wtorek, 11 kwietnia 2017
To już jest KONIEC!!!
Byłam młodą kobietą, pełną motywacji, wiary w drugiego człowieka, empatii, wszelkiego zrozumienia najbardziej chorych zdarzeń, ludzi, pieprzonego życia. Wierzyłam w dobro i w to, że ludzie mogą zmienić się na dobre i, że szczęście istnieje, a nie jest wymysłem romantyków i idealistów. W to wszystko kurwa! wierzyłam. Miałam wielkie plany, jeszcze większe cele. Można powiedzieć, że chciałam zbawiać świat, czynić z ludzi lepszych, dawać im szczęście, chciałam widzieć uśmiech na twarzy wielu ludzi, których uwielbiałam, bo wiem co czują ludzie, których dusza boli i przepala całe wnętrze. Kurwa, dacie wiarę, że chciałam być psychologiem i pomagać wszystkim ludziom, chciałam zmienić ich postrzeganie świata i życia na lepsze, bo sama się tego nauczyłam. W przeciwieństwie do socjologów wierzyłam w to, że każdy jest indywidualistą, a nie taką samą, szarą masą. Dzisiaj doszłam to strasznych wniosków, choć od pewnego dłuższego czasu to zauważałam, ale nie chciałam negatywnie myśleć, ale jak mam nie myśleć, jeżeli świat, ludzie, wszystko rzuca mi kłody pod nogi. W tym poście chcę dużo wyjaśnić przede wszystkim za nim to zakończę. Jestem otwartą osobą, nie mam tematów tabu, rozumiem życie ludzi i ich postępowania, mimo że mam w większości inne poglądy niż przeciętny Polak. Całe życie szanowałam ludzi, nie obgadywałam, nie kopałam upadającego. Zawsze pierwsza wyciągałam rękę do zgody, nie denerwowałam się dłużej niż dzień, mimo że miałam żal do kilku osób. Gdy miałam 15 lat postanowiłam zmienić swoje życie i zajęłam się sobą, stałam się egoistką odnoszącą sukcesy. Ufałam tylko sobie. Przyjaciele i rodzina stracili dla mnie na wartości, bo popełnili błędy i skrzywdzili mnie myśląc po prostu źle, tak jak myśleć o mnie nie powinni. Wybaczyłam tym wszystkim osobom, ale do tej pory się z tym nie pogodziłam i nie pogodzę się NIGDY. Tego już się nie zmieni. Aczkolwiek zaczęłam znowu ufam ludziom. I znowu błąd. Ograniczone zachowanie to najlepszy pomysł, na jaki każdy powinien w końcu wpaść. Miarka się przebrała. Dzisiaj! Tworzyłam ten blog, mojego Facebooka i wiele stron internetowych nie tylko dla siebie ale przede wszystkim dla ludzi. Aby ich czegoś uczyć, inspirować, a przede wszystkim dawać nadzieję na lepsze jutro i wywoływać uśmiech na twarzach najbardziej smutnych i nieszczęśliwych ludzi. I po jakiego chuja to wszystko?!!! po jakiego? ktoś wkradł mi się na Facebooka i usuwa moje posty i zdjęcia, ktoś chciał się wkraść na moją pocztę mailową, ktoś o 2 w nocy puka do moich drzwi, ktoś obserwuje w sklepie. Ludzie ogarnijcie się!!! Wiem, że bardzo sporo osób czyta mojego bloga, bo uwielbia mój sposób pisania i czuje się dzięki mnie lepiej. Ale niestety są osoby nie mające swojego życia, które na siłę chcą niszczyć moje. Mam tego nie tyle dosyć, jestem wkurwiona i gdybym spotkała takiego delikwenta to nie ręczę za siebie. Jeżeli ktoś chce mieć problem, to będzie go miał. Mam swoje życie, to że tworzę w Internecie to nie robię tego dla siebie. Chciałam pomagać innym, ale jak widać dużo osób ma to w dupie. Współczuję ludziom, którzy są na "świeczniku" świata, bo to naprawdę może doprowadzić do szewskiej pasji. Tym bardziej jestem wkurwiona, bo leżę w szpitalu w Poznaniu bo mam zapalenie żołądka. Nerwy, tymianek doprowadziły, że po prostu zdrowie odmówiło posłuszeństwa. Nie jestem w stanie znosić takiego stresu, nie mam siły już dlatego postanowiłam zlikwidować Facebooka, wszystkie portale na jakich działam. Zostawiam bloga dla tych Czytelników, którzy szanują moją pracę, aczkolwiek dzisiaj przestaję pisać i nie wiem czy kiedykolwiek wrócę do pisania na blogu. Będę pisała sobie w notesie jak to było kiedyś. Nie mam siły użerać się z debilami, ignorantami, nie mam na to siły i zdrowia. Jeżeli komuś coś nie pasuje to wypad i do widzenia. Mam nadzieję, że wrócę do zdrowia i się lepiej poczuję, choć czuję się fatalnie jak się czuć dawno nie czułam. Niemniej życzę tym, którzy mnie wspierali zdrowia, szczęścia i aby nigdy się nie poddawali. Wierzcie i ufajcie tylko sobie, bo tylko sami możecie sobie pomóc i wspierać się oraz motywować. Ja chciałam pomagać, ale to naprawdę nie ma sensu. Rzuciłam wszystko dla cholernej psychologii, a to mnie zniszczyło. Bardzo przykre. Być może kiedyś wrócę do kontynuowania pisania bloga Myśli Kobiety Wyzwolonej, ale to mało prawdopodobne. Dziękuję tym, którzy byli ze mną i czytali, nie obiecuję, że wrócę, ale oczekuję jednego. Ci, którzy czerpali przyjemność z mojego pisania, kiedyś może przeczytacie to co jest gotowe i do wydania. Ale na koniec, chcę powiedzieć, że to zabawne, bo blogi zawsze niszczyły moje życie. Paradoks, ale jednak prawdziwy. Powodzenia...
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz