poniedziałek, 27 czerwca 2022

Upał w Łodzi dał mi się we znaki. (+ METODY MAASSEN NA ŻAR Z NIEBA)

Dobry wieczór 😬😬😬 Kochani 💋. 

Niedziela należała do bardzo upalnych dni w Łodzi co bardzo mi się nie podobało, gdyż upały odkąd pamiętam znoszę bardzo źle, bardzo (!!!). Oczywiście mam swoje metody na poprawę samopoczucia kiedy termometry na zewnątrz przekraczają 30 stopni Celsjusza. Do takich metod należy picie lodowatej wody z kranu (tak z kranu!!!), ochładzanie się zimną wodą - kilka razy w ciągu dnia opłukuję kark, szyję, dekolt, twarz i nadgarstki bardzo zimną wodą. Dodatkowo unikam wychodzenia na długie spacery między 11:00-15:00, ponieważ wtedy jest "najgorsze" i najbardziej niebezpieczne promieniowanie słoneczne. Jeśli chodzi o jedzenie to w czasie upałów jem chłodne oraz zimne posiłki jak na przykład galaretki i kisiele owocowe, które na noc wkładam do lodówki aby były schłodzone. Staram się jak najbardziej dostosować do pogody. Dajmy na to taki Meksyk. Tam ludzie praktycznie nie używają czajników ani nie pijają herbaty, ponieważ starają się ochładzać od wewnątrz. Jest też druga szkoła, która mówi, że w upały należy ochładzać się ciepłymi napojami - z tej metody korzystają Turcy. Ja zdecydowanie wolę metodę Meksykanów. 

Natomiast kiedy już wiem, że totalnie jestem przegrzana to moczę stopy w zimnej (wręcz lodowatej) wodzie. Taka metoda działa szybko i przynosi ulgę podczas żaru z nieba. 


W upały należy nawadniać się (solidnie!), ochładzać ciało wodą oraz jeść. Tak! należy jeść, ponieważ podczas upału tracimy wodę oraz różne ważne pierwiastki. Dlatego też odradza się stosowania diet, szczególnie głodówek podczas ciepłych miesięcy. Wiele razy to sprawdziłam 👌. 


Mogę Wam na upały polecić także metodę stosowaną przez Egipcjan czyli nic innego jak mokre prześcieradła na noc. Należy spać na mokrym (pamiętajcie aby wycisnąć nadmiar wody, nie mamy spać w łóżku wodnym 😅😅😅) prześcieradle albo przykryć się mokrym prześcieradłem. Wybór należy do nas czy wolimy spać na nim czy być nim okrytym. Super metoda i gdy jest ponad 35 stopni Celsjusza to z niej zawsze korzystam dzięki czemu mogę normalnie zasnąć. Polecam serdecznie!





Mam nadzieję, że komuś z Was moje metody się przydadzą i komuś uratują życie. Wiele osób młodych, starych, zdrowych, chorych źle znosi upały. Tutaj nie ma różnicy! Każdy może źle poczuć się w czasie żaru lejącego się z nieba dlatego uznałam, że podzielę się z Wami swoimi radami, które naprawdę są warte stosowania, ponieważ działają. Powiem Wam osobiście, że bardzo chciałabym kiedyś pojechać do Hiszpanii, Włoch i odwiedzić Amerykę Południową ale martwi mnie to i bardzo rozczarowuje, że powyżej 30 stopni mój organizm nie radzi sobie z taką temperaturą. Być może pewnych rzeczy nie można przeskoczyć i należy zaakceptować, że nie da się rady, że po prostu NIE. Niemniej wierzę, że kiedyś będę mogła pojechać i dam radę. A jeśli nie, to zwiedzę Skandynawię? Warum nicht 😎? Ale nie ma co deliberować tylko należy płynąć z prądem i zobaczyć co życie przyniesie. Może życie ma dla mnie jakieś niespodzianki, może bardzo pozytywne? Zobaczymy ja jestem pełna nadziei i to się liczy.





Tymczasem. 

sobota, 25 czerwca 2022

Kolczyk Księcia Alberta (18+)

Pewnego razu oglądałam brytyjską edycję Magii Nagości i... jednak można zaskoczyć Maassen 😈. Jeden z uczestników programu miał gigantycznego (serio był wielki 😈😅😆😋) penisa a w nim bardzo dziwnego również wielkiego, grubego, srebrnego kolczyka. Pierwszy raz widziałam taki piercing w miejscu intymnym u mężczyzny. Wiedziałam, że w myśl zasady starych ludzi - "W dupie SE zrób" można mieć kolczyka w genitaliach, ale czegoś takiego jak zobaczyłam w Magii Nagości to nie widziałam do tej pory. Przejdźmy zatem do konkretów 😅😈. 



KOLCZYK KSIĘCIA ALBERTA - to bardzo popularny (serio?! 😲) piercing intymny mężczyzn. Rozpowszechniony był w XIX wieku w Wielkiej Brytanii. Podobno to bardzo szybkie kolczykowanie i mało bolesne (wierzycie w to? 😅😅😅). Piercing ten rozciąga się wzdłuż dolnej części żołędzi od otworu cewki moczowej. Brzmi strasznie, prawda? 😐 Mnie przeraża, więc przeraźcie się teraz sami patrząc na zdjęcie poniżej. Zapraszam i smacznego 😂😂😂😂😂😂. 





Nie wiem jak Was, ale mnie taki rodzaj kolczykowania przeraża. Naprawdę! 😐😱😨😦😧😲😳

Pewnie zastanawiacie się dlaczego mężczyźni to sobie robią. Po pierwsze ze względów estetycznych, czyli po prostu taka ozdoba im się podoba. A po drugie oczywiście ze względów erotycznych aby dostarczyć większej przyjemności podczas stosunku sobie i partnerce. Serio są kobiety, które pozwalają sobie na seks w ten sposób? Auć! Podobno Kolczyk Księcia Alberta zwiększa tarcie (no patrzcie... nie pomyślałabym 😂) i dzięki temu kobiecie jest wyjątkowo dobrze. Niemniej wskazana jest ostrożność (naprawdę? no co Wy? 😅😅😅) podczas pierwszego stosunku mając na sobie taki piercing. 




Nie, nie i jeszcze raz nie. Tak jak jestem bardzo otwarta seksualnie tak Kolczyk (tu to nawet 3!!!) Księcia Alberta mnie przeraża, odstrasza i napawa... obrzydzeniem. Na tym zdjęciu mężczyzna ma aż 3 takie kolczyki, więc domyślam się, że jest po prostu fetyszystą takiego zdobienia. Najbardziej zastanawia mnie czy taka ilość Książąt Albertów 😆😆😆 jest bezpieczna w penisie, ale szczerze to wątpię. Dla mnie jak najbardziej NIE. Czy byłabym w stanie uprawiać seks z mężczyzną z takim zdobieniem? Nie, ponieważ bałabym się, że doznam urazu waginy XD. 




Tu macie łagodniejszą wersję Księcia Alberta ale i tak nadal boli jak się patrzy. 

Te trzy powyższe zdjęcia pochodzą z publicznego amerykańskiego Google`a, więc mam nadzieję, że Panowie nie są źli, że sobie pozwoliłam użyć ich fotek w moim poście. Żałuję iż nie mogę ich zapytać czy bolało, ale skoro na każdej stronce w internetach napisane jest, że taki rodzaj piercingu nie boli to pewnie tak właśnie jest. 


A Wy moi Kochani co myślicie o takim erotycznym piercingu? Przekonuje Was to czy wręcz przeciwnie... odrzuca? Jestem ciekawa co myślicie i czy kiedykolwiek słyszeliście o takim męskim rodzaju kolczykowania narządu intymnego. 





Mam nadzieję, że Ci, którzy czekali na EROpost na Myślach Kobiety Wyzwolonej są usatysfakcjonowani. Obiecałam, a ja zawsze dotrzymuję obietnic. Mam nadzieję, że dowiedzieliście się czegoś nowego w temacie erotyki/seksu. A co do Magii Nagości to bardzo polecam, bo bardzo przyjemny program. Uważam, że brytyjska i duńska edycja jest najlepsza, choć ostatnio obejrzałam pierwszy raz niemiecką i to SZTOSIWO totalne. W weekend oglądam razem z mamą Magię Nagości ale głównie zagraniczne edycje, ponieważ są najlepsze. Polecamy! 😁😁😁 








Buziaczki Diabełki! 😈😈😈😈😈😈
💋💋💋💋💋💋💋💋💋💋💋💋💋💋💋💋💋💋💋💋💋💋💋💋💋💋💋






piątek, 24 czerwca 2022

5 nieznanych FAKTÓW o mnie, czyli... poznajmy się lepiej.

Dobry wieczór moi Drodzy ✋😇! 

Dzisiaj przychodzę z postem, w którym dowiecie się 5 faktów o mnie, których najprawdopodobniej nie znacie. Jestem ciekawa czy ktoś z moich najbliższych osób nie wiedział, o którymś z faktów 😎😎😎. To co? Zaczynamy!





1. BARDZO CHCIAŁAM MIEĆ PIEGI


Jako nastolatka zachwycałam się piegami innych kobiet. Rude, falowane, długie włosy, przezroczysta cera i dużo piegów na twarzy, nosku i dekolcie. Po prostu byłam zauroczona takim typem urody przez długi czas. Sama nie posiadam piegów, no ok! oprócz jednego na prawym policzku pod okiem. Nie, nie jest to pieprzyk tylko jeden, dorodny (serio jest duży 😎) PAN PIEG. 

Dzisiaj nie żałuję iż nie jestem posiadaczką piegów, ponieważ dzięki instagramowemu filtrowi przekonałam się, że piegi w ogóle nie pasują do mojego typu urody. Także natura wiedziała co robi. Jak zresztą prawie zawsze. 

PS. Choć nadal podobają mi się kobiety z piegami i mężczyźni też o ile ich piegi mieszczą się na nosku.




2. UWIELBIAM SMAK HERBATY Z TERMOSU


To jest po prostu mój smak dzieciństwa kiedy to piło się herbatę z termosu na wyprawach rodzinnych oraz ciepłą herbatkę z butelki plastikowej na wycieczce szkolnej. Herbata w ten sposób miała gumowy posmak ale jak mi to smakowało 💗. Serio! 

Nawet teraz sobie pomyślałam, że niegłupim pomysłem byłoby kupienie sobie jakiegoś ładnego, różowego (no a jak! 😎😎😎) termosu. 




3. ODKĄD PRZERWAŁAM WEGETARIANIZM MOJE ZDROWIE SIĘ ZACZĘŁO SYPAĆ


Wegetarianką byłam od 2009 roku do końca 2017 roku. 
W roku 2018 doskonale pamiętacie co działo się z poziomem mojego cukru i insuliny, no i przede wszystkim z ciśnieniem i skokami wagi. Teraz pewnie spytacie czemu odeszłam od wegetarianizmu. Powód jest prosty, wręcz absurdalnie banalny - ANEMIA. Miałam taką anemię, że bałam się o swoje życie i dlatego powoli włączałam mięso do diety. Kłamię... rzuciłam się na mięso, ponieważ patrząc w sklepie na krwiste steki moje ślinianki szalały. Czułam się jak zwierzak, który musi upolować zwierzynę. Tak było, nie kłamię. 

Z pewnością moja dieta była źle zbilansowana i dlatego doprowadziłam się do niezłego wycieńczenia. Niemniej coraz bardziej zastanawiam się nad powrotem do diety wegetariańskiej z możliwością jedzenia ryb. Pescowegetarianizm jest jednym z najzdrowszych sposobów odżywiania. 




4. NIENAWIDZĘ ASYMETRII


Nie, nie i jeszcze raz NIE! Dla mnie musi być tylko symetria i ład (nie mówię o wytwarzaniu bałaganu ha ha). Dla mnie porządek jest wtedy kiedy wszystko jest ułożone równo, symetrycznie i tak ma być. Żadne wygibasy, wydzibasy (hę?), żadne takie. Nie i koniec. Nie.




5. MAM NAWIEDZONY ZEGAR W MOIM DOMU


Dawno temu mój dziadek przywiózł z włoskiego targowiska antyczny zegar. Był to przedmiot z tak zwanego pchlego targu. Zegar sam w sobie jest przepięknym antykiem ale... JEST NAWIEDZONY. I możecie nie wierzyć ale tak jest. Skąd takie przypuszczenia, ba! pewność, że jest nawiedzonym przedmiotem? I tu czeka na Was historia.

Zegar puka przed śmiercią bliskich mi osób! 
Pierwszy raz taka sytuacja zaistniała tydzień przed śmiercią mojej prababci. Zegar pukał aż w pewnym momencie wskazówki się zatrzymywały. Słyszała to moja babcia i moja mama, zaś dziadek opowiadał się za tym, że nic nie słyszał. Oczywiście dziadek uważał jako osoba studiująca na Politechnice, że to tylko fizyka i pewnie winne są baterie. Otóż... baterie zawsze były sprawne, zawsze. Pukanie zegara powtarzało się zawsze przed śmiercią każdej z osób, które miały umrzeć. Zegar pukał na mojego pradziadka, mamę dziadka, ciotki, wujków aż po śmierć mojej babci. Tak! też byłam świadkiem pukania tego zegara i widziałam jak wskazówka kręci się do tyłu. Było to przerażające, ale na szczęście działo się to popołudniem a nie nocą. Czy da się to zjawisko jakoś racjonalnie wytłumaczyć? Według mnie nie, bo nie uwierzę w taki przypadek, w tyle przypadków (!!!). I zawsze pukał kiedy ktoś umierał. Nie było sytuacji, że działo się to w normalnych chwilach bez wydźwięku metafizycznego. 

Po śmierci mojej babci wszystko się zmieniło, ponieważ moja mama wyciągnęła baterie z zegara i postanowiła już nigdy go nie uruchamiać. Na szczęście teraz nie puka, bo gdyby teraz zaczął to byłoby to tak creepy, że chyba stanęłabym obok 😂. Ale teraz zrobicie wielkie oczy 😎😎😎😎😎😎. Pewnego razu stwierdziłam, że chyba chcę włożyć baterie do zegara i zobaczyć czy będzie się coś działo. Moja mama powiedziała, że mam się opamiętać, no i... posłuchałam. Tak, ja i posłuszeństwo ha ha. Ale posłuchałam, ponieważ wierzę, że nie jesteśmy sami w tym wymiarze. 

W ogóle to chciałabym Wam powiedzieć w tym punkcie jeszcze o pewnym dniu kiedy to ja i moja mama poszłyśmy na Targi Zdrowia, Wróżb i Niezwykłości do hali Expo. Będąc na targach skorzystałyśmy z wizyty u Kahuna - szaman hawajski. Sprawdził naszą energetykę. Powiedział, że moja mama jest delikatną osobą, zaś ja mam bardzo mocną osobowość i mnie złe byty nie tykają, bo się mnie boją 😅😆😂 - nie no, dobre to było, nie powiem XD. Rozrysował nasze mieszkanie i powiedział, że w naszym mieszkaniu w pokoju stołowym mieszka duch, dusza, która niekoniecznie jest dobra. No żesz kurwa! 😈 Wszystko byłoby zabawne gdyby nie zaznaczył na kartce gdzie niby ten duch się znajduje. Zaznaczył dokładnie miejsce, w którym wisi zegar. I co Wy na to? 






I tak dobrnęliśmy do końca 😇😇😇. Mam nadzieję, że czegoś nowego się o mnie dowiedzieliście i spodobała się Wam historia o nawiedzonym zegarze. Bardzo jestem ciekawa co Wy o takim pukaniu na śmierć sądzicie. Może sami doświadczyliście jakichś nadprzyrodzonych zjawisk czy obecności ducha? Chętnie poznam Wasze historie!




Karaluchy pod poduchy! 

💋💋💋💋💋💋💋💋💋💋💋💋💋💋💋💋💋💋💋💋💋💋💋💋


czwartek, 23 czerwca 2022

Nienawiść zatruwa Ciebie, a nie osobę, do której ją odczuwasz.

Każdy z nas ma wady charakteru, pewne przywary, które od lat są z nami i sprawiają, że bardziej komplikujemy sobie życie i utrudniamy relacje międzyludzkie. Nie ma człowieka idealnego i nigdy nie będzie. Niemniej możemy udoskonalać to co dostaliśmy od Losu w prezencie. Możemy poprawiać swoje niedoskonałości w charakterze, niwelować wady i oszlifować samego siebie. To wszystko można, ale gdyby było to takie łatwe to chodziłyby po tej ziemi tylko perfekcyjne osoby, które są nieskazitelne. Sęk w tym, że najczęściej nie chcemy dostrzegać swoich braków w charakterze, osobowości i w zachowaniu. Wolimy skupiać się na swojej cielesności, która jest tylko powłoką, która niekiedy zasłania nasze brzydkie cechy, których nikt nie dostrzeże póki na przykład się nie odezwiemy. Dla mnie osobiście wygląd zewnętrzny jest ważny, ponieważ lubię się podobać sama sobie i dbanie o siebie daje mi dużo zadowolenia. Aczkolwiek więcej czasu przeznaczam na dbanie o swój intelekt, emocje, duchowość, a także staram się poprawiać to co mogę w swoim charakterze i zachowaniu. Pierwszą lekcją, którą mam dla Was jest to abyście przestali myśleć, że świat jest przeciwko Wam. To tak nie działa. I póki tego nie przyjmiecie do wiadomości to może być Wam trudno żyć i zmagać się z różnymi problemami, które napotykacie w życiu. Świat jest dla każdego, Wszechświat daje wskazówki, z których możecie skorzystać albo zlekceważyć je na poczet swojej dumy. To jest wybór, każdy go ma. Druga sprawa jest taka, że powinniście wiedzieć o swoich wadach, niedoskonałościach i tych przywarach, o których wspomniałam na początku dzisiejszego postu. Weźcie kartkę i wypiszcie na niej czego w sobie nie lubicie, czego w Was nie lubią inni oraz co chcielibyście zmienić i zarazem jest to coś co możecie w sobie zmienić. Ale pamiętajcie, że musicie być ze sobą całkowicie szczerzy, ponieważ okłamywanie samego siebie to najgorsze co możecie sobie zrobić. Jeśli zaś jesteście na samym początku Waszego rozwoju emocjonalnego i macie podejście typu: "Czemu to mnie spotyka?", "Przecież jestem ładna i dobra?", "Życie jest niesprawiedliwe!", "Zasługuję na to!" - to pamiętajcie, że będzie Wam mega, hiper, turbo trudno aby zmienić swoje niezbyt mądre podejście do siebie i problemów. Bo wiecie... <patrz poniżej>.


"Czemu to mnie spotyka?"

- Każdego coś spotyka w życiu. Nie znasz wszystkich ludzi i nie masz pojęcia z jak wieloma problemami wyższej rangi się zmagają. Pomyśl, że to spotyka Ciebie aby Cię nauczyć czegoś o sobie i innych. Może to lekcja? 


"Przecież jestem ładna i dobra?"

- Nienawidzę tego tekstu, a słyszę to bardzo często od różnych osób. Po pierwsze taka myśl świadczy o wybujałym ego i pretensji do Losu. Kto ma pretensje i brak wdzięczności zazwyczaj będzie miał zabrane nawet to co mu pozostało. Po drugie każdy ma inny gust i to jest opinia a nie fakt. Dla kogoś ktoś będzie piękny, a dla drugiej osoby niewyobrażalnie nieatrakcyjny. I skąd masz pewność, że jest tak jak myślisz? 😈


"Życie jest niesprawiedliwe!"

- Przemyśl to najpierw dobrze.


"Zasługuję na to!"

- A dlaczego zasługujesz? To jest nic innego jak zachowanie małej dziewczynki/chłopca, który tupie w sklepie, zaczyna płakać i nie chce wyjść bez zabawki, którą rodzice mają kupić. Mają, bo są rodzicami XD. 






Kolejna sprawa, która niszczy człowieka to emocje, które w Was są. Zazdrość jest bardzo negatywną emocją i nie, nie ma to nic wspólnego z zazdrością o partnera/partnerkę. Mówię o zazdrości o dobra materialne innej osoby albo hmmm... o pieniądze. Pieniądze naprawdę potrafią zniszczyć przyjaźń, miłość i relacje w rodzinie. Pieniądze zatruwają ludzi nie mniej niż seks. Wszędzie hajs i ruchanie, hajs i ruchanie, hajs i ruchanie. Tak było, jest i będzie. Na zawsze! Wyzbywajcie się zazdrości, błagam.

Drugą emocją niszczącą człowieka jest NIENAWIŚĆ. Macie prawo nie lubić, nie kochać, wkurwiać się na sąsiada, lekarza, ekspedientkę czy bankiera, który nie chce opróżnić dla Was bankowego sejfu, macie prawo, ale... . Kiedy zaczniecie kogoś naprawdę nienawidzić to sami zaczynacie sobie robić krzywdę. Tę emocjonalną. Nienawiść nie zmieni człowieka, którego nienawidzicie tylko zmieni w Was w potwora dążącego do zemsty po trupach. Wyzbywanie się nienawiści jest bardzo trudne i wymaga wiele pracy nad sobą. Jest to trudna praca na emocjach ale jak najbardziej dająca wymierne korzyści jak się powiedzie. Spróbujcie nie nienawidzić kogoś. Na początku będzie trudno, ale będzie też warto. 






Nienawiść zatruwa Ciebie, a nie osobę, do której ją odczuwasz! 






Tymczasem. 



poniedziałek, 20 czerwca 2022

Jeśli nie masz spokoju w sobie, nigdy nie znajdziesz go na zewnątrz.

Im dłużej żyję na tym świecie, tym więcej dostrzegam napięć wewnętrznych u ludzi. 

A raczej wyczuwam. 


Mamy 2022 rok, który jest dosyć napiętym czasem dla wielu osób na ziemi. Po pandemii koronawirusa przyszła wojna na Ukrainie oraz ogromna inflacja, która dała się we znaki wszystkim. Dodatkowo u każdego z nas rozgrywają się różne osobiste dramaty, z którymi musimy się mierzyć aby dalej żyć. Dzieje się dużo, tempo życia jest coraz szybsze, pieniądze przy zwykłych zakupach spożywczych ulatniają się w zastraszającym tempie, żyjemy pod napięciem w obawie przed rozpoczęciem się Trzeciej Wojny Światowej. 


Wszystko jest takie FAST. Takie ekspresowe, takie instant. 





Niestety takie tempo życia nie sprzyja wewnętrznemu spokojowi i harmonii w życiu. Nie jesteśmy cyborgami i potrzebujemy odpoczynku fizycznego jak i psychicznego aby móc zdrowo żyć, a nie tylko egzystować na litrach kawy, kilku paczkach papierosów i białym "noskom" w toalecie przed ważnym projektem w pracy czy na studiach. Każdy, ale to bez wyjątku każdy potrzebuje relaksu. Można zaprzeczać i mówić, że szybki rytm pracy to jest coś co nas kręci, ale fakty są takie, że kto nie odpocznie ten mocniej się zmęczy, a wtedy ten odpoczynek, przed którym uciekaliśmy może przeciągnąć się na lata a może i na wieczność jak już zaczniemy wąchać kwiatki od spodu. Także pamiętajcie, że należy odpoczywać i robić coś dla przyjemności. Nie samą pracą i obowiązkami człowiek żyje. Nie z pracą będziecie mieli udany seks i nie z obowiązkami kiedyś położycie się do trumny. Przemyślcie to. 


Znam wiele osób, które są cały czas w biegu, w tej cholernej gonitwie, której ja nie akceptuję gdyż preferuję slow life. Znam tych ludzi i widzę jak wiele energii (często tej pozytywnej), zdrowia i uśmiechu tracą na życie fast. Chcą robić 10 rzeczy na raz, być tu i tam (niekiedy w tym samym czasie), biegną, gonią to życie jak szaleni zapominając, że śpieszą się, przyśpieszają wszystko aby kiedyś umrzeć. Wiele spraw przez to traci na znaczeniu, bo wiecznie poszukując czegoś tak naprawdę nie robimy tego co kochamy. Nie mamy przez to czasu na spełnienie się. Na rozwój naszej pasji. Przemyślcie to.


Na mojej drodze często stawali przystojni i bogaci faceci, którzy pracowali od poniedziałku do niedzieli aby spędzić luksusowe wakacje na Majorce, Dominikanie, Meksyku czy innym Bali. Prowadzili firmy, robili na lewo i czarno aby nachapać się jak najwięcej, w jak najkrótszym czasie. Jak pracowali to wiadomo czasu na życie osobiste nie mieli. No przepraszam mieli na drinka w sobotę w klubie, a potem seks z przypadkową laską, która czekała na niezobowiązujący numerek aby rozprostować kości po pracy. Ci faceci żyli tak latami, bo mieli chorą ambicję być panami tego świata. Pili whisky, palili, "noski" zaliczali prawie tak często jak cycate blondynki, a potem u prywatnego psychiatry brali dobre prochy aby rano wstać, a w nocy spać. No cóż... Elvis i Marilyn robili to samo. Każdy orze jak może. Ale zapomnieli o jednym, o jednym bardzo ważnym. Nikt z nas nie jest nieśmiertelnym. Nikt z nas. 




Często dążąc do dóbr materialnych tracimy zdrowie (psychiczne i fizyczne), urodę, energię, zapał i chęci do życia. Choćby te najmniejsze. Dążąc do stania się panem świata bardzo często tracimy spokój, który być może mieliśmy w sobie przed tym chorym wyścigiem wśród szczurów. Jeśli zaś nigdy nie mieliśmy spokoju w sobie to nawet będąc panami świata, wielkimi władcami to nigdy nie znajdziemy tego spokoju pośród metek najlepszych projektantów, sushi i drogich wakacji w tropikach. To takie proste ale jak wiele osób o tym zapomina, nie wie lub nie chce słuchać. Znacie to powiedzenie, że WSZĘDZIE DOBRZE GDZIE NAS NIE MA? Przemyślcie to.








Dziś rozpoczyna się nowy tydzień. Mam dla Was zadanie 😎😎😎! Mam nadzieję, że spróbujecie się "zabawić" i dzięki temu zobaczycie, że życie może być inne, wolniejsze a przy tym przyjemniejsze. Także macie 7 dni (niby to mało ale paradoksalnie to 💩 czasu) na zrealizowanie 7 punktów z mojej mini listy dla Was. Popatrzcie w dół!

1. Zrób sobie dzień detoksu od rodziny i przyjaciół. Spędź ten czas sam ze sobą w taki sposób w jaki chcesz. 

2. Pojedź na cmentarz i zapal znicze na przypadkowych grobach gdzie nie pali się żadne światło.

3. Napisz miły liścik i wrzuć komuś do skrzynki pocztowej (nie, nie może być mailowa!).

4.  Jeden dzień mów prawdę nawet jak ktoś się obrazi lub kogoś urazicie. Wiecie jakie to oczyszczające?! 

5. Rozbierzcie się i stańcie przed lustrem. Popatrzcie na siebie nie z pretensją ale z uwielbieniem. Zacznijcie tańczyć patrząc na siebie w lustrze. Zaskoczycie się co się stanie! 

6. Wyrzućcie 10 złotych na ulicy z myślą, że komuś bardziej będą potrzebne niż Wam.

7. Spróbuj tych 7 punktów. Dla siebie.


To moje autorskie zadanie. Jestem bardzo ciekawa czy spróbujecie. Jak nie spróbujecie to nie przekonacie się co możecie poczuć "po". Zachęcam, spróbujcie. Jak spróbujecie to możecie się w komentarzach pochwalić jak było. Jestem ciekawa dla ilu osób będzie to trudne do zrealizowania. Kto nie znajdzie czasu. Kto nie da rady 😎.






Miłego tygodnia Kochani!


💋💋💋💋💋💋💋💋💋💋💋💋💋💋💋💋💋💋💋 Aleksandra 


sobota, 18 czerwca 2022

Marzec 2022 oczami MotorOLI, czyli... Wielkanoc, kuchnia Madrytu, remont pokoju, Euforia oraz najpiękniejszy mural. (42 zdjęcia!!!)

Dobry wieczór moi Kochani! 😀

Dzisiaj przychodzę do Was z kolejnym postem Waszej ulubionej serii na Myślach Kobiety Wyzwolonej. Już widzę Wasze zadowolone minki i to napawa mnie optymizmem i zadowoleniem z pisania. Tym razem bierzemy pod lupę marzec tego roku. No to co? Zaczynamy!




To był dosyć zimny miesiąc ale kto mnie zna ten wie, że mnie NIGDY zimno nie jest 😁😅😆. To piękne zdjęcie zrobiła mi na spacerze Zuza. Dziękuję moja droga! 💖

Widzicie, że ktoś tu jest miłośnikiem panterki 😆😆😆. 

Wiele osób pyta mnie kiedy znowu zmienię włosy. No cóż... póki co nie planuję żadnej radykalnej zmiany, ponieważ odżywiam i regeneruję moje włosy po 2 latach intensywnego rozjaśniania. Niestety rozjaśniacz bardzo niszczy włosy i, mimo iż lubiłam być blondynką to raczej już nie wrócę do rozjaśniania czy to w domu czy u fryzjera. Wolę mieć zdrowe włosy w innym kolorze. Teraz mam ombre i w takim wydaniu czuję się rewelacyjnie. A Wy co myślicie?



Lubię pizzę, ale nie muszę jeść jest nagminnie. Tutaj wersja z pomidorem, szynką i pieczarkami. Także po prostu polski klasyk. Polecam pizzę z Caprissa, ponieważ robią naprawdę dobrą aczkolwiek jest zdecydowanie pizzą w stylu amerykańskim aniżeli włoskim. 



Mam kilka flakoników perfum z H&M i kupiłam kolejne dwa. Jeszcze recenzja tych perfumików (piszę tak ze względu na ich malutki rozmiar) nie pojawiła się na blogu, ale niebawem wezmę się za nią. Choć teraz mogę Wam polecić zapach gruszkowy. Bardzo ładny! 💚💚💚



Wybrałam się z Kingą do Las Tablas. Jest to restauracja hiszpańska. Wystrój w porządku, miejsce w bramie na ulicy Piotrkowskiej także na plus. Jedzenie? Hmm... niby było ok, ale czy trafiło w moje gusta kulinarne to raczej NIE. Czy wybiorę się po raz kolejny? Chyba nie. Czy poleciłabym komuś to miejsce? Raczej nie. Chyba, że tylko ze względu na smaczne drinki. Tak! Ze względu na alkohole to mogę polecić, bo duże i smaczne. Oraz ładnie podane. 



Jak widzicie było to podczas RESTAURANT WEEK. Miałyśmy zarezerwowany z Kingą stolik na bodajże godzinę 16:00. Na początek dostałyśmy drinka alkoholowego z różowym (chyba tak) Prosecco. Bardzo mi smakował, jak dla mnie pyszota. 



Obie z Kingą zdecydowałyśmy się na menu B (mięsne). Tak! Należało wybrać przy rezerwacji czy chcemy zjeść potrawy z menu A czy B. 

Tutaj widzicie przystawkę w formie sałatki z grillowanej sałaty rzymskiej, ziemniaków konfi, jajek, oliwek, pomarańczy i chorizo. Mogę śmiało powiedzieć, że przystawka było idealnej wielkości i całkiem smaczna. Lubię chorizo, więc dla mnie jak najbardziej sałatka na plus. 



A tutaj już danie główne. Na obiad zaserwowano grillowaną pierś z kurczaka z masłem orzechowym z chili na pieczonych warzywach. Całość wieńczył sos tajski na bazie mleka kokosowego i trawy cytrynowej. Mięso było bardzo ale to bardzo ciekawe. Nigdy nie jadłam mięsa w połączeniu z masłem orzechowym, więc był to smak, którego kompletnie nie znałam i w ogóle nie spodziewałam się, że takie połączenie może być udane. Niemniej troszkę się w ustach kleiło, ale to tylko taki mały szczegół i troszkę się czepiam. Warzyw pieczonych nie zjadłam, ponieważ gotowana marchewka jest po prostu dla mnie czymś niejadalnym 😅😆 - w tym miejscu pozdrawiam Wojtka i Adama. A co do sosu tajskiego? No cóż... niczego mi nie urwał, ot co taki SE sos. 



Na deser było brownie z matchą, panierowane lody melonowe z arbuzem, strzelającym pudrem wiśniowym i sosem malinowym. Jako, że jestem miłośniczką słodkości to bardzo czekałam na ten deser. Ciasto mnie nie porwało, ponieważ dla mnie było zdecydowanie za suche, a ja lubię wilgotne ciasta jeżeli są w stylu babki piaskowej. Lody? Hmmm... lody panierowane zupełnie do mnie nie przemawiają. Dla mnie lód ma być lodem czyli ma być dobrze zamrożony. Z tego deseru to najbardziej smakował mi arbuz. Dla mnie ten deser to niestety rozczarowanie. Kindze bardzo smakował, mnie nie. Po prostu nie mój gust smakowy. 


Jeśli mam ocenić całość tych potraw w Las Tablas to tak 3 z małym plusem. 

Niestetyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyy.



Takie ciemne zaułki tylko w bramach na Piotrkowskiej. Można dostać "kosę". Uważajcie!



Pub na ten wieczór ja zaproponowałam Kindze. Nigdy w tym miejscu nie byłam, ona również nie, więc uznałam, że fajnie poznać nowe miejsce na rozrywkowej mapie Łodzi. Ten pub to THE ECLIPSE INN. Bardzo klimatyczne miejsce ale duży minus za lepiący się stół. 



Lubię mroczne miejsca więc wystrój wnętrz jak najbardziej mi odpowiadał. 



Na moment wrócimy do Las Tablas. Chciałabym Wam pokazać drinka HUGO. Był to drink z czarnym bzem, którego jestem fanką. 

Dla niewtajemniczonych powiem, że w języku hiszpańskim "H" jest nieme, więc go nie wymawiamy. HUGO czytamy UGO. Kiedy poprosiłam kelnerkę słowami - "Chciałabym zamówić drinka [ugo]" usłyszałam - "dobrze czy oprócz HUGO coś jeszcze?" No cóż... ja wiem, że nie musi znać hiszpańskiego, wiem że nie musi znać pewnych zasad wiem, ale skoro pracuje w restauracji z kuchnią Madrytu to wypadałoby się nauczyć jak wymawiać słowa. Hiszpański nie jest trudnym językiem i tych zasad wymowy ma naprawdę niewiele, więc dla nikogo nie powinno to stanowić problemu. Niemniej kelnerzy w Las Tablas bardzo mili. Także za to plus.



Ciekawe czy ta wróżka nadal "działa".



Mój brat jest specjalistą matchy, więc dzięki niemu zaczęłam pić ten prozdrowotny trunek. Niestety nie umiałam go zrobić, więc jak widzicie na załączonym obrazku troszkę mi nie wyszło 😂😂😂. Ale smak pycha. Smakuje jakbym piła naturę.



Pokój mojego dziadka był po prostu zaniedbany. Mój dziadek był chomikiem tak samo jak ja. Ilość papierów i różnych innych niepotrzebnych dla mnie i dla mojej mamy rzeczy była wprost OGROMNA. Wyrzuciłyśmy ponad 50 worków do śmieci. To jest niewyobrażalne ale tak po prostu było. SZOK!



W marcu spadło najwięcej śniegu w tym roku. Było zimno, ale mnie to absolutnie nie przeszkadza, ponieważ wolę zimę od lata. Poza tym poszukajcie nadciśnieniowca, który woli lato. No way!



Spacerki i spacerki.



To jeden z ciekawszych murali w Łodzi.



Udało mi się uchwycić tę wiewiórę. Lubicie?



Wolicie złoto czy srebro?



A tutaj przedstawiam Wam giga drzazgę w moim paluchu u stopy. Troszkę zabolało! 



Dionizy uwielbia siedzieć w kuchni. Podoba mi się w kotach to, że są ciekawe wszystkiego i nie dają sobie rozkazywać jak psy.



Mój KRÓL 💛💛💛.



Tak prezentowały się moje wielkanocne paznokcie. Bardzo lubię połączenie czerwieni ze złotem ale uważam, że lepiej takie paznokcie pasowałyby na Święta Bożego Narodzenia.



Co roku mamy tak samo wyglądający koszyczek wielkanocny. Moja babcia tak robiła i teraz moja mama. Taka tradycja. 



Z ciast wielkanocnych najbardziej lubię Mazurka. To były moje pierwsze święta bez dziadka. 



A`propos mojego dziadka. Jak wiecie był kierowcą międzynarodowym i tutaj mogę Wam pokazać zdjęcie gdzie jest na Bliskim Wschodzie. Tak, to ten pan w szarym sweterku i bez brody 😎. 



Moja babcia zawsze mi powtarzała, że w każdym domu intelektualistów jest biblioteka. Mieliśmy kilka tysięcy książek w domu, ale z racji tego, że miejsca było za mało to wiele ale to naprawdę wiele wspaniałych egzemplarzy oddaliśmy albo o zgrozo! - wyrzuciliśmy. 



Bardzo lubię nocne spacery ale planuję sobie kupić gaz pieprzowy. Dla własnego bezpieczeństwa oraz dla bezpieczeństwa osoby, z którą będę spacerowała. Tak postanowiłam.



Jak widzicie łóżko rozmontowaliśmy i wyrzuciliśmy. Nie wiem co dziadek wykombinował z tą wykładziną w częściach na parkiecie ale wyglądało to strasznie. 



A tu cała szuflada kaset. Mój dziadek lubił muzykę (grał na gitarze, pianinie, akordeonie i harmonijce). Czy chodził do szkoły muzycznej? Nie, był samoukiem. Sam się nauczył, tak samo jak sam nauczył się niemieckiego oraz angielskiego. 



Rozebraliśmy także jedną biała szafę. Powiem Wam, że roboty jest mnóstwo w tym pokoju. 



Carrefour to mój ulubiony sklep i nie godzę się z tym, że niebawem już go nie będzie, ponieważ koncern wychodzi z Polski.



Kawę piję rzadko, ponieważ ten napój potrafi mi podnieść znacząco ciśnienie. Niestety po kawie nie czuję się dobrze choć uwielbiam jej smak. 

To ciastko to Stefanka. Lubicie?



Rozebrana wersalka dziadka.



Taka tapeta była w pokoju u dziadka.



Tutaj są książki Wojtusia. Jest wielkim miłośnikiem Gombrowicza, którego ja nie znoszę. Ale nie ma co się dziwić. Kto kocha Hemingwaya na ogół nienawidzi Gombrowicza. 



Moja mama uwielbia kupować dywany, dywaniki, dywaniczki. No po prostu ma na ich punkcie fioła 😅😅😅😅😅😅. Nie mogła się oprzeć więc w Carrfourze kupiła 3 białe dywaniki.



Obejrzałam pierwszy sezon Euforii. Pierwsze dwa odcinki mnie nie przekonywały, ale bardzo się wciągnęłam i na pewno obejrzę kolejne sezony. 



W Euforii jest wiele interesujących makijaży, które chciałabym odtworzyć. Jeden odtworzyłam na Instagramie, a raczej to zainspirowałam się wajbem z tego serialu.



Pod koniec marca zaczęło się trochę ocieplać.



Skoro WROCŁAW VIBES to nie mogłam sobie tego odmówić. Naprawdę dobry smak. Chcąc zaoszczędzić sobie troszkę kalorii i oczywiście nie niszczyć zdrowia i sylwetki cukrem to od długiego czasu decyduję się na napoje zero, które polecam wszystkim osobom, które chcą się odchudzić, które chcą być zdrowsze, a przede wszystkim tym, którzy lubią słodkie napoje ale nie mogą ich pić ze względu na cukrzycę i insulinooporność. 






I tak doszliśmy do końca dzisiejszego postu. Jak zwykle pisało mi się dobrze, ponieważ też lubię tę serię i Wy to również wyczuwacie. Być może czymś się zainspirujecie. 


Trzymajcie się ciepło i udanego weekendu dla Was moi Kochani 😇😇😇.








Buziaczki! 💋💋💋💋💋💋💋💋💋







































































 












piątek, 17 czerwca 2022

TATT, czyli Tired All the Time.

Po ostatnich rewelacjach w moim życiu postanowiłam sobie odpocząć od wszystkiego. Wszystko w tym przypadku to praca, pasja, problemy, ludzie i social media. Bardzo potrzebowałam takiego wytchnienia aby móc na nowo się zregenerować. I chyba mi się to całkiem nieźle udało, ponieważ wczoraj zregenerowałam swój umysł i ciało. Tak! Wczoraj był całkiem dobry i przyjemny dzień. Spędziłam dzień z mamą przy Tiramisu (ręka do góry kto także lubi ten włoski specjał ✋😀😀😀) i na oglądaniu dwóch części Kogla Mogla. I nie nie nie! Jeśli myślicie, że oglądałam tę najnowszą część to nie i jeszcze raz nie. Obejrzałam dwie pierwsze części po raz pierdyliard. Uwielbiam ten film, mimo iż to nie jest horror 😈. I nie wiem czy jest ktoś kto tego filmu nie oglądał, ale jeśli tak to obejrzyjcie, bo to klasyka polskiego filmu, która idealnie pokazuje czasy PRL, które mają niesamowity klimat. Przynajmniej dla mnie 😊.


Przeprowadziłam też rozmowę z moją mamą, którą już od zeszłego piątku chciałam przeprowadzić. Myślę, że dobrze postąpiłam i teraz czuję się zdecydowanie lepiej na duszy i przede wszystkim LŻEJ. Dużo (bardzo dużo!) przez kilka ostatnich dni sobie przemyślałam i to mi naprawdę wiele dało. W końcu mogę poczuć ulgę i głośno wypowiedzieć słowo - UFF.  






Fakt faktem czuję się psychicznie trochę przetyrana ale cieszę się, że w taki a nie inny sposób poprowadziłam rozmowę i jestem z siebie zadowolona. Jak to się mówi - Wilk syty i owca cała ha ha ha. Niemniej wcale nie jest mi dobrze i jestem zmartwiona ale myślę, że na końcu zawsze wszystko będzie dobrze i jestem pozytywnie nastawiona, że jeszcze wiele będzie można wyprostować w tej sytuacji i to zdarzenie okaże się nie aż tak tragiczne jak jest w rzeczy samej. Tego się trzymam!




Nigdy nie traćcie nadziei, nawet jeśli sytuacja jest nie do pozazdroszczenia. 






Tymczasem.