piątek, 8 maja 2020

Martwienie się nie zabierze wczorajszych problemów, ale zabierze dzisiejszy spokój

Dobry wieczór!
Jest po 2 w nocy, ale nie mogę usnąć, więc pomyślałam, że może z Wami porozmawiam.

Ostatnie 7 miesięcy należało do radosnych dni bez stresu, mimo że już 2 miesiące trwa pandemia koronawirusa w Polsce. Nie było może wybitnie dobrze, ale stabilnie. Czułam, że wszystko idzie we właściwym kierunku (mam na myśli w dobrym), ale teraz już taka pewna nie jestem. Ostatni tydzień byłam cholernie zmartwiona przez co strasznie rozbolał mnie żołądek i nadal moja niestrawność nie minęła. Ale nie martwię się tym, bo szczerze mówiąc nie mam na to siły w tym momencie. Jakąś godzinę temu doszłam do wniosku, że martwienie się nie zabierze moich problemów tylko spowoduje, że nie będę w stanie ich rozwiązywać. Poza tym moje zdrowie i samopoczucie będzie cierpiało, gdyż stres na mnie bardzo źle wpływa. Nie chcę mieć zabranego spokoju! Także myślę, że wszystko co ostatnio się dzieje jest mi potrzebne. Na razie nie wiem dlaczego ale z biegiem czasu pewnie wszystko się wyklaruje. Zawsze tak jest, że po czasie dowiaduję się o czymś czego nie byłam wcześniej świadoma. Dlatego wiem, że wszystkie traumy, katastrofy i problemy w naszym życiu pojawiają się po coś. Czasem to jest po prostu nieuniknione i musi się wydarzyć. My ludzie uwielbiamy "mielić" ten sam temat i dołować się do granic możliwości i wytrzymałości też. Ale prawda jest taka, że to NIE MA SENSU. Kiedy we wrześniu miałam bardzo zły moment w życiu to moja przyjaciółka Kinga powiedziała mi coś bardzo ważnego - "Życie nie ma sensu, to my nadajemy mu ten sens". Ona jest mądra i wie, że nie jestem idiotką i nie musi mi podawać wszystkiego na tacy. Dlatego te słowa bardzo mi pomogły, ponieważ przetrawiłam je i postarałam się znowu odnaleźć ten sens życia. Dzisiaj mamy maj i jestem smutna... ale sensu życia nie utraciłam jak miało to miejsce w przeszłości. Co oczywiście w jakimś stopniu napawa mnie optymizmem.

Powiem Wam, że najbardziej cierpiącymi duchowo ludźmi są Ci, którym uśmiech nie schodzi w ciągu dnia. Jest to pewien rodzaj maski ale pomaga w życiu, ponieważ dzięki temu nikt za wiele nie pyta - CO SIĘ DZIEJE?, JAK SIĘ CZUJESZ?, CO SIĘ STAŁO? i inne takie pytania z dupy, które tak naprawdę nikogo nie interesują. Ludzie w większości mają gdzieś Wasze problemy. Są tylko ciekawscy, a co gorsza wiele osób karmi się tym, że innym wiedzie się źle. Mając tę wiedzę całe życie pozostawiałam swoje problemy dla siebie, bo raz ludzie mają to gdzieś, dwa ludzie oceniają, trzy ludzie nie rozumieją. Wielka katastrofa być niezrozumiałym na tym świecie. To takie wkurwiające uczucie, ba! frustrujące. Dlatego dochodzę coraz bardziej do wnioski, że lepiej zostawiać to co się dzieje złego w swoim życiu tylko dla siebie. Jestem ekspresyjną osobą, ale zbyt wylewną niezbyt dlatego często ludzie posądzają mnie o duży chłód i dystans. Ale nie dbam o to, bo wypracowałam w sobie taką pewność siebie, że zdanie innych to mam w swojej tłustej 😈. Zresztą... zdanie innych jakoś specjalnie to nigdy mnie nie interesowało.

Powiem Wam Kochani, że przez ten tydzień straciłam optymizm i entuzjazm jaki w sobie miałam. Pewnie za jakiś czas on powróci... jak zawsze zresztą, ale póki co wita mnie siostra melancholia. Eh... ta pandemia też popsuła moje plany. Gdyby nie ona to teraz pojechałabym sobie nad jakieś jezioro przed moimi imieninami i pobyła sobie w ciszy... najlepiej na Mazurach, które są jednym z moich ulubionych miejsc w Polsce. Ale cóż... w tym roku z pewnością nigdzie już nie pojadę, więc w coś innego zainwestuję pieniądze. Może i lepiej na tym wyjdę? 😈 Zawsze chciałam mieć ogród i sadzić czerwone róże, więc może... może powinnam spełnić to marzenie. Ale póki co zamierzam za ponad tydzień celebrować moje imieniny i się zresetować maksymalnie. Na pewno zrobię z tego dnia osobny post, więc wszystko będziecie wiedzieć. Jeśli chcecie być ze mną na bieżąco i z tym co się dzieje w moim życiu to zapraszam Was na mojego Instagrama oraz fanpejdż na Facebooku.

Czy Wam też się trudno oddycha w tych maseczkach?

Z drugiej strony nie muszę ich nosić, bo miewam duszności a moje tabletki na nadciśnienie są również na duszność sercową, więc PSY mogą mnie ugryźć w dupę ha ha ha 😈.


A teraz życzę Wam kolorowych i pikantnych snów 😈😈😈 oraz cudownego piątkowego humoru.


Czy mam jakieś plany na dzisiaj? Hę? A jakie można mieć plany kiedy świat się popsuł a ludzie jeszcze bardziej zdurnieli? 😈 Raczej skupię się na tym w czym jestem najlepsza czyli na pisaniu i pracowaniu. No i jeszcze nauka mi dobrze wychodzi... 😈. Tak swoją drogą to słucham sobie teraz Myslovitz i idealnie wpisuje się to w mój nastrój - ZJEBANY I CHUJOWY PO CAŁOŚCI ha ha ha. Jedynie cieszy mnie pogoda. Jest chłodnawo, rześko i idealnie dla mnie. Nienawidzę upału, więc cieszę się z tej aury pogodowej. W tym roku maj jest chłodny i mam nadzieję, że taka atmosfera się utrzyma. Jak dla mnie to przez czerwiec, lipiec i sierpień to może cały czas padać chociaż... mam 7 nowych sukienek, które chciałam w tym roku założyć. Ale z drugiej strony? Pies do jebał... 💀.


Dobra Kochani, ja idę się napić czystej, zimnej wody, zmyję makijaż z mordki, włączę jakąś relaksacyjną muzyczkę, może zapalę świeczkę (i będę miała tę przyjemność, że spłonę 😈👌) i pośpię sobie do południa... why not? Kto mi zabroni, skoro mogę sobie na to pozwolić? Całe życie wstawałam o 4 rano, śpiąc 3h na dobę, więc sobie odbijam tamte przemęczone lata. I pamiętajcie, żeby robić to na co macie ochotę, bo to jest Wasze i tylko Wasze życie. Nikt Wam nie może nic sugerować. Chyba, że są to przyjaciele lub rodzina. O ile z tymi i z tą dobrze żyjecie. Ja raczej jestem wolnym duchem i dla mnie znaczenie ma mama i mój brat. Reszta rodziny... pffffff nie ma dla mnie najmniejszego znaczenia. Może to dosyć bolesne i brutalne, ale nigdy nikt mi w niczym nie pomógł. Moje problemy dla innych były nieprawdziwe i nieistniejące, więc dla mnie ich problemy też nie istenieją. Proste chyba? I nie uważam, że to źle o mnie świadczy, bo ja w swoim życiu bardzo wiele lat byłam miła i pomagałam wszystkim. I wiecie co? Życie mnie wyjebało i nie zamierzam więcej powtarzać tego schematu. Nie mam ochoty starać się dla tych, którzy mają mnie gdzieś albo jestem na wszelki wypadek gdyby nie mieli z kim pogadać. Jeśli Bóg istnieje to dał mi mózg i to całkiem sprawny więc nie jestem głupia i widzę na kim mogę polegać a na kim nie. Czasem to rozczarowujące jak wiele osób ma nas w czterech literach, ale prawda jest taka, że trzeba przywyknąć i iść przed siebie realizując swoje marzenia. Wiem, że nigdy nie spełnię jednego swojego marzenia i pod tym względem nigdy nie będę szczęśliwa, ale czas mi to po prostu zaakceptować. Skoro takie moje przeznaczenie, to niech tak będzie. Ja już wyczerpałam swoją cierpliwość i chęć, więc jestem w fazie uczenia się mieć wyjebane.




PS. Przejdzie mi...



Buzi w czółka Słoneczka 💔💋

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz