środa, 14 grudnia 2022

Można tęsknić za kimś każdego dnia i nadal być szczęśliwym, mimo że nie ma go już w Twoim życiu

Poznałam Magdalenę w 2013 roku kiedy to postanowiłam zacząć uczyć się w Studium Kosmetycznym mgr Iwony Tomas. Pamiętam doskonale ten dzień kiedy to poszłam zanieść dokumenty z moją babcią. Byłam wtedy ubrana cała na czarno, w sukience byłam. Pamiętam taką dziewczynę, która kompletnie nie nadawała się do zawodu kosmetyczki i malowała po prostu TRAGICZNIE, pamiętam taką Basię, która prawo jazdy zdała za 16 razem (tak było, nie kłamię 😅😅😅), pamiętam taką pulchną, wysoką laskę, która miała łaskotki na ustach - gdy malowałam jej wargi błyszczykiem to nie mogła powstrzymać śmiechu, pamiętam taką Natalię, która została wdową w wieku 25 lat, pamiętam Agnieszkę, która teraz podbija Warszawę 😀😀😀 i pamiętam ją... Magdalena miała na imię. Weszła spóźniona na zajęcia z fizjoterapii i nie miała notatek. Zaproponowałam, że pożyczę jej mój zeszyt aby uzupełniła notatki z zajęć. Była jak życie, jak cygańska piosenka, jak śmiech, jak radość, jak krew tętniąca w żyłach. Po prostu była życiem. Rzadko spotyka się kogoś kto ma tak olbrzymi urok osobisty, seksapil, radość z życia i taki radosny sposób bycia jak ona. Była dobrym kierowcą, miała przepiękny słodki głos Elfa, umiała śpiewać i grać na gitarze choć nigdy nie było mi dane usłyszeć jak gra. Była kobietą totalną, piękna, zmysłowa i szalenie wesoła. Byłyśmy jak siostry. Była jak siostra. 







Minęło prawie 10 lat od tamtego czasu, a ja pamiętam ten etap mojego życia w bardzo dokładny, ba! w szczegółowy sposób. O pewnych osobach nie sposób zapomnieć. Są ludzie, którzy wchodzą do naszego życia gdy ich nie zapraszamy, mieszają w nim, dają nam niespotykaną radość, a potem... a potem trzeba się rozejść. Przyjaźń z Magdaleną była piękna, ale trudna, bo w tamtym okresie byłam zupełnie inną osobą niż jestem teraz. Kompletnie inną. 

To było tak dawno, a ja pamiętam nasze wypady do Portu (czyt. Port Łódź) gdzie chodziłyśmy po sklepach jak szalone, testowałyśmy kosmetyki i perfumy w Sephorze, gadałyśmy o facetach, paliłyśmy Black Devile czekoladowe, słuchałyśmy na cały regulator disco polo w jej Golfie i włóczyłyśmy się po nocach, aby móc zrozumieć życie. Jakie to były piękne czasy. Kurwa, jakie to były piękne czasy! 

Najbardziej w głowie utkwiła mi jazda autem w jej rodzinne strony. Pamiętam jak pięknie zostałam przyjęta przez jej rodzinę, pamiętam kuchnię, kawę po turecku, ciasto, no po prostu bardzo to było wzruszające i pisząc łza mi się w oku kręci. To naprawdę było piękne przywitanie. Nigdy tego nie zapomnę. Nigdy też nie zapomnę podróży do Pabianic. Byłyśmy w kinie i w centrum handlowym. Kocham Pabianice, bo mają swój niepowtarzalny klimat, mimo że tak wiele osób nie wypowiada się o tym mieście z zachwytem. Tylko ja i moja babcia lubiłyśmy to miasto 💖. 






Wszystko co dobre kiedyś się kończy. I tak też było i w tym przypadku...


Jeden telefon, jedna rozmowa telefoniczna po pijaku zrujnowała wszystko. 


Tak mnie słowa Magdaleny dotknęły, że nie mogłam oddychać, nie mogłam już nigdy spojrzeć jej w oczy i nigdy się z nią zobaczyć. Jeśli słowa mogą zaboleć to właśnie te tak uczyniły. Spaliły moje serce.


Wyjęłam kartę SIM z telefonu, przecięłam na pół i zmieniłam numer telefonu. To była szybka akcja. Za wiele nie myślałam, tylko to zrobiłam. 

Czy można zakończyć przyjaźń jednego wieczoru? Można. 





I tak minęło 5 lat kiedy to słuch o Magdalenie zaginął. Nie rozmawiałam z nią, nie słyszałam, niemalże ktoś mógłby pomyśleć, że o niej zapomniałam, ale jest zupełnie inaczej. Nigdy o niej nie zapomniałam i zawsze ciepło wspominam ją w rozmowach z moimi przyjaciółkami i moją mamą. Magdalena była dla mnie jak siostra, więc łącząca mnie z nią więź była naprawdę silna. Nie rozumiałam jej zachowania, jej słów, które wypowiedziała do mnie, do swojej przyjaciółki, do swojej siostry. Zabiła coś we mnie, ale i ja zabiłam coś w niej. Odeszłam, zniknęłam, odrzuciłam. 


Co byłoby gdybym po jej słowach się zaśmiała i rzuciłam mimochodem, że zadzwonię jak wytrzeźwieje? Pewnie kontakt by się nie urwał, pewnie by wiele się złego i dobrego wydarzyło, bo tak jak powiedziałam przyjaźń z nią była piękna, ale i bardzo trudna. Panna i Rak to niesamowicie toksyczne połączenie, które powoduje taką jazdę, jakiej żadne połączenie znaków Wam nie zapewni. Niemniej na pewno byłoby ciekawie. Choć nie ukrywam, że w tamtym czasie nie byłam gotowa na taką przyjaźń. Nie miałam w głowie poukładanych wielu spraw i na wiele rzeczy nie byłam gotowa. Moja świadomość wtedy była niska, ale teraz? Teraz jest zupełnie inaczej. 



Jest rok 2022 i wewnątrz mnie walka ustała. Wybaczyłam jej te potworne słowa, które wypowiedziała pewnej feralnej nocy przez telefon będąc upitą w cztery dupy. To piękne uczucie poczuć spokój, wolność i brak żalu. Żal jest zły, jest niepotrzebny. Jestem 29-letnią kobietą i przez te kilka lat wiele się o sobie nauczyłam, wiele doświadczyłam, wiele chwil przeżyłam i mam większe (zdecydowanie!) doświadczenie życiowe niż wtedy. Wtedy też nie znałam się na ludziach jak teraz. Zmieniłam się i... bardzo ciekawi mnie to czy Magdalena się zmieniła. Co jeśli jest totalnie inną osobą niż była? Przecież ja się zmieniłam, to ona z pewnością też. Czy umiałybyśmy ze sobą rozmawiać? Czy ona czasem wspomina, czy czasem tęskni? Jestem ciekawa jej życia. 







Pewnego dnia, a raczej pewnej nocy tego roku spotkałam pewną dziewczynę. 
W pewnym miejscu niedostępnym dla wielu niewtajemniczonych. 
Patrzę i nie wierzę, patrzę i wytężam wzrok. 
Czy to ona, czy to Magdalena? 
Magdalena, Rak, brunetka, ciemne oczy, solidny cyc, ale ten głos... taki jak nie jej. Nie, to nie może być ona. Przecież miała słodki głos, jak Elf, jak anioł, jak radość życia. A ten? Ten jest jak żyletka, jakby piła whisky zagryzając trzema paczkami fajek. Nie... i ona cała, taka jakaś inna. Zmieniona. 






Można tęsknić za kimś każdego dnia i nadal być szczęśliwym, mimo że nie ma go już w Twoim życiu. 


Nie wiem czy spotkałam moją Magdaleną, czy to po prostu przypadek. 
Ale przecież Maassen nie wierzy w przypadki. 


Muszę pomyśleć.






Tymczasem. 


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz