poniedziałek, 20 lutego 2023

Życie jako gra

Życie przez każdego człowieka postrzegane jest w zupełnie inny sposób. I jest to jak najbardziej logiczne, bo każdy z nas jest innym człowiekiem, ma inne przeżycia, zupełnie inne doświadczenia i również... inny poziom intelektualny. To wszystko sprawia, że widzimy życie w całkiem innych barwach niż nasza sąsiadka, koleżanka z pracy czy najlepszy przyjaciel. Niektórzy uważają życie za komedię, inni za bajkę, drudzy postrzegają je jako tragedię, a są też tacy, dla których życie to po prostu istny dramat. 

Jak ja postrzegam życie? Uważam, że... 😈😈😈 nie mogę na samym wstępie odpowiedzieć na to pytanie, bo moja odpowiedź nie miałaby odpowiedniego tła, pewnej oprawy, a przede wszystkim sensownego wyjaśnienia. Także, zapraszam do dzisiejszej refleksyjnej lektury na MKW 😊😊😊. 





Będąc bardzo młodą dziewczyną myślałam, że życie kończy się po 25 roku życia i... bardzo się myliłam. Zresztą, jak większość młodych ludzi, którzy dopiero zaczynają swoje dorosłe życie. Mając lat 15 miałam bardzo mocne zdanie na temat wielu spraw zbyt poważnych, którymi tak naprawdę nie powinnam się zajmować, bo gówno 💩 wiedziałam o tym jak grać w życie i z czym je jeść. Generalnie wychodziłam z założenia, że tylko krzykiem zdobywa się świat i tylko moje zdanie jest najważniejsze i, że tylko ono jest prawdziwe. A fakty są takie, że z racją jest jak z dupą. Każdy ma swoją!

Wiecie... do dwudziestki miałam bardzo ugruntowane poglądy, radykalne, ultraliberalne i po prostu... no co tu dużo kryć - chciałam zmieniać świat na lepsze, bo byłam totalną idealistką myślącą, że wszystko można zmienić w ludziach, uleczyć duszę i udoskonalić ten świat. Teraz będąc blisko trzydziestki widzę, że nie warto starać się dla ludzi, którzy nigdy nie posłuchaliby nas i naszych rad. Ludzi się nie zmieni, jeśli sami tej zmiany nie zapragną. Czy da się uleczyć czyjąś duszę? Da się, o ile osoba nam na to pozwoli, a z własnego doświadczenia widzę, że słowami uderzałam jak o mur i nic mi to nie dawało. Jedynie frustrację. Świata nie zamierzam udoskonalać, bo jest to przepiękne miejsce i tak naprawdę doskonałe, bo stworzone przez doskonałą istotę. My i tylko wyłącznie my ludzie go niszczymy przez co niszczymy i nas samych. Niszczymy miejsce, w którym żyjemy, marzymy i kochamy. Tak naprawdę niszczymy siebie i tyle piękna, które nas otacza. 

Kiedyś... te dobre 10 lat wstecz chciałam walczyć, zdobywać, starać się, ale teraz już nie chcę skupiać się na ludziach, ponieważ coś we mnie pękło i rozpadło się na tyle drobnych kawałków, że Aleksandra, która była to już nie istnieje. Po prostu nie ma jej. Nie wynika to całkiem z mojego wyboru, z moich pełnych decyzji tylko z wyborów ludzi i ich postępowania. W pewnym momencie nawet wielbłąd traci wodę i musi odpocząć, znaleźć swoją własną oazę. Byłam bardzo zmęczona, trochę zajechana, trochę nawet bardzo. Tak, bardzo! Zaczęło się od zawrotów głowy, potem ZONK, a następnie totalna zmiana. Dla mnie to nadal jest niezwykłe, ale tak mnie "uderzyło", że się wszystko zmieniło. Wszystko. 
Minęły dopiero dwa miesiące tego roku, a ja nie czuję nic co czułam rok temu, dwa lata temu i dalej wstecz. I być może komuś z Was wyda się to czymś nieprawdopodobnym, ale nawet układ planet dla mojego znaku zodiaku wskazywał, że nastąpi totalny skok kwantowny w moim życiu. Nie planowałam tego, nawet bym sobie tego nie wyobraziła, że tyle się zmieni w moim sposobie myślenia i w moim postępowaniu. Na początku był Chaos... 






Życie to dla mnie film, który cały czas ewoluuje i zmienia swój gatunek pod wpływem naszych decyzji, wydarzeń, wyborów, zbiegów okoliczności, ludzi, chorób, rozczarowań, miłości, przyjaźni. Życie to nie jest tylko komedia, albo tylko horror. Życie jest bardzo wielobarwne, czasami nosi znamiona świetnej komedii, czasem przybiera kształt greckiej tragedii. Ale najczęściej to totalny mix gatunków. W tym filmie gramy różnorakie role: matki, żony, córki, kochanki, siostry, wuja, ojca, babci, dziadka, kuzynki. Gramy też role związane z naszym wykonywanym zawodem na przykład lekarza czy policjanta. Bywamy pocieszycielem strapionych, wrogiem, czy też jesteśmy taką gąbką wciągającą całe zło tego świata. Niemniej przede wszystkim naszą główną rolą jest bycie człowiekiem. Człowiekiem żyjącym w zgodzie ze sobą i ze swoimi przekonaniami. Rolę tę powinniśmy odegrać jak najlepiej, aby niczego nie żałować i być szczęśliwym z tego jak żyliśmy kiedy przyjdzie ten moment, aby pożegnać się z tym światem. Czy umierając dzisiaj bylibyśmy zadowoleni z naszego życia? 








Od pewnego czasu zaczęłam postrzegać życie jako grę, jako coś w co mam zagrać i zbierać punkty, które są mi potrzebne do realizacji tego o czym marzę. Nie analizuję zbytnio tego co nadchodzi tylko ulegam temu co przyszło. Pewne wydarzenia są po prostu nam pisane, one mają nadejść, sponiewierać nas i przewrócić nasze życie do góry nogami. To po prostu miało nadejść, miało się wykonać. I nawet jeśli to bardzo bolało, jeżeli płakaliście miesiącami czy nawet latami, to nie bójcie się życia, tylko pokażcie światu, że nawet jeśli zostaliście skrzywdzeni przez los to jeszcze będzie pięknie, jeszcze zaświeci słońce, jeszcze nie warto tracić nadziei. Nie zmarnujcie tego czasu, który Wam dano. Kochajcie życie, a i ono Was ukocha. Nie mówcie, że kochacie życie, tylko pokochajcie, poczujcie i doznajcie tej miłości poprzez doświadczenie, a nie puste słowa wypływające z Waszych ust. To po prostu trzeba poczuć. 












Życie to dla mnie możliwość, która jest, póki się żyje. 


Tymczasem. 


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz