poniedziałek, 1 czerwca 2020

Nowy miesiąc, NOWE PLANY i majowe załamanie nerwowe

Dzień dobry. 
Ubiegły miesiąc Maj przyniósł mi dużo nerwów, niepokoju i smutku, ponieważ jak wiecie pożegnałam na zawsze brata mojej babci (tak! tej co znacie z postów na MKW). Maj mnie nie rozpieszczał. Powiedziałabym nawet, że solidnie nadwyrężył moje nerwy, które w chwili obecnej są w dosyć opłakanym stanie. Zdecydowanie zeszły miesiąc był najgorszym miesiącem tego roku i mam ogromną nadzieję, że Czerwiec przyniesie mi więcej spokoju oraz radości. 

Jestem solidnie wykończona i tego absolutnie nie zamierzam ukrywać. Znacie mnie i wiecie, że zawsze mówię TAK JAK JEST. Życie ma dobre i złe momenty - tak po prostu jest i lepiej przywyknąć do tego, że nie zawsze jest sielanka. W czerwcu nie zamierzam już płakać, ponieważ oceany łez wylałam w maju i naprawdę nie mam siły na to aby żyć pod takim napięciem w jakim żyłam w ubiegłym miesiącu. Stres odbił się na moim żołądku do tego stopnia, że łykam już profilaktycznie tabletki przeciwbólowe aby zabezpieczyć się przed bólami brzucha. Także rozumiecie, że to jest naprawdę coś dla mnie istotnego... ta cała sytuacja, dla której pojechałam na jeden dzień do Bełchatowa. W tym poście nie zamierzam nic więcej o tym pisać, bo nie chcę i nawet nie zamierzam nakierowywać swoich myśli na to o co się martwiłam (martwię?). 

W tym miesiącu mam NOWE PLANY, ale póki co nie będę o nich wspominać, bo nie mam jeszcze czym się chwalić. Wiadomo... skoro są nowe, to jeszcze się nie zmaterializowały 😈. Ale co by nie powiedzieć i nie napisać to dla mnie w życiu najważniejszy jest Spokój przez duże "S". No i zdrowie, wiadomo! ❤

Eh... tak sobie myślę, a bardziej rozmyślam nas swoim życiem. To nie tak miało to w tym roku wyglądać. Przecież to miał być super rok mój i Karoliny, z Kingą miałam iść co miesiąc na Piotrkowską i grubo imprezować, miałam częściej wymiziać Dionizego, o miałam też schudnąć 20 nadprogramowych kilogramów, planować miałam też wakacje z Karoliną... do Włoch - o Ironio! Z Adamem miało się wszystko poprawić i mieliśmy więcej czasu być ze sobą... , miałam też iść do fryzjera i pozbyć się tych anielskich blond włosów, chciałam... eh... pandemia koronawirusa wiele spraw popsuła, wiele więzi rozluźniła, ale też dała nam ludziom coś dobrego - CZAS na zastanowienie się nad sobą.

Znacie mnie i wiecie, że we wszystkim widzę sen... nawet w złych rzeczach. Wielokrotnie przekonałam się w życiu, że zło jakie mnie spotkało było po coś. Nierzadko bardzo dobrze na tym wyszłam i tylko zyskałam. Dlatego też mam nadzieję i wierzę w to nadal, że JESZCZE BĘDZIE PIĘKNIE. 




Tymczasem. 

2 komentarze:

  1. Cieszę się że mam maj za sobą. Przeprowadzka mnie wykończyła, mam nadal dużo pracy i spraw do zalatwiania. Czuje się jakbym była w ciągłym biegu... marzę o wakacjach.

    Mam nadzieję że wszystko ci się poukłada jak trzeba :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję... też nie tracę nadziei na dobre zakończenie spraw :*

      W ogóle wszyscy (no takie małe nadużycie - no ale większość osób z mojego otoczenia) się przeprowadzało w maju. Czy maj to odpowiedni miesiąc na takie zmiany?

      Usuń