sobota, 30 listopada 2019

Andrzejki 2019... czas zacząć :)

Dobry wieczór Kochani moi! 😇❤ Z 29 listopada na 30 listopada przypadają Andrzejki czyli noc magii, wróżb i czarów. Po wczorajszym poście pozostaniemy jeszcze w magicznym klimacie 😈. Za czasów mojej podstawówki wróżyło się z wosku i kart, dzisiaj mamy wróżby online. Dzisiaj wszystko jest online... wróżby, horoskopy, seks, przyjaźń, niedługo nawet kawa będzie online. Tacy to my ludzie jesteśmy postępowi. Przemyślcie sobie to co napisałam, bo naprawdę warto. A teraz przejdźmy do dzisiejszego dnia. Dawno już nie obchodziłam tego dnia bo jakoś nie było z kim. Chociaż poznałam w 2016 roku Kingę, a ona interesuje się astrologią, więc za rok trzeba wybrać się na andrzejkowe party OBOWIĄZKOWO!!! Dzisiaj idę, a w sumie to jadę na pizzę i czerwone wino. No i jeszcze film. I o dziwo nie będzie to horror tylko komedia, ponieważ chcę się odmóżdżyć, zrelaksować, porozmawiać, napić się i zapalić. Wiele osób uważa, że mam lekkie i przyjemne życie, bez grama problemów. Tak się może wydawać jeśli ktoś obserwuje mnie z boku, ale... prawda jest znacznie bardziej złożona w moim przypadku. Jedno życie to to, które widzą ludzie, a drugie to to, którego nie widzą. Podzieliłam swoje życie na dwa życia dzięki czemu nie oceniam je jako całości, a jako suplement. Tak jest po prostu lepiej i łatwiej. Kiedy nagromadzi mi się za dużo problemów, to muszę po prostu pozbyć się ich tak jak pozbywamy się śmieci z domowego kosza. Zazwyczaj wtedy piszę, rozmyślam (choć to jest tylko nakręcanie się, a nie eliminowanie problemów), śpię albo rozmawiam z kimś kto na życiu się zna. Dzisiaj wypiję czerwone wino (półsłodkie) bo tak sobie zażyczyłam i może poczuję się lepiej. Choć wiecie nie żebym czuła się znowu jak we wrześniu ale muszę się zresetować i odmóżdżyć. Także moje dzisiejsze Andrzejki to będzie odpoczynek przed pracowitym grudniem. Odpocznę dopiero 23 grudnia i to nie na długo, bo do 27 grudnia. Mam nadzieję, że nie zrobię sobie takiego prania mózgu jak we wrześniu. Wtedy to się po prostu umysłowo przegrzałam i organizm nie wytrzymał.

A teraz udaję się na spoczynek, ponieważ muszę się wyszykować, a przede wszystkim wyspać. Na szczęście mogę sobie pozwolić spać do południa ha ha ha 😇😈. Aż chce się powiedzieć - TAKA TO POŻYJE. Mam nadzieję, że Wasze Andrzejki będą również udane (?) jak moje. Trzymajcie się i nigdy nie traćcie nadziei, bo tylko dzięki niej możemy budzić się radośni i zdrowi.


PS. Dziękuję Krzysztofowi za wsparcie i zrozumienie sytuacji. Serdecznie Cię pozdrawiam i wschód Polski. Buziaki ślę 👄👄👄👄👄👄👄.


A teraz Wasza Maassen idzie się napić herbatki zielonej albo zimnej wody, bo strasznie mnie suszy, a jeszcze nic nie piłam ha ha ha.


Buziaczki dla Wszystkich 👄👄👄👄👄👄👄.

piątek, 29 listopada 2019

TARGI ZDROWIA, WRÓŻB I NIEZWYKŁOŚCI

Dobry wieczór Wszystkim! 😇😇😇 Dzisiaj chciałabym Wam opowiedzieć o super wydarzeniu, które organizowane jest dwa razy w roku, a mianowicie mowa jest o TARGACH ZDROWIA, WRÓŻB I NIEZWYKŁOŚCI. Pierwszy raz dowiedziałam się o tym wydarzeniu uczęszczając do ostatniej klasy gimnazjum. Interesowałam się bardzo ezoteryką oraz parapsychologią, więc informacje o tym festiwalu wpadły mi dosyć szybko w ręce. Wiecie... Wszechświat zsyła nam to czym się karmimy. Jeśli poszukujemy magii w życiu to w końcu na nią natrafiamy. Wszechświat jest prosty, życie tu na ziemi jest zdecydowanie bardziej skomplikowane. Na omawianych targach byłam 3 razy i muszę powiedzieć, że klimat jest iście magiczny. Czuć tę niezwykłą atmosferę, ponieważ dwa razy w roku do Łodzi przyjeżdżają wróżki, jasnowidze, szamanki, czarodziejki, wiedźmy, bioenergoterapeuci i zielarze z całej Polski. Impreza organizowana jest w hali EXPO.

W tym roku nie mogłam wziąć udziału w tych targach, ponieważ byłam na Piotrkowskiej. Niemniej jednak już w kwietniu kolejne Targi Zdrowia, Wróżb i Niezwykłości, na których nie może mnie zabraknąć.

Będąc kiedyś na tym wydarzeniu skorzystałam z bardzo drogiej wizyty u wróżki Akimy. Akima jest niezwykłą kobietą i świetnym doradcą duchowym. Mam nadzieję, że kiedyś raz jeszcze wybiorę się do niej na seans. Na targach kupowałam zawsze srebrny Pierścień Atlantów, który kiedyś był moją codzienną, wręcz obowiązkową biżuterią. Oczywiście kupuję także kryształy bądź różowy kwarc. Poza tym nigdy nie mogę się napodziwiać, ponieważ są to tak bardzo moje klimaty, że czuję się jak w magicznej krainie, z której nie chciałabym nigdy wyjść. Na festiwalu jest mnóstwo rzeczy, które można kupić, skosztować (jak na przykład sery, miody czy inne potrawy, którymi trudnią się wiedźmy). Moja babcia korzystała kiedyś z irydologa i muszę powiedzieć, że analiza zdrowia z tęczówki oka naprawdę działa i jest prawdziwa. Mojej babci powiedziano dokładnie na co jest chora i z czym ma problem. Mnie Azjatka również co nie co powiedziała, a mianowicie to, że mam zaburzoną gospodarkę wodną oraz kłopotu z jajnikami. Owszem mam niezbyt zdrowe nerki, woda mi się zatrzymuje i przy badaniu USG mój prawy jajnik jest prawie niewidoczny choć nie ma cech patologicznych. Na TZWIN naprawdę jest wiele do obejrzenia i do przedyskutowania z ciekawymi osobistościami. Każdemu kto interesuje się ezoteryką, parapsychologią, astrologią i zielarstwem polecam te targi. Niezwykłe doznania, z których chce się czerpać ogrom wiedzy.

Powiem Wam, że oprócz mojej fascynacji ezoteryką w moim życiu wydarzyło się wiele niezwykłych rzeczy, a wręcz zjawisk. Nie każdy musi w to wierzyć, ale ja wierzę bo widziałam i doświadczałam. Poza tym kto raz otworzy się na strefę ducha to do końca z nią jest związany. Z mojej strony mogę powiedzieć tylko tyle, że mam czyste pole energetyczne, które miałam "badane". Dlatego też wyczuwam zakłócenia w aurze. Kiedy idę na przykład na spacerze koło bloków, domów czy... działek odczuwam energetykę miejsca. To znaczy ni mniej ni więcej tyle, że odczuwam dobrą, złą bądź neutralną energię miejsca. Nie mówię o tym każdemu, ponieważ wśród ludzi jest wielu sceptyków, ale tak mam i zawsze się to sprawdza. Gdybym miała określić najlepsze miejsce energetyczne w Łodzi to byłaby to Retkinia. Jest to najbardziej czyste pole energetyczne jeśli chodzi o miejsce. Kiedyś chciałabym Wam więcej o tym opowiedzieć, ponieważ odczuwanie energii miejsc jest ze mną od hmmm... 13 lat. Jak to się objawia i etc. opowiem w innym poście, ponieważ to temat na nowy post, jak i może na kilka nowych postów.


Póki co idę zmyć makijaż, napić się wody i oddać się w ramiona Morfeusza. Mam nadzieję, że kogoś zainteresowałam tematem, ponieważ o ezoteryce można powiedzieć wiele, ale nie można odmówić jej tego, że jest to naprawdę niezwykły i bardzo obszerny dział nauki. Dla niektórych pseudonauki ale nauki.


Życzę Wam magicznych snów moje Wiedźmy i Wiedźmini 👄👄👄.
Zawsze radość, zawsze zdrowie i zawsze miłość (no i seks) 😈😈😈😈😈.


Tymczasem.

czwartek, 28 listopada 2019

KATY PERRY Katy Perry`s MAD LOVE

Po 2 miesiącach od ostatniej recenzji perfum przychodzę do Was z testem mojego nowego zapachu. Tym razem długi czas używałam wody perfumowanej Katy Perry o nazwie Katy Perry`s MAD LOVE. Sama nazwa mówi o tym, że te perfumy pachną jak szalona miłość. Serio?! Sorry, ale musiałam 😈. Katy jest amerykańską piosenkarką muzyki pop, która ma bardzo barwny, odważny i prowokacyjny wizerunek. Liczyłam na to, że perfumy sygnowane jest pseudonimem będą również dzikie, zalotne i bardzo wyzywające. Otóż... nie doczekałam się ani szalonej miłości, ani kokieteryjnego zapachu, czy też prowokacji. Zapach jest ładny, dziewczęcy i... Jeśli chcecie dowiedzieć się więcej, zapraszam do dzisiejszej recenzji perfum 😇😇😇.

Tak prezentuje się ów delikwent. Zestawiłam go z moim pluszowym, bardzo miękkim szlafrokiem w kolorze ecru, ozdobnymi diamentami i opakowaniem różowego brokatu do ciała. Ta mieszanka idealnie ze sobą współgra ❤.

Na początek przedstawię Wam nuty zapachowe tej wody perfumowanej!


Nuty Głowy: japoński kwiat wiśni, truskawka, sorbet, różowy grapefruit

Nuty Serca: piwonia, jaśmin, nuty kwiatowe

Nuty Podstawy: piżmo, drzewo sandałowe, kokos


I teraz tak. Czas się psiknąć aby lepiej wczuć się w recenzję zapachu. Nuty zapachowe bardzo mnie skusiły, ponieważ lubię zapach truskawek, grapefruita, piwonii i japońskiego kwiatu wiśni. Zdawałam sobie sprawę, że ta woda perfumowana będzie słodka, ale że AŻ TAK to się szczerze powiedziawszy nie spodziewałam. MAD LOVE - jest totalnym słodziakiem, który polecałabym dziewczynkom i nastolatkom, które uwielbiają różowe ciuszki pełne falbanek, koronek i tiulu. Ten zapach jest słodki, przypomina trochę Pink Sugar. MAD LOVE - nie ewoluuje, nie zmienia się w czasie kiedy jesteśmy "polukrowani" tym zapachem. Lukier to dobre słowo opisujące ten zapach. Kiedyś byłabym tym zapachem zachwycona, bo uwielbiałam takie cukierkowe, słodkie i pudrowe zapachy. Dzisiaj mój gust perfumeryjny się znacznie zmienił. W tym zapachu wyczuwam kokosa, troszkę truskawek i niestety jaśmin, którego nie znoszę. Aczkolwiek zapach jest naprawdę ok. Nie jest to brzydki słodziak, ale nie jest to zapach odpowiedni dla mnie. Niemniej spodoba się miłośniczkom słodkości w perfumach. Jeśli podoba Wam się Pink Sugar to i ten zapach skradnie Wasze serce.


Cena tej wody perfumowanej za 100 ml to ok. 60 zł. Cena jest jak najbardziej adekwatna do jakości tych perfum. Nie są to trwałe perfumy. Raczej blisko-skórne, więc nie będą denerwować otoczenia. Używałam ich przez 2 miesiące codziennie i bardzo solidnie. Ja nie oszczędzam na perfumach, więc mogę teraz powiedzieć, że to bardzo wydajny zapach, ponieważ zużyłam troszkę więcej niż połowę SETKI a dopsikiwałam się 3-4 razy w ciągu dnia 5-6 psiknięciami.

Jeśli sprawa tyczy się flakonu to mnie urzekł. Fakt! powiewa tandetą ale ma w sobie tyle uroku, że umie złamać serce. Jest ciężki, pudroworóżowy z marmurowym korkiem. Nimi kicz, niby luksus. Niewątpliwą wadą tego flakonu są napisy, które się ścierają podczas użytkowania, co dla mnie jest dużym minusem, bo coś takiego nie powinno mieć miejsca. Strzałki też się ścierają co możecie zauważyć na zdjęciu, które dodałam.

Zapach polecam dziewczynkom, słodkim nastolatkom i wszystkim innym kobietom, które uwielbiają aromatyczne, słodkie i bardzo lukrowe zapachy. Jeśli chodzi o komplementy to dostałam pochwałę od pani w rejestracji w przychodni. Pani miała lat 60+. Powiedziała, że mam piękne perfumy. I był to jedyny komplement jaki dostałam podczas noszenia tego zapachu. Mogę powiedzieć Wam jeszcze ciekawostkę, że powyższy zapach powstał w 2016 roku, więc są to całkiem nowe perfumy. Można dostać je w Rossmannie cały czas bez problemu. Ja kupuję perfumy zawsze na NOTINO, ponieważ wiem, że to sprawdzona perfumeria.

Mam nadzieję, że dzisiejsza recenzja perfum kogoś zainspiruje do kupna tych perfum, które nie są może odkrywcze, ale mają dużą pojemność, słodki zapach i uroczy flakon. A przede wszystkim nie są drogie. To zapach średnio-półkowy.



Jeśli jesteście ciekawi czy zakupiłam już kolejne perfumy to powiem Wam, że mam teraz do testowania 3 flakony perfum i już jestem na samą myśl podekscytowana, ponieważ perfumy to taka moja mała pasja, która niestety jest dosyć kosztowną pasją. Z pewnością jeszcze 2 recenzje perfum ukażą się przed końcem tego roku, więc oczekujcie, bo jest na co 😈😇.


Pachnącego wieczoru Wam życzę!

PS. Jejku mój pokój pachnie jak cukiernia ha ha ha ❤.


Tymczasem.

środa, 27 listopada 2019

Człowiek uczyni wiele, aby go kochano. Uczyni wszystko, aby mu zazdroszczono.

Każdy człowiek bez wyjątku szuka na tym świecie miłości, bo w głębi duszy wie, że tylko miłość może uczynić go szczęśliwym. Każdy! I Ty, i ja szukamy miłości. Bez wyjątku. Jedni szukają wcześniej, drudzy później, ale koniec końców każdy zmierza ku temu aby być kochanym. Są ludzie, którzy są szczęśliwi na tym polu, drudzy nie. Inni szukają przygód, imprezują, upijają się dla funu, a kiedy przychodzi sędziwy wiek uświadamiają sobie, że nie mają nikogo kogo mogą kochać, ani nikt nie kocha ich. To wielki dramat człowieka. Z miłością jest jak ze szczęściem. Kogo spotka ten zaszczyt pojawia się wiara w istnienie miłości i szczęścia. Kto nigdy nie zazna tego dobra nie wierzy i tkwi w tej niewierze. Czy szczęście istnieje? ISTNIEJE, ale jest ulotne i trzeba do niego dążyć, posuwać się wciąż do przodu walcząc o to co dla nas najważniejsze. Czy miłość istnieje? Dla każdego to uczucie jest czymś innym i jednoznacznie nie można go zdefiniować, ponieważ każdy miłość postrzega inaczej. Dla mnie miłość jest uczuciem, które popycha do działania. Wtedy niemożliwe staje się możliwym. Gdy kochamy jesteśmy lepszymi ludźmi, zaś gdy jesteśmy kochanymi czujemy się wartościowi, pewni siebie i szczęśliwi. Dlatego miłość i szczęście można połączyć. Szczęście jest miłością, a miłość szczęściem. I może dla wielu z Was "powiało" patosem, ale kto nie doświadczył takiego uczucia sam musi się przekonać jak wielką ma moc. Miłość nie zawsze musi być miłością partnerską. Może być to miłość do zwierzęcia, przyjaciela czy rodzica. Czasami bardzo jesteśmy związani z jednym z dziadków. Niekiedy miłością okazuje się pasja. Zobaczcie jak mało osób kocha to co robi. Pracują, męczą się, są nieszczęśliwi, niespełnieni, niezadowoleni. Szczęściem jest kochać to co się robi i brać za to gruby hajs. Człowiek uczyni wiele, aby go kochano. Będzie się starał, walczył, zmieniał siebie dla miłości, będzie chciał stworzyć lepszego człowieka w lustrze. Niekiedy bywa tak, że osoba, którą darzymy uczuciem miłości, nie kocha nas. Wpadamy w rozpacz, w depresję, pojawiają się kłopoty natury psychicznej, udręka duszy. Czujemy się jakbyśmy stracili życie a z nim cały świat. Powiem Was z własnego doświadczenia, że czas leczy wszystkie rany. Niektóre są przez wiele lat rozdrapywane, inne paprzą się przez dziesiątki lat, ale jedno jest pewne... czas mija, problemy się zmieniają, a my dojrzewamy i zyskujemy siłę oraz nabywamy doświadczenia, które kształtują nas, abyśmy mogli zmierzyć się z kolejnymi problemami. Wszystko przemija i my kiedyś również przeminiemy dlatego musimy pielęgnować w sobie dobro, nadzieję i wiarę na lepsze. Nie dbajmy o zazdrość, zawiść i smutek. Jeżeli coś pielęgnujemy to zbieramy tego plony. To nie jest czcze gadanie ale prawda. Wielokrotnie się przekonałam, że nie ma sensu płakać nad czym, co nie płacze nad Tobą.

Człowiek uczyni wszystko, aby mu zazdroszczono. My ludzie lubimy gdy jesteśmy podziwiani. No kto tego nie lubi, no kto?! 😈😈😈 Kiedy jesteśmy załamani i odrzuceni wstępują w nas "demony" i przejawiamy najgorsze, najbardziej pierwotne instynkty. Niekiedy zwierzęce do granic możliwości. Czując się odrzuceni staramy się aspirować do Terminatora czyniąc z siebie osobę potężną, mocną, o niewiarygodnej sile. Przytoczę Wam pewną sytuację. Dziewczyna rzuca chłopaka po 3 latach bycia w związku. On załamany, cierpi, płacze po nocach, nie może pogodzić się z zaistniałą sytuacją, która spowodowała w jego psychice wielką traumę. Nie śpi tydzień, pije dwa tygodnie, trzy tygodnie płacze w poduszkę i zapomina o karmieniu kota. Po miesiącu budzi się uchlany w belę, patrzy na zarzyganą podłogę, nieogoloną brodę i walające się po kątach skarpetki. Wkurwiony tym wszystkim postanawia się zemścić. Sprząta, wyrzuca puste butelki po zeszłorocznej Whiskey, goli brodę, no i oczywiście karmi wygłodniałego kota. Wchodzi na wagę - SETKA. Przechodzi na dietę, zapisuje się na siłownie, regularnie medytuje, zmienia garderobę. Po roku czasu spotyka panią X, która patrzy na niego jak w obrazek i próbuje zagadać mimochodem. Do czego zmierzam? Bardzo często spotkałam się z sytuacją, że mężczyzna lub kobieta po porzuceniu przez chłopaka/dziewczyny wzięła/wziął się za siebie z takim rezultatem, że wszystkim zrzedły miny. Czasem rozstanie ma zbawienny wpływ na naszą fizyczność i psychikę. To od nas samych zależy czy będziemy chcieli się poddać czy walczyć o siebie. Możemy się poddać albo walczyć. Są tylko dwie opcje. Jeżeli mamy wolny czas to wykorzystajmy go na rozwój osobisty. Jest tyle rzeczy jakie możemy robić. Możemy schudnąć, zapisać się na jakiś nowy język, którego zawsze chcieliśmy się nauczyć. Możemy zapisać się do szkoły tańca, możemy pójść na studia, do szkoły, zrobić prawo jazdy. Możemy wszystko bo mamy na to czas. Los zawsze jest uczciwy i sprawiedliwy. Dostajemy to co ma nam w życiu pomóc. Często myślimy, że to za karę, że to podłość Losu i ludzi, ale tak nie do końca jest. Zawsze mamy wybór. Możemy tkwić w czymś toksycznym albo się tego pozbyć. Nie mówię Wam tego z palca ani z dupy tylko z doświadczenia. Też tak miałam, że siedziałam i myślałam, płakałam, użalałam się. I co miałam z tego? Nic! Dlatego małymi krokami można coś zmieniać. To nie jest łatwe, ale warto spróbować, bo mamy jedno życie.

Zastanówmy się zawsze czego chcemy. Co jest dla nas ważne, co mniej istotne, a co w ogóle jest dla nas na marginesie. Róbmy to co lubimy, bądźmy z ludźmi, którzy nas uszczęśliwiają i dbajmy o swój komfort psychiczny. Jest jedno życie i w 80% to my odpowiadamy za nie i nasz Los, chyba że jesteśmy chorzy, niepełnosprawni, upośledzeni czy też psychicznie chorzy. Choroba nie wybiera. Często odbiera nam radość życia i pełnosprawność. Jeżeli jesteśmy zdrowi to czyńmy to na co mamy ochotę. Nie patrzmy na to czy wypada czy nie, tylko róbmy i bądźmy zawsze uczciwi wobec siebie, ponieważ nasza osoba powinna być dla nas najważniejsza. Liczmy na siebie i pamiętajmy o tym aby być honorowym, godnym i uczciwym człowiekiem, aby patrząc rano na swoje odbicie w lustrze nie wstydzić się tego co zrobiło się poprzedniego dnia czy nocy. Pamiętajcie!


Tymczasem Maassen udaje się na spoczynek 👀👄👄👄❤✋✌👌.

wtorek, 26 listopada 2019

Listopad oczami iPhone`a czyli... Czy robię się na rudo?

Dobry wieczór Wszystkim! ✌ Ostatnio miałam tak wiele na głowie, że nie miałam kiedy usiąść do laptopa i wejść na Myśli Kobiety Wyzwolonej aby napisać post. Ale dzisiaj już jestem Kochani ❤. Dzisiaj chciałabym Was zaprosić do podejrzenia mojego prywatnego życia w zdjęciach. Wiem, że uwielbiacie tę serię na blogu, ponieważ posty z tej kategorii są odwiedzane przez wielu z Was. Także... zapraszam do wieczornej lektury.

W tym miesiącu bardzo intensywnie poszukiwałam lustra do swojego pokoju. Tutaj jestem w Ordom, gdzie nie byłam już wieki. To jest naprawdę genialny sklep meblowy, w którym również jest możliwość zakupów online.

Dionizy skradł moje serce tak bardzo, że zrobiłam mu prawie 100 fotek. Niech zdrowo rośnie!

Moja mama w listopadzie obchodziła imieniny, więc kupiłam jej na ten dzień srebrne kolczyki z cyrkoniami. Jak Wam się podobają?

Dyzio ❤❤❤

Bardzo podobają mi się podświetlane półki i myślę czy sobie takiej nie kupić. Co myślicie?

Uwielbiam czerwone, bordowe kanapy i wersalki. Z chęcią kupiłabym sobie ten model, bo bardzo mi się spodobał. To również mebel z Ordom.

Tutaj możecie oblookać fragment mojej toaletki. Aktualnie testuję te 4 flakony perfum.

Ostatnio pierwszy raz obejrzałam serial turecki pt. "Więzień miłości". Ciekawy serial. W ogóle mam ciekawe spostrzeżenie. Czy nie dziwi Was fakt, że telewizja polska puszcza mnóstwo seriali tureckich?

Lubie brokat i się tego nie wstydzę. Jestem sroką i uwielbiam jak coś się błyszczy. Tę paletę cieni do powiek zakupiłam w H&M za bagatela 30 złotych. Nie wszystkie cienie z tej palety są świetne ale 4 z nich są naprawdę dobre. Polecam!

Jak już jesteśmy w temacie produktów kosmetycznych to zakupiłam w H&M dwie wody toaletowe.

Flakony są cudne ❤

Wracając z Bałut od mojego brata szłam 2h na piechotę i myślałam, że nogi wejdą mi w tyłek. Kurwowałam na lewo i prawo ze złości i smutku.

Jadąc z Adamem przejeżdżałam koło Galerii Łódzkiej. Z dobre 3/5 lat w niej nie byłam. Jeśli wybieram się na zakupy to jadę do Portu a gdy idę do kina to decyduję się na Manufakturę i jej Cinema City.

Takie to życie blogera...😈😈😈.

Nie wiem jak Wy ale ja ubóstwiam żyrandole kryształowe. Ostatnio licytowałam na aukcji antyczny kryształowy żyrandol, ale niestety mi się nie udało. Ten widziałam w Ordom i chętnie bym go przygarnęła ha ha ha.

Ciekawe o czym myśli Dionizy.

To kebab z kurczakiem i frytki z Zahira.

Teraz Was zaskoczę ale zakochałam się w kopytkach.

Karol i Dominik to para gej-youtuberów, których uwielbiam za otwartość, charyzmę i ciekawe spojrzenie na rzeczywistość.


To idealny gotycki domek dla mnie. Zakochałam się!

Coraz bardziej zastanawiam się nad przefarbowaniem się na rudo. Dokładnie na taki kolor jak posiada ta zgrabna kobieta o pięknej pupie. Robić?

Czasem po prostu trzeba mieć w życiu wyjebane aby nie zwariować. Łatwo się mówi, ale trudniejsze jest to do zrobienia. Zazwyczaj nie mam wyjebane, ponieważ uważam, że wszystko w życiu jest ważne, ale niekiedy staram się odpuścić aby nie cierpieć. I polecam każdemu. Ćwiczmy umysł dla własnego zdrowia psychicznego.


Tymczasem.

czwartek, 21 listopada 2019

Taki listopadowy dzień...

Hejka! ✋👋👄😇😈 Dzisiaj jest deszczowy, chłodny, listopadowy dzień, ale jako Wiedźma lubię ten miesiąc, ponieważ naładowana jestem energią, która popycha mnie do działania. Dziś nic ambitnego nie robiłam, ponieważ w nocy ogarniałam zdjęcia czyli skalowałam, modernizowałam, ulepszałam, wyostrzałam i tak dalej i tak dalej. Zajęło mi to z 5h, więc poszłam spać o bardzo nieprzyzwoitej porze, bo o 6 rano. Jak wstałam to do tej pory jestem nieprzytomna, a kawy nie chcę pić. Uznałam, że naskrobię dzisiaj coś lekkiego dla Was, ponieważ w tym miesiącu piszę strasznie nieregularnie. Poza tym chciałam pochwalić się Wam nowym zakupem czyli tym co widzicie na mnie ha ha ha 😈. Kupiłam sobie czarne koronkowej kimono z satyny, które jest bardzo ale to bardzo seksowne i eleganckie. Ten zakup poczyniłam w H&M. Jest to nowość z jesiennej kolekcji marki. Koszt takiego kimona (czy kimono się odmienia?) to 99,99 zł. Jak Wam się podoba?

Kolejna sprawa jest taka, że wczoraj zakupiłam na Allegro lustro, dzięki któremu będziecie mnie widzieć w całej okazałości oraz zdjęcia będą jakościowo lepsze, ponieważ moje obecne retro lustro ma już skazy, ponieważ po pewnym czasie lustra się starzeją. Dla ciekawskich powiem tyle, że lustro jest lustrem ściennym o wymiarach 120cm x 80cm. Kolor ramy to DĄB SONOMA. Całe lustro jest lustrem na zamówienie, na które będę czekała do przyszłego tygodnia, ponieważ zdecydowałam się na ramę wypukłą, która jest dodatkowym atutem, na który dłużej należy poczekać. Jestem podekscytowana, że w końcu kupiłam duże lustro do mojego pokoju i będę mogła cieszyć się nim przez długi długi czas.

Do jeszcze lepszej jakości zdjęć potrzebuję nowego telefonu z aparatem o kilkunastu megapikselach (najlepiej!). Mam nadzieję, że za jakiś czas będziecie bardzo zadowoleni z jakości zdjęć, którymi się z Wami dzielę. Wielokrotnie narzekaliście mi 😈😈😈, że jakość selfie`aków jest karygodna, więc czego nie robi się dla własnych Czytelników. Być może zakupię telefon jeszcze w tym roku, ale nie wiem jak pogodzę wiele spraw, w które muszę zainwestować pieniądze. Także mam nadzieję, że niebawem zdjęcia, które będę dodawać będą PEREŁKAMI. Co do mojego iPhone`a, którego dostałam od mojego brata to jest to super telefon, którego trudno "zedrzeć". Tylni aparat to 5, zaś przedni to niecała 1, więc selfie są tragiczne i mają widoczne piksele. Dlatego muszę zainwestować w nowy sprzęt abyście mieli lepsze efekty wizualne mojej pracy.

Teraz idę zjeść drugi posiłek (nie ma co się dziwić skoro wstałam o 13...😈). I dzisiaj szef kuchni hahaha czyli ja polecam smażoną kiełbaskę i sok z zielonego banana 😇😈. Właśnie wiele osób pyta mnie o cholesterol, a raczej o poziom cholesterolu. Powiem Wam tak... mam 26 lat i 9 lat byłam wegetarianką, nie jadam smalcu, masło używam może raz w tygodniu, nie jadam za często boczku chociaż uwielbiam. Mimo, że od 2 lat jem mięso to nie jadam go bardzo dużo, choć wcale sobie jakoś specjalnie nie odmawiam. Mój poziom cholesterolu jest jak u osoby bardzo szczupłej dlaczego? Hhmmm... myślę, że jest to tylko sprawa genetyki, ponieważ miałam kiedyś cioteczkę, która pod boczek smarowała chleb masłem i nigdy nie miała za wysokiego cholesterolu choć była kobietą ze sporą nadwagą. Niemniej jednak tak piękną, że złamała wiele męskich serc. Moja rodzina nazywała ciocię Jadzię - Marilyn Monroe rodziny. Dlatego też uważam, że to kwestia genetyki. Mam szczupłe koleżanki lub szczupłych ludzi w rodzinie, którzy mają za duży poziom cholesterolu. Genetyka i jeszcze raz genetyka. Są rzeczy, które ciężko zmienić, niekiedy nie można, więc nie ma co walczyć ze sobą tylko cieszyć się tym co się ma.

Życzę Wam cudownego listopadowego czwartku oraz mnóstwo uśmiechu i zdrowia na każdy dzień!


Buziaczki 👄👄👄❤✋👋

wtorek, 19 listopada 2019

Co u mnie złego i dobrego? :)

Dobry wieczór moi Kochani! ❤
W listopadzie ilość postów na blogu nie zachwyca niestety, ale czas to zmienić, więc dlatego dzisiaj, dlatego teraz o jakże przyzwoitej dla mnie porze przychodzę do Was z nowym postem. Zapraszam.

Już 5 miesięcy jestem blondynką i póki co nie wyobrażam sobie wrócić do brązowych włosów. Podoba mi się jak jest choć chciałabym chłodniejszy odcień blondu. Tak jak powiedziała mi Kinga z Wyznań Wydziaranej - BLOND ŻÓŁKNIE. I tak faktycznie jest i jest to upierdliwe zjawisko i dosyć kosztowne. Niemniej jednak póki co jestem blondynką i cieszę się tym, że wyglądam jak grzeczny aniołek 😇😇😇.

W 2018 i w 2019 moim ulubionym printem była bez dwóch zdań PANTERKA. Dla jednych seksowny wzór dla drugich kurewski i powiewający kiczem print. Gusta są różne. Przez całe życie nienawidziłam panterki, aby w ciągu ostatnich dwóch lat zakochać się w niej do szaleństwa. Ale powiem Wam coś w sekrecie. Powoli panterka mi się nudzi.

To zdjęcie dodałam Wam na moim fanpejdżu Myśli Kobiety Wyzwolonej na Facebooku. Wiem, że są wśród Was osoby, które nie mają bądź nie korzystają z tego portalu, więc specjalnie dla tych osób napiszę tutaj pod tym zdjęciem to co przekazałam Wam na Facebooku. Otóż... na dniach planuję kupić nowe, OGROMNE LUSTRO na pół ściany mojego pokoju. Powiem Wam, że jestem podekscytowana ale i boję się aby dojechało ono w całości bez zniszczeń. Akurat nie ufam przewoźnikom, ponieważ raz moja droga paczka została ukradziona i to całkiem niedawno. Niemniej jednak postanowiłam po miesiącach szukania idealnego lustra zakupić je. Jeszcze zastanawiam się nad kolorem ramy, ale obstawiam, że wybór padnie między ramą białą a beżową. Lustro będzie w stylu nowoczesnym, ponieważ taką mam ochotę. Długo miałam to mosiężne retro lustro, więc czas na zmianę. Co do mojego obecnego lustra to zostanie przewieszone do pokoju stołowego, aby powiększyć pomieszczenie. Na pewno Wam się pochwalę nowym zakupem - BEZ OBAW.

Już ponad 3 lata korzystam z telefonu mojego brata. Podarował mi ten telefon i do tej pory jestem z niego zadowolona, niemniej jednak oczekuję lepszej jakości zdjęć, zresztą Wy ode mnie też tego oczekujecie. Dlatego też postanowiłam rozejrzeć się za nowym telefonem. Bardzo odpowiada mi iPhone i uważam, że jest to telefon nie do zdarcia, ale nie wykluczam tego, że zakupię telefon innej marki niż Apple. Chciałabym udoskonalić jakość moich zdjęć, ponieważ prowadząc bloga i Instagrama potrzebuję lepszej jakości tego co Wam pokazuję. Może są tutaj osoby, które mogą polecić mi dobry telefon za dobrą cenę? Chętnie wezmę Wasze opinie pod uwagę. Aha i jeszcze ważna kwestia. Tym razem nie chcę kupować telefonu w kolorze czerni. Bardziej skłaniałabym się ku białemu.

Zamówiłam wczoraj po północy wielką paczkę z H&M, w której to kupiłam aż 8 produktów za kosmiczną kwotę co mnie trochę przeraziło, ale dawno nic nie zamawiałam, więc zaszalałam. Znowu nie czuję, że rymuję ha ha ha 😈😈😈. Jeśli chcecie to pokażę Wam moje zamówienie gdy dojdzie. Mam nadzieję, że do piątku będę miała paczkę w domu, ponieważ są tam ciuchy, które muszę założyć w sobotę na imprezę. Jak paczka nie dojdzie to się załamię, SERIO! Co to za imprezka to nie będę Wam zdradzać, ponieważ chcę spędzić ją z dwiema osobami a nie chciałabym aby ktoś mi ten wieczór, tę noc popsuł. Ludzie są różni i wiem, że czasem im mniej się mówi tym jest lepiej. Oczywiście dowiecie się po imprezie co to było i jak się bawiłam, ale to po imprezie. Mam nadzieję, że zrozumiecie i będziecie wyrozumiali i cierpliwi. Na dobre rzeczy czasem trzeba poczekać. Następnego dnia po imprezie czeka mnie spotkanie z osobą, którą uważałam również za przyjaciółkę. Mam nadzieję, że to spotkanie również będzie udane. Zaś w kolejnym tygodniu są Andrzejki i planuję może nie party ale spotkanie przy winie dla odprężenia umysłu. W tym roku zrozumiałam, że czasem nie warto uciekać, czasem trzeba zrozumieć drugiego człowieka, a także wybaczać sobie i innym. Ten rok jest dla mnie naprawdę dobrym rokiem, nie licząc września, ale cóż... jeszcze się nie skończył 😈. I na sam koniec chcę Wam powiedzieć, że czuję już magię zbliżających się świąt i nie mogę doczekać się kiedy wybiorę się na zakupy świąteczne typu światełka choinkowe, ozdoby świąteczne, brokaty, seksowna bielizna. O właśnie! tu się muszę zatrzymać. Na Widzewie widziałam przepiękną czarno-czerwoną bieliznę, która kipi seksem i muszę ją kupić. Ogólnie to ostatnio widziałam mnóstwo przepięknych rzeczy i jako skrajna estetka zachwycam się pięknymi przedmiotami, rzeczami, ludźmi i etc. Nic na to nie poradzę ha ha. O czym powinnam Wam jeszcze wspomnieć. Aha... muszę kupić prezenty w miarę finansowych możliwości. Pamiętajcie, że nie liczy się to aby wydać miliony tylko aby kupić właściwy prezent dla danej osoby. Wiem, że są osoby, które pytają mnie na fanpejdżu co z moim implantem antykoncepcyjnym. Otóż... przeszłam wszystkie badania, dostałam receptę, wykupiłam implant za 5 stów i czekam na odpowiedni moment aby się zapisać na zabieg. Tu też nie mogę zapisać się hop siup bo należy przeprowadzić wszczepienie implantu między 1-5 dniem miesiączki, aby zadziałał natychmiastowo. Chciałabym to załatwić w grudniu albo na początku stycznia, choć nie wiem jak z czasem i z finansami, bo nie oszukujmy się wydałam sporo, ale z racji nadciśnienia, migreny i nadwagi implant jest dla mnie najlepszą i najbezpieczniejszą metodą antykoncepcji. U mnie tabletki się nie sprawdzały bo utyłam, a inne metody mnie nie przekonują. Każdy musi w tej kwestii dokonać odpowiedniego i świadomego wyboru.


I na dzisiaj to tyle, bo się rozgadałam strasznie, ale tęskniłam za Wami i za blogiem przez te kilka dni. Uwielbiam dla Was pisać, kontaktować się z Wami i wymieniać poglądami na wiele wiele spraw. Jesteście niezastąpieni i wyjątkowi. Dla mnie jesteście częścią mojej blogowej rodzinki za co jestem Wam bardzo wdzięczna. Dzięki Wam bardziej rozwinęłam bloga, Instagrama ale i siebie. Dziękuję i przesyłam oceany uścisków i buziaków 👄👄👄👄👄👄👄.


Muaaaaaaaa ❤.

czwartek, 14 listopada 2019

MILIONY moich prywatnych i PIKANTNYCH FOTEK + osobiste wyznanie...

Dobry wieczór Kochani! Przepraszam, że na 6 dni pozostawiłam Was bez postu, ale miałam trochę obowiązków, więc nie miałam siły ani ochoty na pisanie. Choć bardziej nie miałam siły i weny niż ochoty, bo ochota zawsze znajdzie się na pisanie jeśli chodzi o moją skromną osobę 😈😇. No dobra! z tą skromną to przesadziłam ha ha ha 😈😈😈. Dzisiaj aby wynagrodzić Wam moją niesubordynację (co ja mam z tą niesubordynacją ostatnio!!! nauczyłam się nowego słowa i szpanuję ha ha) postanowiłam podzielić się swoimi prywatnymi zdjęciami... niekiedy pikantnymi jak przystało na tematykę Myśli Kobiety Wyzwolonej. Aby nie przedłużać przejdźmy do zdjęć oraz opisów pod nimi, które są jak zwykle istotne. Zapraszam do przyjemnej lektury!

Zacznijmy z grubej rury 😈😈😈😈😈😈! Tutaj miałam tylko 19 lat, a jak widać już miałam diabła za skórą.

W 2012 roku miałam jakiś szalony fetysz na PERŁY i MINI.

Tutaj miałam swoje 20 urodziny, które wspominam bardzo pozytywnie. Uważałam się wtedy za strasznego grubasa, ale dziś chciałabym mieć taką talię jaką miałam tutaj. Także Kochani doceniajmy życie, bo możemy wiele stracić!

Tutaj malowała mnie moja koleżanka w Studium Kosmetycznym, w którym się kiedyś uczyłam, ale oczywiście nie skończyłam, bo taka to ja "mądra" jestem.

Mało kto wie, że byłam jedną z najbardziej popularnych dziewczyn na Badoo przez co po 2 latach prawie nabawiłam się fobii społecznej, bo facetów z tego portalu spotykałam na każdym kroku. I powiem Wam, że nie jest to nic fajnego!!! Wierzcie mi, nie chcielibyście tego. No way!

Długo nosiłam takie prawie czarne włosy i miałam szaleńcze powodzenie u mężczyzn. Dodatkowo nosząc takie okulary i taką stylówkę wielokrotnie słyszałam, że jako gwiazda porno zarobiłabym miliony. Jeśli chcecie historię jak to prawie wystąpiłam w filmie dla dorosłych to dajcie kciuka na fanpejdżu Myśli Kobiety Wyzwolonej na Facebooku lub napiszcie w komentarzu a na pewno opowiem Wam tę interesującą historię z mojego życia.

Tutaj przed kościołem w Czernicy na Śląsku. Tu było dobrze... później moje życie przewróciło się do góry nogami i zapłaciłam wysoką cenę za wakacje, które miały być za darmo. Dzięki tej sytuacji poznałam życie i to, że nic w życiu nie jest za darmo. Nadal ściska mnie w gardle kiedy sobie przypomnę ten okres.

Odkąd pamiętam uwielbiam kapelusze, ale niestety nie noszę, ponieważ trudno mi kupić kapelusz, który wejdzie na moją głowę. Potrzebuję 61 centymetrów w obwodzie, więc jeśli znacie sklepu, które robią kapelusze na zamówienie to byłabym wdzięczna jeśli dacie mi znać w komentarzu.

Do tego zdjęcia mam wielki sentyment ❤❤❤ Ja i Magdalena ❤ Byłyśmy dla siebie jak siostry i być może nasze drogi kiedyś się zejdą... myć może. Ale dziś dzieli nas "woda" i pewnie szybko to się nie zmieni. Niemniej sentyment był wielki i nadal jest.

Tutaj byłam bardzo szczęśliwa! Spódniczki wtedy były moim must have w wyglądzie.

Chciałabym wrócić do tej figury. Nie byłam chuda, ale wyglądałam tak jak najlepiej wyglądam. Przy mojej sylwetce nie mogę być gruba ani chuda aby nie utracić dobrych proporcji. Myślicie, że dam radę wrócić do tej wagi sprzed 3 lat?

Tu też uważałam się za grubasa... Why!!! czemu ja widziałam się, że jestem taka gruba, a nie byłam. Nie doceniałam tak wielu rzeczy.

To zdjęcie zrobiłam przed fuksówką w Abracadabra da Club.

Włosy kręcę przy użyciu prostownicy i ołówka. Zajebista metoda na mocne loczki!

Tak jak wiecie jestem fetyszystką stóp i butów. I nie wstydzę się tego.

Ubóstwiam sukienki, choć teraz nie noszę, bo uważam, że do mini mam zdecydowanie za grube nogi. Wiadomym jest też to, że jest to ograniczenie, które jest w głowie tylko, więc uznajmy, że jestem ograniczona ha ha ha.

To był Halloween 2018 i impreza w klubie Kokoo. Było bardzo miło i przyjemnie lecz pozostało mi tylko wspomnienie. Niemniej przechowujmy swoje wspomnienie na starość, abyśmy mieli co wspominać o ile spotka nas to szczęście, że dożyjemy sędziwego wieku.

Jestem uzależniona od opalania i wiem, że ilość minut na jakiej byłam w solarium w całym życiu jest zabójcza i z pewnością dorobię się czerniaka, ale pracuję nad tym aby tyle nie zażywać kąpieli słonecznych. Choć jestem świadoma tego, że już może być dla mnie za późno na zmianę.

Opaski na uda są fejkowym gadżetem... chyba, że trafiłam na słabą jakość.

Powiem Wam, że to jest jedno z nowszych moich zdjęć i robiłam je kiedy to byłam w nie najlepszym nastroju. Nie tyle, że stres czy dołek mi wtedy towarzyszył, ale mam pewnych sytuacji dosyć i mam ochotę rzucić Łódź w cholerę. Uczę się zaocznie, więc mogę to zrobić i wybyć z tego miasta. Nie ukrywałam nigdy, że nie lubię Łodzi pod wieloma względami. Dla mnie to miasto jest strasznie dołującym miejscem plus ludzie, którzy są jednak inni niż na przykład we Wrocławiu czy Krakowie. Moim ulubionym miastem Polski jest właśnie Wrocław, Płock, Władysławowo i Malbork. Łódź jest poza rankingiem. Kusi mnie aby uciec od wszystkiego. Nie chcę się już starać, walczyć chcę wyjechać i tylko wracać na zajęcia w weekendy.


I tak dobrnęliśmy do końca dzisiejszego postu. Mam nadzieję, że jesteście zadowoleni z dzisiejszego postu, który dostarczy Wam z pewnością rozrywki i relaksu. Pewnie jesteście też ciekawi tego co u mnie na bieżąco się dzieje w życiu. Powiem Wam, że niby jest dobrze, wręcz stabilnie ale czegoś brak. Jestem zadowolona z tego 2019 roku póki co i nie mogę narzekać, ale jednak chciałam troszkę czegoś innego w pewnych kwestiach. Mam swoje teorie i tego się trzymam, bo tak mi podpowiada intuicja. Czy dobrze to nie wiem, ale warto w coś wierzyć. Myślę też, że w takiej kwestii jaką jest ZAUFANIE to niestety jestem skończona i uszkodzona i nic z tym nie poradzę. Jest to moja osobista tragedia, ponieważ nie jestem w stanie ufać ludziom i nawet nie chcę nad tym pracować aby to zmienić. Ludzie po prostu zawodzą i tyle. Jedyną rzeczą jaka nie zawodzi człowieka są PIENIĄDZE i nic więcej. Mnóstwo osób i dziesiątki facetów kłamało mi w oczy. Robili to dla sportu kiedy to byłam bardzo młoda, więc teraz kiedy jestem tylko młoda mam pewne doświadczenie i nie jestem w stanie ufać, bo wiem, że człowiek może kłamać bez mrugnięcia okiem. Słyszałam różne bajki, różne historie, opowieści, więc teraz mam czym dzielić się z Wami. Uważam też, że pewne osoby skazane są na samotność, ponieważ nie chcą już więcej razy być tymi skrzywdzonymi. Dlatego jest to jak wspomniałam moja osobista tragedia, ponieważ ja już nie chcę więcej cierpieć i już moja wytrzymałość w tej kwestii jest wyczerpana. Zdaję sobie sprawę, że takim sposobem myślenia mogę skrzywdzić dobre osoby... ale z drugiej strony ja takich nie spotykam. Dzisiaj jestem zła, smutna i taka jakaś rozlazła bo każda człowiek ma pewien limit ciosów, które może przyjąć. Ja nie mam siły. Wiele razy słyszałam od ludzi, że to ja zadaję ból, ale dlaczego tak jest? To proste! Przez brak rozmowy jest bardzo dużo niejasności i dlatego ze strachu odchodzę pierwsza, bo nie chcę być odrzucona. Nie chcę tego, więc przez całe życie to ja zostawiałam ludzi, facetów, przyjaciółki. Uciekam pierwsza aby nie zostać porzuconą. To taki mechanizm obronny mojego organizmu. Smutno mi właśnie 😞 Niektórzy mówią, że szukam w życiu dramy, ale to drama znajduje mnie. Taki LAJF 👍👋👌. Czasem wydaje mi się, że nikt mnie nie rozumie. Czuję, że muszę wyjechać gdzieś na kilka dni, tydzień. Muszę sobie sama odpocząć, coś zwiedzić, bo już mam umysł przegrzany. Ucieczka pozwala mi uporządkować bałagan w moim życiu. Wczoraj poczułam się wyjątkowo samotna kiedy szłam 2 godziny z Bałut na piechotę. 400 znajomych na Fejsie i prawie 3 tysiące obserwujących na Instagramie, duża rodzina, a ja nie miałam do kogo zadzwonić aby mnie podwiózł do domu. Szłam i w myślach kurwowałam na lewo i prawo. To jest taki paradoks XXI wieku. Jesteśmy avatarami, dobrze zrobionymi, szczęśliwymi na pokaz. Nie mówimy i nie pokazuje prawdy z naszego życia, więc dlatego też ponad 5 lat temu założyłam bloga Myśli Kobiety Wyzwolonej aby mówić jak jest. A jak jest? CHUJOWO! Mam w znajomych 50 facetów, którzy prawie codziennie piszą z propozycjami przelotnego seksu, ale gdy dowiedzieli się, że idę na piechotę to napisali "weź taxi". Mam dosyć takich facetów, więc im odpisałam tak, że im w dupę weszło. Mam dosyć takiego instrumentalnego zachowania względem mojej osoby. To, że mam dosyć ładną buzię nie znaczy, że można sobie robić ze mną co chcą i traktować jak rzecz, którą sobie mogą poużywać. Mam dość wszystkiego i nie mam już ochoty na nic, nawet na jedzenie, picie i spanie. Jestem rozczarowana ludźmi i też po części sobą. Idąc na piechotę 2 godziny w tempie - JAKBY MNIE KTOŚ GONIŁ, myślałam tylko o kaloriach, które spalę idąc taki kawał drogi. Moi Drodzy proszę Was abyście patrzyli na osoby, które Was otaczają i jak traktują. Powiem wulgarnie teraz ale taka jest prawda, że jak "zamoczyć" to cała kolejka się ustawia, a jak pomóc to RADŹ SOBIE SAMA. Idę spać, bo jestem smutna i nie chce mi się nic, a mam trochę do zrobienia w dzisiejszym dniu, więc wypada się położyć i pospać troszkę. Mam nadzieję, że wyciągnięcie wnioski z mojego wyznania i spojrzycie inaczej na ludzi, którzy Was otaczają. Dobranoc.


Tymczasem... .