piątek, 24 lutego 2017

Całe życie grasuję nocą

Witajcie. Jak zwykle piszę nocą, jest godzina 01:26 głęboka, deszczowa noc. Odkąd pamiętam lubiłam pisać, rozmawiać, czytać książki, uczyć się nocami. Nocą wszystko widzę lepiej, a w szczególności lepiej mi się myśli. W dzień mogłabym spać, a nocą żyć. Takiego trybu życia nie może zrozumieć moja mama, dziadek i większa część mojej rodziny z Łodzi. W mój sposób życia jedynie wpisywała się moja wspaniała, świętej pamięci Babcia. To była wspaniała, wesoła, dowcipna i diabelnie inteligentna kobieta, ba Kobieta przez duże K. Bardzo za nią tęsknię i nocami ją wspominam, bo bardzo mi jej brak. Ale mimo, że jestem agnostyczką to czuję jej obecność i wiem, że tam gdzie jest mnie wspiera. Naprawdę to czuję, nie tylko w to wierzę, ale czuję przede wszystkim. Noc jest dla mnie nieprawdopodobnym czasem. Wtedy widzę, dostrzegam wiele, ale i smakuję samotność tak dogłębnie jak to tylko możliwe. Kocham samotność, ale też ją nienawidzę. W moim życiu są same skrajności. Pociągają mnie krańce, biały i czarny, zło i dobro, dieta i łakocie, seks i asceza. Nie lubię czegoś pomiędzy. Jeśli mam pić herbatę to albo gorącą albo zimną, jeśli mam mieć fryzurę to albo wyjdę na dwór w prostych albo w kręconych, moje naturalne fale idą zawsze w odstawkę. Zawsze pragnęłam silnych emocji, ale pożądam także spokoju ducha, którego ostatnio tak bardzo mi brak. Myślałam, że na wyjeździe tego doświadczę, ale to jednak były czcze marzenia ściętej głowy. Napiłabym się białego wina i zapaliła Davidoff Gold. Ale nie jestem u siebie w domu, więc muszę się dostosować. Nawet u siebie nie mogę palić z racji tego, że mama ma astmę i brat także. Zawsze chciałam usiąść na kanapie przed stolikiem kawowym z laptopem w nocy z kieliszkiem białego wina w dłoni, z papierosem, przy jazzie i pisać i analizować. To jest takie upajające zajęcie, którego mi brak. Ktoś mnie kiedyś zapytał jak postrzegam szczęście. Zastanowiłam się i właśnie tak postrzegam. Teraz już wiem jak widzę szczęście i to jest moja odpowiedź. Tylko tyle i aż tyle jest mi do szczęścia potrzebne. Wtedy będę szczęśliwa, no może jeszcze tylko ktoś obok z kim porozmawiam o sensie życia, szczęściu, seksie, miłości, ogólnie o życiu i pragnieniach, psychologii. Całe noce grasuję nocą i bardzo to lubię. Nie chcę tego na siłę zmieniać, choć wiem, że są obowiązki, które niebawem spadną na głowę i będę musiała zmienić styl życia, ale jeszcze nie teraz. Na razie rozkoszuję się względną wolnością i oddycham. Kocham życie mimo wielu niepowodzeń, bólu. Kocham i chyba mało ludzi ma taką wolę życia. Pamiętam jak miałam jeden atak serca w swoim życiu. I pamiętam dokładnie jak bardzo pragnęłam żyć. Pomyślałam mam 22 lata błagam nie teraz, chyba nawet pomyślałam o Bogu. W chwili strachu każdy wierzy, tak bardzo, bo boi się. Kocham życie i chcę wieść bardzo długie życie w zdrowiu i w spełnieniu. Wiem, że nie jestem święta i nie jestem najlepszym przykładem do naśladowania, ale chcę stawać się lepszym człowiekiem, chcę kochać, pomagać, żyć i czuć, że jestem potrzebna. Ostatnio nie imprezuję, nie spotykam się z nikim, po prostu cieszę się spokojem. Tęsknię za wieloma osobami, potrzebna mi rozmowa, ale wiem, że mam coś do zrobienia i na tym jest skupiona moja uwaga. Jestem szczęśliwa, że mam tego bloga i mogę dla Was pisać. Jeśli kiedykolwiek ktoś powie mi, że dzięki moim wpisom poczuł się lepiej to będzie to dla mnie największe zadowolenia i duma. Robię to dla siebie i dla Was. Moim powołaniem jest uszczęśliwiać ludzi, dawać im radość, wywoływać uśmiech na twarzy i dawać nadzieję. Nikt mi za to nie płaci i to jest to co powinnam robić w życiu. Bo każdy powinien pomyśleć co by robił w życiu gdyby mu nikt nie płacił, a kochał to co robi. Ja wiem to i do tego dążę. Moja wewnętrzna natura szuka szczęścia i może znowu je odnajdę. Jeśli coś pozamaterialnego istnienie to mogłoby mi pomóc, bo czemu nie, prawda? Tymczasem.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz