sobota, 2 sierpnia 2014

"Miłość od pierwszego kliknięcia" - CASTING

Dzisiaj chciałabym opowiedzieć Wam o mojej małej przygodzie za pomocą fotorelacji z podróży na casting do filmu dokumentalnego w Warszawie. Aby nie przedłużać zaczynajmy ! :)

W sobotę 26 lipca 2014 roku szybko i "na biegu" pojechałam do Warszawy na casting do nowego programu stacji TLC "Miłość od pierwszego kliknięcia". To program dokumentalny będący poradnikiem dla osób szukających miłości, znajomości czy przygody w sieci. Stwierdziłam, że to fajny projekt i chętnie wzięłabym w nim udział, bo znam się na poznawaniu ludzi w sieci i samej psychologii osób tam będących.

Tutaj już na dworcu w Warszawie Centralnej. Jak się dobrze przyjrzycie zobaczycie faceta(być może trochę podchmielonego), który leży na trawie i "opala się" :)

Jak przechodziłam koło tej kwiaciarni, moja mama nie mogła się oprzeć jej urokowi, więc... zrobiłam zdjęcie na pamiątkę.

Dzięki pomocy miłej, młodej Warszawianki, którą serdecznie pozdrawiam(może kiedyś trafi na tego bloga) udało mi się trafić do Wytwórni Filmów Dokumentalnych i Fabularnych. Wtedy jeszcze nie czułam stresu...

A tutaj już Studio Tanka, a w nim czekający na mnie pan Michał Orgelbrand(mam nadzieję, że nie pomyliłam nazwiska, które ciągle jest mylone). Jak poznałam pana Michała czułam się odstresowana. To przesympatyczny i bardzo inteligentny człowiek.

A oto moja chwila prawdy CASTING "Miłość od pierwszego kliknięcia". Weszłam trochę niepewnie, jak to bywa przy poznawaniu nowego miejsca. Trafiłam dobrze, na casting czekało kilka kobiet. W szczególności moją uwagę zwróciła niska blondynka w czerwonej sukience. Jeśli dobrze pamiętam to miała na imię Ania. Jak już podpisałam umowę o niekaralności przemieściłam się do pokoju, w którym czekała na mnie makijażystka. Powiedziała mi, że mam najdłuższe włosy ze wszystkich kobiet. Jak już pozbawiła mnie wewnętrznego blasku(duża ilość pudru pomogła) czekałam na swoją kolej... dosyć długo ale czekałam. Nie wiem czemu, ale kiedy zbliżyła się moja kolej poczułam wątpliwość co do tego czy dobrze postępuję. Cóż podziękowałam i wyszłam. Być może to była moja wielka szansa życiowa, którą zmarnowałam, ale postąpiłam tak, a nie inaczej i nie żałuję, bo każa decyzja w moim życiu czegoś mnie nauczyła i z tej decyzji już wyciągnęłam wnioski. Nie wykorzystałam mojej szansy choć na randkach internetowych znam się jak mało kto. Może to nieskromnie zabrzmiało, ale... nie zamierzam zaprzeczać. Po prostu znam się na tym i tyle.

Na osłodę tej niewykorzystanej szansy wybrałam się z mamą do cukiernio-kawiarni.

Mama zjadłam babeczkę z budyniem i oczywiście Colę, od której jest uzależniona :P a ja przekąsiłam babeczkę a`la mus z mango i wypiłam shake również z mango. Mango mango mango... mango rządzi.

Shake był wyborny i niesamowicie sycący, a babeczka dobra, ale bez rewelacji. Ot co dobra i tyle.

Nie byłam specjalnie wystylizowana na casting, tym razem postawiłam na naturalność, każdy jest w końcu człowiekiem. Katowice, Łódź i Warszawa zaliczona w jeden dzień to trochę dla mnie chyba za dużo. Byłam cholernie zmęczona...

Nie pamiętam nazwy tej cukiernio-kawiarni ale mogę tylko powiedzieć, że jest blisko Wytwórni Filmów Dokumentalnych i Fabularnych oraz mieści się na ulicy Chełmskiej.

Czysto, skromnie i schludnie... polecam.

Wracam zmęczona i trochę zawiedziona do Łodzi. Ale przynajmniej spróbowałam.


Reasumując casting do nowego programu TLC "Miłość od pierwszego kliknięcia" był czymś dla mnie nowym i traktuję to jako przygodę w moim życiu. Według mnie fajnie, że w Polsce powstaje dokument na temat randek internetowych. To świetny pomysł, a dodatkowo mam nadzieję, że ten program obali kilka stereotypów na temat miłości w sieci. Jak nie obali to znaczy, że popełniłam błąd nie wypowiadając się na castingu co do tego tematu ha ha ha ha ha... :) Szczególnie kibicuję i trzymam kciuki za Anię(blondynka w czerwonej sukience). Mam nadzieję, że uda jej się przejść casting i dostać do programu. Dziewczyna miała coś w sobie co przyciąga uwagę, a na wizji jest to coś bardzo ważnego.

Czego dowiedziałam się od pana Michała Orgelbranda, a mianowicie tego, że w telewizji trzeba pozbyć się trzech rzeczy :

WEWNĘTRZNEGO BLASKU

ETYKI

MORALNOŚCI

To była dla mnie swojego rodzaju przygoda, a dodatkowo poznałam interesujących ludzi, nie żałuję, może po prostu jeszcze do tego nie dojrzałam, aby odsłonić moje wirtualne życie.


Pozdrawiam Wszystkich Oglądających serdecznie i zapraszam do komentowania :)

Buziaki,


Ola :*

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz