piątek, 28 sierpnia 2020

Czasem trzeba przeANALizować ostatnie miesiące z życia...

Od długiego już czasu nie pisałam smutnych, melancholijnych, refleksyjnych postów. Ale cóż... nie miałam powodów aby się zadręczać i smucić. Znacie mnie i doskonale wiecie, że mój nastrój zawsze widoczny jest w postach, bo staram się go nie kamuflować, ponieważ warto pokazywać swoje prawdziwe emocje a nie wyuczone zachowania, dzięki którym czujemy się bezpieczniej. SZCZEROŚĆ była dla mnie ważna zawsze, więc uczyniłam z niej dewizę. I tu przechodzimy do dzisiejszego postu. Od kilku dni mam takie, hmm... coraz bardziej jesienne samopoczucie, mimo iż jesień jest moją ulubioną porą roku. Pandemia koronawirusa dała mi chęć na przemyślenie swojego dotychczasowego życia, a raczej mojego postępowania od marca tego roku do dziś. Powiem Wam, że dobrze iż ludzie się starzeją, ponieważ z biegiem lat więcej się dostrzega i widzi to co jeszcze do tej pory było dla oczu niewidoczne lub zasłonięte przez miłe odczucia wywoływane hormonami w mózgu. Minęło 6 miesięcy (!!!) i miałam sporo czasu aby dojrzeć do różnych decyzji. Udało mi się zakończyć pewien etap edukacji w moim życiu z czego jestem bardzo zadowolona oraz udało mi się zmienić przez ostatnie 4 tygodnie pewne moje przyzwyczajenia. A w tej chwili pracuję na tym aby nauczyć się wielkiej sztuki jaką jest umiejętność odpuszczenia sobie w życiu. 

Każdy z nas ma pewne wyobrażenia, marzenia i fantazje związane z naszym pragnieniem, ale niekiedy trzeba powiedzieć sobie STOP i odpuścić, ponieważ czasem nie ma lepszej drogi niż zatrzymanie się i uświadomienie sobie, że nie musimy już się starać, walczyć i bić się na pięści z tym, z czym nie warto stawać w szranki. Nawet jeśli było to nasze wielkie marzenie, czasem nie warto o nie walczyć, ponieważ życie wielokrotnie pokazało mi, że osiągnięte marzenie wcale mnie nie uszczęśliwiło. Życie często weryfikuje nasze marzenia i to niekiedy bardzo boleśnie. Ostatnio wiecie, że pisałam, iż warto walczyć do końca i się nie poddawać. Owszem warto, ale tylko wtedy kiedy to nas nie niszczy, a mnie moje marzenie wycieńcza z energii, osłabia, załamuje i niszczy, dlatego też nie mam już siły aby walczyć. Nie mam siły, ochoty, ani czasu. I powoli zaczynam NIE CHCIEĆ. 


Znowu czuję rozczarowanie, które jest jedną z najbardziej bezwartościowych emocji jakie można odczuwać. Znów czuję smutek i taki zawód. Nie lubię tak się czuć, ale życie nas nie pyta czy lubimy daną emocje czy też nie. Życie po prostu zsyła nam coś abyśmy stali się mądrzejszymi ludźmi od tych, którymi byliśmy chwilę temu. A wiecie czego szczególnie nie lubi moja osoba? Takiego biadolenia, że będzie dobrze, że się zmieni, że manna spadnie z nieba i inne takie czcze gadanie. Nie lubię też pocieszania, bo to mogę sobie powiedzieć sama - "Maassen, będzie dobrze. Przecież Ty jak kot jesteś, bo spadasz na cztery łapy zawsze. Wyliżesz się z tego". Także widzicie i rozumiecie o co mi chodzi. Wiadomo, że czasem chciałabym usłyszeć małe kłamstewko, że będzie dobrze, ale należę do tych osób, które wolą gorzką prawdę niż słodzenie kłamstwami. W moim krótkim, bo 26-letnim życiu poznałam sporo osób, które pierdoliły mi farmazony i już moje uszy, a w szczególności mózg tego więcej nie zniesie. Dlatego też sobie coś postanowiłam i konsekwentnie do tego od kilku miesięcy dążę. 

Nie żałuje tego co wydarzyło się w moim życiu i raczej jestem już ze wszystkim pogodzona. Wypracowałam to sobie sama i tylko mogę być dumna z siebie. Dużo zawdzięczam monologom Kingi, która jak nikt inny powie szczerze to co widzi i co czuje. Cenię szczere osoby, które w swej prawdomówności są kulturalne, oddane i wyrozumiałe, dlatego cenię Kingę. Dlatego jest moją przyjaciółką, bo nie zawiodła mnie, nawet jeśli była zła na mnie, to tylko dlatego, że niewłaściwie postępowałam wg niej i tyle. Nie chcę i nigdy nie chciałam przyjaźnić się z kimś zakłamanym. Dzięki Karolinie zaś mogłam razem z nią "wychodzić" smutki, żale i rozczarowania. To samo tempo, bardzo podobne myślenie i ta sama wrażliwość. Mimo, że czasem zgrzytało między nami to umiemy wybaczać, a przede wszystkim porozumiewać się. No i bliskość zamieszkania też jest na plus 👌❤. Gdyby nie one dwie na pewno mój smutek byłby większy. Dlatego przyjaźń to jedno z lepszych uczuć, doznań i... to po prostu jest pewien rodzaj daru, jaki na człowieka spada. Dziękuję Misiaki! 💕


Na pewno jeszcze nie dokończyłam ANALizować wszystkiego, ale w tym roku muszę to skończyć. Nie mam innego wyjścia. Nie no... mam inne, ale ono byłoby błędem.




Tymczasem. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz