poniedziałek, 4 lutego 2019

Mi sabrosa cocaína

Niektórzy ludzie pojawiają się w naszym życiu aby zamieszać, odurzyć i odejść. Inni zaś są z nami do końca i uzależniają nas z miesiąca na miesiąc coraz bardziej. Stają się naszą najsmaczniejszą odmianą kokainy, z której nie sposób zrezygnować. To nałóg. To nałóg zwany Miłością.
Każdy z nas kochał lub kocha kogoś. Czasem jest to wielka miłość niczym z Love Story, czasem przelotna zmysłowa przygoda zakrapiana dużą ilością szampana i jadalnego lubrykantu, ale najczęściej jest to nieodwzajemnione uczucie, które kończy się wraz z opakowaniem prezerwatyw.


Dzisiaj usiadłam przed laptopem, weszłam na mojego bloga i pierwsze co zrobiłam to zmieniłam utwór w tle Myśli Kobiety Wyzwolonej na piosenkę w wykonaniu seksownej Penélope Cruz - Cocaína. Zainspirowałam się tą piosenką do napisania dzisiejszego postu. Cały czas pisząc słucham tej pięknej, zmysłowej hiszpańskiej piosenki, która naprawdę tak rzuca moimi emocjami, że mam ochotę przytulić się do Niego w czerwono-czarnej satynowej pościeli, zapalić papierosa i popić mocną whiskey. A potem uprawiać miłość aż do rana...
Jestem uzależniona bardzo tą miłością, rzucana przez emocje, szaleńczo chora aż do ostatniego grama 😈 Dla mnie miłość wygląda inaczej niż ją większość ludzi opisuje. Dla mnie to nie jest związek małżeński, troje dzieci i pies, ale szalone namiętne uczucie, które swoją wielkością uderza w naszą duszę i umysł. Jesteśmy tą miłością zniewoleni, ale chcemy być w jej niewoli, nie chcemy pozbywać się tych ciężkich, żelaznych kajdan, tylko chcemy się nią dusić i przenikać się wzajemnie aż do utraty sił. Miłość to narkotyk, to chemia, powodująca że jesteśmy jak odurzeni najlepszym i najmocniejszym dragiem.

Gdzie teraz chciałabym być?

W pokoju o czekoladowych ścianach, na czarnym łóżku ze sztachetkami, do których można się przywiązać. Na pościeli satynowej w kolorze krwistej czerwieni. W pokoju pachnącym bordowymi różami, tytoniem i naszym seksem. Pić zimną whiskey z colą, zaciągając się Davidoff Gold w tle słysząc melancholijny głos z radia. Hmm... dzikie, zmysłowe romantico.


Tymczasem.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz