wtorek, 25 kwietnia 2017

Śmierć przychodzi znienacka :(

Dzień dobry. Piszę ten wpis, bo mam dzisiaj, teraz i od kilku dni pełno refleksji. Musiałam pożegnać jedną z ważniejszych osób w moim życiu i to na zawsze, na całą wieczność. Nikt o tym z mojej rodziny, najbliższych nie wie, bo to ktoś kto z obcej osoby kiedyś stał się bliski, a dziś nie żyje. Nie chcę nikogo obciążać swoim zdołowaniem, także dzielę się z Wami swoim smutkiem i wiem, że zrozumiecie i będziecie odległościowo mnie wspierać. Kwiecień był dla mnie trudnym miesiącem pod kątem wielu zdarzeń. Aby napisać ten post musiałam łyknąć 2 tabletki na uspokojenie, bo wewnętrznie cała się trzęsę. Chodzenie po szpitalach z mamą w gipsie, kłopoty osobiste, zawiedzenie wielu, naprawdę wielu osób, które na mnie liczyły, pojawienie się nieprzychylnych osób w moim środowisku, przytycie(podobno zachorowałam na cukrzycę, ale za miesiąc będę coś wiedziała), wzrost ciśnienia, nadmierne odbijanie, nerwy nerwy aż po śmierć. Powiem Wam i mówię Wam o tym, bo przez jakiś czas póki do siebie nie dojdę nie będę pisała, bo naprawdę fatalnie się czuję. I jest mi bardzo przykro, bo nie wiem czym sobie zasłużyłam na tyle problemów i to w tak krótkim czasie. Całe życie chciałam być dobrym człowiekiem i chyba jakimś najgorszym nie jestem. Mam chore serce i nie wolno mi się denerwować, ale jak w takiej sytuacji mam zachować spokój? Życie po raz kolejny wystawia mnie na próbę. Jestem naprawdę zmęczona, zdołowana. Naprawdę nie mam już siły. Chce mi się płakać. Zawiodła 3 osoby, które poznałam stosunkowo niedawno, nie odzywam się do nich, bo nie wiem co mam im powiedzieć, coś w rodzaju: "Hej, zawala mi się świat, ale wiesz... mam za dużą dumę aby przyznać się, że sobie nie radzę" ? - to mam im powiedzieć? Nie. Jestem zbyt zadufanym, narcystycznym człowiekiem i na takie wyznanie mnie nie stać. Wczoraj miałam skurcze w żołądku, nadal nie wyzdrowiałam i tak mnie bolało... gdybym miała 3 życzenia do złotej rybki albo do Boga(jeśli istnieje) to proszę chcę tylko i aż, być zdrowa, chcę aby radość życia i moje wesołe usposobienie wróciło, bo moje załamanie widoczne jest nawet w postach, a 3 życzenie, to chcę aby te 3 osoby nie były złe na mnie, lub mną zawiedzione, ponieważ w jakimś stopniu mimo, że znam je krótko bardzo je lubię, szanuję i ufam. Proszę Losu ja naprawdę potrzebuję szczęścia, pocieszenia, braku niespodzianek i spokoju. Zawsze dochodzę do siebie w samotności, bez odwiedzania mnie i innych takich. Dojdę do siebie i wrócę silniejsza i może trochę mądrzejsza. Tylko trochę szczęścia...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz