sobota, 21 stycznia 2017

Nocna bezsenność monologiem sumienia

Od kilku dni zbieram się do napisania tego postu. Ten post jest dla mnie bardzo ważny, bo nie jest to zwykła refleksja, ale bardzo głęboka moja myśl, którą muszę się z Wami podzielić, bo być może Wam pomoże mój wgląd na rzeczywistość i pewien rodzaj mistycyzmu, którym nasze kruche życie jest owiane. Ten post piszę jako agnostyczka, która jest pełna wątpliwości co do istnienie Boga i życia po śmierci, ale... od kilku dni naszły mnie pewne refleksje, myśli dotyczące tego co będzie po naszym życiu i te spostrzeżenia bardzo mną zawładnęły i mnie zmartwiły, ale koniec końców wszystko będzie dobrze. Zapraszam do przeczytania tego co znajduje się poniżej.

Gdyby przyjąć hipotetycznie, że Bóg istnieje i istnieje niebo i piekło to, w którym miejscu byśmy się znaleźli? Doszłam do wniosku, że trafiłabym do piekła. Nie postrzegam siebie jako dobrej osoby, choć czasem mam myśli, że to ludzie są źle, a nie ja. Ale fakt faktem sądzę, że trafiłabym do piekła. I tu zaczęłam moje rozmyślania. Co by tam było? Czy rzeczywiście moja dusza "kąpana" byłaby w ogniu piekielnym przez całą wieczność, czy odczuwałabym tortury, wyrzuty sumienia, strach i ból duszy, czy byłoby tak boleśnie przez całą wieczność? Ta myśl mnie przeraziła i przez nią już prawie tydzień nie śpię, bo to byłoby naprawdę przerażające cierpieć psychicznie przez całą wieczność. Prawda? Niewątpliwie byłaby to przerażająca wizja i w tym miejscu zaczęłam dogłębnie analizować ten problem i doszłam do wielu pocieszających obserwacji i wniosków.

Jest wiele religii na świecie i każda mówi coś innego, jedne są do siebie podobne, drugie wręcz przeciwnie. W jednej religii niebo i piekło istnieje, w drugiej tylko istnieje niebo, a w trzecim wyznaniu dusza wędruje i wciela się w nowo narodzone osoby, mam na myśli kwestię inkarnacji. Jak sami widzicie istnieje pewna niezgodność i pojawia się problem, co jest prawdą i która religia kłamie. Religia X mówi, że jeśli nie będziesz wierzył w Boga to trafisz do piekła. Z kolei religia Y mawia, że będziesz potępiony gdy będziesz wyznawał innych bogów a nie tych, w których możesz wierzyć. Tu pojawia się kolejny problem. Jeśli to byłaby prawda, każda religia miałaby własne piekło, własne niebo, niekiedy czyściec, w lepszych porywach raj z dziewicami jak to jest w przypadku wyznawców islamu. Cały czas nie wiadomo w co wierzyć, co jest słuszne i prawdziwe.

Jestem agnostyczką ale gdybym była znowu wierząca powiedziałabym i uznałabym, że piekło nie istnieje, bo Bóg jest miłosierny i nie mógłby dręczyć duszy, nawet złej całą wieczność, bo przez to upodobniłby się do Szatana. Ktoś kiedyś mi powiedział a`propos tego, co napisałam, że wyznanie wiary byłoby nieprawdziwe gdyby piekło istniało, bo to znaczyłoby że Bóg jest w gruncie rzeczy zły. Jeżeli już to istnieje piekło mentalne abyśmy byli dla siebie lepszymi ludźmi i tyle. To bardzo trafne spostrzeżenie, tak myślę. Z drugiej strony gdy kiedyś byłam ateistką czytałam Biblię, w przeciwieństwie do wielu wierzących ludzi. I zauważyłam, wiele nieścisłości w tym czego uczy kościół. Po śmierci wg wiary chrześcijańskiej dusza od razu nie idzie do nieba lub piekła. Ciało połączy się wraz z duszą i zmartwychwstanie gdy na świat drugi raz przyjdzie Jezus i wtedy odda każdemu człowiekowi wg jego uczynków i zasług. Napisałam to dla siebie i dla Was abyście wiedzieli, że nie będzie tak źle jak wiele osób myśli. Uważam, że każdy człowiek ma w sobie dobro i każdy zasługuje na zbawienie jeśli ono w ogóle istnieje. Nikt nie urodził się zły, to świat, ludzie, środowisko zmienia człowieka i kształtuje jego zachowania. Pocieszającym jest też fakt, że papież Franciszek powiedział, iż do Boga może pójść każdy obojętnie czy jest wierzący lub nie, ponieważ wielu wierzących zabijało dla wiary i ideałów i mnóstwo niewierzących czyniło dobro i szerzyło pokój na świecie. Mimo, że jestem pełna wątpliwości co do istnienia Boga, wierzę w jedno, głęboko wierzę, że każdy człowiek ma w sobie dobro i może być lepszy od siebie samego jeśli chce dokonać w sobie zmiany.

Po raz kolejny zauważam, że nocna bezsenność pozwala skupić się na wielu ważnych aspektach życia i daje do myślenia nad tym co będzie potem. Nocna bezsenność to monolog sumienia, to czas kiedy sami rozmawiamy ze sobą i walczymy ze swoimi demonami. Jeżeli mamy widzieć Boga lub Szatana wg mnie możemy go dostrzec jedynie w ludziach i w czynach, bo nigdzie indziej go nie znajdziemy. Ten post napisałam dla siebie i dla tych, którzy walczą ze swoim sumieniem i zadręczają się myślami. Pamiętajcie nie ważne jakimi ludźmi byliście i jesteście ważne, jakimi możecie się stać, więc pamiętajcie o tym, że zawsze możecie stać się dobrymi ludźmi i zawsze czynić dobro. Od teraz!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz