niedziela, 29 listopada 2020

I gdy stało się tak... Szare są dni, słońca w nich brak... Czas upływa jak sen... .

Jestem smutna. Nawet bardzo smutna. 


Czuję się jakbym grała w jakimś tandetnym melodramacie, który nie ma końca. Naprawdę czasem jestem tak bardzo zmęczona psychicznie, że najchętniej weszłabym do trumny wypełnionej aksamitem i zasnęła na rok, aby obudzić się w zupełnie innych okolicznościach niż obecnie. Mówią mądrzy ludzie, że czas leczy wszystkie rany. Te na ciele na pewno, ale na duszy? Już niekoniecznie. Czas je tylko zabliźnia, ale właśnie te blizny przypominają nam o tym co było. Ktoś by powiedział, że... mam 27 lat i to czas najpiękniejszy w życiu, ale myślę, że to właśnie zależy od tych pieprzonych okoliczności. A okoliczności są słabe, złe, takie... frustrujące. Ooo... jestem sfrustrowana i jest to odpowiednie słowo do mojej obecnej sytuacji. Można powiedzieć, że żyję na krawędzi, na dwóch biegunach tym wywołującym euforię i przygnębienie. Wiem, a raczej zdaję sobie sprawę, że emocje i te złe i te dobre są w życiu potrzebne, ale nie można tak czuć przez 4 lata. To niezdrowe i wycieńczające organizm. Nie, przesadziłam. Od 2 lat żyję na krawędzi. Ale to wcale nie umniejsza mojego smutku, który dzisiaj jest głęboki. Mam wesołą osobowość, ale dusza jest rozrywana na strzępy. Boję się, że kiedyś pęknie na drobne kawałeczki i nie będzie już co zbierać. I nie jest to moja wina, jest to wina tego co się dzieje...


Całe życie wiedziałam, że pozwolenie sobie aby ktoś nas oswoił jest błędem. W moim życiu przynajmniej to się sprawdza. Nie każdy może być szczęśliwy. Poza tym szczęście jest czymś takim za czym trzeba biec, a gdy już je mamy to nagle czujemy jakbyśmy dalej musieli biec aby ponownie go doświadczyć i na chwil parę go złapać. Szczęście to tylko taka chwila. Zawsze rozumiałam Marilyn, Ryśka, Elvisa czy Kalinę. Oni mieli dużą dozę melancholii w sobie, nawet więcej niż dużą... 



Coś mi chyba w życiu nie wyszło...
Moją radość stanowią przedmioty, drogie perfumy, ekskluzywna biżuteria, mnóstwo przedmiotów.

Chcę sobie kupić szczęście, radość, poczucie bezpieczeństwa, - którego nie mam i mieć nie będę żyjąc na krawędzi. Pociągała i pociąga mnie w mężczyznach władza, tak bardzo fascynowała mnie kontrola, że w końcu straciłam kontrolę i równowagę nad tym co mnie otacza. Może powinnam inną ścieżką kroczyć i coś zmienić. Potrzebuję wyjechać na chwilę, na 5 minut, na 3 dni, na miesiąc i pobyć z ludźmi, którzy pokażą mi, że warto trwać. Nie mam siły. 
Paradoks jest taki, że kocham szaleńczo życie jak mało kto, ale gdy życie karmi mnie łyżkami dziegciu to mam ochotę rzucić wszystko w cholerę i rzucić się z wiatrem w przepaść istnienia. 

Czy czuliście kiedyś jakby Wasza dusza traciła tlen, ciepło i Wasze serce zostało związane zabłoconymi sznurówkami tak ciasno jak arystokratka mająca ściągniętą talię mocnym gorsetem? Czy czuliście jakby ktoś zabierał Wam Wasz sens życia i poczucie szczęścia? Na pewno czuliście... 

Nienawidzę swojego umysłu kiedy przeanalizuje wszystko i rozłoży "to" na czynniki pierwsze. Nienawidzę kiedy dowiaduję się, że moja intuicja jest naprawdę dobra. 
Nienawidzę niewiedzy, obojętności, kłamstw i gorzkiego smaku życia.
Nienawidzę mieć racji.





Żyję po to aby pisać i muszę pisać aby żyć. 
Pisanie mnie uratowało. Pisanie pozwala mi trwać. Żyć. 





Tymczasem.


sobota, 28 listopada 2020

Co tam słychać moi drodzy? :)

Cześć!

Dzisiaj chciałabym Was zachęcić abyście dołączyli do dyskusji na fanpejdżu Myśli Kobiety Wyzwolonej na temat planów świątecznych i sylwestrowych 😀😀😀. 


Możemy sobie przy okazji porozmawiać jak za dawnych lat. Pamiętam jak kiedyś wymienialiśmy się komentarzami na fanpejdżu przed świętami i było super. Zachęcam do kontynuowania tej małej blogowej tradycji. 


Pod tym zdjęciem chciałabym Wam powiedzieć abyście nie kupowali tych modnych teraz spodni z rozcięciami przy kostkach, ponieważ zazwyczaj taki model spodni jest bardzo długi i spodnie tak się szybko brudzą, że codziennie należałoby je prać, albo co drugi dzień, więc to jeden wielki nonsens. Nie polecam, 2/10. Fajnie się w nich wygląda, ale są bardzo niepraktyczne. Moda modą, a rozsądek rozsądkiem. Poza tym jak dla mnie moda to trochę głupota... najważniejszy jest dobry STYL i jeszcze lepszy GUST.


Tę przeuroczą czerwoną bransoletkę dostałam od Karoliny na urodziny i musze powiedzieć, że jest genialna. Ślicznie wygląda, ma urocze serduszko i dodatkowo wykonanie jest bardzo porządne, ponieważ niteczka się nie zniszczyła a kąpię się w niej i myję naczynia, więc to świadczy o tym, że wykonanie jest naprawdę rewelacyjne. Ktoś z Was też nosi czerwoną nitkę na nadgarstku?




Na koniec chciałabym jeszcze raz przypomnieć o wbijaniu na fanpejdż MKW na Facebooku.
Zapraszam serdecznie.




Spokojnej nocy!








środa, 25 listopada 2020

Idę zbadać krew! Czy mam KORONAWIRUSA?

Dobry wieczór Kochani! 😊😊😊

Dzisiaj postanowiłam napisać Wam o czymś co w sumie trwa jakieś 3 tygodnie... może miesiąc. A może nawet i dłużej. Od tego czasu cały czas jestem śpiąca, zmęczona, powiedziałabym nawet, że wyczerpana energetycznie. Nie wiem czym to jest spowodowane, więc postanowiłam wybrać się na morfologię prywatnie. Nie jest to na pewno koronawirus, bo kto jak kto, ale wątpię że bym się zakaziła, ponieważ przestrzegam bardzo wszystkiego co trzeba aby się nie zarazić, a poza tym wykonuję pracę zdalnie, więc możliwość zakażenia mam ograniczoną. Niemniej jednak niepokoi mnie to, że budząc się po 9 godzinach snu - tak zazwyczaj tyle śpię na dobę, to i tak jestem zmęczona i po 2 godzinach funkcjonowania ponownie chce mi się spać. Jest to już nie irytujące ale wkurwiające, bo chciałabym wiele ogarnąć, a fizycznie jestem pozbawiona energii. Także dlatego idę do prywatnego laboratorium aby zrobić te badania, które mnie interesują. A mianowicie chcę wykonać badanie krwi z oznaczeniem: morfologię krwi obwodowej (25 parametrów), OB (chyba nigdy nie miałam tego badania, a ono jest bardzo istotne, bo podobnie jak CRP wskazuje na stany zapalne dziejące się w naszym organizmie), żelazo (bo całe życie zmagam się z nawracającą anemią), TSH (to badanie diagnozuje choroby tarczycy) oraz witaminę D. Mam nadzieję, że po otrzymaniu wyników tych badań coś będę wiedziała na temat mojego stanu zdrowia. Nie czuję się może umierająca, ale nie jestem w stanie normalnie funkcjonować, bo gdzie usiądę w domu to zasypiam, więc nie jest to normalne. Myślę też, że wybrałam takie badania, które są istotne w diagnozowaniu zmęczenia, senności i wyczerpania. Trzymajcie kciuki, proszę. 

Zastanawiałam się także nad oznaczeniem glukozy i zrobieniem krzywej cukrowej, ale się powtrzymam, bo najpierw sprawdzę te parametry. Z racji tego, że choruję na nadciśnienie to wykonuję badania z krwi raz na rok aby wiedzieć jak wygląda sprawa z moim organizmem. Uważam, że ludzie, którzy na nic nie chorują przewlekle też powinni robić sobie raz do roku całkowity przegląd. Czasem warto zainwestować nawet 500 złotych na wszystkie badania. Jeśli powyższe badania wyjdą mi dobrze, zrobię kolejne, a jeżeli te wyjdą mi źle to zacznę naprawiać w organizmie to co mi potrzeba naprawić i może znowu odzyskam energię i pozytywny nastrój. Bardzo bym chciała 😇😇😇.



Oczywiście podejrzewam też coś, ale póki co zrobię te badania i mam nadzieję, że wszystko będzie dobrze. Wolałabym mieć niedobór żelaza czy witaminy D niż na przykład cukrzycę czy niedoczynność lub nadczynność tarczycy. Doskonale zdaję sobie sprawę jak ciężkie i wycieńczające są te 3 wspomniane przeze mnie na końcu choroby i mam nadzieję, że nie przyjdzie mi się z nimi zmagać, ponieważ to naprawdę nieprzyjemna i bardzo długa droga aby wyjść na prostą. Już długą drogę do równowagi zajęła mi walka z zaawansowanym nadciśnieniem, ale cóż jeśli tak ma być to i z tym sobie poradzę. Trzymajcie kciuki za jutro. Kręci mi się w głowie teraz, ale muszę dokończyć ten post. Nie lubię narzekać, ale nie lubię też jak coś się dzieje z moim zdrowiem. Jestem blada jak trup i mam język biały co mnie niepokoi, ale dowiem się wszystkiego pojutrze jak dostanę wyniki badań. A teraz idę zjeść kolację i już nic do 8 rano nie mogę jeść. Eh... . 



Buziaczki Kochani,

Zdrowia Wam życzę! 


Wasza zmęczona Alexandra M. 


💋💋💋💋💋💋💋💋💋💋



poniedziałek, 23 listopada 2020

Rodzinna niedziela i miłe rozmowy dobrze naładowały mnie na NOWY TYDZIEŃ :)

Dobry wieczór Kochani 😇😊😊😊😊 miałam już smacznie spać, ale niestety musiałam dokończyć sprawy blogowe na fanpejdżu na Facebooku. Jeśli jeszcze tam nie jesteście to Was serdecznie zapraszam abyście dołączyli do naszej małej wyzwolonej rodzinki. Na fanpejdżu dodaję zdjęcia, których nie dodaję na blogu, więc zachęcam! 😈😈😈😈😈😈 Czasem bywa pikantnie hahahahaha. 


Bardzo lubię tę fotkę. A Wy co myślicie? Bardzo żałuję, że tak intensywne rude (marchewkowe!) włosy za długo mi się nie utrzymały. Bardzo żałuję, bo czułam się bardzo dobrze w takim kolorze włosów. 


Często ludzie pytają mnie o mój ulubiony kolor. I powiem Wam, że to na przestrzeni lat bardzo się zmieniło. Jako dziecko do mniej więcej 14 roku życia uwielbiałam ZIELONY. Później pokochałam FIOLETOWY, ale największą miłością darzę kolor... CZERWONY. Ja nie wiem jak ludzie mogą tego nie wiedzieć hahahaha. Miałam również chwilowe zauroczenia jak na przykład żółty czy fuksjowy, ale bardzo dawno nie ubierałam się w takie barwy. Może powinnam do tego wrócić. I tym początkiem chciałam nawiązać do rudych włosów. Nosząc marchewkowe włosy trzeba zdać sobie sprawę z tego, że niewiele kolorów w ciuchach i makijażu pasuje. Jeśli planujecie zostać rudowłosymi pięknościami to polecałabym zaopatrzyć się w takie kolory jak: zieleń, czerwień, beż, nude, brąz, od czasu do czasu czerń i oczywiście fiolet, który w towarzystwie rudych włosów wygląda cudownie. Polecam!


Rude włosy cudownie podkreślają brązowe tęczówki oka. Spójrzcie na moje oczy. Widzicie jak bursztynowy pigment został przy takim kolorze włosów wydobyty? Super sprawa!!! Też to widzicie, co ja? 


A teraz przejdźmy do mojej niedzieli. 
Było naprawdę miło i przyjemnie. Odpoczęłam, spędziłam czas z bliskimi, porozmawiałam też z kilkoma osobami przez Internet, które są dla mnie ważne. Staram się na każdą osobę, która jest ważna w moim życiu przeznaczać czas. Jednego dnia na tych ludzi, drugiego na kolejnych. Czasem po prostu nie mogę przeznaczać na wszystkich, bo byłoby to po prostu nierealne. Przyjechał Wojciech i posiedział pół dnia, więc troszkę z nim porozmawiałam. Zapracowany jest, zalatany i ma mnóstwo nauki, bo pisze licencjat. Także trzymajcie kciuki za mojego brata 😇. Jestem z niego bardzo dumna, ale mu tego nie powiem, bo wolę mu podokuczać ha ha ha. 

Porozmawiałam też z mamą, nadrobiłam YouTube, musiałam ogarnąć drukarkę, do której nie zaglądałam od 6 miesięcy. Włożyłam jej nowy czarny tusz, ponieważ muszę wydrukować list przewozowy, ponieważ muszę zwrócić paczkę z khaki parką, która "przyszła" do mnie olbrzymia. Już dawno nie utopiłam się w ciuchach ha ha ha. Nie, żebym schudła, ale rozmiar był bardzo nieadekwatny z tym co przyszło do mnie. Zwracam w tej paczce także czapkę, ponieważ ten model źle na mnie wygląda, a poza tym nie wiem co mnie podkusiło. Mnie jest zawsze ciepło i generalnie normalnie mogę funkcjonować gdy jest -5 stopni, więc mnie takie coś jak czapka w ogóle nie potrzebne do egzystencji. A Wy nosicie zimą czapki czy też należycie do ognistych ludzi, którym zawsze ciepło? 



Jutro, to znaczy dzisiaj czeka mnie intensywny dzień i wtorek również, więc trochę mam roboty przed sobą, ale jak szybciej to ogarnę tym lepiej dla mnie. A teraz idę już spać, jeszcze tylko list wydrukuję i będę spała, do... 10. A potem intensywny dzień się zapowiada, oj bardzo intensywny. 



Buziaczki Kochani! 👄👄👄







czwartek, 19 listopada 2020

Kończę z RUDYMI WŁOSAMI (zdjęcia w rudych włosach) :)

Dzień dobry o wczesnej porze jak na Maassen (lubię pisać o sobie w trzeciej osobie 😈 - to nadaje większego egocentryzmu)! Jest już ciemno, trochę chłodno choć przyjemnie jak na mój gust i zamiłowanie do Jesieni a w szczególności do Listopada, który jest jednym z moich ulubionych miesięcy. Dzisiaj postanowiłam napisać lekki post włosowy. Tak - byłam kiedyś włosomaniaczką i testowałam setki różnych produktów do pielęgnacji włosów i mam wyrobiony pogląd na temat szamponów naturalnych i z silikonami. Uwielbiam silikony i nie zrezygnuję z nich, ponieważ moje włosy wyglądają wtedy najlepiej. Z pewnością co jakiś czas znowu spróbuję jakiegoś ekologicznego szamponu, ale nie prędko, ponieważ wtedy moje włosy są napuszone i tworzą się bardzo delikatne fale. A ja nie lubię niczego pośrodku, więc albo loki albo proste. Ale dzisiaj nie o pielęgnacji włosów, a o ich kolorze. Powiem Wam, że niedługo cieszyłam się żywymi rudymi włosami. Jestem tym faktem bardzo rozczarowana, ponieważ czułam się świetnie w takim wyrafinowanym, troszkę powiedziałabym nawet, że w kurewskim kolorze włosów. Ale cóż... w życiu nie można mieć czasem tego co by się chciało. Wiadomo, że mogłabym co dwa tygodnie chodzić do fryzjera i farbować na nowo, ale wątpię, że po takich sesjach za pół roku byłabym posiadaczką jakichś włosów na głowie. Także za bycie rudą (a przynajmniej tak intensywnie rudą) podziękuję i zdecyduję się na coś innego. Mam kilka pomysłów i do 11 grudnia mam czas aby się zastanowić co planuję tym razem zrobić. Raczej nie będzie to kolor szalony, ale zmiana będzie jak najbardziej szalona, bo zdecydowana. I szczerze powiedziawszy nie mogę już się doczekać mojej wizyty u fryzjera. Poza tym Renata tak myje głowy i dotyka włosów przy farbowaniu, że doznaję ASMR, więc sami rozumiecie ha ha ha 😆😆😆😆😆😆. 


Rude włosy świetnie współgrały z moją bardzo jasną karnacją, oraz z oczami, które były cudownie podkreślone dzięki rudym włosom. Ale taki efekt jak na zdjęciu powyżej utrzymywał się niestety dwa tygodnie, więc zdecydowanie za krótko jak na moje oczekiwania. 


Intensywny odcień prawda? Tę spinkę pożyczyłam do zdjęcia od mojej mamy, ponieważ uważam, że tak spięte włosy wyglądają sooooooooooooooooo cuuuute 💗💖💕.


Powiem Wam, że taki kolor włosów niesamowicie przyciąga uwagę ludzi. Jeżeli jesteście nieśmiałe to nie polecam, bo możecie się stresować i nawet wstydzić. Poza tym doskonale wiem, że wiele niepewnych siebie kobiet nigdy nie było zwolennikami takiego odważnego koloru. Piękny kolor ale nietrwały. Dlatego nie polecam!


Spójrzcie na moje tęczówki. Przy rudości są jakby rozjaśnione i bardziej bursztynowe niż ciemnobrązowe. 


Nie ukrywam, ale będę tęskniła (ba ja już tęsknię) za tym szalonym odcieniem, ponieważ w tych włosach naprawdę (ludzie pisze się NAPRAWDĘ, a nie NA PRAWDĘ - takie coś piszemy jeśli jest inny kontekst) czułam, że chce mi się żyć. Irytuje mnie ten błąd niesamowicie. Piszemy NAPRAWDĘ (łącznie) i NA PEWNO (osobno). ZAPAMIĘTAĆ! 😎 


Wyglądam tu iście szatańsko 😈😈😈😈😈😈.


Uwielbiam duet czerwieni z pomarańczowym, ale trzeba uważać bo można wyglądać jak dziweczka z Ukrainy. Także najbardziej to zestawienie polecałabym naturalnym rudzielcom, a nie sztucznym jak ja.


Mam nadzieję, że dzisiejszy post Was troszkę rozluźnił podczas tej pandemii koronawirusa. Powiem Wam, że już zdecydowanie mniej się przejmuję wirusem, ponieważ nadal jestem zdrowa (wiadomo można przechodzić bezobjawowo) ale póki co jest dobrze i oby to się nie zmieniło. 


Trzymajcie się cieplutko i pamiętajcie być zdrowymi!



👄👄👄👄👄👄👄👄👄👄

Wasza ruda (jeszcze!) Alexandra - gdy jest "x" jest bardziej hot, czujecie to?! 


Tymczasem. 














niedziela, 15 listopada 2020

A gdyby tak... to wszystko zostawić i wyjechać do Hamburga...


Wczorajszy dzień sprzyjał różnorakim przemyśleniom, a to za sprawą pechowego Piątku Trzynastego. Mam 27 lat i myślę, że w tym kraju jakim jest Polska za wiele mnie dobrego (tego co pragnę) nie czeka. Nigdy nie miałam mentalności typowo polskiego obywatela. Dużo mi w Polsce przeszkadza, wiele zawodzi mnie ludzi i generalnie coraz częściej dochodzę do wniosku (niestety tylko do wniosku 😈), że w moim słowiańskim kraju nie mogę się tak realizować jakbym tego chciała. I to nie chodzi o pracę, bynajmniej. Bardziej sprawa dotyka ludzi, sposobu myślenia, miejsca zamieszkania a także języka niemieckiego. Pandemia sprawiła, że nad wieloma sprawami zaczęłam się bardziej zastanawiać. Wiadomo, że Polska to nie tylko kraj, ale i moja rodzina, moi przyjaciele, wspomnienia, dobre i złe dni, ale... czegoś mi brak w życiu takim jakim ono teraz jest. Nie chcę absolutnie być niewdzięczna, ale staram się patrzeć na to racjonalnie, na to co się w moim życiu dzieje, a szczególnie zwracając uwagę na mijający rok 2020. Mamy teraz Listopad, sam środek listopada i śmiało mogę powiedzieć, że to był dosyć szalony rok, nie ze względu na imprezy, ale ogólnie patrząc na całość. Nie mogę powiedzieć, jakoby to był zły rok, oj nie... nie był zły, ale momentami był bardzo rozczarowujący, niekiedy ZBYT rozczarowujący i drażniący emocje. Ten rok pozwolił mi też wiele nauczyć się o sobie i o ludziach, którzy mnie otaczają. Mam wiele nowych wniosków, które niekoniecznie mi się podobają, ale nie można dyskutować z faktami, ponieważ fakty zawsze są nagie i wtedy są jakby... niezaprzeczalne. Jak ja to mówię - Czasem trzeba pogodzić się z rozczarowaniem 💁. 


Nie tak dawno powiedziałam mojej mamie, o moim nowym pomyśle wyjazdu do Hamburga kiedy to pandemia koronawirusa się zakończy. Jestem ciekawa czy domyślacie się jak zareagowała moja rodzicielka na taki pomysł ha ha ha 😅😆😅😅😅😎. Jej mina była bardzo zdziwiona, zaskoczona i nietęga. Po chwili dodała:


"A co Ty dziecko będziesz robiła w tym Hamburgu?" 


No cóż... 😎😆😅. Hamburg to piękne miasto, dużo sklepów, fajny niemiecki, mają nawet wielką czerwoną dzielnicę jak Holendrzy 😅. To ostatnie mamie się niezbyt spodobało ha ha ha 😆😈😎😎.


A tak na serio serio, to zawsze chciałam pomieszkać w Niemczech przez dłuższy czas. Swojego czasu miałam pomysł przeprowadzić się do Niemiec. Taka myśl zakwitła we mnie jeszcze przez rozpoczęciem studiów na stosunkach międzynarodowych. Ale minęły ponad 4 lata i nadal nie wyjechałam. Ale to nie oznacza, że nie podejmę się takiego przedsięwzięcia. Czas wszystko zweryfikuje i będę niebawem wiedziała, w którą stronę muszę podążać. Mam jeszcze wiele spraw do poukładania sobie w życiu i akurat pandemia oraz kwarantanna jest świetną okazją do przemyślenia wszystkiego, zaplanowania i wyliczenia. Póki co nie mogę nikomu powiedzieć, TAK WYJEŻDŻAM, lub ZOSTANIE W POLSCE NA ZAWSZE. Zawsze pociągały mnie rzeczy trudne do zdobycia i nigdy nie lubiłam chodzić na łatwiznę, mimo że umiem to doskonale. Także czas, czas i jeszcze raz czas. Ten rok ma jeszcze przede mną połowę Listopada oraz grudzień. Styczeń i Luty będzie jak zwykle ciężkim miesiącem, ale trzeba jakoś podołać. Czy mam jakieś wyborne plany na ostatnie dwa miesiące tego roku? Hmm... nie, nie mam jakichś szczególnych planów, ponieważ wiadomo jest pandemia i związane z nią ograniczenia, ale myślę, że Andrzejki, Mikołajki, święta i Sylwester spędzę miło i udanie. Zawsze byłam za tym aby celebrować chwile, ponieważ życie jest krótkie i nie wiadomo kiedy przyjdzie nam zakończyć życie. 


Kochani moi... jestem rozczarowana i serio zawiedziona drugą połową tego roku, ale raczej nic więcej zrobić po prostu nie mogę. I już chyba nawet nie chcę, bo straciłam ochotę, nadzieję i wszystko co można. Jak po prostu od dłuższego czasu się wszystko pierdoli to chyba logicznym jest to, że nie ma po co czegoś ciągnąć, prawda? Ja to w ten sposób widzę. A Wy? Może jestem w błędzie? 


Tak sobie leżę i rozmawiam z moim kolegą Michałem. Jeśli to czytasz to wiedz, że przesyłam Ci moc uścisków i pozdrowień. Michał otworzył mi oczy na wiele spraw i wiele nauczył, dlatego cenię jego doświadczenie, bezpośredniość (niekiedy ogromną!) oraz poczucie humoru. Każdy potrzebuje dostać w swoim życiu wsparcie od kogoś, pomocy i takiego niewymuszonego poczucia, że jest się kimś wyjątkowym i wartym przeznaczenia na niego czasu. Michał ma trochę za uszami, nawet bardzo i wcale tego przede mną nie ukrywa, ponieważ wie, że jestem otwarta i wolę znać prawdę, a nie jakieś kłamstewka, które przemienią się po czasie w giga kłamstwo. Poza tym wiem, że wcale nie będzie zły, że to napisałam, bo on wie, że jest bad boy`em ha ha ha 😂😂😂. O czym rozmawiamy? O facetach, kobietach, naszych rozczarowaniach, o seksie też... dał mi pomysł na to co mogłabym napisać. Zawsze podziwiał moją otwartość, choć wie, że między mną a nim nigdy do niczego nie dojdzie, ponieważ jest kolegą, który ma co prawda świńskie żarty, ale kto ich nie ma ha ha. Wasza Maassen ma aż za dużo! 😅


Pytacie mnie co się stało z EROpostami. Pytacie mnie i zawalacie mi tymi pytaniami skrzynkę na fanpejdżu ale... to dobrze, bo to znaczy, że to Was interesuje i chcecie więcej, więcej i więcej. Moi Kochani takie posty znowu zaczną się pojawiać, choć jakoś nie ukrywam, że wyszłam z obiegu ha ha 😅😆😎😂. Powinnam wrócić do pisania opowiadań erotycznych ale na to muszę mieć ochotę aby się wczuć, a nie pisać na odwal się - czego po prostu nie lubię, ponieważ jest to brak szacunku do własnych Czytelników. 

Ależ mnie policzki pieką. Ktoś ewidentnie mnie obgaduje za plecami. Dowiem się ha ha ha 😅😈. Poprawił mi się nastrój a to dobrze, bo już miałam wisielczy. A jak wiecie nienawidzę się źle psychicznie czuć, ponieważ wtedy odczuwam wszystko mocniej i intensywniej (Maassen i ta Twoja brudna psychika 😋😈).



A teraz czas już na mnie bo chcę sobie włączyć jakąś relaksującą muzyczkę albo dokończę czytać książkę. A może włączę sobie ASMR... . 




Buziaczki moje niegrzeczne Tygryski i Tygrysice! 


💋💋💋💋💋💋💋













piątek, 13 listopada 2020

Czy naprawdę mężczyźni wolą blondynki? Jak to było kiedy byłam blondie girl :)

Dobry wieczór Kochani! 😜😎

Dzisiaj porozmawiamy sobie o tym, czy tak na serio faceci preferują kobiety z anielskim kolorem włosów. Byłam blondynką ponad rok i dużo zaobserwowałam zmian jakie miały miejsce w tamtym okresie mojego życia kiedy to byłam słodką blondie girl 😆😅😈. Także zapraszam Was do dzisiejszej lekkiej i przyjemnej lekturki oraz do oglądania moich blond, słodkich fotek. Bosheeee... brzmię jak plastik! 😅😆


Zostałam blondynką stopniowo i to była super metoda aby zaoszczędzić sobie szokującej, nagłej metamorfozy wizerunku. Mimo iż moje włosy często żółkły uważam, że wcale nie było tak źle. Lubiłam się w blondzie i czułam się zupełnie inaczej niż we włosach ciemnych czy rudych. Nie mogę powiedzieć, że lepiej czy gorzej, po prostu zupełnie inaczej. Inaczej też postrzegali mnie ludzie w tamtym czasie. Byli dla mnie mili, uprzejmi, pomocni, uśmiechali się i generalnie zmienili się w stosunku do mnie na plus. Podobało mi się to i dzięki temu też nie ukrywam, że czułam się wyjątkowo i dobrze. Ale wiecie... nikogo w tym poście nie interesuje to czy sąsiadka była milsza, pani w sklepie z wrażenia się myliła na moją korzyść, a pani na poczcie była uprzejma jak nigdy przedtem 😈😈😈. W tym wpisie mamy rozmawiać o facetach i kobietach noszących blond czuprynę. Także... .


Zawsze miałam duże powodzenie u facetów, choć szczęścia w miłości w ogóle (mimo że kilku wyznawało mi miłość), ale odkąd zmieniłam się w blondynkę moje powodzenie sięgnęło zenitu. Tak! Większości mężczyzn podobałam się w blond włosach lepiej niż w ciemnych. Dużo komplementów zbierałam w czasach kiedy byłam blondie girl od facetów, mimo że znacznie większa liczba kobiet mówiła, że blond mi odbiera urodę i nie wyglądam w nim korzystnie. Sama też uważam, że mój kolor włosów to zdecydowanie bardzo ciemny brąz, ale... jak widać Panowie mają inne zdanie niż Panie. Swoją drogą czytałam kiedyś artykuł, który pokazywał różnice w gustach kobiet i mężczyzn. Oj moje drogie Panie, bardzo byście się zdziwiły jak bardzo gusta dwóch płci się różnią. Wręcz diametralnie!


Zauważyłam, że bardzo długie blond włosy niesamowicie kręcą facetów. Kiedy wracałam z Piotrkowskiej czułam męski wzrok na sobie i wcale mnie to nie cieszyło, ponieważ było ciemno, mrocznie i... niebezpiecznie. Listonosz, kurierzy (poznałam ich ogromną ilość, przez te moje kilogramy paczek) bardzo chwalili mój nowy kolor włosów jakim w tamtym czasie był bardzo jasny, wręcz anielski blond. A jak wiecie Maassen jest łasa na komplementy ha ha ha 👼👼👼 . No ale kto nie lubi słyszeć czegoś miłego na swój temat, prawda?


Tego dnia kiedy byłam ubrana w ten czarny płaszcz i kraciastą koszulę zebrałam najwięcej komplementów. Wręcz... lawinową, także tak. Ja osobiście uważałam, że wyglądam dobrze, ale nie jakoś rewelacyjnie - co pokazuje różnice w gustach facetów a lasek. A Wy co myślicie?


Poza tym nie ma co ukrywać, ale wysoka kobieta w bardzo długich włosach, mocnym makijażu, posiadająca pełne usta, długie szpony, spory cycek i jeszcze większą dupę oraz wcięcie w pasie zawsze będzie zwracać na siebie uwagę, ponieważ ma wiele cech, które chcąc nie chcąc pociągają facetów, a i niektóre kobiety. Tak! Spotkałam kobiety, które najprawdopodobniej były homoseksualne, bo patrzyły w taki sposób, że już rozumiałam o co chodzi. 


Tutaj wklejam Wam jedno z moich ulubionych zdjęć kiedy to byłam blondynką. Jak zauważyliście uwielbiam też tę koszulę w czarno-czerwono-białą kratę. Jako blondynka czułam się wyjątkowo, inaczej, nawet powiedziałabym, że jakoś tak lepiej (?). Przyciągałam uwagę, co jak wiecie uwielbiam. Tak! Lubię gdy ludzie na mnie patrzą, zawsze lubiłam 😈😈😈😈😈😈. I bez zastanowienia mogę powiedzieć, że TAK, MĘŻCZYŹNI WOLĄ BLONDYNKI! Zostanie blondynką było moim wielkim marzeniem z dzieciństwa i cieszę się, że ponad rok mogłam być blondwłosą Aleksandrą. Ale jak wiecie na wszystko jest czas i na wszystko też przychodzi kres. Mój czas kiedy to byłam blondynką się skończył i kończy się też czas na bycie rudą. Jednak mimo wszystko wolałam się w blodzie niż rudości, więc jak ja to mówię - nic na siłę. W grudniu spodziewajcie się kolejnej zmiany, która będzie konkretna tak jak i ja ha ha ha. Myślę, że to będzie bardzo dobra zmiana i większość powie NARESZCIEEEE! 


I na koniec dzisiejszego postu chcę zwrócić się do kobiecego grona Myśli Kobiety Wyzwolonej. 
Moje drogie Panie jeśli marzycie od lat o staniu się blondynką to nie czekajcie tylko spełniajcie swoje marzenia. Życie jest tylko jedno i nie ma co się ograniczać i co sobie żałować. Mimo, że blond nie był moim kolorem to nie żałuję, a kto wie... może za parę lat znowu zapragnę udawać po nocach aniołka ha ha ha 😝😜😛😅😅😅.





PS. Tak się zastanawiam czy ktoś lubi tak bardzo zmiany jak ja i nadal nie odnajduję takiej osoby. Blog jest moją jedyną stałą rzeczą w moim życiu, ale także i relacje między-ludzkie. Jeśli kogoś lubię, uwielbiam, szanuję i kocham to na zawsze, chyba że po czasie uczucie się ulatnia i... tak, tak to bywa w życiu. Coś przychodzi, potem odchodzi, staje się nowe, świeższe i inne. Nie bójcie się zmian, ponieważ one są w życiu nieuniknione. Zmiany pojawiają się po coś, zawsze tak jest i nie ma co przed nimi uciekać, bo chcąc nie chcąc wcześniej lub później Was dopadną. Wszystko Was dopadnie w swoim czasie ha ha ha. Byle nie pech 😅😅😅😅😅😅. 





Buziaczki moje kochane Aniołki i Anielice!

Buzia! 💋💋💋💋💋💋💋💋💋















czwartek, 12 listopada 2020

Jestem już coraz mniej RUDA!

Dobry wieczór! ✋😀😀😀👄

Jak wiecie we Wrześniu zmieniłam kolor włosów z bardzo jasnego blond na ognistą rudość, ale niestety rudy kolor "trzymał" mi się bardzo słabo i w tej chwili odcień moich włosów jest w kierunku czegoś miodowego. Jestem bardzo rozczarowana, że tak szybko rudy mi się wypłukał. Niemniej jednak moja przyjaciółka mi o tym mówiła, że tak będzie, więc nie powinnam być zaskoczona i... nie jestem, choć po cichu, skrycie liczyłam, że jednak będzie inaczej. No ale nie jest! 😂😎😅💁 Zresztą, co ja będę mówiła, sami zobaczcie na zdjęciu poniżej.


I co o takim miodowym odcieniu rudości/blond myślicie? Mnie się niestety nie podoba... . 

Pewnie moje Czytelniczki i Czytelnicy są ciekawi co planuję z moimi włosami. Ano powiem Wam, że raczej już nie będę ruda, ponieważ to strata moich pieniędzy aby mieć rude włosy przez dwa tygodnie, a potem chodzić w bardzo wypłukanym odcieniu. Do blond włosów nie wracam, także myślę, że pójdę z fryzjerką w kierunku brązu, ale jakiego to nie wiem. Być może zdecyduję się na brąz z rudymi refleksami, albo na fioletowy brąz, który szczerze powiedziawszy bardzo mnie kusi. Ale to wszystko okaże się w grudniu, ponieważ wtedy mam umówioną wizytę do fryzjera. Rude włosy były fajne i czułam się rewelacyjnie w żywym kolorze, ale teraz czuję się taka nijaka, więc czas zrobić coś co będzie bardziej trwałe. Choć nie będę ukrywała, że mój kolor to zdecydowanie czekoladowy, ciemny brąz, więc z pewnością moje poszukiwania idealnego koloru dla mnie skończą się na powrocie do koloru włosów z roku 2012/2013 😈😈😈😈😈😈. W życiu często jest tak, że szukamy czegoś daleko, a mamy to pod samym nosem i nie doceniamy. Wiadomo, że poszukiwania idealnego koloru włosów, idealnej szminki, aż po idealnego kochanka są bardzo podniecające, ale niekiedy zatracamy się zbyt w tych poszukiwaniach. Oj... wiem co mówię Kochani, wiem! 

Dawno już nie plotkowałam sobie z Wami, a czasem jest mi to bardzo potrzebne. Poza tym wiem, że i Wy (szczególnie damskie grono mojego bloga) to bardzo lubi. Mamy Listopad i nadal jest ta cholerna pandemia koronawirusa. Niemniej jednak jest tej sytuacji pewien pozytyw, a mianowicie mniej hajsu wydaję na życie towarzyskie na mieście. Nie ma co się oszukiwać ale jedzenie i alkohol kosztuje bardzo dużo i naprawdę po moich przeliczeniach się załamałam ile ja wydawałam. Także teraz mogę sobie pozwolić na coś innego. Cóż... więcej pozytywów pandemii nie widzę ha ha ha 😈😅😅😅😅. Mam nadzieję, że wiosną wszystko się zmieni i życie nabierze więcej kolorowych odcieni. Dawno nie widziałam się z Kingą i mam nadzieję, że przed Świętami Bożego Narodzenia uda nam się spotkać chociaż na mały spacerek po osiedlu. Poza tym kupiłam jej prezent, z którego będzie zadowolona, bo wiem co chciała. Z Karoliną mam kontakt, ponieważ mieszkamy blisko siebie, bardzo blisko 💜. 

Pewnie jesteście ciekawi jak moje zdrowie. Aaaaanooooo... fizyczne całkiem ok. Bóle migrenowe bardzo się zmniejszyły i póki co głowa mnie nie boli, ciśnienie (przez tydzień skakało) znowu jest dobre i nie jestem przeziębiona, więc odpukać w niemalowane jak to moja babcia Krysia mawiała. Mam nadzieję, że ja, moja rodzina i moi przyjaciele nie zachorują na koronawirusa i wszystko będzie dobrze. W ogóle zaczęła zastanawiać mnie sprawa szczepionki... będziecie się szczepić czy będziecie liczyć na łut szczęścia? Ja bardzo chętnie bym się zaszczepiła, ale nie chciałabym aby to szczepienie spowodowało jakieś tragiczne skutki uboczne. Poza tym w nowym roku robię sobie implant, więc muszę przedyskutować z lekarzem czy to nie kolidowałoby ze szczepionką. Uważam, że to jest bardzo ważne pytanie, które muszę zadać lekarzowi, aby się nie rozchorować. A Wy, jak zapatrujecie się na szczepionkę na Koronę?


A tutaj, jedno z moich nowszych zdjęć. Dużo pytań na Instagramie dostałam ostatnio na temat tej torebki, którą widzicie na zdjęciu powyżej. Torebkę kupiłam w Deichmann za około 100 złotych. Torebka jest koloru jasno-wrzosowego (coś takiego jak szary, jak gołębi kolor). W dotyku futerko na niej jest dokładnie jak sierść kota brytyjskiego niebieskiego, więc pod palcami jest cudowne uczucie ha ha ha 😁😁😁. Poza tym torebka ta bardzo przyciąga uwagę starszych dam, więc sami rozumiecie, że czasem panie mnie zaczepiają i pytają gdzie ją kupiłam. Co oczywiście jest bardzo miłe. 


Tu trochę bardziej widoczna jest rudość włosów. Generalnie uwielbiam łączyć czerwone usta z rudymi włosami. Uważam, że jest to niesamowicie seksowne połączenie. A Wy co o takim duecie myślicie?


Lubię to zdjęcie, choć wyglądam na nim na zasmuconą.

Swoją drogą moi Kochani od niedzieli jestem smutna, ponieważ w moim życiu osobistym jest po prostu źle. Jestem zawiedziona, rozczarowana i wewnętrznie nie czuję się najlepiej choć staram się nie stresować, ponieważ dla mnie stres jest bardzo destrukcyjny. Boli mnie dusza, jak wiecie po jednym z nowszych postów. Cierpię, ale cóż... po coś to się dzieje. I nie, nie mogę tego zwalić na czas pandemii, nie mogę i tego nie zrobię. Co będzie dalej, to czas pokaże. Już dawno nie czułam takiego czegoś, że sytuacja mnie sparaliżowała i nie jestem w stanie rozmawiać z osobą, którą darzę uczuciem. Po prostu mnie sparaliżowało. Takie uczucie jest mi obce, bo zazwyczaj w takiej sytuacji czułabym niepokój, smutek, a teraz czuję jakbym była sparaliżowana i nawet nie była w stanie nic powiedzieć do tej osoby. Smutne... . 




Kończąc dzisiejszy nocny post życzę Wam w tę listopadową noc wszystkiego co najlepsze, a przede wszystkim zdrowia fizycznego i psychicznego i mnóstwo spokoju. 


Pozdrawiam Was ciepło i życzę, aby ten pandemiczny czas minął Wam dobrze i abyście nie chorowali.




Buziaki 💋💋💋











wtorek, 10 listopada 2020

La Rive Woman czyli odpowiednik Lacoste Pour Femme (recenzja perfum dla kobiet)

Nie tak dawno temu wspominałam Wam, w którejś z recenzji perfum o polskiej marce LA RIVE, która tworzy świetne odpowiedniki drogich zapachów perfum. Jak wiecie testuję zapachy tanie, średnio-półkowe oraz bardzo drogie, ponieważ wiem, że moje Czytelniczki mają różne portfele, więc chcę aby każda z Was miała wybór i mogła kupić coś ładnie pachnącego na własną kieszeń. Dzisiaj przychodzę do Was z tanim i zarazem przepięknym zapachem marki La Rive - Woman. Już dawno nazwa perfum nie była tak adekwatna do zawartości flakonika. Ten zapach to kwintesencja kobiecości! 

Zapraszam do zapoznania się poniżej z nutami zapachowymi owego pachnącego delikwenta.


Nuty Głowy: kwiat pomarańczy, cytryna, malina

Nuty Serca: gardenia, kwiat pomarańczy, jaśmin

Nuty Bazy: biały miód, drzewo bursztynowe, paczula


Wiem dlaczego WOMAN bardzo mi się podoba. A mianowicie za sprawą bazy czyli białego miodu i drzewa bursztynowego. Uwielbiam te dwa składniki w perfumach, ponieważ sprawiają, że zapach perfum staje się otulający, ciepły, wyrafinowany, a przede wszystkim niesamowicie kobiecy i zmysłowy. 

Ta woda perfumowana jest kobieca w sposób ciepły i pudrowy. Niektóre nosy mogą uznać, że te perfumy pachną jak luksusowe mydełko i... zgadzam się z tym. Mimo iż jest to zapach niesamowicie pudrowy to przy tym jest też nieskazitelnie czystym zapachem, co bardzo mi odpowiada, ponieważ dzięki temu perfumy te nie są ciężkie i przytłaczające. Kwiat pomarańczy jest bardzo wyczuwalny, ale zdziwiłabym się gdyby nie był, ponieważ w nucie głowy jak i serca mieści się właśnie ten składnik. Maliny w tym zapachu w ogóle nie wyczuwam, zaś cytryna czasem się pojawia, ale to zależy od dnia. Co by nie powiedzieć to WOMAN jest przepięknym zapachem, który jest niesamowicie uniwersalny i pasuje na każdą okazję, do każdego stroju i... podoba się bardzo wielu kobietom. Kupiłam go u zaprzyjaźnionej pani Ani w osiedlowej drogerii za jedyne 27 złotówek. Pani Ania powiedziała, że mnóstwo pań kupuje u niej ten zapach, ponieważ jest niemalże identyczny jak Lacoste Pour Femme. Także jeżeli nie chcecie wydawać większej kwoty na "krokodyla" to zachęcam to spróbowania polskiej marki. 

My tu gadu gadu, a nie wiecie nawet jak wyglądają owe perfumy. Ano tak:


Flakon ten jest pojemności 100 mililitrów, więc starczy na naprawdę wiele psiknięć. Buteleczka jest przezroczysta, woda perfumowana jest niemalże przezroczysta, zaś zatyczka jest srebrna, choć na zdjęciu wyszła na złotawą. Flakon jest prosty, bardzo klasyczny, więc dużej liczbie kobiet powinien odpowiadać. Jak na mój gust zbyt banalny ha ha ha, ale za to zapach jest naprawdę cudowny. 

A teraz przejdźmy do wad a raczej do wady. Te perfumy mają ogromny problem z trwałością, ponieważ jest ona bardzo słaba, co jest rozczarowujące przy takim pięknym zapachu. Projekcja też "czterech liter" nie urywa. Dla wielu kobiet minusem może być to, że ta woda perfumowana jest niesamowicie popularna wśród kobiet 50+. Generalnie jest to zapach wyczuwalny na polskich ulicach. Niemniej mi to nie przeszkadza. 

Już dawno nie miałam pudrowego zapachu, więc cieszę się z takiej odmiany. Nie kupiłam tego zapachu w ciemno, tylko wyczułam go na mojej mamie i niesamowicie mi się spodobał. Jak wiecie moja mama nienawidzi ciężkich i mocnych zapachów, więc jeśli czytają mnie miłośniczki świeżych choć pudrowych zapachów to zachęcam do wyniuchania w sklepikach osiedlowych lub w Carrefour (tu można go kupić za jedyne i śmieszne 15 złotych). Polecam!




Jak zawsze recenzję pisało mi się niesamowicie miło, ponieważ perfumy to moje hobby (niestety niekiedy bardzo drogie), a przy okazji jest to rozrywka relaksująca i bardzo pachnąca. W tej chwili mam aż 6 flakonów do testowania dla Was, więc będzie ciekawie, ponieważ tym razem jestem zadowolona z zapachów jakie zakupiłam. No dobra... jeden mnie rozczarował ale zabieram się za testowanie, choć boję się, że jak będę na ulicy nim wypsikana to wezmą mnie za alkoholiczkę ha ha ha. No ale trudno, czego nie robi się dla bloga i dla Was. Choć przyznam, że niekiedy poświęcanie się dla dobrego postu przynosi mi w życiu osobistym więcej problemów niżbym chciała... .


Pachnących snów Wam życzę Kochani,


Aleksandra 💋💋💋💋💋





poniedziałek, 9 listopada 2020

W sumie nie jest źle, no bo cóż...

 


Dzisiejsza noc nie należała do najprzyjemniejszych i najradośniejszych, a i tak po przebudzeniu udało mi się uzyskać względną równowagę ducha i ciała. Ale co z tego jak są w moim życiu sytuacje, które sprawiają, że tracę radość życia, spowija mnie mrok, ba! ciemność i oceany smutku i łez. Nienawidzę tych emocji, tych uczuć, tylu wątpliwości i poczucia ogarniającej samotności. To są niesamowicie bolesne doświadczenia mojej duszy, które wcale nie uszlachetniają, tak jak wiele osób sądzi. Cierpienie powoduje rysy na sercu i psychice. Ile pięknych rzeczy czynimy wtedy kiedy jesteśmy szczęśliwi i kochamy. Złość, żal, rozgoryczenie i rozczarowanie zamienia ludzi w zwierzęta, w bestie, które nie mają w sobie już pierwiastka dobra. Nigdy nie karmiłam się cierpieniem drugiej osoby, nie miałam satysfakcji z zemsty, ani z krzywdzenia kogoś - kto nawet zasługiwał na wszystko co najgorsze. Takie coś po prostu nie leży w mojej naturze i... leżeć nie będzie.

W sumie nie jest źle, no bo cóż... jestem wdzięczna Losowi za wiele co od życia dostałam, ale zawsze (całe moje życie) dążę do nirwany, do osiągnięcia wszystkiego czego pragnę zdobyć w tym życia, w którym aktualnie jestem umieszczona. Nie można przekreślać wszystkich szczęśliwych dni, osiągnięć, radości i darów jakie dostajemy od życia przez jedną sytuację, która wzdrygnęła naszym całym wnętrzem. Ściska mnie w żołądku, bo to właśnie uczucie bolącej duszy, która zaczyna palić się, ale nie spala się tylko trwa w płomieniach niespełnienia. Jeśli piekło istnieje to jest ono tylko na ziemi, nigdzie indziej. Często widzę czym ludzie się przejmują i zastanawiam się dlaczego to są takie błahe, materialne sprawy. To wszystko przeminie, to jest tak naprawdę bez znaczenia. Płakałam, że nie mogę przesłać na dysk przenośny moich plików, które zostały w moim poprzednim laptopie, ale prawda jest taka, że to nie jest wcale istotne w osiągnięciu nirwany. 

Jedno jest pewne. Zakupy, luksus, drogie wakacje, potężne auta, piękny wygląd daje zadowolenie na pewien czas. To pozwala uszczęśliwić się, zaspokoić poczucie samotności i cierpienia na moment. Niemniej jednak nic nam po tym kiedy spalamy się żywcem, a nikt nie widzi tego pożaru, który nas dotyka językami ognia. 




W sumie nie jest źle, no bo cóż...



piątek, 6 listopada 2020

Wróciłam! - zepsute gniazdo zasilania wyłączyło mnie z mediów na ponad 2 tygodnie :(

Dzień dobry! 😊😋😍✋

Nawet nie macie pojęcia jak bardzo cieszę się, że mogę napisać dla Was i dla siebie post tutaj na Myślach Kobiety Wyzwolonej. Jestem uszczęśliwiona, ponieważ już mam nowego laptopa dzięki czemu mogę wrócić do mediów społecznościowych, pracy, a przede wszystkim na bloga do Was. Cieszę się jak dziecko, które dostało nową zabawkę! 😆😍😎😅😅😅😅😅😅 Mam nadzieję, że i Wy cieszycie się z mojego powrotu do Internetu i internetów ha ha ha. Teraz z pewnością czeka Was lawina nowych postów, ponieważ mam wiele do opowiedzenia, napisania i podzielenia się ze wszystkimi. Oczywiście domyślam się, że jesteście ciekawi co za sprzęt kupiłam i za ile. Na pewno napiszę na ten temat osobny post, ale dzisiaj powiem tylko tyle, że zdecydowałam się kupić srebrnego laptopa marki ASUS z serii VivoBook. Jest to duży sprzęt (wiadomka! 😆 ha ha ha), ponieważ ma ponad 17 cali. Po otwarciu kartonu i skonfigurowaniu Asusa dowiedziałam się, że klawiatura jest podświetlana co bardzo miło mnie zaskoczyło, ponieważ zawsze pragnęłam mieć podświetlane klawisze w komputerze czy też laptopie. Mam nadzieję, że moje nowe "dziecko" będzie dobrze się sprawować i będę zadowolona z poczynionego zakupu. Trzymajcie kciuki za dobrą pracę Asusa, ponieważ wtedy będę tutaj obecna i będę mogła tworzyć i dzielić się z Wami swoim życiem tym mniej i tym bardziej osobistym. 


Dziękuję, że jesteście tutaj ze mną od tylu lat, a także cieszę się, że zawsze ktoś nowy dołącza do naszej małej wyzwolonej rodzinki. 


Przesyłam moc całusów i mnóstwo pozdrowień, a także życzę Wam wszystkim dużo dużo zdrowia w tych pandemicznych, ograniczających (w pewnym stopniu) czasach. 

Dobre jest jedno moi Kochani, ponieważ wszystko co złe w końcu się kiedyś kończy.



Buziaczki,

Wasza Aleksandra M.