piątek, 10 maja 2019

Bezsenna noc, Kortez & melancholijna Hydro...

Leżę sobie bo nie jestem zmęczona. Nawet nie jestem zestresowana, nawet smutna... Jestem obojętna. Leżę tak sobie a Kortez w tle coraz bardziej mnie uświadamia jakie to życie ludzkie jest popierdolone. "Sam się dziwię ile można znieść"... też się dziwię, choć bardziej dziwię się jakie rzeczy można robić z miłości. Leżę na tym cholernym wielkim łóżku i przyglądam się mojemu laptopowi, ponieważ testuję nowe lampki podświetlające klawiaturę i jestem zachwycona. Dzięki nim nie muszę włączać światła i pokazywać mojej rodzicielce, że kolejną noc z rzędu siedzę i myślę o sensie istnienia, sensie życia - a to w sumie nie to samo? Zresztą nieważne, kto by się przejmował...

Ten post taki melancholijny, taki styrany a zdjęcie wiosenne, powiewające nadzieją na lepsze. Nie mogę powiedzieć aby u mnie było źle, ale jest tak, że nie wiem sama jak. Nie czuję nic, czuję obojętność, trochę bardzo frustracji i tyle. Nie czuję nic, ale stwierdziłam że można jeszcze bardziej czuć nic podczas podróży z Hydro. Czuć bardziej nic niż nic oooo... o to właśnie mi się rozchodzi.

KURWA MAĆ! Właśnie telefon spadł mi z łóżka pod łóżko i teraz o godzinie 04:37 będę przesuwała łóżko i szurała jakbym była brana i jebana. No ja pierdolę... i widzicie to jest to szczęście w tym bezsensie. No cóż i jeszcze oparzyłam się o lampkę podświetlającą klawiaturę. Trzeba polizać 😈

Mississippi w ogniu... 👌 i jeszcze ta piosenka w tle mnie nawiedziła. Lubię pisać awangardę kiedy czuję się zawangardyzowana jak wiśnia kandyzowana ale na jedną noc za wiele. Coraz bardziej przekonuję się, że ludzie są popieprzeni, hejt się szerzy, przyjaźni i miłości nie ma, a jest seks, kasa, seks, kasa, śmierć, dół za dołem i nicość. Głęboka ogarniająca nicość.

Nawet nie chcecie wiedzieć co robię. Zapalam górne światło i czuję się jakbym po 10 latach wyszła z jaskini, przesuwam łóżko, schylam się i rękę wkładam... pod łóżko, pod łóżko i wyciągam ciągle żywego iPhone`a.

Wiecie co? Właśnie przeglądam sobie neta i postanowiłam kupić bilet na pociąg i się przejechać donikąd i odpocząć. Niby nie mam zbyt wielu obowiązków i mam dosyć mało obarczające fizycznie życie ale mentalnie odpoczynek by mi się przydał. Wiecie las, jakaś rzeka czy inny zbiornik wodny, paczka Davidoffów, wino(choć nie przepadam) i spokój. A najważniejsze być z dala od ludzi, którzy mnie znają. Problem jest jeden.







Muszę kupić walizkę.

6 komentarzy:

  1. Jest szary, mokry ranek. Wczoraj lało cały dzień. Mój luby jeszcze śpi a ja siedzę w kuchni z kawa i pociągam z elektronicznego papierosa bo fajki nam się skończyły 😁.
    Lubię tak siedzieć rano w piżamie I rozmyślac. Albo nie myśleć o niczym tylko cieszyć się cisza i życiem.
    Jest las za oknami, kwitną rododendrony, jest rzeka, spokój i urok krajobrazu Blekinge.... wino się znajdzie albo whisky 😉 Davidoffow nie widziałam ale są Wirginia Slims.
    Problem jest jeden.


    Tu pociąg nie zajedzie, potrzebny prom ....

    OdpowiedzUsuń
  2. Lubię deszczowe poranki tak samo jak powietrze po burzy, jest takie czyste, wręcz nieskazitelne.

    Co do elektronicznych papierosów, to dwa dni temu przeszła mi myśl, że chciałabym sobie go kupić. Coś możesz polecić?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mam XEO ( elegancki, czarny) i jestem dość zadowolona.
      https://e-ciggbolaget.se/xeo-clearomizer-concept-startkit

      Usuń
    2. Ja właśnie przejdę się i chyba sobie kupię "e" :P

      Usuń
  3. G:) Walizka nie potrzebna, zanim byś ją spakowała to już byś się rozmyśliła co do wyjazdu :P

    OdpowiedzUsuń