niedziela, 28 stycznia 2018

Żyję, ale bardzo źle się czuję...

Cześć Wam. Piszę ten post tylko dlatego, że wiem iż się martwicie i jesteście ciekawi co ze mną. Otóż żyję, ale skok ciśnienia 210/120/130 jaki nastąpił w Dniu Dziadka bardzo mnie wymęczył i jestem fizycznie i psychicznie zmęczona maksymalnie.

Wyglądam jak jedna kupa nieszczęścia, ale to akurat mnie nie martwi tylko moje zdrowie. Jestem tak tamtym dniem przytłoczona, że wydaje mi się, że za moment umrę.

To zdjęcie zrobiłam w Dniu Babci. Tego dnia nie za ciekawie się czułam, ponieważ miałam obniżony poziom glukozy ale jako tako funkcjonowałam i moje serce nie było zmęczone. Teraz wstaję z łóżka i jestem maksymalnie zmęczona.

Trzymajcie kciuki za moje zdrowie. Kiedyś zastanawiałam się dlaczego wszyscy ludzie gdy składają życzenia życzą dużo dużo zdrowia i przede wszystkim zdrowia. Teraz to rozumiem. Zdrowie jest najważniejsze i powinniśmy je szanować i o nie dbać. Choroba bardzo weryfikuje nasze przyzwyczajenia, postępowania i błędy. Nagle chcemy być lepszymi ludźmi. Być może cierpienie ma sens skoro tyle rzeczy dostrzegłam, których wcześniej nie widziałam lub nie chciałam widzieć. Mam nadzieję, że wyzdrowieję i moje serce się unormuje i moje samopoczucie powróci, bo aktualnie czuję się tak jakby świat się skończył. Bądźcie zdrów i dbajcie o siebie. Tymczasem. 


sobota, 20 stycznia 2018

Białe konie

Dzień dobry wczesnym rankiem. Dzisiaj, właściwie teraz postanowiłam, że robię sobie dłuższą przerwę od pisania, ponieważ mój stan zdrowia na to mi nie pozwala. Źle się czuję, ponieważ mam duże osłabienie, skoki ciśnienia i bóle żołądka, przy których tracę apetyt. W przyszłym tygodniu idę znowu do lekarza, ponieważ jestem coraz bardziej zaniepokojona swoim stanem zdrowia. Dzisiaj bardzo kiepsko spałam i obudziłam się po czterech godzinach snu z bólem brzucha. Dodatkowo od dwóch miesięcy codziennie boli mnie głowa z tyłu. Czuję się naprawdę źle.

Dzisiaj mama powiedziała mi, że tej nocy pierwszy raz od dawna źle spała, ponieważ miała koszmary, w których śniły jej się białe konie. Większość osób wierzących w symbolikę snów wie, że białe widmowe konie śnią się na śmierć. Dużo osób śmieje się ze snów, ponieważ uważają, że nie mają żadnego znaczenia w naszym życiu. Ja jestem innego zdania. Freud i Jung badali swoich pacjentów w dużej mierze sugerując się ich snami. W ich przekonaniu sny ukazują stan fizyczny i psychiczny śniącego.

Leżę sobie teraz pod kołdrą z laptopem na kolanach i oprócz tego, że czuję się smutna, zestresowana to jeszcze fizycznie wszystko mnie boli. Jak sobie tak pomyślę o własnej śmierci to jestem przerażona. To jest dla mnie tak abstrakcyjne, że nawet nie chcę nad tym tematem się zastanawiać. Mam nadzieję, że sprawdzi się opinia mojego dziadka, że jak się śpi to się śni. Jestem zmęczona. Mam nadzieję, że za jakiś czas wrócę do Was pełna sił. Tymczasem bądźcie zdrów.

piątek, 19 stycznia 2018

WIATR I SŁOŃCE

"Kocham wiatr, uwielbiam jak mnie dotyka". - tak mawiała Marilyn Monroe. Powiew wiatru pozwala poczuć, że się żyje, że się jest tu i teraz. Uświadamiamy sobie, że nie jesteśmy czymś przezroczystym przez co wiatr mógłby swobodnie przejść, bez poczucia jego istnienia. Nie każdy umie zachwycić się naturą taką czystą, nieskazitelną. Uwierzcie mi, że nie ma nic lepszego niż wyjście wczesnym latem na łąkę gdzie wieje wiatr i świeci letnie słońce. Jeśli ktoś kupuje najszybszy motocykl tylko po to aby poczuć wolność niech tego nie robi.  Wyjście na naturalną wietrzno-słoneczną przestrzeń pozwoli dotknąć Wam prawdziwej, ludzkiej wolności. Jako 10-12-letnia dziewczynka zawsze zachwycałam się przyrodą, roślinnością, kwiatami i przestrzenią świata. Wtedy był to czas kiedy nosiłam kwieciste sukienki midi pozwalające jeszcze bardziej poczuć powiew wiatru. Wiatr i słońce to cudowne połączenie, które hartuje i oświetla naszą duszę, dodając nam energii na cały dzień. Może zabrzmiało to bardzo enigmatycznie, aczkolwiek jeśli nie wierzycie spróbujcie pospacerować sobie po łące wiosną/latem z dala od zgiełki miasta. Całe życie mieszkam w mieście, więc na wakacje zawsze wybieram miejsca spokojne, z ładną przyrodą, z interesującym krajobrazem. Tylko tam mogę zregenerować baterie na cały rok. Urodziłam się latem i najbardziej ukochałam sobie ten czas. Nie wiem dlaczego dzisiaj postanowiłam napisać ten post, ale sądzę dlatego, że jest zima i potrzebuję promieni słonecznych najbardziej. Swoją drogą zima zaskoczyła Łódź i jest mnóstwo śniegu. Jest zima to powinien być śnieg. Oczywiście ludzie narzekają, że zimno, że pada, że trzeba odśnieżać, że pada na włosy a idziemy do teatru. Podobnie jest latem - jak ciepło, nie mogę oddychać, pocę się, makijaż spływa, spaliłam skórę itd... Czemu ludzie nie umieją docenić tego, że każda pora roku czegoś może nauczyć? Odpowiedź jest prosta. Ludzie żyją tak szybko, że nie skupiają się na efektach jakimi obdarza nas Matka Natura tylko pędzą przed siebie. Czekają na urodziny, na Nowy Rok na święta nie myśląc o nich, że kolejny rok przybliża ich do końca. Czasem trzeba poddać się chwili pięknego dnia, "zjeść" ten dzień i nie myśleć o dniu następnym, bo on może nigdy nie nadejść. Tymczasem.

Prawie tydzień temu zrobiłam to zdjęcie i nie wiem czy też odbieracie je tak samo jak ja, ale w moich oczach dostrzegam nadzieję na lepsze. 

"Ramiona kobiety to granica jej mistycyzmu, a jej szyja, gdy się porusza, odkrywa tajemnice przygranicznego miasta - ziemia niczyja - w walce między umysłem, a ciałem".

Każdy może zinterpretować to zdanie Miltona z Adwokata Diabła na swój sposób, ale jak dla mnie jest to dosyć oczywiste. Miłego dnia, albo spokojnej nocy Wam życzę, albo szalonej jeśli macie na to ochotę 😈

czwartek, 18 stycznia 2018

Egoistyczne ćpuny

Chyba każdy z Was spotkał w swoim życiu ćpuna, nie narkomana, ale ćpuna egoistycznie nastawionego do życia, który zrobi wszystko aby dostać choćby jeden gram swojego codziennego "pokarmu". Taki ćpun zawsze ma tupet, zmanipuluje, zrobi wszystko dla swojego jedynego celu jakim jest narkotyk. Dla mnie narkoman to osoba chcąca zmienić coś w swoim życiu, chce wyjść z nałogu, zaś ćpun bierze bo lubi, bo życie jest złe, bo to zła kobieta była, bo życie nie ma sensu, bo...bo...bo... bo kurwa lubi ćpać.

Zawsze byłam osobą tolerancyjną i otwartą, ale szlag mnie jasny trafia jak widzę ludzi, którzy niszczą swoje życie na własne życzenie, a jeszcze bardziej szlag mnie trafia jak taki ćpun, wykorzystuje kogoś dla otrzymania działki narkotyku. Sorry! ale brzydzę się takimi ludźmi. Pewnie zastanawiacie się skąd to moje rozgoryczenie i wylewaniu żółci na lewo i prawo? Ano! z doświadczenia, po prostu z autopsji. Przerażają mnie tacy ludzie, którzy chcą stoczyć się na samo dno i jeszcze chcą aby inni płacili za ich przyjemność. Nienawidzę ćpunów i wierzę głęboko, że Wy czytający mojego bloga jesteście daleko od twardych narkotyków i dopalaczy, ponieważ jest to zło nad złem. Pomogę wyjść z nałogu każdemu narkomanowi, ale ćpunom ręki nie podam, bo są to egoiści rozczulający się nad samym sobą. Widzą błędy innych, zaś swoich nie widzą.

Jestem dzisiaj rozgoryczona, wkurwiona i jednak człowiek uczy się mądrości przez całe życie...

To zdjęcie jest najbardziej adekwatne do mojego obecnego nastroju. Już dawno nie czułam się jakby ktoś dał mi w twarz i pokazał TAM SĄ DRZWI. Najwyraźniej nawet mnie słońce czasem umie przyćmić. 
I czy na tym zdjęciu mam łzy w oczach? Tak mam!!! I brak mi słów na zaistniałą sytuację.
Kiedyś mój przyjaciel Matty powiedział mi, żebym patrzyła komu ufam, bo inaczej moje dobre serce popadnie w tarapaty. I co? Nie posłuchałam i masz babo placek. (...) w tym miejscu nie napiszę nic, bo brakuje mi słów aby powiedzieć jak ja się czuję. Moi Drodzy patrzcie kto Was otacza, ponieważ możecie zjeść beczkę soli i drugiego człowieka nie poznacie. Nie wierzcie we wszystko co słyszycie i czytacie, bo może Was serce i dupa mocno zaboleć. Dziś, teraz, brzydzę się swoją naiwnością....

Tymczasem.

środa, 17 stycznia 2018

(...)

Dzisiaj nie wiem jak powinnam ten post zatytułować. Kompletnie nie wiem jaki tytuł byłby odpowiedni, więc uznałam, że trzy kropki będą najwłaściwszym rozwiązaniem. Na ogół mam tak, że ludzie, którzy są dla mnie obojętni zawsze obojętnymi pozostają, ale gdy ktoś nie był mi obojętny... sami rozumiecie. Zawsze moja intuicja była mi pomocna, czasem płatała figle, ale więcej pomagała aniżeli szkodziła. Bardzo niewiele osób jest w moim sercu, zaledwie kilka. Kilka osób odeszło z mojego życia, ale tęsknię za nimi i chciałabym ich jeszcze choć raz zobaczyć. Dzisiaj odezwał się mój dosyć dawny znajomy i ucieszyłam się, ponieważ lubiłam tego chłopaka, mimo że jest to osoba z innej kultury, ba! innego kontynentu. Kolejna sprawa jest taka, że odezwałam się do mojego kumpla jeszcze za czasów stosunków międzynarodowych, ponieważ intuicja mi mówi, że coś stało się złego, niekorzystnego i jednak się nie myliłam. Niestety ta osoba gryzie wszystko w środku i nie pozwala poznać całkowicie swojej psychiki. Chciałabym mu pomóc i wesprzeć, ale to dosyć trudny charakter. Niemniej jednak jestem osobą, która się szybko nie zniechęca i uczynię wszystko, aby pomóc. Taką już osobą jestem. Nie umiem pozostawać obojętna gdy mi na kimś zależy. Wiecie... często miewam sny bardzo realistyczne, które po jakimś okazują się proroczymi snami. Kto wierzy ten wierzy, ten kto nie chce to nie. Ja przynajmniej wiem co mnie się śni i zaskakuje mnie to, że później ma to odbicie w rzeczywistości. To dosyć niezwykłe.

Teraz mój wróg, a kiedyś moja dobra koleżanka powiedziała mi, że powinnam zaprzestać tej chorej znajomości. Starałam się zrozumieć, że się o mnie martwi i być może ma rację, ale mnie serce podpowiadało coś innego i nie mogłam zaakceptować myślenia w jaki ona myśli. Nie posłuchałam jej i nie żałuję. Jak się kogoś lubi, szanuje to ktoś inny nie ma takiej siły aby zmienić o kimś myślenie.

Teraz trochę z innej beczki. Nie wiem dlaczego ale jak poczułam jakiś rodzaj emocjonalnej stabilności to nagle pojawiają się, odzywają się wszyscy faceci, którzy w jakimś stopniu coś dla mnie znaczyli. Nie wiem czemu Los to mi robi, ale czuję właśnie pewien miszmasz. Choć bardziej zawirowanie uczuciowe. Tymczasem.

wtorek, 16 stycznia 2018

Czuję się szczęśliwa! :D

Dobry wieczór moi Kochani ✋❤👄 dzisiaj, w sumie to od wczoraj, a tak naprawdę to od soboty czuję się tak bardzo uszczęśliwiona, że aż się sama do siebie uśmiecham, nawet teraz jak to piszę. Moje serce już dłuższy czas wygasało i było między ciemnymi chmurami. To duże szczęście poznać osobę, która jest naprawdę szczera i autentycznie życzliwa w naszym kierunku. Jestem nieufną osobą, ponieważ nauczyło mnie tego życie, więc do wielu spraw podchodziłam i nadal podchodzę sceptycznie, ale teraz jestem taka zadowolona. Już dawno nie czułam takiej zdrowej, wewnętrznej radości. Czuję się naprawdę szczęśliwa, mimo że posiadam melancholijną duszę. Mam nadzieję, że mój stan zadowolenia się utrzyma. Pewnie jesteście ciekawi co się takiego wydarzyło? Jedno spotkanie, z jednym cudownym mężczyzną napełniło mnie radością życia, ponieważ już dawno nie widziałam w czyichś oczach martwienia się o mnie, takiego prawdziwego i niewymuszonego. Nienawidzę oszustów, chcących wykorzystywać drugą osobę dla własnych przyjemności! Jeżeli ktoś nie docenia czegoś, mimo iż staramy się i chcemy oddać serce i zrobić dla tej osoby wszystko to tracimy tylko swój cenny czas. Nie zamierzam uszczęśliwiać egoistów zapatrzonych w siebie, ponieważ taka osoba może być charyzmatyczna, przyciągająca, ale zazwyczaj jest też bardzo toksyczną osobą żywiącą się naszą energią. Pamiętajcie, że są ludzie też po prostu dobrzy, ale trzeba być naprawdę wyjątkowym szczęściarzem, żeby taką osobę poznać. Nie wiem, ale cieszę się teraz jak dziecko! Tamten rok pamiętacie czego mnie nauczył. Nauczyłam się, że należy pozbywać się ludzi, którzy "zjadają" naszą energię, z którymi czujemy niepokój, którzy nas wykorzystują dla własnych potrzeb. Najpiękniejsze jest to gdy jedzie się z kimś autem i można pomilczeć i nie ma tej niezręcznej ciszy, takiej niepewności, że jest dziwnie, bo nie rozmawiamy, bo nie trwa rozmowa. To jest takie wyjątkowe uczucie. Jest to pewien rodzaj mistycznej chwili, która dzieje się tu i teraz.

To zdjęcie jest czarno-białe i ja jestem też w czerni, ale czuję się radosna i szczęśliwa. Czuję pewien rodzaj spokoju i po prostu szczęścia. Uwielbiam to uczucie!!! ❤❤❤

W moim życiu faceci przewijali się jak bułki w piekarni, ale przy mojej trudnej, skomplikowanej i dosyć silnej osobowości wiele wymięka, bo raz że wielu facetów jest myślących tunelowo, dwa nie są dobrymi kompanami do intelektualnych rozważań, trzy są kiepscy, a mówią jacy to są świetni i w ogóle. Mężczyźni w typie lat 20/30 prawie już wyginęli. Kiedyś mężczyzna był mężczyzną, ponieważ prezentował nie tylko klasę swojej osoby, szacunek do kobiety, był wyrafinowanym intelektualistą przy którym miękły kolana kobietom. Mężczyźni umieli się starać i chcieli. Dzisiaj większość jest po prostu chłopcami szukającymi pocieszenia u silniejszych od nich kobiet, a potem machnięciem szarego płaszcza na tajemnicze do widzenia. Świat jest najcudowniejszym miejscem, które tak naprawdę pozostaje prawie, że niezmienne. Ludzie zawsze byli różni, ale koncepcje ich zachowania drastycznie się zmieniły. Dzisiaj wszystko ma tendencję masową, a ja szukam czegoś niszowego, nie hipsterskiego! tylko tej niszy, takiej oazy, która osaczy mnie samym spojrzeniem oczu, oczaruje dotykiem ust i nie rozmyje się jak dym po papierosie... gdzieś w przestrzeni.

Jako silna kobieta lubiąca zdobywać to co pragnę, pozwoliłam się zdobyć, a nie zdobywać. I jest mi z tym dobrze. Urzec mnie może wiele, błękitne oczy, ładny uśmiech, wysoki wzrost, płaszcz i przytrzymywanie włosów aby nie spłonęły od roziskrzonego papierosa. Ale to nic, jeśli ktoś nie umie urzec mojej duszy. Złamane serce, multum doświadczeń interpersonalnych robi swoje, dlatego aby zaufać komuś mój rozum musi być dopieszczony, a niestety trzeba być wybitnym aby dojść do mojego umysłu.

Gdyby pewnego dnia Jude Law zadzwonił do mnie, chciał kupić seksowną bieliznę i iść zapalić coś rozgrzewającego miałabym chęć, byłabym zaintrygowana, ale nie intryguje mnie rozpalenie i odejście wraz z filtrem rzuconym na ziemię gdzie tli się tylko słodki zapach urzekającego dymu. Pewne znajomości są jak blant, który gaśnie. Ciągnie się znajomość, ciągnie przez pewien czas, a potem nagle jest mniam(zdziwienie, bo nie ma co ciągnąć) ZGASŁ. 

Tymczasem...

poniedziałek, 15 stycznia 2018

Czuję się lepiej :)

Dzień dobry w ten zimny ale słoneczny poniedziałek ✋
Mam nadzieję, że u Was wszystko dobrze i jesteście pozytywnie nastawieni na ten styczeń. Ja jestem bardzo pozytywnie nastawiona i mam mnóstwo entuzjazmu gdyby nie moje cholerne nadciśnienie, które nie pozwala mi żyć. Przez nie wiosną w 2017 odwołałam kilka ważnych dla mnie spotkań... cóż było minęło i nie wróci. Tak jak w którymś z postów wspominałam, większość osób nie zrozumie czym jest choroba taką jaką jest nadciśnienie, ponieważ to trzeba samemu odczuć na własnej skórze. Póki człowiek sam się nie przekona to nie zrozumie. Proste jak schemat cepa. Niemniej piszę ten post dlatego, że czuję się już lepiej, choć czuję, że ciśnienie mi skacze, a przez to się denerwuje i skacze mi puls. Ostatnio skoczył mi do 230 i było naprawdę groźnie, ale przeżyłam jak zawsze. Kto jak kto, ale ja muszę dać radę ha ha ha. Teraz(już w tym tygodniu) będę musiała nachodzić się po lekarzach, ale im szybciej wyzdrowieję tym lepiej. Dzięki jednemu spotkaniu poczułam się znacznie lepiej(dziękuję, Ty wiesz 👄). Z biegiem czasu dostrzega się kto jest uczciwy, dobry i jest najlepszym wsparciem...

Mimo mojego nadciśnienia, stresu i bardzo smutnego nastroju tegoż dnia było bardzo dobrze i dodatkowo wiem jak uciekać przed dzikami ha ha ha. 

Na koniec postu chcę Wam życzyć abyście byli zdrowi, szczęśliwi, odważni - gdyż jeśli na kimś Wam zależy i za kimś tęsknicie, nie czekajcie na krok tej osoby tylko o sobie przypomnijcie. Uwierzcie... wiele osób czeka na ten jeden znak. 
Buziaczki Kochani

piątek, 12 stycznia 2018

Informacje dla Was na najbliższy tydzień

Dobry wieczór ✋ dzisiaj chciałabym aby dzisiejszy post był postem informacyjnym na najbliższy tydzień. Z racji tego, że moje zdrowie nie jest takie jakie powinno być i ostatnio szwankuje mi ciśnienie chcę Was powiadomić, że być może w ten weekend a także w najbliższym tygodniu nie pojawi się żaden nowy post, ponieważ jestem dosyć osłabiona przez skoki ciśnienia i nie chcę spędzać czasu przed laptopem i Internetem. Zamierzam więcej spacerować, aby pobudzić krążenie do lepszego funkcjonowania chociaż szczerze mówiąc nie wiem czy to coś pomoże w moim stanie. Niemniej jeszcze chyba nie umieram. Ostatnio funkcjonowałam zbyt intensywnie(jeszcze przed świętami) i teraz ta adrenalina się zemściła na mnie i daje mi we znaki teraz serce. Za dużo stresów, za dużo tłustego, świątecznego jedzenia, a za mało ruchu i teraz pewnie takie są skutki. Chyba pisząc to chcę się pocieszyć co nie co. Mam nadzieję, że rozumiecie to i nikt nie będzie narzekał "gdzie są posty?!!!". Posty będą, ale "biorę" sobie wolne i muszę wypocząć i dojść do siebie, bo inaczej się wykończę. Jak wrócę na bloga to na pewno poinformuję Was czy ciśnienie mi odpuściło i jak się czuję. Wy jedynie możecie trzymać kciuki z dobrej woli, a lekarze muszą coś zrobić, aby pomóc mojemu sercu. Trzymajcie się i dbajcie o swoje serca. Buziaki 👄👄✋❤✌

czwartek, 11 stycznia 2018

Niebiańskie nadzieje...

Cześć Wam ✋ w sumie nie mam pojęcia po co piszę dzisiejszy post, bo ani nie mam humoru ani specjalnej ochoty, ani nawet siły aby wstać i się ruszyć z łóżka. Nawet wanna wydaje się być za daleko. Nigdy nie byłam osobą narzekającą i nadal nie jestem, ale czasem po prostu ręce opadają jak się człowiek nad czymś głębiej zastanowi. Ludzie głupi, bez analitycznego umysłu mają kurwa znacznie łatwiejsze życie! Jestem zniechęcona przez to, że ponad tydzień skacze mi ciśnienie i leki niezbyt mi pomagają. Nawet już się nie denerwuje tym i czuję tylko zasmucenie, bo nic więcej nie mogę zrobić. W sumie to nie wiem czy nie lepiej się położyć i czekać kurwa na śmierć. To naprawdę rozczarowujące uczucie kiedy Twoje serce odmawia posłuszeństwa a jest leczone. Czuję się rozczarowana, zniechęcona i nie chce mi się dzisiaj nic. Sama wizja udaru czy zawału w przyszłości jest tak bardzo przytłaczająca, że słabego psychicznie człowieka zrównałaby już dawno z ziemią, ale ja muszę dać radę, bo mam wielką wolę życia, ale oczywiście zdaję sobie z tego sprawę, że dociągnięcie do sześćdziesiątki będzie trudne. Wzdycham(...).

Moja mama mówi, że mam za dobrze i mi się w dupie przewraca. Brat z kolei mówi, że mnie życie przytłoczyło. A ja uważam, że kurwa! nikt mnie dobrze nie zna. Jedna osoba powiedziała mi kiedyś, że nie pozwoliłam się poznać, bo lubię dużo przestrzeni. Jasne, że lubię, ale coś w tym złego?! Kochani... piszę chyba ten post tylko dlatego, że wiem iż jest to jedyne przychylne mi miejsce aktualnie. A tym samym chcę Wam pokazać, że różnie się w życiu dzieje. Nie ma tylko dobrych dni, pojawiają się i te gorsze. Najgorsza w życiu jest bezsilność, ponieważ nie możemy wtedy zrobić nic, możemy mieć tylko nadzieję na lepszy czas, na jakąś cholerną poprawę, która spadnie nam z nieba. Czasem są to marzenia ściętej głowy, ale co ja na to poradzę? Nic nie poradzę, bo nie mam takiej mocy. Jestem tak wkurwiona, że chętnie bym czymś rzuciła... ale tego nie zrobię, bo szkoda mi fajnych talerzy. 

Powiem Wam, że mam dosyć ludzi negatywnych, którzy ciągle są pesymistycznie nastawieni do życia, rozczulają się nad sobą, uważają że wszystko ma dziać się pod ich dyktando. Niestety tacy ludzie mnie ostatnio otaczają i ich emocje przenoszą się na mnie. Moja mama to pesymistka, mój brat też, mój dziadek też, moi znajomi też, po prostu DOŚĆ!!! Mam na głowie mnóstwo problemów, ale nikomu o nich nie mówię, bo całe życie wyznaję zasadę, że rozwiązuje się problemy samemu i nie obciąża się innych. Za to niestety, nie działa to w drugą stronę, bo wszyscy ludzie lubią mi się wyżalać, wypłakiwać i mówią jakie to życie jest złe, a mają więcej niż niektórzy chcieliby mieć. To jest kurwa jakiś jeden wielki nonsens! Nie mam ochoty ani siły pocieszać wszystkich, bo mnie nikt nie pociesza tylko pierdoli "nie przesadzaj", "będzie dobrze", "co Ty chcesz od życia?", "będzie dobrze", "będzie dobrze", "będzie dobrze" X MILION. Muszę to przerwać, bo emocje innych ludzi niebawem wejdą mi na głowie, włącznie z tymi negatywnymi ludźmi. Trzeba to przerwać. Tymczasem. 

środa, 10 stycznia 2018

Elegancja jest formą inteligencji

Ludzie cały czas mylą inteligencję z kulturą osobistą i chamstwo z sarkazmem. To się chyba nigdy nie zmieni, bo ignoranci będą istnieli dopóki świat będzie istniał. Od niedawna przyjęło się, że inteligencja nie jest tylko jedna, a mianowicie wyróżnia się kilka jak nie kilkanaście rodzajów inteligencji między innymi społeczną, intelektualną czy matematyczną. Już po kilku zdaniach można stwierdzić czy dana osoba, z którą mamy przyjemność rozmawiać jest inteligentną osobą czy to może zwykły yntelygent.

Inteligencję u osoby można stwierdzić tak jak napisałam powyżej dzięki rozmowie z nią, a także dzięki naszemu wzrokowi. I tylko wzrokowi. Każdy człowiek ma swój styl lub sposób noszenia się, przywdziewania różnych ubrań. Dzięki samemu opakowaniu człowieka można w większości stwierdzić czy osoba jest intelektualistą czy też nie. Nie zgadzam się z tym, że człowieka nie należy oceniać po wyglądzie. Otóż Kochani jest coś takiego jak fizjonomika będąca pseudonauką, mówiącą o tym, że osobowość i inteligencję można określić patrząc na samą twarz, spojrzenie, układ ust kiedy mówimy. Tak samo jest w przypadku ciuchów jakie nosimy. Pewne połączenia tkanin, materiałów, kolorów, wzorów pokazują kto patrzy na ubranie głębiej niż zwykły Kowalski. Gust jest banalnie określić. Za zwyczaj jest zły lub dobry. Niektórzy tylko mają fatalny lub niesamowity gust. Trzeba oczywiście zróżnicować, że czym innym jest panterka na futrze i czym innym panterka na satynie. Na druga to wiocha jak 150 według opinii mojej i Kingi. Są materiały i wzory, które do siebie zupełnie nie pasują i gryzą się jak cholera. To tak jak z perfumami na nieodpowiedniej osobie. Dane perfumy nie pasują każdemu i trzeba to zrozumieć. Perfumy i ciuchy mają dodawać uroku, a nie tworzyć przebranie dla jakieś osoby. Wiele osób nadal o tym zapomina.


Człowiek inteligentny zazwyczaj wybiera eleganckie knajpki, pali dobre jakościowo papierosy, zna się na alkoholu, który w siebie wlewa, umie prowadzić rozmowę na doskonałym poziomie językowym i intelektualnym i dodatkowo umie się ubrać. Nie mówię o wydawaniu tysięcy na ubrania ale o umiejętności dopasowywania faktur, materiałów i kolorów do siebie, do swojej sylwetki i swojej osobowości. Ubranie musi sprawiać wrażenie idealnego dopasowania.

Kiedyś popełniałam kilka błędów ubraniowych, których dzisiaj już nie popełniam, o zgrozo!!! to była masakra po prostu jak sobie przypomnę. Kiedyś kupiłam sobie białe botki na koturnie, które były sznurowane, po prostu były to białe trampki na koturnie. I do tego miałam białą sporą torbę ze srebrnym napisem ADIDAS. Torebka była oryginalna i dosyć droga, ale połączenie jej z tymi białymi butami było największym koszmarem. Buty wyrzuciłam gdzie pieprz rośnie a torebkę nadal posiadam, ponieważ była droga, a poza tym jest świetna na siłownię, na którą nie chodzę ha ha ha. Drugim błędem było noszenie przeze mnie tunik. Nie wiem jak ja mogłam w tym chodzić, okropieństwo. Od tamtego czasu kiedy uświadomiłam sobie mój błąd przestałam je nosić i dziś nienawidzę takiego czegoś jak tunika. To jest zupełnie aseksualne. To były moje dwa błędy ubraniowe, które w swoim życiu popełniłam. Z makijażem nigdy takiego problemu nie miałam, może raz czy dwa kiedy to miałam nierozblendowane brązowe ciemnoczekoladowe cienie do powiek i puder, który się zważył i miałam megaśne plamy na policzkach, ale to było kiedy miałam 15 lat, także było to bardzo dawno. Uważam, że świadomość swojego ciała jest bardzo ważna, a potem dopiero ważne jest to co lubimy. Elegancja jest formą inteligencji i zawsze uważałam, że strój powinien cechować się elegancją i wyrafinowaniem(w moim przypadku). W swoim ubiorze łączę te dwie cechy, bo dzięki temu tworzą seksowną ale nie wulgarną całość.

Uwielbiam zdjęcia, bo dzięki nim widzę co się zmieniło w moim wyglądzie na przestrzeni lat. W roku 2012 zakochana byłam w utrakrótkiej mini, w której chodziłam nawet zimą przy -15 stopniach. W tamtym roku chodziłam nonstop w krótkich oversize sweterkach, mimo że byłam barrrrdzo szczupła. Nieodzownym też znakiem rozpoznawczym były wtedy perły. Pamiętam tamten rok doskonale. Mini, krótki sweterek oversize i perły - to byłam cała ja w tamtym roku. W 2013 nosiłam zwiewne sukienki pastelowe i czarne, ale perły nadal były ze mną. W 2014 zakochana byłam w kolorze żółtym i ołówkowych, wysokich w stanie spódnicach. W roku następnym zaczęłam nosić spodnie i swetry, zaś w 2016 to był prawdziwy miszmasz, ale w tym roku zakochałam się w chokerach i matowych szminkach, mimo że całe lata uwielbiałam błyszczyki z drobinkami. Mam mnóstwo zdjęć i widzę moje najlepsze kreacje ale też i wtopy, których wcale nie było tak mało jakby mogło Wam się dzisiaj wydawać. Każdy popełnia błędy, ale najważniejsze aby uczyć się na nich. Pamiętajcie, że Wasze ubranie wiele o Was mówi i o Waszym charakterze, a nawet i o upodobaniach w łóżku ha ha ha. Gdy jesteście młodzi ryzykujcie, zmieniajcie się, eksperymentujcie abyście do 30 zdążyli znaleźć swój styl. Buziaczki 👄👄👄👄👄👄👄

wtorek, 9 stycznia 2018

Czarodziejski Pył czyli perfumy Paris Hilton

Dzień dobry moi Drodzy ✋👄 niedawno pisałam recenzję perfum Aquolina Pink Sugar, a dziś już przychodzę z kolejną, a zarazem pierwszą w tym roku. Dzisiaj będziemy mówić o wodzie perfumowanej Paris Hilton - Fairy Dust. Są to perfumy stworzone w 2008 roku, bardzo rzadko spotykane i mało znane. W związku z Waszymi prośbami dotyczącymi tańszych perfum postanowiłam, że kupię perfumy, które są dostępne cenowo dla każdego, mają ładny flakon, są w jakimś stopniu niszowe(bo prawie nikt o nich nie słyszał) i dodatkowo mają ciekawą reklamę producenta. Fairy Dust testuję od tygodnia i w sumie mogę już wszystko powiedzieć, co chcielibyście o nich wiedzieć. Zacznijmy jak zawsze od nut zapachowych tychże perfum:

Skład

Nuty Głowy: piwonia, kwiat pomarańczy

Nuty Serca: gardenia, lotos, brzoskwinia

Nuty Podstawy: piżmo, wanilia, paczuli



Tym razem wybrałam dla Was taki skład perfum. Uwielbiam zapach piwonii i paradoksalnie nigdy ich nie dostałam, ale w kosmetykach często decyduje się na kupno czegoś z tym kwiatem. Niestety w Fairy Dust nie wyczułam ani trochę piwonii - niestety! Brzoskwini też nie czuć(za to już wielki smutek)!!! Zauważyłam, że skład perfum żyje swoim życiem w tych perfumach. To czym w ogóle pachnie Paris Hilton - Fairy Dust? Ano Kochani to dosyć nieoczywisty zapach, ponieważ wiele osób dokonując kupna perfum "w ciemno" sugeruje się falkonem, składem perfum i opisem ich czyli reklamą. Reklama tych perfum jest poetycka, bajkowa, skład kwiatowo-owocowo-ciepły, flakon? jaki jest sami widzicie. Ładny kształ, ozdobny korek i wróżka wygrawerowana na flakonie ze złotą gwiazdeczką uchodzącą od różdżki wróżki. Każdy pomyślałby, że owe perfumy to kwiatowy słodziak dla małej dziewczynki patrząc na ładny ale dosyć infantylny flakon. NIC MYLNEGO moi Drodzy! Skład, opis i flakon w zupełności nie odzwierciedlają zapachu tych perfum. To może wróćmy do tego czym pachnie ów delikwent. Fairy Dust to zapach ostry, alkoholowy, ponieważ pachnie winem musującym Prosecco. Doczytałam i faktycznie tak jest!!! Jest to zapach ciężki, ale świeży i całkowicie kwiatowy. Czuć w nim białe kwiaty, a ja niestety nie lubię perfum stricte kwiatowych, a co gorsza z wyczuwalną wonią białych kwiatów. Mój gust zapachowy tego nie przeżyje i dlatego już po tygodniu postanowiłam zrobić recenzję i zaprzestać ich stosowania, ponieważ nie jest to zupełnie mój zapach. Fairy Dust pachnie białymi kwiatami oblanymi winem musującym Prosecco. Nic więcej nie wyczuwam w nich. Zapach jest cały czas taki sam, nie ewoluuje z biegiem minut. Dla mojego brata to słodki zapach, dla mojej mamy ostry, pikantny, gryzący w nos. Jak najbardziej zgadzam się z moją mamą, że ten zapach jest po prostu ostry. Jeżeli chodzi o trwałość i projekcję to w tych obydwu kwestiach jest fenomenalny. Cały dzień ten zapach pachnie z jednakową mocą(co jest niewyobrażalne!) dodatkowo to zapach z ogonem, który ciągnie się za nami dalekooo. Wczoraj byłam zmęczona, więc położyłam się w mamy łóżku, a potem poszłam do swojego pokoju, po czym moja mama położyła się spać i powiedziała, że cała pościel pachnie jej moimi perfumami. Także jeśli któraś z Was zakupi te perfumy, a ma kochanka, to nie radzę psikać się tymi perfumami, bo żona Waszego lubego wyczuje, że sypialnia była odwiedzona przez inną kobietę ha ha ha 👯😈😈😈

Dla kogo poleciłabym ten zapach?

Jak najbardziej dla Pań w wieku 60+, chociaż może trochę się zagalopowałam. Myślę, że jest to zapach dla spokojnych kobiet, które lubią mocne i trwałe perfumy, ale ich budżet nie pozwala na zakup perfum za te przysłowiowe 5 stówek. 

W jakim okresie roku powinno używać się tych perfum?

Mimo, że nie jest to słodziak to uważam, że przez to iż są to perfumy bardzo ostre zima będzie najlepszą porą roku do stosowania tych perfum, bo podobnie jak przy Pink Sugar te perfumy mają moc ogrzewania, choć nie tak dobrą jak poprzedni słodziak, który recenzowałam. 


Moi Drodzy na koniec dzisiejszego postu chciałabym Wam powiedzieć, że dzisiaj dostałam moją ostatnią paczkę, którą sobie zamówiłam. A w niej kolejne perfumy i próbkę perfum. Obydwa produkty sobie przetestowałam dzisiaj na nadgarstku i jestem barrrdzo zadowolona, ponieważ obydwa mi się bardzo podobają, więc oczekujcie kolejnych recenzji. A wracając do Paris Hilton - Fairy Dust to te perfumy przypominają mi jedne ruskie perfumy, które posiadała moja babcia i kiedyś bardzo podobał mi się taki zapach, ale najwyraźniej gusta się zmieniają. Jak jesteście ciekawi tego zapachu możecie poczytać opinie o nich na iperfumy i na fagrantica. Sama czytałam tamtejsze opinie i wiele się zgadza. 

I na koniec pewnie jesteście ciekawi ceny wody perfumowanej. Za perfumy zapłaciłam jedynie 36 złotych, także uważam, że cena dla każdego przystępna. Nieskromnie powiem, że jestem bardzo zadowolona z mojej recenzji tych perfum, ponieważ wycisnęłam z niej wszystko co mogłam. Testowałam je tydzień i dłużej w ich przypadku nie muszę, ponieważ nic więcej nie uzyskam, a poza tym nie lubię perfumować się czymś co do mnie nie przemawia. Szczerze powiedziawszy używając ich męczyłam się i marzę tylko o tym aby odstawić je na moją toaletkę do mojej kolekcji i patrzeć tylko na flakon nie musząc wąchać tego kwiatowego zapachu. Wiem, że miłośniczki kwiatowych perfum byłyby zadowolone z tego zakupu, no ale ja nie mogę zdzierżyć zapachu kwiatów w perfumach, więc niestety nie zaliczę tego ładnego flakonu do moich ulubionych perfum. Tymczasem. 


poniedziałek, 8 stycznia 2018

Walczę z wysokim ciśnieniem :/

Dobry wieczór Kochani ✋ nie było mnie 3 dni na blogu, ponieważ walczę z wysokim ciśnieniem. Doskonale wiecie, że choruję na serce i leczę się na nadciśnienie. Każdy kto leczy się na nadciśnienie zdaje sobie sprawę z tego, że sporadyczne skoki ciśnienia zdarzają się. Jest to nieuniknione w tej przewlekłej chorobie. Jednego dnia czułam się tak bardzo źle, że myślałam iż umrę, ponieważ miałam tak wysokie ciśnienie, że kręciło mi się w głowie, bledła i zaczerwieniała mi się twarz na zmianę, serce łomotało w piersi i robiło mi się coraz bardziej duszno. Jak zawsze przy skoku ciśnienia otworzyłam całe okno i wypiłam duszkiem zimną wodę i usiadłam z głową spuszczoną w dół. Łyknęłam dodatkową tabletkę i wtedy zmierzyłam ciśnienie.

Aż boję się pomyśleć ile miałam przed łyknięciem tabletki, ale z moich odczuć sądzę, że na pewno dobre 190/110. Jak i nie więcej! Ten kto nie zmaga się z nadciśnieniem tętniczym ten nie zdaje sobie sprawy jak niewdzięczna jest to choroba, ponieważ nie boli, ale odczucia są tak nieprzyjemne, że czuję się jakby się umierało, nogi, ręce drętwieją, w głowie się kręci, nie można oddychać, a niekiedy czuje się posmak krwi lub żelaza w ustach. Sinienie palców i ból z tyłu głowy czasami się pojawia. Długo nie mogłam zaakceptować tego, że mam nadciśnienie, ale cóż... innego wyjścia nie mam i muszę już do końca się z tym zmagać. Najgorsze jest to, że najprawdopodobniej kiedyś umrę na zawał lub udar. Tego drugiego wolałabym uniknąć, ponieważ niesie za sobą tragiczne skutki jak na przykład zaburzenia mowy, niedowład połowy ciała, brak kontaktu ze światem. 

Na szczęście opanowałam swoje ciśnienie i już czuję się znacznie lepiej, choć nie jest jeszcze wyśmienicie z moim zdrowiem. Mam nadzieję, że w najbliższym czasie skok nadciśnienia się nie pojawi, bo przez to dwa dni musiałam odespać, gdyż przy tak wysokim ciśnieniu jak wspomniałam nie można zasnąć, ponieważ nasz organizm jest bardzo pobudzony do działania. Najsmutniejsze w tym wszystkim jest to, że mam tylko 24 lata a jestem wrakiem człowieka. Moim celem jest przynajmniej dożyć 40 lat. To smutne, że taki muszę mieć cel. Aby Was nie zasmucać pokażę Wam bardziej pozytywne zdjęcia z ostatnich dni.

Nie wiem jak można spać w skarpetkach! Ludzie dzielą się na tych, którzy śpią zawsze w skarpetach i na tych, którzy nigdy w nich nie zasną. Ja należę do tej drugiej grupy. A Wy?

Kupiłam sobie złotą bransoletkę na poprawę humoru ze złotym serduszkiem. Może podświadomie kupiłam z sercem, aby moje lepiej działało...

Czułam się tu słabo, ale już znacznie lepiej niż w trakcie ataku.

A tutaj w Centrum Medycyny Estetycznej. Badania EEG...

Z tego miejsca chciałabym Wam powiedzieć abyście 4 razy w roku zmierzyli sobie Wasze ciśnienie, ponieważ dzięki temu dowiecie się czy w tej materii coś się z Wami dzieje. Nadciśnienie to podstępna choroba, która latami nie daje o sobie znaku, aż w końcu uderza z taką siłą, że nie można dać sobie rady. Na nadciśnienie leczę się od 22 roku życia, a powinnam zdecydowanie wcześniej kiedy to w wieku dojrzewania zauważyłam, że moje ciśnienie jest za wysokie. Mój lekarz pediatra kiedy byłam dzieckiem zbagatelizował to i dziś mam już przerośniętą lewą komorę serca i czuję się jak się czuję. Kochani na temat ciśnienia mogłabym napisać z dobre kilkanaście postów i jeżeli Was to interesuje to chętnie podzielę się z Wami swoją wiedzą, ponieważ wiele doświadczyłam na tym tle i wiem jak szybko można sobie pomóc. Najważniejsze jest to abyście te 4 razy w roku zmierzyli swoje ciśnienie. Lekarze mówią, że raz wystarczy u zdrowego człowieka, ale ja się z tym nie zgadzam, ponieważ wysokociśnieniowcy czasami mają prawidłowe wartości ciśnienia, dlatego moim zdaniem najbardziej optymalne są 4 mierzenia w roku. Mój dziadek umarł na zawał, babcia na zatrzymanie krążenia, mama i ojciec mają nadciśnienie, brat ma bardzo chore serce także genetyka mnie dopadła i nic z tym nie zrobię. Jedynie zmieniłam dietę(jem bardzo niewiele), nie palę za często(prawie, że wcale), odstawiłam alkohol, więcej spaceruję i staram się nie denerwować, mimo że jestem cholerykiem choć ludzie się przy mnie uspokajają. Taki paradoks. 


Chcę abyście wiedzieli, że nie zaniedbuję Was, ale oprócz pisania mam coraz więcej na głowie, a ten rok pędzi bardzo szybko i niby jest dobry, ale te dwa dni były bardzo kiepskie. Mam nadzieję, że mój stan się poprawi. Trzymajcie kciuki za moje zdrowie. Powiem Wam, że przez rok wolałabym mieć katar niż jeden dzień skoku nadciśnienia. To może co poniektórym przybliży siłę nieprzyjemności nadciśnienia. Kochani! dbajcie o swoje zdrowie i serce, ponieważ to pompa, która pozwala Wam żyć. Pójście do lekarza od czasu do czasu nie boli, a zawsze może wydłużyć Wasze życie. Ja kiedyś podchodziłam do zdrowia źle, powiedziałabym, że mój stosunek do zdrowia i lekarzy był olewczy i teraz mam za swoje. Niemniej jednak teraz bardzo dbam o swoje serce i ciśnienie, chociaż tak jak wcześniej powiedziałam w tej przewlekłej chorobie skoki ciśnienia to coś co zawsze będzie grozić każdemu kto ma lub leczy się na nadciśnienie. To choroba, którą można osłabić dzięki odpowiedniej diecie i higienicznemu trybowi życia, ale nigdy się człowiek z niej nie wyleczy. Badajcie się i dbajcie o Wasze serduszka. Bardzo Was proszę. Buziaczki ❤❤❤





czwartek, 4 stycznia 2018

Jest Was coraz więcej! :)

Dobry wieczór moi Kochani ✋ dzisiejszy post jest dla Was. Już miałam iść do wanny, ale spojrzałam na dzisiejszy licznik polubień Myśli Kobiety Wyzwolonej. Dzisiejszego dnia przybyły dwie nowe osoby. Być może te osoby czytają mnie już od dawna, ale dzisiaj postanowiły, że klikną ten magiczny przycisk "Lubię To". Dziękuję Wam za oficjalne dołączenie do MKW. Bardzo cieszy mnie fakt gdy piszecie do mnie lub lajkujecie, bo to znaczy dla mnie, że to co tworzę dla siebie, ale i dla Was jest Wam przychylne i w jakimś stopniu pomocne. Mój blog być może zakończyłby swoje istnienie gdybym wiedziałam, że nie tworzę go dla nikogo więcej niż tylko dla samej siebie. Myśli Kobiety Wyzwolonej to niszowa przestrzeń blogosfery i wiem, że nie spodoba się wszystkim, ale też nie piszę dla każdego. Piszę tylko dla tych, którzy chcą się zatrzymać, zastanowić nad życiem, poczytać jakieś pikantne opowiadanie erotyczne i dostać wsparcie mentalne z mojej strony. W 2014 to była moja przestrzeń, dzisiaj to Wy tworzycie ją ze mną. Niezmiernie mi miło, że są ludzie którzy przeznaczają swoją najcenniejszą rzecz - CZAS, aby przeczytać co chcę Wam przekazać. To jest naprawdę bardzo enigmatyczne. Dziękuję Wam za to. Pamiętajcie, że dobra energia wraca podwójnie, a dobro to jedyna rzecz jaka się mnoży kiedy się ją dzieli. Nie potrafię sobie wyobrazić jak moje życie wyglądałoby bez tego bloga. Od piętnastego roku życia zakładałam blogi. Zazwyczaj były to pamiętniki internetowe, ale pisałam też o Olsenkach(tak, o tych dwóch, aha). Kiedy byłam nastolatką uwielbiałam je i byłam ich ogromną fanką. Niemniej jednak umiłowałam sobie pisanie o swoim życiu, refleksjach i doświadczeniach. Nikogo nie zmuszam do czytania tego co piszę jak to robią niektóre blogerki, bo ja szukam ludzi, którzy wpadli tu przypadkiem, a zostali na zawsze. W dobie filmików na YouTube`ie, telewizji i radia czytanie wydaje się przeżytkiem, a pisanie? to już prehistoria. Ja spoglądam na te kwestie inaczej. Pisanie jest najbardziej uwalniającym zajęciem, pasją w życiu, zaś czytanie pozwala zdobyć wiedzę do tego aby pisać. Pisać(treści artystyczne) zaczęłam około 9 roku życia i mając 24 lata piszę dalej. Chyba nie muszę nikomu udowadniać jak bardzo to kocham. Pisanie jest jedyną stałą rzeczą w moim życiu i to jest w tym najwspanialsze, że dziewczyna, która uwielbia wszystko zmieniać ukochała sobie tak bardzo codzienne pisanie. Musiałam poruszyć kwestie pisania, ponieważ czytają mnie nie tylko stali Czytelnicy ale i nowi, także chciałabym aby każdy był na bieżąco z informacjami, ale z czasem to może stać się trudne ha ha.

Kończąc chcę Wam powiedzieć, że wiele razy chciałam zakończyć działalność na Myślach Kobiety Wyzwolonej, rzucić to całe bazgrolenie w cholerę, ale nie umiem, ale nie chcę i nie zamierzam. Ludzie odchodzą, umierają, urywają kontakty i tak już po prostu jest, ale pasja zostanie na całe życie. Nie umiem sobie wyobrazić, że nagle przestaję pisać, że to koniec. Może kiedyś umrze we mnie ta wrażliwość(taaak... co poniektórzy się zdziwią, ale aby pisać trzeba mieć serce) i przestanę pisać, ponieważ pewna część mnie się zmieni lub umrze, ale to jeszcze nie ten czas. Nie obchodzi mnie to czy piszę dla jednej osoby czy dla miliona. Interesuje mnie tylko to, że Pan/Pani X przeczytał/a. Nie zgadzam się z myślą socjologiczną, że wszyscy są tacy sami. Każdy z nas jest pojedynczą jednostką, kimś zupełnie innym. Ale to razem mieszając tę inność tworzymy społeczność różnorodną. I tego się trzymajmy. Tymczasem.

środa, 3 stycznia 2018

Styczeń miesiącem paczek

Witajcie Kochani ✋ styczeń bez zbędnych wątpliwości mogę nazwać Miesiącem Paczek. Uwielbiam zakupy i na tym punkcie mam naprawdę bzika, bo po galeriach handlowych mogłabym chodzić godzinami, oglądać, przymierzać i kupować. Aczkolwiek od 2016 roku zakochałam się w zakupach online i teraz z racji tego, że zyskuję dzięki takim zakupom mnóstwo czasu to kupuję za często i za dużo(chociaż w moim przypadku za dużo nie istnieje ha ha ha). Wiem o tym, że w tym roku powinnam oszczędzać, ponieważ planuję zainwestować sporo pieniędzy w doszkolenie/dokształcenie siebie i ta inwestycja będzie kosztowała gruby hajs, dlatego obiecałam sobie, że od lutego zacznę oszczędzać. Swoją drogą nie powinnam nic więcej kupować, bo niby nie mam takiej potrzeby, ale wiecie jakie są oczy. Widzą to chcą, a jak chcą to muszą to mieć. Takie już są ludzkie oczy. Co zrobię? Jak nic nie zrobię! ha ha ha. W styczniu oczekuję 4 paczek, także jestem podekscytowana, ponieważ uwielbiam przesyłki i jestem na tym punkcie naprawdę CRAZY! Mam nadzieję, że z każdej przesyłki będę zadowolona, bo różnie to bywa z zakupami online. A Wy jak podchodzicie do kupowania czegokolwiek przez Internet? Wolicie sprzedaż tradycyjną czy zmieniliście Wasze zakupy na shopping internetowy? Bardzo jestem ciekawa Waszych opinii i doświadczeń w tej materii.

Na koniec dzisiejszego postu chcę Wam powiedzieć, że w tamtym tygodniu jeszcze przed Sylwestrem dostałam paczkę z IPERFUMY, w której przyszło moje zamówienie perfum bardzo rzadko spotykanych, tanich, w uroczym flakonie. Perfumy są ze średniej półki a cenowo są dostępne naprawdę dla każdego, ponieważ są niedrogie. Wiem, że nie każdy z Was może przeznaczyć ze swojego budżetu domowego 500 złotych na flakon perfum, także postanowiłam, że teraz będę przez jakiś czas testować perfumy tanie aby każdy z Was mógł wybrać coś co Was zaciekawi nie tylko zapachowo ale i cenowo. Jeśli ktoś nie lubi słodziaków takich jak Pink Sugar, które ostatnio Wam zrecenzowałam to przy następnej propozycji perfum będzie bardzo zadowolony, ponieważ w nowych perfumach jest mnóstwo białych kwiatów. Jest to zapach kwiatowy i dosyć świeży, nawet powiedziałabym, że wytrawny, ale na recenzję przyjdzie czas, a poza tym jeszcze nie wiecie co to będzie za woda perfumowana. W styczniu oczekujcie na nową recenzję perfum także pamiętajcie, że cierpliwość bardzo popłaca.

Życzę Wam udanej środy, buziaczki Kochani 👄👄👄

wtorek, 2 stycznia 2018

SEX POT czyli Trawka Marzeń

Dzień dobry moi Drodzy ✋ z racji tego, że tydzień temu Święta Bożego Narodzenia się skończyły postanowiłam, że czas na zmianę świątecznego utworu na inny. Wybrałam dla Was piosenkę Afroman, który jest amerykańskim raperem specjalizującym się w komediowym hip-hopie. Utwór, który będzie gościł na Myślach Kobiety Wyzwolonej to nic innego jak Because I Got High. Piosenka jest po prostu o zjaraniu się. Ale mimo, że utwór jest miły, przyjemny do ucha ma głębsze dno. Ten kto jest na bakier z angielskim niech sobie przetłumaczy, warto.

Skoro jesteśmy w temacie trawki dzisiaj dla relaksu obejrzałam amerykańską komedyjkę dla młodzieży SEX POT(Trawka Marzeń). Myślałam, że będzie to dno sądząc po opiniach na FilmWebie, i film jest faktycznie słaby, aczkolwiek w swoim gatunku dobry i kilka razy się uśmiałam. Poza tym gdzie zjarani gości, laski z gołymi cyckami tam zawsze dobra zabawa. Film dobry na relaks. Każdemu czasem potrzebne jest porządne odmóżdżenie i uzyskanie totalnego chilloutu.

Mam nadzieję, że utwór w tle bloga się Wam spodoba i może obejrzycie też film aby zrelaksować się w tym ponurym styczniu. Życzę Wam aby ten 2018 rok pięknie się rozwijał i napełniał Was pozytywnymi wibracjami. Spokojnego wieczoru jeżeli czytacie to z Polski albo cudownego dnia jeśli jesteście z innych państw, znacznie odleglejszych od Polski. Buziaczki 👄


Zawsze Wasza(niezielona) Aleksandra 😁😆😅❤❤❤❤❤❤

poniedziałek, 1 stycznia 2018

Happy New Year 2018

Dobry wieczór Kochani w 2018 roku!!! ✌❤❤❤
Nie zapomniałam o Was, więc oczywistym jest to, że musiałam napisać choć krótki post z okazji tak wielkiego święta jakim jest przywitanie Nowego Roku 2018. Mam ogromną nadzieję, że ten rok będzie pasmem sukcesów dla nas Wszystkich, będziemy zdrowi, szczęśliwi i osiągniemy wszystkie nasze zamierzenia. Obiecajmy sobie pierwszego dnia nowego roku, że zrobimy wszystko aby nasze życie uczynić lepszym, piękniejszym i szczęśliwszym. Ja już sobie to obiecałam i jestem pełna entuzjazmu na najbliższe 12 miesięcy. Zróbcie to i Wy!

Zaczął się styczeń, czyli pierwszy miesiąc 2018 roku. Jestem bardzo podekscytowana i ciekawa co wydarzy się w tym miesiącu. Fakt faktem nie lubię stycznia za jego ponurą aurę, brzydką pogodę i szarość wokoło. Niemniej jednak wierzę, że Los mnie pozytywnie zaskoczy i cudownie doświadczy, abym miała następne piękne wspomnienia w moim życiu.

Bądźcie szczęśliwi, zdrowi, piękni i bogaci i niech Was dobry Los nie opuszcza ✌

Tymczasem...


HAPPY NEW YEAR 2018!!!