niedziela, 3 sierpnia 2025

Otaczaj się ludźmi, którzy dają Ci spokój, a nie chaos

Ponad dwa lata temu moje życie uległo ogromnej zmianie za sprawą decyzji, którą podjęłam. Była to zmiana bolesna zarówno dla mnie jak i zapewne dla innych. Niemniej niestety było to nieuniknione, ponieważ nie czułam się w wielu relacjach rozumiana, wspierana i w pewien sposób... ważna. Uznałam, że skoro tak jest to nie należy tracić (ech... może przeznaczać) czasu na coś co może mnie za kolejne lata jeszcze bardziej rozczarować. Zrobiłam jak zrobiłam i w moim życiu nastał spokój, pojawiło się wyciszenie i w końcu mogłam zastanowić się nad sobą i nad moim własnym, najbardziej osobistym życiem, które mogę tylko przeżyć ja sama. Wśród wielu ludzi po prostu czułam pewien rodzaj ucisku, zahamowania i ściągania mnie w dół. Postąpiłam być może ostrzej niż postępuję zazwyczaj, ale... właśnie tego potrzebowałam. Bo wiecie, jak się nie ma czasu na swoje własne sprawy, na swoje problemy, na swoją ścieżkę rozwoju to nie jest dobrze. Przez jakieś 5 lat skupiałam się na problemach przyjaciół i rodziny zapominając o sobie. Aż w końcu miarka się przebrała i już nie mogłam tak dalej, bo czułam się jakby ktoś mi założył folię na głowę, obwiązał sznurem i coraz bardziej zaciskał. Jeszcze chwila i bym się udusiła poprzez te problemy innych ludzi. Już nie mogłam, po prostu nie mogłam. Zrobiłam to tylko dla swojego komfortu psychicznego i w następstwie fizycznego. Dla siebie, od dawien dawna zrobiłam coś dla siebie. 







Cieszę się, że wybrałam spokój, a nie chaos... co oczywiście nie oznacza, że źle wspominam osoby, które były dla mnie ważne. Absolutnie! Zdarza mi się, że ktoś z rodziny zapyta czemu nie dodaję zdjęć na Facebooka i na Instagrama z tą czy tamtą osobą. Nigdy o tych osobach nie wypowiadam się źle, ponieważ spędziłam z nimi sporo czasu, mam wiele wspomnień i zawsze będę miała do nich sentyment, ale nie zamierzam się ranić przez sentymenty. Najsmutniejsze w tym jest to, że nie mam pewności, że one wspominają mnie dobrze. Znam je na tyle dobrze, że nawet wiem co mogą powiedzieć na mój temat 😂. Jedna zapewne stwierdziła, że przyjaźń się wypaliła, bo poglądy polityczne się nie zgadzały, druga będzie czuła się poszkodowana i pójdzie przespacerować się do lasu, a trzecia... no cóż... zapewne obgada mnie do wszystkich nowych i dawnych osób, że mam dwie strony i zdzira ze mnie 😅😅😅. I wiecie co Wam powiem moi Kochani? Wierzę, że w ich życiu wszystko się poukładało i dokonały dobrych wyborów i są szczęśliwe. Zawsze im dobrze życzyłam, wspierałam, bo taką już jestem osobą, ale mam rysę na moim sercu, której już być może nikt nie uleczy do końca. Cieszę się z jednego, że życie dało mi lekcję pokory i pokazało mi, że jak w życiu się układa to mamy przyjaciół, a jak coś nam się nie uda to oni już na nas inaczej patrzą. Smutne to, bo dziś wiem, że bajki na temat wspierania się i podawania sobie szklanki wody na starość to po prostu bajki. Serce boli, ale jak boli to znaczy, że życie uczy.












Dzisiaj mam 31 lat i naprawdę masę różnych doświadczeń za sobą. Nie zamieniłabym i tak mojego życia na inne, ponieważ ono mnie ukształtowało, nauczyło i wyciągnęłam z tego wiele nowych wniosków. A jak wiecie od lat cały czas powtarzam, że należy wyciągać wnioski i uczyć się na swoich błędach. Trzeba zawsze stawać się coraz lepszą wersją siebie. Nie wolno się nigdy poddawać nawet jeśli dzieje się w życiu źle. Z każdej opresji jest jakieś wyjście, tylko trzeba znaleźć drzwi i poszukać pasującego klucza. Na końcu zawsze będzie dobrze.










Tymczasem. 


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz