niedziela, 25 lutego 2024

Wszyscy, których spotykasz, zawsze pytają Cię o pracę, czy się pobrałeś, czy masz dom - jakby życie byłą jakąś listą zakupów. Ale NIKT nie zapyta Cię, czy jesteś szczęśliwy!

Żyjemy w dosyć bezdusznym świecie, który pozbawiony jest uczuć, współczucia, zrozumienia, empatii i jakichkolwiek ludzkich odruchów. Aż chce się powiedzieć - WITAMY W XXI WIEKU!









Powiem Wam z autopsji, że zawsze kiedy jestem zaczepiona na ulicy przez jakąś sąsiadkę, znajomych (szczególnie tych dawnych) to sypią się pytania: gdzie pracujesz, co robisz w życiu, masz męża, dzieci już są, mieszkasz tam gdzie kiedyś? Zawsze są to te same pytania. Zawsze! Powiem Wam osobiście, że niespecjalnie chce mi się rozmawiać z sąsiadami i jakimiś znajomymi... powiedzmy z podstawówki. Nie widziałam ich wieki, o sąsiadach wiem mało co, a oni do mnie z takimi pytaniami. No, ja bym nie podeszła do sąsiadki z drugiego piętra i nie zadałabym jej pytania o jej dziecko, które niedawno przyszło na świat. W ogóle nie podeszłabym do koleżanki z gimnazjum, której nie widziałam od 15 lat z pytaniem czy ma męża, dziecko i kredyt. Noooooo sorry, ale nie. Dla mnie to jest chamstwo i jeszcze raz chamstwo oraz wtykanie nosa w nie swoje sprawy. Normalnie mam ochotę wtedy powiedzieć: - A ja Cię znam? 😆😆😆 Może dla niektórych z Was to brutalne, ale ja naprawdę to nie jestem jakąś specjalnie wylewną osobą. Fakt pracuję w Internecie, prowadzę bloga, w którym jest masa informacji o mnie, ale... to naprawdę kropla w ocenie moi Kochani. W realu często nie mam ochoty ucinać sobie pogawędek kiedy robię zakupy, jestem u lekarza, albo na spacerze. A już na pewno nie może ode mnie oczekiwać jakaś sąsiadka, że odpowiem jej na pytanie gdzie się przeprowadzam i gdzie pracuję. Na takie pytania mogę udzielić odpowiedzi rodzinie (od, której się odcięłam 😅), przyjaciołom (których nie mam XD 😆😆😆) i kotu, który za wiele pytań nie zadaje, tylko przytakuje miaukiem na wszystko co mu proponuję. Także tak 😎.







W tym świecie najbardziej boli mnie to, że nikt nie zadaje pytania: 

CZY JESTEŚ CZŁOWIEKU SZCZĘŚLIWYM? 
CZY SPEŁNIASZ SIĘ? 
CZY KOCHASZ TO CO ROBISZ? 
CZY CHCESZ ŻYĆ? 
CZY COŚ CIĘ BOLI? 
CZY CIĘŻKO CI NA DUSZY? 
CZY JESTEŚ WDZIĘCZNY ZA TO CO MASZ?

W XXI wieku rzadkooooooo możecie usłyszeć od kogokolwiek takie pytania. 

Dodatkowo ludzie oceniają pozorami, po wyglądzie, po tym co robimy i gdzie pracujemy. Tak nie powinno być, ponieważ to wcale o nas nie świadczy. Oczywiście, że coś może o nas mówić, ale nie jedno to takie zero-jedynkowe zjawisko, ponieważ w życiu różnie bywa. Czasem nie zawsze jesteśmy tym, kim jesteśmy. Nie zawsze pracujemy tam, gdzie chcemy, tylko tam gdzie musimy. Dlatego ja nie oceniam od tak. Wiadomo, że jak ktoś się rzuca po ulicy i wyzywa wszystkich albo posługuje się językiem niżu społecznego to zdecydowanie domyślam się z kim mam do czynienia, choć... czasem to strach i ogromny ból rządzi tymi ludźmi. Dlatego jestem ostrożna z wydawaniem osądów za wcześnie. Noooo, chyba że kogoś znam doskonale 😅😅😅. Niemniej, nie oceniam. 




A Wy? Kiedy zadaliście osobie Wam bliskiej pytanie - Czy jesteś szczęśliwy/a? 😊😊😊












Tymczasem. 


Kilka postów na blogu w jeden dzień? Oto jest pytanie!

Dobry wieczór moi Drodzy! 😇😇😇😘😘😘🐻🐻🐻

Dzisiaj przychodzę do Was z postem pogadankowym z racji tego, że ostatnio dostałam komentarz na temat tego, abym od czasu do czasu pisała kilka postów w jeden dzień. Powiem Wam, że zostałam zaintrygowana do podjęcia się tego wyzwania. Taak! jest to niewątpliwie wyzwanie, aby w ciągu tylko jednej doby zamieścić na Myślach Kobiety Wyzwolonej z 3-5 postów. No, ale czego się nie robi dla swoich kochanych Czytelników, prawda? 😇😇😇💪💫









Prowadzę bloga od maja 2014 roku, więc jest to już naprawdę 💩 lat. Czytają mnie różne osoby, naprawdę przeróżne. Każdy szuka na Myślach Kobiety Wyzwolonej czegoś innego. Wiem, że są osoby, które wpadają tylko na recenzje perfum, inne kochają posty refleksyjne, wręcz melancholijne. Są ludzie, którzy ubóstwiają wpisy z nutą albo solidną dawką erotyki. Są również takie osoby, które po prostu wpadają pooglądać zdjęcia. Noooo i oczywiście nie mogę zapomnieć o mojej największej grupie Czytelników, czyli o miłośnikach stópek 😈😈😈😈😈😈. Aaaa, no i mam pełno osób, które czytają mojego bloga od deski do deski i im właśnie przekazuję największą moc buziaków! 💋💋💋💋💋💋💋💋💋💋💋💋💋💋💋💋💋💋💋💋💋💋💋💋💋💋💋💋💋💋💋💋💋💋💋💋💋💋💋💋💋💋💋💋💋💋💋💋💋💋💋💋💋💋💋






Generalnie to zachęcam każdego do czytania wszystkich (yep! 😈😁😎) postów na blogu, ponieważ w każdym poście tak naprawdę możecie odnaleźć coś dla siebie. Często polecałam czytanie recenzji perfum, nawet tym osobom, które nie są w ogóle zainteresowane perfumami, ponieważ właśnie w tych postach dodaję różne smaczki z życia oraz multum informacji; chociażby o właściwościach kwiatów i różnych aromatów. Poza tym dla mnie każdy flakon to jakaś historia, która bliska jest mojemu sercu i... często właśnie w takich postach z recenzjami zapachów zamieszczam różne historie z mojego życia. Mam taką jedną Czytelniczkę, która totalnie nie jest "perfumowa", ale od czasu kiedy zaczęła czytać właśnie posty z recenzjami perfum to czyta teraz wszystkie posty. No cóż, jest mi szalenie miło! 💖 








Kilka postów na blogu w jeden dzień?

Powiem Wam, że... PRZYJMUJĘ WYZWANIE. Co mi szkodzi! 😆😆😆 Kiedy będę miała jakiś bardziej luźny dzionek to postaram się zamieszczać po kilka postów na dobę. Usatysfakcjonowani?! 😃 Mam nadzieję, że tak. Powiem więcej... wiem, że tak! 😁😁😁 Oczywiście nie będzie raczej tak, że będzie co 30 minut pojawiał się nowy post, bo to tak nie działa. Wystarczy, że kilka razy w ciągu doby sobie zerkniecie na Myśli Kobiety Wyzwolonej i na pewno utraficie na coś nowego. Obiecuję! 💪

Dzisiaj zacząć? <Maassen myśli> No w sumie... why not? 😆 









A póki co życzę Wam cudownego weekendu i jeśli imprezujecie tej soboty to dobrej balangi Wam życzę. Uważajcie na kaca mordercę 😂😂😂! 













Buziaczki moi Drodzy 💋💋💋💋💋💋💋💋💋💋💋💋💋💋💋💋💋💋💋💋💋💋


czwartek, 22 lutego 2024

Moja przyjaciółka była ŚWIADKIEM JEHOWY

Przyjaźń, o której dzisiaj Wam opowiem nie trwała bardzo długo, bo zaledwie 3 lata gimnazjalne. Niemniej odegrała sporo w moim życiu, ponieważ nauczyła mnie dużo o ludziach, wierze, ograniczeniach, konwenansach, w których taplamy się jak w błocie. 

Przyjaźń z Aśką była jak najbardziej pozytywną relacją, ponieważ po pierwsze lubiłyśmy się, darzyłyśmy szacunkiem swoją odmienną relację do Boga, kochałyśmy taniec i generalnie miałyśmy codziennie tematy do rozmowy, ponieważ było to flow, które jest potrzebne, aby móc się ze sobą kumplować. Przyjaźń zakończyła się w sposób bardzo płynny i naturalny. Po prostu gimnazjum się skończyło, poszłyśmy do innego liceum i... jak to często bywa kontakt się urwał. Absolutnie nie żałuję przyjaźni z tą dziewczyną, ponieważ była jak najbardziej ok. Natomiast dzisiaj w tym poście nie będę jakoś się rozdrabniać o naszej trzyletniej przyjaźni, ponieważ było minęło. Niemniej ten post chcę przeznaczyć na bardzo istotną kwestię, a mianowicie na sprawę sekty jaką są Świadkowie Jehowy, która plącze myśli ludziom, ogłupia umysły i ogranicza relacje z innymi ludźmi do minimum. Mam nadzieję, że mój dzisiejszy post pomoże niektórym osobom wyrwać się ze szponów tej sekty, a także zwróci uwagę na problem jakim są różne dziwne i bardzo często nienormalne związki wyznaniowe, które szkodzą ludziom, niszczą życie i skazują na samotność. 




Po roku przyjaźni z Asią dowiedziałam się, że jest świadkiem Jehowy. Nie ukrywałam zdziwienia, zaszokowania i... nawet rzekłabym, że pewnego niesmaku. Byłam oburzona jak dziewczyna całkiem lotnego umysłu może żyć na co dzień w sekcie i jeszcze bez problemu o tym mówić innym. Kiedy słuchałam tego co mówi o swoim związku wyznaniowym to podważałam wszystko co mówi. Znałam już wtedy bardzo dobrze Biblię i wiele jej słów "gryzło" mi się z tym co ja wiedziałam i w co ówcześnie wierzyłam. Nie podobało mi się to co od niej słyszałam. W Świadkach Jehowy nie ma czegoś takiego jak kult Maryi, nie obchodzi się większości świąt jakie obchodzone są w wierze katolickiej. Niemniej nie to najbardziej mnie zaszokowało, ale to, że świadkowie nie obchodzą urodzin/imienin, nie mogą oddawać krwi nawet jeśli potrzebuje jej osoba najbliższa. Jak można nie obchodzić swoich urodzin, nie mieć nigdy tortu i nie móc NIGDY powiedzieć kiedy się urodziło i jaki ma się znać zodiaku? Toż to coś ogłupiającego!!! Nadal mnie to dziwi, oburza i niesamowicie irytuje. No, ale... mimo wszystko, mimo tej ogromnej światopoglądowej różnicy dalej przyjaźniłam się z Joanną i... więcej o poglądy religijne jej nie pytałam, ponieważ akceptowałam różnice między nami. Oczywiście nie będę kłamać, że pewne kwestie mi nie przeszkadzały, bo przeszkadzały jak najbardziej. Ona była bardzo fanatycznie nastawiona do swojej "religii" i nie dało się jej przetłumaczyć, że to w co wierzy to nie jest żadna religia, tylko sekta, która robi ludziom z mózgu papkę. Niestety... miała klapki na oczach i nie udało mi się tych klapek z jej oczu zdjąć. Z tego co wiem nadal jest świadkiem Jehowy. 




Zawsze byłam za tym, aby być otwartą na świat, na ludzi, na przeróżne poglądy i opinie. Nadal za tym jestem, aczkolwiek uważam, że należy ratować ludzi i tłumaczyć im, gdy są w błędzie tak ogromnym błędzie jak przynależność do sekty. Sekta to pralnia mózgu i nic z tego dobrego dla tych ludzi nie wyniknie, ponieważ celem sekty jest przede wszystkim kontrola swoich wyznawców do granic możliwości. Później dochodzą wyłudzenia pieniędzy, bo przecież sekta musi się z czegoś utrzymywać, to naturalne. 





Chciałabym, abyście przyjrzeli się najbardziej swoim pociechom, które zaczynają dorastać i poszukiwać swojej drogi życia. Nie zawsze te poszukiwania idą w dobrym kierunku i lepiej ten kierunek zatrzymać, albo nawet na samym początku unicestwić. Zło trzeba tępić w zalążku!










Osobiście powiem Wam z własnego doświadczenia, że mogłabym się ponownie przyjaźnić ze świadkiem Jehowy, zielonoświątkowcem, czy też mormonem. Niemniej na pewno robiłabym wszystko, aby tę osobę z sekty wyciągnąć. Jeżeli widziałabym, że moje starania spalają się na panewce to odpuściłabym i starania i przyjaźń. Jeżeli widzę, że pomoc nie przynosi rezultatu to uważam, że nie należy już nic więcej robić w danej kwestii, ponieważ... jaki wtedy jest w tym sens? Żaden. 






Myślę, że nikt o ten post nie prosił, ale wielu potrzebowało. 
Nie dziękujcie! 😇😇😇













Trzymajcie się ciepło i nie pozwalajcie nikomu, aby prano Wasze mózgi. Never! 


Buziaczki 😘😘😘😘😘😘😘😘😘😘😘😘😘😘😘😘😘😘😘😘😘😘


wtorek, 20 lutego 2024

Osoba o zimnym sercu była kiedyś osobą, która za bardzo się troszczyła

Jak na 30 lat to znam zbyt wiele zimnych suk i skurwieli bez serca. Jak do tego doszło? Nie wiem. 





Problemem mojego życia odkąd pamiętam było to, że zawsze chciałam widzieć w każdym dobro, a przynajmniej jego część, chociażby zalążek tego dobra. Nadal tak mam, że szukam tego dobrego pierwiastka w człowieku i mam w zwyczaju tłumaczenie ludzi i usprawiedliwianie różnych czynów. Czasami nawet i całościowo chcę nadać człowiekowi wymiar niemalże boski. Niestety nie jest to do końca dobre, ponieważ ludzie nie zawsze są tymi dobrymi. Dlatego też nie polegam już na samym sercu, ale kieruję się bardziej rozumem. Moje serce za wiele razy szukało usprawiedliwienia, wybielania i wymazywania różnych błędów. Teraz już nie mam na to siły, ochoty, ani nawet najmniejszej chęci. Coś w moim sercu roztrzaskało się na milion kawałków i nie jest to już do zlepienia. Przynajmniej na tę chwilę tego nie widzę. Po prostu, nie widzę. 


Słucham teraz pięknych, melancholijnych francuskich piosenek i myślę o wczorajszej rozmowie, którą uskuteczniłam na Facebooku. I tak, nadal podtrzymuję swoje zdanie, że na pewne sprawy nie ma dobrego rozwiązania, ani nawet pocieszenia. Nikt nie jest w stanie mnie pocieszyć, ponieważ tylko ja mogę dojść do rozwiązania tego problemu i... tylko ja wiem jak mogę się w takiej sytuacji pocieszać. Wiecie, nic nie da jak ktoś powie mi, że będzie DOBRZE, bo tyle to ja sobie też mogę powiedzieć. Oczywiście miło jest gdy ktoś nas wspiera w taki sposób, ale jestem osobą, która nie potrzebuje takie wsparcia, bo za wiele nic mi to nie da. Poza tym w kwestiach rozwiązywania problemów jestem totalnie introwertyczna i lubię się uporać z czymś sama niż wszem wobec mówić o tym innym. Poza tym mało kogo to interesuje, a po drugie nikt mi nie pomoże. Człowiek sam się rodzi, sam kroczy ze swoimi problemami i sam musi umrzeć. Tak naprawdę my ludzie jesteśmy tylko samotnymi wyspami i niczym więcej. Niczym więcej.











Czasem tak bardzo mi się nie chce, tak bardzo nie mam siły, że najchętniej wszystko rzuciłabym w cholerę i... wyjechała gdzieś gdzie nikt mnie nie odnajdzie. Gdzieś gdzie będę totalnie anonimowa. Aż tak nie mam siły.






Wczorajszy dzień mnie bardzo zasmucił i mam fatalny nastrój, naprawdę fatalny. Ach... gdyby nie jedno wydarzenie to teraz nie musiałabym się zmagać z tak wieloma sprawami. Z drugiej zaś strony to była szkoła życia i szybkie dorastanie. Niemniej, wolałabym, aby to nigdy się nie wydarzyło. Niestety ludzie nie są nieśmiertelni i kiedyś przychodzi ten moment, że trzeba się z kimś rozstać na zawsze. Śmierć nie ma litości, zresztą tak jak i życie. 





Wiele problemów, zranień, potrafi człowieka zmiażdżyć, połamać kości, wyszarpać serce z piersi i zrujnować. Zazwyczaj osoby o zimnym sercu były osobami, które były delikatne, dobre (a co to tak właściwie znaczy?), które za bardzo się troszczyły. Osoby, które zostały złamane przez Los, życie i innych ludzi już nigdy nie wracają do tego co było, bo nie chcą po raz kolejny doznać zranień, które zamiast goić się, to będą się paprać przez lata całe. Mój dziadek zawsze powtarzał mi, że na wszystko dobra jest praca, ponieważ pozwala przekierować myśli na zupełnie inne tory. Ale czy człowiek ma żyć do końca swoich dni tylko pracą? Ech...












Uwielbiam słuchać francuskich, starych piosenek kiedy jestem smutna, ponieważ w tej muzyce jest tyle prawd życiowych, bólu, tęsknoty i pewnej dozy dekadencji, w której lubię się zanurzać. Nie ma nic lepszego niż słodkie czerwone, zawiesiste wino, długie papierosy, francuska piosenka i seks do samego poranka. No i oczywiście... rozmowy o sensie istnienia. Ach... gdyby tylko życie mogło tak spokojnie upływać. Wtedy byłoby wyjątkowo pięknie.












Tymczasem. 


poniedziałek, 19 lutego 2024

2 rocznica śmierci mojego dziadka

Dzisiaj, tego deszczowego lutego przypada 2 rocznica śmierci mojego dziadka. Jak ten czas szybko mija. Czuję jakby było to tak niedawno. Doskonale pamiętam tamten dzień, kiedy to się wydarzyło. Pamiętam w co byłam ubrana, pamiętam jak tamtego dnia czuł się mój dziadek i pamiętam doskonale płacz mojej mamy, gdy to się wydarzyło. 



W życiu ludzkim zdecydowanie za dużo jest dni, kiedy w gardle staje gula, a w oczach łzy. 









Takie dni jak ten uświadamiają mi bardzo dotkliwie, jak nasze życie jest kruche, krótkie i czasami zbyt bolesne, aby żyć naprawdę. Rodzimy się, żyjemy i... żyjemy po to, aby umrzeć. Taka wizja naszego istnienia jest po prostu przerażająca i jawi się jako okrutny koszmar. Aż boli gdzieś głęboko w duszy. 


Niemniej wierzę, że w każdym zdarzeniu i w każdej śmierci jest pewien sens. Uważam, że każdy odchodzi w momencie, w którym powinien. I nawet jeśli wydaje nam się, że jest to za wcześnie, za późno, źle i niewłaściwie dla danej osoby to... po coś to się właśnie wydarzyło. 

Mój dziadek miał przez całe życie całkiem dobre zdrowie, nawet rzekłabym, że bardzo dobre. Udało mu się przeżyć 82 lata. Zachorował dopiero na jego końcówce na raka prostaty, który przerzucił się na kości. Długa agonia i bolesna śmierć, zarówno dla dziadka, jak i dla nas, którzy patrzyliśmy jak umiera. Takich wydarzeń nie można zapomnieć, ponieważ odciskają piętno na sercu, umyśle i duszy. Czas leczy rany i, z każdym rokiem zawsze jest łatwiej, ponieważ coś się "spłyca" i emocje też się naturalnie regulują. Taki jest właśnie proces żałoby, tęsknoty. 









Smutno mi dzisiaj, ale... takie jest właśnie życie. 
Czasem boli. 


(*)






Tymczasem. 


środa, 14 lutego 2024

Miłość jest wtedy, gdy dajesz człowiekowi wolność wyboru, a on wybiera Ciebie. Każdego dnia.

Miłość to wbrew pozorom nie jest takie łatwe i proste uczucie. Niekiedy bywa bardzo skomplikowane i mające wiele różnych miłosnych odcieni. Poprzez łzy, radość, cierpienie, namiętność, lojalność, czar. Miłość nie jest jedna dla każdej osoby. Miłość nie dla każdego człowieka wygląda tak samo. Miłość to uczucie, które ma wiele definicji. 





Miłość to dla mnie uczucie, które sprawia, że ma się tę piękną świadomość, że jest się dla kogoś ważnym, ważniejszym od siebie samego. 

Miłość według mnie to połączenie lojalności, wierności, pożądania, seksu, dzielenia radości i smutków. To uczucie, które łączy wiele emocji w sobie. Uczucie, które ma w sobie cały wachlarz emocji, od tych negatywnych do najbardziej unoszących duszę człowieka. 

Miłość to niekiedy strach przed utratą ukochanej osoby, ale i wiara w to, że można ją odzyskać. Odzyskać, bo przecież miłość jest wieczna. 

Miłość to dla mnie uczucie, które sprawia, że wzrastamy i możemy realizować się na każdej płaszczyźnie życia, gdyż to właśnie miłość niesie ze sobą ogromne pokłady energetyczne dla naszego serca, umysłu, ciała i duszy. 

Miłość jest wtedy, gdy dajesz człowiekowi wolność wyboru, a on wybiera Ciebie. Każdego dnia. 











Dzisiaj są Walentynki, które są pięknym świętem celebrującym miłość. 

Niemniej pamiętajmy o tym, aby kochać nie tylko kiedy data w kalendarzu wskazuje 14 lutego, ale w każdy inny dzień roku. Bądźmy przepełnieni miłością i dobrocią to i to do nas spłynie. Im więcej w nas miłości, tym więcej jej dostajemy i dostarczamy. 


Przez ostatnie dwa lata media "bombardują" nas tematem wdzięczności. 

Ech... praktykuję wdzięczność od lat, bo należy się cieszyć z tego co mamy, z tego co nas otacza, jacy jesteśmy i kto jest blisko nas. Wdzięczność to podstawa, aby przyciągać do siebie to co dobre, piękne i czyste. Wdzięczność nie jest nowym wynalazkiem, jest czymś co zostało zapoczątkowane wieki temu.










Kochajmy! 💖


Oceany miłości moi Kochani! 😘😘😘😘😘😘😘😘😘😘😘😘😘😘😘😘😘😘



Pięknego dnia dla Was 💋💋💋💋💋💋💋💋💋💋💋💋💋💋💋💋💋💋💋💋💋💋💋💋








Dobranoc! 💫


wtorek, 13 lutego 2024

Licznik partnerów SEKSualnych

Pomimo tego, że żyjemy w XXI wieku SEKS nadal jest tematem tabu dla wielu osób. Ludzie boją się rozmawiać na "te tematy", wstydzą się zostać ocenieni i wyśmiani. Słowo penis, cipka, seks, orgazm wywołuje u nich spory dyskomfort. Sporo partnerów nie umie rozmawiać ze sobą o seksie, a co dopiero rozmawiać z rodziną, przyjaciółmi, czy zupełnie obcymi osobami. Przez taki problem z rozmową dochodzi do wielu niepowodzeń w sferze seksualnej, wzajemnego niezrozumienia i poczucia niespełnienia. Niby czasy najnowsze, a wiedza tragiczna, doświadczenie nikłe i zamknięcie w sobie na strefę seksualną niestety jest na bardzo wysokim poziomie wśród ludzi. Niedobrze, niepokojąco niedobrze! 






W dzisiejszym poście chciałabym poruszyć bardzo ważny temat, a mianowicie kwestię ilości partnerów seksualnych w życiu kobiet i mężczyzn. Jako, że mieszkam w Polsce to przedstawię Wam dane wśród statystycznych Polaków. 


Statystyczna Polka w całym życiu miała 4 partnerów seksualnych, zaś statystyczny Polak miał 11 partnerek. Uważacie, że to dużo, czy mało? Jakie jest Wasze zdanie na ten temat? 









Zanim jeszcze przejdę do tego co JA myślę na temat tego ilu partnerów w seksie to dużo, a ile mało to... chciałabym poruszyć kwestię tego jak ludzie postrzegają ilość byłych partnerów swoich dziewczyn i chłopaków. A z tym jest naprawdę ciekawa, zabawna i również przerażająca sprawa. No, ale aby nie przedłużać to przejdę do rzeczy. A rzecz jest naprawdę interesująca. 


Mając 30 lat widzę, że spojrzenie na kwestię licznika partnerów seksualnych u kobiet i u mężczyzn drastycznie się różni. Mężczyźni są zdecydowanie bardziej elastyczni niż kobiety. Co mam na myśli? Ano... większość mężczyzn, których znam (rodzina, znajomi, kolesie z netu) oraz typowo randomowi goście nie mają problemu z tym, że kobieta miała 2 czy też 20 partnerów w seksie. Uważają za normalne, iż każda kobieta miała chcąc nie chcą kogoś w łóżku i nie uważają, że 2 to jakoś drastycznie mało, a 20 to przesadzona liczba. Nawet powiedziałabym, że facetów kręci zdecydowanie bardziej doświadczenie w łóżku niż jego brak. Choć nie ma co zaprzeczać, że mężczyźni nie jarają się dziewicami, bo jarają i to jak. Wystarczy wejść na jakieś porno stronki czy nietypowe anonse i widać gołym okiem co się facetom podoba, a co nie za bardzo. Także moje kochane nie musicie się obawiać, że mężczyzna nazwie Was dziwką za to, że macie na liczniku 30, czy też 50 facetów. Miałyście to miałyście. I tyle. Niestety inaczej kwestia ilości partnerów seksualnych wygląda u kobiet. Kobiety mają zdecydowanie większy, w ogóle mają problem z tym ile facet miał kobiet przed nimi. Znam tylko pojedyncze jednostki (kobiety), które mają totalnie "wywalone" (przepraszam za ten niedbały kolokwializm, ale idealnie tutaj pasuje) z iloma kobietami facet spał. Większość niestety postrzega bardzo negatywnie chłopaków, którzy mieli już powyżej 7-9 kobiet w łóżku w ciągu całego swojego życia. Postrzegają takich mężczyzn za skaczących z kwiatka na kwiatek. Dodatkowo te kobiety boją się zostać ocenione i porównane do byłych partnerek. Boją się zostać tymi - niewystarczającymi. Generalnie według kobiet dopuszczalna ilość byłych partnerek seksualnych u faceta to max 5. I tyle. 



A teraz przejdźmy do tego co ja uważam na temat licznika partnerów seksualnych i statystycznych Polaków. 


Mając 30 lat (tak podkreślam ten wiek, bo dobrze mi z nim) uważam, że 4 partnerów seksualnych dla kobiety to wcale nie jest mało, zaś 11 partnerek seksualnych u mężczyzny to zdecydowanie bardzo mało. I skąd u mnie taki światopogląd w tej kwestii. Ano, kobiety są zdecydowanie bardziej zachowawcze i wstrzemięźliwe, więc patrząc na ogół kobiet to i tak nieźle, że miały 4 facetów w łóżku. No chyba, że miały 4 jednorazowe przygody to jest to wtedy barrrrrrrrrrrrrrrrdzo minimalna ilość, ale lepsza taka niż żadna. Co do facetów to... oni z reguły zaczynają swoje podboje seksualne wcześniej (już nawet w wieku 17 lat!), więc generalnie mają większą ilość kobiet przez całe swoje życie. Patrząc jeszcze na średnią długość życia to 11 kobiet przez 75 lat to... mało. Jest to oczywiście moje spojrzenie i moja opinia, z którą można się zgadzać, bądź nie. 

Po drugie ilość parterek seksualnych u faceta kompletnie mnie nigdy nie interesowała. Nie robiło mi to różnicy czy miał 2, czy 50. Miał to miał. I tyle. Wiadomo, że z kumplami to często rozmawiałam na temat tego ile zaliczyli w swoim życiu, ale raczej były to pytania z ciekawości. No nie powiecie mi, że rozmowy o seksie nie należą do najprzyjemniejszych. No, ale tak, Polacy mają w dużej mierze z tym problem, to może i nie powiecie 😅😆😎. Niemniej moi Czytelnicy to otwarci ludzie i wiem, że lubicie świntuszyć ze swoimi kobietami, koleżankami i nawet opowiadacie żarciki na uroczystościach rodzinnych. Żarciki tak pikantne jak potrawy od Hindusów z New Delhi 😈😈😈😅😆😂. Reasumując dla mnie licznik partnerów seksualnych u faceta jest bez znaczenia. Nie oceniam przez pryzmat tego ilu kobietom facet robił dobrze. Ważne, że robił i zna się na rzeczy! 😆😆😆 

Tutaj powiem Wam taką małą ciekawostkę, że znam gościa (były policjant), który kolekcjonował kobiety do łóżka. Mówiąc prościej zaliczał po to, aby zaliczać, bo chciał mieć jak najwięcej. Byłam 21! Ciiiiiiiiiiiiiiiiiii 😮😆😅! Taki fetysz i tyle. Pewnie powiecie, że to jakiś zbok i nieudacznik życiowy. A nie, nic bardziej mylnego! 😎 Był to typ bardzo inteligentny, z trzema fakultetami (choć studia nie świadczą o mądrości i inteligencji), który był normalnie takim równym chłopem, że hej. Wygadany, obyty, kultura bardzo rozwinięta i jeszcze takie cudne poczucie humoru. No cóż... do tańca i do różańca. I czy miałam z tym problem, że kolekcjonował kobiety? A skąd! I tak wiedziałam, że na nic więcej niż seks dla samego seksu nie mogę liczyć, ponieważ był w związku. Mnie to było generalnie bez różnicy, ale wspomnienia mam fajne i to się liczy. Czy takiego jak on chciałabym na partnera i na męża? A w życiu! Intelekt, dobra praca, hajs, poczucie humoru, wiedza to za mało czasem. Osobiście nie wyobrażam sobie być z kimś kto zdradza swoją kobietę. Dla mnie to nie jest akceptowalne i tyle. Dlatego też wychodzę z założenia, że są faceci, którzy nadają się tylko na kochanków, niektórzy tylko na męża, inni są opiekuńczymi partnerami, ale do łóżka to tak niezbyt. I bardzo podobnie myślę co do kobiet. Są kobiety, które spełnią się idealnie jako matki, inne będą zajebiste do łóżka, a inne lepiej gdy zostaną samotne 😆. Nie no, tak serio to myślę, że każdy w sferze seksualnej pełni pewną rolę i tyle. 








Łapiąc temat jeszcze z innej strony uważam, że ilość partnerów w seksie nie stanowi o naszej osobie. Znam taką jedną laseczkę, która miała ponad 50 facetów w łóżku, a teraz jest przykładną matką i partnerką. I w życiu widząc ją raz na ulicy nie powiedzielibyście, że taka jak ona mogła być taka rozwiązła 😆. Pozory bardzo, ale to bardzo często mylą. Nie zapominajcie o tym. Znam też takiego chłopaka, który najprawdopodobniej ma już 200 na liczniku, a jest super człowiekiem, który jawi się jako niesamowity i wykształcony intelektualista. Także seks to tylko seks. Seks nie stanowi o naszej osobie, ponieważ jest to tak naprawdę dodatek do naszego życia, a nie jego główny cel. No chyba, że macie ochotę na to, aby seks był numerem jeden w Waszym życiu. Każdy "robi" sobie takie życie jakie chce mieć, jakie umie i jakie może. Ot co! 









Pewnie jesteście ciekawi ilu ja miałam partnerów seksualnych 😁😁😁. 
Ba! wiem, że Was to ciekawi, ale taka wiedza kosztuje 😎. 

Także pozostanie to moją słodką tajemnicą, chyba że mnie ktoś czymś zaskoczy to może może 😆. 
Niemniej takie informacje są na wagę złota, a jak sami wiecie... kocham złoto ✨. 












Słodkich snów Wam życzę! Samych kudłatych i sprośnych jak Pazura w Kilerze 😎😈😈😈. 


Dobranoc! 😘😘😘😘😘😘😘😘😘😘😘😘😘😘😘😘😘😘😘😘😘😘😘😘😘


Muaaaaaaa 💋


poniedziałek, 12 lutego 2024

Co to był za tydzień!!! :P

Dobry wieczór moje Misie! 🐻🐼🐨


Ten tydzień był totalnie zarobiony, choć pozbawiony pracy pracy. Narobiłam się okrutnie, ale przynajmniej miałam czas na wiele spraw, choć niestety nie udało mi się odpisać na maile, wiadomości, napisać postów, ani rozplanować nowego tygodnia. Miałam wiele do zrobienia, ale musiałam dokonać wyboru co do tego czym się zajmę. Uff... ale ogarnęłam chociaż to co miałam. Fakt faktem troszkę się zmęczyłam, bo po infekcji mam osłabioną kondycję i łapie mnie zadyszka przy prozaicznych, naprawdę zwyczajnych czynnościach. Kaszel nadal mam, ale na pewno mniejszy niż miałam - co mnie bardzo cieszy. Mam nadzieję, że Was również 😀. W ogóle jak Wy się czujecie? Jakoś leci? 😘😘😘







Koniec tygodnia był dosyć wycieńczający, ale jak to ja - zawsze daję radę i spadam na cztery łapy 😎. 


Dzisiaj miałam super dzień, bo spędziłam go na totalnym relaksie, którego bardzo potrzebowałam. Dodatkowo zrobiłam jabłka w cieście sposobem mojej babuni i wyszły jak zawsze obłędne. Aż sobie przypomniałam jak to było, ach piękne wspomnienia 💫✨✨✨✨✨✨✨✨. W moim życiu są zapachy, smaki, przedmioty, które przypominają mi wiele pięknych chwil, wydarzeń i ludzi. Jabłka w cieście przypominają mi zawsze babcię Krysię, bo wtedy w domu unosi się zapach jabłkowego ciasta, które ona przygotowywała. Ach 😓... 












Kolejna kwestia jest też taka, że w tym roku normalnie nie mogę się z niczym wyrobić tak do końca. Dnia mi brakuje i jest to serio troszkę przerażające. Przyznaję, że aktualnie doba ma zdecydowanie za mało godzin dla mnie. Nie wierzyłam, gdy ludzie mówili mi kiedyś, że jeszcze potrzebowaliby dodatkowych 4-6 godzin w ciągu dnia. No cóż... mieli rację. Może to chwilowe? 😂😅😆😄😄😄






Dzisiaj mam zabójczą ilość spraw do wykonania, załatwienia i zrobienia, więc czas zakończyć dzisiejszy post i ogarnąć siebie troszkę i lulu mój królu hahahahhahahahhah 😂😂😂😂. 












Kolorowych snów moje Misie! 🐻🐼🐨🐻🐼🐨🐻🐼🐨 

Dobranoc.


poniedziałek, 5 lutego 2024

Szybciej się nie da?!

Dobry wieczorek Kochani moi! 👋😘😇



W końcu odzywam się do Was w Lutym. Wiem wiem miałam częściej gościć na Myślach Kobiety Wyzwolonej, a tu taki psikus (choć to jeszcze nie Pierwszy Kwietnia xD). Nic nie obiecuję, bo wiecie jak to jest z obietnicami pod presją czasu i podczas wymuszeń 😅😆😂. 





Luty przyszedł nagle (noooo jakbym była zaskoczona, że po Styczniu nadchodzi Luty xD) i przyniósł nowe obowiązki, nowe sprawy i dalsze leczenie kota. Aktualnie trzeba go cały czas pilnować, aby nie skakał w jego stanie. A wiecie jak to jest z kotami. One muszą skakać, bo taka jest ich natura. A tutaj trzeba z tą naturą po prostu powalczyć. Ciężko jest, no ale wyjścia nie ma i trzeba starać się te jego skoki hamować ile się da. Także żyję w kocim szpitalu 😵😿🙀.









Tak sobie żyję i żyję i wyjść z zaskoczenia nie mogę, że ten rok jest jeszcze szybszy niż ubiegły. Naprawdę nie wiem co się na tym świecie dzieje, że coraz szybciej to życie mija. Wręcz, gdzieś ucieka. Myślałam, że nie pisałam na blogu 3 dni, a tu... MINĄŁ TYDZIEŃ! Też tak macie? 👀



Co robiłam jak mnie nie było na MKW?

Ano... jeszcze dochodzę do siebie po tej strasznej infekcji, choć kaszel mi jeszcze pozostał. Na szczęście węch i smak już wrócił. Cały tydzień toczył się wokół kota i jego rekonwalescencji. Powiem Wam osobiście, że z kotem jest trudniej niż z człowiekiem po operacji, bo osoba będzie leżeć, a kot... będzie chciał skoczyć gdzie się da. 

Starałam się też trochę lepiej zjeść, bo w czasie ponad dwóch tygodni choroby jadłam prawie co nic, bo mnie wręcz odrzucało. Także ja też mam rekonwalescencję 😆😆😆😂. 

Ostatnio też podczas tego dochodzenia do zdrowia obejrzałam z kilkanaście odcinków programu o zjawiskach paranormalnych na CBS Reality oraz na Discovery ID Investigation. Polecam! 👻👻👻

Wczoraj natomiast obejrzałam razem z mamą chiński (taak!) horror - REKIN MUTANT. Powiem Wam, że pierwszy raz oglądałam horror produkcji chińskiej i jestem mega pozytywnie zaskoczona, ponieważ był i przerażający, i trochę śmieszny, i totalnie nietypowy. Film opowiadał o firmie farmaceutycznej, która stworzyła rekina genetycznie modyfikowanego, który miał geny dżdżownicy, dzięki czemu mógł również poruszać się po lądzie i pod ziemią. Wiem wiem crazy xD. Niemniej naprawdę było to dobre. Jestem miłośniczką horrorów i większość (tak mniemam) już obejrzałam, więc staram się wynajdować coraz to nowsze filmy z tego gatunku. I nie żałuję, że obejrzałam horror produkcji chińskiej. Poza tym lubię filmy, w których poruszony jest temat ataku rekinów. Szczęki rządzą! 🦈🦈🦈🦈🦈🦈






W ogóle wiecie co? Stęskniłam się za Wami! I to bardzo 😓💋💋💋. Tulę Was bardzo bardzo mocno!
Jak tam u Was? Zdrowi jesteście? Nie chorujecie? Życie jest znośne, czy cholerne trudności? 












Patrzcie, za dni parę będzie Tłusty Czwartek, potem niebawem Walentynki, Ostatki i wielkimi krokami zbliża się Wielkanoc. Szybko, nie? Planujecie coś ciekawego na te żółte święta? 🐔🐣🐤🐥🐇🐑






No dobra moi Mili, rozczeszę włosy, zaaplikuję nową wcierkę na porost włosów (taki wręcz booster kupiłam), nałożę odżywkę na paznokcie u stóp i obejrzę zaległe odcinki Sary z YouTube`a. No i pójdę spać, aby w końcu w pełni być zdrowa. Dziękuję za wszystkie ciepłe słowa i życzenia zdrowia. Jesteście nieocenieni! 😘😘😘😘😘😘😘😘😘😘😘😘😘😘😘😘😘😘😘😘😘😘😘😘




Buziaczki dla Was 👄👄👄👄👄👄👄👄👄👄👄👄👄👄👄👄👄👄👄👄


Kolorowych snów,

Dobranoc! 😴😴😴😴😴😴😴😴😴😴😴😴😴😴😴😴😴😴😴😴😴😴😴😴😴😴