sobota, 29 maja 2021

100% radości to móc odpoczywać i mieć święty spokój!

Dobry wieczór Kochani! 😇😇😇

Tak wiem! Nie musicie mi nic mówić! 😅😆😁 Nie było mnie tutaj już ponad 10 dni, no dobra... prawie 2 tygodnie. Ale jak się pewnie domyślacie musiałam sobie odpocząć i wiele spraw mniej i bardziej ważnych przemyśleć. I oczywiście tak zrobiłam, nie licząc miliona drzemek, które uskuteczniłam 😆.




Przez ostatnie dwa tygodnie odpoczywałam, nabierałam energii na najbliższe 3 pracowite (bardzo pracowite) miesiące, przeprowadziłam wiele intrygujących i pouczających rozmów. Trochę musiałam nabrać dystansu do obecnej sytuacji a także znaleźć w sobie pokłady cierpliwości, której notabene zawsze miałam dużo. Ale wszystko czasem może się troszkę wyczerpać, nawet taka anielska cierpliwość jaką posiadam. Miałam też więcej czasu dla moich bliskich, moich przyjaciół a także na moją ulubioną rozrywkę jaką jest czytanie książek. Przeczytałam UWAGA UWAGA - "Anię z Zielonego Wzgórza". Bardzo dawno temu ją czytałam i oglądałam film w telewizji, więc postanowiłam wrócić do lat mojego dzieciństwa i oddać się wspomnieniom. Ta książka ma w sobie wielu uroku, kultury i czegoś tak bardzo sentymentalnego dla mnie. Ta książka po prostu jest piękna i uważam, że każde dziecko powinno dostać tę lekturę w prezencie od dobrej duszyczki. 



Przez ostatnie dwa tygodnie bardzo wiele myślałam, analizowałam i... obawiałam się. Podekscytowanie miesza mi się z lękiem przed pewną sytuacją, która od długiego czasu zajmuje moje myśli. To bardzo dla mnie bardzo ważne, ale mam dylemat i nie wiem jak powinnam postąpić. Jak się zachować i czy w ogóle to ma sens. Rozum podpowiada mi jedno, serce drugie... 💚. Nadal nie wiem jak postąpię i czy doprowadzę tę sprawę do końca, ponieważ nie chciałabym być źle odebrana. Po prostu mam taką durną przypadłość, że wyczuwam czyjeś emocje. Kiedy są osłabione to pragnę pomóc. Ah ja nieszczęsna. 


Niemniej jednak 100% radości to móc odpoczywać i mieć święty spokój! - i właśnie to osiągnęłam przez 2 ostatnie, mijające tygodnie mojego życia. I takiego uczucia każdemu życzę.






Tymczasem. 


poniedziałek, 17 maja 2021

7 rocznica bloga Myśli Kobiety Wyzwolonej

Dobry wieczór! 😄😄😄

Dzisiaj przychodzę do Was z wyjątkowym postem, ponieważ właśnie dziś przypada już 7 (!!!) rocznica mojego bloga - Myśli Kobiety Wyzwolonej. Jestem niesamowicie szczęśliwa, że jesteście ze mną już tyle lat. Dla mnie to też niezwykłe, że piszę 7 lat i pragnę robić to póki co do końca życia. Nigdy nie pomyślałabym, że mój blog spodoba się tak dużej liczbie osób, że poznam wiele wspaniałych ludzi, że moja pasja stanie się moją pracę i... nigdy nie myślałam, że wytrwam tak długo. Pamiętam dokładnie dzień kiedy założyłam tego bloga. Mówiąc tego mam na myśli to, że byłam posiadaczką kilku blogów w ciągu mojego całego życia. Kiedyś wspominałam Wam, że pisałam bardzo poczytny pamiętnik internetowy, przez którego miałam problemy w gimnazjum, ponieważ moje koleżanki nie popierały mojej pasji, a wychowawczyni uważała, że własne zdanie u młodej dziewczyny to hańba. Także skasowałam tamtego bloga z bólem serca. Potem zaczęłam pisać o swoich idolkach czyli o... Olsenkach, tak o tych sławnych siostrach Olsen. Tamten blog też porzuciłam, ponieważ skupiłam się na tworzeniu mangi i brokatowych dollsach (takie candy lalki). Myśli Kobiety Wyzwolonej zaczęłam pisać 2 tygodnie po śmierci mojej babci, która była jak wiecie od początku istnienia bloga bardzo bliską mi osobą. Wiem, że byłaby ze mnie dumna, bo wiedziała, że lubię to co robię i nawet gdyby ktoś powiedział mi, że jestem słaba w pisaniu to i tak robiłabym to dalej, bo to mnie oczyszcza. Żyję aby pisać i piszę aby żyć! 



W tle leci Daria Zawiałow i Dawid Podsiadło i... rozmyślam. Uwielbiam wieczorami, nocą poleżeć, posłuchać dobrej muzyki i myśleć, rozmyślać, zastanawiać się i kontemplować. Jak na introwertyczkę przystało lubię pobyć sama i celebrować chwile, po prostu życie. Jestem bardzo wdzięczna Losowi za to co dostałam i niczego nie żałuję. No dobra, są sprawy, które chciałabym przeżyć w inny sposób, ale najwidoczniej tak się musiało stać jak się stało. Wierzę w to, że wszystko dzieje się po coś, w jakimś celu. Każda osoba, która staje na naszej drodze ma nas czegoś nauczyć lub uratować przed nami samymi. Wierzę w to. 



Pisząc Myśli Kobiety Wyzwolonej chciałam rozwijać swoją dawną pasję jaką było blogowanie i kontakt z drugim człowiekiem poprzez rozmowę. Wiem co to strata w życiu, ponieważ wielokrotnie jej doświadczałam dlatego postanowiłam, że będę opowiadała ludziom historie i ratowała ich przed demonami, które gnieżdżą się gdzieś w odmętach ich dusz. Wiem czym jest cierpienie ducha, więc wiem czego człowiek potrzebuje aby poczuć się choć na pięć minut szczęśliwym. Postanowiłam stworzyć kontrowersyjnego (swego czasu) bloga i tak właśnie powstały Myśli Kobiety Wyzwolonej. Czasem trzeba zaryzykować, nie bać się, jeśli się czegoś bardzo pragnie. 



Często spotykam się z pytaniami, skąd biorę inspiracje na kolejne posty. Otóż Kochani... kiedyś poświęciłam cały obszerny post na ten temat gdzie opisałam wszystko, ale powiem tu tylko tyle, że inspiracją dla mnie największą jest moje życie, moich bliskich, moje sny, zdarzenia, wszystko co działo się w moim życiu. Życie jest ogromną inspiracją, ponieważ jest nieprzewidywalne i niezbadane. Wiadomym jest to, że czasem kompletnie nie mam weny na pisanie, jestem zmęczona i czasem styl jest po prostu meh... 😈😒, ale kocham tę robotę, pasję, moje hobby. Kocham to i uwielbiam Was, Was dla których piszę. 




W ostatnim czasie na fanpejdżu Myśli Kobiety Wyzwolonej dostałam kilka zażaleń od Was, że piszę za mało postów refleksyjnych, tych bardziej melancholijnych. No cóż... skoro nie mam już aż takich wielkich załamań emocjonalnych to i moje posty są bardziej hmmm... euforyczne ha ha ha. Jak wiecie blog powstał po śmierci mojej babci Krysi, więc miałam w sobie wiele smutku, żalu, pretensji do Losu, Boga, w którego kiedyś wierzyłam. Dzisiaj mam otwarty umysł i wierzę po prostu w siebie i czasem w drugiego człowieka, ponieważ wiem doskonale, że czasem w kogoś trzeba uwierzyć, bo nie każdy umie wierzyć w siebie i w swoje możliwości. Ludziom należy dawać szansę i obdarzać dobrą energię jeśli mamy jej aż nadto. 



Zażalenia też dostaję co do braku moich EROpostów 😈😈😈. Kochani... będą, wszystko będzie tylko oprócz Myśli Kobiety Wyzwolonej zajmuje się też innymi sprawami i muszę to po prostu wszystko pogodzić. Dajcie mi po prostu więcej czasu, bardzo proszę.




Na koniec dzisiejszego postu chcę Wam z tego miejsca serdecznie podziękować za obecność na moim blogu już 7 lat. Wiem, że niektórzy są ze mną już aż tak długo! 💗💗💗

Jestem naprawdę wzruszona i pełna nadziei na kolejne lata razem. Wierzę, że dalej będę budowała dla Was pewną ostoję w tym jakże trudnym i zepsutym XXI wieku. 

Chcę dać Wam tyle wsparcia i dobrej energii ile mogę. Pamiętajcie, że zawsze możecie mnie zapytać o wszystko, bo nikogo z Was nie ocenię. Po prostu wysłucham. Czasem trzeba pozwolić komuś się wygadać, pozwolić mu wyrzucić z siebie wszystko co w sobie zebrał od wielu lat. 


Jestem tu dla Was i dla siebie. Dla Ciebie też. 


Wierzę w to, że świat może być lepszym miejscem do życia dla każdego.



Wasza Aleksandra




Tymczasem 💋.












piątek, 14 maja 2021

Pogadajmy sobie Kochani :)

Dobry wieczór 😇😇😇.

Moi Kochani dzisiaj przychodzę do Was z lekkim postem informacyjnym i pogadankowym, ponieważ wiem, że takowe bardzo lubicie. Od czasu do czasu (z cztery razy w roku) właśnie taki wpis gości na stronkach Myśli Kobiety Wyzwolonej. Chcąc usatysfakcjonować wszystkich moich Czytelników staram się wyjść każdemu z nich naprzeciw i zamieścić właśnie taki post pogadankowy kilka razy w roku. Poza tym sama lubię też takie pisać, ponieważ to pozwala mi uporządkować wiele spraw mniej lub bardziej ważnych. Także skoro wszyscy jesteśmy zadowoleni to nie ma co przedłużać - TRZEBA PISAĆ 😈.




Jeśli chodzi o moje sprawy prywatne (sercowe 💕) to odczuwam pewną stabilność emocjonalną, która czasem w życiu jest mi bardzo potrzebna, ponieważ cenię sobie ład, spokój, harmonię, po prostu BALANS. Spontaniczności cały czas się uczę, z mniejszym lub większym postępem. Aczkolwiek Holendrzy uważają spontaniczność za fanaberię plebsu, więc może coś w tym jest. Może coś jest na rzeczy 😈😈😈😈😈😈.

Co do mojego zdrowia to póki co jest dobrze. Nie ma co chwalić, nie ma na co narzekać. Jest OK. Nadciśnienie jest chorobą przewlekłą, więc pewnie będę leczyła się nią całe moje życie, ale póki co biorę dobre leki i nie miewam już skoków ciśnienia jakie miałam kilka lat temu. Odczuwam też wewnętrzny spokój, dzięki któremu nie cierpię na bezsenne noce. Jedną rzeczą jaką chciałabym zmienić jeśli chodzi o moje zdrowie to chciałabym schudnąć jakieś 15-20 kilogramów. I powie ktoś, że to żaden problem. Otóż... zauważyłam, że nawet jedząc mało kilogramy nie spadają, także postanowiłam ponownie wykonać badania w kierunku cukrzycy a także w kierunku insulinooporności. Uważam, że coś jest na rzeczy, ponieważ odczuwam, iż pod tym względem dzieje się coś z moim organizmem niepokojącego. Także uznałam, że warto byłoby sprawdzić swoje zdrowie pod tym kierunkiem, aby móc wykluczyć cukrzycę a także zespół metaboliczny. Jeżeli będę wiedziała, że jestem chora to zacznę leczyć problemy z cukrem czy insuliną, a jeśli nie to znaczy, że coś robię nie tak i... wybiorę się może na siłkę, WHY NOT?! 😆😆😆 Maassen i siłownia... co już się z tym światem dzieje, FUCK! 😈


O pieniądzach postanowiłam nie rozmawiać, ponieważ mój znajomy nauczył mnie tego, że to jest bardziej prywatna sprawa niż zdrowie, miłość czy SEKS, więc nie zamierzam tej kwestii poruszać. Poza tym ludzie mają tendencję do porównywania się pod względem finansowym. Niestety hajs kole ludzi w oczy i to mnie irytuje, ponieważ pieniądze powinny być normalnym tematem, a nie TABU. Także no.


Pewnie jesteście ciekawi jak poradziłam sobie z cierpieniem po stracie Reksia. Otóż... kiedy w życiu dzieje się źle, zamykają się drzwi to nagle otwiera się okno... nawet to w suficie i życie daje nam drugą szansę na spełnienie, doświadczenie radości. I tak otóż pojawił się w moim życiu Dionizy - kotek brata. Drapie strasznie, gryzie też czasami ale jego piękne oczka, miauczenie, słodkie łapki do schrupania, miłe pluszowe futerko i inteligencja sprawiają, że cierpienie po Reksiu się znacznie zmniejszyło. Jestem aktualnie w nowej dla mnie sytuacji życiowej, ponieważ nigdy nie mieszkałam z kotem, więc nie wiedziałam z czym będę miała do czynienia, ale powoli się zapoznaję z kocią osobowością. I nie jest najgorzej. Zawsze podobały mi się kociaki, ale nie wiedziałam i raczej nie byłam świadoma pewnych rzeczy, które wiążą się z posiadaniem kota. Oczywiście moja przyjaciółka mnie ostrzegała i widzę, że kilka kwestii się zgadza, jak na przykład przewlekłe drapanie kanap, ludzi i pogryzanie różnych przedmiotów. To są na pewno minusy posiadania kota, aczkolwiek największym minusem dla mnie jest SKAKANIA WSZĘDZIE. Nienawidzę kiedy przestawia się moje rzeczy, a kot niestety wszystko przesuwa i przewraca. No ale trudno, coś za coś. Niemniej jednak kocham to Stworzonko 😺.


Jeśli sprawa się tyczy przyszłych wakacji, to póki co nie mam planów. Wiem, że moja mama chciałaby jechać gdzieś ze mną, moim bratem, moją chrzestną, oraz z ciocią Gosią (pozdrowienia jeśli czytasz) nad morze. Wiem też, że ja osobiście chciałabym także wybrać się gdzieś z Karoliną, ponieważ już rok temu wychodziła z taką propozycją dla nas. Kingę nie pytałam jeszcze o jej plany wakacyjne, więc szczerze mówiąc nie wiem co będzie porabiać podczas tej pandemii - bo nadal ją mamy. Nie wiem też co będzie robił Adam i nie wiem co ja bym chciała robić, ponieważ nie ma co się oszukiwać ale pod koniec czerwca mam umówione szczepienie, potem za dwa tygodnie kolejne, więc najprawdopodobniej mogłabym się dopiero wybrać na wakacje w sierpniu albo we wrześniu. Także teraz nie mam planów jak na obecną chwilę, ponieważ czekają mnie dwa szczepienia, które jakoś czasowo trzeba rozegrać. Choć szczerze mówiąc nawet weekend czy tydzień gdzieś dobrze by mi zrobił. 


Chyba w tym poście poruszyłam wszystko co chciałam napisać, także życzę Wam słodkich snów, udanej nocy i miłego jutrzejszego poranka.





Buziaczki moi Kochani! 💋💋💋💋💋💋💋💋💋💋💋💋💋💋💋💋💋💋💋


Aleksandra 😈


wtorek, 11 maja 2021

Czasem jest w życiu tak, jak być nie powinno...

Dobry wieczór.

Nie zawsze w życiu układa się po naszej myśli. Czasem nawet jest w życiu tak, jak być nie powinno... .





Czasami nachodzi mnie taka przejmująca refleksja kiedy to wznoszę wzrok w górę i pytam "DLACZEGO?" ale nie otrzymuję odpowiedzi na to pytanie jak i na wiele innych pytań mniej lub bardziej egzystencjalnych. Któż miałby mi na moje pytania odpowiedzieć? Bóg?... w którego to już bardzo dawno zwątpiłam czy jakiś dobry duszek, elf albo kwiatowa wróżka? Właśnie. 

Dzisiaj, a tak właściwie to wczoraj dowiedziałam się o dwóch śmierciach. Obie są dla mnie ogromnym zaskoczeniem. Niekiedy jest tak, że spodziewamy się iż osoba już niedługo odejdzie z tego świata (a czy jest jeszcze inny świat?) i przyjdzie nam się z nią pożegnać. Najgorsze śmierci to te, których się nie spodziewaliśmy, te które przyszły nagle i z zaskoczenia. To takie frustrujące. Choć personalnie nie znałam tych dwóch osób to dla mojej mamy i mojej przyjaciółki to osoby ważne, istotne w życiu - dlatego mnie to boli. Bardzo współczuję mojej przyjaciółce, bardzo! Ogromnie wierzę, że to wydarzenie jej nie złamie, ale uczyni z niej silniejszą kobietę. Tego jej życzę. 




W tle leci Kortez, a mnie nawet się nie śni aby iść spać, ponieważ nie mam na to najmniejszej ochoty. Czasem taki niesmak czuje się po pewnych wydarzeniach. 
Czasem noc jest bardzo długa. A ta, do takich niewątpliwie należy. Dlaczego? WHY?!




Mam 27 lat ale mam tak wiele pytań, które chciałabym zadać wielu osobom. Chciałabym porozmawiać, zapytać, dowiedzieć się, uporządkować kilka wątpliwości, spraw, refleksji. Ale czy to właściwe?


Mówią, że wątpić to nie grzech, ale trwać w błędzie nie jest niczym dobrym ani właściwym. 

Sama nie wiem.


Tymczasem... . 








niedziela, 2 maja 2021

Jak zostałam Terapeutą ds. Uzależnień i... Czy żałuję?

Mija już prawie rok odkąd zakończyłam pewien etap edukacji i uznałam, że to odpowiedni moment aby opowiedzieć Wam o tym gdzie, kiedy, jak i dlaczego zdecydowałam się podjąć taki krok jaki podjęłam w ostateczności. Mam nadzieję, że tegoroczni maturzyści, którzy zastanawiają się nad wyborem dalszej drogi edukacji skorzystają z moich rad i doświadczeń, których w kategorii EDUKACJI mam od groma, ponieważ studiowałam kilka kierunków studiów (to znaczy, że ponad 3 😈😅😆), uczyłam się w najlepszym studium kosmetycznym w Łodzi oraz... no właśnie. Za co wzięłam się ostatnim razem? 

Przygotujcie sobie coś do picia oraz coś do przekąszenia, ponieważ post może wyjść bardzo obszerny. Zapraszam do dzisiejszego wpisu na Myślach Kobiety Wyzwolonej 😇.



Zacznijmy może od Studium Kosmetycznego mgr Iwony Tomas. Tutaj zaczęłam swoją naukę w 2013 roku, więc było to już naprawdę dawno. Wtedy jak i dzisiaj studium to należało do najlepszych szkół kosmetycznych w Łodzi i... w całej Polsce. Była to też droga szkoła, ponieważ należało solidnie za nią płacić. Niemniej jednak nauka fizjoterapii oraz dermatologii była naprawdę prowadzona na bardzo wysokim poziomie. Nauczyciele byli akademiccy, więc wiedziałam za co płacę. Uczyłam się też języka hiszpańskiego, którego uwielbiam i dosyć dobrze znam. Nauczyciele, pani dyrektor oraz dziewczyny z tej szkoły, po prostu wszyscy byli sympatyczni, KOMUNIKATYWNI i interesujący dla mnie. W tym studium poznałam też Magdalenę, która zmieniła bardzo moje życie oraz nastawienie do przyjaźni. Choć nasza przyjaźń została przeze mnie skończona (przerwana) to nadal za nią tęsknię, ponieważ uważam ją za naprawdę wyjątkową dziewczynę, z którą rozumiałam się świetnie. Zaliczyłam jeden semestr tej szkoły na dobre stopnie. Powinnam wspomnieć, że to studium trwa 2 lata. Co się stało, że zaliczyłam tylko jeden semestr? Postanowiłam odejść ze szkoły, ponieważ uznałam, że się marnuję i wcale nie marzę o zawodzie kosmetyczki, mimo że uwielbiam kosmetyki, pielęgnację i makijaże. Aczkolwiek mogę Wam z całego serca polecić to studium kosmetyczne, ponieważ nauczycie się sporo i na rynku pracy będziecie mogli pochwalić się bardzo dobrym dyplomem, ponieważ pani Iwona Tomas to osoba, która wzbudza szacunek w środowisku i ma prestiż. Polecam tę szkołę!


Studiowałam jak dobrze pamiętacie filologię polską na specjalizacji - edytorstwo tekstów literackich i użytkowych. Zaliczyłam pierwszy semestr, po czym rzuciłam te studia w cholerę, ponieważ na nich prawie znienawidziłam książki. Tak! Jest to możliwe jeśli macie już prawie korbę przez wyszukiwanie błędów i tworzenie bibliografii wszystkiego co Wam wpadnie w ręce. Uważam te studia za miły czas, ale jednak nie chciałabym ich kontynuować i nie żałuję, że je porzuciłam. Wiele osób z mojego roku nadal obserwuje mnie na Instagramie, niemniej jednak nie mam z nikim z tych studiów kontaktu. Chciałabym jeszcze w tym punkcie wspomnieć, że właśnie na studiach polubiłam wychowanie fizyczne, ponieważ było ciekawie prowadzone i oczywiście miałam ocenę bardzo dobrą na koniec. 


Potem studiowałam stosunki międzynarodowe choć bardziej wypadałoby powiedzieć, że bywałam na tych studiach niż czegoś sensownego się nauczyłam. Dużo historii współczesnej, której nienawidzę, dużo socjologii, filozofii, troszkę map. Ale, wielkie ALE! Czas na stosunkach międzynarodowych wspominam najlepiej ze wszystkich moich studiów, ponieważ poznałam na nich osoby, z którymi mam nadal kontakt. Z Kingą przyjaźnię się nadal i wierzę, że ta przyjaźń będzie trwała bardzo długo, jak nie na zawsze. To był rok 2016, który należy do moich najlepszych lat życia. Nie doceniałam tego czasu i tutaj żałuję, ale tak najwidoczniej musiało się stać. Jeśli chodzi o kierunek to nie polecam, nuda! Mój brat, który towarzyszył mi na inauguracji zasnął ha ha ha. Powiedział, że to straszna nuda. 


Od zawsze pragnęłam studiować germanistykę, ale niestety nie wybrałam się nigdy na nią. Wybrałam niemcoznawstwo z językiem angielskim. Niestety miałam solidnie zaległości co do angielskiego, więc uznałam, że nie dam sobie rady i po dwóch miesiącach rzuciłam te studia i to była najlepsza decyzja mojego życia. Co ciekawe w gimnazjum i liceum miałam zajebisty angielski i mówiłam swobodnie na wiele tematów, a potem dostałam blokady językowej i przestałam się komunikować po angielsku. Dlaczego? Jedna nauczycielka powiedziała mi, że mówiąc po angielsku mówię z akcentem niemieckim. Tak sobie wzięłam jej uszczypliwą uwagę do serca, że chcąc coś po angielsku powiedzieć robiło mi się niedobrze i nic nie byłam w stanie powiedzieć. Niestety słowo może uleczyć i słowo może zranić. Dzisiaj mam w dupie jej uwagę i znowu otwieram się na ten język, który kiedyś bardzo lubiłam. Wiadomo, że mam duże braki, bo wieki nie rozmawiałam po angielsku i mam kłopot z czasami, ale ogarnę i to. Jeszcze a`propos niemcoznawstwa chciałabym powiedzieć, że nie polecam. Wykładowcy po prostu istne snoby!!! 


Następnie zaczęłam studiować filologię romańską z drugim językiem romańskim. Wybrałam hiszpański. Studia były ciekawe i dobrze prowadzone, ale język francuski nie jest dla mnie. Absolutnie moja wymowa się do francuskiego nie nadaje. Poza tym nie czuję kultury francuskiej. Po prostu studia nie dla mnie, ale generalnie dobrze prowadzone. Rzuciłam dosyć szybko. 





I teraz przejdźmy do sedna dzisiejszego postu. 

Wszystkie moje kierunki studiów zaczęłam i nie skończyłam, podobnie jak studium kosmetyczne. Czy żałuję moich decyzji? Nie, nie żałuję, mimo iż rodzina i niektórzy znajomi wypominają mi to, że już dawno mogłam być magistrem i podcierać sobie tym papierem tyłek. Moje decyzje były świadome i wiem co robiłam, choć dla wielu osób moje zachowanie było jakieś niepoczytalne. Chuj z nimi. Wiedziałam co robię i zrobiłabym raz jeszcze to samo. Może zabrzmi to niedorzecznie ale nie byłam gotowa aby studiować. Nie byłam ani pogodzona ze sobą, ani z problemami jakie miały miejsce w moim życiu, aż po rozwijające się nadciśnienie, które nie pozwalało mi się uczyć. Aczkolwiek mam wiele wniosków co do danych kierunków i samego studiowania, bo "popróbowałam" sobie i wiem czego po tych nieudanych próbach szukałam.


Postanowiłam, że skoro moje ciśnienie jest dosyć stabilne, psychicznie czuję się dobrze to wybiorę się do medycznego studium i będę uczyła się na kierunku TERAPII UZALEŻNIEŃ. Powiem Wam, że byłam podekscytowana, ponieważ w końcu zdecydowałam się uczyć czegoś co związane było z moim wielkim marzeniem jakim było studiowanie psychologii (nie dostałam się na dzienną psychologię, bo brakło mi 10 punktów ha ha, szczęściara co? 😆😅). Złożyłam dokumenty i zapisałam się w Studium Kształcenia Kadr czyli w SKK na kierunek - Terapeuta ds. Uzależnień. Uczyłam się zaocznie w Łodzi. Wykładowcy SUPER, słuchacze SUPER, szkoła PRZYJEMNA i w końcu dziedzina, która naprawdę mnie interesuje. Całe moje studium trwało ROK. Skończyłam je i mam ten świstek o ukończeniu tego studium w charakterze terapeuty ds. uzależnień. Dzięki temu mogę pracować w fundacjach, stowarzyszeniach oraz tworzyć terapię grupową. Powiem Wam, że jestem z siebie naprawdę zadowolona, ponieważ uświadomiłam sobie, że jestem w stanie gdzieś wytrzymać dłużej niż pół roku i doprowadzić sprawę do końca. Udowodniłam sobie, że nadciśnienie, moje stresy i problemy w życiu sercowym, które uprzykrzały mi życia, ponieważ się zamartwiałam nie przeszkodzą mi w ukończeniu tego studium. Egzamin też był dla mnie bardzo stresujący przez sprawę z Tinderem. Myślałam, że serce mi wyskoczy z piersi, to było straszne i nie chcę nawet już o tym pamiętać. Cieszę się, że ten etap edukacji mam za sobą i ukończyłam go. Jestem z siebie naprawdę dumna, bo to kosztowało mnie mimo wszystko wiele. Uwierzyłam, że dam radę i zdrowie mi nie przeszkodzi, tak jak zawsze to się działo. Z czystym sercem mogę Wam polecić SKK. Cena studium terapii uzależnień to koszt 130 złotych miesięcznie, więc uważam, że cena bardzo przyzwoita. Niestety teraz to studium zostało przemianowane na kurs, więc trochę słabo. Aczkolwiek i tak polecam.


Oczywiście, że nie żałuję iż zdecydowałam się uczyć na tym kierunku w tym studium, ponieważ dużo się dowiedziałam i poznałam ludzi, którzy naprawdę są wartościowi. Z tego miejsca pozdrawiam Paulinę, Gosię oraz Karolinę 😇😇😇.




Pewnie zastanawiacie się czy planuję rozszerzyć moją edukację o coś nowego? 😈😈😈😈😈😈

Otóż... TAK! Postanowiłam dalej się kształcić, ponieważ nie ma co się oszukiwać... zawsze lubiłam się uczyć, zdobywać wiedzę, nowe doświadczenia i rozwijać. Nie powiem Wam jeszcze co planuję, ale planuję ha ha ha 😈😈😈😈😈😈. Mam kilka pomysłów, wiem mniej więcej czego szukam i zobaczymy co z tego wyjdzie. Poza tym muszę tak sobie ułożyć czas aby mieć go na wszystko co jest dla mnie ważne. Będzie to dla mnie wyzwanie, ale myślę, że skoro ucząc się zaocznie w piątek, sobotę i niedzielę dałam radę aby spotykać się z ludźmi i pracować to i teraz będzie tak samo. Wiem, że teraz mój wybór będzie słuszny, bo przerobiłam wiele różnych dziedzin i wiem w czym i gdzie jestem najlepsza. Życzę też wszystkim z Was abyście nie bali się ryzykować, zmieniać i walczyć o siebie i swoje marzenia. 




Trzymajcie się ciepło Aniołki! 👼👼👼


Tymczasem ślę dużo słodkich buziaczków 💋💋💋💋💋💋💋💋💋💋💋💋💋💋💋

sobota, 1 maja 2021

Ciekawe PRZESĄDY, które pomogą uchronić Cię przed pechem i nieszczęściem.

O przesądach i zabobonach słyszał już niemal każdy, ale nie o wszystkich rzecz jasna 😈😈😈. Także przychodzę dzisiaj do Was z solidną dawką mniej popularnych przesądów, które pomogą Wam uchronić się przed pechem i nieszczęściem. Zapraszam do dzisiejszej lektury 😇😇😇.




1. NIGDY nie składaj życzeń urodzinowych za wcześnie! 

TAK! To nie jest dobra wróżba jeśli postępujemy właśnie w ten sposób, a poza tym to nie jest zgodne z etykietą, także nie świadczy dobrze o naszej kulturze i wychowaniu.

2. NIE UMIESZCZAJ dwóch luster naprzeciwko siebie!

Według Meksykanów umieszczanie dwóch luster właśnie w taki sposób tworzy portal dla diabła dzięki, któremu może przejść do naszego domu. To nic innego jak otwarcie drzwi diabłu.

3. Po pogrzebie NIE IDŹ od razu do swojego domu!

Jest to wielokulturowa tradycja, ponieważ my Polacy również ją kultywujemy idąc po pogrzebie na tak zwaną stypę. Legenda mówi, że idąc od razu do swojego domu po pogrzebie możemy sprawić, że duch zmarłej osoby podąży za nami i zostanie na dłużej. Lepiej nie kusić Losu.

4. NIE GWIŻDŻ w pomieszczeniu!

Pamiętam jak moja babcia zwracała mi i mojemu dziadkowi uwagę gdy gwizdaliśmy sobie w mieszkaniu dla żartu. Babcia Krysia mówiła mi, że gwiżdże się na gołębie, a poza tym jest do brak kultury osobistej. I oczywiście - GWIZDANIE nie jest w dobrym tonie!!! Ale pomijając już zasady dobrego wychowania chciałabym Wam powiedzieć, że gwizdanie w domu jest dźwiękiem, który przywołuje demony, także nie polecam 2/10.

5. NIE CHODŹ do fryzjera we wtorek!

Według mieszkańców Indii taki zabieg sprowadza nieszczęście na osobę, która ma strzyżone włosy. Chyba lepiej nie ryzykować.

6. NIE DAWAJ w prezencie żółtych kwiatów!

Według naszych braci ze Wschodu obdarowywanie kogoś żółtymi kwiatami przeklina tę osobę, a także sprawia, że relacja między tymi dwiema osobami skraca się i może pojawić się nawet niewierność. Żem ja wcześniej tego nie wiedziała ha ha ha 😈😆😈😆. Personalnie uwielbiam dostawać żółte tulipany, ale dobrze, że już ich nie dostaję, bo nigdy nic nie wiadomo co się może przez to wydarzyć 😆.

7. NIE ŚPIEWAJ przy stole!

Według Holendrów kiedy śpiewasz przy stole to śpiewasz dla diabła. 

8. NIE SIEDŹ na rogu stołu!

Ten przesąd zna chyba każdy!!! Zabobon ten ostrzega przed staropanieństwem i starokawalerstwem. 

9. NIE OBCINAJ paznokci po zmierzchu!

Niestety zazwyczaj obcinam paznokcie właśnie o tej porze, ale czas to zmienić, bo wolę nie ryzykować. Takie obcinanie paznokci po zmierzchu może sprawić, że umrzemy przedwcześnie.

10. NIE ŻUJ gumy wieczorem!

Według tradycji tureckiej żucie gumy wieczorem sprawia, że zmienia się ona w naszych ustach w ludzkie mięso. Czyżbym była kanibalem?







I to już wszystkie mniej znane przesądy, którymi chciałam się z Wami podzielić 😇😇😇😇😇😇.
Nie jestem zabobonna ale uważam, że nie warto kusić Losu. Poza tym w każdym przesądzie, w każdej legendzie jest źdźbło prawdy, także lepiej dmuchać na zimne albo odpukać w niemalowane ha ha. 




Trzymajcie się ciepło moi Kochani Czytelnicy!
Buziaczki i uściski ode mnie dla Was!

💋💋💋👐👐👐💚