czwartek, 3 grudnia 2020

Z każdej sytuacji jest jakieś wyjście... najczęściej AWARYJNE

 


Rok 2020 chyba nikogo z nas nie oszczędzał, ponieważ świat stanął na głowie, wiele się zmieniło w polityce, służbie zdrowia, edukacji, a także w nas samych. Jeśli chodzi o mnie to ten rok nie był dla mnie tragiczny, nie był też zły, był (nadal jest) dla mnie inny niż ubiegły. W tym roku przekonałam się dosyć boleśnie do czego zdolni są ludzie aby osiągnąć swoje cele. Nie opłakuje tej sytuacji, ponieważ wolę wyciągnąć lekcję z tego czym obdarzył mnie Los, nawet jak było to coś nieprzyjemnego. Myślę też, że już nie będę musiała widywać się z moim ojcem, który jest człowiekiem, który wpływał bardzo destrukcyjnie na moją psychikę i samopoczucie. Wiecie doskonale, że z obowiązku a nie z przyjemności odwiedzałam moją babcię Martę, ponieważ zawsze w jej domku spotykałam pożal się Boże mojego ojca. Nienawidziłam tych spotkań! Stresowałam się nimi i etc. Teraz już jestem całkiem uwolniona od tej chorej sytuacji i mogę odetchnąć pełną piersią. Czasami śmierć kogoś jest bardzo oczyszczająca. Była to moja babcia, ale z nią nie łączyło mnie prawie nic. Bywałam u niej 2-3 razy w roku, więc relacja z nią była bardzo zimna i destrukcyjna przez jej syna, a mojego ojca, którego musiałam widywać podczas tych spotkań. Ten rok uwolnił mnie od tych stresów. 

Jeśli jesteście ciekawi jak ma się moje życie towarzyskie to ten rok bardzo ten temat nadwyrężył, ponieważ w 2020 życie towarzyskie czy też imprezowe prawie, że przestało istnieć, ze względu na panującą sytuację epidemiologiczną na całym globie. Chyba z 2-3 razy wyszłam na miasto aby się z przyjaciółką alkoholizować i tyle tego dobrego. Także ten rok spędziłam bardziej skupiając się na pracy aniżeli imprezach i spotkaniach towarzyskich. Ale co by nie powiedzieć to uważam, że po coś to się na świecie wydarzyło. Dostrzegam w tym większy sens. Nic nie dzieje się bez powodu. Never! 😈😈😈

Co tyczy się mojego życia bardziej prywatnego czy też sercowego to... hmm... trudny temat. Ten rok wiele poprzestawiał, wiele pokazał, wiele mi uzmysłowił, ale też w jakimś stopniu sprawił, że przestałam się obwiniać o sytuację z 2018 roku. Czasem bywa tak, że dwoje ludzi kocha się, darzy się ogromnym uczuciem ale mają zupełnie inne oczekiwania w życiu. Uważam, że dwie strony powinny zastanowić się czy ich spojrzenie na świat, rzeczywistość oraz problemy jest podobne. Trzeba wiele przeanalizować i wzajemnie przepracować. Bo po latach nagle ludzie, którzy się kochali i siebie chcieli mają zupełnie odmienne zdanie na większość kwestii światopoglądowych. Na coś się po prostu w życiu trzeba zdecydować i przemyśleć co się chce zrobić w kategorii relacji, znajomości, związku, miłości, czy też przyjaźni. Trzeba się po prostu określić czego się od drugiej strony chce. W swoim 27-letnim życiu szukałam różnych rzeczy: szukałam miłości, przyjaźni, relacji FWB a także przelotnego seksu najlepiej z mężczyzną związanym węzłem małżeńskim, ponieważ wiedziałam i miałam pewność, że tylko wtedy nie wepchnie się siłą do mojego życia. Zawsze wiedziałam od życia czego chcę, ale to wynikało z mojej pewności siebie i zadowolenia z doczesnego życia. Dzisiaj wiem czego nie chcę w relacji, ale uważam, że to naprawdę trzeba przemyśleć i wspólnie wiedzieć czy w lewo czy w prawo. Wzajemne oczekiwania w życiu są najważniejsze i myślę, że jedna rozmowa dużo mi dała do myślenia. Myślę, że to właśnie chodzi w życiu o te wzajemne oczekiwania i szacunek do czasu jaki się ma. 





Myślę też, że z każdej sytuacji jaka nas spotyka w życiu jest jakieś wyjście. Nie należy się poddawać nawet jeśli Los chce nam dokopać. Chociaż... ja nie uznaję takiego czegoś, że Los nas jakoby krzywdzi czy kopie w zad. Uważam i zawsze uważałam, że wszystko co daje nam Wszechświat dzieje się po to abyśmy czekać się nauczyli wyciągnęli wnioski na przyszłość. To nie tak, że jest źle, bo to jakaś boska kara czy szatańska... po prostu mamy w życiu naukę aż do końca naszych dni. Uczmy się i zdobywajmy jak najwięcej życiowego doświadczenia. Te wszystkie życiowe lekcje kiedyś złożą się w całość i zdobędziemy dzięki nim (o ile się będziemy uczyć) nasz własny Mount Everest. 


Tymczasem. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz