poniedziałek, 23 grudnia 2024

Merry Christmas Everyone! :*

Dobry wieczór moi Kochani! 👋😘😇😇😇



Jutro Wigilia, a pojutrze Boże Narodzenie dzień pierwszy i dzień drugi. W tym niezwykłym czasie chciałabym życzyć Wam zdrowych i spokojnych Świąt Bożego Narodzenia 🎄🎅🎄🤶🎄 przepełnionych rodzinną atmosferą, spokojem i pogodą ducha oraz miłością od bliskich Wam istot. Mam nadzieję, że te trzy magiczne dni w roku spędzicie pośród tych, których kochacie, spędzicie tak jak uważacie za słuszne i będziecie celebrować ten piękny, acz krótki czas w roku. 


Niech te Święta Bożego Narodzenia będą dla Was dobre, spokojne, pogodne i po prostu wyjątkowe. Doceńcie te chwile z bliskimi, pomyślcie o tym jak niewiele tak naprawdę do szczęścia potrzeba. Zdaję sobie sprawę, że wielu z Was jest skonfliktowanych ze swoją rodziną, niektórzy z Was już jej nie mają i są samotni. Wiem, że dla Was czas Świąt Bożego Narodzenia będzie należał do tych smutnych i bardzo trudnych chwil. Z całego serca życzę Wam, właśnie Wam samotnym dużo cierpliwości, wytrwałości i wiary w to, że kiedyś ten ból będzie mniejszy. Nigdy nie traćcie nadziei na to, że Los w końcu wynagrodzi Wam Wasze cierpienie i samotność ⭐.


Święta to taki czas kiedy powinniśmy odrzucić na bok złość, mściwość, żal i zadry w sercu. Dzisiaj natrafiłam na przepiękną i niesamowicie dla mnie wzruszającą sentencję Tadeusza Różewicza. A brzmi ona tak:


"Kaleczą się i dręczą milczeniem i słowami, jakby mieli przed sobą jeszcze jedno życie".


Ilu z nas traci życie na takie nieprzyjemności? Ilu z nas straciło tak wiele przez swoją dumę? 







Życzę Wam, aby nadchodzące Święta Bożego Narodzenia były po prostu święte, aby ten czas był dla Wszystkich pobłogosławiony i łaskawy. Bądźcie zdrowi, spokojni, szczęśliwi i pełni najdoskonalszej miłości 💖.










Merry Christmas Everyone! 🎄🎄🎄🎄🎄🎄🎄🎄🎅🎅🎅🎅🎅🎅🎅🎅🌟🌟🌟🌟🌟🌟

czwartek, 19 grudnia 2024

Użądlenie przez stado dzikich os

W którymś z postów wspominałam, że coś więcej opowiem o moim użądleniu przez osę. Tak właściwie to przez 3 osy. Do dzisiaj zastanawiam się jak to się stało, że do tej feralnej taksówki, którą jechałam do banku wleciały te trzy, tłuste, agresywne osy. Nie mam pojęcia co skusiło te osiska. Może mój słodki zapach perfum? Być może!





Tak wyglądała moja noga po 4 dniach od użądlenia. Nie wyglądało to dobrze i obawiałam się, aby nie dostać po tym "ugryzieniu" martwicy. Noga była spuchnięta, obolała i jakby napompowana wodą, bo idąc obrzęk był naprawdę spory. Naprawdę wyglądało to źle. No, ale sami widzicie na załączonym obrazku...




Pierwszego dnia od użądlenia noga przedstawiała się następująco. Były to 3 użądlenia, które zlały się potem w całość. 



Nie mogłam czekać za długo na wizytę lekarza, więc późnym wieczorem zamówiłam sobie z apteki online te leki. Wybrałam kilka pastylek na wodę wapnia (WAPNO to drodzy Państwo to jest na budowie!), te tabletki alergiczne i smarowałam SOLIDNIE (!!!) tym Entilem na ukąszenia. Powiem Wam, że też żel Entil naprawdę działa i przynosi ulgę. Polecam!






Tutaj macie zdjęcia porównawcze jak ta noga wyglądała. 

Taki burgundowy kolor utrzymywał się ponad tydzień, aż stopniowo wrócił to początkowego stanu. A dzisiaj? Dzisiaj ślad pozostał, co dla mnie jest zaskakujące, że po takim czasie nadal mam skórę w tym miejscu zaróżowioną. Obawiam się, że kawałek żądła został w mojej nodze, ale może jutro sobie to spróbuję wygrzebać 😂 <taaaak Maassen dostań jeszcze zakażenie przed świętami, bo Ci nadal mało w życiu atrakcji>. Grzebać w tym, czy nie? Jakieś rady? 😅😆😅












I cóż ja mogę powiedzieć o tej sytuacji z września. Na pewno na kolejne lato sobie zamontuje moskitiery w mieszkaniu i raczej już nie będę używała latem takiej ilości kosmetyków zapachowych jak używam. Less is more! 💪


Co do mojej alergii na owady to jestem jeszcze uczulona na pająki. Dwa razy w życiu miałam zakażenie po ugryzieniu tych ośmionożnych stworzeń (bardziej stworów z piekła rodem). Nie polecam, 2/10.








I takie to miałam we wrześniu tego roku przeboje z osami. W tym roku miałam też największą ilość os w domu jaką kiedykolwiek miałam. Jeden raz nad ranem (zapewne dlatego, bo miałam włączone małe światełko - ach ta moja nyktofobia) do mojego pokoju wleciało 8 os raz po raz. I nikt by w to nie uwierzył, ale tak było. Uciekłam z pokoju, obudziłam moją mamę (o 4 nad ranem) i kazałam mnie uratować 😅. Nie kłamię, tak było. No, a moja mama jak na dobrą kobietę przystało wybiła mi te osy, choć sama się ich bała, bo latały po moim pokoju. Niemniej i tak tego poranka (dla mnie nocy) nie zasnęłam u siebie w pokoju, tylko spałam w pokoju stołowym razem z moją odważną madre. Nienawidzę os! Brrrrr! 😐😑😒😡😡😡












Także uważajcie na osy i szerszenie, ponieważ możecie sobie nawet nie zdawać sprawy z tego jak możecie być na te ich substancje uczuleni. I jeśli ktoś z Was się śmieje, że boicie się owadów to niech się śmieją, a Wy dbajcie o siebie, bo życie jest najważniejsze. 


Tymczasem. 








Mam zapalenie zatok...

Dobry wieczór Kochani! 👋


Właśnie leżę z pudełkiem najbardziej miękkich chusteczek i smarczę, bo mam zapalenie zatok. Tak mnie rozbierało, aż wreszcie rozebrało na dobre. Wątpię, że do świąt będę ready, bo czuję się jak flak, serio... jak rozkapciana widelcem makrela z puszki czekająca na to, aż zrobią z niej pastę na kanapki. Tak dosłownie się czuję!









Powiem Wam moi Kochani, że końcówka roku strasznie mnie dojechała, naprawdę strasznie. Stres, nawarstwienie problemów finansowych i jeszcze zapalenie zatok. Generalnie chujowo - chciałoby się rzec. Na szczęście ja zawsze widzę w takich sytuacjach drugie dno i skoro coś takiego się dzieje to po prostu ma się dziać. Jak to moja mama mawia: - "Co ma być, to będzie". Ona jest ogromną optymistką, ba! wręcz entuzjastką i zawsze uważa, że z każdej sytuacji jest jakieś wyjście, ale nigdy nie należy tracić głowy. I ja ją rozumiem, bo ma 100% racji, ale... takiego podejścia trzeba się nauczyć i tak naprawdę je w sobie zaprogramować. Trudne to, ale wszystko na początku nie jest łatwe. 

A Wy jesteście niepoprawnymi optymistami, czy wręcz pesymiści widzący wszystko w czarnych barwach? 👀❤









Pytacie mnie na Instagramie co z moimi świętami. Otóż... w tym roku raczej u mnie w domu świąt nie będzie. Nie mam nastroju, moja mama też ma zapalenie zatok jak ja, więc mówię jej, aby odpoczęła i nic nie robiła. Chociaż ona uważa i lubi jak wszystko jest tak jak należy. Niemniej no takich stricte świąt u mnie w domu w tym roku nie będzie. Nie wiem w ogóle czy się gdzieś wybiorę, bo czuję się jak zbity pies, choć zawsze może być gorzej i nie ma co się oszukiwać, że zapalanie zatok to jakaś choroba, która zabija ciało i umysł, bo nie. Wiadomo, że człowiek nie czuje się komfortowo, ale można jakoś żyć. Rok 2024 przez pierwsze 3 miesiące był wyczerpujący, ponieważ jak pamiętacie mój kot był bardzo chory, bo przeszedł zapalenie otrzewnej i sepsę. Potem wiele miesięcy było naprawdę dobrze, jak nie bardzo dobrze. No, a od września się zaczęło jebać i generalnie jest bardzo chujowo i... co tu kryć, straciłam iskrę życia, bo bardzo się starałam i naprawdę widziałam rozwiązanie. Byłam już tak blisko rozwiązania i szlag wszystko trafił. Trudno, ale trzeba żyć dalej. Bo wiecie, zawsze może być gorzej, więc należy cieszyć się z tego co jest i być za wszystko wdzięcznym i mimo wszystko szczęśliwym, bo... życie jest po prostu najważniejszym co macie.






Tymczasem. 


wtorek, 17 grudnia 2024

Wszyscy się rozchorowali! :(

Dobry wieczór, choć wcale nie jest dobry. Jest już prawie 3 w nocy, a ja ledwo jestem żywa. Coś ewidentnie mnie rozbiera, boli mnie głowa i oczy, mam podwyższone ciśnienie i co gorsza... krwawię od ponad 30 dni. No cóż, może mi się koniec życia zbliża 😅. W końcu sobie bym odpoczęła i regularnie straszyła wrogów! 😂😅😆 Nie zapomnieliby o mnie tak szybko, no way 😆😆😆😂😂😂.

A tak na poważnie, to chyba mam po prostu grypę i potrzebuję ją wyleżeć, choć nie mam na to czasu. Ale to taki mały szczegół. Mama się rozchorowała i brat również. Dodatkowo moje ciocie i wujek też się przeziębili i generalnie cała rodzina się rozchorowała przez te pogody. Swoją drogą to jutro, w sensie dzisiaj miałam iść na urodziny mojej chrzestnej, ale nie pójdę, bo czuję się tak bardzo niewyraźnie, że nie zamierzam się nigdzie ruszać. Zresztą jej pewnie też się nie chce skoro też jest "rozebrana". Może do świąt wyzdrowiejemy. Oby!







Już wiem o czym miałam Wam wspomnieć. Po ostatnim poście kilka osób napisało do mnie, bo było przerażonych moją reakcją alergiczną po ukąszeniu przez osę. Kochani, no niestety wielu znajomych zawsze śmiało się, że panikuję jak widzę osę, ale ja nigdy nie przesadzam. Wiem od lat z czym u mnie wiąże się ugryzienie przez osę i pająki. Jestem uczulona na owady, więc... dla mnie, nic dziwnego, że moja noga tak wyglądała. Boję się panicznie os, szerszeni, nie lubię pająków, ba! nienawidzę ich. Dla mnie owady mogłyby nie istnieć, bo są przerażające i obrzydliwe. 


<przerwa na kaszel i wzdychanie nad bezsensem mojego istnienia XD>


Mam do Was pytanie?
Jak Wam się funkcjonuje pod presją czasu? Działa to na Was motywująco, czy wręcz przeciwnie?


Jeśli o mnie chodzi to jakakolwiek presja działa na mnie mega demotywująco. Jak wiem, że coś ma określone ramy czasu to po prostu mi się nie chce, ociągam się, stresuję i nie mam ochoty ruszyć się z miejsca. I tak też właśnie się czuję, choć powinnam zapie*dalać jak mały samochodzik. No, ale widzicie... zostałam oszukana przez jedną babę z placówki bankowej i nie mam siły nawet o tym myśleć. I tak, jest gorzej pod tym kątem niż było. Myślę, że ta sytuacja pokazała mi dobitnie, że ludzie niektórzy nie powinni mieć kontaktu z innymi ludźmi i im ufać. Ja chyba należę do takich osób. Sama jestem dosyć prostolinijna i lubię mówić jak jest bez krętactwa. Niestety bardzo często nie działa to w dwie strony. Teraz muszę spijać to gorzkie piwo, które mi nawarzono. Pewnie ta sytuacja spowodowała, że odporność mi kolokwialnie mówiąc siadła i zaczęły się te krwawienia. Teraz wyobraźcie sobie jak takie babsko oszukałoby kobietę w ciąży i ta dziewczyna by cały czas krwawiła będąc brzemienna. Ludzie naprawdę nie mają serca. Liczy się dla tych ludzi tylko hajs, majątki, spadki i generalnie "PINIENDZE". Niemniej przy życiu trzyma mnie tylko to, że wierzę w przeznaczenie, że tak się po prostu musiało stać i tyle. Jestem rozczarowana, zasmucona i bardzo zmęczona. Naprawdę bardzo, bo... liczyłabym, że ta sytuacja będzie wyglądała zupełnie inaczej. Niestety przeliczyłam się jak nie pierwszy i nie ostatni raz w życiu. Takie bywa życie. Brutalne. I reasumując stres działa na mnie bardzo destrukcyjnie, wręcz niszczycielsko na moje zdrowie. Smutne jest to, że ludzie widzą mnie jako śliczną, uśmiechniętą pyzatą buźkę, która rzuca żartem, lubi zwierzątka i zawsze szuka rozwiązań. Niestety moi mili, najbardziej smutnymi ludźmi są ci, którzy śmieją się za dnia do rozpuku, a w nocy płaczą krokodylimi łzami, aby następnego dnia umalować sobie nową twarz i iść z uśmiechem w nowy dzień. Kiedyś usłyszałam, że: - "ja bym tak nie potrafiła". Otóż, ludzie którzy niewiele mieli skrajnych i brutalnych doświadczeń nie umieją zazwyczaj szybko wchodzić ze smutku w radość. Małe problemy rozkładają na czynniki pierwsze i nie jest to z mojej strony umniejszanie, bo wiem, że każdy wiek ma swoje problemy i każda osoba ma inne i dla różnych osób coś będzie tym Mount Everestem nie do przeskoczenia, a dla kogoś będzie to tylko uwierający mały kamyczek w bucie. To jest jasna sprawa. Niemniej nie jestem w stanie porównywać chociażby nieszczęśliwej tygodniowej "miłości" do utraty na przykład członka rodziny. To są skrajne przypadki i osobiście uważam, że są problemy mniej ważne i bardziej ważne. Z biegiem lat jak człowiek dorasta, dojrzewa życiowo to zaczyna zauważać co to tak naprawdę jest prawdziwy problem. Kiedyś przejmowałam się takimi głupotkami, takimi rzeczami, które nie mają żadnego znaczenia. Naprawdę. Dlatego dzisiaj mając te 31 lat widzę wiele spraw inaczej. Z wieloma rzeczami się pogodziłam, wiele musiałam zaakceptować i uczę się też tego, aby czasem po prostu odpuścić, gdy nie ma już ani jednej opcji do działania. Wszystko jest trudne, ale tylko na początku. 






Powoli zbieram się spać, zmyję sobie makijaż z mojej facjaty i postaram się oddać w ramiona Morfeusza. Może jeszcze tylko zapodam sobie Apap. Swoją drogą, stosowaliście kiedyś Apap Noc? Jeśli tak, to jak on na Was działał i czy w ogóle działa?






Buziaczki! 😘😘😘😘😘😘😘😘😘😘😘😘😘😘😘😘😘😘




Dobrej nocy i cudownego dnia dla WAS! 💫😌👋


Aleksandra


czwartek, 12 grudnia 2024

Wrzesień & Październik 2024 oczami MotorOLI, czyli... atak wściekłych os, czekoladowe pierogi, jesienne zakupki, niszowe perfumy, podróż do Francji i Belgii :) (30 zdjęć!!!)

Dzień dobry moi Kochani! 👋💋😇

Dzisiaj przychodzę do Was z bardzo wyczekiwanych postem z września i października tego roku. Większość z Was już się niecierpliwiła kiedy to relacja w zdjęciach się pojawi na Myślach Kobiety Wyzwolonej. Prosiłam Was o chwilkę cierpliwości, ponieważ ostatnimi czasy sporo się u mnie działo i mniejszą miałam sposobność, aby poświęcić aż tyle czasu na post w tym stylu. Zazwyczaj takie posty pełne zdjęć zajmują kilka godzin pracy, ponieważ trzeba te fotki wyskalować i później poprzesyłać materiały do postów. Także w końcu udało mi się wygospodarować więcej czasu i w końcu stworzyć ten ulubiony rodzaj postów dla Was moi Kochani. Mam nadzieję, że dzisiaj Wasza ciekawości co do tego co u mnie zostanie zaspokojona.


Miłej lektury! 😘😘😘😘😘😘😘😘😘😘😘😘😘😘








We wrześniu jechałam do banku w bardzo ważnej sprawie. Jechałam taksówką, było bardzo gorąco i niestety miałam pasażerkę pod postacią tłustej osy. Myślałam, że wyleciała przez uchylone okno w taxi, ale niestety jakże się myliłam. Gryzła mnie po nodze przez całą drogę i w banku schylałam się i drapałam. Niestety doszło do silnego zakażenia przez to ugryzienie. Jak widać odczyn był spory, ale efekt po kilku dniach był przerażający i niesamowicie bolesny.



Leczyłam się takimi produktami. Powiem Wam, że ten Entil Ukąszenia robi robotę i naprawdę pomaga. 



Dionizy dostał od Adama taki seledynowy dywanik. Dziękujemy! 😘💚💚💚



Pierożki wyglądały słodko, ale dupy ani niczego innego mi nie urwały 😅😆. Po prostu zjadliwe.



Nocne spacery po parku są najlepsze. Lubicie?



Od lat uwielbiam jarzębinę, bo kojarzy mi się jednoznacznie z jesienią. 

Czy natura nie jest cudowna?



Na poprawę humoru najlepsze są zakupy i seks. Tutaj widzicie co kupiłam w Rossmannie i Pepco. Bardzo chciałabym Wam polecić tę herbatę, pachnie obłędnie i cudownie smakuje. Pyszności! 💖



Lakierów do paznokci mam mnóstwo w domu, ale zawsze na jakiś muszę się skusić. Czyżby to jakieś uzależnienie?



Zwierzęta są nieskończenie lepsze od ludzi. Nie ma w nich zawiści, mściwości i zazdrości. To nasi bracia mniejsi, których kochajmy i szanujmy. To aniołki tu na ziemi, tylko że bez skrzydełek.



Co roku kupuję w okresie Halloween dynię. Tym razem zakupiłam taką. Jak Wam się podoba? 



A tutaj mój obiad. Tym razem zaserwowałam sobie placki ziemniaczane z jogurtem greckim. Polecam bardzo taki duet. Po prostu palce lizać.

Jesteście team z cukrem, czy bez?
Ja, jak widzicie... na słono! Tylko i wyłącznie! 



Kocham szpony z wzajemnością. Wiem, że większość kobiet nie jest w stanie funkcjonować w takiej długości na co dzień, ale ja owszem. Lubię i będę lubić! 😎😈



Jesienią byłam 3 razy na Retkini i nie, nie dlatego, aby spotkać Kinegundę 😆, ale dlatego, że miałam dwie wizyty u mojej kosmetyczni, a raz towarzyszyłam mojej mamie u fryzjera. Osobiście nie przepadam za Retkinią, ale jak trzeba to trzeba.



Rossmann w Piaskach jest rewelacyjny. Obkupiłam się baaarrrrdzo!



W Rossmannie kupiłam takie 3 rodzaje pieczywa. Powiem Wam, że to jest moje odkrycie. Serowo-szczypiorkowe najlepsze. Niemniej wszystkie dobre. 



To bardzo wartościowa książka, którą polecam każdej wiedźmie. Od początkujących do zaawansowanych. Nawet nie zdajecie sobie sprawy jakie w tej książce są przepiękne przyciągające oko ilustrację. Po prostu COŚ PIĘKNEGO. 



W Rossmannie wyhaczyłam ten róż i musiałam go mieć. Dodatkowo z 50 zł został przeceniony na 30 zł, więc już w ogóle musiałam go zakupić. Musiałam! 



Powiem Wam, że ten róż pachnie obłędnie, kolor jest bardzo dziewczęcy i zalotny, ale... to bardziej gadżet niż kosmetyk. Róż po 10 razach mi się skończył, więc jest zupełnie niewydajny. Także... nie polecam, bo szkoda pieniędzy.



Dostałam od mamy w prezencie niszowe perfumy, o których marzyłam. Niemniej więcej o nich się dowiecie jak przyjdzie czas na ich recenzję. 



Kupiłam jeszcze taką dyńkę. Która według Was jest ładniejsza. Ta, czy tamta?



Smaczne i do kupienia w Żabce 🐸. 🐸 też ślę pozdrowienia! 😎😘



W tym roku moja mama dostała na 60 urodziny w prezencie od mojego brata wyjazd do Francji. Uważam, że to najpiękniejszy prezent jaki mama mogła dostać. Nie spodziewała się, że jeszcze gdzieś wyjedzie za granicę 😓. Pierwszy raz leciała samolotem i było to dla niej niesamowite przeżycie. Powiedziała, że to coś cudownego i te chmurki i niebo. Ach... jestem szczęśliwa, że ją to spotkało 💙. A mojemu bratu z całego serca dziękuję za tak piękny prezent dla mamy. 

Chwilkę byli też w Belgii, ponieważ mieli przesiadkę w Brukseli.



Mamie we Francji się podobało. Miała z moim bratem bardzo wiele atrakcji i pokonali każdego dnia po ponad 30 tysięcy kroków. Noooo ja bym rady nie dała.



Taką mieli w Lille łazienkę. 



Taka sypialnia. Dałam mamie takie torebki z SHEIN na zapakowanie ubrań i mama przyznała, że to super pomysł na segregację ubrań. 



Francja



Brat robił każdego dnia śniadania. Jak widzicie po ogórku i pomidorze to... brat jest perfekcjonistą. No i umie ugotować najlepsze jajka, w przeciwieństwie do mnie 😂.



Francuzi uwielbiają spędzać czas nad zbiornikami wodnymi.



Ilu z Was było we Francji i w Belgii? 



Towarzyszyłam mamie u fryzjera. Moja mama lubi naturalność, mimo że całe życie farbowała włosy na rudo, a dokładniej na czerwień owocu granatu i miała bajeczny kolor włosów. Teraz od lat trzyma się naturalnego koloru włosów.


Lubicie siwizne? 









Bardzo miło jak zawsze pisało mi się dla mnie i dla Was ten rodzaj posta, choć boli mnie lewy bark przez zawianie. Normalnie rwie mnie jak na zmianę pogody. Auć 😓. No, ale tak już mają meteopaci, do których należę. 


W wrześniu i w październiku wydarzyło się jeszcze bardzo wiele rzeczy, o których nawet nie warto wspominać, bo chce mi się płakać. No, ale jak jesteście bardzo ciekawi to powiem Wam, że jedna kobieta z placówki bankowej oszukała mnie na gruby pieniądz i prowizję jaką zapłaciłam za jej podłe działania to... płakać się chce. Naprawdę nie warto już nic na ten temat pisać, bo trzeba byłoby się zalać krokodylimi łzami. Przykra sprawa, nawet bardzo bardzo. Generalnie cały wrzesień miałam pod napięciem przez tę sprawę bankową i o niczym innym nie myślałam za wiele. A teraz... teraz muszę spijać to piwo, które mi nawarzono. I jak tu ludziom ufać? No, k*r** nie da się! 😓😑😢😢😢 Niemniej nie ma co narzekać, trzeba teraz tak zapie*****ć, aby to wszystko ogarnąć i może za kilka lat powiem, że jest ok. Ale teraz, nie chcę o tym myśleć, ani nikomu nic mówić, bo to serio... zabija. Wierzyłam długo, że będzie dobrze, ale... nie to było moim przeznaczeniem od Losu. I tyle.









A teraz zmieniając temat to za 20 minut muszę brata obudzić i pójdę spać, choć nie wiem czy uda mi się dzisiaj zasnąć. Trochę mój tryb życia na nowo się przestawił i chodzę spać o tak nieprzyzwoitych godzinach, że nigdy aż tak późno spać nie chodziłam. Dla rozrywki obejrzałam live`y sprzedażowe Agaty i przypomniałam sobie czasy kiedy to regularnie jeździłam z mamą do Ptaka na zakupy. Moja babunia też lubiła tam jeździć, bo uwielbiała ubierać się w butikach. Zresztą to po niej kocham ciuchy, biżuterię i perfumy. Czasem tak żal, że już nie można... 😢😓😥😪. Jakiś ten dzisiejszy post dla mnie zbyt wzruszający albo znowu mam skoki hormonalne. Kurczę no... 😓.










Życzę Wam dużo spokoju, abyście byli szczęśliwi, spokojni i zdrowi. Jeżeli coś jest Wam przeznaczone to musi się to wydarzyć nawet jeśli będziecie płakać i cierpieć. Nie da się oszukać przeznaczenia, nawet jeśli się bardzo walczy. Czasem to niestety walka tylko z wiatrakami. Głowy do góry i damy radę! 😘












Tymczasem. 



























































poniedziałek, 9 grudnia 2024

Przede mną ciężki dzień! :(

Dzień dobry/Dobry wieczór (zależy od Waszego trybu życia)! 

Dzisiaj czeka mnie bardzo ciężki dzień, bo mam wiele rzeczy na głowie i spraw do załatwienia. Jak tylko pomyślę o moim dzisiejszym dniu to tylko nasuwa mi się jedno stwierdzenie - ALE MI SIĘ NIE CHCE. Naprawdę nie mam siły dzisiaj na wielkie sprawy, a nie ma wyjścia. Wewnętrznie dzisiaj/teraz odczuwam frustrację, no ale co zrobić. Czasem trzeba odpuścić i lecieć z wiatrem. Wypiłam właśnie duży kubek gorącej herbaty z miodem, cytryną i cynamonem. Za chwilę położę się spać, choć niestety nie będzie to długi sen, bo muszę rano wstać. I to naprawdę rano rano. Aaa kompletnie nie jestem w nastroju do życia, do czegokolwiek. Aż strach pomyśleć jak dzisiejszy dzień mi minie. Zobaczymy!







A jak tam Wasze dzisiejsze poniedziałki? Obawiacie się, czy wręcz przeciwnie pełni energii i motywacji do działania? 💀😎😇😇😇






No nic, nie ma co zrzędzić trzeba iść spać, bo rano ktoś musi wstać. 


Życzę Wam znośnego poniedziałku i generalnie dobrego dnia.




Pozdrowienia z Łodzi! 👋


Buziaki.


piątek, 6 grudnia 2024

Noc z horrorami

Jest już prawie 4 w nocy,  a ja nadal nie śpię i pewnie już dzisiaj nie zasnę 😂. A to za sprawą horrorów, a raczej jednego filmu grozy, który obejrzałam dzisiejszej nocy. Jak wiecie horror to mój ulubiony gatunek filmowy i oglądałam ich naprawdę mnóstwo, ale zawsze mam jakieś braki, więc chciałabym obejrzeć wszystkie możliwe filmy z tego gatunku. Dzisiaj wraz z moją mamą obejrzałyśmy Piątek Trzynastego z 1980 roku, ale to były totalne flaki z olejem. Nie polecam, bo to takie 2/10, no dobra 3/10. Dla mnie to horror, którego nie opłaca się nawet oglądać w większym gronie przy chipsach i piwku. No, po prostu nie. Drugi horror, który obejrzałam z moją madre dzisiejszego wieczoru to Teksańska masakra piłą mechaniczną z 2006 roku. I to był prawdziwy horror, normalnie podwyższył mi się puls, zrobiło gorąco i wręcz powiedziałabym, że niedobrze mi było jak patrzyłam na te krwawe sceny. Ten horror oceniam na solidne 6,5/10. Niemniej drugi raz już nie obejrzę Teksańskiej..., bo... nie lubię takich patologicznych horrorów, bo robi mi się mdło i jestem bliska zwymiotowania nawet śniadania z trzech dni wstecz 😅. Aczkolwiek horror naprawdę dobry i akcja cały czas nie opuszcza z ekranu telewizora. Także polecam!








Swoją drogą są dzisiaj Mikołajki, ale spędzałam je 3 dni temu z Adamem 💖. A dzisiaj? Dzisiaj planów brak, więc zajmę się sobą. Może zrobię sobie domowe SPA albo troszkę popracuję, bo czas mnie nagli i problemy się różne nawarstwiają. Cały czas w biegu z punktu A, do punktu B. Nie wiem co jest z tym światem nie tak, ale wszystkim tego czasu po prostu brak. Doba jest jakby za krótka, a przecież w latach 60-90 ludzie mieli obowiązki, ale czasu na wszystko wystarczyło. Ludzie imprezowali w tygodniu, potem szli do pracy i soboty były pracujące. No i jakoś żyli. Pytam się, JAK?! 😎😢😆😆😆


Co do tego zdjęcia powyżej to już nie mam takich kolorów na głowie, tylko... niżej. Nie no, żartuję 😂. W tych dwukolorowych końcówkach chodziłam jakiś miesiąc, ale to image nie dla mnie, więc zmieniłam na zupełnie inny kolor. Nadal od góry mam swój kolor, ale końcówki są... ogniście czerwone. I powiem Wam, że tyle ile komplementów dostałam na temat moich nowych włosów to jeszcze nigdy nie dostałam. W czerwieni czuję się rewelacyjnie, ale... ma jedną zasadniczą wadę. A mianowicie podobnie jak rudości wypłukuje się w tempie ekspresowym i na takim kolorze można po prostu zbankrutować. Wiem, wiem. Pewnie jesteście ciekawi jak wyglądam w nowej stylizacji. Cierpliwości! 😃😃😃






No, a teraz spróbuję w końcu zasnąć, bo wypadałoby pospać i się zregenerować. 


Życzę Wam udanego mikołajkowego dnia! 💫🎅🎅🎅🎅🎅🎅🎅🎅🎅🎅🎅🎅🎅


Buziaczki Kochani moi! 😘😘😘😘😘😘😘😘😘😘😘😘😘😘😘


niedziela, 1 grudnia 2024

Świąteczny czas? START! :)

Witajcie Kochani w nowym miesiącu (grudzień już! - jakby ktoś nadal nie zerwał kartki z kalendarza 😅). Nie dość, że dzisiaj zaczął się nowy miesiąc to jeszcze mieliśmy dzisiaj Nów Księżyca, który bardzo wpływa na nas i na nasze decyzje. To równie ważny moment w miesiącu jak i Pełnia Księżyca. Czasem warto spojrzeć w gwiazdy i przekonać się jak dana faza księżyca na nas wpływa. Ot co, taka ciekawostka!





Grudzień należy do moich ulubionych miesięcy w roku, ponieważ jak już chyba każdy wie jestem ogromną (nooo trochę masy jest 😅😆) miłośniczką tego całego szumu wokół Świąt Bożego Narodzenia. Te wszystkie mikołajki, śnieżynki, choinki, pierniczki, bombeczki - to wszystko mnie po prostu kręci. A najbardziej to pierogi z kapustą i grzybami (ale tylko domowej roboty!!!) i ryba w cieście w zalewie octowej. No i wiadomo, że ciasta to jest coś co Maassenowa lubi, co chyba widać od lat 😆😆😆. Czas świąt zimowym to bardzo mój czas, ponieważ lubię to oczekiwanie, wieczorne oglądanie świątecznych filmów przy słodkiej i gorącej zimowej herbacie przegryzając w trakcie korzenne ciasteczka. Uwielbiam ozdabiać dom światełkami i tymi wszystkimi dodatkami na święta. Grudzień ma w sobie niezwykły klimat, ludzie są jacyś milsi i mówią częściej tym ludzkim głosem podczas gdy w innych miesiącach żrą się jak Kargul i Pawlak. Grudzień dodaje szczypty magii całemu otoczeniu i to jest naprawdę piękne w tym miesiącu. 











Dzisiaj postawiłam w pokoju stołowym małą złotą choinkę, która jest alternatywą dla tradycyjnych choinek, ponieważ przy kocie wiele trzeba w swoim życiu zmienić. To niewielkich rozmiarów (w przeciwieństwie do moich cycków 😆) złote drzewko ze złotymi bombeczkami. Nałożyłam na nią światełka z białym ciepłym światłem. Jest urocza choć nie robi tak spektakularnego efektu jak moja zeszłoroczna biała choinka. Niemniej jak niektórzy z Was pamiętają to w zeszłym roku Dionizy najadł się igieł z choinki i później zachorował na zapalenie otrzewnej. Lepiej nie ryzykować ze zdrowiem kota, więc warto zmienić choinkę tradycyjną na choinkę bezpieczną dla kota. Także, właśnie takową kupiłam. Jeżeli poszukujecie odpowiednich bożonarodzeniowych drzewek bezpiecznych dla kotów to polecam zajrzeć na TEMU. Ja właśnie stamtąd ją kupiłam za niezbyt wielkie pieniądze. Dodatkowo wystawiłam dzisiaj w łazience na umywalkę mydło w płynie do rąk w kształcie bałwana, który jest ozdobiony srebrnym brokatem. Mydło pachnie kokosem. Dostałam je od mojej cioci Gosi za co serdecznie dziękuję i z tego miejsca ciocię pozdrawiam i przesyłam całuski! 😘😘😘👋👋👋👼👼😇😇😇


Póki co nic więcej świątecznego dzisiaj nie zrobiłam, ale już dwa akcenty są i od razu człowiekowi lepiej na duszy i w sercu. A Wy? Jak dekorujecie swoje domy i mieszkania? Sprawia Wam to przyjemność?









Mam nadzieję, że jesteście zdrowi i Nów Księżyca naładował Was sporą motywacją do organizacji Świąt Bożego Narodzenia, które to już nadchodzą wielkimi krokami 🎄🎅🎄🎅🎄🎅🎄🎅🎄🎅. 






Trzymajcie się ciepło i bądźcie szczęśliwi, ponieważ to wyjątkowy czas, który warto przeznaczyć na spotkania z bliskimi, skupić się na pozytywach i radosnych przeżyciach. Jeżeli w ostatnim czasie doświadczyliście dużo smutku to pamiętajcie, że złe dni przemijają i w końcu nad Wami zaświeci słońce i pojawi się tęcza, która jest nadzieją na coś lepszego. 


Tymczasem. 


sobota, 30 listopada 2024

Wróżby andrzejkowe! Bawicie się w to???

Dobry wieczór o 2 w nocy. Nie śpię, bo wyspałam się konkretnie po południu, ponieważ w nocy słabo spałam, więc musiałam sobie to odbić dla zdrowotności. A przynajmniej tak sobie to tłumaczę 😆. Nooo i jak się domyślacie sen mi tej nocy nie przyjdzie... raczej 😅. Nie no, wygłupiam się teraz. Pewnie zasnę jak suseł, bo jak się zarwie nockę to potem można zasnąć wszędzie i gdziekolwiek. Nawet na stojaka! 😂 Oooo i nawet w tym momencie sobie dwa razy ziewnęłam 😊😋😁. To tak gwoli wstępu.



Dzisiaj mamy Andrzejki. Wróżycie sobie dzisiaj, czy nie macie ochoty się w to bawić??? Wierzycie w moc sprawczą wróżb andrzejkowych, czy wręcz przeciwnie? Powiem Wam, że jak byłam dzieckiem to raz udało mi się lać wosk w domu, ale to było raczej stricte dla zabawy, nie na poważnie. A potem długo długo nic. Dzisiaj raczej wróżyć sobie nie będę, bo nawet nie wiem czy mam na to chęć podczas trwania migreny. Raczej odpuszczę, bo ból głowy jest dosyć silny. A Wy? Wróżyć sobie będziecie, czy też raczej na nie?









Swoją drogą bardzo się cieszę, że ten tydzień dobiega końca, ponieważ nie należał do najbardziej udanych. Może nie tyle do nieudanych, ale takich meh i dosyć męczących psychicznie. No, a że doszła mi jeszcze migrena to już w ogóle nic mi się nie chce. A jak u Was, wasze samopoczucie Miśki? 🧸🧸🧸






Ostatnio za wiele w internetach nie siedziałam choć przyznaję, że moje serce krwawiło po usłyszeniu o sprawie Pandka. Ci, którzy jeszcze nie wiedzą jest to kotek, który został brutalnie okaleczony przez swojego właściciela-sadystę. Skurwiel uciął mu kawałek języczka i brutalnie pociął biedne kocie ciałko. Jak oglądałam na TikToku filmiki z tym kotkiem to nie mogłam opanować łez. Mnie się to w głowie nie mieści ile można mieć w sobie tak brutalnej podłości, złości i sadyzmu, aby zrobić coś takiego niewinnemu kotu. Na szczęście Pandek już ma nowy dom i teraz mam nadzieję, że będzie bezpieczny. Przesyłam przytulaski temu kotu! 😻😻😻😻😻😻😻😻😻😻😻😻😻😻😻😻😻😻


A co do sadystów zwierzęcych to niebawem napiszę Wam post kogo poznałam na Instagramie. Sama jestem w szoku... To będzie hit! Także, czekajcie cierpliwie! 









Jest już po drugiej w nocy, a sen wcale się nie kręci wokół mnie. 
Hmmm... to może być długa noc. Może chcecie jeszcze jeden post? 😁😁😁


A póki co zrobię sobie wieczorną pielęgnację i nałożę sobie serum, które podkradłam kiedyś mojemu bratu. Jest rewelacyjne! 💣💖






Życzę Wam cudownej nocy andrzejkowej i bądźcie po prostu szczęśliwi! 


😘😘😘😘😘😘😘😘😘😘😘😘😘😘😘😘😘😘😘😘😘😘😘😘😘😘





Aleksandra


środa, 27 listopada 2024

Relaksacyjny masaż twarzy i rozmowy o zjawiskach paranormalnych, czyli... nietypowy dzień u mojej magicznej kosmetyczki

Wczoraj byłam na Retkini u mojej kosmetyczki. W tym roku wybrałam się już drugi raz na relaksacyjny masaż twarzy. Tym razem było jeszcze przyjemniej, ponieważ masaż był intensywniejszy i dodatkowo połączony z masażem głowy i naciąganiem czepca ścięgnistego. Bardzo polecam taki rodzaj masażu, ponieważ relaksuje, odpręża ciało i ducha oraz może pomóc na przewlekłe bóle głowy; a jak wiecie od 20 roku życia zmagam się z silnymi migrenami co jakiś czas. Bardzo jestem ciekawa czy regularne masaże głowy, twarzy z naciąganiem moich włosów na głowie przyniosą jakieś zadowalające efekty przeciwbólowe. Za jakiś czas Wam powiem, czy coś pomogło 👀😌😘😘😘.

Do mojej kosmetyczki Dominiki chodzę odkąd byłam nastolatką. Kiedyś bywałam u niej na regulacji brwi co tydzień, a teraz jestem baaaaardzo sporadycznie. Aktualnie chodzę do niej na masaże twarzy i tyle. Jest to niesamowicie ciepła i skromna kobieta. Taki anioł w ludzkiej skórze 👼. Można z nią porozmawiać o wszystkim, a w szczególności o energii, wróżkach, medytacji i generalnie o zjawiskach paranormalnych. Co ciekawe jej salon przyciąga same wróżki, wiedźmy i przeróżne kobiety parające się magią. Tak jak Wam kiedyś już powiedziałam - PODOBNE PRZYCIĄGA PODOBNE. Tak już działa Wszechświat! 💫









Porozmawiałyśmy sobie w trójkę, bo jeszcze była ze mną moja mama. A moja madre to super komunikatywna osoba, która umie z każdym rozmawiać bez spiny. Ona po prostu nie boi się ludzi i lubi ich. W przeciwieństwie do mnie XD. Nooo cóż... trafiła jej się córka aspołeczna 😅😆😂. Nooo i tak sobie gawędziłyśmy o nowych sposobach leczenia niekonwencjonalnego i temat zszedł na pijawki. Powiem Wam, że kusi mnie wybrać się na taką sesję leczniczą z tymi małymi ssącymi żyjątkami 😈. Ciekawa jestem jak to wszystko wygląda i jak się człowiek po tym czuje. Jak znajdę czas w nowym roku to się wybiorę. Tylko skoro kładzie się je na chore miejsce to ja muszę sobie położyć na całe ciało 😅😅😅😅😅😅😅😅😅😅. Nie wiem czy na taki ciężki przypadek jak ja coś pomoże 😂. Niemniej, warto sprawdzić i się przekonać. 




Jak już wróciłam autkiem do domu to zjadłam z rodziną Maka. Wybrałam sobie Drwala! Już daaaaawno nie jadłam, więc się skusiłam, choć po masażu byłam bardzo senna i marzyło mi się długie spanko. Potem zasnęłam jak suseł, tego mi było trzeba: masaż, Drwal i spanko dla zdrowotności. Czasem człowiekowi tak niewiele do szczęścia potrzeba. 









Póki co nie umówiłam się na 3 masaż, ponieważ nie wiem jak będę czasowo "stała" w grudniu i styczniu także na razie nie mogę się zapisać na kolejną sesję. Jeśli coś Was boli lub martwi i możecie sobie finansowo pozwolić to wybierzcie się koniecznie na masaż twarzy, szyi, dekoltu połączony z masażem głowy i naciąganiem czepca ścięgnistego. Obłęd! Tylko 45 minut to dla mnie zdecydowanie za krótko. Jako hedonistka mogłabym się w życiu tylko rozkoszować i doświadczać samej przyjemności. Tylko przyjemność i zero zmartwień i zero obowiązków i zero zobowiązań. Ach... to by było życie.












Tymczasem.