środa, 30 listopada 2022

Rihanna Reb`l Fleur spray do ciała dla kobiet

Dwa miesiące temu zakupiłam na Notino bardzo popularną mgiełkę Rihanny do ciała. Szczerze Wam powiem, że z tą barbadoską piosenkarką za wiele mnie nie łączy. Noooo, oprócz wzrostu 💪😎. 

Wiem, że miliony osób kochają Rihannę i jej twórczość, ale dla mnie jest totalnie obojętną postacią. No ok, skłamałabym, że nie lubię kilku jej piosenek, ale to naprawdę na palcach jednej dłoni można wymienić te utwory, które kocham. Pewnie będziecie ciekawi, które lubię, więc poniżej napiszę Wam, które są moimi ulubionymi. A są to:


- LOVE ON THE BRAIN

- WILD THOUGHTS

- LOVE THE WAY YOU LIE

- CAN`T REMEMBER TO FORGET YOU


A jakie są Wasze ulubione piosenki Rihanny? Słuchacie, czy to nie Wasza bajka/estetyka?





A teraz wróćmy do tematu dzisiejszego postu jakim jest recenzja mgiełki do ciała dla kobiet marki Rihanna. Mgiełką, którą będę opiniować jest REB`L FLEUR.





Tak prezentuje się ta zapachowa delikwentka 😊😊😊. Myślę, że jest bardzo w stylu Rihanny, ponieważ ta artystka lubi złoto i jak się błyszczy, więc jak najbardziej to produkt w jej stylu. Mnie również ten spray się wizualnie podoba. Poza tym jest porządnie wykonany, więc to też na duży plus. 

Pojemność to aż 236 ml (!!!).

Cena tej mgiełki to ok. 60 zł. Można kupić w cenie promocyjnej tak jak ja to zrobiłam. Zapłaciłam ok. 30 złotówek, więc myślę, że cena jak najbardziej dobra. 




Kompozycja zapachu: śliwka, porzeczka, brzoskwinia, hibiskus, woda kokosowa, tuberoza, bursztyn, piżmo, paczula, wanilia, kokos. 




Jak widzicie kompozycja jest mocna, konkretna i bardzo owocowa. Jest to zdecydowanie ciężki zapach, który idealnie spełni swoje zadanie porą wieczorową. Na dzień według mnie nie pasuje. 

Mój nos wyczuwa hibiskusa (i to naprawdę w dużej ilości!), wodę kokosową, mnóstwo piżma i tuberozę. Jak wiecie kocham zapachy śliwkowo-porzeczkowe, ale nooooo sorry, ale nie wyczuwam tych dwóch owoców w tej kompozycji. No nie wyczuwam, a szkoda. Wielka szkoda! 😕 

Zapach jest ciężki, wieczorowy i niestety kompletnie nie w moim guście. Zostałam oszukana przez tę kompozycję. No niestety. Niemniej wiem, że dziewczyny szaleją za tą mgiełką perfumeryjną i kupują ten produkt w ilości hurtowej. Ja natomiast nie widzę nic w niej ładnego. Dla wielu osób będzie to bardzo kontrowersyjna opinia, ale niestety dla mnie REB`L FLEUR śmierdzi!!! Sorry not sorry 😎. 


Kolejnym minusem (choć dla mnie plusem 😂) jest to, że mgiełka nie trzyma się na ciele dłużej niż 30 minut. Nie ma co się oszukiwać, ale nie jest to bardzo tania mgiełka w stałej cenie. Nie, nie, nie! Jedno wielkie NIE! Śmierdzi i tyle. Serio, nie wiem co ludzie w niej widzą, ale dla mnie to smród nad smrodem. Zużyłam 1/3 buteleczki i to zdecydowanie za dużo jak na moje siły i mojego nosa 😆. Przepraszam nosie za to cierpienie, którego dostarczyłam Ci wraz z tą mgiełką! 






Podsumowując nie polecam tej mgiełki Rihanny, ponieważ jest to bardzo ciężki zapach, który śmierdzi. Dziękuję i wychodzę... przewietrzyć teraz mój pokój. Jedynie ładnie będzie prezentowała się w mojej perfumowej kolekcji, która jest już coraz większa i większa. Ale tak to nic poza tym. A szkoda, bo liczyłam na naprawdę ciekawy i seksowny zapach. Adamowi chyba też się ten zapach nie podobał, bo go nie pochwalił, a czuł go na mnie z dobre 3-4 razy. No cóż... . Nie dziwię się mu. Poza tym możecie mu współczuć, bo jest alergikiem, a ja pachnę na kilometr 😅😅😅😆😆😆. 



Rihanno, nigdy nie będziemy ze sobą blisko. Never! 



Trzymajcie się! 


Dobranoc 💋💋💋💋💋💋💋💋💋💋💋💋💋💋💋💋💋💋💋💋💋💋


wtorek, 29 listopada 2022

Życie ma w dupie nasze plany

Dzisiejszy mój dzień był zły, nie chcąc powiedzieć, że bardzo zły. Ale może zacznę od początku.



Moja dzisiejsza noc była fatalna, bo miałam koszmary, katar, kaszel i po prostu czułam się źle. Potem długo nie mogłam usnąć, bo byłam zestresowana moimi okropnymi snami, które były naprawdę przerażającymi sennymi obrazami. Potem jak już usnęłam to spałam do tak nieprzyzwoitej pory, że szok. Moje leki na nadciśnienie łyknęłam o kilka godzin za późno i chyba przez to dostałam wieczorem skok ciśnienia 180/100 i puls jak zwykle 54 (tak! tętno miałam i mam zawsze jak nieboszczyk). Noooo i już miałam tego wszystkiego tak dosyć, że się poryczałam. Nie dość, że mam okrutną anginę to jeszcze ciśnienie mi wystrzeliło. Mam dosyć! Co gorsza powiedziałam bratu, że czuję się źle, ale cóż usłyszałam? - "Weź usiądź".  No kurwa mać, ja pierdolę? Serio?! 😅😅😅😂😂😂😆😆😆 Wyszłam więc z pokoju i poszłam do mojego się położyć. No i oczywiście otworzyłam okno, bo potrzebowałam powietrza. Nie usiadłam. Położyłam się 😆. Jak się teraz czuję? Średnio, ale może siadanie jest dobrą metodą na ciśnienie? <Maassen myśli> 😤😤😤😩😩😩😡😡😡😂😂😂😂😂😂😂



Jak już poczułam się troszkę lepiej to postanowiłam coś tu naskrobać, bo wiecie... ludzie z nadciśnieniem zawsze mogą kopnąć w kalendarz, więc lepiej napisać niż zniknąć bez pożegnania 😅😆😂. A tak na poważnie to wiele osób dziwi się, że przy lekach na nadciśnienie nadal mam wahania ciśnienia. I wiecie co? To dosyć prosta sprawa dlaczego tak się dzieje. Każdy nadciśnieniowiec niestety zmaga się ze skokami ciśnienia od czasu do czasu. Czasem skok wystąpi raz w roku, czasem kilka razy w miesiącu. Niestety, ale choroba jaką jest nadciśnienie jest bardzo podstępna i wykańczająca różne narządy. Niestety jest to schorzenie przewlekłe, o ile nie jest nadciśnieniem wtórnym wynikającym z innej choroby. Powiem Wam szczerze, że coraz bardziej zastanawiam się nad tym aby iść poszukać innego lekarza od ciśnienia, ponieważ uważam, że mogę mieć problem z innym organem, który niestety wpływa na to, że ciśnienie mam niekiedy bardzo oporne i nie mogę go zbić. Niemniej teraz mam inne ważniejsze sprawy i nimi się muszę zająć. Życie... 😓😔😖.







Koniec końców jestem bardzo zirytowana tym, że się rozchorowałam i jeszcze to moje dzisiejsze ciśnienie. W grudniu mam jeszcze sporo do ogarnięcia a moje samopoczucie mi na to nie pozwala. Nienawidzę tak się czuć i być nie w pełni siły. Jestem zła na siebie, a to także pogarsza stan zdrowia. Życie ma w dupie nasze plany!




Nic na to nie poradzę, że tak się czuję. Muszę powoli zdrowieć. Nie powiem anginie - "Weź usiądź!" 😅😅😅😂😂😂. Także robię co mogę aby stanąć jak najszybciej na nogi, ale wiele elementów mi to po prostu utrudnia. Może po prostu te elementy nie rozumieją? 😂 Co ja mam w tym życiu 😂.









Idę zrobić sobie kolację, choć wcale nie mam ochoty na jedzenie. Wielkie kurewskie MEH!




Tymczasem. 


niedziela, 27 listopada 2022

Po co szukać problemów tam, gdzie ich nie ma

Ludzie mają taką zdolność to pchania się w bagno, że to mnie coraz bardziej zaskakuje. A niby mnie już nic nie może zaskoczyć... hmmm <Maassen myśli>. A jednak! 😐



Powiem Wam, że im więcej mam problemów i im więcej w życiu dostaję po dupie 🍑... to się lepiej czuję 😅😆. Tak wiem, chcielibyście aby właśnie taki był koniec tego zdania, ale nic z tego, nic z tego. Nie, nie, nie! 😆😆😆😎 Także wracając, im więcej mam problemów i im częściej dostaję w moim zacnym życiu po tyłku tym bardziej jestem zahartowana na kolejne problemy. A kłopoty to moja specjalność. Wiem, że u niektórych jest tak, że problemy i kolejne problemy powodują podwójny stres, niepokój i doprowadzają do totalnego załamania w życiu. U mnie jest inaczej. Z każdym kolejnym problemem jest mi wewnątrz mnie jakoś... łatwiej? Prościej? Nawet rzekłabym, że... swobodniej. Oczywiście, że nie byłabym sobą gdybym miała moje ważne sprawy i różnorakie problemy życia codziennego gdzieś (czyt. w czterech literach). Nigdy nie mam problemów w dupie, ponieważ problem to dla mnie coś przed czym się i tak w dłuższej perspektywie czasu nie ucieknie. Niestety trzeba się z tym zmierzyć i spróbować go rozwiązać. Bo uciekać? Można cały czas. 



Każdy ma problemy i to nie ulega wątpliwości, ale sęk w tym aby do tego problemu zabierać się odpowiednio. Naprawdę to tylko spokój może człowieka uratować aby nie oszaleć. 


Zauważyłam też, że wiele osób zbyt wyolbrzymia daną sytuację i nie zważa na to jak ona generalnie wygląda. Do czego zmierzam... a mianowicie wiele osób "pogrubia", "podkreśla", wyolbrzymia i uwypukla dany problem/sytuację/myśl do tego stopnia, że po pewnym czasie czują się tak jakby im się świat zawalił. Osoba z boku, która mimo tego, że jest z boku to dajmy na to, że zna sytuację zupełnie inaczej może ją przyjąć. Nawet stawiając się w roli tej ofiary, która ma ten problem. Ile osób tyle różnych i zupełnie odmiennych zachowań. Każdy z nas inaczej odbiera dany problem i nie można oczekiwać, że każdy na to samo co my będzie patrzeć identycznie. To często jest wręcz niemożliwe. I nawet jeśli coś boli nas tak bardzo, do głębi to błędem jest oczekiwanie czegokolwiek od ludzi, życia, Losu, od czegokolwiek i kogokolwiek. W życiu najlepiej nic nie oczekiwać od nikogo. Należy tylko wymagać od samego siebie, aby się nie rozczarowywać i nie krzywdzić. Takie proste, a my ludzie nadal mamy z tym problem. Prawda? 





Nie mogę odpowiadać za innych ludzi, ale powiem Wam, że gdy ja mam problem to staram się go rozwiązać gdy dotyczy finansów, ponieważ nie ma co ukrywać, ale jak hajs się nie zgadza to jest duży problem. A jak nie wierzycie to spytajcie jakąś babuszkę emerytkę, której nie starcza do tak zwanego "dziesiątego". Wiecie dlaczego zawsze daję panom kloszardom troszkę grosza? Bo nie wiem co w ich życiu się wydarzyło, że są w takiej, a nie innej sytuacji. I owszem można powiedzieć - IDŹ PAN DO ROBOTY, ale... to jest banał. Pytanie jest dlaczego nie podejmują pracy. A na to pytanie nie ma czasem łatwej odpowiedzi. Staram się nie oceniać ludzi i mnie to 5 złotych za wiele nie zmieni, ale dla pana kloszarda może być ubogą, skromną, ale przynajmniej jakąś kolacją. 

Gdy mam problem ze zdrowiem to... leczę się, zmieniam coś w moim stylu życia, no i oczywiście szukam lekarza, bioenergoterapeuty czy innego uzdrowiciela. Wszystko zależy od rodzaju problemu zdrowotnego. 


I jak mamy już problemy finansowe i zdrowotne załatwione, to na deserek zostają sercowe. Osobiście jestem tego zdania, że te problemy są najłatwiejsze. Już widzę oburzone spojrzenia 😅😅😅. A dlaczego tak uważam? Ano, z prostej przyczyny. W moim życiu było tak, że zawsze ktoś się pojawiał i chyba nigdy nie było tak, że mogłam się w tej materii poczuć samotna. Poza tym ZAWSZE to ja odrzucałam kogoś, albo znikałam. Uważam, że jeśli coś ciągnie nas w dół, coś powoduje więcej szkody niż dobra w naszym życiu to należy zniknąć, po prostu. Oczywiście, że są w każdym związku, relacji, przyjaźni jakieś dobre i złe chwile, ale jeśli non stop jest źle to jest to czerwona flaga (teraz to połączenie dwóch słów jest nadużywane) i należy się ulotnić, albo wyjść po angielsku. Problem pojawia się wtedy kiedy to nie my jesteśmy tymi, którzy odrzucają. Tylko to nas odrzucono. Wtedy oczywiście jest płacz, niepokój, gniew, złość i to poczucie beznadziei. Zastanawiamy się co było nie tak, gdzie popełniliśmy błąd. Wszystko jest dobrze jeśli ten marazm nie trwa za długo. Bo co za długo to niezdrowo i do niczego dobrego nas to nie doprowadzi. Wtedy należy zadać sobie pytanie dlaczego wybraliśmy tę osobę (faceta, dziewczynę, kumpelę, kompana do wyjazdów) a nie kogoś innego. Dlaczego właśnie tę osobę. Co nam się w niej AŻ tak spodobało. Warto przeanalizować sytuację i swój wybór i spojrzeć na niego czułym, ale przede wszystkim świadomym okiem. Jeżeli popadniemy w obłęd i będziemy mówić "oj jaka/jaki ja biedny/biedna, Los mi dopierdolił, co teraz, to niesprawiedliwe" i etc. Życie nie pyta i nie mówi co jest sprawiedliwe, a co nie. Bo gdyby tak było to tak wiele dzieci bez rączek, bez nóżek nie przychodziłoby na świat. Przecież nic nie zrobiły złego, aby być aż tak doświadczonymi? Tak źle i brutalnie doświadczonymi. 

Wiecie jak patrzę na tą całą sprawiedliwość i nieprawość? Patrzę tak, że w życiu czasem bywa tak, że spotyka nas coś czego naprawdę nie można wytłumaczyć. Można tylko przyjmować i się pogodzić z sytuacją, problemem i tym co dostajemy. Czasem nie można zrobić nic. I wtedy jest najtrudniej, bo pozostaje nam nic innego, jak zaakceptowanie trudnego położenia. A akceptacja to jedna z najtrudniejszych nauk jaką dostajemy od życia. Najtrudniejsza i najbardziej wymagająca naszej wewnętrznej siły.










Tymczasem. 


sobota, 26 listopada 2022

Czuję się jak z krzyża zdjęta...

Oj dawnoooooo mnie nie było na Myślach Kobiety Wyzwolonej, oj dawno! 😐😑😔😕😖



Powiem Wam, że przez różne ostatnie sytuacje moja odporność spadła i w końcu się rozchorowałam. Mama i ja jesteśmy tak zainfekowane, że ledwo żywe jesteśmy. Czuję się jak z krzyża zdjęta... 😓😢😲😵. Dla niewtajemniczonych powiem, że mam ANGINĘ ROPNĄ. Niestety kilka razy już w życiu na to chorowałam, ponieważ nadal nie wycięłam migdałków. I, nie wytnę 😆. No tak, Maassen już tak ma, że musi być przekorna z natury. Poza tym lekarze już wielokrotnie się pomylili w moim przypadku, więc nie mam do nich zaufania. Generalnie słucham się swojego organizmu i robię to co dla mnie jest najlepsze. Aktualnie mam wysuszone usta, wysuszony nos od chusteczek i... czuję się jak wysuszony konar 😝😐😑😒. Mam antybiotyk, syrop prawoślazowy, tabletki do ssania (w końcu jakieś przyjemności w życiu 😆😅😈😈😈), tabletki przeciwbólowe i inne specyfiki, które pozwolą mi stanąć na nogi. Nie miałam w ogóle siły aby odpalać laptopa, ale uznałam, że należy Wam się post abyście wiedzieli co się ze mną dzieje, że jestem tak długo nieobecna na MKW. Dlatego mimo złego samopoczucia postanowiłam naskrobać coś na stronach mojego bloga. Nie martwcie się, jeszcze żyję! 💋😇😇😇 Jeszcze - słowo klucz! 😅😆😅😆😅😆😅😆😅😆





W zeszły weekend czułam się jakaś zmęczona i taka meh. Tak jak pisałam wyżej anginę mam już któryś raz i za każdym razem przy tej chorobie pojawia się ogromne zmęczenie, że po prostu zwala z nóg. Dosłownie zwala z nóg - nie jest to w ogóle nadużycie. Potem pojawia się ból gardła, ból mięśni, wysoka gorączka i bardzo szybko się odwadniacie. No, ale odwodnienie przy wysokiej temperaturze nie jest niczym dziwnym. Tak już po prostu jest. Tak działa ludzki organizm. Jednym słowem MASAKRA.

W niedzielę spędziłam dzień i w sumie to i wieczór z Adamem i... na szczęście go nie zaraziłam. Jak widać nie ma alergii na Maassen 😅😅😅. No chyba, że za moment się rozłoży i będzie klops, oby nie 😓. W poniedziałek już byłam obolała, z bólem gardła i ogromniastym zmęczeniem. Po jakimś czasie pojawił się katar, no i gorączka. Wstawałam z łóżka tylko aby skorzystać z toalety i coś zjeść, choć w ogóle straciłam apetyt. Nic mi nie smakowało i nadal nie mam ochoty jeść. Jedynie suszy mnie jak przy mocnym kacu. Mam nadzieję, że niebawem dojdę do siebie, bo już po tygodniu chorowania mam dosyć, a też za wielkiej poprawy nie widzę. No może oprócz tego, że zmniejszyła mi się gorączka i nie boli mnie już aż tak gardło jak bolało. Trzymajcie kciuki. 





Czy są jakieś pozytywy mojego chorowania? Hmmm... może tyle, że odsypiam bardzo zły miesiąc. Niestety tegoroczny listopad nie należał do dobrych miesięcy tego roku. Niestety, nie należał. Oczywiście troszkę spraw się wyjaśniło, no ale to nadal nie wszystko i jeszcze sporo jest do zrobienia. Po prostu wszystko wymaga czasu i wiele cierpliwości, ale tej mam pod dostatkiem. Ba! to w końcu moja najlepsza cecha charakteru. 


Szykowałam się do Was z postem o perfumach, ale niestety mój nos nie jest aktualnie w stanie doprowadzić taki post do końca, więc póki co postu o pewnym zapachu nie będzie. Póki co, oczywiście. Niemniej wierzę, że uzbroicie się w cierpliwość i doczekacie w końcu recenzji pewnej bardzo popularnej mgiełki dla kobiet. 




A teraz dokończę pić melisę 🍃🍃🍃, wezmę tabletkę do ssania i coś na sen i... oddam się w ramiona Morfeusza 💫. Sen to najlepsza regeneracja dla organizmu w czasie chorowania, więc warto o tym pamiętać i korzystać z prozdrowotnych snów i drzemek. Podobnie jak Marilyn kocham spać i to jeden z moich ulubionych sportów. Kiedy jestem niewyspana to źle funkcjonuję i jestem zła jak osa (chciałam wkleić tu emotkę, ale niestety na blogu czegoś takiego jak OSA ni ma 😆😆😆). Dobra! dopijam ziółka i kładę się spać, aby dojść do siebie jak najszybciej, choć szczerze powiedziawszy nie jestem za tym aby nakręcać się na jakieś szybkie zdrowienie czy generalnie na wszystko z pośpiechem, ponieważ nie jest to zdrowo dla ciała i ducha. Zdecydowanie slow life, zdecydowanie!






Dobrej nocki Kochani! 👼👼💙💙💙
Karaluchy pod poduchy 😅😆😈!






Buziaczki 💋💋💋💋💋💋💋💋💋💋💋💋💋💋💋💋💋💋💋💋💋💋💋


środa, 16 listopada 2022

Wrzesień 2022 oczami MotorOLI, czyli... najsmaczniejsza JEDNORAZÓWKA, silna alergia i zdjęcia, których nie widzieliście NEVER (22 zdjęcia!!!) - CZĘŚĆ 3

Dzień dobry w tę deszczową środę w Łodzi.

Dzisiaj przechodzimy do 3 części, a zarazem już ostatniej. 

Zapraszam. 




To jednorazówka z Geek Bar o smaku lodów truskawkowych. Oprócz tego, że była bardzo smaczna, to dodatkowo ma zajebiste światełko, które po prostu zwraca uwagę i robi robotę. 

Jeśli szukacie mega wygodnych tenisówek za niewielkie pieniądze (39,99 zł) to polecam Wam butki z H&M. Akurat ta marka tenisówki robi cudowne. Zakładam je na gołe stopy i NIC się nie obciera. 



Odkąd zaczęłam pić piwo ciemne z sokiem malinowym to już nie chcę pić innego. Ciemne rządzi!



To był typowy, tradycyjny polski obiad. Miałyśmy z Karoliną to samo, z tym że ja poprosiłam o gotowane ziemniaki, a Karola o kluski śląskie. 



Na deser miałam szarlotkę z lodami waniliowymi. Sernik czy szarlotka?



Jak Wam się podoba taka stylówka? Według mnie jest iście jesienna. 


bluzka - H&M
kurtka - H&M
spodnie - H&M
torebka - H&M



Fasolka w sosie pomidorowym o smaku barbecue ❤. Heinz!



Moja mama jest fanką rurek z bitą śmietaną, ale ja do nich tak entuzjastycznie nie podchodzę. Akurat ta słodycz nie robi na mnie żadnego wrażenia.



Kiedyś notorycznie układałam Pasjansa, lecz na wiele lat od tego odeszłam. No i patrzcie.



Nie wiem po czym dostałam takie odczyny alergiczne. Macie jakiś pomysł?



Szczypało, swędziało i generalnie było chujowo.



No nie wyglądało to zbyt ładnie... 



Dwa tygodnie ta alergia się utrzymywała. MaSaKrA.



Tutaj szłam do apteki po leki antyhistaminowe.



Przy okazji kupiłam ciasto (?), bardziej była to... galaretka z owocami na bardzo cienkim spodzie z ciasta. Czy dobre? Może być. Jadalne. 



Tutaj powoli odczyny się zmniejszały.



Farmaceutka poleciła mi Aleric, który jest najnowszym lekiem przeciw alergii. Wkłada się tę tabletkę pod język i lek się powoli rozpuszcza uwalniając swoje działanie. Tabletka smakowała jak balonówka, mniam! 



Jeśli chcecie ładnie pachnieć na dole to polecam te chusteczki do higieny intymnej. 



Uruchomiłam w końcu dziadka laptopa i znalazłam takie foteczki 💙💙💙💙💙💙💙💙. To zdjęcie jest z 2016 roku kiedy to studiowałam stosunki międzynarodowe. Jak widać, lubiłam wtedy niebieski 😅.



Wielkanoc 2016 💛🐣🐤🐥. I pomyśleć, że uważałam się tu za grubaskę. 



Moje zdrowe włosy! Gdzie jesteście?!



A tu przed 18 urodzinami mojego brata.



Moja mina na tym zdjęciu jest po prostu bezcenna 😅😅😅.


Jednak dobrze robić zdjęcia bez ustawki, bo jednak wspomnienia wtedy są cudowne. 
Ach... wspomnienia. Wspomnień nikt nam nie odbierze. No chyba, że skurczybyk Alzheimer. Oby nie!








No i to już koniec zbiorczych postów z września 2022 roku. Mam nadzieję, że miło spędziliście ze mną trzy dni z rzędu. Podobało się?




Buziaczki 💋💋💋💋💋💋💋💋💋💋💋💋💋💋





















































wtorek, 15 listopada 2022

Wrzesień 2022 oczami MotorOLI, czyli... najlepsze spaghetti, zjadacz gąbek, Dzień Chłopaka, przepiękne świece i początek ataku alergii (32 zdjęcia!!!) - CZĘŚĆ 2

Dzień doberek we wtorek! ✋👀😀😁😃😘😘😘


Dzisiaj "jedziemy" z drugą częścią zbiorczego postu z września. Lecimy! 😁😁😁




Taki obiad zrobiłam dla mnie i dla mojej mamy. Frytki karbowane (zresztą jak widać 😁), ogórki małosolne domowej roboty i panierowane piersi z kurczaka. Smak? Rewelacja! Ja lubię dobrze zjeść czego nigdy nie ukrywałam, ale tego dania do końca nie zmieściłam. Zjadłam na dwa razy. Jest to obiad bardzo sycący, no i wiadomo kaloryczny. Niemniej jeśli jesteście bardzo głodni i pracujecie fizycznie, to będzie to doskonały wybór. 



Różyczki są zawsze dobrym wyborem na kwiatki dla kobiety 🌹🌹🌹. 



Gdy tylko zostawi się otwartą szafę to Dionizy rozpędza się i wskakuje do niej. Wasze koty też tak robią?



Powiem Wam, że nigdy nie przepadałam za makaronami i kluskami. Ale od tego roku zakochałam się w makaronach z pesto. Mój brat pewnego razu przygotował i jak skosztowałam to się rozpłynęłam z tej pyszności. No i tak to się zaczęła moja przygoda z eksperymentowaniem z makaronami. Tutaj widzicie spaghetti, pesto i ser Grana Padano w wiórkach. Wszystkie trzy produkty zakupiłam w Biedronce. 



Liebfraumilch 💙 to moje ulubione winko. Butelka jest przepiękna! 



I tak wyszło moje spaghetti z pesto. Powiem Wam, że smak cudowny, makaron idealnie ugotowany - postarałam się 😋 i po prostu palce lizać. Jeśli nie lubicie makaronów to spróbujcie dodać do nich pesto. Uwierzcie mi, że zaczniecie być uzależnieni od kluseczek 😁. Sophia Loren zawsze powtarzała, że woli najeść się do syta makaronu niż nosić rozmiar zero. A była to jedna z najbardziej seksownych kobiet. 



Powiem Wam, że na paznokciach u stóp zielony niezbyt mi się podoba. A co panowie amatorzy damskich stópek myślą na ten temat?



Opróżniłam całe winko 😅.



Wygląda jak lampa naftowa, a nie ma z naftą nic wspólnego. Ta lampka dostępna jest także w kolorze białym.



Mój seledynowooki król! 



Jakie wiaty są Waszymi ulubionymi?



Jeśli zastanawiacie się nad tym gdzie zamówić najlepszą pizzę z dowozem do domu to od razu mówię - CAPRISSA. 



Dionizy lubi spać na mnie 😃. Poza tym jest miłośnikiem ciepła, futerek i pluszaków. 



Pewnie zastanawiacie się dlaczego moja gąbka leży na mnie. Otóż... Dionizy zjada gąbki.



Całe życie wokół paczek.



Tę paczkę musiałam wysłać gdzieś daleko, ponieważ mój brat sprzedał kilka tomów słownika języka polskiego. 



Taką poduchę kupiłam sobie w Pepco. Już chyba nie można ich kupić, ale szukajcie, bo może jeszcze je dorwiecie. Dostępne były także w kolorze białym. Moja jest w baby pink. Cena to 15 albo 30 złotych - już nie pamiętam.



To właśnie z gąbeczkami robi Dyziu. Nawet nie pytajcie ile moich gąbek mi "zjadł" ten czworonóżek. 



Już dawno nie miałam tak dobrego ciśnienia. 



Tak ubrałam się na Dzień Chłopaka. W torebce mam prezent dla Adama. 



Zastanawiałam się dlaczego był taki smutny... no ale w końcu się dowiedziałam, że był zasmucony moimi poczynaniami. Na szczęście wszystko się wyjaśniło i jego serduszko pełne jest wybaczenia. 



To piwo było w porządku, choć nie jestem miłośniczką piw także za wiele Wam nie powiem. Za to papierosek elektroniczny Geek Bar o smaku zielonego mango był dobry, choć smakowo nic odkrywczego. Niemniej polecam Wam markę Geek Bar, ponieważ robi bardzo porządne papierosy elektroniczne. Dodatkowo pięknie wyglądają i mają śliczne światełko. 



Frankfurterki na gorąco z kechupem. 
Mimo, że nie jestem miłośniczką kiełbas jeśli chodzi o mięso to uwielbiam te kiełbaski, które wywodzą się z Niemiec. Ich produkcja rozpoczęła się we Frankfurcie. Połączenie ich z kechupem jest po prostu pyszne. Smacznego!



A tu kolejny papieros od Geek Bar. Ten był moim najpiękniejszym papierosem elektronicznym.



Smak jest taki jaki widzicie. Nieziemski w ustach 😈😅😆. 



We wrześniu rozpoczęła mi się alergia od łokci. Myślałam, że się zadrapię, bo swędziało okrutnie. Szczerze mówiąc nie wiem po czym dostałam takie uczulenie, ale myślę, że winowajcą mogła być woda z ogórków. 



Pamiętacie jak wspominałam Wam o połączeniu fioletu z czerwienią? Proszę bardzo! 💖💜



Znajdź kota i napisz w komentarzu co według Ciebie robi.



Będąc w Pepco odkryłam takie cudowne świece. No czyż one nie wyglądają pięknie? Szczególnie ta w zielonym szkiełku bardzo mi się spodobała. 



Po prostu do wyboru do koloru. Ahaaaa i w ogóle są to pachnące świece. Każdy kolor pachnie inaczej.



Złota była przepiękna!

Koszt takiej świecy to jedynie 20 złotych.



Później poszłam do Carrefoura, który jest moim ulubionym sklepem. Mam słabość do kubków, ale już nic więcej nie kupuję, bo mam tego wszystkiego tyle, że nie mam gdzie tego chować. Chyba czas zacząć tłuc 😅😅😅.








I tak dobrnęliśmy do końca drugiej części zbiorczego postu z września. 
Coś Wam się spodobało?


Co jak co, ale ugotujcie sobie frankfurterki i rozkoszujcie się ich smakiem razem z kechupem pikantnym. Palce lizać.




Spokojnego popołudnia Misiaki 🐻🐻🐻🐻🐻🐻🐻🐻🐻🐻🐻🐻🐻🐻🐻!

Buziaczki 😘😘😘😘😘😘😘😘😘😘😘😘😘😘😘