czwartek, 5 listopada 2015

Kamil Durczok zabrał mi czytelników

Kilka miesięcy temu na blogu zamieściłam dosyć kontrowersyjny wpis o jednym z najlepszych polskich dziennikarzy, Kamilu Durczoku. Wypowiedziałam się na temat tego co uważam o seks aferze i o domniemanym mobbingu spikera na swoich podopiecznych. Czy nie mam prawa mieć swojego zdania i najzwyczajniej w świecie bronić człowieka? Dla mnie w ogóle ten medialny "zły spektakl" w stosunku pana Kamila to jedno wielkie medialne gówno które w ogóle nie ma racji bytu. Szanuję Kamila Durczoka za to jak występował na wizji i wcale nie osądzam go przez pryzmat popularnego RURKU i osądzać nigdy nie będę. Piszę ten post dlatego, że byłam zaskoczona tym, że diametralnie od tamtego czasu zmalała liczba wejść na Myśli Kobiety Wyzwolonej. A co za tym idzie mam piękną puentę. Ludzie czytali mojego bloga i nagle jeden, specyficzny wpis spowodował, że wielu odeszło, bo jak można bronić erotomana. Tak samo jest z panem Kamilem. Był genialnym dziennikarzem ze świetną dykcją, umiejącym patrzeć w kamerę(wielu dziennikarzy ma z tym kłopot) i tu nagle jedna sprawa wyciągnięta na światło dzienne lub kompletnie wymyślona i pan Kamil traci wszystko na co zapracował latami. Nonsens, prawda? Byłam wciekła i to nie dlatego, że limit wejść zmalał, ale dlatego że ludzie cały czas tak szybko oceniają, tak szybko ufają mediom, które kłamią i umieją doprawić każdemu rogi. Smutne, ale prawdziwe. Mój blog nie powstał z myślą o tych, którzy cierpią na tak zwany ból dupy, ale dla tych którzy z wieloma sprawami się nie zgadzają, ale mają głowę na karku i chcą wyciągać wnioski. Nigdy nie lubiłam niczego podawać drugiemu człowiekowi na tacy, bo to w niczym nie pomaga. Zasada wędki i ryby jest najlepsza.Teraz czekam aż znowu kolejne 8% ludzi zrezygnuje z dalszego czytania MKW.
Kolorowych snów :P

PS. Co jak co ale panu Kamilowi D. dałabym się zmobbingować... ha ha ha.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz