wtorek, 18 sierpnia 2020

Ja mogę żyć tylko sercem, wy zaś żyjecie według zasad.

Jest 02:27 w nocy. Nie śpię, bo nie chcę, nie muszę i nie jestem senna. 



Rozmyślam. 





Odkąd żyję, a raczej odkąd obserwuję ludzi zaczęłam dostrzegać mnóstwo konwenansów w jakich żyją, na jakie się godzą i, których nie chcą się pozbyć. Ludźmi rządzą zasady, normy moralne, no i oczywiście etykieta (ta zaś tylko w elitarnych środowiskach). Tym wstępem nie chcę się jawić jako osoba całkiem pozbawiona pewnych obowiązujących zasad, ale zdecydowanie bardziej kieruję się obecnie sercem aniżeli rozumem czy całym wachlarzem zasad. Nigdy nie lubiłam ograniczeń, więc staram się żyć i postępować tak jak nakazuje mi serce. W życiu postępuję tak jak uważam za słuszne. Nie zawsze mam rację i czasem zdarzają mi się większe potknięcia, ale któż jest idealny i bez skazy. Prawda? 

Mamy Sierpień. W moim życiu nie jest może tak jak być powinno, ale nie narzekam, ponieważ wiem, że to wszystko dzieje się po coś, aby mnie czegoś nauczyć. Wiele przez ostatnie 2 tygodnie miałam przemyśleń i refleksji co do mojego życia osobistego i... mam pewne wnioski i spostrzeżenia. Znacie mnie nie od dziś i wiecie, że w chwilach niebezpieczeństwa włącza mi się czerwona lampka gdzieś z tyłu głowy sygnalizująca, że powinnam włączyć tryb ucieczki. Ale czasem (o ile wiem, że to ma sens lub gdy bardzo czegoś pragnę) walczę do końca, do ostatka sił. Daję wtedy z siebie wszystko! Jeżeli zaś wiem, że sprawa jest przegrana i nic nie mogę zrobić aby zmienić swoje położenie to poddaję się i pozostaję obojętna i... ulatniam się. Staram się nie przeznaczać energii na coś co nie ma najmniejszego sensu w moim mniemaniu. Ludzie znają mnie jako uparciucha i cóż... jeśli czegoś pragnę lub o czymś marzę to uczynię wszystko aby to zdobyć. Chyba..., że tak jak napisałam wyżej - wiem, że sprawa jest przegrana, to odpuszczam. 


Czasem ludzie zarzucają mi, że sprzedaję swoją prywatność w Internecie, ale nie martwi mnie to, ani nie sprawia, że jestem z tego powodu zdołowana czy zniechęcona do tworzenia nowych treści. Wiem, że każdy ma swoje osobiste granice i ograniczenia, ale mój blog ma uczyć ludzi ich przekraczania, ponieważ w myśl legendy dopiero po drugiej stronie tęczy jest skarb. Pamiętam jaka byłam kiedy miałam te naście lat. Pamiętam ile w mojej głowie było ograniczeń, zahamowań, konwenansów, kompleksów i ZASAD. Dzisiaj prawie ze wszystkim jestem pogodzona, ponieważ włożyłam i wkładam wiele pracy w swój rozwój emocjonalny. Uważam, że wnętrze trzeba rozwijać, pielęgnować i karmić aby stawać się coraz lepszym i bardziej idealnym człowiekiem. Nie porównujcie się do innych tylko pracujcie nad sobą, aby być lepszym od tej osoby, którą widzicie w lustrze każdego poranka. 

W moim życiu jest kilka osób mi bliskich, dla których zrobiłabym wszystko. Prawie wszystko. Choć szczerze mówiąc to "prawie" jest już niemalże niewidoczne. Trzy, może cztery osoby wiedzą o mnie naprawdę dużo, ale nikt nie wie o mnie wszystkiego, ponieważ mimo iż zarzuca mi się zbyt dużą egzaltację w treściach i otwartość to jednak ludzie zapominają o tym, że ja też mam pewne granice i dozuję to co mogę ludziom powiedzieć, a co nie. Myślę, że te osoby nie są gotowe na te kilka rewelacji z mojego życia i nie wiem czy ta wiedza o mnie jest im potrzebna, ani też nie wiem czy byliby uszczęśliwieni z pewnych faktów. Niemniej jednak myślę, że moje przyjaciółki są na tyle elastyczne, że wiedzą iż nie lubię zahamowań. Poza tym wiedzą, że jestem lojalna i... to jest w przyjaźni najważniejsze, a nie słabości jakie ma druga strona. Niemniej jednak myślę, że każdy ma swoje możliwości zrozumienia drugiej osoby i granice, dlatego też pod pewnymi względami pozostaję samotną wyspą. 



Zastanawiam się.





Kolejna sprawa mnie nurtuje. Gdybyście wiedzieli, że coś może sprawić, że ktoś kogo darzycie wielkim uczuciem zrezygnuje z was dowiedziawszy się o jednej rewelacji z waszego życia... to powiedzielibyście tej osobie o tym? Czy może wolelibyście ulotnić się wcześniej i pozostawić po sobie dobre wspomnienia i ciepłe uczucia? A co byłoby gdybyście bali się powiedzieć coś, wiedząc że druga osoba niekoniecznie jest z wami szczerza i ma kilka własnych rewelacji z życia, które mogą was wbić w ziemię? Znacie mnie i wiecie, że nie pytam Was o to tak jakbym wyciągała królika z kapelusza tylko mam pewne zawahania egzystencjalne. O ile łatwiej byłoby o czymś powiedzieć, gdyby wiedziało się, że druga strona jest kryształowo czysta. 

Czasem po prostu lepiej wziąć jedną małą walizkę, spakować się na czas nieokreślony, wyjść z domu o 4 nad ranem i wyjechać. Nie pytając innych o zdanie. 

Jeśli macie ochotę uciec, uciekajcie. Czy to od problemów, złego męża czy Waszych srogich i brudnych myśli, które zabijają Was i niszczą. 


Jeśli coś pozwoli Wam się odnaleźć, uleczyć duszę, uleczyć złamane serce to zróbcie to. 

Nie pytajcie czy tak wypada czy tak można. 

Zróbcie to, co uważacie za słuszne.



Tymczasem. 


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz