niedziela, 21 sierpnia 2022

Rezygnacja z tego co przynosi mi szczęście to początek nicości

W tych czasach bardzo trudno o miłość i przyjaźń, a jeszcze trudniej o coś naprawdę prawdziwego. 







Niewiele osób, które znam wierzy w prawdziwą, bezinteresowną miłość dwojga ludzi. Teraz są układy sponsorowane, skoki w bok, przygody na jedną noc, trójkąty, czworokąty, zdrady i zabawa uczuciami drugiej strony. Ludzie nie mają ochoty się starać, dbać o kogoś (o martwieniu się o kogoś ZAPOMNIJ), seks? - teraz są cyberki na komunikatorach czy Skajpie, a miłość do grobowej deski zostaw Draculi i jego największej miłości jaką była Elisabeta. Można się oczywiście kłócić z taką rzeczywistością, ale niestety stety o rety tak to po prostu wygląda. Żyjemy w dobie portali i apek randkowych, które miały być postępowe i pozwolić znajdować miłość na wyciągnięcie ręki, a jedyne co możemy znaleźć to problemy większe niż przez założeniem konta na takim jakże nowoczesnym portalu czy tam apce. Postęp po prostu okłamał ludzkość na ogromną skalę. Z każdym kolejnym rokiem ludzie będą mieli coraz to większy kłopot z poznaniem kogoś do stałego, długiego związku, ponieważ w takim miejscu jak na przykład Tinder jesteśmy tylko produktami z lepszym bądź gorszym składem. Smutne, prawda? Bardzo rozczarowujące! 



Sporo osób w moim życiu zadało mi jakże istotne pytanie - CZY WIERZYSZ W MIŁOŚĆ, MAASSEN? Otóż moi Kochani... wierzę. Każdy kto przeżył miłość choć raz, wierzy w nią, kto nigdy jej nie zaznał nigdy w nią wierzyć nie będzie, zaś ten kto zaznał prawdziwej, namiętnej, żarliwej miłości nigdy nie będzie umiał o niej zapomnieć i pokochać drugi raz tak samo mocno, jak wtedy gdy kochał całym umysłem, sercem, ciałem, smakiem ust drugiego człowieka, zapachem ciała nad ranem i dźwiękiem głosu na dobranoc. Są różne rodzaje miłości, każdy też ma swoją jej definicję. Niektórzy mówią, że każda miłość jest pierwsza i... zapewne też dużo w tym racji jest, bo można kochać wielokroć, ale gdy spotkamy miłość totalną to płoniemy tym uczuciem aż do śmierci, aż do utraty tchu. 



W XXI wieku pokochać kogoś jest jak wyzwanie. Wiele osób kochało kilka razy i jest strasznie poranionych i nie umie pokochać na nowo. Strach, który gości u tych ludzi jest ogromny, ponieważ mimo chęci na pozwolenie sobie na miłość, na ukochanie drugiej osoby, nie chcą zranić się po raz kolejny. Boją się odrzucenia i tej ogromnej straty, którą jest rozstanie. Miłość potrafi zniszczyć, załamać, ale i uszlachetnić mądrą osobę, która wyciąga wnioski z dawnych przeżyć. Celowo nie użyłam słowa porażka, bo jakże kochanie kogoś można przyrównać do czegoś tak bardzo niegodnego jak porażka. Kochanie kogoś nie jest porażką, nie jest też głupotą, ani nierozsądkiem. Jest uczuciem. 







W swoim 28-letnim życiu poznałam mnóstwo facetów, przeżyłam wiele wspaniałych flirtów, doświadczyłam różnych niesamowitych przygód, choć tak naprawdę kochałam tylko 3 mężczyzn. Dwóch z nich kochałam jako bardzo młoda kobieta i było to naprawdę coś szalonego, uroczego i niewinnego w swojej prostocie i nieoczekiwaniu. Po latach widzę, że tamta dwójka była tylko młodzieńczą miłością. Tylko... - to słowo ma w sobie coś ze smutnego jazzu, którego tak namiętnie kiedyś słuchałam. Potem przez wiele lat nikogo nie pokochałam, tylko korzystałam z życia najlepiej jak można. Czy żałuję? A skąd! Dopiero później później pokochałam 3 mężczyznę. Domyślacie się zapewne o kogo chodzi. Ta miłość była ognista, temperamentna to granic możliwości, jest moją największą miłością i najprawdziwszą, NAJWIĘKSZĄ. Ale czy będzie nadal? Niestety wiele osób zmartwię, może rozczaruję, zasmucę, ale nie potrafię na to pytanie odpowiedzieć, ponieważ znam trochę życie jak na mój młody wiek i... wszystko się może wydarzyć. W pewnym momencie może nadejść znudzenie, inne priorytety, inne oczekiwania, zmiana temperamentu i wiele innych czynników, które spowodują, że płomień miłości zacznie tlić się coraz słabiej, aż... zgaśnie. Ktoś mi kiedyś powiedział, że nic nie trwa wiecznie. Czy to zdanie może być prawdziwe? Czy nie ma rzeczy, osoby, uczucia, które będzie na wieczny czas? Czy jest to po prostu czymś niemożliwym? Myśląc w takiej kategorii zaczynam czuć się przytłoczona i rozczarowana. Wiem jedno, nie chcę tak czuć i nie chcę tego doświadczyć.






Czasem zamykam oczy i myślę co by było gdyby. Gdyby życie nie miało błękitnych, szklanych oczu... .
Słyszałabym głośny dźwięk fal uderzających o stromy klif...
Czułabym przeszywający, zimny wiatr na policzkach...
Czułabym słony smak gorzkich łez wpływających z nabrzmiałych powiek aż do kącików ust...
Widziałabym ciemność, nicość, piekło.


Nie czułabym bicia serca, bo to on był pulsem w moich tętnicach i krwią w moich żyłach. 






Rezygnacja z tego co przynosi mi szczęście to początek nicości.









Tymczasem.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz