W mojej pracy codziennie poznaję nowych ludzi, w większości są to mężczyźni... totalnie przeróżni. Pewnego razu poznałam drwala i pracownika STIHL. Oprowadziłam go, wszystko wytłumaczyłam, pogadaliśmy o życiu, związkach, miłości, kobietach i oczywiście o seksie. Nooo, taka praca po prostu. Aż w końcu zeszliśmy na mega prozaiczny temat jakim był upał w moim sex shopie. Drwal Andrzej (bo tak miał ów facet na imię) stwierdził, że faktycznie jest gorąco i to wszystko za sprawą dachu, który jest zrobiony z drewna. Powiedział mi, że jest to koncepcja totalnie nieprzemyślana, ponieważ latem mogę się tutaj po prostu ugotować. Popatrzył, rozejrzał się, sprawdził kaloryfery i... powiedział mi, że ktoś po prostu zabrał kurki od nich i dlatego nie mogę sobie zmniejszyć ciepła. Nooo cóż... kiepsko, ale co zrobić? Jak to ja zawsze mam plan awaryjny i już się tym zajęłam i pomyślałam nad tym co zrobić, aby sobie ulżyć 😅😆😈. Pomysłowa ze mnie dziewczyna, chyba co do tego nigdy nie mieliście wątpliwości?! 😂😂😂😎 Pogadałam sobie miło z Andrzejem, ponarzekał sobie na swoją żonę, która nie dba o siebie, nie przepada za seksem, nie okazuje uczyć i etc. Doradziłam mu, aby dał jej czas, porozmawiał z nią i zobaczył jak się sprawy dalej potoczą. Andrzej to bardzo ogorzały czterdziestoparoletni chłop z krwi i kości. Fajnie sobie porozmawialiśmy, a dodatkowo wytłumaczył mi skąd i dlaczego jest taki skwar w sex shopie. Oj, naprawdę jest gorąco i dziwię się bardzo, że nikt z tym nic nie robi, bo można dostać w takiej pracy naprawdę pierdolca, zawału i udaru cieplnego 😩😪😫.
czwartek, 29 maja 2025
Uff jak gorąco! Co na to wszystko powiedział mi drwal z lasu? - STIHL
poniedziałek, 26 maja 2025
Mam już dosyć ludzi.
Myślałam wczoraj, że sobie odpocznę, zregeneruję się po długim i dosyć męczącym tygodniu, no ale nie, kurwa no nie. Zawsze coś musi się wydarzyć, zawsze coś musi się zjebać, bo ja nie mogę odpocząć, ja mam się chyba po prostu wykończyć. I z drugiej strony aktualnie byłoby mi to bardzo na rękę, bo ja już nie mam siły. Czuję takie zmęczenie materiału, że najchętniej położyłabym się i zasnęłabym na 5 lat, aby obudzić się po tym czasie w lepszym świecie. Tyle wysiłku ile ja we wszystko wkładam w tym roku to jest jakieś totalne monstrum. Nie dość, że walczę z problemami zdrowotnymi i lada moment po prostu się śmiertelnie wykrwawię przez zaburzenia hormonalne, dwa mailowo i telefonicznie jestem po prostu maltretowana, tak MALTRETOWANA i inaczej nie mogę już tego nazwać, chodzę z zapaleniem ścięgna i jakoś staram się funkcjonować łykając mnóstwo leków przeciwbólowych i jeszcze muszę dostać od życia raz w dupę, bo przecież to wszystko nadal mało. I tak sobie żyję, tak się ładnie uśmiecham do ludzi, tak sobie ładnie pracuję będąc życzliwą i uśmiechniętą i zawsze pomocną. Staram się dawać z siebie wszystko i utrzymywać przy tych wszystkich problemach mój mental na najwyższym poziomie tłumacząc sobie sama, że dam radę, że wytrzymam, że to wszystko się zakończy i będzie dobrze. Sama walczę z wiatrakami i demonami mojego życia. I nie powiem, dobrze mi szło, nawet bardzo dobrze, bo dawałam radę i to całkiem nieźle. A wczoraj chuj w bombki strzelił, a już dawno po Bożym Narodzeniu.
Jedyne co mogę aktualnie zrobić to sobie wszystko odpuścić, poddać się totalnie życiu i czekać jak się wszystko potoczy. Bo ja już serio nie mam ochoty i siły na nic. I oczywiście dalej będę robiła dobrą minę do złej gry, bo ludzie tacy są, że pytają tylko z ciekawości i dla poplotkowania sobie, więc mi to nie jest w ogóle potrzebne. A powiem Wam, że niestety mnóstwo ludzi na tym świecie jest po prostu złych, dlatego kiedyś (lata temu) przeszłam na wegetarianizm i skupiałam się tylko na zwierzętach. Zwierzęta nie krzywdzą ludzi, nie mają w sobie nienawiści, zazdrości i po prostu kochają na dobre i na złe. Zwierzę nigdy nie oceni, nie będzie obrażone za złe zachowanie, zawsze wybaczy. Dlatego podtrzymuję to w co wierzyłam lata temu, że zwierzęta są najlepszym co świat dostał. Na ludziach w swoim życiu zawodziłam się wielokrotnie i nadal się zawodzę chociaż mniej, ponieważ z garstką osób utrzymuję kontakt, choć i tak wolę go spłycić do minimum, aby jeszcze bardziej nie cierpieć. Aktualnie czuję się od wczoraj bardzo źle i nie mam siły całkowicie, a byłam tak dobrze nastawiona i pełna zapału. No nic, tak to w życiu bywa, że jak za długo jest dobrze, to się wszystko musi spierdolić. Pewnych spraw po prostu nie można przeskoczyć, można jedynie zaakceptować i poddać się im. Czasami innego wyboru nie ma.
A jutro? Jutro będzie nowy dzień, znowu praca, i tak do końca tygodnia, a potem znowu nie odpocznę, bo zawsze dni wolne muszę mieć zjebane, więc normalka w moim życiu. Ale im szybciej się przepracuję, tym szybciej pierdolnę w kalendarz i sobie odpocznę na wieczny czas. Może po prostu to jest mi w tym życiu pisane albo przez najbliższy czas mam się srogo męczyć. Nie wiem... wiem jedno, że mam zmarnowaną końcówkę wczorajszego dnia i cały dzisiejszy dzień.
Wiecie doskonale, że ja bardzo kocham życie i jego uroki, ale jestem już naprawdę psychicznie zmęczona jak robię 5 kroków do przodu i 7 w tył. Może Los chce mnie uczynić tytanem wytrzymałości rzucając mi te wszystkie kłody pod nogi. Wiem, że ludzie mają o wiele gorzej, są bardzo chorzy, uciemiężeni, ale ja już naprawdę jestem zmęczona. Jutro będę może miała dużo pracy to chociaż się czymś zajmę i nie będę myślała o moim życiu. Zauważyłam, że praca to doskonała ucieczka od problemów. A po pracy dwunastogodzinnej to nie ma się siły i ochoty zastanawiać nad swoim życiem, więc może to trochę pomoże. Ale z drugiej strony... czy tak powinno wyglądać życie, aby czekać każdego dnia na nowy miesiąc, na pójście spać. Czy tak to powinno wyglądać?
Tymczasem.
niedziela, 25 maja 2025
Odpoczynek :)
Dzień dobry moi Kochani! 👋😘😘😘😇
W końcu mam dwa dni odpoczynku od pracy, co bardzo mnie cieszy, bo potrzebowałam chwili dla siebie, na swoje sprawy, nawet na pranie i uprzątnięcie mojego burdelu w pokoju. Dzisiaj strasznie bolały mnie nogi, bo wczoraj nad ranem złapał mnie skurcz w prawą łydkę i wiecie jak to się kończy. A jak nie wiecie to już Wam mówię. Po skurczu zazwyczaj jest tak, że łydka jest obolała, obrzęknięta i usztywniona. Nie przyjemne uczucie, ale jakoś da się żyć. Dzisiaj obudziłam się o 8 rano (kto by pomyślał, że Maassen będzie wstawać o tej porze w niedzielę 😅😅😅), zjadłam chlebek z najlepszym smalczykiem jaki możecie kupić w Łodzi i z ogórkiem małosolnym. Noooo po prostu delicje! DELICJEEEE! 💛 Przy śniadaniu obejrzałam na HBO3 mój ukochany film - JEDZ, MÓDL SIĘ, KOCHAJ. Jest to przepiękna opowieść o poszukiwaniu szczęścia, które czasem jest bardzo daleko, bo aż we Włoszech, Indiach i Bali. Znacie mnie i chyba wiecie, że ja bardzo chętnie wyruszyłabym samotnie w taką podróż życia. Kto wie, kto wie.
czwartek, 22 maja 2025
Dawno mnie tutaj nie było... :(
Dobry wieczór Kochani! ✋😇😘😘😘
Ostatni raz widziałam się z Wami na Myślach Kobiety Wyzwolonej 11 maja, więc całkiem długo mnie tutaj nie było. Tęskniliście za mną? Bo ja za Wami bardzo, no i za pisaniem rzecz jasna. Wszak, to moja największa pasja i miłość. Niestety w tym miesiącu dużo pracuję (tak tak, wiem że blog to również moja praca, ale niestety trochę zawiodłam...) i tego czasu mam na wszystko tyle co kot napłakał. W tym miesiącu pracuję o 4 dni więcej niż w kwietniu, więc jest to sporo. Niemniej daję radę jak to ja 💪!
niedziela, 11 maja 2025
Luty 2025 oczami MotorOLI, czyli... wypadek komunikacyjny, ZNALAZŁAM PRACĘ, Walentynki, ostra infekcja, energetyk od kumpla z nowej pracy i wibrator, którzy razi prądem (20 zdjęć!!!)
Dobry wieczór Kochani! 👋😃😘😇😇😇 W końcu przychodzę do Was z postem lutowym, na który już chyba czekacie od kilku miesięcy. No i cierpliwość popłaca, bo oto on! 😎💪❤
wtorek, 6 maja 2025
Stary dziad kupił dla swojej żony WIBRATOR, zamiast kupić sobie dla siebie samego mózg
Od lutego pracuję w sex shopie i... trochę już widziałam 😅, trochę już doświadczyłam 😆😆😆.
Historia, którą Wam dzisiaj opowiem miała miejsce w lutym, kiedy to działo się w sex shopie sporo, ponieważ były Walentynki i ludzie jak to ludzie lubią celebrować miłość tylko w jeden dzień w roku.
Marzenia wymagają poświęceń
Tak to już w życiu jest, że wszystko o czym marzymy wymaga naprawdę wielu poświęceń. Czasem, aby coś osiągnąć trzeba naprawdę się napocić, natrudzić i zebrać w sobie, aby dać sobie radę z tym całym ciężarem, który nas otacza z każdej ze stron. To naprawdę trudne, ale na końcu zawsze wszystko staje się dobre i rozwiązane. Po prostu wszystko potrzebuje czasu i cierpliwości.
Mogę powiedzieć Wam z autopsji, że wiele trudnych chwil za mną i jeszcze wiele przede mną. Jestem tego świadoma i trochę się boję co mnie jeszcze czeka, ale... mam w sobie iskry nadziei i cały czas chęć do zmiany obecnej sytuacji. Cały czas krok za krokiem robię to co muszę, to co nieuniknione, to co trudne. Z tyłu głowy mam te "demony", które wysysają ze mnie energię, ale wiem, że na końcu będzie dobrze, będzie spokojnie, będzie "posprzątane". Ten dzień, kiedy zdałam sobie sprawę, że nikt mnie nie uratuje, tylko mogę zrobić to ja sama był dla mnie gromem z jasnego nieba, który po prostu coś uzdrowił we mnie i dał bodziec do działania. Był to bardzo bolesny bodziec, ale konieczny. Pamiętajcie, że wszystkie piękne drogi są także trudne, wyboiste i bardzo brutalne. Nie ważne z czym się w życiu mierzycie, róbcie wszystko, aby się uratować. Nie mówcie nikomu, bo i tak nikt Wam nie pomoże. Możecie tylko sami siebie uratować, no i jeszcze ktoś, ale to już pozostawiam Waszemu sumieniu i świadomości. Nigdy nie traćcie wiary i nadziei na lepsze, bo ono naprawdę istnieje.
czwartek, 1 maja 2025
Mgiełka ze srebrnym brokatem INGRID Team X Miracle by Patrycja Mołczanow
Recenzji perfum na moim blogu nie było już dobre kilka dłuuuugich miesięcy. Czas to zmienić! 💜😃
Dzisiaj przychodzę do Was z lekką (choć dosyć pudrową!) mgiełką ze srebrnym brokatem INGRID Team X Miracle by Patrycja Mołczanow.
6 urodziny Dionizego
Dzisiaj mój kot Dionizy obchodzi 6 urodziny. Wszystkiego najlepszego dla Ciebie mój kocie! 🎂🍸 Przede wszystkim dużo zdrowia, ponieważ jesteś dosyć chorowitym koteczkiem. Bądź ze mną szczęśliwym zwierzątkiem!!! 😘😘😘💖
Normalnie jak z bicza strzelił!!!
Dzień dobry 1 maja! 👋😀😀😀
Na Myślach Kobiety Wyzwolonej nie było mnie już ponad tydzień. Tęskniliście? Bo ja barrrdzo! 😍
Moje aktualne życie toczy się w taki sposób, że praca, praca, praca, życie domowe, Adam, kot, blog, trochę czasu dla mnie, praca, praca, praca. Generalnie praca, choć nie ukrywam, że praca w sex shopie to przyjemna praca, czasem jest bardzo zabawnie 😆😆😆. Wiadomo, że czasem pojawia się zmęczenie, bo jakby nie było to mój dzień pracy w sex shopie to 12h, ale na szczęście mam super szefową i fajnego kolegę, z którym czas płynie bardzo szybko i można porozmawiać po prostu o WSZYSTKIM, naprawdę o wszystkim. My nie mamy tematów tabu i uważamy, że ludzie powinni umieć rozmawiać o wszystkim bez jakichkolwiek problemów. A niestety prawda jest taka, że z niewielką liczbą osób można bez skrępowania pogadać o seksie, kupie, bez nerwów o polityce i religii, o magii bez przewracania oczami. Mało osób jest tak w 100% otwartymi ludźmi, którzy nie kierują się konwenansami. A szkoda, wielka szkoda.
Wczoraj miałam dzień wolny, dzisiaj mam też dzień wolny, więc trochę laby dla mnie. Dzisiejszy dzień przeznaczyłam na porządkowanie mojego pokoju. Na taki generalny porządek, którego mój pokój już potrzebował, a nie miałam czasu kiedy się za to zabrać. Od razu lepiej mi na duszy jak jest wysprzątane i jest po prostu ład skład. Choć nie ukrywam, że u mnie w pokoju bardzo szybko tworzy się chaos i na nowo trzeba układać i porządkować. No cóż... bałaganiara jak się patrzy, ale perfekcyjna 😅😆😃😃😃.
A Wy jakie macie plany na dzisiejszy dzień?
Buziaczki Kochani 😘😘😘😘😘😘😘😘😘😘😘😘😘