znowu zostawił czajnik na gazie i woda cała się wygotowała (!!!). Gdybym nie przyszła to nie wiem jakby to mogło wszystko wyglądać. Żyję przez cały czas w stresie, który gdzieś we mnie jest skryty. Nagminnie jestem niewyspana, zmęczona i jak dzień jest dobrze to potem znowu to samo. Nie mogę się na niczym skoncentrować, myśleć, uczyć się i pracować. Jeszcze słabo sypiam, bo cały czas mam koszmary, śnią mi się pożary, krew, jakieś wojny. Jestem wewnętrznie umęczona i mam już serdecznie dosyć wszystkiego i wszystkich. "Najlepsze" w tym wszystkim są rady niektórych osób. Z tych złotych myśli to najlepsze są takie:

- "Nie przejmuj się."

- "Dziadek jest starszy to zapomina co mówiłaś."

- "Jak byłaś mała to miałaś wszystko co chciałaś."

- "Wyluzuj."

- "Nie denerwuj się."

- "Zajmij się czymś".

- "Skup się na nowych studiach."

- "Eh."

- "Eh."

- "Eh."

- "Pomyśl o czymś innym."

- "Eh."

- "Nie przesadzasz dziewczyno?"

- Eh."



Kurwa! jak usłyszę jeszcze jedno ~EH~ to normalnie jebnę. Serio!!! 😖😐😑😒😡😡😡



Ludzie przejmują się, że złamał się im paznokieć, że trzeba zacząć jeździć tramwajem, że zupa była za słona, że ktoś rzucił w ich kierunku kąśliwą uwagę i etc. Ale jak ktoś dzień w dzień uprzykrza mi życie swoim zachowaniem, nie słucha co mówię, przekarmia kota, wkłada brudne naczynia do szafek, kroi chleb przy otwartych szufladach kuchennych, zostawia kosz ze śmieciami na środku pokoju, grzebie w moich rzeczach, zakłada podsłuchy, czyta moje prywatne zapiski, pozwala na to aby kot przeskakiwał z balkonu na balkon i zjadał roślinki sąsiadki, wybrzydza przy stole, gardzi normalnym jedzeniem i wymusza codziennie zakup tony słodyczy, puszcza telewizję tak głośno, że sąsiedzi się denerwują a ja nie słyszę co z mamą oglądam w pokoju stołowym to uważam, że mam prawo być zła i wkurwiona. Kiedy nie ma mnie w domu to mam grzebane w pokoju, przecież to jest niedopuszczalna sprawa. Jak ja mam się na czymkolwiek skupić skoro żyję w nerwach i nawet sen mi nie daje odpoczynku. Jestem naprawdę umęczona tą sytuacją. Skoro coś takiego powtarza się non stop to ja już tracę jakąkolwiek energię do działania. Jestem smutna, zła i wkurwiona. A jak jestem smutna, zła i wkurwiona to staję się wulgarna bo nerwowo mam dosyć. Tak bardzo się o wszystko staram w życiu i jedno wielkie gówno teraz z tego mam. Przez ostatnie miesiące jestem tylko sfokusowana na zarabianiu pieniędzy, bo ja widzę tylko jedno wyjście z tej sytuacji. Tylko jedno.

Mało osób mnie rozumie, ale już jest mi to obojętne. Postanowiłam za wiele już nikomu na ten temat nie mówić, bo po prostu po co mam być rozczarowana tym, że inni nie widzą w tym problemu. Jedynie Karolina najbardziej mnie rozumie i moją sytuację. Ona doskonale wie co ja czuję 😢😢😢.




Niby mogłabym się już wyprowadzić ale chcę mieć zabezpieczenie finansowe na cały rok, więc jeszcze muszę się trochę pomęczyć aby móc żyć spokojnie. Nie chciałabym się przeprowadzać do mieszkania o niskim standardzie, ponieważ dla mnie wystrój i czystość mieszkania jest bardzo ważna. Lubię zadbane pomieszczenia, bo wtedy czuję spokój ducha i punkt komfortu jest jak w The Sims na najwyższym poziomie. Dlatego jeszcze chwilkę muszę się przemęczyć. Poza tym muszę wyprowadzić się dla własnego zdrowia psychicznego. Najchętniej to zabrałabym ze sobą Dionizego. I w sumie to będę szukała takiego mieszkania do wynajęcia gdzie będę mogła zabrać ze sobą kota. Ja wiem, że ze mną będzie mu najlepiej. Będę się o niego troszczyć, dbać i kochać najmocniej na świecie. Nawet teraz moje maleństwo sobie ze mną leży na kocyku i drzemie. Mruczy nawet, więc czuje się bardzo zrelaksowany. Rozczula mnie ten widok! 😻😻😻😻😻😻😻😻😻



Mam nadzieję, że z biegiem czasu moje samopoczucie ulegnie poprawie i wszystko w moim życiu się wyklaruje, ale sądzę, że nic na lepsze się nie zmieni póki będę mieszkała tu gdzie mój dziadek. Na moje szczęście jestem bardzo cierpliwą osobą i tylko to mnie w tej całej matni ratuje.





Tymczasem. 

poniedziałek, 11 października 2021

Urodziłam się jako idealistka; to życie zmieniło mnie w realistkę.

Jest głęboko czarna i zimna noc. 



Powinnam spać już, ale nie mogę, bo za wiele myśli, nowych refleksji, rozczarowań i smutków przewija się przez moją głowę. Leżę tak ponad godzinę, może dwie i mimo ciężkich, zapłakanych powiek nie mogę oddać się w ramiona Morfeusza - choć on zawsze tak dobrze mnie rozumie i pomaga złagodzić dolegliwości życia dzięki marzeniom sennym. Ale nie dziś, nie tej nocy. 





Jestem tak bardzo smutna, że nawet moje słowa i umiejętności pisarskie są za słabe aby określić moc tego smutku jaki otacza mnie tej nocy. Czuję jakbym nie tylko zawodziła innych ale przede wszystkim samą siebie. Jest to tak kurewsko rozczarowujące uczucie, że mam ochotę wyć do Księżyca jak srebrny wilk gdzieś na polanie leśnej o północy. Samotność też odczuwam i podobnie do Ryśka uważam, że to straszna trwoga, mimo iż ją czasem (częściej niż czasem) uwielbiam i potrzebuję. Samotność, czarna noc i cierpiąca dusza to trio, które jest szalenie niebezpieczne w myślach melancholijnego człowieka, który przeżywa swój osobisty Weltschmerz. Czuję się psychicznie tragicznie. Jest ze mną mój srebrny laptop, powiew chłodnego (nawet rzekłabym, że zimnego) powietrza i dym o smaku lodów waniliowych z elektronicznego papierosa. 


(...miejsce na chwilę zagłębienia się w swoich mrocznych myślach...)
Człowiek jest istotą naiwną kiedy myśli, że ma już wszystko czego pragnął. Naiwny jest, bardzo. To prawdziwy rollercoaster co dzieje się w moim umyśle, sercu i duszy kiedy myślę o tym jak bywam naiwna. Nie czuję już żadnej stabilności, żadnego bezpieczeństwa, żadnego NICZEGO. Licząc, że kolejny haust waniliowego dymu przyniesie mi spokój to też pewien rodzaj naiwności. Czasem po prostu brak mi słów na to co dzieje się w moim życiu. Jestem całkiem świadoma tego co jest, ale człowiek to takie stworzenie, które chce wierzyć, chce ufać i mieć tę cholerną nadzieję. Ale teraz już wiem, że nie bez kozery mówi się, że "Nadzieja matką głupich". Dla upewnienia wzięłam kolejny haust ale nic, nic się nie zmieniło. Nadal tkwię w gównie, w bagnie, które wciąga mnie co jakiś czas aby uzmysłowić mi moje położenie, które w chwili obecnej jest chujowe, trochę bardzo nawet chujowe. CHUJ to słowo tego tygodnia, ba! słowo minionej niedzieli. 


Po raz kolejny raz w życiu włącza mi się tryb ucieczki. Ucieczki od życia, od problemów, od ludzi, od emocji, od uczuć, od pracy, od studiów, od Życia no kurwa! Przede wszystkim od życia. Jak to dobrze byłoby zniknąć na jakiś czas, zaszyć się gdzieś gdzie nikt nie będzie wiedział. Oddać się refleksji, ciszy i naturze. Pobyć ze sobą, z przyrodą, z Energią, która nas otacza. Pomyśleć. Wiecie, gdzieś popełniłam błąd i coś mi w życiu nie wyszło. Zgubiłam się i powinnam wybrać się w podróż z jednym biletem i dać się zgubić przygodzie i być może właśnie to pozwoliłoby mi się odnaleźć i dokonać wyboru. Może powinnam puścić się z prądem i wyruszyć w podróż, taką prawdziwą, przeszywającą, niebezpieczną i niezbadaną. Kusi mnie to od lat, aby rzucić się i iść przed siebie z plecakiem i nie wiedzieć dokąd zmierzam. Po prostu iść, nie bacząc na nikogo. Chciałabym zobaczyć co wtedy by się stało, co życie by mi przyniosło i czego nowego bym się nauczyła. Bardzo taka wyprawa mnie intryguje, ale nie wiem czy mam na tyle w sobie jaj aby czegoś takiego się podjąć. Wiecie dlaczego o tym myślę? Nie, nie dlatego, że chcę bić kolejny rekord w rzucaniu moich już którychś tam studiów, ale dlatego, że czuję iż tu gdzie jestem nie czeka mnie to czego pragnę. Jestem rozczarowana i zawiedziona oraz świadoma, doskonale wiem na jakim wózku jadę. Wiem też kto jest w stosunku mnie uczciwy a kto nie. Wiem o tym doskonale. Niemniej jednak jestem taką osobą, że wolę już wiele spraw przemilczeć i zniknąć w oddali własnego smutku i znosić bóle samotnie. To jest moja prawdziwa natura. 

Oglądaliście kiedyś Skins? Pamiętam dokładnie postać Cassie, która to była moją ulubioną bohaterką serialu. Wyruszyła przed siebie aby odnaleźć się i stworzyć swoje życie na nowo. I udało jej się. Czasem po prostu trzeba wszystko i wszystkich rzucić w cholerę jeśli ma się takie przeczucia, że do niczego dobrego to nie prowadzi. Jedynie tylko trzeba być gotowy na ten ból, który nadejdzie po rzuceniu wszystkich i wszystkiego. Taki ból bywa niezmierzony i nieprzenikniony. Może zaboleć jak nigdy dotąd nie bolało. Także trzeba uważać na co człowiek się decyduje. 




Urodziłam się jako idealistka. Miałam wielkie morale, plany, idee. Ale coś kurwa poszło nie tak. Zły czas, złe miejsce, źli ludzie i generalnie coś... no właśnie tylko co. Nawet sobie nie wyobrażacie jak chce mi się krzyczeć. Czuję się źle i nie wiem kiedy to minie. Może wtedy gdy minie mi życie... . 








Tymczasem. 


niedziela, 3 października 2021

JA urodziłam się zmęczona.

Dobry wieczór Kochani! 😇

Ten post piszę śpiąc na siedząco. Jestem po ostatnich 3 dniach tak zmęczona jak nigdy nie byłam. Normalnie nie ma jeszcze 19:00 a ja już usypiam, a wiem, że jeszcze mam troszkę w tym dniu do zrobienia zanim położę się spać. I najgorsze, że muszę to ogarnąć. Nikt tego nie zrobi za mnie. 

Jutro czeka mnie pierwszy dzień nowych studiów. Na razie nie odczuwam stresu ani nawet ekscytacji, ponieważ jestem w chuj zmęczona i jedyne o czym teraz marzę to moje łóżko. Gdybym się położyła to zasnęłabym jak zabita i spała dobre 12 bitych godzin. Ale niestety tyle godzin spać już nie mogę, bo aby tyle spać to musiałabym się położyć o 18. I co gorsza muszę wstać o 6 rano, a przez ostatnie lata chodziłam spać o 5 rano, także rozumiecie, że jestem w zupełnie innym trybie życia. Mam nadzieję, że po tygodniu będę względnie się czuła a nie tak strasznie śpiąca jak dzisiaj. Chociaż chyba troszkę się oszukuję. Zobaczymy co życie przyniesie w najbliższym czasie. 





Ja po prostu urodziłam się zmęczona i chyba tego nie da się zmienić 😈😈😈😈😈😈.

Aby czuć się wypoczętą muszę spać 9h oraz mieć jedną drzemkę w ciągu dnia. Jak uzmysłowiłam sobie, że teraz nie mam jak tyle spać i o drzemce mogę zapomnieć to jestem aż trochę (przepraszam, aż bardzo) przerażona. Mój organizm nie jest przystosowany to męczenia się i ja to wiem. Poza tym nadciśnienie robi swoje. Niewiele osób zmagając się z tą przewlekłą i podstępną chorobą ma ogromne pokłady siły i energii. Ta choroba niestety tak działa. Wiadomo też, że nikt mnie do kolejnych studiów nie zmuszał i nikt nie kazał mi studiować dziennie. To była tylko moja decyzja, ale czy słuszna to z czasem się przekonamy. Wiem, że nie jestem w stanie powiedzieć czy wytrwam nawet semestr, bo pod względem innym niż przyjaźń i miłość to jestem bardzo zmienną i chaotyczną osobą. Jednego dnia jestem w stanie rzucić wszystko i zająć się czymś innym. Ale co by nie powiedzieć to moja autobiografia byłaby bardzo interesująca. Wiem też jedno, że jeśli zrezygnowałabym z tych studiów to idę na zaoczne i tyle. No ale czekam na jutro i owszem... jestem bardzo ciekawa jak będzie. Bardzo!




W weekend byłam na dużych zakupach w Carrefourze i kupiłam sobie 9 zeszytów, długopisy i dużą brązową torbę, która przyda mi się na studiach, ponieważ wejdzie do niej po prostu wszystko. Niestety będę musiała ją dźwigać bo innej możliwości nie ma. Tutaj właśnie wychodzi brak prawa jazdy, które bardzo ułatwiłoby mi życie. A tak to wszędzie muszę chodzić na piechotę, dźwigać i jeździć komunikacją miejską, której nienawidzę. Ale cóż... . Póki co musi tak być. Aha, powinnam wspomnieć też o tym, że studiując dziennie nie mam zbytnio kiedy robić prawka i nie wiem kiedy mam znajdować czas na pracę/bloga. Stoję przed ogromnym wyzwaniem, które albo mnie upokorni, uszlachetni albo wyniszczy. Z czasem się przekonamy, a teraz idę zjeść jogurt z granolą i czekoladą, przeprowadzę demakijaż i idę zrobić sobie gorącą kąpiel. Potem obejrzę chwilkę coś w tv, zaplotę warkocze, zrobię biały manicure na naturalnych paznokciach i idę spać, bo jutro o 6 !!! muszę wstać i być gotowa do życia, a nie jestem i wątpię, że będę. Aha, muszę zjeść też jakąś kolację. Jak ja mam kurwa żyć, jak ja żyłam inaczej i tak jak uwielbiałam żyć. Eh... .






Dobranoc Kochani i udanego nowego tygodnia Wam życzę!
Buziaczki! 💋💋💋💋💋💋💋💋💋💋💋💋💋💋💋💋💋💋💋


~Wasza zawsze senna i zmęczona Aleksandra~


piątek, 1 października 2021

Wszyscy powinniśmy zacząć żyć, zanim się zestarzejemy. Strach jest idiotyczny. Podobnie jak wyrzuty sumienia.

Życie mamy tylko jedno (nie licząc przyszłych wcieleń 😅😆😈😈😈😈😈😈), więc powinniśmy z niego jak najwięcej korzystać aby na starość nie żałować, że zmarnowaliśmy to co mamy najpiękniejsze czyli... MŁODOŚĆ. 



Mam 28 lat i uważam, że to dobry wiek. Na co? Na wszystko! Oczywiście, że każdy z nas chciałby być młodszą osobą, ale w tym wieku w jakim aktualnie jestem widzę więcej niż wtedy kiedy miałam lat powiedzmy 21. Teraz jestem zdecydowanie bardziej świadomą kobietą niż byłam. Świadomość siebie jest ogromnym darem jaki dostajemy od Życia. Nie wolno nam tego zmarnować. NIGDY!!! 


Przez ostatnie 8 lat podejmowałam różne decyzje. Jedne były lepsze drugie gorsze ale wszystkie były świadome. Każdy wybór jakiego dokonałam przez ten czas doprowadził mnie do miejsca, w którym aktualnie się znajduję. Wielokrotnie rzuciłam studia (ah czego ja już nie studiowałam ha ha ha 😂) i zapewne wg opinii większości mogłam być już magistrem a może i doktorantem (to już opinia tych bardziej entuzjastycznie do mnie nastawionych) ale czy żałuję moich decyzji? Oczywiście, że nie. Każde studia czegoś mnie nauczyły, o coś wzbogaciły mój światopogląd a także pokazały mi czego więcej razy nie powinnam wybierać. Także nie traktuję tego jako osobistej porażki tylko uważam to za naukę. Zdaję sobie sprawę z tego co wiele osób myśli o rzuceniu tylu kierunków ile ja, ale nie obchodzi mnie to zbytnio, bo nikt nie wie jakie miałam pobudki. I nikt pewnie do końca tego nie będzie wiedział i nie zrozumie. W poniedziałek zaczynam nowy kierunek studiów, a mianowicie germanistykę z językiem hiszpańskim. Jest to nietypowe połączenie, ale myślę, że dosyć ciekawe. Co będzie z moich studiów to czas pokaże. Czy je skończę, czy nie to też się okaże. Niczego nie oczekuję i na nic się nie nastawiam. Totalnie lajtowo (jak to gimnazjaliści z mojego pokolenia mawiali) do tego podejdę i tyle. Coco jambo i do przodu ha ha ha 😂😂😂😂😂😂😂😂😂.





Mam też nowe refleksje na temat życia. A mianowicie powinniśmy nauczyć się też tego, aby zawczasu doceniać swoje, nawet jeżeli nie jest takie jakie byśmy chcieli aby było. Ja nie do końca doceniłam ten czas kiedy to mogłam spać do 12, pracować kiedy chcę, chodzić na spacerki (kilkugodzinne), buszować w sklepach na zajebistych zakupach, jeść co chce i kiedy, nie śpieszyć się nigdzie i być wolnym, kolorowym (ZAWSZE) ptakiem. Teraz to wszystko się kończy i nadchodzi coś zupełnie innego. Trochę się boję, ale też jestem podekscytowana tym co mnie spotka. Jedyny plus jest taki, że lubię zmiany. Potrzebuję ich do życia jak powietrza. Kilka spraw jest w moim życiu stałych jak moja pasja jaką jest mój blog, moi przyjaciele, rodzina i miłość. Reszta to jest totalnie zmienna, jak wiatr. Nie przywiązuję się do czegoś co szybko i bezboleśnie można zniszczyć. Ot to, taka prawda o pani Maassen 😎😈.




Nie bójmy się życia i postarajmy wyzbyć z siebie wyrzuty sumienia, które działają jak trucizna na naszą duszę, umysł i serce. Bądźmy szczęśliwi, żyjmy jak chcemy i dążmy do niemożliwego. 






Tymczasem.