środa, 31 lipca 2024

Dobrze jest żyć po swojemu. Nawet jeśli to oznacza żyć inaczej niż reszta

Będąc dziećmi słyszymy co nam wolno, a co nie. 

Będąc nastolatkami mamy marzenia, pragnienia i ogromne plany, które PODOBNO nigdy w życiu się nie ziszczą.

Będąc dorosłymi pozbywamy się tym złudzeń (czyt. marzeń) i żyjemy. Tak właściwie tylko egzystując. 










Już jako mała dziewczynka nie lubiłam kiedy ktokolwiek chciał mną rządzić. Gdy coś mi się nie podobało w przedszkolu to po prostu siedziałam w kącie aż... do końca dnia przedszkolnego. Przedszkolanki myślały, że w końcu się złamię, ale nic z tych rzeczy. Nie ze mną te numery! 😅😆😎 Taak! Uparta jestem odkąd pamiętam, choć w życiu dosyć elastyczna i ugodowa. Już od małego zaznaczałam swoją indywidualność i przestrzeń. Tak jest do dzisiaj.

Zawsze chciałam żyć tak jak sobie to wymarzyłam, tak jak zaplanowałam, tak jak sobie ułożyłam w głowie plan. Chciałam, aby wszystko było takie o jakim śniłam, a nawet lepsze. Nigdy nie chciałam żyć w taki sposób jak ktoś mi każe i wymaga ode mnie. Uważam, że życie jest na tyle skomplikowane i krótkie, że nie warto sobie jeszcze bardziej jego komplikować i tracić. Zanim się obejrzymy już będziemy blisko ostatniego naszego wdechu. To smutne, ale mądrość starszych ludzi mówi, że życie naprawdę jest krótkie. Może mają rację, choć zawsze byłam zdania, że jeśli będzie przeżyte godnie i odpowiednio to wcale krótkie nie będzie. I kto ma rację? Ja, czy oni? 😆😎 Myślę, że każdy z nas kiedyś się o tym przekona, jak przyjdzie na to czas. 

Dlatego często gęsto podkreślam, że warto i dobrze jest żyć po swojemu, nawet jeśli oznacza to życie w inny sposób niż reszta społeczeństwa. Jeżeli nie krzywdzicie swoim zachowaniem drugiego człowieka to róbcie to co Wam się podoba, bo dlaczego mielibyście się ograniczać i żyć inaczej niż tego chcecie, inaczej niż sobie wymarzyliście. NIESTETY ludzie boją się, że nic nie wyjdzie, że się ośmieszą, że po prostu przegrają. No, ale najbardziej ludzie tracą właśnie na tym, że się boją, bo nawet nie próbują. Nawet jeśli sto razy usłyszycie NIE, to ten 101 raz może okazać się tym wyśnionym i wymarzonym. Strach na początku tylko ma wielkie oczy, a później wszystko płynie, po prostu.









Czy ja zawsze byłam taka odważna i nieposkromiona? Oczywiście, że nie. Do dzisiaj często się boję, martwię, czy sama siebie sabotuję. Co nie przeszkadza mi próbować, cały czas próbować i uczyć się nowych rzeczy o sobie, o ludziach i o świecie. Bo widzicie... życie jest po to, aby uczynić z siebie najlepszą jednostkę jaką można być. Należy siebie całe życie poszukiwać, póki się siebie nie odnajdzie. Powiem Wam, że ja jeszcze siebie nie odnalazłam do końca. Cały czas szukam. I nie koniec jest najpiękniejszy, ale ta droga, która wiedzie Was przez poszukiwania. 









Żyjcie, próbujcie, doświadczajcie i nawet jeśli się boicie to po prostu działajcie, bo działanie ma w sobie moc.






Tymczasem.


Dość długa nieobecność

Dobry wieczór! 👋👀😘



Ostatnio nie bywałam na Myślach Kobiety Wyzwolonej za często, ale miałam swoje powody. I nie był to tym razem brak czasu, tylko po prostu... obowiązki. Oooo wow, jakie odkrywcze! 😅😅😅









Lipiec jest dla mnie miesiącem bardzo emocjonalnym, ponieważ doświadczyłam dwóch sytuacji, które pokazały mi wiele i znowu czegoś nowego nauczyły. Jedna należy do super dobrych doświadczeń, zaś druga pozostawiła gorycz w ustach, choć nie rozkładam tej sytuacji na czynniki pierwsze, bo jest zaledwie kroplą w oceanie mojego życia. Było, minęło i tyle. Całe życie jestem za tym, aby doświadczać jak najwięcej, bo tylko z takich sytuacji możemy się najwięcej nauczyć o sobie, świecie i innych ludziach. Po prostu. Nie ma też co walczyć z wiatrakami, bo jest to niewarte zachodu i żadnych choćby najmniejszych emocji z naszej strony. I pamiętajcie o tym, że jeśli Was życie przewróci, to wstajecie i idziecie dalej. Nie płaczecie (na początku tak, ale litości... szkoda Waszych cennych łez) tylko wstajecie, poprawiacie ubranie i włosy i dalej idziecie. Powiem Wam, że mnie życie postawiło w różnych sytuacjach i nie miałam czasu nawet, aby pomyśleć nad rozwiązaniami. Po prostu musiałam działać i tylko działać. Ale... takie sytuacje uczą najwięcej, hartują, uświadamiają, że liczyć można tylko na siebie i czasem (podkreślam czasem) na najbliższe osoby. Niemniej zasada jest jedna i uniwersalna - UMIESZ LICZYĆ? LICZ NA SIEBIE! 












Nie mogę Wam obiecać, że nagle wrócę do super regularnego pisania, mimo że jest to nie tylko moje hobby, ale również i praca. Jestem szefową sama dla siebie i lubię to, choć czasem motywacja kolokwialnie mówiąc "siada" jak ma się wiele różnych spraw na głowie i trzeba to wszystko ogarniać. Naprawdę jestem pełna podziwu dla samotnych matek, które mają troje i więcej dzieci. Ba! wychować jedno dziecko jest trudne, a co dopiero całą gromadkę. Chylę czoła przed Wami wszystkimi, bo jesteście prawdziwymi bohaterkami życia. Podziwiam! 💗 




Jest już po 1 w nocy, a ja w ogóle nie jestem śpiąca. Może naskrobię dla Was jeszcze jeden post, a może nawet i dwa? Kto wie, co przyniesie noc 😅😆.






Buziaczki moi Kochani! 😘😘😘😘😘😘😘😘😘😘😘😘😘😘😘😘😘😘😘😘😘😘


wtorek, 23 lipca 2024

Maj & Czerwiec 2024 oczami MotorOLI, czyli... pielęgnacja twarzy, moje imieniny, karaibski rum, gra z kotem w Chińczyka, Matka Boska i Przeminęło z wiatrem (34 zdjęcia + bonusowy filmik!)

Dobry wieczór! 👀👋😘



Dzisiaj przychodzę do Was z postem, w którym to zobaczycie nie jeden, a dwa miesiące tego roku w zdjęciach. Wezmę pod lupę maj i czerwiec tegoż roku. Zapewne się cieszycie, bo to wiąże się z tym, że właśnie ten post będzie obfitował w zdjęcia. I ja również się cieszę, bo to także moja ulubiona seria na Myślach Kobiety Wyzwolonej. To co? Nie przedłużam, tylko biorę się do roboty dla mnie i dla Was. 



Przyjemnej lektury i miłego oglądania! 😇😇😇😘😘😘😃😃😃







W maju zrobiłam takie paznokcie. Długie, choć to bardzo wygodna długość, bo owszem długie, ale można w nich funkcjonować bez obaw, że wybijemy komuś oko 😅😅😅. Jest to French z różowymi ustami i efektem "syrenki". Jak Wam się podobają?




Wiele osób pyta mnie jak pielęgnuję swoją buzię. No cóż... w końcu muszę taki post stworzyć, ale aby coś Wam nakreślić to dodam to zdjęcie. Wieczorem przemywam twarz tonikiem, właśnie tym z jagodami acai. Powiem Wam, że miał to być jakiś odkrywczy tonik, ale dla mnie nic szczególnego. Nie pogorszył mojej cery, ale też nie zrobił nic spektakularnego, bo ja już jestem spektakularna 😅😆. No co? Grunt to siebie kochać! 😎 Potem nakładam na powieki i pod oczy ten żel ze świetlikiem albo ten krem bursztynowy marki SORAYA. Niemniej wolę ten żel, bo przyjemnie chłodzi. Polecam włożyć go do lodówki, aby efekty były jeszcze lepsze. Całą buzię traktuję kremem-żelem z Bielendy, z serii Blue Matcha. To naprawdę warta polecenia seria. Kiedyś lubiłam ciężkie kremy, ale dziś wybieram wszystko co lekkie. Lekka kobieta to i lekkie kosmetyki 😅😅😅😅. Jeśli sprawa tyczy się maseczek to polubiłam się z maskami w płachcie i najczęściej właśnie takie wybieram. 




To jeden z moich ulubionych obiadów. Są tutaj ziemniaki gotowane dobrze utłuczone i dobrze osolone. Pamiętajcie, że ziemniaczki kochają sól i należy sporo jej dać do ich gotowania. Lubię ziemniaki z koperkiem, więc od serca sobie sypię tym koperkiem. No i dwa kotlety z piersi kurczaka w panierce. Czy dobry obiad? Pyszny! Czy sycący? A jakże! Zdrowy? Jest ok. 




Dionizy ma się dobrze i pozdrawia wszystkich jego fanów 😇😇😇😍😍😍. 




Spacery to jedna z moich ulubionych aktywności, choć nie ukrywam, że w tym roku mało, naprawdę mało spacerowałam, ze względu na braki czasowe i dwie poważne infekcje układu oddechowego, które zabrały mi 2 miesiące tego roku. Czy palę? Nigdy nie paliłam nałogowo, ale dla przyjemności - to raz. A dwa... prawie, że w ogóle nie palę, bo mam świsty w tchawicy po paleniu, więc prawie, że w ogóle nie palę. Choć zdarza mi się czasem zakurzyć, święta nigdy w tym temacie nie będę. 




Choina w maju? Czemu nie!

Będąc na wieczornym spacerku spotkałam właśnie tak ładnie oświetlone drzewko, choć klimatu nie było w tym żadnego.


Jednak wszystko musi mieć swój czas.




Edycja limitowana, która była bardzo dobra. Jestem miłośniczką wszystkiego co kokosowe, więc musiałam to kupić. Kokosy rządzą! 




Moje imieniny były bardzo udane. Ten prezent po lewo jest od mojej chrzestnej, a ten po prawo od brata. 




To prezent od brata. Nie powiem byłam bardzo pozytywnie zaskoczona. To upominek marki RITUALS. Nie można odmówić tej marce pięknego upakowania. Przecież to złoto!




To konwalie od mojej chrzestnej. To jedne z moich ulubionych kwiatuszków. Kocham ich zapach, wygląd, ich delikatność i kruchość.




Różyczka od cioci Gosi! 💖💕💗




Dionizy już był zainteresowany tym prezentem. Ja też byłam bardzo ciekawa co się w nim znajduje. Ciekawość mnie rozsadzała.




A to moje śniadanie. Musicie przyznać, że wygląda obłędnie. A jeszcze lepiej smakuje. To omlet z 5 jajek z serem żółtym, szyneczką z indyka, pomidorem, cebulką, szczypiorkiem i cebulką prażoną. Dodatkowo popieprzony, bez soli. Palce lizać. Typowe danie keto, będziecie najedzeni na dobre 5h. Polecam!




Z tymi burgerami wiąże się pewna historyjka. Bardzo często zamawiam jedzenie z Biedronki z Glovo. Raz kurier przywiózł mi moje niepełne zamówienie plus zamówienie kogoś innego. Napisałam do nich i dowieźli mi resztę mojego zamówienia, a to już ze mną zostało. Podwójny zysk, aż chce się powiedzieć! 😎 Powiem Wam, że burgery bardzo smaczne i świetnie doprawione. No, ale co by nie powiedzieć to darowanemu koniowi nie zagląda się w zęby. 




W końcu w tej mojej małej piwniczce można się poruszać i pomyśleć, że jeszcze rok temu wszystko wypadało z niej i nie można nawet było zmieścić jednej stopy. Moja większa piwnica również została uporządkowana. Wiadomo, na wypadek wojny, choć ja osobiście nie zamierzam się chować. To jest temat na zupełnie osobny post. Może o tym napiszę jak nie zapomnę, bo pomysłów dużo, a czasu tak mało. 




To brata kosmetyki, ale postanowiłam Wam pokazać, bo urzekły mnie te buteleczki. Czy dobre nie wiem, bo nie stosowałam. Niemniej podobno w Lidlu była na nie świetna promocja, więc jak coś to sobie oblookajcie, bo Wojtek mówi, że warto.




Jedyne Karaiby, na które mnie aktualnie stać, to te z puszki 😅😆😂. Dobre drinki z Biedronki. Jedna puszeczka 5,99 zł. Polecajka leci!




W prezencie dostałam taki peeling. Świetny jest, ale zostawia zabójczo śliską wannę.




Z tym kotem to nawet można grać w Chińczyka. Słodziak! 💜 Nigdy nie zrozumiem ludzi, którzy nie lubią zwierząt i nie chcą ich mieć. Przecież nie ma nic bardziej wdzięcznego niż zwierzę. Ono zawsze kocha, jest wdzięczne i przywiązuje się na całe życie.




Dzień bez żelek, dniem straconym. To nowości, które udało mi się przetestować. Te po lewo zdecydowanie lepsze.




Spacerki, spacerki i jeszcze raz spacerki! 💚💚💚💚💚💚💚💚💚💚💚💚💚💚💚💚




Tak wygląda prezent od brata. Od lewej: pianka do mycia ciała, balsam, brokatowy peeling do ciała i świeca. Jest to seria Sakura, która jest moją ulubioną z RITUALS. Skoro już Wojtek kupuje mi zestaw kosmetyków z brokatem to mnie zna bardzo dobrze. Dajcie mi więcej i więcej brokatu! 💕💖💗




Tę piankę zaczęłam używać i pachnie pięknie intensywnie oraz jest bardzo aksamitna. 

Sakura to kolecja kosmetyków z mleczkiem ryżowym i kwiatem wiśni. Piękna! 💗




Peeling również używałam, ale szkoda mi go stosować, bo jest taki piękny. Przy nakładaniu na ciało wygląda jak rozświetlacz i pachnie bardzo luksusowo. 


Cena takiego zestawu w Rituals to około 200 złotych. Prezent robi wrażenie! Dziękuję 💗 




Powiem Wam, że żaden wiatrak nie daje takiego przyjemnego efektu chłodzenia jak ten klimatyzator. Rewelacyjny gadżet na upały. Zmienia życie.




Tutaj chciałabym się z Wami podzielić sposobem na pysznego drinka. Tonik Kinley, syrop z aronii - notabene bardzo zdrowy i gin. Wychodzi zacny drink! 




To pierogi ruskie (kupne!) ze śmietaną i cebulką. Pyszne, ale jeśli jesteście na diecie to uważajcie, bo mnóstwo to danie ma kalorii. Niemniej pyszne jest jak cholera.




Ostatnio porządkowałam w moim pokoju moje pamiątki z chrztu i komunii. Nie dotykałam ich od 30 lat. I stało się coś zaskakujące. Naprawdę...




To moja pamiątka z chrztu od babci Krysi i dziadka. Otworzyłam ją i jako jedyna z 50 pamiątek włączyła się i zagrało Ave Maria. Wzruszenie totalne! 😩😪 Niewiele rzeczy jest w stanie mnie "pozamiatać", ale to jak najbardziej.




Donuty z Biedronki o smaku coli. Pyszne! 💣💔




Kupiłam Adamowi takiego buldożka, który jest odświeżaczem powietrza.




Zrobiłam przegląd moich wszystkich perfum i pochowałam je do tych pudełek białych i do tego wielkiego pudła. Jak wiecie kolekcjonuję perfumy i mam ich kilkadziesiąt. I tak... cały czas mi mało i mało. To pasja, która nigdy się nie skończy.




Ten donut również dobry.




Naszła mnie ostatnio ochota na naleśniki na słodko, choć preferuję wytrawne. Powiedziałam mamie, aby zrobiła mi naleśniki na mleku z dżemem z czerwonych porzeczek. Pyszotka!




Kocham stare filmy ze starego Hollywoodu. Kobiety były takie piękne, wrażliwe i kobiece, a mężczyźni silni, zaradni i wspierający. Moja stara dusza nigdy nie będzie miała dosyć takich filmów, ani wartości, które te filmy za sobą niosły. Przeminęło z wiatrem - to jeden z najwspanialszych romansów wszechczasów. Kocham 💝.






















I tak doszliśmy do końca dzisiejszego posta w zdjęciach z maja i czerwca tego roku. Mam nadzieję, że jesteście usatysfakcjonowani, bo ja bardzo. Takie posty to pamiątka na całe życie i inspiracja dla innych. Powiem Wam, że maj i czerwiec tego roku należał to jednych z najlepszych miesięcy ostatnich 5 lat. Naprawdę były to dwa bardzo dobre miesiące i oby takich miesięcy więcej 😀😀😀😁😁😁😇😇😇.






Ach... rozmarzyłam się, ale tego czasem człowiekowi bardzo potrzeba.


Trzymajcie się i bądźcie zdrowi!

Uwielbiam Was 😘😘😘😘😘😘😘😘😘😘😘😘😘😘😘😘😘😘😘😘😘😘😘😘😘












Tymczasem. 






































































niedziela, 21 lipca 2024

Nie marnuj ani minuty swojego życia dla osób, które niczego do niego nie wnoszą!

Wszyscy jesteśmy ludźmi i wszyscy jesteśmy ciekawi życia, świata oraz ludzi. Lubimy wiedzieć, chcemy znać sekrety naszych znajomych, pławimy się w ploteczkach jak świnie w chlewie. Czasami, ba! bardzo często ta ciekawość przeradza się po prostu we wścibskość. Wiele osób nie jest zainteresowanych własnym życiem, tylko woli się po prostu WPIERDALAĆ w życie drugiego człowieka, chcąc go kontrolować, śledzić i sprawdzać kto, z kim i jak. Uważam, że takie postępowanie wynika z braku własnego życia, ponieważ ludzie, którzy mają obowiązki, pracę, zainteresowania i hobby po prostu nie mają aż tyle czasu, aby poświęcać go na obgadywanie innych ludzi, często tych, z którymi nie mają od lat do czynienia. 


Niestety znam w chuj osób, które lubią wchodzić w buciorami w życie innych ludzi. A ile mam takich sąsiadek 😅😅😅! Wszystkie stare, zgorzkniałe i niespełnione. To jest i smutne i przerażające, ale... zamiast pracować nad sobą to pracują językiem obgadując innych. Krzyżyk dla nich na drogę 😎😅😆!


Po części to ja "podziwiam" ludzi, którzy mają czas i sposobność dowiadywać się o wszystkich wkoło. Nie wiem jak oni na to czas znajdują. Chyba się muszę zapytać 😅😆😁. 







Oj Świecie mój Świecie! 😆😆😆😅😅😅😂😂😂






Chyba każdy z Was słyszał kiedyś lawinę pytań albo stanął pod ich ostrzałem:


"Ile posiadasz hajsu w portfelu, w jakiej walucie?"

"Myjesz się rano, czy wieczorem?"

"Śpisz w piżamie, czy koszuli nocnej? Jak to nago?!"

"Jak, gdzie, z kim spałaś?"

"Depilujesz wszystko? Po co?"

"Zarobiłaś sama, czy masz sugar daddy?"

"Schudłaś? Jesteś chora?"

"Przytyłaś? Jak mogłaś do tego dopuścić?"

"Czemu jeszcze nie masz dzieci, kto Ci poda szklankę z wodą na starość?"






Wiele jest pytań, które mogłabym tu jeszcze zamieścić, ale każdy chyba zna takie pytania i pewnie nieraz je usłyszał w swoim życiu. I są to po prostu pytania jeśli wypowiada je w naszym kierunku osoba bliska, ale jeśli zadaje nam je osoba całkiem obca jak na przykład sąsiad/sąsiadka, czy jakaś babka ze sklepu to jest to już bardzo creepy. Uważam, że takie pytania nie są na miejscu, kiedy wypowiada je osoba obca w naszym kierunku. Niestety w tych czasach jest problem z kulturą wysoką u ludzi i... tak, także tak. 



A Wy, co myślicie o zadawaniu takich pytań przez osoby obce? 😎













I pamiętajcie moi Kochani, naprawdę nie warto marnować ani minuty swojego życia na osoby, które do tego życia nic nie wnoszą. I nie chodzi mi tutaj o kwestie i rzeczy materialne. To jest kwestia drugorzędna. Mam na myśli spokój, zrównoważenie, miłość, uczciwość, lojalność i wsparcie. Tego nie kupicie za żadne hajsy. Możecie kupić seks, ale nie miłość. Możecie kupić wspólną podróż, ale nie przyjaźń. Możecie wziąć ślub, a nie mieć miłości. 


Nie marnujcie życia! 








Buziaczki 😘😘😘😘😘😘😘😘😘😘😘😘😘😘😘😘😘😘😘😘😘😘😘😘


Mam ogromny niesmak w duszy i na języku...

No cóż... 


Czasem nie wiadomo od czego zacząć, ponieważ są sytuacje/zdarzenia, na które po prostu brak jakiegokolwiek słowa. Czasem nie wie się co powiedzieć na daną sytuację. Czasem po prostu lepiej zamilknąć i dać sobie najzwyczajniej w świecie spokój. 







Jak wiecie przez ostatnie 2 lata mojego życia bardzo odseparowałam się od ludzi. Prawie od wszystkich. I tak jak wiecie nie było to w żadnym wypadku zamierzone. Po prostu... tak wyszło. Jest kilka osób, z którymi mam większy lub mniejszy kontakt i to mi w zupełności wystarcza, bo dzięki temu mam w końcu czas dla samej siebie. A przez ostatnie lata o tym zapomniałam, bo skupiałam się na wszystkich, ale nie na sobie. I powiem Wam po tych 2 latach, że obserwując, żyjąc w ciszy, w równowadze z przyrodą po prostu widzi się więcej i dokładniej. To bardzo dobrze robi naszej duszy. Całkowity BALANS!

Minęły 2 lata i postanowiłam na nowo otworzyć się na ludzi, na drugiego człowieka. No i... tak jak to zwykle bywa "włączyła" mi się Matka Teresa z Kalkuty i... totalnie niepotrzebnie. Jedno ostatnie spotkanie bardzo mnie rozczarowało, pozostawiając niesmak w duszy i na języku (po pomidorkach suszonych w ziołach). Tak sobie właśnie myślę... czy naprawdę nie warto nieść pomocy drugiemu człowiekowi, bo można zostać wydymanym? Najwyraźniej tak właśnie jest! Czy smutne? Trochę. Czy przytłaczające? Noo, na pewno. Czy rozczarowujące? Niestety. Czy uczy? Jak najbardziej! 


Siedzę z laptopem popijając zimną maślankę wiejską z Koła i... wiem jedno. Te dwa lata nauczyły mnie tego, że coś/ktoś może mnie rozczarować, zasmucić, ale nie wzbudza to już we mnie żadnych większych emocji. Po prostu, wszystko płynie. Jeden dzień i w kolejnym znowu wschodzi słońce. Niemniej chciałam się z Wami podzielić moimi spostrzeżeniami i odczuciami, bo chyba każdy choć raz w życiu coś takiego odczuwał. 



Wniosek po tym spotkaniu mam taki, że... nie warto pomagać, nie warto wyciągać pomocnej dłoni, nie warto ratować kogoś kto nie jest gotów być uratowanym. Czasem też nie warto być nadgorliwym i czegoś chcieć, bo bardzo często Los wie najlepiej co jest dla nas najlepsze w danym momencie. Po co walczyć z wiatrakami. 




















Tymczasem. 


wtorek, 16 lipca 2024

Wiesz, że to MIŁOŚĆ, kiedy dzieli Was odległość, a Ty czujesz bliskość

Odległość nie jest problemem jeśli ludzie się kochają, lubią, przyjaźnią ze sobą. 

Odległość może scalać ludzi, gruntować relacje i... być sprawdzianem co do prawdziwości uczuć. 





Nigdy nie postrzegałam odległości jako wybitnego problemu, który spowodowałby, że relacja czy to koleżeńska, czy miłosna nie mogłaby się udać. Uważam, że odległość między ludźmi paradoksalnie może ich bardziej do siebie zbliżyć, ponieważ mają czas na zastanowienie się, na "odsapnięcie" od siebie i skupienie się na sobie. Należę do osób, które bardzo potrzebują przestrzeni dla siebie, aby móc swobodnie oddychać i nie czuć się, że jest się zamkniętą w złotej klatce, która coraz bardziej "uciska" duszę, umysł i ciało. Kiedy czuję się uciskana po prosu odfruwam jak ptaki na zimę do Afryki. Gdy jestem przebodźcowana to po prostu staję się sfrustrowana, złośliwa i... bardzo nieprzyjemna w pożyciu. I zdaję sobie z tego całkowicie sprawę. Zawsze tak miałam. Kocham przestrzeń i potrzebuję jej jak tlenu i wody. Wiem, że nie każdy tak ma, ale nie odpowiadam za wszystkim, ale za samą siebie. Sęk w tym, aby żyć w taki sposób jaki jest dla nas wygodny, odpowiedni i po prostu taki... nasz. 











Dawno temu (noooo z dobre 8-10 lat temu) przyjaźniąc się z Magdaleną usłyszałam od niej ważne zdanie, które wypowiedziała do mnie przez telefon będąc w Londynie. I zapamiętałam je do dziś, czyli będę najprawdopodobniej pamiętać to na zawsze. A brzmiało ono tak: "Nie ważne gdzie ludzie są, jak są daleko od siebie, ważne aby zawsze o sobie pamiętać i nie zapominać". I to zdanie idealnie wpasowuje się w klimat dzisiejszego posta, ponieważ jest to kwintesencja przyjaźni/związku na odległość. Uważam, że można się z kimś przyjaźnić jeżeli ja jestem w Polsce, a ktoś jest w Australii, czy w zupełnie innym miejscu globu. To naprawdę nie ma żadnego znaczenia w tych czasach, ponieważ są Skype`y, różne komunikatory, telefony i... listy, które choć cudowne to już tak zapomniane. Możemy być na pustynii, na lodowcu i mieć ze sobą kontakt. To naprawdę nie jest problemem w tych czasach. Odległość naprawdę nie jest problemem. Przynajmniej dla mnie nie jest.


Pomyślcie o tym jak wiele kobiet mając męża żołnierza musi czekać, aż on wróci z wojny, z misji, z dalekiego kraju. Żony tirowców czekają krócej, ale też czekają. Nawet weźmy takie nałożnice sułtana, czekały nawet kilka lat, aż on oraz jego doradcy wrócą z wojny. Wiele osób dzieli odległość, a ich relacje, przyjaźnie i związki są takie piękne i trwale. Gdzie jest ten magiczny przycisk, który uruchamia spełnienie? Czy to ta odległość, czy wzajemne oczekiwania, a może sęk w tym, aby między ludźmi po prostu było wielkie uczucie? Osobiście uważam, że wszystkie te czynniki składają się w jedną całość, która sprawia, że dana relacja jest po prostu udana i spełniona. 












A Wy, co sądzicie o odległości między ludźmi? Tak/Nie? Możecie podzielić się swoimi rozważaniami pod tym postem. Zapraszam do kulturalnej dyskusji 😊😊😊. 






Jeśli o mnie chodzi to z trzeba osobami utrzymuję znajomości kumpelskie na odległość. Jedna mieszka w Szwecji, druga osoba w Krakowie, a trzecia na Księżycu 😅😆. I co? I da się! Uważam, że te znajomości są tak dobre, bo są na odległość, bo możemy wymieniać się swoimi spostrzeżeniami na wiele spraw i nie czujemy między sobą napięcia, że jak się nie spotkamy na kawę to nie obgadamy wszystkiego. Po prostu nie ma tej spiny, która często widoczna jest między ludźmi, którzy ze sobą spędzają czas face to face. 













Zmieniając temat to w Łodzi jest ponad 30 stopni i robi się to mało komfortowe. Jeszcze laptop nagrzewa, więc aktualnie czuję się jakbym siedziała w 40 stopniach Celsjusza. Uff, jak gorąco! 😲😳😵😵😵






Trzymajcie się ciepło (no może nie za ciepło dzisiaj XDDDD) i miłego popołudnia dla Was 👋😘!


poniedziałek, 15 lipca 2024

Zeszły tydzień mnie solidnie przeczołgał... :/

Witajcie w lipcowy poniedziałek! 👋

Uff co to był za tydzień. Działo się i to sporo, aż nie wiem od czego mam zacząć tak naprawdę. Zmęczyłam się trochę, trochę bardzo. 





Zmęczenia na twarzy nawet najlepszy makijaż nie ukryje. Czuję się przemęczona, choć na szczęście nie w stronę przebodźcowania. Chociaż tyle! 😇😇😇




Trzech dni zeszłego tygodnia to nawet nie pamiętam, bo zajętość u mnie była ogromna, więc nie miałam jak się skupić na dokładniejszym przeżywaniu czasu. Trzy dni jak z bicza strzeliły i gdzie się podziały to nawet nie wiem. A przecież zaczął się dopiero lipiec, a już jesteśmy w jego połowie. Ktoś mi powie dlaczego ten czas tak szybko upływa? 😐😑😒😓😕😖 Jest kilka spraw papierkowych, którymi powinnam się zająć, bo należałoby naprawdę to w końcu pozałatwiać, ale normalnie coś mnie tak odpycha, że ja pierdolEEE. Pod koniec tygodnia na szczęście mogłam sobie odsapnąć mentalnie, ponieważ szykowałam się na imieniny cioci Gosi, którą z tego miejsca serdecznie pozdrawiam 💖. Imieniny były super i cudowanie spędziłam czas wraz z moją rodzicielką. Odprężyłyśmy się 😇😇😇. W ogóle miałam idealną okazję, aby założyć na siebie moją nową kreację, a mianowicie czarną bluzkę w stylu "hiszpanki" i długą, wąską spódnicę z rozpierdakiem od połowy uda aż do samego dołu. Powiem Wam, że wyglądałam jak czarna wdowa, która wchodzi do lokalu i mówi: - "Tak, właśnie zmarł mi mój mąż... miliarder" 😅😆😂😅😅😅😅😅😆😆😆😆😆😆. Noooo tak wyglądałam, nie kłamię. Powiem Wam, że tak mogłabym się ubrać na jakiś pogrzeb latem, bo kreacja zacna. Tak! Żarcik mi się trzyma 😅😆😈😎.






Odpoczęłam sobie w weekend, odmóżdżyłam się i mam wymasowane stópki za wszystkie czasy. Tak jak Wam kiedyś mówiłam mnie osobiście masaż stóp uspokaja, relaksuje i generalnie usypia. Czasem tak bardzo bolą mnie stopy, że masaż to jest coś dla mnie zbawiennego dlatego tak bardzo kocham tę czynność. Ach... masaż stóp to coś najlepszego dla ludzkiego samopoczucia i zdrowia. Polecam! 

Niestety nie pociesza mnie ten fakt, że ten tydzień również może być bardzo męczący, ponieważ różne mam sprawy do ogarnięcia i z deczko jestem tym wszystkim przerażona i nawet rzekłabym, że zmartwiona. Naprawdę, ale cóż, nic samo się nie zrobi. W ogóle mam mnóstwo planów na nowe posty, ale ten czas i czas. Czasu mało, a tak wiele do ogarnięcia. Oho, właśnie zauważyłam ćmę giganta na suficie i już wiem, że nie zasnę. Tak, nie lubię ciem, bo są dosyć przerażające. Pewnie będę spała przy świetle... 









A u Was jak tam? Zeszły tydzień udany, czy lepiej nie mówić?





Buziaki! 😘😘😘😘😘😘😘😘😘😘😘😘😘😘😘😘😘😘😘😘


niedziela, 7 lipca 2024

RELAKS w wannie

Dzisiejsza pogoda skłania nie tylko do refleksji, ale także do wzięcia długiej i odprężającej kąpieli. 

Kto jest tak samo fanem gorących kąpieli jak ja? 😈😍😃😃😃 







Chciałabym Wam przedstawić najlepszy peeling do ciała jaki kiedykolwiek używałam. Dostałam go na imieniny od mojej chrzestnej, więc nie wiedziałam czego się mogę po nim spodziewać, ponieważ raz, że nie znałam tej marki, a dwa wcześniej go nie wąchałam. A jak wiecie jestem zapachowym świrem i dla mnie zapach produktu kosmetycznego ma ogromne znaczenie. Lubię jak coś pachnie, choć wiadomo, że im więcej kosmetyk ma zapachu tym więcej ma w sobie różnorakiej chemii. Niemniej ten produkt jest produktem o cudownym, naturalnym składzie. Zresztą sami możecie na zdjęciu przeczytać skład tego peelingu. Cukier, hibiskus (notabene hibiskus parzy się na nadciśnienie, efekty są genialne), olej z pestek arbuza, olej z awokado, masło z mango, wosk pszczeli, miodek i etc. Po prostu cudowny skład, piękny arbuzowo-hibiskusowy zapach i ta aksamitna skóra po jego użyciu. Po prostu istny obłęd! 💗 Jedynym minusem tego peelingu jest to, że trzeba uważać podczas podnoszenia się w wannie, ponieważ można fiknąć. Musiałam sobie ręcznik w wannie położyć, aby wstać, bo jeździłam jak na lodzie. Także po zmyciu z siebie tego peelingu uważajcie, aby się nie zabić 😅😆😅😆😅😆. A tak to będziecie naprawdę zadowoleni z efektu jaki otrzymacie po zastosowaniu tego peelingu. Skóra gładka jak u niemowlaka. Polecam! 💘












Od lat jestem fanką gorących i długich kąpieli. Osobiście nie mogłabym nie mieć wanny w domu, ponieważ dla mnie to po prostu podstawa łazienki. Prysznic oczywiście też bym chciała, ale raczej zażywałabym go latem, ponieważ wtedy ochładzam się bardzo często w ciągu dnia. Ekologiczni oszczędzacze wody mnie nie znoszą! 😅😅😅😅😅😅😅😅😅 Nie wiedzą co tracą 👅! 













Wanna, czy prysznic? Oto jest pytanie!






Buziaczki 😘😘😘😘😘😘😘😘😘😘😘😘😘😘😘😘😘😘😘😘😘😘😘😘


Ludzie zniewoleni mają zawsze zamęt w głowie

Spokój w życiu i w głowie, poczucie spełnienia i szczęścia to "rzeczy" wypracowane przez nas samych. Niekiedy bardzo ciężką drogą wiodącą przez cierpienie, ciernie, łzy, pot, rozstania, aż po śmierć. W życiu ludzkim mało co przychodzi ot tak, po prostu. Na większość trzeba sobie zapracować, chociażby rezygnacją z przyjemnego i łatwego życia. Niemniej najważniejsze jest to, aby nigdy, ale to przenigdy nie utracić w sobie tego początkowego entuzjazmu, który na początku tej drogi nam towarzyszył. Nigdy!







Prawda jest taka, że gdy idziemy swoją własną drogą, podążamy swoją wyznaczoną przez nas samych ścieżką i żyjemy według własnych zasad to... zawsze czujemy spokój w umyśle. Dlaczego? Ano dlatego, że postępujemy w zgodzie z sobą samym, nie udajemy kogoś innego, jesteśmy całkowicie sobą. Tylko ludzie zniewoleni mają zawsze zamęt w głowie. Jeżeli ktoś zniewolony jest przez nieszczęśliwą miłość, zazdrość, choroby, problemy finansowe, problemy zawodowe, nieprzepracowane traumy to zawsze będzie miał ten wspomniany zamęt w umyśle. A wierzcie mi, że nie ma nic lepszego niż cisza i spokój, zero stresu, zero napięć, po prostu spokojne ludzkie życie. Dojście do harmonii w życiu nie jest łatwe, ponieważ wymaga pracy nad sobą, dużo pracy czy to nad swoją mentalnością, czy też fizycznością. Wymaga też odejścia od niewłaściwych osób co kluczowe jest według mnie do osiągnięcia pełni szczęścia i życiowego balansu. Najważniejsze to zdać sobie sprawę z tego, że jeśli coś jest nie tak na jakiejś płaszczyźnie w naszym życiu to najpierw musimy skupić się nad rozwiązaniem własnych problemów, które są (POWINNY!) być priorytetem dla nas. Potem dopiero można rozwiązywać cudze problemy. Tego się trzymam od prawie dwóch lat i lepiej mi się żyje, ponieważ zajmuję się po prostu sobą i tylko sobą. Zdałam sobie sprawę z tego, że tylko ja sama jestem dla siebie najważniejsza i tylko wyłącznie ja wiem co dla mnie jest dobre. I tyle. Tyle i aż tyle.




Z własnego doświadczenia mogę Wam powiedzieć, że warto dbać o siebie, aby nie doprowadzać swojego organizmu do przebodźcowania, czy to za głośną muzyką, pracą, w której jesteśmy mobbingowani, po niewłaściwe towarzystwo. Warto znaleźć ten życiowy balans, który będzie prowadził nas we właściwym (DLA NAS!) kierunku. Róbmy to co uważamy za słuszne i właściwe z poszanowaniem dla drugiego człowieka. Ja całe życie w taki sposób żyję, bo uważam, że tak właśnie powinno być. I nie przejmujcie się jeśli ktoś nie rozumie Waszej drogi życia, Waszego wyboru. To Wasze życie i nic nikomu do tego. 












Trzymajcie się ciepło i bądźcie szczęśliwi! 💫



Cudowności dla Was! 💋💋💋💋💋💋💋💋💋💋💋💋💋💋💋💋💋💋💋💋💋💋💋