czwartek, 22 października 2020

Warto rozmawiać, CZY MIŁOŚĆ ISTNIEJE... (?), broń biologiczna & samotność w czasach PANDEMII.

Dobry wieczór o 2 w nocy. Już dawno nie pisałam o takiej nieprzyzwoitej porze, ponieważ moje zapotrzebowanie na sen znacznie się zwiększyło przez to, że miałam ostatnio skoki ciśnienia i byłam przemęczona problemami kilku osób. Dlatego też wcześniej kładłam się spać i dlatego też zaniedbałam Myśli Kobiety Wyzwolonej. Niemniej potrzebowałam takiej odskoczni od bloga i wiem, że Wy to doskonale rozumiecie, bo macie wiele spraw na głowie. Ale dzisiaj w nocy zapragnęłam z Wami porozmawiać, ponieważ dawno nie dzieliłam się z Wami takimi, hmm... osobistymi przemyśleniami o jakich dzisiaj zamierzam napisać. Cóż, po prostu WARTO ROZMAWIAĆ. 


Zacznę najpierw od sytuacji epidemiologicznej, która w moim kraju jak i w innych państwach świata wygląda po prostu źle. Koronawirus nie słabnie i cały czas zbiera żniwo pod postacią ludzkich istnień, co jest naprawdę niepokojące. Dodatkowo się martwię, ponieważ nie mam bardzo dobrego zdrowia, więc obawiam się o siebie czy dałabym radę z tym patogenem. Dlaczego napisałam używając słowa "patogen"? A mianowicie dlatego, że coś mi w tym wszystkim śmierdzi. Tak naprawdę nie wiemy co unosi się w powietrzu. Wiadomo, że media przedstawiają to co mają przedstawić ludziom, ale co jeśli nie jest tak jak nam mówią? Uważam, że noszenie maseczek to nonsens, ponieważ jeśli przechodząc koło wyperfumowanej kobiety czuję jej zapach wody toaletowej to znaczy, że zapachy, aerozole i wszystko inne przechodzi przez te kneble medyczne, które ostatnio zakładamy. Poza tym noszenie maseczki prowadzi do przegrzewania się oraz do grzybicy układu oddechowego, która jest niebezpiecznym stanem, ba! nawet zagrażającym życiu. Generalnie u mnie noszenie maseczki powoduje, że dostaję duszności, co wcale nie jest niczym dziwnym u osób mających nadciśnienie jak ja. Także dla mnie maseczka to koszmar, dlatego też ograniczyłam wychodzenie z domu do minimum, ponieważ mogę sobie na to pozwolić, bo pracuję zdalnie na social mediach, a po drugie obawiam się o swoje zdrowie i życie. Ale tak jak wyżej napisałam jestem nie do końca pewna czy jest to tylko wirus. A jeśli jest to wirus to uważam, że nie do końca mówią nam jak on działa na nasze organizmy. Chciałabym się mylić, ale dziwnie to wygląda. Ale może być też tak, że planeta się oczyszcza, ponieważ jest zdecydowanie za dużo ludności i wytworzyła się selekcja naturalna. Cóż... tak też może przecież być.


Kolejną kwestią jest sprawa samotności w czasach pandemii. Personalnie mam w sobie dużo z samotnika, ponieważ w tygodniu potrzebuję dwóch dni dla samej siebie i nie lubię jak ktoś wtedy mi kolokwialnie mówiąc dupę zawraca. Lubię swoją osobę i swoje towarzystwo, więc spędzanie samotnie czasu nie stanowi dla mnie problemu, ponieważ mam wiele zainteresowań i kilka pasji, którymi się wtedy zajmuję. Czas na bloga jest także czasem kiedy to jestem sama ze sobą i mogę pomyśleć, zastanowić się i wiele sobie spraw w głowie poukładać, a dodatkowo podzielić się tym wszystkim z Wami. I mimo iż lubię samotność to brak mi towarzystwa osób, które są moimi przyjaciółmi, osób które kocham i lubię. Wiadomo, że nie tracę z nimi kontaktu wirtualnego, telefonicznego i internetowego, ale dla mnie jest to taka namiastka tego co jest w tak zwanym realu. Mam tylko nadzieję, że pandemia nie poluzuje naszych więzi. Choć z drugiej strony wiele osób się o to martwi, ale ja uważam, że jak ludzie są dla siebie ważni to nic oddalenie nie zmieni, chyba że osoby nie kontaktują się ze sobą w żaden inny możliwy sposób. Jeśli mogę Wam coś polecić to rozmawiajcie z bliskimi osobami, które są od Was odseparowane. Korzystajcie z Internetu, portali społecznościowych, Skype`a oraz różnych komunikatorów. Czas pandemii jest też świetnym czasem na poznanie kobiety/mężczyzny na portalu randkowym. Teraz jest dużo czasu aby z kimś sobie "popisać" i zabić czas, którego teraz większość z nas ma pod dostatkiem. Nie ma sensu rozprawiać o tym, że szkoda życia, że się marnuje życie i etc. Ok... nie można teraz robić wielu rzeczy, ale za to można robić te, na które kiedyś po prostu brakowało czasu. Dlatego zachęcam wszystkich aby nie biadolili tylko wypełniali czas innymi zabawami, obowiązkami i wszystkim innym co można robić w domu. Jeśli nie macie pomysłu na to co można robić podczas kwarantanny/pandemii to mogę napisać osobny post, w którym pokażę Wam co ja robię teraz. I naprawdę jest co robić tylko trzeba głową ruszyć i chcieć. A jak świat "wyzdrowieje" to pójdziemy na imprezę, na orgię seksualną (w Bordeaux Club ostatnio był gang bang) albo na ogromne party. Jeśli chcecie napiszę też post o tym co warto robić po tym jak pandemia się skończy. A najważniejsze to teraz macie czas aby przemyśleć swoje dotychczasowe życie. Macie mnóstwo czasu. Wiadomo, że łatwiej się załamać, ale co to Wam da? Walczcie, wznieście się na wyżyny. Ja już mam wiele planów na najbliższe dwa miesiące, które z pewnością będą trudne dla ludzi, ale trzeba jakoś sobie ten nadprogramowy czas zorganizować. Myślę, że teraz będę miała mnóstwo czasu na pisanie nawet codziennie, więc oczekujecie sporej ilości nowych wpisów na Myślach Kobiety Wyzwolonej.


CZY MIŁOŚĆ ISTNIEJE?

- Istnieje. 

Można mówić, że TAK, że NIE, że MOŻE. Ale prawda jest taka, że wiele jest rodzajów miłości. Ten, który miał złamane serce lub nie jest szczęśliwy w związku zawsze powie, że NIE, że to wymysł ludzi, książek, muzyki i filmów. Zaś ten, który kocha i jest kochany, zawsze wie, że odpowie twierdząco. 

PS. Jeśli Wasz kot Was kota, to wierzcie mi, że to już naprawdę ogromny sukces, że niemożliwa wręcz miłość stała się prawdziwą miłością ha ha ha.



To zdjęcie ma bodajże dwa miesiące, więc jest stosunkowo nowe, ale na blogu się nim z Wami nie dzieliłam, więc stwierdziłam, że jakieś pozytywne zdjęcie jest dzisiaj jak najbardziej wskazane. Jak wiecie aktualnie jestem ruda, ale już spłukana ruda ha ha ha. Nie polecam farbowania się na rudo, ponieważ dla utrzymywania pięknego żywego rudego odcienia musielibyście farbować się co dwa tygodnie, a wiadomym jest to, że taki zabieg bardzo niszczy włosy. I pewnie jesteście ciekawi co planuję na 11 grudnia tegoż roku? A więc Kochani... raczej pewnym jest to, że rezygnuję z rudości na rzecz innego koloru, choć nadal z delikatnie rudymi refleksami. Co to będzie, dowiecie się za dwa miesiące o ile dożyję do tego czasu ha ha ha.



Ależ się dzisiaj rozpisałam, aż miło prawda? Mam nadzieję, że dzisiejszy post przypadł Was do gustu, a jak nie to trudno ha ha ha. W tych trudnych czasach życzę Wam ZDROWIA, ZDROWIA i jeszcze raz ZDROWIA. 

Szczególne pozdrowienia ślę dla osób z województwa małopolskiego. Trzymajcie się!




Tymczasem.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz