piątek, 30 grudnia 2022

Podsumowanie 2022 roku

Dobry wieczór Kochani 😇😇😇! Skoro już jestem szyjnie usztywniona to postanowiłam, że chociaż zrobię coś pożytecznego i napiszę post na Myślach Kobiety Wyzwolonej. A nie będzie to byle jaki post, ponieważ będzie to podsumowania mijającego roku, czyli 2022! Zapraszam do dzisiejszej lektury 😊. 





Moi stali Czytelnicy pamiętają, że obecny rok 2022 przywitałam z mamą i z dziadkiem w sukience w złoto-srebrne cekiny, którą kupiłam sobie na zabawę sylwestrową, która się nie odbyła, ponieważ bywa tak, że ludzie mają w tyłkach plany innych, a przede wszystkim czas innych ludzi. Styczeń tego roku nauczył mnie tego żeby unikać ludzi, którzy mówią A, a nie mówią B. Jeśli ktoś nie szanuje mojego czasu i moich przygotowań, to... tacy ludzie nie są mi do niczego potrzebni. Nawet do chrzanu tarcia - jak to moja babcia mawiała 😅. Z drugiej strony cieszę się, że spędziłam ostatnią noc roku właśnie w taki sposób, ponieważ był to już ostatni Sylwester mojego dziadka (*). 


Luty 2022 poskładał mnie totalnie, ponieważ w tym właśnie miesiącu zmarł mój dziadek. Niemniej tak czułam, że dziadka koniec wielkimi krokami się zbliża, ponieważ był w fatalnym stanie. Zresztą pamiętacie posty na ten temat. Bardzo przykre to było. Jednak jestem zadowolona z jednego, a mianowicie z tego, że dożył naprawdę pięknego wieku, bo 82 lat. Chciałabym móc tyle żyć zachowując sprawność psychiczną i fizyczną. Oby mi to było dane. 


Marzec 2022 był nienajgorszy. W tym miesiącu dowiedziałam się, że mój brat wprowadza się do mnie i do mamy. Wojtek 4 lata mieszkał sam, ponieważ gdy skończył liceum wyprowadził się z domu i żył na własny rachunek. W marcu też rozpoczął się remont pokoju dziadka. Uważam, że była to najlepsza decyzja tego roku. Najlepsza! I najbardziej też efektowna 💚💖. 


Kwiecień 2022 był dobrym miesiącem tego roku, ponieważ dużo wychodziłam na miasto i spędzałam czas z moimi przyjaciółkami. W tym miesiącu moja głowa odpoczęła od chorowania i od śmierci dziadka. Tego właśnie potrzebowałam, oczyszczenia mojej głowy i relaksu. Udało mi się. 


Maj 2022 był bardzo trudnym miesiącem, ponieważ dowiedziałam się wielu "rewelacji", które spowodowały, że naprawdę moja energetyka była na najniższym poziomie. Trudny miesiąc!


Czerwiec 2022 to czas kiedy to remont się zakończył. Pokój dziadka był tragiczny, a stał się naprawdę stylowy i nowoczesny. To była dobra zmiana, ponieważ każdy z nas poczuł się w domu lepiej. Jeśli źle się dzieje w Twoim życiu, to przemaluj sobie pokój. Działa! 💚


Lipiec 2022 był dobry, ponieważ Dionizy już na stałe się do nas wprowadził i moje największe marzenie z dzieciństwa się spełniło. Marzyłam aby mieć KOTA. Od zawsze kochałam te zwierzęta i w końcu mam puchatego, białego czworonóżka, który po prostu jest Super Kotem 😺.


Sierpień 2022 był zdecydowanie najgorszym miesiącem tego roku dla mnie, ponieważ problemy po śmierci dziadka się nawarstwiły i generalnie nie mogłam spać, jeść i żyć. Sprawy spadkowe mnie tak przygniotły, że chyba nie było dnia w sierpniu kiedy to bym nie płakała. 


Wrzesień 2022 był znośny, kilka spraw się wyjaśniło i było lepiej niż mogłam się spodziewać. Ten miesiąc nauczył mnie, że zawsze znajdzie się wyjście z trudnej sytuacji i nie należy popadać w paranoję i niszczyć sobie zdrowia stresem. 


Październik 2022 roku był dziwny i stresujący, ponieważ jedna sytuacja z najważniejszą osobą w moim życiu mnie załamała. Trzy dni płakałam jak bóbr! Nigdy nie widziałam się w takim stanie 😅. Teraz się z tego śmieję jak o tym pomyślę i o płakaniu na podłodze przy łóżku jak aktorka z telenoweli tureckiej. Serio... teatr mój widzę ogromny XD.


Listopad 2022 roku to był czas kiedy trochę miałam roboty, oj... zmęczyłam się solidnie. Tego też miesiąca przekonałam się na kogo mogę liczyć i kto pomógłby mi w każdej sytuacji. Dziękuję 😘😘. Dziękuję K. i A. 💕.


Grudzień 2022 to czas kiedy było stabilnie i bardzo przewidywalnie. Nic tragicznego się nie wydarzyło, oprócz tego, że na sam koniec tego roku zaczęłam mieć zawroty głowy, skoki ciśnienia i generalnie chujowe samopoczucie w związku z tym. 








Rok 2022 był rokiem nienajgorszym, ale do dobrego to mu wiele brakuje. Generalnie tak 6/10 😂😆. 


Zdrowie 6/10
Miłość 8/10
Finanse 2/10






Czego nauczył mnie ten rok? Na pewno tego, że nic nie jest na zawsze, nasz ciepły i bezpieczny kurwidołek w końcu przestaje istnieć i trzeba się solidnie zmęczyć. 2022 pokazał mi też ile siły psychicznej drzemie we mnie. Szczerze? Nie spodziewałam się, że jestem aż tak silną osobą. Ten rok uświadomił mi też to, że ktoś może nie wyglądać na kogoś, a może być tą osobą. To było rozczarowujące i bardzo bolesne uczucie. Także - SPODZIEWAJ SIĘ NIESPODZIEWANEGO! 






Czy zmienił mnie 2022? Czy zmieniłam się fizycznie i psychicznie? 


Na pewno uświadomiłam sobie, że z każdym problemem można walczyć i można naprawdę wyjść cało z ogromnych problemów, które dobijają i niszczą okrutnie. Dałam radę i jestem z siebie dumna.

Psychicznie jestem trochę silniejsza niż byłam. Czuję się mocna. 

A fizycznie? Zapuściłam już sporo swoich naturalnych włosów, dostałam 3 siwe włosy (!!!), nie miałam żadnych drastycznych zmian w wyglądzie. Kilka centymetrów spadło mi z bioder i z talii, ale dosłownie kilka. Przez te stresy... . Koloru włosów nie zmieniłam ani razu 😅😅😅.


Generalnie 2022 to dla mnie rok próby. Rok tego czy dam radę, czy jestem silna i czy można mnie zgnieść. Było trudno, nie powiem, że nie, ale dużo się nauczyłam o sobie. W tym roku nie o ludziach, a o sobie. 









Złe dni zawsze przeminą, a te dobre? Te dobre, zawsze mogą nadejść. 


Tymczasem.


Wasza Aleksandra 💋💋💋💋💋💋💋💋💋💋💋💋💋💋💋💋💋💋💋💋💋💋






wtorek, 27 grudnia 2022

Nie chwal dnia przed zachodem słońca...

Nie mam siły pisać, ale postanowiłam, że coś napiszę. 


Chciałoby się powiedzieć ŚWIĘTA, ŚWIĘTA I PO ŚWIĘTACH. I tak jest już w rzeczy samej. Moje święta były bardzo spokojne, spędzone z mamą i z kotem. W Drugi Dzień Świąt Bożego Narodzenia przyjechał mój brat. Wszystko niby było dobrze, ale w Wigilię od godziny 7 rano miałam zawroty głowy. Zbytnio się nie przestraszyłam, ponieważ zawroty głowy były tylko przy zmianie pozycji z leżącej na stojącą i przy zmianie ułożenia głowy. Także... pomyślałam, że może tylko zawiałam sobie uszy wychodząc z domu po umyciu włosów. Niestety wczoraj zmierzyłam sobie ciśnienie i miałam bardzo wysokie. Dzisiaj jak obudziłam się to po śnie moje ciśnienie wynosiło 160/100. Nie jest to ciśnienie zagrażające życiu, ale zdrowiu jak najbardziej. Z nadciśnieniem jest tak, że nie boli, ale daje bardzo nieprzyjemne objawy typu: zawroty głowy, bóle głowy, mdłości, zaburzenia równowagi, kłopoty z koncentracją, otępienie i wiele innych problemów w obrębie głowy. Generalnie jest przejebane. 

Większość ludzi bierze leki na nadciśnienie i nie mają już z ciśnieniem problemów. Oczywiście muszą te leki brać do końca życia, bo jest to choroba przewlekła i w większości przypadków już na zawsze. Jeśli chodzi o mnie to wiele lat zmagałam się z nadciśnieniem typu skaczącego czyli w jednej chwili mam 120/70, aby za moment mieć prawie 180/100. Takie nadciśnienie jest bardzo niebezpieczne, ponieważ może spowodować zawał, udar lub wylew. Od 2016 roku leczę swoje nadciśnienie i jest oczywiście różnica z tym co było, ale niestety od czasu do czasu skoki ciśnienia mi się przytrafiają. Niestety los chciał, że zaczęło się w Wigilię i trwa do teraz. Jeśli dzisiejszy post będzie chaotyczny to przepraszam, ale zbytnio nie mogę się skupić, bo pęka mi głowa. 


Nie ukrywam, że jestem bardzo zmartwiona, ponieważ nie mogę zachorować na coś związanego z ciśnieniem i trafić do szpitala, a miałam moment, że dzisiaj w nocy zastanowiłam się nad wezwaniem pogotowia. Oczywiście zastanawiałam się co mogło wywołać skoki ciśnienia. Pomyślałam, że może to iż ostatnio za późno przyjmowałam moje leki na nadciśnienie, a te lubią być przyjmowane o stałej porze. Pomyślałam też o przecukrzeniu i przebodźcowaniu ludźmi. Oczywiście, może być tak, że sód lub woda zatrzymały się w organizmie i ciśnienie nie spada - już kiedyś miałam podobną sytuację, że przez zaburzenia wodno-elektrolitowe ciśnienie utrzymywało się na wysokim poziomie i nie spadało, mimo zażywanych leków. Tak jak mówiłam... przejebane. 


Martwi mnie też to, że niebawem Sylwester i Nowy Rok, a ja czuję się źle. Nie chcę wejść w nowy rok z problemem zdrowotnym, bo wiem, że to mnie bardzo przyblokuje i zdołuje, a ja nienawidzę narzekać. Przykro mi, że niektórzy ludzie nie umieją uszanować tego, że chciałam spędzać samotnie święta z moją mamą i oczywiście z kotem. Jedna osoba napisała mi sarkastycznie, że uwielbia taki brak odzewu na jej wiadomości. Zabawne, bo moje zawsze lekceważyła i nawet nie pytała jak się czuję. No, ale tak to jest jak ludzie mają problemy z dupy i widzą tylko czubek własnego nosa. Zresztą dla mnie to nie istotne, bo mnie takie różne bzdury śmieszą i szczerze? mam to w dupie. Najbardziej szkoda mi tego, że ostatnio przygotowałam dla Was różne teksty do przyszłych postów, a nie wiem kiedy teraz napiszę nowy post. Wiecie, ze skokami ciśnienia jest tak, że w pewnym momencie czujecie się jak najbardziej normalnie kiedy to ciśnienie nie przekracza normy, aż nagle SKOK i "umieracie". Takie wahania bardzo męczą organizm, bo czujecie się dobrze, źle, dobrze, źle, stabilnie, źle, tragicznie. Totalny mix odczuć! 


Wielu z Was zna osoby chorujące w ich otoczeniu na nadciśnienie i często pytacie mnie jak rozpoznać po osobie, że coś złego się dzieje. Otóż... to proste, ponieważ nadciśnienie widać w oczach. Oczy są wtedy mętne, smutne, niekiedy przekrwione, lekko przymknięte. Ciało blednie, a twarz się zaczerwienia. Człowiek przy wysokim ciśnieniu może odpowiadać nieskładnie i być bardzo rozkojarzony. Dodatkowo ludzie stają się przy skoku ciśnienia nerwowi, bo organizm buzuje. Także, ta choroba jest bardzo nieprzyjemna i wcale nie taka łatwa do leczenia jak inni mówią. 




Kończąc, tak sobie przypomniałam, że 5 ostatnich dni paliłam papierosa elektronicznego, do którego nie włożyłam nowego filtra i troszkę liquidu waniliowego przez przypadek wypiłam... . Nie wiem czy to mogło w jakimś stopniu wpłynąć na obecne skoki ciśnienia. Nie wiem, ale jak macie wiedzę w tym temacie to poproszę o radę. Będę wdzięczna. 








Czuję się źle, ale może jeszcze nóg nie wyciągnę. Jak dobrze pójdzie. 




Tymczasem. 

poniedziałek, 26 grudnia 2022

10 ŚWIĄTECZNYCH FAKTÓW O MNIE

Dobry wieczór w 2 Dzień Świąt Bożego Narodzenia! 😇🎄🎅💫🙏



Z tego miejsca chciałabym Wam życzyć zdrowia, spokoju, miłości, pieniędzy i samych pięknych chwil. Mam nadzieję, że tegoroczne Święta Bożego Narodzenia upłyną Wam w ciepłej, przyjemnej atmosferze. Wiem, że każdy od świąt oczekuje czegoś innego. Ktoś pragnie spędzić te trzy dni w roku z rodziną, ktoś marzy o samotnych świętach lub w gronie tej jednej najważniejszej osoby. Spędźmy ten czas tak jak chcemy, tak jak pragniemy, tak jak potrzebujemy. 


Zdrowych i spokojnych Świąt Bożego Narodzenia. WESOŁYCH ŚWIĄT! 😇😇😇😘😘😘💫🎄🎅





W tym wyjątkowym dniu przygotowałam dla Was wyjątkowy post o 10 świątecznych faktach o mnie. Zapraszam do dzisiejszego świątecznego postu! 💋😇😇😇






1. NIENAWIDZĘ BARSZCZU CZERWONEGO I SAŁATKI WARZYWNEJ


- Jeżeli chodzi o najbardziej znienawidzone potrawy świąteczne to właśnie nienawidzę barszczu czerwonego i sałatki warzywnej. Dla mnie te potrawy są po prostu niejadalne. Bleeeeeeeee! 😖😵


2. HOLIDAY 


- Jeśli miałabym wybrać mój ulubiony film na czas Świąt Bożego Narodzenia to właśnie byłby to HOLIDAY. Oglądałam go z 10 razy i chyba nigdy mi się nie znudzi. A poza tym Jude Law 💛. 


3. MĘDRCY ŚWIATA, MONARCHOWIE


- Jako dziecko nauczyłam się wszystkich polskich kolęd i znam je do dzisiaj. Moją ukochaną jest MĘDRCY ŚWIATA, MONARCHOWIE. Uważam, że to jedna z najpiękniejszych kolęd jaka istnieje. 


4. CICHA NOC PO NIEMIECKU


- Jeżeli sprawa tyczy się tej kolędy to również ją lubię, ale w wersji niemieckiej. Gdy chodziłam do gimnazjum bardzo dużą wagę przywiązywałam do nauki języka niemieckiego. Był to przedmiot i zarazem język, który przychodził mi bardzo łatwo. Dlatego też na lekcję z języka niemieckiego przed świętami postanowiłam nauczyć się śpiewać Cichą noc po niemiecku. Do dzisiaj to potrafię i czasami w okresie świąt pozwalam sobie pod nosem ją zanudzić. 


5. ZERO SMUTKU, ZERO PROBLEMÓW, TYLKO DOBRE WIBRACJE


- W trzy dni świąt nigdy nie rozmawiam o problemach, nigdy się nie smucę i nie pozwalam sobie, ani innym na psucie mi tych wyjątkowych dni w roku, ponieważ to nie czas i nie miejsce na to aby narzekać, rozmawiać o problemach, a co gorsza o PRACY. Zawsze staram się spędzić te świąteczne dni na celebrowaniu życia, spędzeniu czasu z najbliższymi, oglądaniu świątecznych filmów, jedzeniu pyszności, słuchaniu i śpiewaniu (mimo, że talentu w tym nie mam) kolęd. W tych dniach bardzo rzadko korzystam z telefonu i z Internetu. Jedynie mam stały kontakt z Adamem, choć chcę aby on miał czas na to aby móc spędzić jak najwięcej czasu ze swoją mamą, gdyż dużo pracuje i ten czas ma ograniczony. Także zawsze chcę aby mógł się skupić na sprawach domowych, na swojej mamie, a ja na swojej rodzinie. Mnie jak najbardziej taki podział odpowiada. Także w święta u mnie są tylko dobre wibracje i nie ma miejsca na smutki. To radosny czas i dosyć magiczny, ponieważ im lepiej przeżyjecie Wigilię i dwa dni Bożego Narodzenia tym lepsze przyjdzie do Was w podzięce za wdzięczność jaką macie w te trzy dni w roku. 


6. JAKO JEDYNA Z RODZINY LUBIĘ KOMPOT Z SUSZU


- W mojej rodzinie oprócz mnie nikt nie lubi kompotu z suszu. Natomiast ja go ubóstwiam i koniec końców wypijam wszystko. Lubię jego smak i zapach, no po prostu poezja. 


7. DZIELĘ SIĘ OPŁATKIEM, ALE GO NIE ZJADAM


- Z racji tego, że szanuję tradycję to dzielę się z moją rodziną opłatkiem, ale go nie zjadam. Uważam, że to jest jak najbardziej osobista sprawa każdego człowieka czy chce czy nie chce zjeść opłatek będący na wieczerzy wigilijnej. Zatem co dzieje się z moim opłatkiem? Sprawa jest oczywista - nie wyrzucam! Oddaję zazwyczaj mojej mamie, która go zjada za mnie. 


8. KOCHAM ŚWIĄTECZNE ZAKUPY, CHOINKĘ I MILIONY KOLOROWYCH ŚWIATEŁEK


- Jestem przeszczęśliwa w okresie grudnia kiedy to mogę rzucić się w wir zakupów i kupować bez końca. W tym roku tak nie było, ale i tak było pięknie. W pokoju stołowym nie miałam choinki tylko ozdobę z żywych choinkowych gałązek przyozdobioną światełkami w tonacji ciepłej. Mój brat u siebie w pokoju ma dwie żywe choineczki w wersji mini, a ja mam u siebie malutką białą choineczkę ubraną na różowo, ozdobioną światełkami w tonacji zimnej. 


9. SERNIK TO NIE CIASTO DLA MNIE


- Wiem, że ludzkość szaleje za sernikiem, ale ja do takich osób nie należę, ponieważ moje serce jest tylko dla szarlotki. Niemniej tego roku moja mama kupiła tak cudowny sernik królewski, że nigdy lepszego nie jadłam. Żaden domowej roboty sernik nie smakował właśnie jak ten kupiony w cukierni PUTKA. Pyszotka! 


10. TRZY ETAPY ŚWIĘTOWANIA 


- Od lat w moim domu jest tak, że Wigilię spędzamy w gronie najbliższych domowników w naszym mieszkaniu. Tego dnia nigdzie się nie wybieramy tylko świętujemy razem. Niestety nie ma już dziadka, babci ani Reksia. W tym roku spędziłam Wigilię z moją mamą i moim kotkiem Dionizym. Mój brat miał być z nami, ale niestety zmuszony został pojechać do Poznania. Bardzo żałuję, że nie było go ze mną, z mamą i Dyziem. Za rok nie pozwolę aby ktoś zaburzył nasze plany, no way! 💪😘😘😘 W Pierwszy Dzień Świąt Bożego Narodzenia zawsze wybierałam się do mojej chrzestnej, lecz w tym roku się nie wybrałam z mamą, ponieważ chciałyśmy spędzić święta same. I było bardzo dobrze! W Drugi Dzień Świąt Bożego Narodzenia zawsze spędzaliśmy czas w domu w łóżkach oglądając świąteczne filmy i grając w gry takie jak Chińczyk czy Monopol. Natomiast w tym roku Wojtuś będzie z nami tego dnia, ponieważ pociąg ma rano do Łodzi z Poznania, więc bardzo się cieszę, że chociaż uda mu się przyjechać na trzeci dzień świętowania. No i tak przedstawiają się trzy etapy świętowania w moim domu.








Mam nadzieję, że czegoś nowego mogliście dowiedzieć się o mnie i o moich świątecznych zwyczajach. Mam nadzieję, że Wam się podobało 😇😇😇. No i mogliście też mnie lepiej poznać. Już dawnooooo nie pisałam o kolejnych faktach o mnie, a wiem, że bardzo lubicie takie posty. Także, ta daaam! 😁









Wesołych Świąt Kochani! Niech Wam się szczęści, bądźcie zdrowi, szczęśliwi, najedzeni! 😇😇😇




Świąteczne buziaczki dla Was! 💋💋💋💋💋💋💋💋💋💋💋💋💋💋💋


Aleksandra 


poniedziałek, 19 grudnia 2022

Wielu (naprawdę wielu!) facetów nie rozumie słowa NIE

Zbierałam się już do tego postu od kilku dobrych tygodni. Aż w końcu dziś przyszedł ten moment aby właśnie zamieścić taki, a nie inny wpis na Myślach Kobiety Wyzwolonej. Miarka się po prostu przebrała. Ja mam anielską cierpliwość, ale i ja czasem mam po prostu DOSYĆ. 



Mam 29 lat, mieszkam w Polsce i jestem kobietą. Bloga prowadzę od 2014 roku i od tego czasu jestem zasypywana różnymi wiadomościami na blogu, na Facebooku i na Instagramie. Instagram przoduje w ilości wiadomości do mnie. Tego po prostu jest tak dużo, że nie sposób wszystkim odpisać. Wszystkim. Wszystkim facetom. Tak! Zdecydowana większość moich obserwatorów, fanów, czytelników to mężczyźni. Posty o fetyszu stóp, metodach na powiększanie biustu i o tym jak ważna jest kobiecość przyciągnęły na MKW rzeszę napalonych facetów, którzy po prostu nie panują nad swoją chucią i nad tym co piszą. Mam mnóstwo wspaniałych fanów-mężczyzn, którzy umieją prowadzić normalne, interesujące rozmowy i zachowywać się dobrze do kobiety, którą nigdy nie widzieli w realu. Ale... ale mam także takich obserwujących, którzy po prostu myślą, że jak kobieta pisze o stópkach i pokaże na zdjęciu swój obfity dekolt to od razu umówi się z nimi na randkę, ciacho czy seks w parku. To jest po prostu niefajne, ponieważ to, że kobieta ma duże cycki (przy małych jakoś im tak nie odwala), duży tyłek, mocniejszy makijaż, lubi swoją seksualność i jest zmysłowa nie oznacza, że od razu myśli non stop o seksie. Otóż moi drodzy wcale tak nie jest. Kobieta to nie przedmiot, nie rzecz, nie element waszej osoby. Nie jest też waszym ozdobnikiem podczas bankietów czy innych uroczystości. W wielu sytuacjach tak niestety myślicie. Będąc w klubie go-go uważacie, że hostessy, promotorki i tancerki to wasze zabawki. Nie, to nie są zabawki, to po prostu kobiety, które wykonują swoją pracę w jak najbardziej profesjonalny sposób. Dla nich to gra i praca, dla was ma być to dobra zabawa. To, że wasza sąsiadka nosi krótkie spódniczki, duże dekolty i niebotyczne szpilki nie oznacza, że macie prawa rzucać w jej stronę obraźliwe komentarze. Bardzo często kobiety pracujące w uniformach pragną od czasu do czasu założyć coś co podkręci ich kobiecość. Smutne jest to, że zamiast ładnego komplementu słyszą takie wulgarne odzywki. Niestety kobiety od pokoleń traktowane były w sposób niegodny, a prawda jest taka, że gdyby nie kobieta to nigdy nie byłoby was na świecie, bo to kobieta was urodziła i wychowała, pielęgnowała, dbała o was. 





Na Instagramie regularnie od jednego Araba dostaję wiadomości, że jestem jego miłością i etc. Irytuje go to, że nie odpisuję mu na jego zaczepki. Jednego łysego gościa zablokowałam, ponieważ pisał do mnie tak wyuzdane teksty, że miałam go już naprawdę dosyć. Teraz pisze do mnie jeden z was, którego zaczynam mieć dosyć, ponieważ chyba nie rozumie słowa NIE. Pisanie notorycznie kobiecie, że ma piękne usteczka, oczka, nosek, sexy cycki, piękne krągłe kształty, nosi koroneczki, majteczki i generalnie zajebista dupeczka to po prostu nic innego jak bycie natrętem. Przypominam raz jeszcze, że nie jestem koronką, majtkami, cekinowymi stanikami tylko kobietą, bloggerką, która chce aby kobiety podkreślały swoją kobiecość i nie wstydziły się siebie, bo kobiece ciało jest cudowne. To, że noszę dekolty i obcisłe ubrania nie oznacza, że pragnę być otaczana przez grono napaleńców myślących jak zaspokoić swoją chuć. Noszę kobiece ubrania bo to moja ekspresja i dobrze tak się czuję. Nie noszę tego dla kogoś, tylko dla siebie. Od wielu lat kocham tylko jednego mężczyznę i jest dla mnie najważniejszy. Faceci zawsze wiedzieli, że jestem flirciarą, ale to nie oznacza, że rzucam się na wszystkich, którzy mają kiełbasę między nogami. No litości! 


Mam nadzieję, że ten post coś wyjaśni i rozjaśni coś trochę w umysłach niektórych. 








Tymczasem. 


niedziela, 18 grudnia 2022

Nawet nie wiecie jak się cieszę

Minęła już połowa grudnia co napawa mnie optymizmem, ponieważ jak najszybciej chciałabym zakończyć ten rok, a raczej jego drugą połowę, która była dla mnie po prostu SŁABA. Może bardziej niż słaba, choć nie określę jej w taki sposób, bo w moim życiu miałam zdecydowanie gorsze lata niż rok 2022. Ten był całkiem niezły jeśli chodzi o moje zdrowie, finansowo był dla mnie totalną, ale to totalną katastrofą, zaś uczuciowo był dobrym rokiem. Podsumowując 6/10. 


Nawet nie wiecie jak się cieszę, że niedługo dostanę czystą kartkę i będę mogła coś poprawić (tak mniemam) i ulepszyć w swoim życiu. Bardzo bym chciała, ponieważ nie ma co ukrywać, ale mam co naprawiać, o co zadbać, co poprawiać, uleczać i zmieniać. Generalnie mam bardzo dużo spraw, które powinnam poprawić w swoim życiu. Jak ktoś patrzy z boku to tego nigdy nie dostrzeże, ale ja wiem co mówię. Nie chcę póki co mówić o co chodzi, ale mogę na przykład powiedzieć o tym, że chciałabym wziąć się za swoje zdrowie. W tym roku nie mogłam narzekać, ponieważ nie licząc kilku sytuacji to czułam się dobrze i jestem za to bardzo wdzięczna 💫💖✨🌟. Niemniej ostatnie badania (jakiekolwiek) robiłam w 2019 roku, więc jak na osobę, która jest przewlekłe chora (mam na myśli nadciśnienie) to bardzo źle, ponieważ powinnam przynajmniej raz w roku wykonać morfologię. Dlatego tak sobie postanowiłam, że chciałabym ogarnąć WSZYSTKIE sprawy związane z tematem zdrowia w nadchodzącym nowym roku. I to jest jedna kwestia, którą mogłam się na dziś z Wami podzielić. O innych sprawach nie wiem czy chcę mówić, a na pewno nie w tym poście. Jeśli uznam za stosowne podzielić się z Wami to się podzielę. 





Od przyszłego roku wiele się w moim życiu zmieni i... tak naprawdę to wszystko, ale o tym będziecie się sukcesywnie przekonywać z każdym kolejnym miesiącem na Myślach Kobiety Wyzwolonej. Potrzebuję po prostu REWOLUCJI w moim całym, ale to całym życiu. W ogóle zamierzam napisać osobny post na ten temat, więc musicie chwilę poczekać na te informacje 😊😊😊. Ale pamiętajcie, że jeśli długo czekacie na coś dobrego, to nigdy nie czekacie na to za długo 💋. 









Tymczasem. 


środa, 14 grudnia 2022

Można tęsknić za kimś każdego dnia i nadal być szczęśliwym, mimo że nie ma go już w Twoim życiu

Poznałam Magdalenę w 2013 roku kiedy to postanowiłam zacząć uczyć się w Studium Kosmetycznym mgr Iwony Tomas. Pamiętam doskonale ten dzień kiedy to poszłam zanieść dokumenty z moją babcią. Byłam wtedy ubrana cała na czarno, w sukience byłam. Pamiętam taką dziewczynę, która kompletnie nie nadawała się do zawodu kosmetyczki i malowała po prostu TRAGICZNIE, pamiętam taką Basię, która prawo jazdy zdała za 16 razem (tak było, nie kłamię 😅😅😅), pamiętam taką pulchną, wysoką laskę, która miała łaskotki na ustach - gdy malowałam jej wargi błyszczykiem to nie mogła powstrzymać śmiechu, pamiętam taką Natalię, która została wdową w wieku 25 lat, pamiętam Agnieszkę, która teraz podbija Warszawę 😀😀😀 i pamiętam ją... Magdalena miała na imię. Weszła spóźniona na zajęcia z fizjoterapii i nie miała notatek. Zaproponowałam, że pożyczę jej mój zeszyt aby uzupełniła notatki z zajęć. Była jak życie, jak cygańska piosenka, jak śmiech, jak radość, jak krew tętniąca w żyłach. Po prostu była życiem. Rzadko spotyka się kogoś kto ma tak olbrzymi urok osobisty, seksapil, radość z życia i taki radosny sposób bycia jak ona. Była dobrym kierowcą, miała przepiękny słodki głos Elfa, umiała śpiewać i grać na gitarze choć nigdy nie było mi dane usłyszeć jak gra. Była kobietą totalną, piękna, zmysłowa i szalenie wesoła. Byłyśmy jak siostry. Była jak siostra. 







Minęło prawie 10 lat od tamtego czasu, a ja pamiętam ten etap mojego życia w bardzo dokładny, ba! w szczegółowy sposób. O pewnych osobach nie sposób zapomnieć. Są ludzie, którzy wchodzą do naszego życia gdy ich nie zapraszamy, mieszają w nim, dają nam niespotykaną radość, a potem... a potem trzeba się rozejść. Przyjaźń z Magdaleną była piękna, ale trudna, bo w tamtym okresie byłam zupełnie inną osobą niż jestem teraz. Kompletnie inną. 

To było tak dawno, a ja pamiętam nasze wypady do Portu (czyt. Port Łódź) gdzie chodziłyśmy po sklepach jak szalone, testowałyśmy kosmetyki i perfumy w Sephorze, gadałyśmy o facetach, paliłyśmy Black Devile czekoladowe, słuchałyśmy na cały regulator disco polo w jej Golfie i włóczyłyśmy się po nocach, aby móc zrozumieć życie. Jakie to były piękne czasy. Kurwa, jakie to były piękne czasy! 

Najbardziej w głowie utkwiła mi jazda autem w jej rodzinne strony. Pamiętam jak pięknie zostałam przyjęta przez jej rodzinę, pamiętam kuchnię, kawę po turecku, ciasto, no po prostu bardzo to było wzruszające i pisząc łza mi się w oku kręci. To naprawdę było piękne przywitanie. Nigdy tego nie zapomnę. Nigdy też nie zapomnę podróży do Pabianic. Byłyśmy w kinie i w centrum handlowym. Kocham Pabianice, bo mają swój niepowtarzalny klimat, mimo że tak wiele osób nie wypowiada się o tym mieście z zachwytem. Tylko ja i moja babcia lubiłyśmy to miasto 💖. 






Wszystko co dobre kiedyś się kończy. I tak też było i w tym przypadku...


Jeden telefon, jedna rozmowa telefoniczna po pijaku zrujnowała wszystko. 


Tak mnie słowa Magdaleny dotknęły, że nie mogłam oddychać, nie mogłam już nigdy spojrzeć jej w oczy i nigdy się z nią zobaczyć. Jeśli słowa mogą zaboleć to właśnie te tak uczyniły. Spaliły moje serce.


Wyjęłam kartę SIM z telefonu, przecięłam na pół i zmieniłam numer telefonu. To była szybka akcja. Za wiele nie myślałam, tylko to zrobiłam. 

Czy można zakończyć przyjaźń jednego wieczoru? Można. 





I tak minęło 5 lat kiedy to słuch o Magdalenie zaginął. Nie rozmawiałam z nią, nie słyszałam, niemalże ktoś mógłby pomyśleć, że o niej zapomniałam, ale jest zupełnie inaczej. Nigdy o niej nie zapomniałam i zawsze ciepło wspominam ją w rozmowach z moimi przyjaciółkami i moją mamą. Magdalena była dla mnie jak siostra, więc łącząca mnie z nią więź była naprawdę silna. Nie rozumiałam jej zachowania, jej słów, które wypowiedziała do mnie, do swojej przyjaciółki, do swojej siostry. Zabiła coś we mnie, ale i ja zabiłam coś w niej. Odeszłam, zniknęłam, odrzuciłam. 


Co byłoby gdybym po jej słowach się zaśmiała i rzuciłam mimochodem, że zadzwonię jak wytrzeźwieje? Pewnie kontakt by się nie urwał, pewnie by wiele się złego i dobrego wydarzyło, bo tak jak powiedziałam przyjaźń z nią była piękna, ale i bardzo trudna. Panna i Rak to niesamowicie toksyczne połączenie, które powoduje taką jazdę, jakiej żadne połączenie znaków Wam nie zapewni. Niemniej na pewno byłoby ciekawie. Choć nie ukrywam, że w tamtym czasie nie byłam gotowa na taką przyjaźń. Nie miałam w głowie poukładanych wielu spraw i na wiele rzeczy nie byłam gotowa. Moja świadomość wtedy była niska, ale teraz? Teraz jest zupełnie inaczej. 



Jest rok 2022 i wewnątrz mnie walka ustała. Wybaczyłam jej te potworne słowa, które wypowiedziała pewnej feralnej nocy przez telefon będąc upitą w cztery dupy. To piękne uczucie poczuć spokój, wolność i brak żalu. Żal jest zły, jest niepotrzebny. Jestem 29-letnią kobietą i przez te kilka lat wiele się o sobie nauczyłam, wiele doświadczyłam, wiele chwil przeżyłam i mam większe (zdecydowanie!) doświadczenie życiowe niż wtedy. Wtedy też nie znałam się na ludziach jak teraz. Zmieniłam się i... bardzo ciekawi mnie to czy Magdalena się zmieniła. Co jeśli jest totalnie inną osobą niż była? Przecież ja się zmieniłam, to ona z pewnością też. Czy umiałybyśmy ze sobą rozmawiać? Czy ona czasem wspomina, czy czasem tęskni? Jestem ciekawa jej życia. 







Pewnego dnia, a raczej pewnej nocy tego roku spotkałam pewną dziewczynę. 
W pewnym miejscu niedostępnym dla wielu niewtajemniczonych. 
Patrzę i nie wierzę, patrzę i wytężam wzrok. 
Czy to ona, czy to Magdalena? 
Magdalena, Rak, brunetka, ciemne oczy, solidny cyc, ale ten głos... taki jak nie jej. Nie, to nie może być ona. Przecież miała słodki głos, jak Elf, jak anioł, jak radość życia. A ten? Ten jest jak żyletka, jakby piła whisky zagryzając trzema paczkami fajek. Nie... i ona cała, taka jakaś inna. Zmieniona. 






Można tęsknić za kimś każdego dnia i nadal być szczęśliwym, mimo że nie ma go już w Twoim życiu. 


Nie wiem czy spotkałam moją Magdaleną, czy to po prostu przypadek. 
Ale przecież Maassen nie wierzy w przypadki. 


Muszę pomyśleć.






Tymczasem. 


poniedziałek, 12 grudnia 2022

Październik 2022 oczami MotorOLI, czyli... świąteczne ozdoby, paczka z Rossmanna, CZMP, Stawy Jana, spotkanie na mieście, złoto i Dracula (60 zdjęć!!!)

Dobry wieczór Kochani😃! Przychodzę dzisiaj do Was z Waszą ulubioną serią na Myślach Kobiety Wyzwolonej. Dzisiaj pod lupę weźmiemy październik tego roku. Działo się! 😃😃😃😎😈😏





W Action jest mnóstwo świątecznych dekoracji. A to przecież październik! Najbardziej spodobał mi się Mikołaj i Bałwanek. Jak Wam się podobają?




Kto jak kto, ale ja kocham się w uszkach 😈😇😇😇. Nigdy nie miałam nauszników i pewnie nigdy sobie nie kupię, bo taki gadżet jest mi na zimę niepotrzebny, ale fotka musi być. 




A tu nausznicy w kolorze różu. W których wyglądam lepiej? W jasnych czy w różowych?




A to mój przykładowy obiadek, który sobie przygotowałam. Mamy tutaj ryż brązowy, kukurydzę, pomidora, niewielką ilość piersi z kurczaka, pieprz i sól do smaku. Bardzo smaczne i co najważniej zdrowe danie.




Zrobiłam sobie sporą paczkę. Czekałam na nią aż 2 tygodnie!!!




Wiele osób poleca produkty Isany, bo są tanie i niby dobre, ale ja za tą marką nie przepadam. Choć oczywiście zdarzają się perełki jak na przykład olejek z migdałowca do włosów, który idealnie wygładza moje zniszczone końcówki od rozjaśniacza oraz tonik ogórkowy z aloesem do twarzy. 

Tę odżywkę jakiś czas stosuję i mogę powiedzieć tylko tyle, że nie robi z włosami nic i jest po prostu do wielkiej dupy. 




To najlepsza emulsja myjąca do twarzy jaką kiedykolwiek posiadałam. Jestem zachwycona tym produktem i polecam ją nie tylko posiadaczom cery mieszanej czy tłustej. Niesamowicie delikatny produkt, który cudownie myje buzię. Niestety mam wrażliwą skórę twarzy i po każdym żelu do niej mam niemalże twarz jak po opalaniu (w sensie mocno zaczerwienioną), a po tym produkcie wszystko elegancko jest złagodzone. Po prostu super. Może ten produkt nie kosztuje 5 złotych, ale wart jest ceny. Polecam. To moje odkrycie!




Wybrałam się na 4 dawkę szczepionki przeciw koronawirusowi i... bardzo żałuję, ponieważ po szczepieniu czułam się FATALNIE, a potem się rozchorowałam. Jeżeli Was to interesuje to nie zamierzam wybierać się na dawkę kolejną. Pierdolę to.




Gdyby nie to, że nie mogłam w tym dziadostwie oddychać, to podobałam się sobie w tym dodatku do garderoby 😅😅😅😅😅😅. Mowa jest oczywiście o maseczce.




W październiku tego roku jesień była wyjątkowo piękna. I ciepła! Nawet powiedziałabym, że bardzo ciepła.




Tak szczepiłam się tym razem w CZMP. Ten szpital zrobił minimalny progres, ale tylko minimalny. Gdyby tylko jeszcze szefostwo nie mobbingowało pracowników to byłoby dobrze. 




Ta stylówka mi się bardzo podobała. Jedynie torebeczka tak malutka, że oprócz karty bankomatowej, chusteczek i telefonu to nie mieści się po prostu nic. Na moje szczęście Karolina zadbała o to i kupiła mi jasną torebkę w większym rozmiarze 😃😃😃😃. 




A oto piękne Stawy Jana 💚💙💛.




Już 15 minut po szczepieniu było mi dziwnie, ponieważ złapały mnie skurcze w obie łydki i rozbolały ramiona. Moja wina, że nie powiedziałam pielęgniarce. Powinnam to zgłosić.




Najlepsze tenisówki są w H&M. I to jeszcze za jedyne 39,99 zł. 




Adam, paczaj ile kaczek 😁😂😃😄😅😆.




Spacerowałam sobie po Stawach Jana i dotleniałam się. Tutaj w oddali widzicie tężnię solankową.




Mam tu minę jakby ktoś mnie poturbował 😂😂😂. Uwielbiam ten panterkowy komin, ale było mi zdecydowanie za gorąco.




Widzicie tę rudą piękność?! 💖




Jak przeszłam przez Stawy Jana to powędrowałam do cioci Gosi. Chrzestnej nie zastałam. Kupiłam na osłodę Toffifee z białej czekolady, ale klasyczne zdecydowanie lepsze jest niż to, mimo że jestem ogromną miłośniczką słodyczy z białej czekolady.




Mojej mamie bardzo smakowało. Woli z białej czekolady niż klasyczne. 




Chillowałam sobie 💫




Ciocia Gosia ma najwygodniejsze fotele w jakich kiedykolwiek siedziałam. 




Zawsze uwielbiałam takie japońskie misy. Generalnie Japonia to kraj, który muszę kiedyś zobaczyć. 




Wizyta u cioci Gosi była jak najbardziej udana. Posiedziałam z dobre 6h. 




Słowem w sedno! 💣❤




Mój brat kupił te bułeczki cynamonowe i cóż mogę powiedzieć - ORGAZM PODNIEBIENNY. 




Roślinki mojego brata.




Baton, który zyskał sławę dzięki TikTokowi. Nie jest zły, nawet powiedziałabym, że jest dobry, ale raczej drugi raz sobie nie kupię.




Tak, kotu podcina się pazurki, ponieważ mogą rosnąć bardzo długie i zaczepiają się o języczek przy myciu łapek. Pazurków się nie wyrywa, tylko przycina.




Dobrym lodzikiem nigdy nie pogardzę. Tutaj przed Państwem Big Milk Exotic. Generalnie Big Milków nienawidzę, bo dla mnie są po prostu nudne, ale tego pokochałam. Bardzo orzeźwiający smak.




Chyba nic więcej nie muszę mówić.




Makaron z zielonym pesto to aktualnie moje ulubione danie obiadowe.




Tak ubrałam się na spotkanie urodzinowe z Kingą. Tak tak, urodziny obchodzę 31 sierpnia, ale Kinga miała dopiero czas w październiku, więc świętowałyśmy dopiero w październiku.




Takie paznokcie sobie zrobiłam. Tym razem postawiłam na klasykę i elegancję.




W uszka wsadziłam moje złote kolczyki w kształcie wisienek. 




Miejscem na urodzinowe spotkanie była MISKA GASTRO BOWLS. Miska mieści się w hotelu Puro. Jest to naprawdę przepiękne miejsce.




Akurat nasze spotkanie przypadało w czasie Restaurant Week. Alkoholem, które dostałyśmy było różowe Martini, które było po prostu wyborne i bardzo dobrze schłodzone.




Tak prezentowała się przystawka. Warzywne pierożki gyoza w towarzystwie sosu sojowego. Pięknie wyglądały, przepiękna zastawa, która na mnie i na Kindze zrobiła ogromne wrażenie. No i oczywiście musi pojawić się ALE. Jak wiecie nienawidzę marchewki gotowej, ponieważ napawa mnie strachem i obrzydzeniem. Jednego pierożka zjadłam normalnie, a drugiego przekroiłam i to był błąd, bo marchewki w kosteczkę było w nich od cholery. Także włożyłam kolejnego pieroga do buzi i połknęłam w całości udając, że mi smakuje 😅😆😅😆😅😆. Nie pytajcie jak go połknęłam. Uznajcie, że lata praktyki 😂😂😂😂😂😂😂😂😂😂😂😂😂😂😂😂😂😂😂.




Danie główne było po prostu cudowne. Mamy tutaj frytki z batatów, których jak wiecie jestem miłośniczką. Do tego bułeczka bao z boczniakami i mango chutney. Frytki dobre, sosik dobry, a bułeczka wyśmienita. Też lubicie boczniaki?




Deser był najlepszą "potrawą" z tych trzech, ale niestety niesamowicie malutką. Lody kokosowe z bezą i owocami. Przepyszne to było i szczerze mówiąc porcja jak dla mnie okrutnie malutka. Zjadłabym dobre trzy razy tyle. 


Jedzenie w MISKA GASTRO BOWLS bardzo dobre, ale porcje takie, że jest niedosyt. Zjadłabym zdecydowanie więcej. Generalnie miejsce polecam, bo warto.




Później poszłyśmy do O TO CHODZI! A następnie do Grzałki 55, gdzie wypiłyśmy bardzo mocne shoty. Bardzo mocne to dwa słowa klucz.




Od Kingi dostałam przepiękny prezent 💖. Bardzo dziękuję moja kochana! 💖💖💖💖💖💖💖




Tak jest to ZŁOTO. Kocham złoto podobnie jak moja babcia Krysia. 
Jest to złoty naszyjnik ze złotą zawieszką z konstelacją mojego znaku zodiaku - Panna. 

Piękny prezent! 💫💫💫💫💫💫💫💫💫💫💫💖🎇🎇🎇🎇🎇🎇




Dionizy odkąd dorwał się do kocyka z merynosów to już nie chce spać na niczym innym.




Leśny wystrój pokoju mojego brata.




W tym miesiącu byłam też z Karoliną w Vanilli.




Karolina miała kluski śląskie i kotleta schabowego, a ja penne z pikantnym sosem pomidorowym. Do tego miałyśmy ciemne piwo z syropem malinowym.




Hello, it`s me! 😜😝😛




Dionizosek sobie chilluje na kocyku. Noooooo jak go nie kochać. Moja perełka.




Nie polecam!




Żelki-mózgi były wyśmienite, ponieważ miały w sobie sok, zaś te wampirze kły to niestety nie żelki tylko cukrowe pianki. Bardzo źle czułam się po ich zjedzeniu, bardzo źle. W sensie po tych kłach.




Uwielbiam taki klimat wieczorową porą. A Wy?




Jeżeli nie lubicie horrorów to nie szkodzi, ale powinniście choć raz w życiu obejrzeć Draculę, ponieważ jest to przepiękny romans. Miłość, seks, krew, ale głównie ogromna miłość. Przepiękny film.




A tutaj toaleta w MISKA GASTRO BOWLS. 




Patrzcie jaki śliczny kotełek.




Koty to niesamowicie mądre zwierzęta. Kocham tego pluszowego stworka i już wiem, że będę miała więcej kotów. Ja, mama i Wojtek myślimy nad kotek numer dwa. 




Jesienne spacerki zawsze na propsie.




Nie pamiętam już czy pokazywałam Wam szafę... skleroza nie boli.




Niestety nie powiem Wam jak ten kwiat się nazywa, bo musiałabym się zapytać Wojtka, a w pobliżu go nie ma. Jak się dowiem to dam Wam znać, bo to bardzo ciekawy i prosty w dbaniu o niego kwiatek.








Dzisiaj pisało mi się bardzo dobrze i długo. Miałam kupę roboty, bo musiałam zmieniać rozmiary zdjęć aby nie przeciążyć bloga zbytnio. Całość zajęła mi dobre 4,5 godziny. Mam nadzieję, że miło spędzicie swój cenny czas na MKW. 




Trzymajcie się ciepło i nie chorujcie 😊😊😊💋💋💋💋💋💋💋💋💋💋💋💋.


Tymczasem.