czwartek, 31 grudnia 2020

Święta, święta i po świętach 2020 :)

Dobry wieczór Kochani! 😇😇😇

Święta w tym roku były udane, ponieważ spędziłam je w bardzo miłej atmosferze. Wigilię jak wiecie spędziłam w moim domu z mamą, dziadkiem, bratem i Reksiem. Boże Narodzenie spędziłam u rodziny i bardzo miły to był czas, ponieważ pojadłam, popiłam kompotu z suszu, porozmawiałam z dawno niewidzianą ciocią, wujem i kuzynami. Powiem Wam, że bardzo potrzebowałam takiego odprężenia od problemów dnia codziennego. Trzy dni były naprawdę magiczne i cieszę się, że mogłam je przeżyć. 


To była moja popisowa kreacja w dniu Bożego Narodzenia 😇😇😇. Czułam się w takim zestawieniu rewelacyjnie i dostałam niezliczoną ilość komplementów. Niestety nie zdążyłam umalować sobie paznokci ha ha ha 😈😈😈😈😈😈.

Powiem Wam, że nie myślałam iż jestem stworzona do marynarek ale teraz wiem czego mi więcej w mojej garderobie potrzeba. Zdecydowanie więcej marynarek!!! 😎 Poza tym od zawsze kocham czerwień i pragnęłam mieć w swojej kolekcji właśnie taki zestaw jak czerwone spodnie i czerwona marynarka. Jeszcze kupując przez Internet trafiłam rewelacyjnie z rozmiarem, więc w ogóle jestem uszczęśliwiona. A Wam jak się podoba Maassen w takim wydaniu? 😛


Z ciekawostek powiem Wam, że w te święta nie objadłam się strasznie, ponieważ jakoś nic mi nie było jeśli chodzi o niestrawność. Jadłam sporo i sobie niczego nie żałowałam, bo to święta i normalni ludzie wtedy jedzą ile chcą, a nie ograniczają się. Z potraw wigilijnych uwielbiam pierogi z kapustą i grzybami (choć wolę zdecydowanie pierogi ruskie lub z mięsem), sałatkę z kukurydzy i tuńczyka oraz śledzie w śmietanie. Z ciast preferuję piernika. Generalnie sernik to nie moja bajka. Zjem, ale to nie raj dla mojego podniebienia. A Wy jakie potrawy najbardziej lubicie jeśli chodzi o święta zimowe?



Pewnie jesteście ciekawi jak wyglądają moje plany na tegorocznego Sylwestra. A mianowicie planów nie mam i nie żałuję, bo i tak za wiele w tym roku nie można robić. Mój poprzedni Sylwester na Chojnach był bardzo udany i wesoły, zaś ten będzie pewnie melancholijny ale nie pozbawiony szczęścia. Dzisiaj muszę wcześnie wstać i zakupić szampana oraz inne alkohole. Swoją drogą mam ochotę na czerwone wino. Kupię też jakieś przekąski typu chipsy, żelki, może pizzę? Kto wie co dzisiejszy dzień przyniesie. W tym roku nie mam takiego uczucia, że to musi być totalne szaleństwo i zabawa, ponieważ wiem, że mamy pandemię. A poza tym nie zawsze musi być szaleństwo. Z drugiej też strony wiem, że przyszły rok, który nastanie już za chwilę będzie trochę wyczerpujący, ponieważ będę miała naprawdę mnóstwo spraw na głowie. Muszę wiele rzeczy naprawić, ulepszyć, a poza tym mam przed sobą jedną inwestycję, więc muszę tyrać, tyrać i tyrać. Mam tylko nadzieję, że praca nie przysłoni mi też ważniejszy spraw jakie mają dla mnie znacznie większą wartość. Nie wiem czy cokolwiek z moich marzeń mi się uda, ale jak każdy człowiek chciałabym aby tak właśnie się stało. Mogę sobie tylko obiecać aby wszystko szło zgodnie z obranym planem.




A Wam moi drodzy życzę aby tegoroczny Sylwester był dobry, bezpieczny i zdrowy. Miejmy nadzieję, że przyszły rok da nam wiele szczęścia, dobrych dni, upragnionych wakacji, gorącej miłości i seksu a także wielu sukcesów w pracy i życiu osobistym. Wierzę w to, że wszystko będzie dobrze! 💚





Szczęśliwego Nowego Roku! 
💋💋💋💋💋💋💋💋💋💋💋



Wasza Aleksandra 😀




Dobrej nocy!


piątek, 25 grudnia 2020

Wigilia Bożego Narodzenia 2020 (10 świątecznych zdjęć)

Dobry wieczór o 3 w nocy! 😇😇😇 Moja Wigilia się zakończyła i w tym roku naprawdę była udana. Spędziłam ją z mamą, dziadkiem, bratem i Reksiem. Ale aby nie przedłużać wstępu zapraszam Was do dzisiejszej relacji w zdjęciach. Zapraszam.


To moja druga choinka w domu. Mama tę choinkę ubrała w pokoju stołowym. Jest złoto-czerwona, a lampki choinkowe są białe w tonacji ciepłej, ponieważ moja mama nie lubi tonów zimnych.


Tak się prezentuje choinka. Uważam, że jest bardzo ładna, a Wy wolicie choinkę ubraną przez moja mamę czy przeze mnie? 😈


Moją białą choineczkę widzieliście w poprzednim poście na blogu. Jeśli jeszcze jej nie widzieliście to zapraszam do wczorajszego postu.


To moja kreacja wigilijna. Jest to czerwona (idealny odcień czerwieni) sukienka długości midi czyli do połowy łydki. Jest to sukienka kopertowa, przewiązywana w pasie. Sukienka ma piękny kolor, świetną długość, ale niestety przeszkadza mi w niej brak dekoltu i to, że niemiłosiernie pogrubia okolice bioder i pupy, które i tak mam obfite w kształtach. Niemniej jednak na dzisiejszą Wigilię sukienka ta była bardzo odpowiednia. A Wam jak się podoba? Swoją drogą kocham czerwień i dawno nic czerwonego nie nosiłam na sobie. 


Mój brat zaskoczył moją mamę prezentem i nawet bombka tego nie wytrzymała, ponieważ "zemdlała" i spadła z choinki ha ha ha. Mama dostała iPhone`a.


Taką wieczerzę wigilijną przygotowała moja mama. NIESAMOWITA JEST! 💗


Powiem Wam, że tegoroczna Wigilia była udana i naprawdę spędzona w miłej atmosferze. Odpoczęłam, zrelaksowałam się i byłam bardzo zadowolona. No i oczywiście się najadłam tak, że pękam. Nie no kłamię. Tym razem się nie przejadłam, ponieważ mój żołądek już nie mieści aż tak dużo jak wtedy kiedy miałam 18 lat. Chyba się już starzeję. 


Przesyłam Wam wszystkim mnóstwo buziaków i dobrych życzeń na Święta Bożego Narodzenia!


Jak widzicie moje burgundowo-fioletowe włosy bardzo się spierają i teraz mam brąz. I całkiem fajnie się prezentują. Ale tęsknię za blond włosami. Może moja dusza jest bardziej blond? Hmmm... . 


Powiem Wam, że w tej sukience mój biust bardzo dobrze wyglądał, choć nie ukrywam, że mój rozmiar teraz to 90D 😈😇😆😆😆😅😅😅 także trochę trzeba schudnąć i zrzucić z kręgosłupa. Swoją drogą mam ochotę po świętach napisać post o plusach i minusach dużego biustu. Chcecie? 




Pierwszy dzień świąt już zaliczony i jestem naprawdę z niego zadowolona. Co dostałam na święta? To proste, to co Maassen lubi najbardziej czyli PIENIĄDZE ha ha ha. A tak serio to są w życiu ważniejsze sprawy jak miłość, przyjaźń, rodzina, seks, seks, seks i pieniądze ha ha ha.




Jeszcze raz WESOŁYCH ŚWIĄT! MERRY CHRISTMAS!

💋💋💋




















czwartek, 24 grudnia 2020

Wesołych Świąt! 2020 (życzenia świąteczne od Maassen)

Dobry wieczór Kochani! 😇

Dzisiaj jest Wigilia Bożego Narodzenia więc z tego miejsca chciałabym życzyć Wam przede wszystkim zdrowia, ponieważ na całym świecie trwa pandemia koronawirusa i każdemu z nas potrzebne jest dobre zdrowie i świetna odporność. Życzę Wam także aby te święta mimo sytuacji politycznej i naszych odmiennych poglądów między bliskimi nam osobami nie wpłynęły negatywnie na ten magiczny czas jakim są święta zimowe. Zdrowia, miłości i spokoju! 💚



To moja tegoroczna biała choineczka w moim pokoju. Kupiłam ją na Allegro za jedyne 30 złotych. Dołożyłam łańcuch opalizujący oraz małe bombeczki złote, pudrowo-różowe błyszczące i matowe oraz niebieskie matowe. Jak Wam się podoba?


Bombeczki zakupiłam w Action za naprawdę nieduże pieniądze. Jakościowo naprawdę ok.


Ten dzień był naprawdę dobry, oprócz tego, że moja mama znalazła się na SORZE z bólem prawej nogi.


Zakochałam się w tym  sweterku z perełkami. Swoją drogą uwielbiam perły! 💕


W święta zrobię sobie gorącą czekoladę z piankami i będę się też wylegiwać pod kocykiem przy światełkach. Taki całkowity chillout.


Niewielka ilość światełek na tej choince ale dobre i to, bo od razu milej człowiekowi się robi jak idzie na spacer i widzi przyozdobione drzewko.



W tym roku moje kreacje (bo robią efekt WOW) są w kolorze czerwonym. Uwielbiam czerwień i spokojnie mogę go nazwać moim ulubionym kolorem ubrań. Moja popisowa kreacja będzie na Boże Narodzenie, zaś na Wigilię zakładam sukienkę w kolorze intensywnej czerwieni. Jest to sukienka kopertowa, przewiązywana w pasie, bez dekoltu. 



Moje fioletowo-burgundowe włosy zaczynają jaśnieć i cóż... obawiam się, że zrobią się takie liliowe jak fryzjerka mnie ostrzegała. No ale trudno. Jakoś to przeżyję. Jednak to nie prawda, że trudno zejść z czarnego koloru na inny. Prawda jest taka, że będąc blondynką bardzo trudno zrobić aby farba nie bledła na takiej jasnej bazie. Jednak człowiek cały czas się czegoś nowego uczy.




Mam nadzieję, ze Wasze tegoroczne święta będą udane a przede wszystkim spokojne. Jedzcie ile chcecie. Jeśli jesteście na diecie to w święta możecie jeść normalnie, ponieważ zdrowe podejście do jedzenia to najważniejsza kwestia aby zachować normalność i nie zwariować. 

Ja generalnie czekam na pierogi, ryby (kocham!) oraz piernika. Dobrze upieczony piernik to cudo w ustach, choć nie ukrywam, że lepsze są rzeczy do ust 😈.




Buziaczki!

WESOŁYCH ŚWIĄT!!!
MERRY CHRISTMAS! 

💋💋💋
















poniedziałek, 21 grudnia 2020

Rok 2020 chyli się ku końcowi.

Dzień dobry 😀 moi Kochani! 

Dzisiaj mam robotny dzień, nawet powiedziałabym, że bardzo. Jak każdy wie rok 2020 chyli się ku końcowi co dla wielu osób jest prawie, że błogosławieństwem. Dla mnie ten rok nie był zły, ale nie był też rewelacyjny. Można rzec, że w miarę był dobry, ale dupy i nic innego nie urywał. Wielu z nas po prostu odczuwało stagnację w 2020, ponieważ pojawił się koronawirus, który poprzestawiał wiele naszych planów, które mieliśmy na ten rok. Niemniej jednak ja wychodzę z założenia, że taka sytuacja była po prostu światu potrzebna. Nic nie dzieje się bez przyczyny. NEVER!


Ten rok przeznaczyłam na pracę i... w dużej mierze na pracę 😈😈😈. Podróżować nie można było i nadal nie jest to zbytnio możliwe, życie miłosne też nie wygląda za dobrze, zdrowie póki co jest w porządku i nie chcę narzekać. Bywają słabsze dni kiedy to gorzej się czuję, ale moje ciśnienie jest  8/10 więc jest naprawdę dobrze i mam nadzieję, że taka tendencja się utrzyma. W tym roku moje myśli i poczynania skierowane były na pracę, na poprawienie jakości mojej pracy - dlatego też zainwestowałam w nowy telefon (Motorola jest genialna! Polecam 💛) oraz laptopa Asus VivoBook, z którego póki co jestem zadowolona. Mam nadzieję też, że widzicie poprawę jakości w zdjęciach, które dla Was dodaję. 

Ten rok też przeznaczyłam dla moich dwóch przyjaciółek: Karoliny i Kingi. Uważam, że przyjaźń jest zdecydowanie bardziej stabilna niż miłość. Odnowiłam także znajomość z moją starą przyjaciółką - Mają, z którą przyjaźniłam się ponad 8 lat, więc jest to naprawdę szmat czasu, choć była to z goła inna przyjaźń niż z moimi obecnymi przyjaciółkami. Niemniej jednak zaskakujące jest to, że po 3 latach niewidzenia się tak samo swobodnie rozmawiało mi się z Mają na śniadaniu i nie było żadnego spięcia. Ta dziewczyna wie o mnie bardzo dużo, powiedziałabym, że zna moje dobre i te najgorsze, mroczne sekrety także chcąc nie chcąc nie mogę się jej pozbyć z mojego życia ha ha ha ha 😈😆😅💛. A poza tym nie chcę, ponieważ obydwie mamy do siebie sentyment i taką małą przyjaźń, która pewnie dalej będzie trwała. 



Przede mną i również przed Wami ostatnie (niecałe) dwa tygodnie 2020 roku. Mam nadzieję, że będzie to naprawdę piękny czas spędzony w gronie czy to przyjaciół czy to rodziny i będzie można odpocząć od problemów dnia codziennego. W tym czasie nie skupiam się na tym co jest złe, bo wszystko jest do wypracowania, ale myślę o tym co jest dobre. Uwielbiam celebrować chwile i właśnie to planuję przez ten czas do końca tego roku. Pewnie wielu z Was rozczarowanych jest tym, że "nie można" spędzać hucznie Sylwestra, ale ja myślę, że to wcale nie musi być zły Sylwester. Będzie inny, bardziej spokojny, ale świętować nikt nam nie zabroni. 

Wiele osób pyta mnie czy robię coroczne podsumowanie roku. Otóż... ROBIĘ. Zawsze robię małe podsumowanie na blogu oraz to większe sama ze sobą. Analizuję jednego wieczoru to co wydarzyło się złego, a przede wszystkim dobrego. Wyciągam wnioski, aby móc coś poprawić w kolejnym roku. Lubię zawsze początek nowego roku, ponieważ wtedy wszystko jest takie świeże, mimo że sama w sobie nie lubię Stycznia. Myślę, że 2021 będzie rokiem dużych zmian dla mnie, ale również i dla świata. Poza tym zmiany są potrzebne planecie, ludziom, zwierzętom i generalnie wszystkiemu. Co Los przyniesie dowiemy się za jakiś czas, ale warto być dobrej myśli, bo po co być złej. To nic nie zmieni, może jedynie dodatkowo zdołować. 

Dlatego uszy do góry i oczekujmy pozytywnej zmiany!


Buziaczki 💋💋💋💋💋💋💋💋💋




niedziela, 20 grudnia 2020

Miły wypad z Lady Blond poza miastem :)

Dobry wieczór 😇

Wiem wiem, nie pisałam już prawie 2 tygodnie, ale nie ukrywam, że byłam troszkę pochłonięta innymi sprawami i nie miałam kiedy usiąść i dla Was oraz dla siebie napisać na Myślach Kobiety Wyzwolonej. Ale dzisiaj o godzinie 4 nad ranem postanowiłam wstawić post, ponieważ nie jestem senna i mam ochotę coś tutaj na kartkach tego bloga naskrobać. Powiem Wam, że miło tak zatęsknić za pisaniem. Naprawdę!


Jak już możecie zauważyć mam inny kolor włosów. Jest to odcień burgundowy wchodzący w fioletowy. Jak Wam się podoba?, bo mnie bardzo 😈💪💜💜💜. Uważam, że to była naprawdę dobra zmiana. Czuję się bardzo atrakcyjna w tym kolorze włosów i być może właśnie odnalazłam swój kolor włosów. Choć nie ukrywam, że tęsknię za blondem. Za rudym nie, ale za blondem owszem. 


Ta choinka była jak widzicie w głębi lasu poza Łodzią. Naprawdę robiła ogromne wrażenie. Pięknie!


Taki klimat zrobiłyśmy światełkami choinkowymi na schodach. Podoba Wam się?


A takie pyszności przygotowałyśmy sobie na nasz babski wypad poza miasto. Powiem Wam, że deska serów wygląda naprawdę pięknie i polecam ją na różne uroczystości. Zestawienie winogrona i malin jest naprawdę świetne, więc polecam, ba! polecamy.


Jak już ta pandemia zacznie się kończyć to obiecałam sobie wybrać się w końcu na prawo jazdy i kupić sobie samochód, bo trudno przemieszczać mi się bez niego. 


Pospacerowałam sobie z Karoliną po okolicy i powiem Wam, że taki wyjazd poza Łódź naprawę robi dobrze psychice i polepsza samopoczucie. Zwłaszcza, że mamy teraz trudne czasy i nie można podróżować. Po prawie 2 latach odwiedziłam to cudowne miejsce i nabrałam nowej energii do działania. Spędziłam z Karoliną tam 10h, ale to i tak za mało aby obgadać wszystko. Niemniej było super!


Spacerując po takiej okolicy aż chce się kupić sobie swój kawałek ziemi i wybudować dom. W tej okolicy jest wiele pięknych domów, w których aż chciałoby się zamieszkać. Ah... można się naprawdę rozmarzyć. Mam nadzieję, że niebawem będzie można więcej podróżować i wybiorę się nad jezioro, nad morze i może w góry jeśli lekarz pozwoli mi się wybrać z moim nadciśnieniem. 



Cieszę się, że Karolina zaprosiła mnie do swojego cudownego miejsca po raz drugi i mogłam rozkoszować się pięknem tego miejsca 💕💖💜. Dziękuję, jeśli czytasz ten post! 😘😘😘




A teraz kładę się spać, bo jutro czeka mnie intensywna niedziela!
Buziaczki!


Kolorowych snów moje Misiaki! 💋💋💋💋💋💋















środa, 9 grudnia 2020

Jarmark Bożonarodzeniowy 2020 z Kingą

Dobry wieczór Kochani! 😇

Dzisiaj przychodzę do Was z relacją z Jarmarku Bożonarodzeniowego, który miał/ma miejsce w Łodzi na ulicy Piotrkowskiej. Wybrałam się na niego z Kingą 😇💜. Pospacerowałyśmy solidnie, ponieważ zrobiłyśmy prawie 10 tysięcy kroków. Oczywiście porozmawiałyśmy, zapaliłyśmy papieroska (oj... dawno już nie paliłam papierosów - nie dlatego, że przestałam lubić palenie, ale staram się za często nie palić ze względu na moje zdrowie) i wypiłyśmy najlepszego grzańca w życiu na białym winie. Było to naprawdę miłe popołudnie z przyjaciółką.


Jak widzicie na zdjęciu powyżej to się właśnie stało z moich ognistych rudych włosów. Znowu jestem blondynką, ale w piątek to się zmieni. Poza tym płaszcz Kingi jest przepiękny, jestem zachwycona i ma dodatkowo futerko, więc to już w ogóle meeeeegaaaa 💕.


Jarmark Bożonarodzeniowy w tym roku miał zdecydowanie więcej stanowisk z produktami typu miody, produkty afrykańskie, tureckie oraz góralskie. Niemniej jednak my na nic się nie skusiłyśmy. Jedynie kupiłyśmy i wypiłyśmy grzańca na białym winie. Był świetny!


Światełka i choinki to jest to co Maassen lubi najbardziej. Kiedyś preferowałam białe ciepłe światełka, lecz w tym roku pokochałam białe zimne światło. A Wy wolicie ciepłą czy chłodną tonację lampek choinkowych?


Dzisiaj chyba z cztery razy zaczepiał nas jeden i ten sam facet chcący dostać parę groszy na "coś". To coś to z pewnością alkohol i nie ma co się oszukiwać. Dziwi mnie to, że żebrał kilka razy skoro ja go zapamiętałam to on mnie tym bardziej, bo cóż... nie da się zapomnieć moich długich do pasa blond włosów i wielkiej dupy ha ha ha 😎😁😂.


Ciekawostką jest to, że większość miast jak nie wszystkie oprócz Łodzi nie otworzyły Jarmarków Bożonarodzeniowych w tym roku. Uważacie, że to słuszna decyzja innych miast Polski?


Jeżeli sprawa tyczy się dekoracji świątecznych na Piotrkowskiej to są takie same jak zeszłego roku oprócz kilku błyszczących, świecących ramek z serduszkami. Niestety Piotrkowska w tym roku z nowościami nie zaszalała. Ale nie dziwię się, ponieważ ludzi na jarmarku było naprawdę niewielu. Mam tylko cichą nadzieję, że koronawirusa nie było w pobliżu, ponieważ nie widzi mi się zachorowanie na niego.


Powiem Wam moi Kochani, że wyjście na miasto z przyjaciółką zawsze jest dobrym pomysłem, ponieważ można się odprężyć, pospacerować, porozmawiać o nowościach z życia i po prostu miło spędzić ze sobą czas. Mam nadzieję, że za jakiś czas Piotrkowska znowu będzie tętniła życiem i będzie można iść do pubu czy też wybrać się na imprezę do klubu. Chyba wszyscy potrzebujemy totalnego odmóżdżenia się po tych stresach związanych z pandemią koronawirusa. Wszyscy mamy już szczerze dość tej całej choroby, która krąży gdzieś między nami. Każdy od czasu do czasu potrzebuje relaksu i wyszalenia się gdzieś na mieście. Nie należę do osób, które imprezowały dzień i noc, ale od czasu do czasu jak najbardziej lubię poszaleć na imprezach. Jestem człowiekiem i czasem po prostu potrzebuję resetu od szarej codzienności. 



Czy za rok znowu wybiorę się na Jarmark Bożonarodzeniowy?

- Pewnie TAK, ponieważ nawet jeśli nie będzie nowych dekoracji świątecznych na Piotrkowskiej to miło przejść się po tej znanej ulicy Łodzi i napić się dobrego grzańca raz w roku. Wtedy może też skuszę się na jakieś jedzonko z jarmarku albo upominek, może jakiś dobry miód? Wszystko okaże się za rok. Chciałabym wybrać się na pewno ponownie z Kingą, zabrać Karolinę też, ponieważ ona ze mną nigdy nie była na jarmarku, a wiem że lubi klimat świąt zimowych więc powinna być zadowolona z takiego spaceru ze mną 😇😇😇. 




Bardzo miło pisało mi się dzisiejszą relację, ponieważ lubię dzielić się z Wami swoimi wspomnieniami i przeżyciami, a poza tym wiem, że Wy lubicie podpatrywać co tam u mnie słychać, co jest bardzo miłe. 

Życzę Wam spokojnego i przede wszystkim zdrowego Grudnia, który należy do jednego z moich ulubionych miesięcy w roku. Potrzeba mi jedynie śniegu, który zrobiłby dobry klimat! 

Z tego miejsca pozdrawiam mojego pana taksówkarza, który dzisiaj opowiedział mi kilka ciekawostek o Johnie Lennonie oraz wszystkich panów żuli, którzy zaczepili mnie na Piotrkowskiej ha ha ha.



Buziaczki Kochani!

Spokojnej nocy i dobrego dnia dla Was! 💋

















piątek, 4 grudnia 2020

Perfumy Kim Kardashian PURE HONEY

Uwielbiam smak i zapach miodu dlatego dowiedziawszy się o perfumach Kim Kardashian o jakże przyjemnej nazwie PURE HONEY nie zastanawiając się za długo zamówiłam na Notino 100 mililitrowy flakon tegoż miodownika. Ale za nim przejdę do recenzji tej wody perfumowanej warto by przedstawić Kim Kardashian. Nie wiem czy jest ktoś na Ziemi kto nie zna tej celebrytki, ale jeśli ktoś jednak z Was nie wie o kogo chodzi to powiem, że jest to jedna z najbogatszych gwiazd amerykańskiego show biznesu, która zasłynęła udziałem w rodzinnym reality show - Keeping up with the Kardashians emitowanym na kanale E!. Jak wiecie jestem ogromną fanką Kardashianek i oczywiście oglądam "Z kamerą u Kardashianów", więc nie ukrywam, że marzyłam o tym aby być posiadaczką tego flakonu perfum. Dodatkowo jest to miodowy zapach, więc to już wystarczyło mi aby złożyć zamówienie online. 

Na początek chciałabym pokazać Wam jak wygląda flakon PURE HONEY 😃.


Flakon jak na mój gust jest uroczy, choć jest bardziej dziewczęcy niż kobiecy. Jest to bardzo ciężka buteleczka co jest niewątpliwie wadą tych perfum, ponieważ nie wyobrażam sobie aby zabierać je ze sobą do torebki. Poza tym flakon formą przypomina coś w stylu ostrosłupa, przez co zajmuje bardzo dużo miejsca na mojej tacy do perfum, którą trzymam na toaletce. Jeszcze jedną wadą tego flakonu jest to, że niestety bardzo trudno aplikuje się ten zapach, ponieważ buteleczka jest po prostu toporna i naprawdę trzeba odpowiednio ją chwycić aby "psiknąć" i wydobyć z niej pachnącą mgiełkę. Natomiast metalowa złota pszczółka niesamowicie mnie urzekła. Uważam, że to jest niesamowicie słodki i uroczy element na flakonie. Czcionka, którą napisana jest nazwa perfum bardzo mi odpowiada. Woda perfumowa jest w kolorze bursztynowym co również jest dla mnie plusem, ponieważ w mojej kolekcji perfum nie posiadam takiego koloru wody. Po rzetelnej ocenie flakonu przejdźmy w końcu do nut zapachowych owego delikwenta. 


Nuty Głowy:  frezja, kwiat mandarynki, czerwona róża

Nuty Serca: wosk pszczeli, miód, wiciokrzew, orchidea

Nuty Bazy: piżmo, wanilia, kokos 


PURE HONEY jest zapachem zdecydowanie kwiatowym, co możecie zauważyć patrząc na nuty zapachowe tych perfum. Nie będę ukrywać ale ten zapach należy do bardzo ciężkich, wręcz orientalnych perfum, więc nie każdemu się spodoba. W tej wodzie perfumowanej czuć niesamowite ilości miodu, który jest przez swą obezwładniającą słodycz aż gorzki, wręcz cierpki (!!!). Czuć też orchideę, która nadaje temu zapachowi jeszcze więcej duszności i ciężkości. Wosk pszczeli również jest wyczuwalny przez mój nos, podobnie jak i frezja. Nic więcej nie wyczuwam. Nie, kłamię! Wyczuwam, a jakże - PIWO. Tak, od razu jak rozpyliłam ten zapach moja mama stwierdziła, że rozlałam w pokoju piwo. Dla niej PURE HONEY to piwo w niewyobrażalnej ilości i tak, spokojnie mogę się z tą opinią zgodzić. Dlatego też te perfumy trafią do mojej zapachowej kolekcji, ponieważ nie wyobrażam sobie aby wychodzić w nich z domu, ponieważ mogłabym zostać posądzona o alkoholizm. Poza tym PURE HONEY są według mnie nieatrakcyjnym zapachem i muszę się przyznać, że jestem bardzo rozczarowana tym zakupem, ponieważ te perfumy kojarzą mi się z peerelowską drogerią, także jak dla mnie i na mój gust to bardzo źle. 


Na koniec mogę Wam jeszcze powiedzieć co zauważyłam i do jakich wniosków doszłam jeśli chodzi o Kim Kardashian PURE HONEY. Kim od lat przyjaźni się z Paris Hilton i chcąc nie chcąc posiadam w swojej kolekcji jeden z zapachów Paris a dokładniej Fairy Dust, których nie znoszę, ponieważ pachną białymi kwiatami z alkoholem. A po drugie pachną w bardzo podobny sposób do Pure Honey. Także widzę tutaj duże podobieństwo zapachów. Czyżby przyjaźń tych celebrytek przełożyła się na powstanie bardzo podobnych tworów perfumeryjnych? Być może właśnie o to chodzi.



Kończąc, tym razem nie mogę Wam polecić tych perfum, ponieważ dla mnie są brzydkie, mimo iż mają dobrą projekcję i jeszcze lepszą trwałość. Cena 100 mililitrów Pure Honey kosztuje ok. 80 złotych, więc jest to zdecydowanie za dużo jak na taki brzydki, nieatrakcyjny i mało odkrywczy zapach. No cóż... piwo kosztuje około 5 złotych, więc 80 złotówek to jest jakieś nieporozumienie 😈😈😈. 





Mam nadzieję, że dzisiejsza recenzja perfum Wam się podobała, ponieważ naprawdę uwielbiam pisać recenzje perfum, gdyż perfumy to moje hobby i są setki zapachów, które chciałabym kupić lub przetestować także jeszcze recenzje nie dobiegną końca, ponieważ nie znalazłam kilkunastu zapachów, które mogłabym nazwać ulubieńcami. Póki co PURE HONEY to zapach, który ocenić musiałam negatywnie jeśli chodzi o to jak pachnie. Niemniej jednak Kim stworzyła mocnego potwora, który naprawdę jest trwały i projektuje całkiem na dobrej odległości choć zapach jest sztuczny, że aż boli. Kieszeń moja też trochę zabolała, ponieważ za tę cenę naprawdę można kupić nawet dwa porządne flakony perfum. Niemniej nie żałuję, ponieważ kolekcjonuję flakony a ten jest wyjątkowo uroczy i porządny w swojej jakości. A jakość wykonania jest dobra, nawet powiedziałabym, że bardzo dobra.



Buziaczki kochane PSZCZÓŁKI! 💋💋💋💋💋💋




czwartek, 3 grudnia 2020

Z każdej sytuacji jest jakieś wyjście... najczęściej AWARYJNE

 


Rok 2020 chyba nikogo z nas nie oszczędzał, ponieważ świat stanął na głowie, wiele się zmieniło w polityce, służbie zdrowia, edukacji, a także w nas samych. Jeśli chodzi o mnie to ten rok nie był dla mnie tragiczny, nie był też zły, był (nadal jest) dla mnie inny niż ubiegły. W tym roku przekonałam się dosyć boleśnie do czego zdolni są ludzie aby osiągnąć swoje cele. Nie opłakuje tej sytuacji, ponieważ wolę wyciągnąć lekcję z tego czym obdarzył mnie Los, nawet jak było to coś nieprzyjemnego. Myślę też, że już nie będę musiała widywać się z moim ojcem, który jest człowiekiem, który wpływał bardzo destrukcyjnie na moją psychikę i samopoczucie. Wiecie doskonale, że z obowiązku a nie z przyjemności odwiedzałam moją babcię Martę, ponieważ zawsze w jej domku spotykałam pożal się Boże mojego ojca. Nienawidziłam tych spotkań! Stresowałam się nimi i etc. Teraz już jestem całkiem uwolniona od tej chorej sytuacji i mogę odetchnąć pełną piersią. Czasami śmierć kogoś jest bardzo oczyszczająca. Była to moja babcia, ale z nią nie łączyło mnie prawie nic. Bywałam u niej 2-3 razy w roku, więc relacja z nią była bardzo zimna i destrukcyjna przez jej syna, a mojego ojca, którego musiałam widywać podczas tych spotkań. Ten rok uwolnił mnie od tych stresów. 

Jeśli jesteście ciekawi jak ma się moje życie towarzyskie to ten rok bardzo ten temat nadwyrężył, ponieważ w 2020 życie towarzyskie czy też imprezowe prawie, że przestało istnieć, ze względu na panującą sytuację epidemiologiczną na całym globie. Chyba z 2-3 razy wyszłam na miasto aby się z przyjaciółką alkoholizować i tyle tego dobrego. Także ten rok spędziłam bardziej skupiając się na pracy aniżeli imprezach i spotkaniach towarzyskich. Ale co by nie powiedzieć to uważam, że po coś to się na świecie wydarzyło. Dostrzegam w tym większy sens. Nic nie dzieje się bez powodu. Never! 😈😈😈

Co tyczy się mojego życia bardziej prywatnego czy też sercowego to... hmm... trudny temat. Ten rok wiele poprzestawiał, wiele pokazał, wiele mi uzmysłowił, ale też w jakimś stopniu sprawił, że przestałam się obwiniać o sytuację z 2018 roku. Czasem bywa tak, że dwoje ludzi kocha się, darzy się ogromnym uczuciem ale mają zupełnie inne oczekiwania w życiu. Uważam, że dwie strony powinny zastanowić się czy ich spojrzenie na świat, rzeczywistość oraz problemy jest podobne. Trzeba wiele przeanalizować i wzajemnie przepracować. Bo po latach nagle ludzie, którzy się kochali i siebie chcieli mają zupełnie odmienne zdanie na większość kwestii światopoglądowych. Na coś się po prostu w życiu trzeba zdecydować i przemyśleć co się chce zrobić w kategorii relacji, znajomości, związku, miłości, czy też przyjaźni. Trzeba się po prostu określić czego się od drugiej strony chce. W swoim 27-letnim życiu szukałam różnych rzeczy: szukałam miłości, przyjaźni, relacji FWB a także przelotnego seksu najlepiej z mężczyzną związanym węzłem małżeńskim, ponieważ wiedziałam i miałam pewność, że tylko wtedy nie wepchnie się siłą do mojego życia. Zawsze wiedziałam od życia czego chcę, ale to wynikało z mojej pewności siebie i zadowolenia z doczesnego życia. Dzisiaj wiem czego nie chcę w relacji, ale uważam, że to naprawdę trzeba przemyśleć i wspólnie wiedzieć czy w lewo czy w prawo. Wzajemne oczekiwania w życiu są najważniejsze i myślę, że jedna rozmowa dużo mi dała do myślenia. Myślę, że to właśnie chodzi w życiu o te wzajemne oczekiwania i szacunek do czasu jaki się ma. 





Myślę też, że z każdej sytuacji jaka nas spotyka w życiu jest jakieś wyjście. Nie należy się poddawać nawet jeśli Los chce nam dokopać. Chociaż... ja nie uznaję takiego czegoś, że Los nas jakoby krzywdzi czy kopie w zad. Uważam i zawsze uważałam, że wszystko co daje nam Wszechświat dzieje się po to abyśmy czekać się nauczyli wyciągnęli wnioski na przyszłość. To nie tak, że jest źle, bo to jakaś boska kara czy szatańska... po prostu mamy w życiu naukę aż do końca naszych dni. Uczmy się i zdobywajmy jak najwięcej życiowego doświadczenia. Te wszystkie życiowe lekcje kiedyś złożą się w całość i zdobędziemy dzięki nim (o ile się będziemy uczyć) nasz własny Mount Everest. 


Tymczasem. 

niedziela, 29 listopada 2020

I gdy stało się tak... Szare są dni, słońca w nich brak... Czas upływa jak sen... .

Jestem smutna. Nawet bardzo smutna. 


Czuję się jakbym grała w jakimś tandetnym melodramacie, który nie ma końca. Naprawdę czasem jestem tak bardzo zmęczona psychicznie, że najchętniej weszłabym do trumny wypełnionej aksamitem i zasnęła na rok, aby obudzić się w zupełnie innych okolicznościach niż obecnie. Mówią mądrzy ludzie, że czas leczy wszystkie rany. Te na ciele na pewno, ale na duszy? Już niekoniecznie. Czas je tylko zabliźnia, ale właśnie te blizny przypominają nam o tym co było. Ktoś by powiedział, że... mam 27 lat i to czas najpiękniejszy w życiu, ale myślę, że to właśnie zależy od tych pieprzonych okoliczności. A okoliczności są słabe, złe, takie... frustrujące. Ooo... jestem sfrustrowana i jest to odpowiednie słowo do mojej obecnej sytuacji. Można powiedzieć, że żyję na krawędzi, na dwóch biegunach tym wywołującym euforię i przygnębienie. Wiem, a raczej zdaję sobie sprawę, że emocje i te złe i te dobre są w życiu potrzebne, ale nie można tak czuć przez 4 lata. To niezdrowe i wycieńczające organizm. Nie, przesadziłam. Od 2 lat żyję na krawędzi. Ale to wcale nie umniejsza mojego smutku, który dzisiaj jest głęboki. Mam wesołą osobowość, ale dusza jest rozrywana na strzępy. Boję się, że kiedyś pęknie na drobne kawałeczki i nie będzie już co zbierać. I nie jest to moja wina, jest to wina tego co się dzieje...


Całe życie wiedziałam, że pozwolenie sobie aby ktoś nas oswoił jest błędem. W moim życiu przynajmniej to się sprawdza. Nie każdy może być szczęśliwy. Poza tym szczęście jest czymś takim za czym trzeba biec, a gdy już je mamy to nagle czujemy jakbyśmy dalej musieli biec aby ponownie go doświadczyć i na chwil parę go złapać. Szczęście to tylko taka chwila. Zawsze rozumiałam Marilyn, Ryśka, Elvisa czy Kalinę. Oni mieli dużą dozę melancholii w sobie, nawet więcej niż dużą... 



Coś mi chyba w życiu nie wyszło...
Moją radość stanowią przedmioty, drogie perfumy, ekskluzywna biżuteria, mnóstwo przedmiotów.

Chcę sobie kupić szczęście, radość, poczucie bezpieczeństwa, - którego nie mam i mieć nie będę żyjąc na krawędzi. Pociągała i pociąga mnie w mężczyznach władza, tak bardzo fascynowała mnie kontrola, że w końcu straciłam kontrolę i równowagę nad tym co mnie otacza. Może powinnam inną ścieżką kroczyć i coś zmienić. Potrzebuję wyjechać na chwilę, na 5 minut, na 3 dni, na miesiąc i pobyć z ludźmi, którzy pokażą mi, że warto trwać. Nie mam siły. 
Paradoks jest taki, że kocham szaleńczo życie jak mało kto, ale gdy życie karmi mnie łyżkami dziegciu to mam ochotę rzucić wszystko w cholerę i rzucić się z wiatrem w przepaść istnienia. 

Czy czuliście kiedyś jakby Wasza dusza traciła tlen, ciepło i Wasze serce zostało związane zabłoconymi sznurówkami tak ciasno jak arystokratka mająca ściągniętą talię mocnym gorsetem? Czy czuliście jakby ktoś zabierał Wam Wasz sens życia i poczucie szczęścia? Na pewno czuliście... 

Nienawidzę swojego umysłu kiedy przeanalizuje wszystko i rozłoży "to" na czynniki pierwsze. Nienawidzę kiedy dowiaduję się, że moja intuicja jest naprawdę dobra. 
Nienawidzę niewiedzy, obojętności, kłamstw i gorzkiego smaku życia.
Nienawidzę mieć racji.





Żyję po to aby pisać i muszę pisać aby żyć. 
Pisanie mnie uratowało. Pisanie pozwala mi trwać. Żyć. 





Tymczasem.


sobota, 28 listopada 2020

Co tam słychać moi drodzy? :)

Cześć!

Dzisiaj chciałabym Was zachęcić abyście dołączyli do dyskusji na fanpejdżu Myśli Kobiety Wyzwolonej na temat planów świątecznych i sylwestrowych 😀😀😀. 


Możemy sobie przy okazji porozmawiać jak za dawnych lat. Pamiętam jak kiedyś wymienialiśmy się komentarzami na fanpejdżu przed świętami i było super. Zachęcam do kontynuowania tej małej blogowej tradycji. 


Pod tym zdjęciem chciałabym Wam powiedzieć abyście nie kupowali tych modnych teraz spodni z rozcięciami przy kostkach, ponieważ zazwyczaj taki model spodni jest bardzo długi i spodnie tak się szybko brudzą, że codziennie należałoby je prać, albo co drugi dzień, więc to jeden wielki nonsens. Nie polecam, 2/10. Fajnie się w nich wygląda, ale są bardzo niepraktyczne. Moda modą, a rozsądek rozsądkiem. Poza tym jak dla mnie moda to trochę głupota... najważniejszy jest dobry STYL i jeszcze lepszy GUST.


Tę przeuroczą czerwoną bransoletkę dostałam od Karoliny na urodziny i musze powiedzieć, że jest genialna. Ślicznie wygląda, ma urocze serduszko i dodatkowo wykonanie jest bardzo porządne, ponieważ niteczka się nie zniszczyła a kąpię się w niej i myję naczynia, więc to świadczy o tym, że wykonanie jest naprawdę rewelacyjne. Ktoś z Was też nosi czerwoną nitkę na nadgarstku?




Na koniec chciałabym jeszcze raz przypomnieć o wbijaniu na fanpejdż MKW na Facebooku.
Zapraszam serdecznie.




Spokojnej nocy!








środa, 25 listopada 2020

Idę zbadać krew! Czy mam KORONAWIRUSA?

Dobry wieczór Kochani! 😊😊😊

Dzisiaj postanowiłam napisać Wam o czymś co w sumie trwa jakieś 3 tygodnie... może miesiąc. A może nawet i dłużej. Od tego czasu cały czas jestem śpiąca, zmęczona, powiedziałabym nawet, że wyczerpana energetycznie. Nie wiem czym to jest spowodowane, więc postanowiłam wybrać się na morfologię prywatnie. Nie jest to na pewno koronawirus, bo kto jak kto, ale wątpię że bym się zakaziła, ponieważ przestrzegam bardzo wszystkiego co trzeba aby się nie zarazić, a poza tym wykonuję pracę zdalnie, więc możliwość zakażenia mam ograniczoną. Niemniej jednak niepokoi mnie to, że budząc się po 9 godzinach snu - tak zazwyczaj tyle śpię na dobę, to i tak jestem zmęczona i po 2 godzinach funkcjonowania ponownie chce mi się spać. Jest to już nie irytujące ale wkurwiające, bo chciałabym wiele ogarnąć, a fizycznie jestem pozbawiona energii. Także dlatego idę do prywatnego laboratorium aby zrobić te badania, które mnie interesują. A mianowicie chcę wykonać badanie krwi z oznaczeniem: morfologię krwi obwodowej (25 parametrów), OB (chyba nigdy nie miałam tego badania, a ono jest bardzo istotne, bo podobnie jak CRP wskazuje na stany zapalne dziejące się w naszym organizmie), żelazo (bo całe życie zmagam się z nawracającą anemią), TSH (to badanie diagnozuje choroby tarczycy) oraz witaminę D. Mam nadzieję, że po otrzymaniu wyników tych badań coś będę wiedziała na temat mojego stanu zdrowia. Nie czuję się może umierająca, ale nie jestem w stanie normalnie funkcjonować, bo gdzie usiądę w domu to zasypiam, więc nie jest to normalne. Myślę też, że wybrałam takie badania, które są istotne w diagnozowaniu zmęczenia, senności i wyczerpania. Trzymajcie kciuki, proszę. 

Zastanawiałam się także nad oznaczeniem glukozy i zrobieniem krzywej cukrowej, ale się powtrzymam, bo najpierw sprawdzę te parametry. Z racji tego, że choruję na nadciśnienie to wykonuję badania z krwi raz na rok aby wiedzieć jak wygląda sprawa z moim organizmem. Uważam, że ludzie, którzy na nic nie chorują przewlekle też powinni robić sobie raz do roku całkowity przegląd. Czasem warto zainwestować nawet 500 złotych na wszystkie badania. Jeśli powyższe badania wyjdą mi dobrze, zrobię kolejne, a jeżeli te wyjdą mi źle to zacznę naprawiać w organizmie to co mi potrzeba naprawić i może znowu odzyskam energię i pozytywny nastrój. Bardzo bym chciała 😇😇😇.



Oczywiście podejrzewam też coś, ale póki co zrobię te badania i mam nadzieję, że wszystko będzie dobrze. Wolałabym mieć niedobór żelaza czy witaminy D niż na przykład cukrzycę czy niedoczynność lub nadczynność tarczycy. Doskonale zdaję sobie sprawę jak ciężkie i wycieńczające są te 3 wspomniane przeze mnie na końcu choroby i mam nadzieję, że nie przyjdzie mi się z nimi zmagać, ponieważ to naprawdę nieprzyjemna i bardzo długa droga aby wyjść na prostą. Już długą drogę do równowagi zajęła mi walka z zaawansowanym nadciśnieniem, ale cóż jeśli tak ma być to i z tym sobie poradzę. Trzymajcie kciuki za jutro. Kręci mi się w głowie teraz, ale muszę dokończyć ten post. Nie lubię narzekać, ale nie lubię też jak coś się dzieje z moim zdrowiem. Jestem blada jak trup i mam język biały co mnie niepokoi, ale dowiem się wszystkiego pojutrze jak dostanę wyniki badań. A teraz idę zjeść kolację i już nic do 8 rano nie mogę jeść. Eh... . 



Buziaczki Kochani,

Zdrowia Wam życzę! 


Wasza zmęczona Alexandra M. 


💋💋💋💋💋💋💋💋💋💋



poniedziałek, 23 listopada 2020

Rodzinna niedziela i miłe rozmowy dobrze naładowały mnie na NOWY TYDZIEŃ :)

Dobry wieczór Kochani 😇😊😊😊😊 miałam już smacznie spać, ale niestety musiałam dokończyć sprawy blogowe na fanpejdżu na Facebooku. Jeśli jeszcze tam nie jesteście to Was serdecznie zapraszam abyście dołączyli do naszej małej wyzwolonej rodzinki. Na fanpejdżu dodaję zdjęcia, których nie dodaję na blogu, więc zachęcam! 😈😈😈😈😈😈 Czasem bywa pikantnie hahahahaha. 


Bardzo lubię tę fotkę. A Wy co myślicie? Bardzo żałuję, że tak intensywne rude (marchewkowe!) włosy za długo mi się nie utrzymały. Bardzo żałuję, bo czułam się bardzo dobrze w takim kolorze włosów. 


Często ludzie pytają mnie o mój ulubiony kolor. I powiem Wam, że to na przestrzeni lat bardzo się zmieniło. Jako dziecko do mniej więcej 14 roku życia uwielbiałam ZIELONY. Później pokochałam FIOLETOWY, ale największą miłością darzę kolor... CZERWONY. Ja nie wiem jak ludzie mogą tego nie wiedzieć hahahaha. Miałam również chwilowe zauroczenia jak na przykład żółty czy fuksjowy, ale bardzo dawno nie ubierałam się w takie barwy. Może powinnam do tego wrócić. I tym początkiem chciałam nawiązać do rudych włosów. Nosząc marchewkowe włosy trzeba zdać sobie sprawę z tego, że niewiele kolorów w ciuchach i makijażu pasuje. Jeśli planujecie zostać rudowłosymi pięknościami to polecałabym zaopatrzyć się w takie kolory jak: zieleń, czerwień, beż, nude, brąz, od czasu do czasu czerń i oczywiście fiolet, który w towarzystwie rudych włosów wygląda cudownie. Polecam!


Rude włosy cudownie podkreślają brązowe tęczówki oka. Spójrzcie na moje oczy. Widzicie jak bursztynowy pigment został przy takim kolorze włosów wydobyty? Super sprawa!!! Też to widzicie, co ja? 


A teraz przejdźmy do mojej niedzieli. 
Było naprawdę miło i przyjemnie. Odpoczęłam, spędziłam czas z bliskimi, porozmawiałam też z kilkoma osobami przez Internet, które są dla mnie ważne. Staram się na każdą osobę, która jest ważna w moim życiu przeznaczać czas. Jednego dnia na tych ludzi, drugiego na kolejnych. Czasem po prostu nie mogę przeznaczać na wszystkich, bo byłoby to po prostu nierealne. Przyjechał Wojciech i posiedział pół dnia, więc troszkę z nim porozmawiałam. Zapracowany jest, zalatany i ma mnóstwo nauki, bo pisze licencjat. Także trzymajcie kciuki za mojego brata 😇. Jestem z niego bardzo dumna, ale mu tego nie powiem, bo wolę mu podokuczać ha ha ha. 

Porozmawiałam też z mamą, nadrobiłam YouTube, musiałam ogarnąć drukarkę, do której nie zaglądałam od 6 miesięcy. Włożyłam jej nowy czarny tusz, ponieważ muszę wydrukować list przewozowy, ponieważ muszę zwrócić paczkę z khaki parką, która "przyszła" do mnie olbrzymia. Już dawno nie utopiłam się w ciuchach ha ha ha. Nie, żebym schudła, ale rozmiar był bardzo nieadekwatny z tym co przyszło do mnie. Zwracam w tej paczce także czapkę, ponieważ ten model źle na mnie wygląda, a poza tym nie wiem co mnie podkusiło. Mnie jest zawsze ciepło i generalnie normalnie mogę funkcjonować gdy jest -5 stopni, więc mnie takie coś jak czapka w ogóle nie potrzebne do egzystencji. A Wy nosicie zimą czapki czy też należycie do ognistych ludzi, którym zawsze ciepło? 



Jutro, to znaczy dzisiaj czeka mnie intensywny dzień i wtorek również, więc trochę mam roboty przed sobą, ale jak szybciej to ogarnę tym lepiej dla mnie. A teraz idę już spać, jeszcze tylko list wydrukuję i będę spała, do... 10. A potem intensywny dzień się zapowiada, oj bardzo intensywny. 



Buziaczki Kochani! 👄👄👄







czwartek, 19 listopada 2020

Kończę z RUDYMI WŁOSAMI (zdjęcia w rudych włosach) :)

Dzień dobry o wczesnej porze jak na Maassen (lubię pisać o sobie w trzeciej osobie 😈 - to nadaje większego egocentryzmu)! Jest już ciemno, trochę chłodno choć przyjemnie jak na mój gust i zamiłowanie do Jesieni a w szczególności do Listopada, który jest jednym z moich ulubionych miesięcy. Dzisiaj postanowiłam napisać lekki post włosowy. Tak - byłam kiedyś włosomaniaczką i testowałam setki różnych produktów do pielęgnacji włosów i mam wyrobiony pogląd na temat szamponów naturalnych i z silikonami. Uwielbiam silikony i nie zrezygnuję z nich, ponieważ moje włosy wyglądają wtedy najlepiej. Z pewnością co jakiś czas znowu spróbuję jakiegoś ekologicznego szamponu, ale nie prędko, ponieważ wtedy moje włosy są napuszone i tworzą się bardzo delikatne fale. A ja nie lubię niczego pośrodku, więc albo loki albo proste. Ale dzisiaj nie o pielęgnacji włosów, a o ich kolorze. Powiem Wam, że niedługo cieszyłam się żywymi rudymi włosami. Jestem tym faktem bardzo rozczarowana, ponieważ czułam się świetnie w takim wyrafinowanym, troszkę powiedziałabym nawet, że w kurewskim kolorze włosów. Ale cóż... w życiu nie można mieć czasem tego co by się chciało. Wiadomo, że mogłabym co dwa tygodnie chodzić do fryzjera i farbować na nowo, ale wątpię, że po takich sesjach za pół roku byłabym posiadaczką jakichś włosów na głowie. Także za bycie rudą (a przynajmniej tak intensywnie rudą) podziękuję i zdecyduję się na coś innego. Mam kilka pomysłów i do 11 grudnia mam czas aby się zastanowić co planuję tym razem zrobić. Raczej nie będzie to kolor szalony, ale zmiana będzie jak najbardziej szalona, bo zdecydowana. I szczerze powiedziawszy nie mogę już się doczekać mojej wizyty u fryzjera. Poza tym Renata tak myje głowy i dotyka włosów przy farbowaniu, że doznaję ASMR, więc sami rozumiecie ha ha ha 😆😆😆😆😆😆. 


Rude włosy świetnie współgrały z moją bardzo jasną karnacją, oraz z oczami, które były cudownie podkreślone dzięki rudym włosom. Ale taki efekt jak na zdjęciu powyżej utrzymywał się niestety dwa tygodnie, więc zdecydowanie za krótko jak na moje oczekiwania. 


Intensywny odcień prawda? Tę spinkę pożyczyłam do zdjęcia od mojej mamy, ponieważ uważam, że tak spięte włosy wyglądają sooooooooooooooooo cuuuute 💗💖💕.


Powiem Wam, że taki kolor włosów niesamowicie przyciąga uwagę ludzi. Jeżeli jesteście nieśmiałe to nie polecam, bo możecie się stresować i nawet wstydzić. Poza tym doskonale wiem, że wiele niepewnych siebie kobiet nigdy nie było zwolennikami takiego odważnego koloru. Piękny kolor ale nietrwały. Dlatego nie polecam!


Spójrzcie na moje tęczówki. Przy rudości są jakby rozjaśnione i bardziej bursztynowe niż ciemnobrązowe. 


Nie ukrywam, ale będę tęskniła (ba ja już tęsknię) za tym szalonym odcieniem, ponieważ w tych włosach naprawdę (ludzie pisze się NAPRAWDĘ, a nie NA PRAWDĘ - takie coś piszemy jeśli jest inny kontekst) czułam, że chce mi się żyć. Irytuje mnie ten błąd niesamowicie. Piszemy NAPRAWDĘ (łącznie) i NA PEWNO (osobno). ZAPAMIĘTAĆ! 😎 


Wyglądam tu iście szatańsko 😈😈😈😈😈😈.


Uwielbiam duet czerwieni z pomarańczowym, ale trzeba uważać bo można wyglądać jak dziweczka z Ukrainy. Także najbardziej to zestawienie polecałabym naturalnym rudzielcom, a nie sztucznym jak ja.


Mam nadzieję, że dzisiejszy post Was troszkę rozluźnił podczas tej pandemii koronawirusa. Powiem Wam, że już zdecydowanie mniej się przejmuję wirusem, ponieważ nadal jestem zdrowa (wiadomo można przechodzić bezobjawowo) ale póki co jest dobrze i oby to się nie zmieniło. 


Trzymajcie się cieplutko i pamiętajcie być zdrowymi!



👄👄👄👄👄👄👄👄👄👄

Wasza ruda (jeszcze!) Alexandra - gdy jest "x" jest bardziej hot, czujecie to?! 


Tymczasem.