piątek, 17 stycznia 2020

Znajdź w sobie spokój, a reszta się ułoży.

To właśnie fragment z mojego nowego kalendarza ściennego na ten 2020 rok. Bardzo zgadzam się z tą myślą, ponieważ spokój ratuje w wielu sytuacjach. Ba! rzekłabym, że we wszystkich. Musimy się wyciszyć aby mózg mógł się zregenerować, abyśmy odzyskali siły fizyczne jak i psychiczne. Spokój to jeden z moich "luksusów", których w życiu mi potrzeba i, który staram się pielęgnować.

Na taki kalendarz ścienny zdecydowałam się w tym roku. Osobiście należę do tych osób, które nie umieją żyć bez kalendarzy, terminarzy i notatników. Ja muszę mieć całe plany, cele, życie zaplanowane, powiedzmy że "zaplanowane". Wiadomo, że różnie z tym planowaniem wychodzi, ale ja nie mam zbyt wiele związanego ze spontanicznością. Poza tym każdy Holender uważa, że spontaniczność jest fanaberią plebsu. Niemniej ja nie byłabym taka grubiańska w moich sądach o spontaniczności, ale wiedźcie, że ja lubię mieć coś zaplanowane niż wpadać w szaleństwo spontaniczności. Spontaniczna bywam w seksie, ale nie w sprawach na przykład podróży czy też życia takiego zawodowego, że tak powiem. Dlatego też kalendarz zawsze jest moim must have kiedy wkraczam w nowy rok. Na 2020 rok zdecydowałam się zakupić powyższy kalendarz ścienny, duży terminarz notatnikowy w kolorze pomarańczowym oraz malutki kalendarzyk do tak zwanej torebki w kolorze czerni ze złotymi gwiazdkami. Nie wiem jak można funkcjonować bez kalendarza. Odkąd skończyłam 16 lat co roku kupuję gruby kalendarz aby wszystko mieć zanotowane i wierzcie mi, że jakbyście obejrzeli mój kalendarz czy też notatnik to wzięlibyście mnie za wariata hahaha, ponieważ jestem skrajną perfekcjonistką, ale to tak skrajną, że wszystko musi być idealnie przepracowane, zanotowane i posegregowane. Jeśli macie bałagan w życiu to polecam porządek w kartkach 😈.

Na styczeń mój kalendarz "wychodzi" do mnie z taką złotą myślą i staram się jej póki co trzymać, choć czasem nie jest tak jakbym sobie życzyła. Ale wiem, że w życiu ważne jest aby znaleźć spokój i siłę w sobie, a wtedy z każdym problemem będziemy umieli sobie poradzić. Niektórzy z Was powiedzą, że to tak łatwo powiedzieć. Oczywiście, że łatwo powiedzieć, a bardzo trudno to osiągnąć, ale wierzcie mi, że po wrześniu 2019 roku, wiem, że umiejąc podnieść się ze strasznego gówna emocjonalnego w jakim była to będę umiała podnieść się i z innych rzeczy. Wszystko wymaga czasu, cierpliwości i zaangażowania. No i oczywiście potrzebne jest też szczęście. Czasem Los nas nie rozpieszcza, bo chce nas czegoś nauczyć. Wierzę w to, że po coś to jest. Nie sądzę, że Los jest taki mściwy i chce nam specjalnie dokopać w zadek. Pomyślcie o tym!


A na koniec dzisiejszego postu chciałabym pozdrowić z tego miejsca sieci Maćka, który do mnie dzisiaj napisał, a jest jednym z Was, którzy mnie czytają. Cieszę się, że napisałeś 😇, Kingę z bloga Wyznania Wydziaranej, Lady Blond ❤ oraz wujostwo z Wrocławia ❤😇.


Spokojnego piątku życzę Wszystkim! 👋


Buziaczki 👄👄👄👄👄👄👄

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz