niedziela, 30 czerwca 2019

WrocławLOVE

Dobry wieczór Wam Wszystkim 😇😇😇 Jestem sobie we Wrocławiu i jest mi tam bardzo dobrze. Wrocław to jedno z tych miast Polski, które uwielbiam. Lubię tutejszą architekturę, Stary Rynek i ludzi, którzy troszkę różnią się od Łodzian. Do Wrocławia mam duży sentyment, nawet bardzo duży. Pisałam już kiedyś Wam, że lubię Kraków za jego francuski klimat, Mazury za możliwość najlepszego odpoczynku, a Wrocław za tę całą poniemiecką otoczkę. Wiele tutaj słyszy się języka niemieckiego. Cudnie ❤❤❤ Warszawę kiedyś bardzo lubiłam, zresztą kilka miesięcy tam mieszkałam, ale dzisiaj to miasto jest dla mnie za duże, za szybkie choć tam czuje się życie, a nie to co jest w Łodzi. W Łodzi jest nijako, tak sobie, choć wiele osób lubi Łódź za jej nietypowy klimat. Tak! Łódź ma klimat, ale nie taki jaki lubię.

Wrocław to dla mnie fotografia w sepii. To jest takie miasto dla miłośników retro. A jak wiecie uwielbiam retro, vintage i noir. Tutaj można dobrze imprezować...ba! nawet bardzo dobrze! 😈 Jutro idę sobie na imprezę, bo odwiedziłam starego znajomego jeszcze z dawnych lat. Muszę się zresetować po tym nieciekawym(nie chcąc używać wulgaryzmów) miesiącu. We Wrocławiu jest więcej przestrzeni, można porozmawiać po niemiecku udając Austriaczkę. Uwielbiam ich akcent. We Wrocławiu jestem taka jaką w Łodzi nie mogę być. To jest coś takiego, jak założenie nowej twarzy. Nowi ludzie, nowy mały świat. Nikt mnie tam nie zna, oprócz kilku osób z reala i wirtuala... i to jest piękne. Totalna anonimowość. Czasem to bardzo lubię. To takie odprężające dla umysłu kiedy bez obawy mogę sobie iść na miasto, bez strachu, że spotkam moich wrogów, byłe miłości, czy sąsiada z mieszkania obok. To miasto ma duszę, za to je uwielbiam. Kochać nie wiem czy kocham. Raczej staram się być oszczędna w używaniu tego słowa, bo dla mnie jest zbyt intymne. Wrocław uwielbiam, może za 3 lata będę kochać ❤❤❤

Słodkich snów Wam życzę i cudownego lipca.

PS. Lubię miesiące, w których 1 dzień miesiąca przypada w poniedziałek 😈😈😈😈😈😈



Za jakiś czas wrócę do Łodzi, bo muszę kilka spraw załatwić, abym mogła pozałatwiać potem sprawy osobiste. Ale najpierw muszę skończyć 21 tekstów dla szefa mojej mamy i inne takie. Ale wiecie... lubię to, to nie ma co mówić o tym, że trzeba to zrobić 😈


Buziaki 👄👄👄

piątek, 28 czerwca 2019

ZAKUPY KOSMETYCZNE, czyli coś, co lubią babeczki najbardziej :)

Dzień dobry tego pięknego słonecznego ale nieupalnego dnia 😇. Dzisiaj przygotowałam dla Was lekki i przyjemny post, ponieważ komu by się chciało wysilać kiedy jest ciepło. W czerwcu oprócz smutnych i nieprzyjemnych dni robiłam sporo zakupów i właśnie dziś chciałabym Wam pokazać najciekawsze produkty kosmetyczne, które kupiłam. Choć oprócz kosmetyków znajdziecie w dzisiejszym wpisie sukienkę oraz biżuterię. Zapraszam do lektury!

Tutaj widzicie fragment mojej toaletki. Ale nie o tym chciałam prawić. Przedstawiam Wam świetny tusz do rzęs marki L`Oreal Mega Volume Miss Manga. Ta maskara dostępna jest tylko internetowo. A co w niej jest takiego świetnego? Nie skleja rzęs, przyjemnie pachnie, ma ruchomą szczoteczkę(dla tych z umiejętnością nadgarstka 😈), ładne opakowanie i super końcowy efekt. Serdecznie polecam. Dodatkowo cena też jest dobra, ponieważ tusz kosztuje 30 złotych, a wiadomo, że w takim Rossmannie za tusze tej marki trzeba zapłacić 50-70 złotych. 

A to perfumy, o których marzyłam! Jest to luksusowy zapach Lalique Amethyst. Perfumy kosztują 500 złotych, aczkolwiek na Notino dostaniecie je w promocji i to całkiem sporej, ponieważ ja zapłaciłam za nie JEDYNIE 100 ZŁOTYCH!!! Ten zapach jest słodki ale z nutą kwaśności, ponieważ Amethyst pachnie jak letnie czarne porzeczki, wymieszane z jeżynami, które posypane są cukrem. Jest to cudowny zapach dla miłośniczek baśniowych zapachów. Oczywiście recenzja tychże perfum pojawi się na blogu i dokładniej poznacie ten cudowny zapach. Moja objętość to 100 ml czyli bardzo dużo. Flakon jest szklany, fioletowy i bardzo elegancki. Jestem zachwycona, że posiadam już te perfumy, ponieważ ich moc, projekcja i zapach są fenomenalne. CUDO WE FLAKONIKU!

Tutaj sprawiłam sobie srebrne kolczyki z niebieskimi(wręcz granatowymi) cyrkoniami. Kolczyki są klasyczne, delikatne i ładnie prezentują się na uszkach. Jeśli myślicie o tym gdzie najlepiej kupować biżuterię to polecam YES. Za przesyłkę online nie zapłacicie ani grosza. Płacicie jedynie za produkt, który kupujecie na stronie. 

Przy okazji kupowania sobie kolczyków zakupiłam prezent dla mojej mamy na Dzień Matki. Są to również srebrne kolczyki ze sporą ilością małych cyrkonii. Kolczyki są w kształcie listów. 

Na Notino kupiłam nową paletę cieni z Makeup Revolution - Iconic 3. Jest to paleta z cieniami w kolorze nude oraz pudrowego różu. Piękna jest!

Najpiękniejsze kolory cieni, które posiadam. Szczególnie piękny efekt dają cienie pudrowo-różowe. 

Tutaj chciałabym Wam pokazać najlepszy płyn do kąpieli jaki kiedykolwiek miałam, a miałam ich mnóstwo, ponieważ uwielbiam długie kąpiele z bąbelkami. Ten różowy płyn pachnie jak guma balonowa - idealny zapach i idealna wieeeeelka piana. Króliczki Playboya byłyby zachwycone z objętości piany jaką ten płyn tworzy. To produkt z Avonu. Kosztuje jedynie 11 złotych a daje mnóstwo przyjemności. Dzieci również byłyby bardzo zadowolone. Szczególnie małe księżniczki. Ten produkt ucieszy kobiety, nastolatki i tak jak wspomniałam wyżej - małe księżniczki. 

Od zawsze lubię kupować kubki. Zawsze kupuję inny kubek... taki już mam zwyczaj. Ten kupiłam dla mojej mamy, ponieważ chciała większy kubek niż ma. Pojemność tego wynosi 450 ml. 

Ten kupiłam dla Adama. Moja mama już chciała go przechwycić ale jej nie pozwoliłam 😈😈😈 Kupiłam jeszcze 3 kubek ale nie zrobiłam zdjęcia. Z tej samej serii kupiłam kubek z liśćmi palmy, ponieważ uwielbiam ten motyw na ubraniach i przedmiotach. 

Musiałam kupić nowe pędzle do makijażu, ponieważ 3 już były takie... meh - jak to Amerykanie mówią. I ten zakup chyba zaskoczył mnie najbardziej, ponieważ jakość tych pędzli jest obłędna. Dodatkowo są tak mięciutkie, że mimo iż mam miękkie pędzle to ta miękkość mnie zachwyciła. A gdzie takie cudo? W H&M. Cena nie jest niska, ale odpowiednia dla tak cudownych pędzli. Polecam. 

A tu przedstawiam Wam mój jeden z najnowszym zakupów, a mianowicie srebrny naszyjnik z YES. Na blogu mieliście już możliwość zobaczenia na mnie ten pięknej biżuterii. Ten naszyjnik daje taki smyczkowy efekt, ponieważ lekko zwisa w kierunku biustu krzyżyk. Choć żałuję, że nie jest dłuższy. Niemniej piękny efekt daje na kobiecej szyi. 

Tu przedstawiam Wam sukienkę letnią w kolorze landrynkowego pudrowego różu. 

Sukienka jest długości midi(do połowy łydki). Tył ten sukienki jest obłędnie seksowny. Dodatkowo sukienka posiada głęboki dekolt w serek z przodu. Do tej sukienki nie trzeba nosić stanika, ponieważ ten dekolt pięknie modeluje biust i nie wiem jak ta sukienka to robi, że cycki nie rozjeżdżają się na boki tylko są ściągnięte jak przy noszeniu push-upa. MAGIC!


Mam nadzieję, że czymś Was zainspirowałam 😇😇😇 Te zakupy były naprawdę bardzo ale to bardzo udane. Każda kobieta od czasu do czasu potrzebuje wydać na siebie więcej aby poczuć się lepiej, choć ten rok dla mnie jest dobry oprócz choroby mojej cioci. Ale nie ma co zapeszać, ja jestem dobrej myśli, że ona wyjdzie z tego cało. Trzymajcie kciuki!!! 😇 Dziękuję za wszystkie miłe słowa i dobre rady, jesteście super! ❤


Macie już jakieś plany na wakacje czy urlopy? A jeśli już to wybieracie się w Polskę czy będziecie odpoczywać poza granicami Polski? Może macie jakieś miejsce do polecenia, które jest warte uwagi wg Was? 


Buziaki Misiaki 👄👄👄✋❤

środa, 26 czerwca 2019

Noc jest rajem dla duszy

Jest prawie 2 w nocy a ja słucham Quebonafide, modernizuję zdjęcia i rozmyślam o ostatnich wydarzeniach tego miesiąca. Dzisiaj uświadomiłam sobie, że nie ma sensu przejmować się innymi, nawet jeśli należą do rodziny, ponieważ bardzo często jest tak, że nie doceniają naszych starań, wysiłków i duszy na ramieniu. A w następstwie czujemy się gorzej niż się czuliśmy, bo jesteśmy po prostu WYDUPCENI i nic więcej. Każdy powinien pilnować swojego życia, dbać o siebie, a do innych podchodzić z należytym dystansem, ponieważ im bardziej się staramy, przeżywamy, przejmujemy się, tym mniej ludzi docenia to co dla nich chcemy zrobić. Zastanówcie się nad tym co napisałam i zastanówcie się nad swoim życiem i nad ludźmi, którzy Was otaczają.

Ludzie, którzy nas otaczają tworzą nas samych dlatego powinniśmy rozważnie dobierać sobie swoje towarzystwo, w którym przebywamy, ponieważ to środowisko w dużej mierze nas kształtuje. Ktoś powiedział - "Pokaż mi 5 osób, z którymi najczęściej przebywasz, a powiem Ci kim jesteś". I to jest to co chcę Wam powiedzieć. Przebywając wśród ludzi mądrzejszych od Was sami stajecie się mądrzejszymi, przebywając z ludźmi towarzyskimi zmieniacie się bardzo często w dusze towarzystwa. Analogicznie obracając się wśród ludzi negatywnych sami wpadacie w pułapkę i umniejszacie sami siebie. Tak to właśnie działa, dlatego powinniśmy sami zdecydować kogo zapraszamy do swojego życia. PRZYJACIELE to rodzina, którą sami sobie wybieramy. Zapamiętajcie to!

Ważne jest też to abyśmy unikali WAMPIRÓW ENERGETYCZNYCH, których jest naprawdę wiele. Jak ich rozpoznać mogłabym pisać w kilku postach ale dzisiaj, powiem Wam jak krowie na granicy. Są ludzie, którzy Was nie męczą i, mimo że spędziliście z nimi cały dzień wracając do domu macie tej energii tyle, że moglibyście góry przenosić. Ale są też tacy, którzy już po godzinie czy dwóch tak Was zamęczają, że wracając po 3-4 godzinach to domu idziecie spać, ponieważ jesteście wyzbyci z najmniejszej dawki energii. Znacie to, prawda? Ja znam doskonale. Tutaj muszę zdradzić Wam czego dowiedziałam się od jednej wróżki. Otóż jestem OCZYSZCZACZEM EMOCJONALNYM dlatego ludzie zdradzają mi często swoje sekrety, dzielą się smutkami i pozbywają się swojej negatywnej energii, ponieważ ja oczyszczam ich emocjonalnie, będąc sama później "oblepiona" ich złymi energiami. W związku z tym muszę psychicznie dłużej się regenerować. Jeden HUN(osoba zajmująca się wierzeniami magii hawajskiej) powiedział mi, że moja dusza jest na wskroś czysta, dlatego ludzie lubią ze mną przebywać i korzystać z mojej dobrej energii. Odczuwam często kiedy ktoś "pije" moje zasoby energetyczne i jest to naprawdę niekiedy bardzo wykańczające, inaczej! - wycieńczające. Dlaczego Wam o tym mówię? To proste. Wśród Was również są wampiry energetyczne, które żywią się Waszą energią dlatego bacznie się przyglądajcie i nie pozwalajcie aby ktoś Was psychicznie wykańczał. Ja miałam tak wielokrotnie i naprawdę później czułam się jak kosz na brudne emocje.

Noc jest rajem dla duszy, ponieważ to nocą cudownie nasze ciało i umysł się oczyszcza. Wszystko staje się łatwiejsze i przyjemniejsze do zniesienia. Oczywiście nie można zapominać, że to właśnie nocą nasze lęki zwiększają swoją objętość, ponieważ noc ma specyficzną mroczną aurę, którą niektóre osoby umieją wyczuwać. Przynajmniej ja umiem co mnie jednocześnie napawa zadowoleniem ale i przeraża. Uwielbiam noc za to, że wtedy mogę rozmyślać, przeanalizować wiele spraw, które mnie obarczały. Nocą też najlepiej mi się pisze, ponieważ mam uwolnione myśli. Nocą herbata lepiej smakuje, papieros jest mocniejszy a wino przyjemnie otula. Noc po prostu jest magiczną porą doby. Kocham noc, za to że moja energia powraca i znowu się odbudowuję. Choć nie pociesza mnie ten fakt, że Stalin i Hitler byli nocnymi markami. Podobno wielu dyktatorów i osób niebezpiecznych właśnie nocą dostawało napędu do działania. Ale wiadomo... wyjątek potwierdza regułę.

Kończąc życzę Wam spokojnej nocy i tego abyście przemyśleli swoje życie, naprawili co złe, dbali o swoje wnętrze i zastanowili się nad tym czy nie otaczają Was wampiry energetyczne. To lekcja na najbliższy weekend dla Was.

Tymczasem.


poniedziałek, 24 czerwca 2019

Jadę do Wrocławia!

Dobry wieczór! Przed paroma minutami na fanpejdżu Myśli Kobiety Wyzwolonej na Facebooku zamieściłam małą notkę. Zachęcam do przeczytania. Dzisiejszy post jest jej kontynuacją. Także zapraszam do dzisiejszej lektury.

Od prawie 2 tygodni non stop słucham o guzie mózgu(oponiaku) mojej cioci. Dużo dowiedziałam się o skutkach jakie niesie za sobą ta ciężka choroba. O objawach nie musiałam się dowiadywać bo widzę jak siostra mojej babci się zachowuje. Oponiak z obrzękiem mózgu to schorzenie zagrażające życiu. Jestem tą sytuacją i kilkoma innymi mniejszego kalibru tak przytłoczona, że potrzebuję odpoczynku od wszystkiego i wszystkich. Ciocia ma dzisiaj operację. Podobno może trwać ona 12 godzin. Boję się czy ona to przeżyje, ponieważ w tym tygodniu nastąpiło duże pogorszenie stanu zdrowia. Kurewsko mi smutno. Ale taka niekiedy jest kolej rzeczy. Druga sprawa jest taka, że mój brat nie chce żebym więcej razy o nim pisała na blogu, więc cóż... nie będę już pisała co robi, gdzie jest i etc. Uszanuję to, że sobie tego nie życzy, choć nie rozumiem co mu to przeszkadza. Nie wypowiadam się o nim źle... Trudno. Smutne jest też to, że bliscy ludzie stają się obcymi. A jeszcze smutniejsze jest to gdy obcy ludzie stają się bliskimi aby znów stać się obcymi.

W nocy nie mogłam spać, więc płakałam ze smutku, który jest w moim umyśle. Nikt mnie nie rozumie, ponieważ głęboka melancholia jest dla wielu nie do zrozumienia. Na ogół mam sporo entuzjazmu ale czasem gdy za dużo spraw złych się nawarstwia i kiedy za wiele osób "wypija" moją energię to opadam z sił i pojawia się ogromny smutek. Nie jestem gotowa na żaden pogrzeb. Jeszcze nie pozbierałam się do końca po kilku sytuacjach z 2014 roku a znów może być źle. Nie chcę tego. Jestem bardzo odważną kobietą ale czasem czuję strach, który dotyka mojego karku, jego oddech jest taki chłodny, taki nieprzyjemny. Dzisiaj jest dzień między życiem a śmiercią.

Trzymam właśnie dłoń na moim sercu i czuję takie ciepło, a w oczach zimne łzy. Dziwne to uczucie, kurewsko dziwne.



Tymczasem.

piątek, 21 czerwca 2019

Noc Kupały!

Dzisiaj przypadają dwa święta. Pierwsze to Światowy Dzień Masturbacji, a drugie to Noc Kupały lub inaczej mówiąc Noc Świętojańska albo Litha. A, żeby tego było mało dzisiaj przypada Pierwszy Dzień Lata. Także jest to wyjątkowy dzień i wyjątkowa noc w roku. Dla wielu osób Noc Kupały nie ma znaczenia i się w sumie nie dziwię, niemniej dla mnie to bardzo ważne święto, jak i dla każdej innej wiedźmy. Dwa razy na blogu pisałam o Nocy Świętojańskiej i uważam, że niepotrzebnie abym się powtarzała trzeci raz, ale z drugiej strony warto napisać dla osób, które są pierwsze raz na blogu lub dla tych, którzy nie czytali poprzednich postów. 21 czerwca przypada najkrótsza noc w roku. Jest pewna historia o Litha, a mianowicie w tę noc młodzi ludzie udawali się do lasu aby szukać kwiatu paproci. Prawda jest taka, że kwiat paproci to wymysły ludowe, ponieważ na kwiat mówiło się wtedy na waginę, której młodzi mężczyźni poszukiwali między nogami dziewic. Poza tym pisałam Wam w poprzednich postach o Nocy Świętojańskiej, że z angielska rozdziewiczyć znaczy 'rozkwiecić'. To taka mała ciekawostka. Także Noc Świętojańska to noc kiedy dziewice oddawały swój kwiat jakiemuś młodzieńcowi. Druga sprawa, o której chciałabym Wam opowiedzieć to kwestia wiedźm latających na miotłach. Podczas Nocy Kupały wiedźmy(w rzeczy samej znachorki) na łąkach i polach wyglądały jakby latały na miotłach. Ale nie latały... Co się z nimi działo? Aby się tego dowiedzieć przeczytajcie post o Nocy Świętojańskiej, który napisałam rok temu. Oczywiście, że Wam go podlinkuję http://aleksandramaassen.blogspot.com/2018/06/swietuj-noc-kupay.html . Dodatkowo w tym poście podlinkowany jest mój pierwszy post o Nocy Kupały, więc macie na dzisiaj potrójną lekturę.

Jak najlepiej celebrować dzisiejszy magiczny dzień roku?

Ubierzcie się w ten dzień w ubrania o kolorze białym lub ecru(kremowy). Magia tego dnia zadziała na Waszą korzyść. A na koniec chciałabym Wam pokazać zdjęcie siebie w nowych blond włosach.

Cudownej Nocy Świętojańskiej. Ja dzisiaj idę na dłuuuugi spacer, na małe zakupy, a wieczorem wezmę długą kąpiel, która dzisiejszej nocy ma moc uzdrawiającą. Każda wiedźma o tym wie.


Tymczasem.

czwartek, 20 czerwca 2019

CHUDA Maassen

Dzień dobry! Dzisiaj postanowiłam, że troszkę powspominamy sobie. Właśnie wróciłam ze spaceru i uznałam, że napiszę krótki post, abyście mieli co czytać i co oglądać. Także do sedna. Wiele osób zadaje mi często pytanie ile najmniej w swoim życiu ważyłam i jak wtedy wyglądałam. Otóż mam 173 cm wzrostu mniej więcej od 3 klasy liceum i wyższa już nie jestem. Ważyłam już 60, 70, 80 i 90 kilo też. A ile ważyłam najmniej? 😈 Najmniej w moim życiu ważyłam 53 kilogramy czyli miałam niedowagę. Byłam chuda owszem i było mi wiecznie zimno. Niemniej lekkość jaką czułam była niesamowita i jeszcze raz w życiu chciałabym być tak chuda. Choć jeden raz. Ale co tam po mówieniu i pisaniu. Lepiej pokażę Wam fotki. Napiszcie mi w komentarzach co sądzicie o takiej wersji mnie 😇.

To urywek z filmiki, który nakręcił mój dziadek. To był czas, w którym nosiłam luźne ciuchy.

Co jak co, ale to był czas, w którym miałam najlepsze nogi w życiu.

Jak widzicie moje włosy były bardzo przerzedzone czego nienawidziłam w tamtym czasie czyli w 2009 roku.

Ręce miałam bardzo chuda jak widzicie. Dzisiaj mam dwa razy taką łapę ha ha ha.

To chyba moje najsmutniejsze zdjęcie, spójrzcie na mój nadgarstek...


Jeśli dążycie do chudej sylwetki zawsze macie wybór, ale pamiętajcie, że po pewnej utracie kilogramów tego wyboru możecie nie mieć, bo odchudzanie będzie Wami rządziło. Ważąc 53 kilogramy wcale nie czułam się super. To był czas kiedy uważałam się za poniżej przeciętnej. Jedyny plus tak niskiej wagi przy moim wzroście był taki, że się nie męczyłam, nie przegrzewałam w upały, moja talia wynosiła 47 centymetrów - WIEM WIEM, HARDCORE. Ale najważniejsze jest to aby rozsądek nigdy Was nie opuszczał w dążeniu do "ideału".


Tymczasem.

środa, 19 czerwca 2019

GUZ MÓZGU(oponiak), 2 moich kuzynów zginęło w wypadku, wyglądam jak TRUMP...

Dobry wieczór moi Kochani. Przepraszam, że przez 5 dni nie dawałam znaku życia, ale czerwiec jest najsłabszym miesiącem tego roku, który dla mnie jest wyjątkowo dobrym rokiem. Moja ciocia(siostra rodzona mojej zmarłej babci) kilka dni temu dowiedziała się, że ma guza mózgu(oponiak). Wszyscy myśleli, że ma silną nerwicę lub demencję ale rezonans głowy wykazał guza mózgu. To zaskakująca i przerażająca diagnoza. Zatkało mnie kiedy mama przekazała mi tę wiadomość. Okazało się, że dodatkowo ma już obrzęk mózgu, który powoduje zaburzenia emocjonalne i silny stres. Jestem tak zaszokowana,  ponieważ ciocia zdrowo się odżywia, jest pełna werwy, jest w dobrej kondycji a tu taka zła wiadomość. Mam nadzieję, że poniedziałkowa operacja przebiegnie dobrze i wszystko skończy się dobrze.
Kolejna zła wiadomość jest taka, że moich dwóch kuzynów zginęło kilka dni temu w wypadku samochodowym. Byli to bracia rodzeni. Nie znałam ich osobiście, ale znałam ich matkę czyli moją ciotkę. Bardzo dramatyczne wydarzenie i z całego serca współczuję tego, bo to musi być dla matki coś strasznego.

I ostatnia sprawa jest taka, że rozjaśniłam sobie całe włosy i mam kolor jak Donald Trump. Patrzyłam na siebie w lustrze i sama z siebie się śmiałam. Mama mówi, że przesadzam i nie jest tak źle, ale za jakiś czas wkleję Wam na bloga zdjęcia i sami będziecie mogli się pośmiać z Waszej Maassen.
Ale to nie jest tragedia, ponieważ włosy zawsze można pokolorować. Bardzo mi przykro z powodu diagnozy siostry mojej babci i ze śmierci moich 2 dalszych kuzynów. Dlatego też przez 5 dni potrzebowałam zresetowania mojego umysłu abym mogła znowu coś tutaj naskrobać. Mam nadzieję, że rozumiecie zaistniałą sytuację i nikt nie będzie z Was zły, że nie piszę i Was zaniedbuję. Potrzebuję trochę czasu na zebranie myśli, wyciągnięcie wniosków z tych sytuacji, które nastąpiły. Nie jest mi w ogóle do śmiechu. Jeszcze powinnam wspomnieć o tym, że Adam miał mały wypadek na rowerze i się poturbował. Wczoraj miał tomograf głowy ale na szczęście wszystko jest dobrze. Bardzo się martwiłam i nie przeżyłabym gdyby mu się coś stało.

Poza tym, ja się martwię o moich przyjaciół. Minął ponad rok od ciszy z Magdaleną, a ja ją wspominam i rozmawiam z mamą o niej. Mam nadzieję, że wyzdrowiała i, że jest bardziej szczęśliwa. Za Lady Blond też tęsknię. Ona myśli, że ludzie którzy wchodzą na Insta a nie mają z nią kontaktu to jej nie lubią, a mają czas na przeglądanie tego co robi. Mam czas, owszem mam. Ale to nie tak, że jej źle życzę, bo milczę. Milczę bo mnie jej problemy przerosły i musiałam zniknąć aby nie zwariować. Wtedy nie byłam gotowa na to wszystko. Muszę sobie to poukładać, przemyśleć. Układam swoje życie i ulepszam aby było lepiej. Teraz nie mogę skupić się na innych ludziach, co jest dosyć brutalne ale zrobiłam to tylko dla mnie samej i mojego samopoczucia. Nic nie jest takim jakim się wydaje. Myślę też o Majce i o tym, że zepsuła naszą przyjaźń, tylko dlatego bo ma faceta. Nagminnie tak postępowała, że spychała mnie na bok jak była z kimś w związku. Teraz mam kontakt z Kingą i ta relacja jest dobra bo bezpośrednia i nikt sobie nie słodzi. Szczerość jest najważniejsza.


Mam nadzieję, że zaspokoiłam Waszą ciekawość na temat co u mnie się dzieje. A dobra... pochwalę się. Mój brat Wojtek został jednym z najlepszych studentów. Bardzo się cieszę i podziwiam jak on sobie radzi i to wszystko godzi - samotne mieszkanie, pracę, studia, szkołę angielskiego i jeszcze znajduje czas na teatr. Podziwiam!


Trzymajcie się Kochani i samych słonecznych dni Wam życzę. Tymczasem.

czwartek, 13 czerwca 2019

Pruderyjne, niezadowolone BRZYDKIE ŁABĘDZIE

Przez chwilę zastanawiałam się jak nazwać te kobiety, o których będzie dzisiejszy post. Ale po 3, no może po 5 minutach uznałam, że najlepszą nazwą dla nich będą - BRZYDKIE ŁABĘDZIE.
Pewnie każda z Was zna choć jedną koleżankę, która nigdy nie grzeszyła urodą, ba! po prostu była brzydka. Dajmy sobie spokój z tymi eufemizmami i kulturalnymi ozdobnikami. Dla mnie kobiety dzielą się na 3 kategorie jeśli chodzi o wygląd zewnętrzny. Na ładne, brzydkie i charakterystyczne. Ale dzisiaj będzie post o tych z kategorii BRZYDKIE, ale dobrze zrobione. Krótko mówiąc - BRZYDKIE ŁABĘDZIE. Każda z Was moje drogie Panie ma wśród swojego towarzystwa typową brzydulę, która po latach zmieniła się nie do poznania. Nowe cycki, nowe usta, nowe zęby, nowy nos, nowe włosy, podciągnięte powieki, a to wszystko dzięki diecie zmieniającej rysy twarzy 😈😈😈. Bardzo nie lubię jak kobiety "całkiem zrobione" wypierają się ingerencji chirurga w swój wygląd. Nos po operacji plastycznej można nie rozpoznać u kobiety ale cycki i usta tak, ponieważ sztuczny biust z reguły jest bardzo bardzo jędrny, sutki stoją non stop, zaś usta zawsze przypominają bożonarodzeniowego karpia, albo waginę napompowaną pompką przeznaczoną do takich praktyk.

W swoim życiu poznałam kilka kobiet wypełnionych silikonem, kwasem hialuronowym, botoksem, po liftingach, sringach i innych sztucznych procesach zagrażających zdrowiu i życiu. I wszystko byłoby dobrze, ponieważ nie mam nic do tego, że ktoś poprawia swój wygląd chirurgicznie ale irytuje mnie zachowanie tych zmienionych paniuś, które najpierw były potworzycami. Na początku były z reguły niepewne ale za to pełne kompleksów. Od zdjęć uciekały, bo przecież były brzydkie, dziś selfie pogania selfie, a wyginaniu się przed lustrem nie ma końca. Dzisiaj chcą uczyć mody, zdrowego trybu życia a co gorsza moralności. Kiedyś chciały dostawać komplementy a dzisiaj gardzą nimi, ba! gardzą ludźmi, którzy te komplementy prawią.

- Pięknie wyglądasz :)

+ Nieee... no coś Ty, wstałam dopiero z łóżka. (ma na sobie błyszczyk, tusz do rzęs i uczesane włosy)

- Całuśne te usta masz, wiesz? :)

+ Jak możesz tak mówić, wypierdalaj niżu społeczny, jestem damą, a nie dziwką, wypierdalaj.

- Piękny makijaż, cudnie :)

- Hueheuheu no dokładnie, to wszystko sprawka make-upu.


Nieumiejętność przyjmowania komplementów, brak podstawowych zasad kultury osobistej, niepewność(w końcu było się potworzycą, więc sztuczny wygląd w lustrze nigdy nie pomoże), pruderia, niezadowolenie, wyżywanie się na mężczyznach i ludziach. Wystarczy, że raz poznacie BRZYDKIEGO ŁABĘDZIA a wiele razy zostaniecie zlani ciepłym moczem. W tych kobietach nadal tkwi niepewność, której nigdy się nie nauczą, ponieważ doskonale wiedzą, że ludzie chwalący ich obecny wygląd chwalą umiejętności chirurga a nie ich naturalne piękno. Poza tym BRZYDKIE ŁABĘDZIE to niewolniczki kwasów i botoksu, ponieważ po pewnym czasie na nowo muszą się powypełniać aby uzyskać "piękno" choć piękną nigdy nie będą, ponieważ to potworzyce w maskach wypełniaczy.

Moje Kochane nie to jest najgorsze, że te kobiety są sztuczne, nawet nie to, że brzydkie(no nie każdy rodzi się piękny), ale to, że BRZYDKIE ŁABĘDZIE są pruderyjne i w głębi pozostają tymi brzydulami, które cierpią na niedowartościowanie, niepewność i głęboki smutek połączony z pretensją do życia.

Pamiętam jak w jednym komentarzu jeden z Was(Grzesiu pozdrawiam) napisał, że te botoksy, liftingi to są drogie rzeczy. Owszem! To wszystko jest drogie, więc BRZYDKIE ŁABĘDZIE najczęściej dają dupy, ponieważ warami obciągary się przecież cechują, kradną na przykład, biorą hajs od bogatych starych albo studiują prestiżowe kierunki najczęściej prawo, medycynę czy jakieś kosmetologie. Przecież ktoś musi za to wszystko zapłacić.

Dzisiejszy post skierowany jest dla kobiet(y) sztucznych, niezadowolonych z życia, z pretensjami do losu za ich brzydkie facjaty i wady. To nie post o kobietach po zabiegach medycyny estetycznej i po operacjach plastycznych, które mają do siebie dystans i są normalne z zachowania a nie zaburzonymi, pruderyjnymi, niezadowolonymi BRZYDKIMI ŁABĘDZIAMI. Nigdy nie potępiałam chirurgii plastycznej i kobiet zmieniających się. Ja potępiam zmianę charakteru po operacjach "upiększania". Żałuję, że tym BRZYDKIM ŁABĘDZIOM nie można wkleić nowego mózgu, nowego systemu nerwowego i dokleić im uśmiech. Czy widzieliście uśmiech?! U nich?! Nie! To jest właśnie to. One się nie uśmiechają, bo są złe na życie, złe na brzydotę, złe na facetów, a poza tym kwas hialuronowy i botoks im na to nie pozwala. Zawsze zostaną gorzkie wewnątrz, ponieważ to wnętrze wydobywa z nas piękno a nie sztuczne dodatki. Chodźmy te panie dosztukowały sobie włosy z końskiego ogona to nic nie pomoże, bo zaiwaniają sztucznością. Sorry ❤😈😈😈😈😈😈


Tylko dystans nas uratuje, żelki i dobry szampan i uśmiech! Uśmiechajcie się moje PIĘKNE ŁABĘDZIE i PIĘKNE SOKOŁY! Uśmiechajcie się i nie zapominajcie, że piękno to takt, urok osobisty, intelekt i charyzma. Wszystko można sobie dokleić, doczepić, ale urokiem nikt Was nie zaszczepi, nikt nie obdarzy intelektem i nikt nie spowoduje, że będziecie charyzmatyczni. Z tym się trzeba urodzić, żadna super szkoła Wam tego nie da, ani co rusz nowe zdjęcia na Instagramie z modnymi hashtagami. To wszystko trzeba mieć w sobie. Najpierw pokochajcie siebie, potem ktoś pokocha Was, nawet jeśli będzie to pies.


Tymczasem.

wtorek, 11 czerwca 2019

Nowa seria na blogu czyli STORY TIME

Dzień dobry moi Drodzy 😇 Wczoraj mieliście okazję przeczytać pierwszy post z mojej nowej serii na Myślach Kobiety Wyzwolonej, a mianowicie post ze STORY TIME. Mam nadzieję, że moja opowieść sprzed kilkunastu lat Wam się spodobała. Co jakiś czas będę dzieliła się z Wami moimi historiami z życia. Także zapraszam do polubienia bloga Myśli Kobiety Wyzwolonej na Facebooku oraz do wpadania na mojego Instagrama, na którym dosyć sporo się zawsze dzieje, a zdjęć jest od groma. Zachęcam, bo dzięki temu będziecie na bieżąco i nie przegapicie ani jednego postu na blogu. 

Wczorajszy wpis bardzo przyjemnie mi się pisało, ponieważ musiałam wrócić do moich nastoletnich lat i oczywiście do gimnazjum. Lubię sobie powspominać i zajrzeć w umysł mnie 13-letniej. Do wczorajszego postu mam szczególny sentyment, ponieważ ta historia nie była opowieścią jednego dnia czy jednej nocy, ale historią, która trwała 3 lata. To naprawdę szmat czasu. Bardzo zmieniłam się fizycznie ale przede wszystkim psychicznie od tamtego czasu. Wiele też nauczyłam się o sobie. Po wielu latach wiem, że to co się wydarzyło było nam potrzebne do życia w obecnym czasie i z obecnymi problemami. Także życie nie jest takie bezsensowne jak czasem je postrzegamy. Pamiętajcie gdy Szatan zamyka wszystkie drzwi, Bóg otwiera okno. 

Dzisiaj chciałam tylko napisać taki krótki post informacyjny, ponieważ mam sporo do roboty w domu, a mianowicie muszę posprzątać swój pokój, bo burdel mam nie z tej ziemi. Chcę też zrobić przegląd z moimi ubraniami, ponieważ jest tego tak dużo, że się zgubiłam ha ha ha. Muszę się napić zimnej wody, bo serducho wali mi jak nigdy. Pamiętajcie aby się wietrzyć, chłodzić i często opłukiwać chłodną wodą w takie upały jakie są teraz w Polsce. Nie można dopuścić do przegrzania organizmu, ponieważ może być niebezpiecznie. Dbajcie też o swoich braci mniejszych, które wymagają szczególnej opieki i uwagi.

Buziaki. 

poniedziałek, 10 czerwca 2019

Kochałam geja - STORY TIME #1

Dzisiaj opowiem Wam pewną historię z mojego życia, która wydarzyła się kilkanaście lat temu. Miałam lat 13 i regularnie uczęszczałam do kościoła. Taak... byłam kiedyś gorliwą katoliczką. Dacie wiarę?! 😈 Ale było tak. Na jednej z niedzielnych mszy ukazał się moim oczom chłopak młody jak i ja wtedy. Był brunetem o ciemnych, orzechowych oczach. Spodobał mi się od razu. Często widywałam go w niedzielę, ale nigdy ze sobą nie rozmawialiśmy.
Minęły wakacje i nastał nowy rok szkolny, a także nowa szkoła - GIMNAZJUM. I wtedy znowu go zobaczyłam - W mojej klasie?! Obiekt moich westchnień na najbliższe 3 lata życia!!! Byłam podjarana jak każda typowa nastolatka. Choć ja odbiegałam znacznie od bycia typową nastolatką. No ale nieważne. Dosyć szybko z Tomaszem się zakumplowaliśmy. Był inteligentny, mądry, miał specyficzne poczucie humoru i był kujonem, a ja wtedy bardzo uwielbiałam ludzi, których wyróżniała właśnie ta cecha. Lubiliśmy się, ale nigdy nie zwracał na mnie uwagi w taki sposób jak na kobietę się zwraca. No w sumie byłam przeciętną nastolatką bez grama makijażu, chuda jak patyk, bez tyłka, bez cycków, ubierającą się w koszulkę, rurki i buty sportowe. Wyróżniałam się dobrymi ocenami i wzorowym zachowaniem, nic więcej. Dwie klasy gimnazjum byłam po uszy zakochana. Uczyłam się aby mu się przypodobać. Pod koniec drugiej klasy POWIEDZIAŁAM MU, ŻE GO KOCHAM. Niestety... odrzucił moją miłość. Powiedział, że nigdy w ten sposób nic do mnie nie czuł. Oj... zabolało jak cholera. Całą noc przepłakałam i postanowiłam zostać kimś innym, a mianowicie uwodzicielką najbardziej zarozumiałą w całej klasie, która zakocha się w kimś zupełnie innym. Zakochałam się w Bartoszu o rok starszym od wszystkich w klasie, ponieważ jeden rok kiblował. Miał blond włosy, błękitne oczy, ciało z siłowni, świetnie się ubierał, opalał w solarium i miał blizny na przedramionach, które zrobił z miłości i wielkiego bólu. Polubiliśmy się, aż pewnego dnia pani wychowawczyni posadziła go ze mną. Nauczył mnie być zabawną, wyzwolił moje poczucie humoru, otworzył na sprawy seksu i uczynił mnie lepszą wersją siebie. Kochałam go jeszcze mocniej niż Tomasza, ale do wyżej omawianego bruneta miałam specjalny sentyment.

Mijały lata, a Tomasz został lekarzem(teraz specjalizuje się na psychiatrę), a Bartosz został Super-Sprzątaczką, ponieważ założył firmę i radzi sobie z tego co wiem bardzo dobrze. Niebawem się żeni z moją koleżanką z gimnazjum, która oczywiście nie należy już do grupy moich kumpelek.
Pewnego dnia Tomasz dodał zdjęcie na Instagrama i dodaje tak systematycznie. OKAZAŁ SIĘ GEJEM. Uff... jaka ulga. Myślałam, że odrzucił mnie bo ze mną było coś nie tak, a on okazał się homoseksualistą. A co tyczy się Bartosza, to nigdy nie powiedziałam mu, że go kocham, bojąc się powtórki z sytuacji nr jeden. I tak... taka ta moja historia była.

Dzisiaj wiedząc jak wygląda życie powiedziałabym Bartkowi co czułam, ale dziś nie czuję do niego już nic i życzę mu szczęścia z tą wredną wywłoką, która udawała moją koleżankę 😈😈😈 Barek na pewno wie, że go kochałam, bo Kaśka na pewno mu opowiedziała, ale cóż... było minęło i dziś są to dla mnie 3 zupełnie obce osoby, które kiedyś były tak bliskie. Wiem, że na pewno drugi raz nie weszłabym do tej samej wody i na nowo nie zaprzyjaźniłabym się z nimi, ponieważ ta trójka mnie wiele nauczyła, skorzystałam z lekcji i koniec. Ten epizod w życiu się skończył i teraz jest nowe. Tomasz nauczył mnie wyrażania siebie poprzez pisanie, Bartosz wyzwolił ze mnie wariatkę, śmieszkę i erotomankę, a Kaśka paradoksalnie nauczyła mnie tego, że słabszym się pomaga. Życzę tej trójce wszystkiego dobrego, nie mam pretensji, nic mnie już nie boli i niech im się żyje jak najlepiej.

Kochałam geja...😇 Pewnie taki był mój los, pewnie dlatego w moim życiu pełno osób z LGBT, pewnie dlatego szanuję inność. Pewnie dlatego, bo chcę aby każdy zaznał szczęścia.


Tymczasem.

piątek, 7 czerwca 2019

Dzień SEKSU

Dzisiaj przypada jedno ze świąt nietypowych, a mianowicie DZIEŃ SEKSU. Do dziś nie wiedziałam, że takie święto istnieje ale faktycznie sprawdziłam i jest. Celebrujecie z kimś czy na własną rękę? 😈 Ja jestem zdania, żeby dzień święty święcić, więc... 😈. Swoją drogą ciekawa jestem genezy Dnia Seksu. Czemu akurat 7 czerwca a nie 13 lutego, aby bardziej zaostrzyć Walentynki. Mnie frapują takie dziwne sprawy, ale co poradzić, jak nic nie poradzę, prawda? 😈

Dla mnie każdy dzień jest dobry na seks jeśli ma się z kim, ma się gdzie i ma się kiedy. Dlatego jeśli te trzy punkty Wam się zgadzają, to po cholerę dalej czytacie ten post - DO ROBOTY 😈😈😈.

Instrukcji dobrego i pewnego seksu chyba nikomu pisać nie muszę, co? 😈

Mam zasadę - 3K czyli kino, kolacja, kopulacja. Polecam mężczyznom, dzięki temu macie 99% pewności, że tego dnia poruchacie. Zawsze się sprawdza, chyba że partnerka jest bardzo oziębła, jest dziewicą albo... serio to u kobiety powodów NIE może być od pierdyliarda, więc C`est la vie jak to Francuzi mówią.

Ale jak się nie ma co się lubi to bywa jak w Pokerze - trzeba mieć dobrą rękę.



Miłej zabawy albo z kimś albo z samym sobą, bo czemu nie 😈❤❤❤


Tymczasem Kociaki ✋❤👄👄👄👄👄👄👄👄👄👄👄👄👄👄 Muaaaaaaaaaaaaa.

środa, 5 czerwca 2019

Krwawa historia o ścinaniu głów

Pamiętacie jak w kilku(no dobra, może w dwóch) postach opowiadałam Wam historię chokerów? Na pewno moi stali Czytelnicy pamiętają. Ale dla tych, którzy nie pamiętają, albo są zbyt leniwi aby przelecieć(taak! 😈) moje stare posty napiszę na szybkiego, bo troszkę mi się spieszy(śpieszy i spieszy to dwie wymienne formy... tak tylko dla czepliwych oznajmiam 😈). Choker to ta tasiemka, obróżka na szyi kobiet noszona w 2016-2018 roku. Same chokery mają już kilka wieków, ponieważ były noszone przez paryskie arystokratki i paryskie kurwy. Ale pewnie dziwicie się o co chodzi z tytułem dzisiejszego postu. A mianowicie główna historia chokerów dotyczy ścinania głów żołnierzom. Kobiety aby okazać hołd zmarłym przewiązywały sobie wstążeczki na szyi. I ot co, taka to krwawa i krótka historia. Tak krótka jak odrąbanie głowy... chyba to krótko trwa, nie wiem nie praktykowałam 😈😈😈 Sorry ale mam taki dzisiaj zjebany nastrój, że rzucałabym kurwami na lewo i na prawo. Ale inteligentni ludzie dużo kurwują(kurwią też ha ha ha 😈). I nie wierzcie ludziom mówiącym, że damy i dżentelmeni nie bluźnią, bo nie przystoi. Taka osoba chyba nawet nie stała koło damy czy szlachcica. Mogę wypowiedzieć się jako kobieta - Damie wszystko przystoi 😈. W tym poście chciałabym właśnie poruszyć tematykę bluźnienia... nie, tak na serio to chciałabym wrócić do chokerów, które jak po latach 90 szybko się pojawiły tak szybko zniknęły. A szkoda, bo to bardzo zmysłowy dodatek do kobiecego image. A Wy lubicie chokery?
W sumie napisałam wszystko co chciałam dzisiaj napisać, ale zaczęłam od dupy strony ha ha ha. Ale cóż bywa. A jeśli chodzi o "rzucanie mięsem" to jest to bardzo oczyszczające zajęcie serio. I nie uwierzę, że Humphrey Bogart i Marilyn Monroe sobie nie zabluźnili. Ale w tym to mistrzynią była Sophia Loren i Kalina Jędrusik. To moje dwie ikony po Marilyn, które są dla mnie kwintesencją kobiecości. Bardzo seksowne, inteligentne i apetyczne kobiety, które lubiły kurw(ienie)owanie 😈. Swoją drogą muszę Wam napisać historię życia seksualnego Kaliny, bo to musi być zachowane na Myślach Kobiety Wyzwolonej. Kto jak kto, ale ta kobieta uwielbiała seks i nigdy się z tym nie kryła. Chcecie?


A teraz znikam, bo muszę jeszcze kilka spraw ogarnąć i wstać o 9. Pffff... Nienawidzę wstawać tak wcześnie, bo mnie kurwica łapie. Ale cóż czasem nie ma wyjścia. W ogóle to muszę się zapisać na studia i też to jeszcze nocą ogarnę, napiję się herbatki bo coś mi nie tak. Swoją drogą pękło mi naczynie w gardle i nawet nie pytajcie od czego, bo to aż zabawne 😈 Dzisiaj miałam doła i to strasznego. Wyszłam w domu i wróciłam do domu, ale ja po prostu byłam nieprzytomna jakaś dzisiaj. Te upały "siadają" mi na głowę ha ha ha. Poza tym bardzo cieszę się, że Pani Krystyna się odezwała bo się martwiłam ❤❤❤ I chyba na dzisiaj tyle. Nie będę przedłużać, bo czasem lepiej skończyć szybciej. Hahahahahah czy tylko mi się wydaje, czy ja jestem jakaś dzisiaj niedojebana? ❤😈😈😈 Znikam Kochani, buzia 👄👄👄👄👄👄👄👄👄✋

wtorek, 4 czerwca 2019

Bądźcie mężczyznami jak Rick Blaine z Casablanci

Jako miłośniczka retro nie mogłam odmówić sobie obejrzenia "Przeminęło z wiatrem", "Śniadania u Tiffany`ego", "Sabriny" i kultowej "Casablanci". Żyjąc w XXI wieku, będąc dzieckiem lat 90 i kochając filmy retro czułam zawsze pewien konflikt ze światem, który teraz mnie otacza. Dzisiaj mamy e-papierosy, mleko bez laktozy, piwo bez alkoholu, pieczywo bez glutenu, zamiast seksu cyberek z kimś przypadkowym, kobiety wypełnione silikonem i kwasem hialuronowym i mężczyzn, którzy nie wiedzą czego chcą, kobiety traktują jak chipsy na półce w sklepie, a z flirtem to chyba nie mieli nigdy do czynienia. Taki to nowoczesny XXI wiek, a świat i ludzie jak z tanich podróbek Diora.

Wiecie za co kocham filmy z lat 40? Za to, że mogę podziwiać piękne, naturalne, kobiece i bardzo urocze kobiety oraz takich mężczyzn jakich nie znajdę w tych czasach, w których przyszło mi żyć. Dzisiaj takich mężczyzn, prawie, że nie ma. Nawet odważyłabym się powiedzieć... NIE MA. Dzisiaj mamy facetów. Tak postęp okłamał ludzkość. Powiecie - Czasy się zmieniły, moda przeminęła i etc. Ale czy kultura osobista się przeterminowała, czy flirt wyginął, bo seks stał się wszędzie dostępny, czy jedzenie, które nie ma smaku, nie pozbawia nas przyjemności życia? Co poszło w XXI wieku nie tak, że takie oczywiste sprawy stały się tak błahymi? Ale nie to jest najgorsze... najgorszy postęp dotknął ludzi. Kobiety... czemu tak rzadko chodzą w sukienkach, czemu na uroczy komplement mówią - "To banalne, ja taka nie jestem, siema", czemu kobiety stały się takie męskie. A mężczyźni(dzisiejsi faceci) czemu nie umieją flirtować... dzisiaj powstają szkoły flirtu, seksu, podrywania a kiedyś to było takie naturalne, takie soczyste, seksowne. Ah... dzisiaj mężczyźni nie całują kobiet w dłoń, bo a - to staroświeckie, b - kobiety nie umieją się zachować w trakcie takiego gestu, c - faceci nie są już odważni, jak ich znacznie lepszy odpowiednik - mężczyzna.

Jednym z moich ulubionych filmów retro, w którym można się zachwycić nad męskim zachowaniem jest "Casablanca" i jej główny bohater męski Rick Blaine, który był zawsze pewnym siebie mężczyzną, eleganckim, wyrafinowanym, czasami nawet chamskim i bardzo zabawny na swój sposób. Mężczyzna z poczuciem humoru nawet czarnym, brutalnym, ale z humorem to skarb. On wiedział jak walczyć o kobietę, jak ją na nowo zdobyć. On nie mówił, że mu się nie chce, że nie warto, że ona nie jest zainteresowana. On sprawiał, że kobieta stawała się z tygodnia na tydzień bardziej zainteresowaną. Intelekt, pewność siebie, elegancja, poczucie humoru, czasem szorstka powierzchowność i umiejętność flirtu to krok ku uwiedzeniu kobiety na całe życie. Banał? ale jakże trudny do znalezienia w naszych czasach.

Dzisiaj aby przykuć uwagę potrzebne są usta z języczkiem, kiedyś wystarczyło przeszywające spojrzenie.

Mam nadzieję, że Panowie czytający dzisiejszy post zastanowią się nad swoim zachowaniem i spojrzą w głąb siebie. Jeśli jesteście sami a chcielibyście wielkiej miłości to zastanówcie się co jest nie tak w Was, nie w kobietach. Krzywdzącym i głupim jest myśleć, że jest się kryształowo czystym a wszyscy inni są źli. Zaczynajmy od siebie, następnie spoglądajmy na błędy innych. Ta zasada jest ponadczasowa i na pewno dobra.


A kobietom życzę aby odnalazły kobiecość, nie czuły strachy przed byciem nią, ponieważ to cudowna przygoda na całe życie. Kobieta to istota wielowymiarowa, fascynująca i warta do odkrycia. Warto się przekonać.



Tymczasem.

poniedziałek, 3 czerwca 2019

Nowa Kampania Jack Link`s Beef Jerky

Dzień dobry Kochani! Dzisiaj chciałabym przedstawić Wam nowy produkt na rynku spożywczym. Mowa jest o Jack Link`s Beef Jerky. Jest to suszona wołowina prosto z Brazylii. Ponad tydzień temu otrzymałam paczkę z nową kampanią marketingową, w której wzięłam udział. Zapraszam do dzisiejszego postu.

Do testowania dostałam 9 opakowań suszonej wołowiny, niemniej uważam że w każdym opakowaniu powinna być zdecydowanie większa ilość kawałków aniżeli była.

Jeśli chodzi o smak produktu, a to jest przecież najważniejsze... był ok. Dla mnie jest to w porządku przekąska, choć zadka mi nie urwano. Dla mojej mamy ta przekąska była zdecydowanie za słodka. Nie wiem jak moja mama to zrobiła ale czuła w tej wołowinie ananasa. Zerknęłam na skład, a w nim znajdował się PROSZEK ANANASOWY. Ot co, taka ciekawostka. Mojemu dziadkowi ta suszona wołowina w ogóle nie smakowała, dla mojej koleżanki była zaś dobra. Pozostałe osoby miały mieszane zdanie. Ale jeśli chodzi o mnie to na pewno sama tego produktu bym nie zakupiła ani nie zakupię, bo mimo że lubię słone przekąski to ta nie jest dla mnie, ponieważ jest troszkę za słodka. Niemniej muszę wspomnieć o Reksiu(pies mojego brata) był zachwycony i aż uszka stały na sam dźwięk otwierania Beef Jerky. Reksio był zachwycony! Może ta przekąska bardziej sprawdziłaby się dla psiaków aniżeli ludzi? Producent powinien to przemyśleć.

Tak wyglądała paczuszka, która do mnie przyszła.

A w niej 9 opakowań suszonej wołowiny.

Ogólnie produkt jest OK. Opakowania są dobrze zilustrowane, otwarcie również dobre, zapach piękny, sama wołowina względnie dobra jak na mój gust smakowy. Wadą natomiast jest ilość jak dla wróbla, nikt się tym zbytnio nie naje ale wiadomo to przekąska a nie posiłek pełnowymiarowy ha ha. I dla zdecydowanie producenci żywności powinni przystopować z dodawaniem do wszystkiego CUKRU. Wszędzie tylko cukier i cukier. To producenci żywności hodują nam cukrzycę - niestety.

Jack Link`s Beef Jerky dostępny jest już od kilku dni w Żabkach, także skosztujcie, bo być może Wam ta suszona wołowina bardzo przypadnie do gustu. Ja nie jestem koneserką wołowiny, więc pewnie dlatego na mnie wrażenia zbytnio ten produkt nie zrobił. Ale cieszę się, że miałam przyjemność jej skosztować, bo wiem, że sama bym jej nie zakupiła.


Jack Link`s Beef Jerky w iście indiańskim stylu!

sobota, 1 czerwca 2019

Tylko wariaci są coś warci!

Dzień dobry! 😇 Dzisiaj piszę o normalnej porze dla zwykłych śmiertelników, ponieważ chciałabym aby wszyscy zdążyli dzisiaj przeczytać, a nie na przykład jutro. Także aby nie przedłużać zapraszam na dzisiejszy post.

Mamy dzisiaj Dzień Dziecka i, mimo że mam już 25 lat to hoduje w sobie wewnętrzne dziecko. Pisałam już o tym kiedyś w Dniu Dziecka. Także zapraszam do cofnięcia się do moich postów z 1 czerwca. A dzisiaj chciałabym Wam powiedzieć, że nie ważne czy mamy 10 lat czy 50. Zawsze powinniśmy mieć w sobie ten pierwiastek dziecka czy to czytając baśnie Andersena czy to naprawiając kran sąsiadce. Nie myślcie co ludzie o Was powiedzą, co świat na Waszą wewnętrzną młodość powie i co inni pomyślą. Ludzie to ludzie. Nie znają Was, nie mają pojęcia co przeżyliście. Liczy się tylko to co Wy o sobie wiecie. Bądźcie gdzieś w głębi duszy dzieckiem i miejcie gdzieś, że innym to przeszkadza. Ja o to nie dbam tylko żyję tak jak chcę, robię na co mam ochotę i mam w głębokim poważaniu to, że inni nie rozumieją mojego działania i sposobu myślenia. Hodujcie w sobie dziecko i nie przejmujcie się jeśli cały świat jest przeciwko Wam i uważa Was za wariata. Pamiętajcie, liczy się to co czyni Was szczęśliwymi. Nic więcej.

Tymczasem przesyłam Wam buziaki i szczere oceany uśmiechów 👄❤✌