poniedziałek, 30 lipca 2018

Wyjazd do Władysławowa, informacje dla Was, upały, WAKACJE!!! :)

Dzień dobry moi Kochani! 👋😊 dzisiaj przychodzę do Was z dosyć obszernym postem informacyjnym. Przemyślałam to o czym ostatnio pisałam na fanpejdżu Myśli Kobiety Wyzwolonej i doszłam do wniosku, że nie będę brała ze sobą laptopa na wakacje, ponieważ odpoczynek od Internetu, laptopa i cywilizacji ha ha 😈 dobrze mi zrobi. Jedynym źródłem dostępu do ludzkości będzie iPhone i nic więcej. W Łodzi nie będzie mnie przez 2 tygodnie!!! wiem, że to trochę długo, ale mam nadzieję, że tym sposobem przeczytacie posty, których nigdy nie czytaliście. I mam dla Was złą wiadomość. Post na blogu pojawi się dopiero 15 sierpnia! Wiem, że to kupa czasu, ale muszę wypocząć, naładować się pozytywną energią, bo przede mną będzie sporo pracy jeszcze w tym roku, aż strach pomyśleć. Choć wiadomo, że strach ma wielkie oczy. Także czekajcie na post i nie zapomnijcie o Myślach Kobiety Wyzwolonej 😇😇😇 Choć wiem, że codziennie sprawdzacie czy jakiś post się pojawił. Kiedyś zostawiłam Was na ponad 2 miesiące, a i tak czekaliście, więc dacie radę i teraz wytrzymać 2 tygodnie bez postów. Dacie radę, bo kto jak nie Wy Kochani! 😇😈😈😇 Ale również mam bardzo dobrą wiadomość. Z racji tego, że będę na wakacjach we Władysławowie zrobię tyle zdjęć, aby móc pisać Wam na blogu same ciekawe posty. Mam nadzieję, że będziecie usatysfakcjonowani. Biorę ze sobą iPhone`a i aparat, który zmieści ponad 2 tysiące zdjęć na karcie, więc będziecie mieli co oglądać. Także 15 sierpnia nowy post na blogu!!! Czekajcie na mnie Kochani!  To jedna sprawa, o której musiałam Was powiadomić. 

Kolejna kwestia to to, że oprócz tego iż będę wypoczywać, chcę zwiedzić całe Władysławowo i Wam o tym napisać. Być może nakręcę vloga, ale to nie jest pewne. Mam też nadzieję, że upały będą znośne i nie zemdleję, bo ostatnio słabo się czuję, ale dzisiaj z rana byłam u lekarze i dowiedziałam się, że leki na nadciśnienie powodują, że gorzej znosi się ciepłe temperatury, bo leki hamują termoregulację ciała. To dosyć ciekawe informacje i mam nadzieję, że Wam także się przydadzą, jeśli oczywiście chorujecie na nadciśnienie tętnicze. 

Na koniec chcę Wam życzyć udanych, zdrowych, szczęśliwych i bezpiecznych wakacji. Nie pijcie dużo, opalajcie się z głową, zabezpieczajcie się jeżeli nie wiecie z kimś ludzie, z którymi uprawiacie seks na wakacjach spali. Spędźcie te wakacje najlepiej jak możecie! Cudownych wakacji Misiaki! ❤


niedziela, 29 lipca 2018

Tylko pasja, tylko marzenia...

Już dawno nie zostałam tak wyprowadzona z równowagi jak dzisiaj. Pewnie są ludzie, którzy powiedzą, że przesadzam, ale kiedy połączy się wiele spraw do kupy to uda się skonstruować istne tornado połączone z nieszczęścia, pecha, smutku, pretensji i wszystkich innych smutnych i żenujących spraw. Nigdy nie obgryzam paznokci ale przed chwilą obgryzłam każdy, że teraz bolą mnie palce, ale trudno. Wierzcie mi, że ból fizyczny jest niczym kiedy boli dusza. Wiele osób tego nie zrozumie, bo trzeba być melancholikiem aby to pojąć. Czasem mam ochotę to wszystko rzucić w cholerę, wyjechać w siną dal i zacząć wszystko od nowa. Właśnie poczułam duszność i nie mogłam złapać tchu. Ciśnienie 210/120. Nie mam pojęcia czy tak działa na mnie stres, czy co się dzieje z moim organizmem. Ale pierwszy raz było mi obojętne czy umrę. Pamiętajcie, że w życiu liczy się Wasza pasja i Wasze marzenia. Nic poza tym. Ludzie przychodzą i odchodzą. Nic nie jest na wieczność. To takie smutne wiedzieć, że jest się beznadziejnym na tym beznadziejnym świecie. Miałam wyjść na spacer, ale głupio w sumie by umrzeć na chodniku prawda? Źle się czuję, tak dziwnie jak nigdy się nie czułam. Nie wiem czy to stres czy co to kurwa jest, ale nie mogę oddychać. A raczej tak dziwnie. Powinnam przestać się przejmować rzeczami na, które nie mam wpływu. Źle się czuję. Muszę skończyć pisać ten post. Buziaki.

Bloga będę pisała do końca mojego istnienia, ale jeśli coś mi się stanie to wiedźcie, że to było to co miałam robić. Tymczasem. 

sobota, 28 lipca 2018

Francuskie LANE PERFUMY

Dzień dobry Kochani ✋ Wyobraźcie sobie, że już od ponad 2 miesięcy nie recenzowałam dla Was perfum. SZOK!!! Ale dzisiaj przychodzę do Was z opinią aż dwóch flakoników(bo po 30ml) perfum. Na Myślach Kobiety Wyzwolonej recenzowałam wody toaletowe, wody perfumowane i nawet mgiełkę zapachową. Dzisiaj przedstawię Wam propozycję(tanią jak barszcz) najlepszych kopii oryginalnych perfum. Przez 2 miesiące testowałam dla Was Jimmy Choo, które są moimi ulubionymi perfumami i Gucci Rush, które pachną jak seks, jak najbardziej wyuzdana randka świata. Z tym, że tym razem zamówiłam sobie za namową koleżanki kopie tychże perfum ze strony Feba. Od razu chcę zaznaczyć, że NIE JEST to post sponsorowany. Na przesyłkę czekałam tylko 2 dni. Przesyłka była bezpiecznie zapakowana w folię bąbelkową, którą później się bawiłam jak to przystało na dziewczynę z lat 90 😈 Moje flakony, a właściwie flakoniki prezentowały się skromnie, schudnie, z białą naklejką na przodzie. Atomizer jest świetny i dozuje odpowiednią ilość wody zapachowej. Nie wiedziałam czy zapachy będę zbliżone do oryginałów(w opinii producenta są), więc zamówiłam najmniejsze wersje czyli 30-stki(30ml). W asortymencie są jeszcze 60-tki i 90-tki. Nad flakonikami nie muszę się rozwodzić, bo są to zwykłe przezroczyste buteleczki z białą naklejką. Cena dwóch flakoników to raptem 18 złotych, więc nie ma co dużo mówić TANIOCHA.

Czym są w ogóle LANE PERFUMY?

To po prostu odpowiedniki(najlepsze z najlepszych) drogich, luksusowych, oryginalnych perfum.
O perfumach lanych dowiedziałam się od dwóch koleżanek, które pachniały tak pięknie, że musiałam zapytać czym tak pięknie pachną. Okazało się, że są to jakieś perfumy lane. Pachniały pięknie, były tanie to czego chcieć więcej? No może ładniejszej buteleczki 😈 Reasumując moje dwie koleżanki chwalą sobie lane perfumy, więc ja też chciałam się przekonać czy jest to coś dobrego i opłacalnego, a przede wszystkim podobnego do drogich oryginałów.




"Jimmy Choo Jimmy Choo"

Zapach Jimmy Choo Jimmy Choo w wersji wody perfumowanej to mój ulubiony zapach i mimo testowania sporej ilości perfum nadal w tej kwestii się nic nie zmieniło. Ale przejdźmy do odpowiednika tych perfum.

Niby zapach ładny, niby seksowny, ale... ALE TO NIE JIMMY! Nie mam co tutaj Was oszukiwać. Ta kopia nie pachnie jak oryginał, co gorsza nawet tego oryginału nie przypomina. Po czasie pachnie jak płyn do mycia okien. Nie czuć w tym zapachu, żadnej sensownej kompozycji. Jest to zapach, pachnie? pachnie ale zmienia się po czasie na coś co żadna kobieta nie chciałaby używać na ciało. Ten zapach strasznie mnie rozczarował i do następnego zapachu przechodziłam sceptycznie.

"Gucci Rush"

Zapach Gucci Rush to perfumy, o których mówił kiedyś cały świat, że to seks zamknięty w buteleczce, że takie seksowne, że tak brudne seksem, że po prostu SEKS. I zapach jest naprawdę seksowny, ale czy kopia też? TEŻ. Kopia Rusha też jest bardzo seksowna i muszę powiedzieć, że ta "podróbka" już jest znacznie lepsza niż kopia Jimmy`ego. "Rush" jest taki soczysty, ma wyczuwalną kompozycję, czuć, że coś się w tym zapachu dzieje. Nie jest to płytki zapach, ale po czasie też zmienia swoją strukturę. Nie wiem czy to wina mojego pH skóry, czy to po prostu wada perfum. Trudno mi się w tej kwestii wypowiedzieć, bo znam tylko dwie osoby, które stosują i stosowały lane perfumy, a ja miałam do czynienia tylko z dwoma flakonikami. Być może inne odpowiedniki są lepsze. Koleżanka powiedziała mi, że nie wszystkie pachną jak oryginały. Zdradzę Wam sekret, która kopia z rozlewni perfum pachnie jak oryginał - Thierry Mugler Alien. Jeśli ktoś kocha najpiękniej pachnący jaśmin to niech zakupi te perfumy w propozycji lanej. Moja koleżanka Kinga mówi, że to identyko. Ja się nie skuszę, bo Alien to nie jest mój zapach. Szczerze? Raczej już nie skuszę się na lane perfumy, ponieważ a lubię piękne flakony, b nie ukrywam, że lubię oryginały, c lubię pachnieć czymś konkretnym, konkretnymi nutami zapachowymi. Minusem tych lanych perfum co przetestowałam jest to, że skóra "paliła" mnie po spryskaniu. Być może te perfumy nie nadają się na moje ciało. Trudno. Przynajmniej pieniędzy nie wydałam za dużo i spraktykowałam coś nowego.

Czy polecam stosowanie perfum latem?

Teraz tak troszkę odbiegając od lanych perfum. Powiem Wam, że nie lubię perfumować się kiedy jest duchota, ukrop i ze mnie wszystko spływa. Nie lubię spływających perfum po spoconym ciele i makijażu, który płynie i płynie. Mówię tutaj o temperaturze 25+, bo przy niższych temperaturach latem używam i perfum i makijażu. W sierpniu już nie będę testowała, żadnych perfum, chyba że kupię coś nowego, ale na razie robię sobie przerwę, bo upały zapowiadają afrykańskie, więc nie chcę się udusić. Walizki też nie kupiłam na moje wakacje, bo nie znalazłam takiej, która by mi się podobała. A poza tym w taką pogodę nie chce mi się chodzić po sklepach, w ogóle mi się nie chce nic. W ogóle nie rozumiem też filmów, że zajebista para jest na plaży i w ponad 30 stopniach Celsjusza uprawiają seks na plaży. Ja z pewnością bym się ugotowała, choć wiem, że są pary lubiące klimaty upalne podczas erotycznych igraszek. Jedna moja przyjaciółka uprawiała seks w łóżku solarnianym(zamkniętym i włączonym). Powiedziała, że równomiernie się opaliła, ale hmm... ja jednak wolę komfortowe miejsca ha ha ha...

W tym poście muszę jeszcze poruszyć sprawę przyszłych postów. No powiem Wam, że nie wiem co mam zrobić z blogiem na czas moich 2 tygodniowych wakacji. Nie chciałam zabierać laptopa nad morze, ale nie chciałabym też nie móc pisać przez 14 dni! Przecież będę za Wami tęsknić i Wy też(chyba 😇😈😢). Muszę tę sprawę jakoś rozwiązać. Dlatego też do 1 sierpnia będę na blogu pisała codziennie, aby Was z niczym nie zostawić. Nawet na stronie Facebooka mojego bloga zapytałam się Was jakie macie sugestie. Pod ostatnim postem zapraszam Was do komentowania i oczywiście do polubienia Myśli Kobiety Wyzwolonej na Facebooku.

Trzymajcie się moje kochane Misiaki i życzę Wam cudownych wakacji, urlopu. A jeżeli jesteście już po Waszym odpoczynku to chętnie dowiem się jak bawiliście się w tegoroczne wakacje. Buziaczki 👄👄👄👄👄👄👄

środa, 25 lipca 2018

INSTYNKT TO NOS UMYSŁU - ZAUFAJ MU

Niektórzy ludzie mają lepiej rozwiniętą intuicję, drudzy mniej, zaś inni w ogóle nie są stworzeni do kierowania się własnych instynktem, bo najprościej w świecie nie posiadają go. W tym poście nie zamierzam pisać jak to się dzieje, że są ludzie, którzy czuję bardziej niż inni ale o tym aby ufać intuicji jeżeli ją posiadamy.

Pewna dobra Wróżka Akima, którą pozdrawiam z tego miejsca powiedziała mi, że gdybym ćwiczyła swoje umiejętności parapsychologiczne to byłabym medium, bo mam otwartą sferę ducha i działające czakry. Nie powiedziała nic nowego, ponieważ ezoteryka zawsze mnie pasjonowała. Coś tam praktykowałam, ale za mało aby być KIMŚ w tej dziedzinie. Ale do czego zmierzam. A mianowicie do tego, że posiadam coś takiego jak intuicja i z reguły(bo ostatnio się mylę) wiem kto chce mnie wykorzystać a kto życzy mi dobrze. Bywa, że śni mi się coś a potem to się naprawdę dzieje(co dla wielu laików ezoterycznych jest czymś dziwnym i nienormalnym, że prorocze sny mogą istnieć, ale istnieją!). Mimo to, że mam przeczucia to jak to ja wolę się zbuntować i szukać siły sprawczej rozumem zamiast zaufać emocjom. Kierujecie się rozumem czy sercem?

Ludzie zapominają o jednej ważnej rzeczy. Masz instynkt? To mu zaufaj! Ludzie są zwierzętami, a każde zwierzę ma instynkt. Co prawda nie rzucamy się w sklepie na mięso z zębami ani nie gryziemy trawy na łące ale mamy coś co pozwala nam wstawać rano, walczyć o sukces, flirtować z ludźmi i tworzyć intrygi(TAK!!! to też wchodzi w grę jeśli chodzi o instynktowne zachowania). 

Instynkt pomaga w wielu sprawach, ba! pokusiłabym się o stwierdzenie, że we wszystkich. Nawet coś takiego trywialnego jak poznawanie ludzi w sieci. Sama rozmowa(pisanie) może pomóc zweryfikować naszemu instynktowi czy osoba jest niebezpieczna czy wręcz przeciwnie. Często ludzie mnie pytają jak poznać, że osoba kłamie, że zdradza, że jest wredna, że to czy tamto. Szczerze? Nie lubię takich pytań, bo większość spraw biorę na wyczucie, tak samo jak z dodawaniem przypraw przy gotowaniu. Nie lubię sztywnych reguł, więc wolę płynąć z nurtem i w międzyczasie obserwować to co się dzieje koło mnie. Ktoś powie ALEŻ TO NIEROZSĄDNE. A mnie wtedy nasuwa się NIE SĄDZĘ z dodatkiem szelmowskiego uśmieszku i uniesieniem lewej brwi(bo tylko tę umiem unosić). Czy wyobrażacie sobie aby gepard(tak gepard dobrze widzisz) szedł sobie sawanną i zastanawiał się czy wskoczyć na gazelę i ją zeżreć? Gepard nie analizuje on po prostu działa, robi to, je i czuje satysfakcje, że zjadł. I nic poza tym. Potem następuje nowy dzień i robi to samo. DZIAŁA. Myślę sobie, że gdybyśmy by ludzie zaczęli działać a nie myśleć osiągalibyśmy wielkie rzeczy, a dlaczego? Sama wiem po sobie, że jak nad czymś się za długo zastanawiam to snuję sobie takie katastrofalne wizje, że lepiej zamknąć się w klinice dla obłąkanych niż dalej krzywdzić się myślami. Miałam taki czas w swoim życiu, że nie myślałam, nie analizowałam tylko robiłam. A jak robiłam to jak robiłam. Wow!!! wtedy naprawdę się zaskoczyłam, że można i nie trzeba się bać. Instynkt i jeszcze raz instynkt, nic więcej nie jest potrzebne nam w życiu do osiągnięcia sukcesu. Tymczasem.  

poniedziałek, 23 lipca 2018

Lipiec oczami iPhone`a

Dzień dobry Kochani ✋ Dzisiaj folderowałam(czyżby neologizm?, bo podkreślono mi na czerwono) swoje filmiki i zdjęcia. Sporo mi to zajęło, bo miałam ponad 500 do zmodernizowania a na telefonie mam jeszcze raz tyle. A mam 8 dni na ogarnięcie tego, więc muszę się spiąć aby wszystko dokończyć i pozałatwiać różne sprawy w tym tygodniu. A teraz przejdźmy do dzisiejszego postu w zdjęciach 😊.

Lubię gotować i lubię jeść to nie podlega dyskusji. Tutaj widzicie jedno z moich ulubionych potraw, które sobie robię. Kasza gryczana z dodatkiem masła i koncentratu pomidorowego oraz pomidor i ogórek ze śmietaną, solą i dużą ilością pieprzu. Pyszne i zdrowe(nawet!) danie, ale bardzo kaloryczne. 

No tutaj to bym polemizowała. Chyba, że jest to sarkazm, bo ja nie dostrzegam super zabawy ostatnio w moim życiu... ostatnio w tym roku... Eh...

Ludzie dzielą się podczas jedzenia pomidorówki na dwie grupy. Na tych co jedzą ją z ryżem i na tych co jedzą ją z makaronem. Zdecydowanie należę do pierwszej grupy, ale jak nie było ryżu to zjadłam i z makaronem, chociaż jak dla mnie to nie jest to ten smak co lubię. 

Kiedy przeglądałam rossmannowski Skarb natknęłam się na ten produkt. Jeśli w sklepach się pojawi to na pewno zakupię, bo brzmi intrygująco.

Malibu jest dobre, słodkie i daje radę, ale najlepiej smakuje w doborowym towarzystwie. Tego dnia nie smakowało tak dobrze.

To już wielokrotnie zauważyłam, że ludzie osiągają sukces w samotności. Miłość często sprowadza na nas problemy, załamania, nerwicuje nas. To nie do końca prawda, że miłość człowieka uskrzydla. 

Lubię lato najbardziej, ale lubię też burzę, ponieważ nic nie równa się z czystym powietrzem po burzy.

Gdy Ci smutno, gdy Ci źle włącz komedię i najedz się!

Babcia Marta zawsze miała najpiękniejsze hortensje w swoim ogrodzie, ale te są równie piękne i to zasadzone przy bloczkach czteropiętrowych.

Wszystkie dziewczyny i youtuberki zachwalają tę markę cieni do powiek. Jest tania, znana i... naprawdę wyśmienita. Jestem zaskoczona jakością tychże cieni do powiek. Pierwszy raz zamówiłam paletę z Makeup Revolution i jestem oczarowana. 

Przede wszystkim urzekły mnie dwa ostatnie turkusowe cienie. Tak! ten niby granatowy jest tak naprawdę turkusowy.

Czyż ta paletka nie jest piękna? ❤❤❤

Nie łykajcie Ibum ani innych tabletek przeciwbólowych z ibuprofenem, ponieważ ten składnik często koliduje z innymi lekami, a dodatkowo podwyższa ciśnienie tętnicze i może wywoływać halucynacje. Najbezpieczniejszym lekiem przeciwbólowym, który można łączyć ze wszystkimi(prawie) lekami jest APAP.

A to mój stosunkowo nowy zakup z sex shopu Sekrecik. To majteczki z otwartym krokiem. 

To ziołowe tabletki na uspokojenie do ssania. Ktoś zna, ktoś używał?

To też nowy zakup. Uważam, że to prześliczny pas do pończoch. A Wam jak się podoba?

Wszystko co egzotyczne czy tropikalne to dla mnie must have. Kusi oj kusi. Powinnam się pośpieszyć, bo jest to edycja limitowana. Muszę kupić.

Chorowałam, ale teraz czuję się naprawdę dobrze i nie mogę narzekać. Wiadomym jest to, że moje samopoczucie zmienia się bardzo szybko, ale jeśli chodzi o zdrowie fizyczne to mam się naprawdę dobrze. 

To bardzo trafne pytanie! ha ha ha 😈😈😈😈😈😈

To była moja najgorsza wizyta u kardiologa. Już nigdy nie wybiorę się na Milionową do kardiologa.

A to w mojej przychodni, która daje wiele do życzenia. 

W tym miesiącu jadłam dwa razy pizzę, więc to chyba faktycznie o raz za dużo ha ha. Ale nie żałuję, bo dzięki mojej koleżance pierwszy raz jadłam Hawajską. Tak! mam 24 lata i nigdy wcześniej nie jadłam Hawajskiej. Była naprawdę dobra, aż jestem zaskoczona, że pizza trochę na słodko mi zasmakowała. Jeśli to czytasz, to dziękuję K. 👄❤

Nie lubię smaku piwa, ale jeśli już mam się napić to tylko z syropem malinowym. Wiem, że to profanacja piwa, ale co zrobić skoro nie lubię jego samego smaku.

Dostałam list ze zmienionym terminem do nefrologa. Przenieśli wizytę mi na dwa tygodnie do przodu. Cóż... czekam tyle, ale nie zamierzam za kolejnego lekarza płacić, bo fakty są takie, że ani Ci ani Ci nie zawsze umieją i chcą pomóc. Nawet za pieniądze...

To najpiękniejszy musical jaki obejrzałam. Biedny pisarz zakochuje się w paryskiej kurtyzanie. Gdy ich miłość może zostać zwieńczona ona zaczyna chorować na gruźlicę. Piękna historia...❤

Bardzo miło spędziłam ten dzień. Wybrałam się z koleżanką na pizzę, dłuuuugi spacer aż znalazłyśmy się w tężni solankowej. I muszę Wam powiedzieć, że w tym miejscu naprawdę znacznie lepiej się oddycha. Naprawdę!!!

A tutaj obiad zrobiony przez moją mamę. Ziemniaczki gotowane, ogórki małosolne domowej roboty i kotlety mielone. Pyszota. Na pewno nie jest to kolejny dietetyczny obiad, ale jakże pyszny.

Na koniec chcę Wam powiedzieć, że ten post pisało mi się bardzo przyjemnie, ponieważ uwielbiam wspominać to co się ostatnio wydarzyło, bo w moim życiu mimo wszystko zaszła poprawa. Czuję, że moje emocje są lepsze i nie jestem w takim opłakanym stanie. Co prawda ostatni tydzień jest dla mnie bardzo emocjonujący i trochę serducho mnie zabolało, ale czasem coś wygląda inaczej niż jest naprawdę. Mam nadzieję, że nie jestem takim złym człowiekiem jak niektórzy ostatnio o mnie pomyśleli. Moją pasją jest pisanie i obojętnie czy komuś się to podoba czy nie będę to robić, doświadczać, eksperymentować na różne sposoby dla dobra mojej działalności na Myślach Kobiety Wyzwolonej. Głęboko wierzę w to, że nikogo nie skrzywdziłam. Czasem nawet i miałabym ochotę, ale nie umiem się mścić i krzywdzić, bo zdaję sobie sprawę i doskonale wiem do czego ludzie potrafią być zdolni. Mimo, że wielokrotnie ludzie mnie ranili i ranią(nawet rodzina) to kocham ten świat, moje życie ze wszystkimi dobrymi i złymi chwilami. Wiem też, że zło kiedyś się kończy i nadchodzą dobre dni, miesiące i lata. Wiele osób mówiło mi różne rzeczy. Niektórzy nawet chcieli pomóc, ale ja zawsze jestem wierna swojej intuicji i po raz kolejny wiem, że się na sobie nie zawiodłam. Czasem mam wrażenie, że ktoś tam gdzieś mi pomaga mentalnie. 

Tymczasem 

👄❤✋✌

Wasza Aleksandra 💫😈😇




















niedziela, 22 lipca 2018

Romanistyka, język hiszpański, szpital i duże emocje...

Dobry wieczór moi Drodzy ✋ Dzisiaj myślałam, że już nic nie napiszę, ale zebrałam się w sobie i oto jestem. Dwa dni nie pisałam na blogu, ponieważ byłam zmęczona ostatnimi dużymi emocjami oraz odwiedzinami u wuja w szpitalu i wizytą na Wydziale Filologicznym.

Zaniosłam dokumenty na filologię romańską i już jestem przyjęta na studia. Powiem Wam, że jestem bardzo podekscytowana, ponieważ to język z którym nie miałam nigdy kontaktu oprócz słuchania od czasu do czasu jakiś romantycznych piosenek francuskich. Zawsze lubiłam nowości, więc mam nadzieję, że się rozkocham w tym języku, bo jeśli nie to nawet nie chcę myśleć co wtedy by było.

Już dawno nie nosiłam takich dekoltów ale póki jestem okrągła i mam biust to noszę, bo z miesiąca na miesiąc może być coraz gorzej ha ha ha. O ile schudnę, co może być kłopotliwe w dalszym ciągu. 

A teraz trochę koloru. Lubię lata 70 i wszędobylską wolność. Dziś mimo, że żyjemy w najbardziej cywilizowanym(podobno) świecie to z tą wolnością wcale nie jest tak jak być powinno. W ogóle z tego co zauważyłam to u mnie styl ubierania z roku na rok się zmienia. Myślę, że to co teraz mam na sobie jest idealną propozycją na ciepłe dni, ponieważ spodnie z wiskozy dobrze chłodzą i nie krępują ruchów. I oczywiście na stopach nieodzowne sandałki i można ruszyć się z domu. 

Lubię to zdjęcie, mimo że wyglądam na nim jak zołza. W ogóle po 5 latach wracam do języka hiszpańskiego. Ostatnio ten język używałam w Studium Kosmetycznym. 

Chciałabym Wam powiedzieć, że w piątek byłam w szpitalu odwiedzić wuja(brat mojej babci, którą znacie z postów). Mam nadzieję, że wyjdzie z tego chociaż nie wyobrażałam sobie, że jest w takim stanie i tak wygląda. Mam nadzieję, że wyzdrowieje, ponieważ nie jest jeszcze w bardzo sędziwym wieku, więc mam nadzieję, że wszystko powoli wróci do normy. Jeden pan, który leżał w sali z wujem zwrócił się do mnie i powiedział - "Wie pani... nie da się wytrzymać". Pan, który to powiedział zwijał się z bólu. Było to naprawdę przykre aby na to patrzeć i słuchać(jęki, jęki boleści). Mam nadzieję, że wszyscy leżący w sali wyjdą ze szpitala i wyzdrowieją. Oby tak się stało.

A co do moich dużych emocji to nadal są i czuję lekki niepokój przez nie, ale mam nadzieję, że wszystko wyklaruje się do moich urodzin. Zresztą jak będziecie czytać Myśli Kobiety Wyzwolonej to zawsze będziecie na bieżąco z tym co się u mnie dzieje. 

Trzymajcie się cieplutko i bądźcie zdrowi i szczęśliwi moi Drodzy ❤👄✋

Buziaczki 👄👄👄





czwartek, 19 lipca 2018

Smutek rozproszy się jak słońce wstanie. On jest jak mgła.

Słabo spałam jak zawsze gdy o czymś długo myślę. Niedobrze kłaść się spać kiedy jest się smutnym, bo to potęguje smutek, zmęczenie i bezsenność na długie godziny. Zawsze kiedy nie wiem co zrobić to zazwyczaj uciekam, bo to moja reakcja obronna od zawsze, ale... od pewnego czasu po prostu idę spać licząc, że dzień przyniesie lepszy poranek. Czasem się to sprawdza, a czasem... budzimy się z kacem moralnym. Wiele rzeczy wygląda źle, ale naprawdę one nie mają w sobie pierwiastka zła. Nie wszystko też jest takim jakim wydaje się, że jest. Czasem jest to coś zupełnie innego.

Nie wiem co ja już mam zrobić ze sobą tak szczerze mówiąc. Na moim miejscu Hemingway jeszcze gorzej pogrążyłby się w swojej ciężkiej depresji. Scarlett O`Hara zrzuciłaby się ze schodów, a potem uznałaby, że jutro też jest przecież dzień. Marilyn umalowałaby usta, zrobiła drinka, łyknęła prochy i szla z cyckami wywalonymi dalej. Travolta zatańczyłby, a Polacy poszliby na dobry melanż. Jak widać każdy w chwili strachu przed stratą, w chwili smutku postępuje zupełnie inaczej. Czy któryś sposób jest zły? Nie, każdy jest dobry o ile jest skuteczny. 

Co ja robię w chwilach zdołowania? Ostatnio się usypiam i idę spać na ponad 13h. Ta metoda skutkuje, bo zanim zdążę się mocno nakręcić i zdenerwować to już śpię, a jak wstanę rano już zupełnie inaczej myślę. Dzisiaj cały dzień spędzę w łóżku, będę leżała i spała. Pada deszcz i czuję jakby nade mną płakało niebo. A ja przecież nic nie zrobiłam. Chciałam tylko móc napisać Wam moje spostrzeżenia na temat jednego portalu. Nie każdy zrozumie kogoś kto myśli nieschematycznie, nietypowo czy bardziej abstrakcyjnie. Mnie nie można wcisnąć w ramę i kazać żyć tak jak większość normalnych ludzi. No, po prostu się nie da. Mam taką osobowość jaką mam i jestem nieokiełznana, ale czy to mnie czyni złym i niemoralnym człowiekiem w oczach świata? Myślę, że nie. Ale jeśli się mylę to mi wytłumaczcie. 

Smutek to taki zły duch, który otacza melancholijne dusze. Ten duch atakuje najmocniej w nocy, aby zniknąć gdy nastanie dzień...

Tymczasem.


środa, 18 lipca 2018

Łódź żegna, Kraków wita...

Dzień dobry Wszystkim ✋ w nocy się spakowałam w jedną małą walizeczkę i postanowiłam opuścić na jakiś czas Łódź(chore miasto z chorymi ludźmi). Wybrałam Kraków, bo to piękne miasto. Miałam trochę oszczędności, więc uznałam, że spokój uzyskuję w samotności podróżując, więc czas wyjechać. Wczorajsze spotkanie było bardzo udane i wiele zrozumiałam. Inaczej patrzę na życie, ludzi i to i tych co mnie otaczają. Powiem Wam, że serce mi pęka i mam ochotę krzyczeć, płakać i skoczyć w przepaść, bo nie rozumiem jak ludzie mogą tak oszukiwać i kłamać. Zawsze staram się widzieć w ludziach dobroć, prawdę i szczerość, ale wiecie co? większość to jedno wielkie kłamstwo, jedna wielka manipulacja, jedno wielkie NIC. Ludzie, koleżanki, znajomi, kumple mówili - "Czemu jesteś taka naiwna?", "Masz miękkie serce, więc ćwicz zadek, aby był twardy" i etc. Kiedyś pani Monżur(brzmi z francuska)powiedziała mi, że nikt normalny nie siedzi na portalach randkowych i nikogo normalnego tam nie znajdę. Wiadomo od dawna, że nie lubię słuchać rad, nawet tych dobrych, bo wolę uderzać łbem w mur i myśleć, że pęknie. Potem wolę się użalać jaka jestem ślepa i nie dostrzegam tego co jest prawdą a co nie. Mimo, że całe życie obserwuję ludzi, to jak widać jestem emocjonalną inwalidką i nie widzę tego co dzieje się za moimi plecami, a nawet przed oczyma. Jakże ja jeszcze mało wiem o życiu. Powiem Wam jedną prawdę banalną jak chuj. Jeśli ktoś Was kocha to znajdzie dla Was czas nawet gdy go nie ma. Wiecie co jest najgorsze? Przekonanie, że jest się cudowną i doskonałą istotą, a potem klops, jeden wielki klops i gówno. Powiem Wam, że nigdy nie czułam się tak upokorzona jak teraz jestem. I powiem Wam, że to dobry czas aby skończyć ze słodkimi foteczkami na Insta, selfie`akami na Fejsie, słodką buźką, cyckami i tymi fotami typu "ah Kotku, jaka ze mnie sexy lala". Brak mi słów i tyle. Wiem, że muszę skupić się na nauce, bo to mi w życiu najlepiej wychodziło. Nie chcę już nikogo poznawać, nikogo, a na pewno nie w tym roku. Chcę się skupić tylko na rozwoju. Ludzie w dużej mierze nie zasługują na zaufanie i bycie otwartą. Po prostu nie są tego warci. Od stycznia zauważałam wiele, ale nie widziałam tego co nie chciałam widzieć. Nie mam pretensji do ludzi manipulujących mną, ale do siebie. Mam nadzieję, że karma do nich wróci, tak jak wróciła do mnie za moje wybryki za młodu. Nie powinnam się dziwić, że ludzie oszukują, skoro sama robiłam wiele złego. Karma naprawdę istnieje. Ale wiecie co... nigdy nie powiedziałam komuś, że kocham nie kochając. Nigdy też nie oszukiwałam, że jestem zmęczona pieprząc się z tabunem chłopów. Nigdy też nie udawałam chorej aby manipulować kimś. Nie mam siły ani ochoty z nikim rozmawiać. Przed chwilą zrobiłam coś co musiałam zrobić dla dobra innej osoby. Czuję się jak Faust...

Tak było...

Tak jest...

PATRZ KOMU UFASZ

Tymczasem ✋👄


wtorek, 17 lipca 2018

Spotkanie po 9 latach!

Dzień dobry moi Drodzy ✋ Czy Wy też tak macie, że czujecie się maksymalnie podekscytowani przed różnymi spotkaniami, a w szczególności tymi po latach? Ja należę do takich osób i już się nie mogę doczekać. Nie widziałam tej osoby 9 lat!!! 9 LAT!!!!!! To niewiarygodne jak dawno to było. Od kilku dni czekam na to spotkanie i się doczekać nie mogę. Przeskakuję z nogi na nogę, bo się stęskniłam i to bardzooooooooooooo 😇😈😇😈😇😈😇😈😇😈 Jestem bardzo ciekawa czy będzie nam się równie dobrze rozmawiało jak kiedyś. Być może nasza znajomość się odnowi, nie wiem, ale myślę że zawsze warto spróbować tego co lata temu było czymś dobrym. Mogę Wam jedynie powiedzieć, że nasze mamy były przyjaciółkami. Dlaczego już nie są? Bo śmierć czasem przychodzi za szybko i zabiera kogoś, kto całe życie powinien mieć przed sobą. Teraz zrobiło mi się smutno, mimo że tak bardzo cieszę się na to spotkanie. Przypomniał mi się teraz łańcuszek ze słonikiem, który dostałam na komunię... to wszystko było tak dawno. Wszystko powinno być inaczej 😔 Na Myślach Kobiety Wyzwolonej cały czas mówię Wam, że wszystko dzieje się po coś, choć w tej sprawie nie umiem tak powiedzieć. A na pewno nie teraz. Ale w tym momencie nie chcę się smucić, ponieważ cieszę się na to spotkanie, a poza tym nie chcę aby makijaż mi spłynął, choć pewnie i tak spłynie bo pada, a ja mam kawałeczek do przejścia. Piszę ten post, bo nie wiem o której wrócę, a potem pewnie będę zmęczona od emocji, więc wypada napisać wcześniej aby nie zostawić Was na cały dzień bez postu. Jutro pokażę Wam jak wyglądałam, ale jeśli chcecie być na bieżąco to zapraszam Was na mojego Instagrama i wtedy wszystko będziecie wiedzieć. Banalnie łatwo mnie znaleźć, więc zachęcam do odwiedzania mojego Insta.

Na koniec chcę Wam powiedzieć, że zauważyłam iż ludzie pojawiają się kiedy czujemy się samotni, gdy potrzebujemy kontaktu z drugim człowiekiem. To wszystko jest takie metafizyczne gdy głębiej się to zanalizuje. To będzie dobry dzień, mimo że pada pada pada. Choć ja lubię deszcz, bo jego dźwięk mnie uspokaja. Tymczasem.

poniedziałek, 16 lipca 2018

Nowe studia, nowy język, nowa przygoda, nowe życie :)

Dzień dobry moi Kochani! 😇😇😇 dzisiaj będzie sporo prywaty, ponieważ w ten poniedziałek oczekiwałam na listy kandydatów przyjętych na studia. I... dostałam się, mimo że limity miejsc w tym roku zostały mocno zredukowane i od tego roku trudniej dostać się na wymarzony kierunek. Budząc się miałam straszny humor, ale gdy zobaczyłam, że jestem przyjęta na studia to oszalałam z radości. Bardzo potrzebowałam takiego bodźca aby poczuć się lepiej, bo ostatnio nie było ciekawie z moim samopoczuciem. Ale w końcu może powiem Wam co to za kierunek ha ha ha 😈 Od października zaczynam studiować(po raz n-ty) filologię romańską z drugim językiem romańskim(hiszpański). Na tym kierunku jeszcze mnie nie było. Zawsze lubiłam hiszpański, ale chciałabym się nauczyć francuskiego, ponieważ kiedyś miałam takie plany, ale wyszło jak wyszło. Jestem bardzo podekscytowana, ponieważ to zupełnie inny język, nigdy nie miałam z nim do czynienia i mam nadzieję, że go dobrze "ugryzę". Maassen cóż za gra słowna, mhmmm... 😈😈😈😈😈😈 Już zacieram ręce na te studia, ponieważ nowy język, nowe doświadczenia, nowi ludzie i nowe wyznawania. Porównując czasy mojego studiowania niemcoznawstwa dzisiaj jestem bardziej świadoma tego co chcę. I jest to na pewno świetne uczucie, niemniej nie chcę mówić nikomu, że skończę te studia, ponieważ wszyscy wiemy doskonale, że w rzucaniu studiów jestem mistrzynią. Dzisiaj śmiałam się z moim bratem, że już zakłady idą kiedy rzucę studia nawet ich jeszcze nie rozpoczynając. Powiem Wam Kochani, że nie jestem zła na tych ludzi, ale ja doskonale zdawałam sobie sprawę kiedy odchodziłam kilka razy z uczelni. Byłam świadoma, nikt mnie do takich kroków nie zmusił, to była moja decyzja. Dziś moim celem nie jest skończenie pierwszego stopnia tych studiów. Moim pierwszym celem jest zdanie pierwszego semestru i nie opuszczanie zajęć. Jeśli to zrobię to już osiągnę swój mały sukces. Dziś chcę planować małymi krokami, a nie wielkimi marzeniami. Nie chcę czuć presji, bo wiem że mnie to nie służy. Chcę studiować dla siebie, nie dla rodziny, nie dla opinii, że mam "papierek". Chcę naprawdę zrobić coś dla samej siebie. Ten rok gdy się rozpoczął chciałam przeznaczyć na odchudzanie i kontakty towarzyskie. Niestety Los wie lepiej i nic z tego nie wyszło. Miałam problemy zdrowotne i to zdeterminowało rok 2018. Wiele też zrozumiałam, w dużej mierze się uspokoiłam, zaczęłam inaczej planować, mniej się stresować, mniej oczekiwać od innych i od życia. Kosztuje mnie to wiele pracy nad sobą, ale robię to i nikt mi nie pomaga. Oczywiście, że doceniam dobre rady, uwagi, wsparcie mentalne. Oczywiście, że to doceniam, ale nic mi po tym jeśli sama nie zmienię swojego myślenia. Staram się bardzo, czasem jest gorzej, ale i tak tendencja jaka utrzymuje się od 4 miesięcy jest naprawdę dobra i jestem zadowolona z tego jak nad sobą pracuję.

Dzisiaj mój brat się ucieszył, moja mama jest zadowolona, dziadek zaskoczony, że wracam na studia, ja szczęśliwa, że mi się udało. Oczywiście są ludzie, którzy źle mi życzą i ciągle mają ALE COŚ TAM, ALE SRO, ALE PIERDO. Paradoksalnie duża część rodziny nie życzy mi dobrze, ale mnie to w ogóle nie dotyka, bo wiem co ja chcę i wiem, że coś sobie w ten sposób udowadniam. To moje życie. Nikomu nie obiecałam, że skończę te studia. Obiecałam samej sobie, że będę się starała aby robić coś krok po kroku, nie bać się, wierzyć w to, że dam radę, bo przecież zawsze miałam dobre stopnie. Francuski to będzie przygoda, duże wyzwanie dla mnie. Nawet nie wiem czy ten język mi odpowiada, czy mi się podoba. Ale często moim koleżankom radziłam, żeby zrobiły coś co nie do końca by chciały, ponieważ bardzo często takim postępowaniem osiąga się szczyty. Czy osiągnę wyżynę swoich umiejętności? Nie wiem, bo skąd mogę wiedzieć. Chcę płynąć z prądem i zobaczyć gdzie dopłynę. Nie chcę za wiele oczekiwać aby się nie rozczarowywać. Rok 2018 chciałam przeznaczyć na spotykanie się z ludźmi, z którymi dawno się nie widziałam, ale tak jak wyżej napisałam Los chciał inaczej. Teraz wszystko się zmieni, ponieważ mnóstwo czasu przeznaczę na naukę. Nie chcę już poszukiwać miłości, randek, potajemnych spotkań. Nie potrzebuję tego na dzień dzisiejszy. Chcę zrobić coś dla siebie, dla swojego rozwoju, nauczyć się czegoś nowego. Tak jak wcześniej mówiłam jestem przeokrutnie podekscytowana i już nie mogę się doczekać. Z tymi studiami jest inaczej niż z poprzednimi, bo na tych można być totalnym laikiem, bo wszystko zaczynam od początku. To jak się nauczę francuskiego będzie zależało tylko ode mnie, bo zaczynam go od podstaw. Powiem Wam, że nie pamiętam abym z któryś studiów tak się cieszyła jak z tych. Jestem naprawdę zadowolona i w jakimś stopniu z siebie dumna. Jest 157 osób zakwalifikowanych, 38 nie przyjęli. Ciekawa jestem ile osób zaniesie dokumenty i ile będzie przyjętych na koniec. Cieszę się, że ten poniedziałek okazał się dla mnie szczęśliwym. Jeśli czytają mnie osoby, które czekają na dostanie się na studia to wiedźcie, że mocno trzymam za Was wszystkich kciuki. 

Jeśli Wasze pierwsze studia nie będą tymi, którymi chcieliście aby były to nie załamujcie się tylko działajcie, bo działanie ma w sobie geniusz i szansę. Szkoda by nie spróbować. Mam 24 lata i ktoś by powiedział - "Po co Ci znowu zaczynać nowe studia?". A co ja mam do roboty? Małżeństwa nie planuję, potomstwa też nie. Mam prawie wszystko co bym chciała, mam dużo wolnego czasu, mam chęci i chcę zrobić coś dla swojego rozwoju osobistego. Nic tylko się uczyć. Mówi się, że francuski to bardzo trudny język. Zweryfikuję to wierzcie mi. Łaciny nie lubię chociaż jest bardzo logiczna. Brzmienie niemieckiego uwielbiam. Hiszpański to moja dusza. Angielski kiedyś uwielbiałam, ale potem go mocno zaniedbałam i dzisiaj nie lubię. Niderlandzki kocham, wiadomo. A francuski? nie mam o nim bladego pojęcia, ale to jest właśnie super, że to będzie coś nowego, językowy pierwszy raz. Niech ta podróż, będzie cudowną podróżą. A w październiku chyba powinnam kupić beret na jesień ha ha ha 😈😈😈 A Wy Kochani trzymajcie się i powodzenia w życiu Wam życzę.

Trzymajcie się ciepło 👄


niedziela, 15 lipca 2018

Szczęście skrywa nieszczęście

Dzień dobry Kochani w tę słoneczną niedzielę ✋ Spałam dzisiaj 13 godzin, więc najwyraźniej mój organizm tego bardzo potrzebował. Plusem tej niedzieli jest to, że mój brat odnalazł swój zegarek, który zgubił w tym tygodniu. Już dawno nie miałam takiego porządku w pokoju jak dzisiaj ha ha ha 😈😇😈😇😈😇 Najwyraźniej musiałam sobie oczyścić emocje tak samo jak mój seledynowy pokój. Słucham sobie Roya Orbisona i jest pięknie ❤❤❤❤❤❤ Swoją drogą zasnęłam dzisiaj przy świetle, a raczej przy zielonych światełkach choinkowych. Obudziłam się o 2 w nocy wyłączyłam je aby cieszyć się nimi jak najdłużej, ponieważ z kupnem zielonych światełek zawsze jest problem. I tym miłym wstępem przejdziemy do jeszcze jednej informacji. Muzyczka na blogu pozostanie, ponieważ wszyscy, którzy zagłosowali w sondzie jak jeden mąż zagłosowali na TAK(aby muzyczka dalej umilała Wam wizytę na Myślach Kobiety Wyzwolonej). Cieszy mnie to, bo wiem, że nie każdy czyta posty. Niektórzy wpadają od czasu do czasu na mojego bloga aby pooglądać moje zdjęcia i zobaczyć co u mnie się dzieje nowego. Ja natomiast chcąc zadowolić oczekiwania Was wszystkich wolę Was pytać co wolicie to czy to. Cieszę się też, że wzięliście udział w sondzie 😇 A teraz przejdźmy do dzisiejszego postu, bo przez moją tygodniową nieobecność zrobił się tutaj totalny burdel ha ha ha. Zapraszam do postu.

Znacie ludzi, którzy tryskają energią i pozytywną dawką humoru, a nocami płaczą w poduszkę budząc się rano będąc tak cholernie niewyspanymi? Znanie, jasne, że znacie. Takich ludzi jest naprawdę bardzo sporo na tym smutnym padole. Czy oni chcąc coś ukryć? Po części tylko. Tak naprawdę nie chcą abyś ktoś się o nim martwił i pytał CO SIĘ DZIEJE?!, ponieważ Ci pierwsi czasami sami nie rozumieją do końca swoich niesamowitych melancholijnych emocji. Bo co im(tym drugim) powiedzieć, że egzystencja Was zabija, że czasoprzestrzeń wciąga Was w czarną dziurę, że lubicie palić mocne blanty w mrocznych kafejkach Paryża. Co tym wszystkim ludziom powiedzieć...
Musicie też zrozumieć jedno moi Kochani, że komicy tak bardzo są zabawni gdyż komedia i humor spływa z najczarniejszych zakamarków duszy ludzkiej. Dlatego też najwięcej komików popełnia samobójstwa. No cóż... czarno widzę moją dalszą egzystencję ha ha ha 😈 Mówi się, że śmierć powinna pokazywać to w jaki sposób żyliśmy. Powiem Wam, że nie chciałabym umierać z zaskoczenia(o zgrozo większość ludzi umiera nagle ha ha). Chciałabym zaplanować swój pogrzeb, całą ceremonię, wynająć muzyków, zamówić niebieskie róże, ponieważ to niezwykłe kwiaty. Lubię mieć nad życiem kontrolę i nad sobą i dlatego też chciałabym zrobić sobie najpiękniejszy pogrzeb jaki można mieć. Ktoś powie, że nikt nie wie kiedy umrze. Jasne, na ogół nikt nie wie, ale... wszystko można zaplanować o 20 lat do przodu na przykład. Może to co powiem wyda Wam się chore i dziwne, ale z drugiej strony wiecie, że lubię czarny humor, czarne ciuchy, melancholię i horror, więc co mi tam - LUBIĘ CHODZIĆ NA POGRZEBY. Dlaczego? ano to proste, bo czarne ciuchy, melancholia i czarny humor... pamiętam kiedy byłam na jednym z pogrzebów, który miał miejsce w roku 2014, mój chrzestny pożal się Boże powiedział - "A teraz zapraszam wszystkich zgromadzonych do restauracji Windą do nieba". I wiecie jak to się skończyło? przy grobie wuja wszyscy zgromadzeni się rozbawili. Eh... wspomnienia. Ale Kochani lubię pogrzeby bo to idealny czas na zadumę i na zastanowienie się nad swoim życiem. Dodatkowo to okazja do spotkania się z całą rodziną. Wiadomym jest to, że nikt nie chce pogrzebów, bo nikt nie chce tracić kogoś bliskiego. To niezaprzeczalne, ale śmierć i podatki to jedyna pewna rzecz w życiu. Szczęście skrywa nieszczęście zaś bardzo często nieszczęście skrywa szczęście. Chcecie dowodu? Wyobraźcie sobie, że jest sobie małżeństwo. Mąż bije regularnie żonę, mimo że ma raka. Nagle damski bokser umiera i co robi żona? Jasne, że zaczyna oddychać z ulgą. To taki trywialny przykład, ale jakże prawdziwy, prawda? Życie zawsze będzie mnie fascynować za swoją nieprzewidywalność, melancholię, która czyha wszędzie i za to, że jest najbardziej niesamowitą sprawą w życiu człowieka. Nie bójmy się życia, bo ono nie będzie się bało nas zakatrupić. Tymczasem ✌😈


sobota, 14 lipca 2018

Zrób drinka, pomaluj usta i zbierz się do kupy

"Zrób drinka, pomaluj usta i zbierz się do kupy" tak zwykła mawiać Marilyn kiedy to łapała melancholię, doła, smutek, depresję. Jak zwał tak zwał. To zdanie wypowiada zawsze kiedy czuła, że spada, a nikt jej nie łapie. Mówi się, że kiedy życie przygniata trzeba sobie posprzątać świat. Tak też zrobiłam dzisiaj. Odkurzyłam, przemeblowałam pokój, zamontowałam biały stół pod złotym lustrem i... zobaczyłam swój uśmiech w lustrze, ponieważ efekt końcowy bardzo mi się spodobał. Ale mimo wszystko moje samopoczucie nie wzniosło się na wyżyny dzięki takiemu zabiegowi. Uznałam, że czas iść za radą MM, którą ubóstwiam i gdyby żyła do dziś dzień to wydałabym wszystkie pieniądze aby ją spotkać i porozmawiać, przytulić i powiedzieć, że rozumiem. Zrobiłam drinka, do szampanówki wlałam Malibu, dolałam syropu cytrynowego i po ponad 6 miesiącach zapaliłam. I tak... tego mi było trzeba. Innych rzeczy też, ale dziś to musi wystarczyć.

Dobre jak cholera. Ale na jednym się nie skończyło i nie skończy, bo po co kończyć przed końcem butelki. Prawda? 

Swoją drogą z malowaniem ust na czerwony lub inny wyraźny kolor Marilyn także miała rację. Nic nie podnosi samooceny kobiety tak szybko jak uszminkowane usta. 

