piątek, 3 lipca 2020

Lipcowe rozważania czyli... ZAMYKAM PEWIEN ETAP W ŻYCIU.

Dobry wieczór o 3 w nocy 😈😈😈😈😈😈!
Mamy już Lipiec i to jest naprawdę niewiarygodne jak szybko czas upływa. Jedna połowa już za nami. Wiele się wydarzyło w tym czasie u mnie. Niby ten rok nie jest dla mnie tragiczny ale jest bardzo emocjonujący, stresujący i bardzo POD NAPIĘCIEM. Pandemia koronawirusa trochę spraw spierdoliła, ale suma summarum aż tak bardzo życie i świat się nie zmienił. Generalnie "korona" nie jest już dla mnie problemem i w związku z nią się nie stresuję. Także mogę powiedzieć, że jeden problem za mną. Niemniej jednak patrząc na zachowanie ludzi podczas tej pandemii wątpię w poczytalność wielu, naprawdę wielu osób. Nie wyobrażam sobie teraz wsiąść do samolotu i polecieć do Francji, Hiszpanii, Włoch czy chociażby Niemiec. Dla mnie podróże poza granice Polski będą jak najbardziej możliwe gdy zostanie wynaleziona skuteczna szczepionka na koronawirusa. A póki co zamierzam zwiedzać mój kraj jakim jest Polska. W bardzo wielu miastach Polski już byłam, ale jeszcze wiele do zwiedzenia przede mną. Na pewno chciałabym zobaczyć Podlasie. W podlaskim jeszcze mnie nie było, więc chciałabym się tak wybrać. Z pewnością chciałabym ponownie pojechać na Mazury, które są jednym z moich ulubionych miejsc w Polsce. Jako, że uwielbiam jeziora to jest to obowiązkowy punkt na mapie moich podróży po Polsce. Poza tym dawno nie byłam w Warszawie, bo w 2014 roku na castingu do programu telewizyjnego, który opisałam na stronach Myśli Kobiety Wyzwolonej. W tym roku chciałabym wybrać się do Płocka i do Wrocławia. Te dwa miasta kocham i zawsze będą mi bliskie. I w sumie więcej planów na podróże w tym roku nie mam. Bardzo chciałabym wziąć się za zrobienie prawka aby móc sobie podróżować samemu gdzie chcę. Ja mam dużo czasu, więc mogłabym w wiele miejsc, które chcę zobaczyć pojechać. Dlatego coraz bardziej rozważam kurs prawa jazdy. Jedynie zatrzymuje mnie koronawirus, bo nie wyobrażam sobie aby zdawać prawko w maseczce ochronnej na twarzy. Zemdlałabym w tym aucie... .


Wspomniałam o koronawirusie, podróżach, wakacjach, prawku. Chciałabym Wam także powiedzieć, bo pewnie jesteście bardzo ciekawi... tak! zdałam celująco egzamin i pewny etap w swoim życiu mam zaliczony i zamknięty. Jestem z tego powodu bardzo zadowolona, ponieważ wytrwałam i zrobiłam coś dla samej siebie. O tym po wakacjach Wam więcej opowiem, ponieważ poświęcę tej sprawie cały osobny post.

Jeśli ciekawi Was sytuacja z moim zdrowiem to... jest póki co stabilnie. Czasem mam gorszy dzień, ale cóż... mam dobre leki na moje nadciśnienie i jest ok. Teraz jedynie trochę od czasu do czasu się martwię ale staram się aby te myśli nie przysłaniały mi tego co mam w planach do zrobienia. A na ten rok mam jeszcze sporo. We wrześniu czeka mnie milion badań, ponieważ co rok wykonuję badania krwi takie jak: potas, magnez, krzywa cukru (badam się w kierunku cukrzycy), poziom hormonów, badania tarczycy i nerek, krew i jeszcze wiele innych. Raz do roku przeprowadzam taką generalną kontrolę mojego stanu zdrowia, ponieważ chciałabym żyć jak najdłużej mogę. Chciałabym też załatwić kwestię z implantem, ponieważ mam go w szufladzie i czeka tylko na wszczepienie.

W tej drugiej połowie roku czeka mnie też radykalna zmiana włosów, ponieważ tego chcę, a także dwie małe zmiany w moim wizerunku. Pewien etap w moim życiu zamyka się, więc i ja się zmieniam. Bycie blondynką wiele mi dało i też pokazało mi jak kolor włosów zmienia życie i postrzeganie innych ludzi. To jaki kolor zagości na mojej głowie i czy ścinam włosy dowiecie się za jakiś czas. To będzie znaczna zmiana, ponieważ potrzebuję dużej zmiany, bardzo! Postanowiłam też zmienić 3 rzeczy w moim wyglądzie i tak jak sobie zaplanowałam tak też zrobię. O wszystkim Wam opowiem i napiszę tu na moim blogu. A póki co przede mną Lipiec i Sierpień kiedy to chcę psychicznie odpocząć od trosk Maja i Czerwca. Poza tym muszę wszystko dobrze rozplanować co będzie działo się we wrześniu i październiku. Listopad będzie dla mnie czasem relaksu, zaś grudzień chcę przeznaczyć na ogromne szaleństwo świątecznych zakupów i plan na Sylwestra. Także wiem co muszę aktualnie robić i na czym skupić swoją całą uwagę.

Mam nadzieję, że moje plany wypalą i wszystko pójdzie zgodnie z planem. Niemniej jednak mając 26 lat i przeżywszy wiele w moim krótkim życiu wiem, że życie ludzkie jest nieprzewidywalne, zaskakujące i wiele może się zmienić. Czasem życie wszystko zmienia i śmieje się z naszych planów. Dlatego wiem co robić, jak działać, ale to czy mi się uda nie zależy tylko ode mnie, bo Los też wie jaki ma dla nas plan. Być może chce nas czegoś nauczyć, więc ześle nam jakąś przykrą sytuację. Pamiętajcie, że na złych sytuacjach trzeba się uczyć i wyciągać wnioski. Jeżeli pozwolimy się zniszczyć przeszłości nigdy nie wkroczymy w przyszłość. Zawsze każdy/każda z nas będzie niosła przeszłość na swoich barkach, ale nauczmy się aby żyć z nią. Wiele zła jeszcze może nas spotkać i musimy dać radę. Entuzjazm mimo przeciwności Losu to wspaniała cecha, więc pielęgnujmy ją w sobie. Jeżeli zaś pielęgnujemy złość, gniew i żal to będziemy dalej tkwili w gównie. Każdemu trudno czasem żyć, ale trzeba sobie zadać pytanie: - Czy chcesz dalej żyć w cierpieniu, czy z cierpienia się czegoś nauczyć o sobie i o innych? . Powiem Wam na koniec dzisiejszego postu, że kiedyś jak byłam bardzo młoda to się wkurwiałam i obrażałam jak ktoś powiedział mi coś co nie do końca mi się podoba, ale może być prawdą na mój temat. Dzisiaj słucham i wyciągam wnioski. Bardzo często nie widzimy swoich wad, słabości czy niedoskonałości. Czasem ktoś musi nam dać pstryczka w nos i pokazać, że gdzieś nie mamy racji. Jeżeli będziemy zawsze robić to samo i powielać schematy to nic się nie zmieni. Powiem Wam z własnego doświadczenia, że kilka razy zrobiłam coś wbrew sobie co jest totalnym szaleństwem. I wiecie co? Zawsze "po" piłam wtedy szampana 😈💪👌❤. Dlatego nie ma co narzekać na przeciwności Losu, tylko trzeba działać i zmieniać, bo inaczej to życie zmieni nas w proch i pył. Ja jestem w takim punkcie mojego życia, że czuję się spięta, trochę rozczarowana, mam nawet wyrzuty sumienia (mimo iż nigdy takiego czegoś nie odczuwałam) i... nawet powiem Wam, że jest mi nawet żal, ale cóż, życie toczy się dalej, a ja przez przeciwności Losu uczę się więcej o sobie samej. I mimo, że teraz płyną mi łzy to wiem, że to wszystko co się wydarzyło było po to abym się czegoś nauczyła i mogła nauczyć też Was. Mam nadzieję, że przeczytacie ten mój dzisiejszy post i pomyślicie o sobie, nie o innych tylko o sobie, co chcecie osiągnąć, co chcecie zmienić i dokąd zmierzacie. Jeżeli celujecie w nic, to i w nic traficie za każdym razem. Pamiętajcie o tym. Niech mój post skłoni Was do własnego rozważania na temat własnego życia.



Życzę Wam kolorowych snów i spokojnej nocy, bo spokój jest bardzo ważny, a tak rzadko o tym pamiętamy.



Dobranoc! 💋

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz