niedziela, 21 lipca 2024

Mam ogromny niesmak w duszy i na języku...

No cóż... 


Czasem nie wiadomo od czego zacząć, ponieważ są sytuacje/zdarzenia, na które po prostu brak jakiegokolwiek słowa. Czasem nie wie się co powiedzieć na daną sytuację. Czasem po prostu lepiej zamilknąć i dać sobie najzwyczajniej w świecie spokój. 







Jak wiecie przez ostatnie 2 lata mojego życia bardzo odseparowałam się od ludzi. Prawie od wszystkich. I tak jak wiecie nie było to w żadnym wypadku zamierzone. Po prostu... tak wyszło. Jest kilka osób, z którymi mam większy lub mniejszy kontakt i to mi w zupełności wystarcza, bo dzięki temu mam w końcu czas dla samej siebie. A przez ostatnie lata o tym zapomniałam, bo skupiałam się na wszystkich, ale nie na sobie. I powiem Wam po tych 2 latach, że obserwując, żyjąc w ciszy, w równowadze z przyrodą po prostu widzi się więcej i dokładniej. To bardzo dobrze robi naszej duszy. Całkowity BALANS!

Minęły 2 lata i postanowiłam na nowo otworzyć się na ludzi, na drugiego człowieka. No i... tak jak to zwykle bywa "włączyła" mi się Matka Teresa z Kalkuty i... totalnie niepotrzebnie. Jedno ostatnie spotkanie bardzo mnie rozczarowało, pozostawiając niesmak w duszy i na języku (po pomidorkach suszonych w ziołach). Tak sobie właśnie myślę... czy naprawdę nie warto nieść pomocy drugiemu człowiekowi, bo można zostać wydymanym? Najwyraźniej tak właśnie jest! Czy smutne? Trochę. Czy przytłaczające? Noo, na pewno. Czy rozczarowujące? Niestety. Czy uczy? Jak najbardziej! 


Siedzę z laptopem popijając zimną maślankę wiejską z Koła i... wiem jedno. Te dwa lata nauczyły mnie tego, że coś/ktoś może mnie rozczarować, zasmucić, ale nie wzbudza to już we mnie żadnych większych emocji. Po prostu, wszystko płynie. Jeden dzień i w kolejnym znowu wschodzi słońce. Niemniej chciałam się z Wami podzielić moimi spostrzeżeniami i odczuciami, bo chyba każdy choć raz w życiu coś takiego odczuwał. 



Wniosek po tym spotkaniu mam taki, że... nie warto pomagać, nie warto wyciągać pomocnej dłoni, nie warto ratować kogoś kto nie jest gotów być uratowanym. Czasem też nie warto być nadgorliwym i czegoś chcieć, bo bardzo często Los wie najlepiej co jest dla nas najlepsze w danym momencie. Po co walczyć z wiatrakami. 




















Tymczasem. 


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz