środa, 24 lipca 2019

Zaufanie to długotrwały proces...

Kto mnie zna, ten wie, że ja nikomu nie ufam oprócz samej sobie. Są oczywiście osoby, którym mniej lub bardziej ufam, ale stosuję zasadę Sebastiana aby mieć ograniczone zaufanie do każdego. Rada była dobra, nawet bardzo, mimo iż był człowiekiem zdradzającym swoje partnerki. Niemniej pamiętajcie aby wyciągać wnioski z każdej sytuacji i korzystać z dobrych rad, nawet jeśli daje Wam je Wasz najgorszy wróg. Choć akurat co do tego polecam przyjaciół trzymać blisko, a wrogów jeszcze bliżej. Ta mądrość wielokrotnie uratowała mi tyłek.
Zaufanie to długotrwały proces i nie da się włączyć opcji z przyciskiem ZAUFANIE natychmiast tym obdarowując nim kogoś. Na zaufanie trzeba sobie zapracować. To wymaga czasu. Bardzo rzadko można spotkać osobę, która mówi o swojej przyjaciółce czy partnerze, że ufa mu/jej bezgranicznie. To bardzo pięknie brzmi i powiewa nawet patosem ale czy jest osiągalne w świecie rzeczywistym? Nie wiem. Będąc kiedyś(i dzisiaj troszkę też) idealistką powiedziałabym, że tak, ale dzisiaj przemawia przeze mnie zimny realizm tego świata i uważam, że raczej takich osób nie ma.
Może to smutne, może melancholijno-depresyjne ale wiedząc do czego ja jestem zdolna to zastanawiam się nad ludzką duszą każdego z osobna. Jeżeli ja coś mogę zrobić z zimną krwią to dlaczego ktoś kogo kocham też nie może? Prawda?
Zastanówcie się nad tym i nad swoimi życiami. Może mamy ich więcej niż jedno...


Tymczasem.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz