środa, 17 września 2025

Zakupy w PEPCO zawsze robią człowiekowi dobrze :)

Dzisiaj czułam się jak zombie, bo mam katar nie z tej ziemi i ból gardła. No i oczywiście takie uczucie rozbicia, którego nie znoszę przy moich infekcjach. Niemniej jakoś żyję, bo innego wyjścia w życiu tym po prostu nie mam. Muszę dawać radę, a żyję już ostatkami sił. Wstałam o 8:00, bo obudził mnie kot. Wokalizował strasznie i obawiam się, że jest chory, ponieważ ma ciepłe łapki, ciepłe uszka i ciepły nosek. Martwię się o niego, bo kocham bardzo mojego Dionizego. To po prostu Super Kot i zrobię wszystko, aby żył jak najdłużej. Jak jutro mu się nie poprawi to w piątek pojadę z nim do weterynarza. Jutro 12h pracuję, więc nie mam jak pojechać, a w mojej pracy coś takiego jak dzień wolnego niezbyt istnieje, bo... nawet nie miałby mnie kto zastąpić. Także poczekam do piątku i zobaczę jak Dyziu się poczuje. Jak już wstałam to spędziłam czas z kotem na obserwacji i mizianiu, a potem zażyłam witaminę D (biorę 5 tysięcy jednostek, bo mam znaczny niedobór) na olej lniany. Później zjadłam śniadanie i zebrałam się w sobie, aby się umalować, ubrać i wyjść z domu. Poszłam na pocztę i odebrałam zaległe awizo, potem poszłam do Rossmanna i kupiłam sobie żel pod prysznic, pastę do zębów, herbatę różaną z francuską wanilią oraz peeling eksfoliujący (jak się mylę to mnie poprawcie) do twarzy. Potem poszłam do Grota, Wierzejki, Putki, Żabki i do Pepco. W tym ostatnim kupiłam jesienno-halloweenowe światełka i 3 jesienne kubki. Musiałam sobie poprawić nastrój. Jak wróciłam to rozebrałam się i przebrałam w domowe ciuchy, aby było mi wygodniej. Niestety słabo się czułam, bo tak coś mnie rozebrała choroba, że pocę się niemiłosiernie i jestem słaba. Choć... jak zawsze po mnie choroby nie widać. Niby to dobrze, a niby nie.





Później zachciało mi się spać i w pokoju stołowym położyłam się boczkiem na wersalce, ale obudził mnie z rozpoczętej drzemki dzwonek do drzwi. Brat wrócił z Niemiec co mnie cieszy, bo w końcu będzie miał mnie kto wkurzać 😅😆😆😆. Niemniej bardzo się za nim stęskniłam. Cieszę się, że wrócił cały i zdrowy. Dzięki niemu dowiedziałam się, że niemieckie śluby to nie jest żaden rarytas. Jednak jak wesela to tylko polskie wesela. Po pierwsze Polska, po pierwsze Polacy! 😅😆💪 Niestety ludzie, którzy nie podróżują nie doceniają jakim cudownym krajem do życia jest Polska. Dziadek (zwiedził ponad 50 krajów świata) zawsze mi to powtarzał, a ja myślałam, że wiem lepiej. Myliłam się. 






I tak minęła mi dzisiejsza środa. Nie mam pojęcia jak jutro dam radę, ale wiem, że muszę dać. Innego wyjścia nie mam. Ja się zawsze staram i... póki nie padnę, to będę - jak to mawia Piotr Żyła 😅😅😅.






Trzymajcie się ciepło i nie chorujcie! 😘😘😘😘😘😘😘😘😘😘😘😘😘😘


poniedziałek, 15 września 2025

Coś mnie rozbiera po zjedzeniu lodowatej galaretki truskawkowej...

Dzisiaj obudziłam się chora, a ja nie mogę teraz się rozchorować, bo przede mną maraton pracy. Wczoraj późnym wieczorem zjadłam bardzo zimną galaretkę truskawkową i to w takiej pokaźnej porcji, no a dzisiaj obudziłam się z rozgrzaną twarzą i strasznym bólem gardła. No cóż... do szczęścia jeszcze brakuje mi tylko, aby się teraz rozchorować. No, ja już po prostu nie mam siły. 


Jak się u mnie zaczyna zazwyczaj przeziębienie?

Zmęczenie, nudności, jeszcze większy brak energii niż normalnie, problemy z przełykaniem.




Nic na to niestety nie poradzę. Dzisiaj postanowiłam też zrobić porządki w moim pokoju oraz porządki z moją papierologią, a mam tego po prostu od zatrzęsienia. Ja już się w tym wszystkim po prostu gubię i nie mam na to wszystko ani siły ani ochoty. Chciałabym zasnąć na trzy lata i obudzić się w lepszym świecie, w lepszym czasie, bez problemów i bez stresu. Nie mam siły.





Miłego tygodnia dla Was  

niedziela, 14 września 2025

Dwa wolne dni minęły mi jak z bicza strzelił :(

Dobry wieczór Kochani! 👋 Dwa dni (sobota i niedziela) minęły mi jak z bicza strzelił. Ledwo zaczęły mi się wolne dni, a pozostał mi tylko jeszcze jeden. Szybko ten czas mija. Znowu odczuwam jakieś przyśpieszenie, niewytłumaczalne przyśpieszenie. Już jesteśmy w połowie września, za chwilę Halloween, Wszystkich Świętych, Zaduszki, Święta Bożego Narodzenia i od nowa Polska Ludowa. Nooo, ale może i lepiej, że ten rok się kończy, bo to bardzo trudny i wymagający rok, który bardzo mnie zmęczył i psychicznie poturbował. 





Wczoraj miałam bardzo intensywny dzień. Byłam na zakupach w Lidlu, w Żabce, w Rossmannie. Odnowili Rossmanna koło mnie i wygląda bardzo ładnie, aczkolwiek mnóstwo osób rzuciło się na przeceny i nie można było sobie spokojnie pochodzić, aby pooglądać produkty i dobrze obniżki cen. Byłam też w takim kiosku gdzie jest jedzonko dla kotków. Zahaczyłam jeszcze o Pepco, w którym to kupiłam sobie koszulkę Barbie, 4 pary skarpetek i dwie poduszki z myślą o moim kocie. Potrzebowałam takiego odmóżdżającego dnia, bo ja tylko pracuję i pracuję. Noooo ile można tylko pracować. Szczerze? Ostatnimi czasy nie mam w ogóle czasu ani ochoty na życie prywatne. Po prostu jestem przemęczona i bez siły. No, ale nie ma co się dziwić, bo mam słabe wyniki z morfologii. Po 6 latach w końcu się wybrałam i zrobiłam sobie morfologię ogólną oraz witaminę D, której mam znaczny niedobór i znowu muszę rozpocząć suplementację. W sumie to już dzisiaj rozpoczęłam suplementowanie witaminy D od 5 tysięcy jednostek. A co do mojej morfologii to również mam niepokojącą, ponieważ mam za dużo leukocytów (krwinek białych). Doskonale wiem, że to bardzo niedobrze, ale trudno. Nie mam czasu się teraz tym przejmować. Jak umrę to umrę, i trudno. Zresztą... ja już jestem naprawdę zmęczona wszystkim. Spotkało mnie w tym roku wiele niesprawiedliwości i wiele bolesnych chwil, na które sobie kompletnie nie zasłużyłam. 

A co dzisiejszej niedzieli to solidnie się obijałam. Jadłam, odpoczywałam i obejrzałam sobie z mamą Wredne Dziewczyny. Kocham ten film, zaś moja mama po raz pierwszy w życiu go oglądała i też jej się spodobał. 









No i tyle moi Kochani, w takim poście informacyjnym o tym co tam u mnie w trawie piszczy. Wiem, że lubicie takie posty, więc oto jestem ha ha ha.






Buziaczki 😘😘😘😘😘😘😘😘😘😘😘😘😘😘😘😘😘😘😘😘


Czy Ukraina chciała Polskę włączyć do wojny? ...

Chyba każdy słyszał o tym, że rosyjskie drony zostały zestrzelone przez nasze wojsko, ponieważ została naruszona nasza (polska) przestrzeń powietrzna. Paradoks chciał, że kilka dni temu chciałam porozmawiać z kilkoma osobami na temat sytuacji na Ukrainie, ale... no cóż, nie z każdym można rozmawiać, bo nie wszyscy są otwarci na merytoryczną rozmowę. Poza tym wiele osób zbyt trzyma się poprawności politycznej. Natomiast ja lubię mówić tak jak jest. A jest źle! 


Szczerze powiedziawszy w ogóle nie jestem zaskoczona tą sytuacją z dronami, ponieważ uważam, że wojna z Rosją wisi na włosku. Być może się mylę, być może nie, ale zawsze lepiej dmuchać na zimne i być przygotowanym w razie eskalacji konfliktu. Wiele osób mówi, że sytuacja z dronami nad polskim niebem to prowokacja, aby Polska włączyła się do wojny. Że niby Putin prowokuje Polskę? Ech... nadal połowa Polaków nie rozumie i nie szanuje wiedzy politycznej Prezydenta Federacji Rosyjskiej. Putin to doskonały strateg, który nie jest na tyle głupi, aby walczyć z całym NATO. Natomiast uważam, że najbardziej to właśnie Ukrainie zależy na tym, aby włączyć Polskę do wojny. Zauważcie, że sytuacja z dronami miała miejsce kilka dni po tym ja Prezydent Polski Karol Nawrocki ogłosił, że nie będzie wspierać Ukraińców, którzy nie będą pracować w Polsce. Dodatkowo mieliśmy już sytuację, w której jakaś rakieta (?) spadła koło granicy polsko-ukraińskiej i wszyscy zastanawiali się czy to już Rosja nas atakuje. Jak się potem okazało nikt nas nie zaatakował. Komu tak naprawdę zależy, aby Polska też wcielona została do tej wojny, która trwa już od kilku lat? Ja mam bardzo mieszane odczucia i obawiam się, że Zełenski cały czas chce od nas więcej i więcej i więcej. Za mało broni daliśmy, za mało pieniędzy oferowaliśmy, za mało schronienia oddaliśmy? Nooooo, nie sądzę. Zero wdzięczności... bardzo przykre i rozczarowujące zachowanie. 


A co Wy myślicie o tej sytuacji z dronami i o zachowaniu Prezydenta Ukrainy? Bardzo jestem ciekawa Waszego zdania, którym możecie się podzielić w komentarzach pod moim postem. 







Od dobrych kilku miesięcy na ścianie jednego budynku w Łodzi widnieje pewien napis, który pokażę Wam na zdjęciu poniżej. Patrz poniżej 👇 





Przecież to jawne nawoływaniu do wojny!!! Jeszcze ta litera A w kółku, która jest symbolem anarchii. Noooo i jeszcze ten kwadrat w kolorach bordo i czerni - typowa flaga ukraińskich banderowców. Jest to naprawdę przerażające. Codziennie przechodzę koło tej ściany i dziwię się, że jeszcze nikt nie zwrócił na to uwagi i nie zamalował tych napisów nawołujących do rozpoczęcia wojny. SKANDAL!!! 😡😡😡😡😡😡 












Żyjemy w XXI wieku, w wieku, w którym nie powinno być żadnych wojen, a nadal są i nie możemy czuć się bezpiecznie. Poczucie bezpieczeństwa to jedna z najważniejszych potrzeb każdego człowieka. Niestety jest jak jest i tak naprawdę możemy spodziewać się wszystkiego. Czy wojna w Polsce będzie? Być może będzie... kto wie... 


Wielu mądrych ludzi mówi, że wojna będzie i mamy jakieś 5-8 lat, aby się do niej przygotować. Myślę, że warto być przygotowanym, bo potem może być po prostu nieprzyjemnie i nie damy sobie rady z tym co się podczas takiej wojny może wydarzyć. Niestety jest też taki problem, że najmłodsze pokolenie w ogóle nie nadaje się, aby przetrwać wojnę. Dlatego już dzisiaj powinny być przekazywane w szkołach elementarne informacje na wypadek eskalacji konfliktu, aby wszyscy byli przygotowani na taką ewentualność.


A Wy myślicie, że w Polsce dojdzie do wojny? Również zachęcam do podzielenia się swoimi opiniami w komentarzach pod dzisiejszym postem.












Trzymajcie się ciepło i nigdy nie traćcie nadziei na dobre rozwiązanie sytuacji. Nawet tej najtrudniejszej.


Tymczasem. 


sobota, 13 września 2025

Dwie rozmowy w pracy przywróciły mi wiarę w ludzi :)

Nie spodziewałam się, nie oczekiwałam, nie myślałam i... ZOSTAŁAM ZASKOCZONA. A jak wiecie bądź nie, ale mnie zaskoczyć jest naprawdę trudno. I to jeszcze zaskoczyć pozytywnie to naprawdę graniczy to z jakimś niewyobrażalnym cudem. Cudem wielkości Mazur albo Tadź Mahal. Naprawdę, jestem w szoku, ale tak bardzo pozytywnym, że prawie się wzruszyłam po drugiej rozmowie. I tak, CZUJĘ SIĘ DOCENIONA! Zostałam nazwana wartościowym człowiekiem przez kobietę, po której w życiu bym się nie spodziewała tak miłych słów, słów uznania co do mojej osoby i mojej pracy. W ogóle usłyszeć coś takiego od zodiakalnego Barana to naprawdę sukces. Zrobiło mi się naprawdę miło i... moja praca, mój wysiłek w końcu został zauważony. Jest to niesamowite uczucie, naprawdę! 😢💖



Myślałam na początku mojej pracy, że jestem dla większości niewidzialna, niepotrzebna i tak naprawdę przezroczysta. Nikt do mnie nie dzwonił, nikt się nie czepiał, nikt też nie chwalił. A jednak wszyscy widzieli i dostrzegali moją pracę i moje starania. Niesamowicie się czuję i nie ma nic lepszego niż czuć, że jest się potrzebnym, wartościowym i docenianym przez szefostwo. Dziękuję! 😀😘😘😘







Rok 2025 jest dla mnie trudnym czasem. Może nie tyle ciężkim (bywały gorsze lata), ale naprawdę trudnym, wymagającym, bolesnym i wymagającym wiele pokory. To zupełnie inny rok niż moje poprzednie lata życia. Mnóstwo różnych emocji się przewinęło w tym roku przez moją głowę. Czułam ogrom zniechęcenia, wiele psychicznego cierpienia spowodowanego problemami finansowymi, wiele stresu i takiego przytłoczenia wszystkimi sytuacjami, które w tym roku miały miejsce. To trudny czas, ale jakoś daję sobie póki co radę, choć czasem chciałabym usiąść z kimś przy whisky z Colą i zalać tego robaka, który mnie toczy. W moim życiu ratuje mnie tylko moja najlepsza cecha - cierpliwość. Gdybym miała podać naj naj najlepszą moją cechę charakteru to byłabym to właśnie anielska cierpliwość do życia, do ludzi, do wszystkiego. Gdy inni stali po szczupłe uda to ja stałam po anielską cierpliwość i... cieszę się z takiego wyboru. 






I kończąc dzisiejszy post chciałabym wszystkim powiedzieć, że ludzie widzą wasze starania, wasze umiejętności, wasze talenty. Wielu nie mówi nic, ale widzą i doceniają. Zawsze starajcie się być lepsi nie od innych, ale od was samych. Bądźcie zawsze lepszymi ludźmi dla siebie, dla innych, dla świata. Ja tak robię, bo wierzę w coś ponad to wszystko co nas otacza. Wierzę w dobro.












Tymczasem. 


piątek, 5 września 2025

KUBA ROZPRUWACZ!!! odwiedził sex shop...

Od lutego 2025 roku pracuję sobie w sex shopie i bardzo lubię moją pracę, ponieważ jest lekka, przyjemna i... barrrrrrdzo ciekawa. Codziennie dzieje się coś nowego, poznaję interesujących (lub mniej) ludzi i każdego dnia doznaję (bynajmniej nie orgazmów 😅) nowych przeżyć. I tak też było pewnego dnia sierpnia kiedy to mój sex shop odwiedził sam KUBA ROZPRUWACZ. Jak do tego doszło? Nie wiem! 😆😆😆 No, ale zacznijmy po kolei. 



Pewnego pięknego (w tym roku było cudownie, bo cały czas padało) dnia sierpnia pod koniec mojej zmiany w sex shopie zjawił się facet koło 40, szczupły, wysoki brunet w stylu cinkciarza. Zapamiętałam go doskonale, bo był szarmancki, miał duże błękitne oczy i był mega pobudzony. Chciał kupić gadżet dla swojej nowej czarnoskórej kochanki. Pokazałam mu co mamy, w sumie to pokazałam mu wszystkie sekcje w sex shopie (od bielizny do BDSM), ale... on najwidoczniej wcale nie był zainteresowany kupnem żadnej rzeczy. Pisał coś cały czas na telefonie. Zapytał się mnie czy znam angielski. Powiedziałam, że ni w ząb - skłamałam. Wtedy zadzwonił telefon, a on powiedział łamaną angielszczyzną, że "szefie, dziewczyny czekają w hotelu". Coś mi wtedy zaśmierdziało. Jak skończył rozmawiać to prosił mnie o coś do picia, ale powiedziałam, że nie mam już nic, a woda z kranu nie nadaje się do picia. Cały czas chciał, żebym po coś poszła do toalety czy też na zaplecze, ale... nie wiedział, że na głupią nie trafił i ja go szybko przejrzę. Byłam miła, ale stanowcza. Zapytał się o moje komunikatory typu Facebook czy Telegram, ale oczywiście nic takiego mu nie podałam. Chciał ode mnie czystą kartkę i napisał mi do siebie swój numer telefonu, konto na Telegramie i... pozostawił po sobie podpis Oliwier aka Kuba Rozpruwacz. Otworzył portfel i rzucił mi 100 złotych dla mnie za miłą obsługę po godzinach pracy. No cóż... stówka drogą nie chodzi, więc się ucieszyłam. Wyszedł z sex shopu, ale po chwili wrócił, ponieważ chciał, abym z nim zapaliła papierosa. No, ale jak na mądrą dziewczynkę przystało nie poszłam z nim, ponieważ nie mam pojęcia co było w jego papierosie. Później zagadywał moją mamę przed sex shopem, a następnie moją szefową, która zdziwiona była, że już grubo po 22, a sex shop nadal otwarty.

Dziwny to był klient, ale traktuję to jako nowe doświadczenie i bardzo szybki zysk. Noooo kto by nie chciał stówki za 30 minut rozmowy. Chociaż... trochę się bałam, bo był pobudzony, miał rozszerzone źrenice i jeszcze ten podpis KUBA ROZPRUWACZ. 

No właśnie, kim był legendarny Kuba Rozpruwacz? Był to słynny seryjny morderca działający w Londynie pod koniec XIX wieku. Ofiarami jego padło co najmniej pięć kobiet (znanych jako "kanoniczna piątka), które były prostytutkami. Zabójstwa charakteryzowały się wyjątkowym okrucieństwem: ofiary były podrzynane, a ich ciała okaleczane. Działo się to od sierpnia do listopada 1888 roku. Ciekawe, że mnie w sex shopie także odwiedził w sierpniu Oliwier, który podpisał się - KUBA ROZPRUWACZ. Czy to przypadek? ... Wiecie doskonale, że ja w żadne przypadki nie wierzę. Poza tym lepiej chuchać na zimne i nie ryzykować, jeżeli ryzyko nie do końca się opłaca. 

Najbardziej w historii Kuby Rozpruwacza intryguje mnie fakt, że zabijał prostytutki. Dlaczego właśnie one stały się jego ofiarami? Być może dlatego, że były łatwym i dostępnym celem, bo przecież pracowały na ulicach Whitechapel, które było biedną dzielnicą Londynu. Zapewne ich zniknięcia nie budziły od razu zainteresowania, bo któż by się przejmował tanimi dziwkami. Być może Kuba Rozpruwacz chciał "oczyścić" miasto z grzechu, ponieważ brzydził się prostytucją? Myślę, że już się tego niestety nie dowiemy. Najstraszniejsze w tej historii jest to, że nigdy go nie złapano, więc zapewne zabijał dalej. 










I takie to miałam spotkanie w sierpniu z Oliwierem aka Kubą Rozpruwaczem 😅😆😂😂😂. Oczywiście troszkę się bałam, bo niestety na co dzień mam do czynienia z narkomanami, bo wielu klientów niestety chodzi naćpanych co widać. Boję się, ale taka praca. Generalnie jak wiecie z zawodu jestem terapeutą do spraw uzależnień, więc w pracy w sex shopie zdobywam dzięki temu wiele doświadczeń, które w pracy pracownika do uzależnień mogłyby mi się przydać. Zresztą, najlepiej uczymy się poprzez doświadczenia, więc sami rozumiecie. 












Mam nadzieję, że mój Oliwier z sex shopu nie okaże się prawdziwym alter ego Kuby Rozpruwacza, bo byłoby naprawdę niefajnie. 


Mam też drugą nadzieję, że ta opowieść Was zaintrygowała i czegoś nowego się dowiedzieliście dzięki mnie. Bardzo miło mi się pisało dłuższy post, bo niestety ostatnio tutaj rzadko bywam, zdecydowanie za rzadko i naprawdę za tym tęsknię. Wy za mną też, bo otrzymuję od Was wiadomości prywatne na Instagramie z pytaniem co się dzieje, gdzie jestem i kiedy będzie nowy post. Staram się zaglądać tutaj jak najczęściej mogę. Mam nadzieję, że po dzisiejszym moim poście jesteście kontent. 


Buziaczki 😘😘😘😘😘😘😘😘😘😘😘


PS Uważajcie na siebie i nie chodźcie po nocach, bo być może gdzieś ukrywa się Kuba Rozpruwacz...






😈

 

wtorek, 2 września 2025

Dostałam ZAPROSZENIE DO TRÓJKĄTA od parki motocyklistów

Jakiś czas temu dostałam zaproszenie do trójkąta od takiej sympatycznej parki motocyklistów. Oczywiście całe wydarzenie (zaproszenie 😆) miało miejsce w sex shopie. Tak jak Wam już wspominałam, podczas pracy w takim miejscu jak sex shop bardzo wiele się dzieje dziwnych i mniej dziwnych rzeczy. Nie zliczę ile dostałam numerów telefonów od klientów, ile niecnych propozycji itd. itp. Generalnie to bardzo ciekawa, intrygująca i zabawna robota. W takiej pracy można zapomnieć o całym bożym świecie. Dosłownie! 😆😆😆


W zeszłym miesiącu po raz drugi czy trzeci spotkałam w moim sex shopie taką bardzo miłą parę motocyklistów (ona ma na imię Ewa, a on... nie pamiętam). Pogadaliśmy sobie, pośmialiśmy się, wymieniliśmy się uwagami co do swingowania w życiu i... zapytali mnie czy nie chciałabym do nich dołączyć, bo jestem bardzo w ich typie. Nie ukrywam, że połechtali mi moje ego, bo ona fajna laska i on bardzo hot facet. Naprawdę fajna parka. Niemniej ja nie szukam niczego takiego, ponieważ kocham jednego mężczyznę i po drugie... ja już nie mam życia prywatnego, bo cały czas ostatnio pracuję. Nie mam czasu generalnie na zastanawiacie się czy miałabym ochotę kiedyś z nimi i z moim facetem poswingować czy też nie. Generalnie nie myślę o takich rzeczach, bo mam różne problemy, a jak ja mam problemy to seksy mi nie w głowie. Po prostu, normalna reakcja organizmu na różne zbliżające się zagrożenia. 


Ewa (brunetka/motocyklistka) powiedziała mi, że jestem niebanalną i bardzo ciekawą osobą. Oj... wie jak łechtać, oj wie 😅. Jeszcze nie wchodząc do łóżka zrobiła mi dobrze, a raczej mojej głowie. Generalnie zarówno ją jak i jej faceta lubię i z pewnością jeszcze nie raz ich spotkam w sex shopie. Dodatkowo mam już troszkę wyrobione zdanie na temat motocyklistów i mogę Wam powiedzieć, że już rozumiem te wszystkie memy i inne takie, że motocykliści to super ludzie. Tak! Motocykliści to naprawdę fajne osoby. 









A co do trójkątów to... kiedyś to była jedna z moich fantazji seksualnych, ale teraz... teraz wiele w moim życiu się zmieniło i póki co jestem tylko sfokusowana na pracy i zarabianiu pieniędzy. Niestety i stety, ale wyjścia za dużego to ja aktualnie nie mam. Życie...






Rozmawiałam też z tą parką motocyklistów o różnych klimatycznych imprezach, BDSM, uległości i naprawdę jest z nimi o czym rozmawiać. Bardzo fajna parka i mam nadzieję, że jeszcze ich spotkam, bo mam wiele pytań i pewnie oni do mnie również. A co życie przyniesie to wszystko czas pokaże. Tak mi zawsze babcia powtarzała, że czas wiele zmienia i wiele leczy. I coś w tym jest. Złote rady naszych babć są naprawdę nieocenione. 












A teraz dokończę pić herbatę wiśniowo-limonkową (niestety dupy ani niczego mi nie urwała), zmyję makijaż i pójdę się wykąpać, a potem spać, bo rano trzeba wstać i zapierdalać przez 12h w pracy. Takie życie. Kiedyś miałam dużo wolnego, a teraz wiele się zmieniło i trzeba jakoś żyć i sobie ze wszystkimi problemami poradzić. Poza tym traktuję to wszystko jako nowe doświadczenia, które kiedyś mi się w życiu przydadzą i dzięki, którym będę jeszcze silniejsza niż jestem teraz. 






A co Wy sądzicie o motocyklistach i o trójkątach (pytam o seks oczywiście)? 😈 







PS Coś wyczuwam, że chyba zbiera się na jakiś deszcz, ale może jestem w błędzie. Zaraz zerknę do pogody w mojej Motoroli. Hmmm... żadnego deszczu nie zapowiadają. Ciekawe... a jeszcze ciekawsze jest to jak ja dzisiaj zasnę skoro miałam 2-godzinną popołudniową drzemkę. Chyba będę musiała wesprzeć się na noc Hydro, aby zasnąć, bo inaczej to ja tego nie widzę, a na jutro muszę się solidnie wyspać, bo we wtorki zawsze mam od groma pracy i to naprawdę przez całe 12h. 






Życzę Wam udanego wtorku i jeszcze pięknych wakacyjnych dni. Wiem, że większość ludzi lubi lato i słońce, więc cieszcie się taką pogodą w Łodzi i korzystajcie z ostatnich takich dni. 






Dobranocka Kochani 😘😘😘😘😘😘😘😘😘😘😘😘😘😘😘😘😘😘😘😘


poniedziałek, 1 września 2025

Mamy WRZESIEŃ, czyli... nowe szanse na lepsze życie! :)

Dzisiaj zaczął się nowy miesiąc tego jakże trudnego i pracowitego roku. Zaczął się WRZESIEŃ. Ten miesiąc zawsze kojarzył mi się z jakimś początkiem i nowymi szansami w życiu. Może tym razem z nowymi szansami na lepsze życie? Kto wie, kto wie...









Miałam dzisiaj wolny dzień i wykorzystałam go naprawdę na odpoczynek. Nawet postanowiłam zrobić sobie drzemkę i po południu spałam jakieś 2 godziny. Potrzebowałam tego, choć po obudzeniu się z drzemki czułam się jak w innym świecie. Generalnie od pewnego czasu funkcjonuję jak w innej rzeczywistości, bo staram się odrzucać od siebie smutki, troski i wszelakie problemy. Nie wiem jak mi się to udaje, może coś naprawdę coś.... (tutaj robię ruch ręką jak to zrobił wójt z Rancza stojąc na ołtarzu przed swoim ludem). 

Dzisiaj też obudziłam się mając 32 lata i nic się nie zmieniło, świat nie zamarł, nie było katastrofy, po prostu życie toczy się dalej. A co dalej będzie to czas pokaże. Que sera sera...






Póki co jestem dobrze nastawiona na ten miesiąc i wierzę, że jeszcze kiedyś będzie pięknie. Dzisiaj rozmawiałam z moją szefową i dostałam ciekawą propozycję. Można rzec, że awansu, ale jak postąpię to nie wiem. Trudno mi póki co się zdecydować, bo lubię przemyśleć sytuację i nie należę do osób natychmiast podejmujących decyzję. Lubię na spokojnie się zastanowić i przedsięwziąć wtedy jakieś kroki. Może dobry Los coś mi podczas snu doradzi.












Tymczasem.