Powiem Wam, że Malibu bardzo relaksuje, choć może bardziej luzuje napięcie emocjonalne. Myśli się może przy nim nie tak jasno jak przy białym winie, ale smakowo znacznie lepiej mi odpowiada. Powiem Wam Kochani, że dziwnie się czuję, bo kiepsko mi ze skupieniem uwagi a wypiłam tylko 2! na razie drinki. 
Od 10 minut patrzę w ekran i nie wiem. Nie tyle, że nie wiem co napisać(choć też), ale nie wiem co dalej, co ze wszystkim, co będzie w poniedziałek, wtorek, za dwa tygodnie, za ponad miesiąc i jak skończy się ten feralny dla mnie rok. Uważam, że to najgorszy rok mojego życia ze względu na samopoczucie, emocje, zdrowie(a raczej jego brak). Jedno jest dobre, że uświadomiłam sobie iż czasem nasze obawy są bezpodstawne i warto płynąć razem z falami. Niewiedza czasem jest dobra, czasem okropna. Wszystko zależy od kontekstu w jakim to wszystko się dzieje. A obecny kontekst jest żałośnie dołujący. Właśnie podłączam do kontaktu zasilacz od ciśnieniomierza, bo czuję się jak na haju. Mam podwyższone ciśnienie ale o dziwo to bardzo przyjemny stan... dziś. Czuję się jakby  wszystkie emocje ze mnie uleciały. Dziwne to uczucie nie mieć ani jednej myśli. Muszę to łóżka. Ale zebrałam się do kupy eh..., raczej rozebrałam....

Tymczasem

piątek, 13 lipca 2018

Faceci w zapyziałych spodniach czyli plucie żółcią, krzyk żalu i udawany orgazm

Czasem jest tak, że długi czas zastanawiamy się nad popełnionymi błędami i niewykorzystanymi szansami. Niekiedy problemy z tym związane spędzają nam sen z powiek. Wiecie kiedy jest najlepiej? Wtedy kiedy bo miesiącach, roku, po pewnym czasie dowiadujecie się, że nie ma czego żałować, że to wszystko to była jedna wielka fikcja, jedna tania ściema, jedna pomyłka, jedno wielkie NIC. Znacie to uczucie, prawda? Nie ma nic lepszego niż uświadomienie sobie, że to nie z Wami jest coś nie tak, tylko z ludźmi, którzy otaczali Was, osaczali i Wami manipulowali. To niewiarygodna ulga, to radość, to takie zdjęcie obroży z Waszej psychiki, która niekiedy bardzo jest obciążona przez chorych ludzi, którzy są blisko Was, a tak naprawdę są bardzo daleko. Niemniej nie ma czego żałować, bo wszystko w życiu dzieje się po coś. Każda sytuacja miała Was czegoś nauczyć, Was, nas, mnie, Ciebie. W swoim życiu będąc bardzo młodą kobietą desperacko szukałam uwagi ludzi i miłości. Skupiłam się tylko na tym nie zauważając innych ważnych spraw. Dziś wiem, że to chore kiedy mysz goni za pułapką. Powiem Wam, że mimo iż boję się starości to nie ma nic lepszego niż świadomość jaką się zyskuję będąc starszą. Mam tylko 24 lata, ale porównując siebie kiedyś a dziś jestem bardziej świadoma życia, ludzi, tego co mnie otacza. Ta świadomość to super sprawa. Wierzcie mi.

Ten post w tym momencie chciałabym poświęcić facetom, których spotkałam w swoim krótkim życiu. Prawie 100% mężczyzn, z którymi się spotykałam była bardzo dobrze wykształcona, niektórzy byli nawet osobami wpływowymi(oczywiście bez przesady, nie byli to politycy czy prawnicy gwiazd) ale ludzie, którzy pełnią wysokie stanowiska. Cóż... zawsze miałam słabość do facetów w białych koszulach i krawatach. Władza mnie pociągała i nadal pociąga. Ale... ale jest jedno wielkie ALE. Spory procent tych mężczyzn to faceci chcący panienkę na jedno dobre pieprzenie, to ludzie którzy mając kompleks wewnętrzny chcąc podbudować swoje ego szukając czegoś niby "nad". Tak naprawdę nie wiedząc, że szukają niczego. Nie, przygody seksualne, romanse, szybkie numerki nie są złe. Złe jest kłamstwo, zła jest manipulacja młodą kobietą, zły jest czas, który kradniemy drugiemu człowiekowi chcąc zbudować coś co nie jest prawdziwe. Nie mam w sobie nienawiści do tych facetów, nawet jestem wewnętrznie pogodzona z tym co było. Ale mam żal. Żal do Losu, że zepsuł mi wizję bajkowego życia, świetnej sielanki, że aby dostrzec miłość trzeba obejrzeć Pretty Woman na Polsacie. Wiecie co mnie we mnie wkurza? To, że zawsze mam nadzieję, że wierzę iż ludzie mają w sobie pierwiastek czegoś dobrego. Powiem Wam, że tak samo jak przemoc rodzi przemoc, tak zło rodzi zło, kłamstwo rodzi kolejne kłamstwa, udawany orgazm inne udawane orgazmy. Znam takich facetów, którzy kończą po 3 minutach na jeźdźca lub na pieska potem wstając i nie zaspokajając kobiety jakby to im wszystko się należało. Panowie Władcy! Kurwa nienawidzę takich typów. Oni powodują, że cierpimy, krzywdzimy siebie, karzemy same siebie za to co nie zrobiłyśmy, za nic. Kobiety, kobietki przemyślcie to o czym do Was piszę. Zastanówcie się nad swoim życiem prywatnym. Nie krzywdźcie siebie przez facetów, którzy są dla Was źli i nieodpowiedni. Jesteście super babki, wiem to, bo z Wami koresponduję. Czas aby być egoistką i zrobić coś dla siebie!!! Wierzcie mi, dobrze Wam radzę ❤✌

Kończąc, czas na coś przyjemniejszego. Pewien Gery Srery powiedział mi, że zawsze mam wyciągać wnioski z każdej sytuacji. Nauczył mnie czegoś przydatnego, bo teraz tylko wyciągam wnioski. Ale... nauczył mnie też tego kim są frajerzy, którzy chcą tylko zaliczyć dziewczynę a potem ją zniszczyć. Ów Pan Blant wiecie co robi? Dalej jeździ motocyklem i dalej pracuje w banku, będąc samym jak palec. Czy współczuję mu? Czy normalnym jest współczuć chujowi? No właśnie, więc wiecie co o nim myślę. Niemniej nie żałuję, że go spotkałam, bo sama randka i rozmowa była z nim super, ale co mi po tym skoro miał zepsutą osobowość i był zakłamanym cipeuszem. Chcę Wam powiedzieć, że większość z Was, nas, spotka facetów bez gustu i finezji przy których trzeba udawać jak Wam dobrze, przy których po nocach się płacze. Niestety. Fakty są takie, a fakty są zawsze nagie. Tymczasem.

wtorek, 10 lipca 2018

anakonda93

Dzień dobry moi Kochani ✋ Dzisiaj, właściwie teraz byłam ciekawa czy moje dwa artykuły są dostępne na Interia360 gdzie to bawiłam się w dzienniarstwo obywatelskie prawie 10 lat temu(jak ten czas upływa). Niestety jak się okazało portal został skasowany dlatego cieszy mnie to, że kiedyś przeniosłam stamtąd moje artykuły na bloga. Pamiętacie post o anorektyczkach i na temat OOBE? No właśnie, te teksty kiedyś napisałam na Interii. Co się stało z anakondą93? Hm... do dziś nie wiem. Nie wiem skąd wpadłam na pomysł z tym nickiem na tamtym portalu. Być może dlatego, że interesują mnie gady od zawsze, ale z drugiej strony nie wiem co wtedy mną kierowało aby być anakondą a nie na przykład pytonem ha ha ha 😈 Ale pomyślmy? Może anakonda z miłości do Ameryki Południowej? To by miało nawet sens. Ale mniejsza z tym czemu byłam anakondą a nie innym z "wężowatych". Niemniej nie żałuję, że skasowano Interię360, ponieważ tam trzeba było przestrzegać reguł, których ja tak bardzo nie znoszę.

Czym są zasady? Czy nie zlepkiem ograniczeń i konwenansów blokujących Was przed osiąganiem Waszych pragnień, celu i marzeń? Wiecie, że się nie mylę. Zasady? jasne, można mieć co do kultury osobistej co bardzo popieram, ale zasady w kuchni i seksie? Pfff... to się nie sprawdza, a wręcz szkodzi. W życiu zawodowym zasady też nie są na rękę tak do końca. Zazwyczaj najwięcej osiągamy wtedy kiedy płyniemy pod prąd i robimy to co nam się podoba. Mam poglądy makiaweliczne w niektórych sferach życia i się tego nie wstydzę. Czasem trzeba użyć środków, których się nie powinno(tak mówią zasady) użyć aby otrzymać to co chcemy. Niemniej wiadomym jest to, że każdy człowiek ma pewne granice, których nie przekracza. Swoją drogą jestem bardzo ciekawa czego nigdy pod żadnym pozorem nie zrobilibyście aby osiągnąć swój cel. Tak trochę odbiegając od tematu powiem Wam, że łatwiej zrobić seksowne zdjęcie z zakrytymi oczami. To tak samo jak z założeniem na twarz maski. Gdyby każdy z nas zakładał maskę przed wyjściem z domu to wierzcie mi, że większość ludzi robiłaby takie rzeczy, o których nawet nie macie pojęcia, że byliby w stanie zrobić. 

Z moim obserwacji i doświadczeń wiem, że prawie każdy człowiek ma w sobie nutkę nieprzewidywalności. Czy to źle? Nie wiem, myślę że nie. Mogę powiedzieć o sobie, że nie uważam się za nieprzewidywalną. Raczej jestem chwiejną osobą, zmienną w większości spraw. Stała jestem w mojej pasji, którą jest pisanie na moim blogu. Czy to źle, że posiadam w sobie chwiejność emocjonalną? Myślę, że dzięki temu umiem zaadaptować się do zmiennych warunków życia, które notabene czasem mnie przytłaczają, ale któż tak nie ma, prawda? 

Teraz podczas pisania tego postu słucham Seweryna Krajewskiego z piosenką "Najpiękniejsza". Całe życie uwielbiam retro klimat, najlepiej lata 60-90. Dzisiejsza muzyka mogłaby dla mnie w ogóle nie istnieć. Ah... cały czas myślę o tym, że ktoś mądry mógłby w końcu wynaleźć kapsułę do cofania się w czasie, do przemieszczania się w inne epoki. To byłoby cudowne móc spędzić tydzień w XIX wieku we Francji, dwa dni w późnym średniowieczu i dwa tygodnie w jurze obserwując dinozaury. Oh... jakbym chciała móc przemieszczać się w czasie. W sumie to co pomyślimy możemy zrobić. Może by tak wymyślić cofacz przeszłości? ✌❤

Właśnie dlatego zainteresowałam się w nastoletnim wieku świadomym śnieniem aby to móc cofać się i przemieszczać w różne krainy. Chcecie abym Was tego nauczyła? Jeśli tak, to zrobię to, ale musicie wyrazić chęć, bo chcę dopasowywać coraz bardziej posty do Waszych oczekiwań 😇😇😇 Teraz Seweryn śpiewa "Nie jesteś sama". Śpiewa "...uwierz w ludzi" sratatata. Piosenka piękna, ale ja w ludzi wierzyć raczej nie będę, bo skoro 98% z nich przez 24 lata mnie oszukało to jak tu wierzyć im. Społeczeństwo załamuje i psuje duszę idealistom, a ja do nich należałam. Idealista, któremu przypieczono ogniem duszę staje się chodzącym społecznym cynikiem na barkach dźwigając wspomnienia, ból, rozgoryczenie i dojrzałość. Powtarzam bratu, że teraz to co widzi kiedyś nie będzie miało dla niego żadnego znaczenia. Ideały są piękne, filmy kostiumowe i o rycerzach baśnie zawsze będą mnie fascynować, ale życie to taka kurwa, której trzeba sporo zapłacić aby móc oddychać, a nie tylko egzystować. Tymczasem.



poniedziałek, 9 lipca 2018

Pod niebem jest szaro od naszych żalów i gróźb...

Niebo, piekło, nicość, próżnia, raj, czarna dziura. O tym ciągle się mówi, ale nikt nie wie jak tak naprawdę te miejsca wyglądają. Może w ogóle ich nie ma. Niebo? Widzimy, że błękit, że chmury, czasem słońca a czasem deszcz. Ale co z tego? Czy to jest to niebo, o którym tak rozmyślamy, którego tak bardzo chcemy? Na pewno to nie jest moje niebo.
Nie podoba mi się bardzo rozróżnianie nieba i piekła na dobro i zło. Bo znowu trzeba by zanalizować czym jest dobro i zło. Dla każdego te dwie kwestie będą sprzeczne z poglądami drugiej osoby. Uogólnianie to jest to czego w życiu nie znoszę. Dla mnie pod niebem rzecz jasna tym bardziej mitycznym roi się od żalu, gróźb, szantażu i naszego ultimatum. My ludzie bardzo często nie wiemy czego chcemy. Jesteśmy blisko nieba to chcemy czegoś brudnego, demonicznego, chcemy czuć mocne emocje. Gdy otacza nas ciemność chcemy aby ktoś zapalił nam światło, wziął za rękę i wyprowadził z tego marazmu. Niestety rzadko tak jest. Zazwyczaj jest próżnia, potem nicość, a potem NIC.

Każdy człowiek, każdy z Was powinien zastanowić się czego chce w tym życiu, czego pragnie. Tego powinniście się trzymać. Ale niestety wszystko ma dwie strony medalu. Coraz bardziej dostrzegam to co widziałam kiedyś, że życie nie jest dla każdego kto żyje. Po prostu Los się często myli, czasem zbyt często. Tymczasem. 

niedziela, 8 lipca 2018

Post po tygodniowej przerwie!

Dzień dobry moi Kochani 👋👄 Bardzo, ale to bardzo się za Wami stęskniłam, a minęło przecież tylko 7 dni od ostatniego postu na Myślach Kobiety Wyzwolonej. Bardzo potrzebowałam chwili dla siebie, takiego odpoczynku i zebrania myśli do kupy. Mam nadzieję, że u Was wszystko dobrze! ❤✌

Zacznijmy od małej, kosmetycznej zmiany. Na blogu w tle teraz gra Leonard Cohen - In My Secret Life. To jedna z moich ulubionych piosenek, która klimatem doskonale wpisuje się w mój obecny nastrój. Dzisiaj zrobię dla Was na stronie mojego Facebooka sondę, w której zapytam Was czy chcecie aby na blogu była muzyka czy też jesteście zdania, że jak czytacie i przeglądacie zdjęcia to wolicie ciszę lub własną playlistę. Bardzo zachęcam Was do oddawania głosów, ponieważ dzięki temu będę mogła najbardziej dopasować swojego bloga do Waszych oczekiwań. Dodatkowo zachęcam Was do dania LIKE na fanpejdżu Myśli Kobiety Wyzwolonej. Będę wdzięczna i zobowiązana w końcu zorganizować jakiś konkurs dla Was. Jest już Was naprawdę sporo. Po tych informacjach czas przejść do tego co się u mnie działo przez ten tydzień lipca.

A mianowicie. Prawie, że wyzdrowiałam i mam się w tej materii całkiem nieźle, co mnie naprawdę cieszy. Pogoda też jest znośna i jakoś specjalnie mi nie doskwiera, a ludzie jak mnie wkurwiali tak mnie wkurwiają ha ha ha 😈 Lipiec dla mnie jest jak to amerykanie mawiają MEH. Nic się specjalnie nie dzieje, po prostu TAKI SE miesiąc, bez rewelacji. Niemniej potrzebowałam odpoczynku od bloga, mimo iż kocham pisać to musiałam odświeżyć umysł, bo miałam istny burdel. Postaram się znowu pisać regularnie, mimo że coraz więcej obowiązków nadchodzi. Trzymajcie się ciepło i do następnego postu.

Wyglądam na bardzo zmęczoną i tak też się czuję, ale to nie ważne. Przecież jutro też jest dzień 👌

Buziaczki 👄👄👄

niedziela, 1 lipca 2018

Wsiąść i odjechać w siną dal...

Dobry wieczór moi Drodzy ✋dzisiaj marzy mi się tylko jedno, a mianowicie, aby wsiąść do pociągu i odjechać gdzieś gdzie nikt mnie nie znajdzie. Mam już dosyć wylewania na mnie żółci, żalu, pretensji  i całego szamba. Po prostu mam już wszystkiego po dziurki w nosie. Mam mnóstwo swoich problemów i nie mam czasu skupiać się na innych. Czy to egoizm? Na pewno, ale jeżeli coś muszę zmienić i z czymś mi źle to nie mogę skupiać się na błahych problemach innych. Po prostu nie mam na to siły ani nastroju. Dzisiaj już mam dosyć, ta niedziela jest kurewską niedzielą. I nie mam na nic ochoty. Wiecie co zauważyłam? Ludzie uwielbiają psuć mi nastrój. Mają pretensje, że lubię imprezować, że lubię czuć się czasem lepiej i wspomóc się czymś. Co ich to kurwa obchodzi!!! Mam 24 lata i nie zamierzać siedzieć i czekać na coś co może nie nastąpić nigdy. Ledwo wróciłam od babci, ale jadę do Warszawy. Co będę robić? Szczerze jeszcze nie wiem, bo za dużo mam myśli. Życzę Wam udanego przyszłego tygodnia i więcej szczęścia w życiu niż moim. Buziaki ✌

Obrazek pożyczyłam z sieci. Jedynie zmodyfikowałam go zmieniając oświetlenie, kolorystykę, natężenie. Po prostu czysta kosmetyka nic więcej. Ma klimat, co?

Tymczasem