poniedziałek, 29 lipca 2019

Perfumy ze Zjednoczonych Emiratów Arabskich, RECENZJA

Witajcie! Dzisiaj ledwo żyję bo jestem przetyrana psychicznie ale to nic, jak to pani Krystyna mawia - są dobre i złe dni. Chętnie bym przespała cały ten dzień, ale nie ma tak dobrze i trzeba coś zrobić. Już dawno nie było nowej recenzji perfum na Myślach Kobiety Wyzwolonej. Dla tych, którzy są pierwszy raz na blogu i nie wiedzą to od razu mówię, że jestem straszną miłośniczką perfum i kupuję perfumy litrami, ponieważ poszukuję swojego SIGNATURE SCENT(zapach, który jest naszą wizytówką). Moja kolekcja perfum liczy ponad 20 flakonów. Tym razem od ponad 2 miesięcy testowałam wodę perfumowaną, którą kupiłam(a raczej zostałam zmuszona ha ha ha) w osiedlowym sklepiku drogeryjnym, w którym pracuje koleżanka mojej zmarłej babci. U pani Ani nie można wyjść ze sklepu bez flakonu perfum, dlatego też zakupiłam wodę perfumowaną o pojemności aż 100 ml marki Creation Lamis o nazwie 1999 WOMEN, która jest odpowiednikiem perfum Cerruti 1881.

Tak prezentuje się flakon perfum, których produkcja jest w Zjednoczonych Emiratach Arabskich, które słyną z bardzo dobrego podrabiania perfum. Za ten flakon zapłaciłam jedyne 27 złotych, czyli po prostu tanioszka, ale DOBRA TANIOSZKA. Zapach nie pachnie bazarowo tylko jak perfumy średnio-półkowe, a to naprawdę duży plus. Ale najpierw przejdźmy do nut zapachowych, bo to jest przecież bardzo ważne.


Nuta głowy: irys, jaśmin, fiołek, bergamotka, mimoza, róża, lilia

Nuta serca: kolendra, pomarańcza, narcyz, geranium, jaśmin, tuberoza

Nuta podstawowa: wanilia, cedr, piżmo, drzewo sandałowe, ambra


Także są to perfumy iście kwieciste. Osobiście nie przepadam za perfumami kwiatowymi, ale te są naprawdę atrakcyjną kompozycją, mimo że jaśminu jest tutaj sporo. Na szczęście dla mnie jest mało-wyczuwalny. Nie lubię zapachu jaśminu, więc staram się go unikać jak i ognia.

Czas na TEST NOSA, który zawsze powie Wam prawdę. Przede wszystkim musicie pamiętać, że perfumy, na każdej osobie pachną inaczej. Nasze pH jest inne i nasza skóra również różni się ilością sebum, dlatego nie bądźcie zaskoczone jeżeli piękny zapach koleżanki na Was po prostu śmierdzi. Tak się po prostu zdarza i tyle.
Właśnie popsikałam się 1999 WOMEN. Wyczuwam zapach skórki pomarańczy i bardzo dużo kwiatów. Zapach jest tak zmiksowany, że nie jest łatwo rozróżnić wszystkie kwiaty, które są w tej kompozycji. Zapach to nic innego jak wielki bukiet kwiatów. Jest to typowy zapach kwiatowy, ale bardzo atrakcyjny. Nuta podstawowa jest bardzo słabo wyczuwalna. Nie oczekujcie od tego zapachu słodziaka, bo jest to bardziej zapach wytrawny, w sumie ZDECYDOWANIE WYTRAWNY. Powiedziałabym, że w pewnym momencie pachnie jak białe wino. Ale absolutnie nie jest to zapach alkoholowy jak czasem się zdarza wśród tańszych propozycji perfum.


Zapach 1999 WOMEN jest zapachem ładnym, bardzo wiosennym, tanim i niesamowicie wydajnym. Ja zużyłam połowę flakonu, ale ja to ja. Wiecznie nadużywam perfum ha ha ha. Mam jeszcze ciekawą uwagę jeśli chodzi o tę wodę perfumowaną. Te perfumy nadają się idealnie do dopsikiwania się w ciągu dnia oraz po papierosku, ponieważ świetnie maskują zapach tytoniu. Jeżeli czytają mnie jakieś nastolatki, które chcą ukryć zapach palenia po szkole to jak najbardziej polecam 1999 WOMEN ha ha ha. Do tego też świetnie nadaje się Elizabeth Arden Green Tea Tropical, o której pisałam 2 lata temu. Zapraszam do cofnięcia się w czasie i nadrobienia moich postów o perfumach a jest ich na blogu naprawdę bardzo dużo.


Ostatnio po wielu latach znowu zakochałam się w sepii ❤❤❤

Ten post pisało mi się bardzo dobrze, zresztą jak każdy post o perfumach. To jest zdecydowanie mój konik, więc w takich postach mogę się bardziej wykazać 😈 A na dzisiaj to tyle, bo muszę się napić i zrelaksować, bo moje oczy bolą niemiłosiernie ze zmęczenia, mimo że spałam od 6 rano do 12, to jednak to za mało, ponieważ ja potrzebuję 9h snu.

Trzymajcie się cieplutko w ten upalny i parny poniedziałek 👄👄👄.
Buziaczki 👄👄.

Paapaa ✋

piątek, 26 lipca 2019

Pogotowie ratunkowe & wieczorny spacer dla zdrowotności...

Dobry wieczór moi Drodzy! Dzisiejszy dzień dla mnie osobiście był dobry, mimo że moje plany się nie powiodły i jestem rozczarowana, bo nie poznałam dzisiaj Dionizego.

Teraz najważniejsza sprawa dnia dzisiejszego. Moja ciocia Małgorzata znowu trafiła do szpitala. Tym razem skończyło się biopsją. Ma duże spadki sodu i wysoką gorączkę. Od operacji minęły 3 tygodnie a stan zdrowia nie uległ poprawie. Trzymajcie kciuki za zdrowie mojej cioci, bo sytuacja jest nieciekawa.

Dzisiaj wieczorem(zdecydowanie późnym wieczorem) wybrałam się z mamą i z Reksiem na długi spacer, mimo że moja mama ma straszne bóle prawej nogi. Namawiam mamę na Dopplera żył głębokich, ponieważ chciałabym aby lekarze wykluczyli zakrzepicę, która jest bardzo poważną chorobą.

Kiedy dzień jest ciężki najlepiej odpoczywam podczas spacerów. Choć powiem Wam moi Drodzy, że w tym roku czuję się lekko na duchu co mnie cieszy, ale nie chcę przechwalić. Cieszę się z tego co mam i nie chcę niczego więcej oprócz zdrowia, spokoju ducha i miłości Adama. Wszystko to co pragnęłam mam i jestem zadowolona. Szczęśliwa? Czasami. Ale najważniejsze, że zdrowie i spokój ducha mnie nie opuszcza.


Życzę Wam samych szczęśliwych dni! ❤


Buziaczki 👄👄👄👄👄👄👄

środa, 24 lipca 2019

Zaufanie to długotrwały proces...

Kto mnie zna, ten wie, że ja nikomu nie ufam oprócz samej sobie. Są oczywiście osoby, którym mniej lub bardziej ufam, ale stosuję zasadę Sebastiana aby mieć ograniczone zaufanie do każdego. Rada była dobra, nawet bardzo, mimo iż był człowiekiem zdradzającym swoje partnerki. Niemniej pamiętajcie aby wyciągać wnioski z każdej sytuacji i korzystać z dobrych rad, nawet jeśli daje Wam je Wasz najgorszy wróg. Choć akurat co do tego polecam przyjaciół trzymać blisko, a wrogów jeszcze bliżej. Ta mądrość wielokrotnie uratowała mi tyłek.
Zaufanie to długotrwały proces i nie da się włączyć opcji z przyciskiem ZAUFANIE natychmiast tym obdarowując nim kogoś. Na zaufanie trzeba sobie zapracować. To wymaga czasu. Bardzo rzadko można spotkać osobę, która mówi o swojej przyjaciółce czy partnerze, że ufa mu/jej bezgranicznie. To bardzo pięknie brzmi i powiewa nawet patosem ale czy jest osiągalne w świecie rzeczywistym? Nie wiem. Będąc kiedyś(i dzisiaj troszkę też) idealistką powiedziałabym, że tak, ale dzisiaj przemawia przeze mnie zimny realizm tego świata i uważam, że raczej takich osób nie ma.
Może to smutne, może melancholijno-depresyjne ale wiedząc do czego ja jestem zdolna to zastanawiam się nad ludzką duszą każdego z osobna. Jeżeli ja coś mogę zrobić z zimną krwią to dlaczego ktoś kogo kocham też nie może? Prawda?
Zastanówcie się nad tym i nad swoimi życiami. Może mamy ich więcej niż jedno...


Tymczasem.

poniedziałek, 22 lipca 2019

Nowy tydzień czas zacząć :)

Dzień dobry Kochani 😇 Dzisiaj zaczął się nowy tydzień tego chłodnego(co mnie cieszy) lipca. Ale aby tak kolorowo nie było, to nadchodzą do Łodzi upalne dni. Podobno(tak mówi Błażej - Pozdrowienia ślę na południe Polski 😇) w sierpniu będzie prażyło słoneczko, więc CZAS SIĘ OPALIĆ. Ostatnio opalam się sztucznymi promieniami UV i już nawet zrobiłam się śniada, co mnie cieszy, bo jak wiecie córka Młynarza ze mnie zacna ha ha ha 😈😝. Dzisiaj kontynuuję moje opalanie, bo tak sobie zaplanowałam. Dzisiaj za wiele do zrobienia nie mam, bo muszę jedynie się opalić, zaliczyć spacer dla zdrowotności i zrobić zakupy jedzeniowe - jak ja zwykłam mawiać.

Nowy tydzień to także nowe plany. W tym tygodniu trochę mam do zrobienia i na pewno nudzić się nie będę. Czeka mnie też wyprawa na cmentarz, ponieważ moja babcia ma imieniny i urodziny. Także z pewnością spotkam się z całą rodziną, więc potem pewnie jakieś mini spotkanie rodzinne mnie czeka. Chciałabym też zobaczyć mieszkanie mojego brata a co najważniejsze chciałabym poznać Dionizego(Dyzio). To młody kociak brata, więc jestem ciekawa jaki jest. Niedziela czeka mnie zagadkowa i jestem ciekawa co zrobię. Może sama siebie zaskoczę? 😈

Jak widzicie trochę schudłam. Jaka to dieta? Zawsze układałam diety sama i dobrze mi szło jeśli byłam konsekwentna. Tym razem jem 3 posiłki dzienne średniej wielkości. Nie podjadam i dużo chodzę. I tyle. Nic specjalnego. Jeśli uznam, że organizm się przyzwyczaił do sposobu mojego odżywiania i nie będę chudła to obniżę sobie kalorie i tyle. Jadłam kiedyś 5 posiłków ale ta dieta zupełnie na mnie nie działa, ponieważ miałam insulinooporność i przy tym schorzeniu trzeba jeść rzadko, a nie tak jak lekarze radzili - bo radzili źle. A poza tym znacie mnie i ja nie lubię jak ktoś mi coś narzuca, bo wtedy robię to na co mam ochotę. Jak to moja babcia mawiała - HULAJ DUSZA, PIEKŁA NIE MA 😈😈😈😈😈😈

Jeżeli moje Czytelniczki są ciekawe gdzie można kupić ten cudny kwiecisty kardigan to jest to H&M - ostatnia wyprzedaż kolekcji. Zamawiając go nie sądziłam, że jest tak piękny jak w rzeczywistości. Kosztuje jedyne 40 złotych, więc nie nadwyręża kieszeni. Dostępny jest także model żółty z fioletowymi kwiatami, do którego się przemierzam, bo żółć z fioletem to jedno z moich ulubionych połączeń kolorystycznych. Natomiast naszyjnik(celebrytka) z krzyżykiem jest z YES. Jest to srebro 925. Jest to naszyjnik bardzo delikatny, który pasować będzie każdej kobiecie 😇 Na Instagramie wiele osób(jest Was tam prawie 3 tysiące obserwujących) pytało mnie skąd ten kardigan i naszyjnik, więc także podzieliłam się tymi informacjami z Wami. W ogóle tak na marginesie to w tym kardiganie ubrana cała na czarno czuję taki powiew Japonii, do której kiedyś muszę się wybrać, bo jest to moje wielkie marzenie z dzieciństwa. Do tego stroju zestawiłam perfumy japońskiego projektanta czyli KENZO - AMOUR. Zapach jest ultra-kobiecy, seksowny i bardzo zmysłowy. Nigdy nie pomyślałabym, że połączenie białej herbaty, ryżu i wanilii da taki piękny budyniowy zapach. Jeżeli czytają mnie Pani uwielbiające seksualne zapachy to ten właśnie taki jest. Polecam! ❤


I na dzisiaj to tyle. Teraz biorę się do roboty, aby wszystko co na dzisiaj zaplanowałam zrobić. Zapraszam Was na fanpejdż Myśli Kobiety Wyzwolonej abyście byli na bieżąco oraz na mojego Instagrama, na którym codziennie się wiele dzieje.

Przesyłam Wam buziaczki i życzę udanego nowego tygodnia lipca 😇


Buziaki 👄👄👄

niedziela, 21 lipca 2019

Wyjedź, Zgub się... a to pozwoli Ci się Odnaleźć

Zawsze kiedy nie wiem co zrobić wybieram się w podróż. Nie ważne czy w małą czy dużą, ważne tylko, że zmieniam swoje położenie. Zmiana położenia prowadzi do spojrzenia na ponaglającą nas sprawę z zupełnie innej perspektywy. To jest bardzo zdrowe wyjście z sytuacji, która nas martwi albo już nawet przerasta. Wyjedź, Zgub się... a to pozwoli Ci się Odnaleźć.

Każda zmiana jest dobra, jeżeli prowadzi do poprawy naszego zdrowia fizycznego i psychicznego. Pamiętajcie o tym. Niekiedy trzeba coś porzucić aby zyskać jeszcze więcej. Pewnie wiele z osób mnie otaczających nie rozumie tego co zrobiłam, robię i tego dlaczego tak bardzo przewróciłam swoje życie do góry nogami, ale zrozumieją, jak zrobię to co muszę zrobić. Na końcu wszystko staje się jasne i dla nich też się stanie. Ja wiem, że wiele osób cierpi przeze mnie. Ja też cierpię, ale dzięki temu oni też staną się silniejsi choć myślą teraz, że jestem bezwzględna, zła i podła. Ale tak po prostu musiałam. Nie mogę im tego wytłumaczyć. Nigdy nie robię nic bez powodu, dlatego ludzie, którzy mnie znają powinni zrozumieć, że miałam pewne powody i tak musiałam. Z czasem każdy zrozumie, każdy się przekona, że to co zrobiłam jest najlepsze dla mnie. A po części i dla nich, dla niektórych w dużej mierze. Ale moi Drodzy! To wszystko wymaga czasu. Rok 2019 jest dla mnie 1 rokiem numerologicznym nowego 9-letniego cyklu życia. Teraz był najlepszy czas aby wszystko zmienić, ulepszyć i naprawić. Nic nie zniszczyłam, będzie lepiej, obiecałam to sobie i obiecuję to innym.

Zaszła we mnie bardzo duża zmiana mentalna, wewnętrzna. Dzięki osiągnięciu tego stanu, w którym się znajduję będę mogła innym więcej pomóc, aniżeli mogłam. Problemy wielu osób zbytnio mnie obciążały, obarczały i dlatego też moje naturalne akumulatory wysiadły. Nie chcę tu mówić, że to wina tych ludzi... bo nie, nie jest to ich wina. Są sami przeciążeni i szukali pomocy, ale ja wtedy nie miałam tyle siły ile oczekiwaliby ode mnie. Dlatego musiałam naładować się energią aby móc znowu emanować pozytywnymi wibracjami dla społeczeństwa.

Chcę abyście zapamiętali moi Drodzy Czytelnicy, że zmianę musicie uczynić najpierw w sobie, potem możecie zacząć "sprzątać" świat. Sami musicie być tą zmianą, którą chcecie widzieć na świecie. Jeżeli Wy się nie zmienicie, wszystko pozostanie takie samo. Czasem po prostu trzeba złamać schemat, aby życie zaczęło się Wam układać. To nie jest takie łatwe, jak łatwo się o tym pisze ale wierzcie mi, że jest to do zrobienia. Skoro ja umiałam to Wy też się nauczycie. Praktyka czyni mistrzem.

Ostatnio wspominałam Wam, że kupiłam sobie nową czerwoną walizeczkę, pamiętacie? Pamiętacie! Nie sądzicie, że czas ją w końcu użyć? 😇😈

Ja też tak sądzę ha ha ha ❤

Na ten rok mam 3 plany podróży, więc oczekujcie, czytajcie i przekonajcie się czy plany doszły do skutku czy też nie. Oczywiście trzymajcie kciuki tak mocno jak ja za Was trzymam i za Wasze sukcesy. Na koniec powiem Wam, że od czasu do czasu przeglądam co się dzieje u moich znajomych, z którymi już nie mam kontaktu. Cieszę się, że Zuza zaczęła nosić sukienki i poczuła trochę siły swej kobiecości. Ktoś pewnie by pomyślał, że teraz zacznę ją obgadywać i etc. Otóż nie! Wielokrotnie mówiłam, że sukienki to super sprawa, bo są ultra-kobiece. Zresztą wiecie o tym, bo bardzo często poruszałam i poruszam ten temat na blogu. Cieszę się też, że nie spina się na to aby spłodzić 3 synów 😇 Trzech synów fajnie mieć, ale urodzić takie trio żołnierzy jest z pewnością sporym wysiłkiem. Zastanawiam się czy zrozumiała to dzięki swoim studiów czy po prostu czasem chce skorzystać z moich rad. Wszak zmiana zaszła w niej korzystna i mimo, że nie rozmawiamy od dawna i pewnie rozmawiać nie będziemy, bo jednak było dużo zgrzytów i nieporozumień, mimo że obydwie jesteśmy inteligentnymi osobami to jednak za dużo złej energii eksplodowało i czar prysł. Niemniej cieszę się z każdego sukcesu, każdego nowego zakupu 😈 i realizacji celów wszystkich osób, które z obcych stały się bliskimi aby znów stać się obcymi. 

I tym miłym akcentem kończę dzisiejszy post, który pisało mi się niesamowicie dobrze. Jestem zadowolona i pełna nadziei na najbliższy czas. Moim malutki celem jest też to aby wrócić do codziennego pisania na blogu, ponieważ brak mi tego, ale ostatnio nie mam zbytnio czasu, aby wpadać na Myśli Kobiety Wyzwolonej każdego dnia. Ale spokojnie, wszystko usystematyzuję abyście byli zadowoleni. 

Pamiętajcie też, że w życiu działa ZASADA TRZECH. Jeżeli tworzycie pewną energię, twórzcie zawsze dobrą, ponieważ odbierzecie jej trzykrotnie więcej od innych. Nie myślcie co inni Wam złego zrobili tylko skupcie się na tym co Wy dobrego możecie zrobić. Ważne aby było to szczere, uczciwe względem siebie i pozbawione zazdrości, która zabija serca ludzkie. Pamiętajcie ❤ 


Tymczasem. 

wtorek, 16 lipca 2019

Dzisiejsza aura skłoniła do poszerzania wiedzy ezoterycznej...

Dobry wieczór Wszystkim! Dzisiaj w Łodzi typowa jesienna, deszczowa pogoda, mimo że jest lipiec. Lubię deszcz, więc gdy pada nigdy nie mówię ALE MAMY BRZYDKĄ POGODĘ. Cały czas powtarzam, że to nie pogoda jest zła tylko ubranie. Kiedy pada jest idealna pora na poczytanie książki. I tak właśnie dzisiaj zrobiłam - POCZYTAŁAM książkę z gatunku ezoteryki.

Wiedziałam, że po latach wrócę do rozszerzania swojej wiedzy ezoterycznej, ale nie myślałam, że stanie się to właśnie w tym roku. Przeczytałam dzisiaj połowę książki 300-stronicowej, bo aż tak się wciągnęłam. Myślałam, że ta literatura będzie lepsza, aczkolwiek to kompendium mądrości i psychologii ale język jakim ta książka jest opisana nie przypadł mi do gustu. Tak poważny temat jakim jest ezoteryka napisałabym weselszym językiem, ale cóż... język jakim się posługujemy świadczy o nas, więc z pewnością kobieta pisząca tę książkę nie należy do lekkoduchów i wesołych paniuś. Książka, o której mówię to Sekretnik Współczesnej Czarownicy.


Jeśli jesteście ciekawi tej pozycji to dajcie mi znać w komentarzach a na pewno zrecenzuję Wam tę książkę. Teraz dokończę Inkę ze słodzikiem, opiszę dzień w moim osobistym dzienniku i dalej pogrążę się w kartkach SWC.


Buziaczki.

poniedziałek, 15 lipca 2019

5 FAKTÓW O MNIE!

Dobry wieczór Kochani! 😇 Ponad rok temu na Myślach Kobiety Wyzwolonej pojawił się post z 10 faktami o mnie. Jeżeli jeszcze nie należycie do szczęśliwców, którzy znają 10 faktów o mnie to zachęcam do przeczytania. W tym miejscu podlinkuję Wam tamten wpis http://aleksandramaassen.blogspot.com/2018/09/10-faktow-o-mnie.html . A dzisiaj zapraszam Was do poznania 5 faktów o Waszej Maassen. Zapraszam! 😈😈😈😈😈😈

1. Lubię wstawać po południu, a nocami żyć

- Tak było od zawsze i chyba o tym wiedzą wszyscy, że taki tryb życia prowadzę. Nawet jak studiuję to najwcześniej, o której się kładę to 1 w nocy. Zazwyczaj chodzę spać o 4 w nocy(choć dla większości to 4 jest tylko i wyłącznie RANO). W nocy lepiej mi się myśli to raz, a dwa przypływ energii mam koło 21. Rano jestem nie do życia. Mogę nawet spać 10h ale budząc się o 8 czy 9 rano to czuję, że umieram. Ranne wstawanie zdecydowanie nie jest dla mnie.

2. Byłam rozpieszczana jako dziecko i jestem do dzisiaj

- Jako dziecko miałam wszystko co chciałam. Chciałam wielką lalkę "Murzynkę" to dziadek mi ją kupił. Chciałam mieć huśtawkę w domu do miałam. Chciałam nosić tylko tiulowe sukieneczki to nosiłam. Do dzisiaj mama lubi mnie rozpieszczać, choć nie jest już to w takim wymiarze jak kiedyś ha ha ha. Niemniej będąc w dzieciństwie rozpieszczaną to czasem dzisiaj trudno mi zaakceptować słowo NIE.

3. Robię najlepszy barszcz biały

- Kto raz spróbował mojego barszczu białego ten zakochuje się we mnie od razu 😈😇 Serio... mój barszcz jest zajebisty. Jest to moje danie popisowe, którym raczę każdego kto mnie w domu odwiedza. Wierzcie mi ale nikt na jednym talerzu nie kończy.

4. Pierwszy pocałunek przeżyłam z mężczyzną o 12 lat starszym ode mnie

- Było to za czasów moich nastoletnich lat i pamiętam to doskonale. Było to bardzo spontaniczne wydarzenie i myślę, że cały urok tkwił w tej spontaniczności jaka wtedy była. Zawsze gustowałam w mężczyznach znacznie starszych ode mnie, więc nie byłabym sobą gdyby to był mój rówieśnik 😈. Dzisiaj zdecydowanie wolę facetów zbliżonych wiekiem do mnie, bo przekonałam się, że są w wielu kwestiach 😈😈😈 lepsi od "panów po 30". Miałam też moment, że spotykałam się z młodszym ode mnie i nie narzekałam ha ha ha.

5. Mam przyrodniego brata

- TAK! O tym raczej nie wiecie, bo nie przypominam sobie abym Wam o tym opowiadała. Mam przyrodniego brata, który jest dziennikarzem, a dodatkowo jest znaną osobą w mediach. Wiele o tym myślałam, wiecie... o spotkaniu z nim, ale trochę byłoby to dla mnie niezręczne aby spotkać się z kimś po tylu latach. On nie wie o mnie, lecz ja o nim wiem. To naprawdę trudny orzech do zgryzienia dla mnie. Z kilkoma osobami rozmawiałam na ten temat, ale do dziś nie wiem co powinnam zrobić. Może Wy mi w tym doradzicie? 😇




I tak przebrnęliśmy razem przez 5 faktów o mnie. Mam nadzieję, że przeczytacie post sprzed roku i dowiecie się o mnie jeszcze więcej. Mam nadzieję, że dzisiaj miło spędziliście ze mną czas 😇😇😇 Życzę Wam udanego tygodnia i cudownych wakacji!


Buziaczki 👄👄👄

niedziela, 14 lipca 2019

Nie cenzuruję swoich wypowiedzi :)

Dobry wieczór Kochani 😇 Ten tydzień upłynął mi bardzo intensywnie, ponieważ sporo się działo dobrego i mniej fajnego, ale DZIAŁO SIĘ. W tym tygodniu codziennie spacerowałam, ponieważ chyba jak nigdy brakowało mi takiej przyjemnej pogody jaka obecnie gości w Polsce. Nie za zimno, nie za ciepło... po prostu idealnie. Wykorzystałam też moment na opalanie(niestety w solarium, ale zawsze coś). Nawet opalając się w solarium wytwarzamy sobie witaminę D, więc mimo tego, że możemy sobie wyhodować nowotwór skóry, który należy do najbardziej inwazyjnych nowotworów, możemy także zrobić coś dobrego dla swojego ciała i samopoczucia. Nie wiem jak Wy, ale ja podczas i po opalaniu czuję się wyśmienicie i jestem naładowana pozytywną energią. Być może za kilkadziesiąt lat będę żałować, że się opalałam ale to moja skóra i moja odpowiedzialność.

Oprócz opalania i spacerowania raczyłam się ogromną ilością COLI ZERO, choć zawsze byłam jej zagorzałą przeciwniczką. Ale nie chcę wrócić do mojego stanu przedcukrzycowego, który utrudniał mi normalne funkcjonowanie więc korzystam ze słodzików. Wiadomo, że to mniejsze zło, ale ja zbyt mocno byłam uzależniona od cukru i w najgorszym momencie mojego stanu zdrowia słodziłam 6 łyżeczek na 450ml kubek. W moim przypadku nie tyle słodycze były problemem co biały cukier. Pamiętajcie, że cukier to zło! Ja słodząc aż 6 łyżeczek prawie nie czułam słodkości. Mój pradziadek słodził jeszcze więcej niż ja i umarł na raka żołądka, ponieważ zniszczył całą jego wyściółką(?). Oczywiście jestem tylko człowiekiem i zdarza mi się posłodzić ale to już rzadkość. Pewnie zastanawiacie się czy schudłam. Otóż NIE, nie schudłam, może jestem bardziej "wyćwiczona" bo dużo chodzę i po schodach również, ale jakoś mi nie zależy na odchudzaniu tak jak to miało miejsce 5 lat temu. Jestem dorosłą kobietą i mam zupełnie inne priorytety. Najważniejsze jest zdrowie a nie rozmiar O, którego kiedyś byłam (nie)szczęśliwą posiadaczką.

W tym tygodniu zrobiłam też niewiarygodną ilość zakupów i niestety mój zakupoholizm dalej się pogłębia hahahahhah 😈😈😈 Kupiłam dwie przepiękne sukienki. Jedna jest długości midi i jest kwiecista. Druga jest długa, barrrrdzo wizytowa. Oczywiście pokazałabym się Wam w całości ale do tej pory nie kupiłam tego cholernego stojącego lustra. I nie byłabym sobą gdybym jeszcze więcej nie kupiła hahahah. Aktualnie czekam na moje 3 paczki. Jedna jest z Notino z 5 próbkami perfum. Potrzebuję seksownego, zmysłowego i bardzo kobiecego zapachu na specjalną okazję dlatego mam nadzieję, że dzięki przetestowaniu tych próbek skuszę się na pełnowymiarowe perfumy. Druga paczka jest z Allegro(pierwszy raz tam zamawiałam, SZOK!!!), a w niej mieszczą się dwa przedmioty z działo EROTIC 😈😈😈. Zrobię Wam o tej paczce osobny post. A trzecie zamówienie zrobiłam dzisiaj. Zamówiłam sobie czarny kardigan w fuksjowe kwiaty oraz dwie bluzki w panterkę. Zaszalałam i w tym miesiącu nic nie mogę więcej kupić, ponieważ zbankrutuję, ba! już zbankrutowałam hahahahhaha.

Ten tydzień kręcił się też wokół zdrowia mojej cioci Małgorzaty, która niestety drugi raz trafiła do szpitala po operacji głowy. Trzymajcie kciuki aby wyzdrowiała, proszę 😇

Jak widzicie mam brudną koszulę nocną ha ha. Uwaliłam się pastą do zębów, a jakże by mogło być inaczej 😇😈 Cała ja!

Ale w ogóle to dzisiaj chciałam z Wami troszkę porozmawiać na temat cenzurowania moich własnych wypowiedzi. Nie robię tego i robić nie będę, ponieważ studiując kiedyś polonistykę przekonałam się jak wulgaryzmy potrzebne są w naszym życiu i mowie potocznej. Niemniej jestem osobą, która bardzo mało przeklina w mowie, zdecydowanie w piśmie pozwalam sobie na większe odstępstwa od normy. Nigdy nie będę cenzurować ani wygwiazdkowywać swoich wypowiedzi, ponieważ to co piszę jest częścią mnie, z którą się z Wami dzielę. Mam nadzieję, że to doceniacie. Jedynie przepraszam Was, że ostatnio nie piszę regularnie ale mam sporo na głowie i staram się to wszystko pogodzić. Ale za jakiś czas będę miała więcej czasu dla Myśli Kobiety Wyzwolonej.


Życzę Wam dobrego przyszłego tygodnia.


Buziaczki 👄👄👄✋❤

czwartek, 11 lipca 2019

Blogi zawsze niszczyły moje życie...

Odkąd pamiętam każdy mój blog kończył tragicznie pod klawiszem DELETE. Po latach wiem, że ludzie(moi znajomi), którzy je czytywali mieli problem z tym o czym ja piszę. Wielokrotnie się przekonałam, że jak używam dyplomacji to mam zyski, pewne życiowe profity, ale jak już chcę coś powiedzieć lub napisać co płynie prosto z serca i jest to tylko(podkreślam TYLKO) moja refleksja to od razu rzuca się na mnie grupa harpi i chce mnie obskubać z piórek, w które wcale nie obrosłam. Rzucają się, mają pretensje, jeszcze chwila a doczekam się jakiś rękoczynów. Kto tam ich wie 😈 Ja wiem, że wzbudzam w ludziach albo uwielbienie albo nienawiść(zdecydowanie częściej 😈 - w dłużej znajomości ze mną) do mojej osoby. Wiem! Ale moi Drodzy rozumiecie, że ja mam w ciągu doby 24 godziny do wykorzystania. Jak odetniemy od tego czas na sen(no sorry, śpię 9h bo tyle potrzebuję) to zostaje mi 15h. Jedzenie(Maassen lubi zjeść, co widać 😈), czytanie(uwielbiam to robić, zresztą każdy milioner poleca tę aktywność). Czy to nie dziwne, że każdy miliarder ma w swoim domu bibliotekę? Przemyślcie to. Odetnijmy jeszcze kąpiel(Aleksandra uwielbia się pluskać w bąbelkach) to zostanie jakieś 10h. Odetnijmy od tego czas na bloga i inne takie i już mamy 7h. Tym sposobem chcę Wam orientacyjnie pokazać, że czas w ciągu doby "zjada" się jak szalony i nie dodaje nam minut w bonusie, tylko je urywa. Do czego zmierzam? A mianowicie problem ludzi do mnie polega na tym, że albo mówię to co myślę, albo nie mam dla nich czasu bo przecież ja nic nie robię, kompletnie nic 😈 Siedzę na dupie i czekam jak mi dolary wpadają oknem wraz z gołębiem pocztowym. Chociaż wolałabym funty brytyjskie jeśli można, bo z reguły jestem zachłanna co widoczne jest w mojej wielkiej dupie, większej od mojego mniemania o sobie 😈. Widzicie moi Drodzy... blog to 10% z mojego życia. Pewne kwestie muszę wyłuskać, zachować dla siebie, bo Myśli Kobiety Wyzwolonej to nie sprzedawanie mojego prywatnego życia. Ja chcę się dzielić swoimi przemyśleniami z Wami, odczuciami i wspomnieniami. Mój brat nie miał racji, że nie mogę o nim pisać i on sobie tego nie życzy. Mogę pisać o każdym(w pewnym wyjątkach muszę zachować poprawność polityczną). Poza tym nie podaję nazwisk, osobistych przeżyć tych ludzi, o których piszę. Jeśli opisuję coś to z perspektywy mojej i tego co się wydarzyło. Nie mówię - Pani Kasia spotkała się z panią Henią i przywaliła jej w mordę za to, że pani Henia przespała się z jej mężem na pralce po świętej pamięci mamusi pani Kasi. Także wiecie, są pewne różnice, które warto dostrzegać. Poza tym zawsze wolałam pisać dla ludzi, których nie znam osobiście, czyli dla Was, ponieważ Wy nie znacie mnie osobiście, ja nie znam Was i... wtedy po prostu jest mniej żalu, pretensji i złości. Coś Was zirytuje to przestajecie to czytać i nie wracacie. Ale wiem, że wielu jest masochistów, którzy mimo odmiennych poglądów od moich czytają mnie dalej i obgryzają ze złości paznokcie, BO JAK JA TAK MOGĘ? Otóż Kotki... mogę 😇😝 Piszę to co chcę i jeśli jesteście ze mną od 5 lat to wiecie, że ten blog miał pokazać, że można robić co się chce, można dobrze się bawić, można być melancholikiem i być chodzącą skrajnością. Każdy człowiek MOŻE o ile nie jest zniewolony. Nigdy nie chciałam aby ktoś lub coś mnie ograniczało. Jeżeli się ograniczam to dlatego, że mam złe wspomnienie albo chcę się ograniczać, na rzecz czegoś innego. Wszystko trzeba rozgraniczyć, bo jak się tego nie zrobi, to wychodzą duże problemy.

Ostatnio miałam ciekawą sytuację. Jechałam sobie autobusem i nie byłam sama. Jechałam do szpitala do mojej cioci. Na przystanku widziałam moją koleżankę z niemcoznawstwa i ona też mnie widziała. Nie doszłam do niej, bo przecież byłam z kimś a poza tym dzień i sytuacja związana z tym dniem była przykra. Za dwa dni "zlikwidowała" swoją wszelaką obecność na moim Instagramie i nara. W sumie jest mi to rybka, kto mnie usuwa i dodaje, bo przesiew na Instagramie zawsze jest spory. Ale zdziwiło mnie to, bo ta dziewczyna czytała mojego bloga, lajkowała wszystkie zdjęcia, przeglądała InstaStories i nagle nara. Spojrzałam zaśmiałam się i zaczęłam oglądać słodkie króliczki na Instagramie. Takich sytuacji u każdego z nas w XXI wieku jest sporo, ale z drugiej strony to zabawne, że przejmujemy się, że ktoś skasował nas z jakiegoś portalu. Przecież skasował nas z matrixa, a nie włożył nóż w plecy i zakopał w pierwszym lepszym rowie?

Powiem Wam też kolejną zabawną kwestię z mojego życia. Na każdym studiach wszyscy byli... zawstydzeni, skonfundowani czy może lepsze słowo... zażenowani, że piszę bloga o seksie. Bo jak ja mogę o seksie? Czy się nie wstydzę? Dlaczego o seksie? Czy jestem niemoralna, zła i zepsuta? Takie pytania krążyły wśród moich pożal się Boże znajomych. Mamy rok 2019 a ludzie nadal w średniowieczu zostali. Powtarzam! Seks to najnormalniejsza potrzeba w życiu człowieka, która jest jedną z najważniejszych potrzeb w życiu człowieka. Wiecie dlaczego wiele kobiet kiedyś(choć dzisiaj oj też jest wiele przypadków) cierpiało na histerię, a mężczyźni w zakonach chorowali na raka prostaty? Kobiety nie były zaspokajane seksualnie i mężczyźni również dlatego mieli problemy zdrowotne i psychiczne(to w końcu też zdrowie). Kiedy wytłumaczyłam, a raczej starałam się wytłumaczyć to ludziom na studiach, oni nie rozumieli... w większości. Najbardziej otwartymi ludźmi byli ludzie ze stosunków międzynarodowych. Dlaczego? Nie wiem... może dlatego, że to stosunki? 😈😈😈

Dlatego ja już ludziom nie tłumaczę, wolę napisać i do kogo dotrze to dotrze. Chciałabym aby polskie społeczeństwo podchodziło do życia tak jak Holendrzy. Sporo rozmów, dużo zioła i jeszcze więcej seksu. Świat, a raczej mój kraj byłby piękniejszym miejscem. Ale niestety Polacy mają ścisłe powiązania z martyrologią, więc... wątpię, że za mojego życia coś zmieni się w mentalności moich rodaków. A szkoda, wielkie szkoda!

Blogi zawsze niszczyły moje życie... ale obecne życie nie zniszczy mojego bloga.
Tymczasem.

wtorek, 9 lipca 2019

Наслаждаться восходом багряным


W dzisiejszych czasach zapominamy o tak prozaicznych sprawach, o takich maleńkich przyjemnościach życia jakby one nie były już ważne. Wiele w nowym świecie się przeterminowało... pośpiech, internetowe znajomości, sztuczne jedzenie, alkohole bez alkoholu - teraz to wypiera to co było takie naturalne i urokliwe. Wczoraj było nowe, dziś jest chemiczne a jutro będzie sztuczne. Postęp okłamał ludzkość i TERAZ już nie istnieje. W dzisiejszym świecie MIEĆ wyprzedziło BYĆ i z miesiąca na miesiąc w tym wyścigu bierze udział coraz więcej z nas. Trochę w tym pędzie się pogubiliśmy i zbieramy dobra materialne jakbyśmy obdarowywali swoje ego trofeami aby podbudować swoją fatalną samoocenę, która została w przedszkolu(...). A gdyby tak zachwycić się promieniami słońca, które chcą przebić się przez żaluzje? Położyć się na kocu nocą, gdzieś na gęstej łące i patrzeć w gwiazdy szukając Wielkiej Niedźwiedzicy? A gdyby tak powiedzieć prosto w oczy co nas boli, zalać się łzami i... sobie wybaczyć? Może wyjść z domu z małą walizką i pojechać w nieznane porzucając wszystkie plany? Zgubić się aby się odnaleźć? A gdyby tak odejść od tej sztucznej rzeczywistości, kupić dom i zacząć prowadzić ogród? Dlaczego hamujemy się przed tym czego naprawdę pragniemy? Kłamstwo jest ciekawsze, bujniejsze w fabule i lepiej skonstruowane niż banalna, prosta prawda. Zachwyćmy się życiem choć raz! 

Każdy z nas ma coś ulubionego, co wprawia go w dobry nastrój. Każdy, Ty też.

Pamiętam jak stałam na tarasie jego domu o 5 rano, kiedy powietrze było tak nieskazitelne po burzy. Pamiętam dokładnie ten wyłaniający się las z oddali i pola. Stałam na boso, w białej króciutkiej koszulce przez, którą przebijały się sutki, a fuksjowe stringi podkreślały moje pośladki. Patrzyłam w przestrzeń przede mną, paliłam West Ice, popijałam chłodną kawę z mlekiem z trzema łyżeczkami cukru i miałam mokre... oczy. To był tak piękny widok i to cudowne powietrze. Miałam rozmazane oczy od resztek tuszu, które pozostały po upojnej letniej nocy i... czułam się tak kurewsko szczęśliwa. 


Każdy z nas ma wspomnienie. Dbajmy aby zawsze pozostało w umyśle i sercu kształtując nasze dusze. 




Tymczasem.

poniedziałek, 8 lipca 2019

Spacer, opalanie w solarium i dziwna, deszczowa aura...

Dzień dobry Wszystkim! 😇😇😇 Dzisiaj wyspałam się, mimo że miałam obrzydliwe koszmary. Zjadłam jogurt naturalny aby było lekko i wybrałam się na spacer. Przy okazji poszłam do solarium. Stwierdziłam, że poprawię sobie w ten sposób nastrój, bo raz, że jestem nieumalowana, dwa jest taka pogoda, że aż prosi się o wyprodukowanie sobie sporej dawki endorfin. Poszłam na 5 minut, aby zbytnio się nie spalić, bo niestety mam tendencję do oparzeń z racji swojej bardzo jasnej karnacji. TAK WIEM! Słońce szkodzi, solarium szkodzi, opalanie jest złe, przyśpiesza proces starzenia i etc. Ale to moja skóra, więc WHY NOT? 😈 Będąc na spacerze czułam się jak w jakimś miasteczku widmo, ponieważ nie było ludzi w pobliżu. Nie wiem gdzie oni się wszyscy podziali ale pewnie młodzi pojechali na wakacje a starsi są przed telewizorami, ponieważ pogoda nie zachęca do spacerowania, chociaż ja hmm... UWIELBIAM taką pogodę, ponieważ jest przyjemna temperatura - dla mnie oczywiście. Ale od dawna wiecie, że ja lubię inne rzeczy niż większość 😈

To mój końcowy efekt jeśli chodzi o moje włosy. Jak Wam się podoba? Ja czuję się coraz lepiej w blondzie, choć raczej po wakacjach zmienię kolor włosów, ponieważ czegoś ja w moim życiu chyba szukam ha ha ha 😈 Ale czego? Tego nawet najstarsi Górale nie wiedzą ha ha ha 😈😈😈

A wracając do dzisiejszego dnia to planuję jeszcze uskutecznić spacer z Reksiem dla zdrowotności. Będę chciała zrobić minimum godzinę albo nawet dwie jeśli Reksiowi będzie chciało się spacerować, ale pewnie tak, bo on uwielbia się wybiegać.

A Wy, opalacie się czy raczej unikacie słońca? Korzystacie z solariów czy wolicie słońce naturalne?


Trzymajcie się, przesyłam Wam oceany buziaków 👄👄👄👄👄

niedziela, 7 lipca 2019

Powrót do Łodzi :)

Dobry wieczór Wszystkim 😇😇😇 Po tygodniu odpoczynku we Wrocławiu wróciłam do Łodzi. W sumie to się cieszę, bo dzisiaj jakoś niezbyt dobrze się czułam, bo miałam mdłości i inne takie. Spokojnie nie jestem w ciąży 😈. Powiem Wam, że nawet cieszy mnie to, że jestem już w moim rodzinnym mieście i w swoim łóżeczku. Aż chce się powiedzieć, nie ma jak w domu. Home sweet home ❤❤❤

Odpoczęłam i naładowałam się pozytywną energią, co mnie napawa optymizmem. Moja rodzina się powiększyła o nowego członka rodziny, który ma na imię Dionizy/Dyzio i miauczy 😇 Dodatkowo dzisiaj Reksio(psiak mojego brata) obchodzi dzisiaj swoje 11 urodziny. Wszystkiego najlepszego piesku! ❤❤❤ Żyj długo w zdrowiu i szczęściu ❤❤❤

Czy na dzisiaj coś planuję? Na pewno chcę zabrać się za przesyłanie zdjęć na laptopa, bo nie miałam kiedy tego zrobić. Kupiłam sporo rzeczy we Wrocławiu wraz z nową walizką, ponieważ nie miałam jak tego przewieźć. Walizeczka jest mała i czerwona. Swoją drogą potrzebowałam już nowej walizki, ponieważ w piwnicy mam 3 stare i nie prezentują się już dobrze. A poza tym są to bardzo duże walizki, a ja nie mogę dźwigać. Nie pomyślcie sobie, że jestem jakąś księżniczką ale... no nie wolno mi dźwigać, ze względu na nadciśnienie i angiopatię nadciśnieniową obu oczu.

Jeśli chodzi o moje blond włosy to zakupiłam dwa produkty do włosów rozjaśnianych. Muszę Wam powiedzieć, że szampon fioletowy naprawdę działa i mój blond już nie jest taki "kurczakowy" jak był. Teraz bardzo mi się podoba i sporo komplementów zbieram. Ba! już dawno nie widziałam aby ludzie byli dla mnie tacy mili odkąd stałam się blondynką. Mała wielka zmiana a tak wiele się zmieniło.

Dobra Misiaki moje... zmywam makijaż, myję ząbki i kładę się spać, bo widzę już podwójnie. Spałam dzisiaj niewiele a na nogach jestem już bardzo bardzo długo. Ledwo żyję, ale to takie przyjemne zmęczenie.

Dobranocka ❤✋👄👄👄

sobota, 6 lipca 2019

Na leżaku z laptopem PRZECZYTAŁAM MOJE STARE POSTY :)

Dzień dobry o jakże przyzwoitej porze(13:40). Ostatni tydzień wypoczywam psychicznie jak i fizycznie, choć nie jestem zbytnio przemęczona. Aczkolwiek musiałam się zresetować i zrobiłam to doskonale. Leżąc na dosyć dziurawym leżaku postanowiłam poczytać moje stare posty, a jest ich ponad 600!!! Poczytałam i dopiero teraz widzę jak bardzo się zmieniłam, zarówno mentalnie jak i zmianie uległa moja fizjonomia. Jestem po prostu inna. Nie wiem czy gorsza czy lepsza, ale na pewno inna. Wiele też zauważyłam na co byłam ślepa. I nie do końca są to dobre spostrzeżenia. Ale pozytywne jest to, że widzę te błędy, które doprowadziły do obecnej sytuacji. Może nie całkiem ale jednak(...). Poza tym fajnie było powspominać ostatnie 5 lat swojego życia 😇.

Chciałam Was również przeprosić za to, że nie pisałam 5 dni. Wiem, że dla niektórych to sporo, ponieważ są na emeryturze i mogą czytać codziennie. Przepraszam i już się naprawiam. Obiecuję!


Tak w ogóle to już połowa 2019 roku za nami. Jak ten czas szybko mija...
Zawsze ciekawi mnie co dalej życie przyniesie, co się wydarzy i z czym będziemy musieli się zmierzyć. Właśnie dlatego, życie jest interesujące i dla każdej osoby inne. Nigdy nie ma tej powtarzalności, która na przykład występuje w The Sims. Życie ludzkie jest nieprzewidywalne, czasami szalone, niekiedy smutne i przytłaczające, ale co by nie powiedzieć JEST PIĘKNE(na swój sposób ha ha ha) 😈.



Co tam u Was? Jakieś newsy? Coś istotnego się wydarzyło?
Jak tam pogoda u Was?

Pozdrawiam Was serdecznie i dobrze(całkiem i ostrożnie) korzystajcie ze swoich wakacji i urlopów.
Buziaczki 👄👄

poniedziałek, 1 lipca 2019

Wakacje z BLONDYNKĄ, czyli moje ostatnie rozjaśnianie włosów

Dzień dobry tego pięknego, ciepłego, słonecznego dnia lipca 😇✋.

Będąc małą dziewczynką bardzo chciałam być blondynką. I po 25 latach!!! NIĄ ZOSTAŁAM.

Jakoś tego zdjęcia jest zła i światło jest złe, ale najważniejsze jest to, że widać iż mój blond jest bardzo bardzo widoczny. Dwa razy rozjaśniałam swoje końcówki, dzięki temu miałam przez  2-3 miesiące ombre, w którym czułam się bardzo dobrze. Ale zdecydowałam się na rozjaśnienie całych moich włosów, które obecnie mam do pasa. W sumie(razem z 2 rozjaśnieniami końcówek) miałam 4 rozjaśniania. Zrobiłam to stopniowo aby jak najbardziej ograniczyć zniszczenia. I póki co jest dobrze! Nic mi nie wypadło, nic się nie wykruszyło. Jedynie minusem jest ciepły odcień blondu. Niemniej wszyscy, z którymi rozmawiałam i znają się na blond włosach powiedzieli mi, że ciepłe tony po samym rozjaśniaczu są nie do przejścia. One zawsze są, więc nie ma co się dziwić.

Ogólnie jestem zadowolona, mimo że jestem trochę kurczakiem, to mnie to jakoś bardzo nie przeszkadza, ponieważ nie wiążę się z blondem na stałe i już to wiem. Blondynką chcę być w okresie wakacji, a potem kolejne zmiany. Nie, żeby mi się w życiu nudziło 😈 ale jestem w takim okresie życia, że potrzebuję ZMIAN, ZMIAN, ZMIAN. Póki co skończyłam rozjaśnianie i uzyskałam tak jasne włosy jakie chciałam. W lipcu nie przewiduję kolejnych zmian koloru włosów. Chcę zaobserwować czy będą żółknąć i czy będą osłabione. Ale mam nadzieję, że jakiś cud się zdarzy i nic takiego się nie wydarzy. Już nawet nie czuję, że rymuję.

Jakość moich dzisiejszych zdjęć jest oszałamiająco tragiczna, ale musicie mi to wybaczyć 😇😈.
Pewnie jesteście ciekawi dlaczego nie zamierzam zostać już do końca życia blondynką. A powód jest prosty - nie czuję się fenomenalnie w jasnych włosach. Czuję się przeciętnie, tak jakoś zwykło. Zbytnio blond włosy mi nie pasują, ale przynajmniej spełniłam swoje marzenie z dzieciństwa. To w ogóle było moje marzenie do tego roku. Muszę Wam o czymś istotnym jeszcze powiedzieć. Zauważyłam, że dobrze wyglądam w tych włosach jak mam na twarzy sporą tapetę, bo inaczej wyglądam mdło. Ale spokojnie Kochani! teraz pomęczę Was jakiś czas moimi blond włosami, bo warto to uwiecznić na stronach Myśli Kobiety Wyzwolonej. Instagram też trochę przepcham tymi blondasowymi(czyżby neologizm?) fociami. Życie to zabawa, a poza tym każda zmiana jest dobra.


Buziaczki 👄👄👄👄👄