niedziela, 12 lutego 2017

Robię sobie wolne...

W myśl słów Mesajah robię sobie wolne, a tak w ogóle to już zrobiłam i wyjechałam do Wrocławia, aby naładować swoje akumulatory i zdobyć może nie tyle nowych doświadczeń, ale świeżego spojrzenia na wiele problemów, które miały miejsce w moim życiu. Ale w sumie problemy to chyba złe słowo. To były nieprawdopodobne wydarzenia, które trochę zmieniły moje postrzeganie ludzi i rzeczywistości mnie otaczającej. Jeśli coś Ci przeszkadza to zmień to, jeśli czegoś nie możesz zmienić - zaakceptuj to. I tak właśnie żyję. Na pewne wydarzenia nie miałam większego wpływu i muszę zaakceptować obecny stan rzeczy. Mówi się trudno i płynie się dalej.

We Wrocławiu poszukuję odpoczynku u mojej rodziny. Ładny dom, ładny ogród, jest gdzie spacerować, czego chcieć więcej. Fajne pieski... mogłabym powiedzieć, że żyć nie umierać, ale kiedyś trzeba będzie wrócić do Łodzi i szarej rzeczywistości. Mimo wszystko wierzę, że będzie lepiej niż myślę i może pozytywnie się zaskoczę. Czymkolwiek, kimkolwiek, po prostu potrzebuję wielkiej zmiany. A każda zmiana jest dobra, tak przynajmniej mówią psycholodzy. Najważniejsze jest aby nie nakładać sobie na głowę zbyt wielu spraw, bo natłok myśli, spraw do załatwienia generuje stres, a to powoduje nerwy, a czasem i ogromną złość, a w późniejszym stadium bezsenność. Mam nadzieję, że tu gdzie jestem znajdę względny spokój i oczyszczę się ze wspomnianego natłoku spraw na mojej głowie. Pewnie zastanawiacie się czy zamierzam zrobić sobie przerwę od pisania. Bynajmniej. Zamierzam pisać i nie widzę powodu abym miała przestawać. Być może dojdę do pewnych konkluzji i będę mogła się czymś z wami podzielić. Nigdy nie wiadomo, bo życie jest nieprzewidywalne, a czasem umie bardzoooo zaskoczyć. Weź życie zaskocz mnie!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz