poniedziałek, 12 grudnia 2016

Porządek w pokoju, porządek w głowie

Ludzie dzielą się na tych, którzy sprzątają jak czują się źle i na tych, którzy czują się źle jak sprzątają, ja należę do tej pierwszej kategorii. Zawsze kiedy jestem zdołowana czy zdenerwowana to zaczynam sprzątać, zmywać naczynia, składać ubrania, wkładać ciuchy do pralki, porządkować swój pokój, prasować i pastować buty. Swoją drogą to pastowanie i froterowanie butów to jedna z przyjemniejszych i bardzo relaksujących czynności jaką można sobie zafundować za friko.

Kiedy już zaczynam sprzątać czuję jak emocje opadają, stres się minimalizuje i problemy znikają wraz z kurzem  na meblach. Sprzątanie to rodzaj oczyszczenia, nie tylko naszego pokoju ale i naszych emocji. Praktykuję to i naprawdę działa. Moja świętej pamięci Babcia także miała taką metodę na zniwelowanie a nawet pozbycie się stresu i nerwów. Ale jak ja to mówię każda metoda jest dobra, jeśli jest skuteczna. Zachęcam do sprzątania kiedy jesteśmy zdenerwowani na cały świat i wszystko jest na NIE.

Piszę ten post nie bez powodu. Sprzątałam swój pokój, pastowałam buty, tak że świecą się jak psu jajka i jestem zadowolona, że w moim pokoju lśni czystością. Od razu poczułam się mentalnie lepiej, także znowu potwierdzam swoją teorię na to, że sprzątanie to katharsis dla naszego umysłu, emocji. W myśl klasyka "Jak mówię to mówię, jak mówię to wiem". Mam nadzieję, że wiecie skąd to jest?

Kończąc ten post chciałabym każdego nerwusa zachęcić do sprzątania, bo same są z tego korzyści. Nie dość, że będziecie mieli czysto, wysprzątane to poczujecie się lżej na duszy, spalicie niepotrzebne kalorie, czasem odnajdziecie zagubioną skarpetkę lub list miłosny. Życie czasem w takich chwilach potrafi zaskoczyć, także sprzątajcie i uśmiechajcie się na co dzień!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz