czwartek, 27 stycznia 2022

Za dobrze to ja się nie czuję :/

Ostatnimi czasy jak co poniektórzy z Was wiedzą nie czuję się za dobrze, ponieważ w styczniu moje zdrowie podupadło. Póki co nie wiem co mi dolega, bo czekam do lutego na moją panią doktor. Nie mogę powiedzieć, że czuję się umierająco, co to to nie. Wielu z Was pisało na fanpejdżu i na Instagramie w sprawie mojego samopoczucia. Otóż... mam bóle brzucha, na które nigdy nie cierpiałam. Dla mnie ból brzucha to było coś abstrakcyjnego, ponieważ może kilka razy w ciągu całego życia mnie rozbolał brzuch i tyle. Teraz od połowy stycznia boli mnie brzuch codziennie. Szczególnie ma to miejsce po jedzeniu, więc staram się jeść minimalnie aby nie sprowadzać na siebie większego bólu. Wczoraj zjadłam dopiero o 17:00. Tak! Nie musicie mi mówić, że to złe, ale naprawdę ból brzucha uniemożliwił mi normalne zjedzenie posiłku, a musiałam wiele spraw ogarnąć, więc nie chciałam cierpieć. Czy się martwię moim stanem? Martwię się, bo ostatnie miesiące czułam się naprawdę dobrze i byłam pełna energii, a w styczniu ciach i zmiana totalna. Jak wiecie lubię tematykę zdrowia, bo chcąc nie chcąc będąc chorą na nadciśnienie musiałam wiele się dowiedzieć o działaniu ludzkiego organizmu aby sobie pomóc. Bo prawda jest taka, że jak sobie człowiek sam nie pomoże to nikt tego nie zrobi... nawet lekarz. Czy coś podejrzewam? Oczywiście! Straciłam okres, mam bóle brzucha i jest mi zimno. Uważam, że dostałam problemy hormonalne albo mam kłopoty gastryczne. Wiem, że przez chory żołądek, można utracić miesiączkę, więc z pewnością sprawdzę stan moich narządów pokarmowych. Zauważyłam też, że kiedyś mogłam naprawdę zjeść sporo, dzisiaj już jem zdecydowanie mniej, mimo iż nie jestem osobą szczupłą. Szybciej się najadam, miewam wzdęcia i uczucie pełności w brzuchu. I cóż... uważam, że coś mi musi dolegać, ponieważ nie są to prawidłowe zachowania organizmu. Także proszę Was o trzymanie kciuków za moje zdrowie, ponieważ dobra energia na pewno mi się przyda. Dziękuję!




Styczeń upływa mi bardzo przeciętnie. Póki co nic dobrego się nie wydarzyło w moim życiu w tym miesiącu. Raczej jest na minusie. Nawet możecie zauważyć, że kilka dni nie pisałam na Myślach Kobiety Wyzwolonej. Nie, nie dlatego, że nie mam weny (jest wręcz przeciwnie) ale dlatego, że ból brzucha uniemożliwia mi skupienie się na pisaniu. Znajomi, przyjaciele i rodzina do mnie piszą, ale za bardzo to nie mam chęci na rozmowy, bo jestem przygaszona, co nawet Zuza zauważyła. Ale wiecie... trudno tryskać energią jak coś boli. I tak uważam, że nieźle to znoszę. Generalnie wytrzymała ze mnie kobieta ale czasem człowiek ma ochotę siąść i płakać nad swoim zdrowiem, samopoczuciem i życiem. Też zauważyłam, że nie należy przechwalać swoich osiągnięć, bo Los lubi dokopać w najmniej przewidywalnym momencie. Także sukces lubi ciszę! Pamiętajcie. 


Mam nadzieję, że za jakiś czas poczuję się lepiej i będę bardziej energiczna i chętna na różnego typu świętowanie niż aktualnie. Poza tym sytuacja epidemiologiczna w Polsce jest tragiczna! Nie wiem ile w tym prawdy ale wolę nie ryzykować tylko przestrzegać tego co należy przestrzegać. Dzisiaj w Polsce było ponad 50 tysięcy zakażeń Covid_19, więc jest to naprawdę olbrzymia ilość. Obawiam się o swoje zdrowie i życie, bo jakby nie było to jestem narażona na nieprzyjemny przebieg tym zakażeń. Wiadomo, że jestem zaszczepiona dwiema dawkami szczepionki ale to, że jest się zaszczepionym nie sprawi, że się nie zakazimy czy też nie umrzemy. Bo prawda jest taka, że niektórzy ludzie i tak po szczepieniu się zakażają. Także należy uważać na siebie i przestrzegać zaleceń medyków. Mam też swoje innowacyjne i mało typowe zdanie na temat tej pandemii i koronawirusa ale o tym kiedy indziej się z Wami podzielę. Póki co zakładam maseczkę (rok przechodziłam z maseczką na brodzie) tak jak należy nosić maseczkę medyczną. Staram się też unikać skupisk ludzi, dystansuję się jak mogę najbardziej. Nie jeżdżę też komunikacją miejską przez co tracę sporo pieniędzy na taxi. Generalnie staram się nie zakazić tym patogenem. Moja mama pracuje w szpitalu więc jest bardzo narażona na zakażenie oraz przeniesienie wirusa gdzieś indziej - to też mnie stresuje. Ale najważniejsze to być dobrej myśli, ponieważ ludzie zestresowani, którzy zarażają się koronawirusem to przechodzą to zakażenie bardzo ale to bardzo ciężko, więc zachowajmy optymizm i entuzjazm w tej całej chorej sytuacji. 

Myślę też, że pandemia Covid_19 nie zakończy się w tym roku. Obawiam się, że względna normalność jest możliwa do osiągnięcia za dwa lata. Nie jestem specjalistą w tym temacie ani znawcą wirusologii ale jestem dobrą obserwatorką i widzę co się dzieje. Być może wirus będzie chorobą sezonową, może być tak, że wejdzie na stałe do naszego życia, a może przydarzyć się tak, że w tak zwanym między czasie wymyślą nowego wirusa. Warum nicht? Ha ha ha 😂😂😂😂😂😂. Pożyjemy to zobaczymy jak dalej się będzie działo na naszym pięknym globie, który niszczony jest przez ludzi. Niestety ale to my ludzie niszczymy naszą planetę, niszczymy innych ludzi, zwierzęta i tym samym nas samych. Mam nadzieję, że kiedyś ludzie będą bardziej świadomi tego co czynią dla siebie i innych. 






Spokojnej nocy i zdrowia dla Was w tych trudnych i chorych czasach.
Dobranoc!


2 komentarze:

  1. Kiedy Świat okiem motorOLI? :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Będę się starać aby w lutym się ta seria postów znowu pojawiła, ale nic nie obiecuję, bo nie czuję się fizycznie najlepiej.

      Miło, że jest zapytanie o tą serię :)

      Pozdrawiam Cię serdecznie z Łodzi :*
      Aleksandra

      Usuń